Strona 5 z 23

: 29 sie 2014, 13:04
autor: Ćmienie Maddary

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Skinęła na jego pierwsze słowa, chociaż nijak nie musiał ich wypowiadać. Wiedziała, że wybuchał złością, ale opanował się. Dobrze dla niego. W końcu był tylko adeptem.
Na tym polega mediacja. Każda ze stron powinna mieć swoją ugodę. W tej sytuacji Przywódca ma spokój, przeproszony agresor się uspokaja a i ty nie masz o co się martwić. Jedna sprawa została wyjaśniona. – Ton jej nadal suchy i twardy, ale już nie bezwzględny. Wskazujący na małą pochwałę. Tam, w głębi ukrytą. Teraz Ćmienie wiedziała, że potrafił spojrzeć na świat nie tylko przez swoje ślepia. – Co zaś tyczy się przywództwa. Nie można przekombinować. – Powiedziała po chwili robiąc przerwę między zdaniami na krótki oddech. – Zastępcą można zostać gdy ma się pełną rangę. Potem pozostaje to, czy Przywódca i stado poznali nas od dobrej, czy też złej strony. – Powiedziała. – Zatem potem, gdy twój przyjaciel rozwiąże pierwszy problem powinien pokazywać się potem z dobrej strony. Powinien być odpowiedzialny, słuchać rozkazów przywódcy, wykonywać patrole i obowiązki związane z rangą. I nadal się rozwijać. To jest jeden z przepisów na bycie Zastępcą. Przywódcą zaś zostanie po śmierci poprzedniego do końca będąc dobrym smokiem służącym stadu. – Pod koniec jej ton zmienił się. Jakby opowiadała "starą, głupią bajeczkę" zaczynającą się na "dawno, dawno temu" i miała tak irracjonalnie piękne zakończenie, że po prostu każdy by pojął, że to graniczy z cudem. – Chociaż nie musi prowadzić szarej egzystencji. Zależy jak ją prowadzi. – Mruknęła na koniec.

/Spróbuj raport xD Jak się nie uda to dopiszę kawałek posta, a jak się uda możemy się fabularnie mordować xD

: 01 wrz 2014, 15:19
autor: Nathi
Słuchał uważnie smoczycy, w międzyczasie nachylając się i biorąc kilka porządnych łyków lodowatej wody. Od tego gadania zaschło mu w gardle. Końcem języka zgarnął pozostałą na gadzich wargach kroplę. Następnie obrócił się z powrotem ku czarodziejce z Ognia. Patrzył uważnie swoimi czarnymi oczami w oczy rozmówczyni. Po wyrazie jego pyska można było poznać, że uważnie słucha i analizuje wypowiedziane przez nią słowa. Wiedział, że w praktyce wcale tak nie będzie. Nie wszystko się osiągnie będąc dobrym, przeciętnym smokiem. Nie każdy spór zakończy się przeprosinami, nie każde porozumienie zostanie rozwiązane przed wybuchem wojny. Gdyby tak było, on nie szkoliłby się na wojownika, a bariera Naranlei by nie istniała. Ale przecież nie wypadało nauczycielce wychodzić poza schemat, gdy ta uczyła adepta. Dobrze o tym wiedział, choć nie był pewny, jakie dokładnie smoczyca miała zdanie na ten temat. Była spokojna, pokojowa? A może marzyła o bolesnej śmierci swoich wrogów? Przecież przed chwilą wspomniała, że nie ma wrogów... Przecież każdy miał wrogów. Musiał się czegoś bać, czuć się zagrożonym z czyjejś strony. Jeśli nie chciała tego przyznać, to po prostu musiała to ukrywać.
Odezwał się dopiero, gdy wyczuł po jej głosie i treści, że wykład zbliża się do końca, a Ćmienie zamilczała.
– A ty, Ćmienie Maddary? Jaką egzystencję prowadzisz? Szarą? Chcesz umrzeć tak, jak się narodziłaś i nie wychylać poza schemat typowego smoka? Czy może masz jakieś plany, które sprawią, że zapamiętają cię przyszłe pokolenia? – spytał, bo uznał poprzedni temat za wyczerpany. Pojął, na czym mniej-więcej polega mediacja. Teraz interesowało go co innego.

: 02 wrz 2014, 9:05
autor: Ćmienie Maddary
Przynajmniej jej słuchał. Oj, nie wszystko załatwi się mediacją, jednak warto jej używać. Nie warto nastawiać przeciwko sobie dwóch adeptów, bo razem znaleźli kamień, czy zabijać smoki, bo coś się komuś nie spodobało. Mediacja była wszędzie, w różnych postaciach. najczęściej używali jej przywódcy w stadach. Kiedy skończyła mówić adept zapytał ją o nią samą. Uśmiechnęła się niemal pogardliwie. Zastanawiała się, czy opowiedzieć mu o swojej przeszłości, jednak... odpuściła sobie. Mogłoby być to zabawne, ale niekoniecznie, więc po prostu przemilczała.
Myślisz, że smok, którego nie znasz zechce ci o sobie opowiadać? – Zaśmiała się cierpko. Mogłaby mówić więcej, ale nie chciała. Nie miała co mówić. Nie przywykła do opowiadania o sobie i wolała, aby tak zostało. – Każdy smok ma ambicje i plany, które należą tylko do niego. I do niego zależy to, czy te ambicje i plany spełni. I jak to zrobi. – Powiedziała beznamiętnym tonem wracając do swojej początkowej postawy wobec adepta. Może mówiła tylko więcej, bardziej emocjonalnie, ale były tu głównie negatywne emocje. Nie chciała się otworzyć. Nie ufała temu adeptowi i uważała, że powinien już dawno zdobyć pełną rangę. To sprawiało, że tylko tracił w jej oczach. Jego zachowanie też jej aż tak nie zachęcało do niego.

/Wybacz, że krótko, nie wiem co pisać, a za 5min do szkoły trza iść xD

: 02 wrz 2014, 18:16
autor: Nathi
Przewrócił oczyma. Oczywiście, że każdy miał swoje plany. Czyżby Ćmienie miała jakieś konkretne, ponadprzeciętne?
– Tak się chyba poznaje smoki? Pytając o różne rzeczy? Mylę się? – spytał. I wyglądało na to, że nie drwił. Pytał całkiem poważnie. Dotąd po prostu próbował przekonać smoki do swojego zdania. Przedstawiał im swoją wizję świata, co zwykle kończyło się niepowodzeniem. Zatruty powiedział, że nie powinien tak tego rozgrywać. Musiał Znaleźć sojuszników, którzy będą wspierać jego, nie tylko jego plan. To by było zbyt kruche. Zwykła zmiana poglądów, przekonanie przez smoka, któremu się ufało i wszyscy "sojusznicy" Białego mogliby się w jednej chwili od niego odwrócić. A tego nie chciał. Musiał poznać smoki, z którymi dzielił tereny. Które polowały tuż za granicą jego stada, żyły, tak jak on. Tylko jak? Jak miał zdobyć sojusznika?
– Więc ty spytaj, jeśli cię coś ciekawi – wzruszył barkami. Albo on usłyszy coś od niej, albo ona od niego. Trzeciej opcji nie było.

: 04 wrz 2014, 7:28
autor: Ćmienie Maddary
Każdy miał wiele planów... Plany co do piskląt, co do partnera, co do władzy w stadzie, co do znajomych, co do tych, których chce się poznać, czy pokonać w walce. Pytanie adepta było trafne. Ale nie do końca pasowało do każdej sytuacji. W końcu zawsze jest ta trzecia opcja.
Owszem. Jednak nie każdy smok chce dać się poznać. – Przyznała mu rację swoim poważnym, bezuczuciowym tonem. Taka była Ćmienie. Nieufna, częściowo jeszcze dzika. I nie chcąca ufać każdemu. Wiedziała, że to źle się skończy. Ale nie chciała brnąć w to dalej. Wszak... Nie chciała bez powodu mieć wrogów. Zdecydowanie bez nich żyje się lepiej. "Normalnie." Na północy... Nie ważne.
Nie interesujesz mnie. – Przyznała zrazu. Nie miała ochoty pytać o nic. Nie chciała pytań ani odpowiedzi. Być może coś ją rozdrażniło. Ale! Samica zmienną jest. Skinęła samcowi łbem. Prosto, sztywno bez większego szacunku. – Bywaj. – Powiedziała. Potem odwróciła się i poszła ku granicy Ognia. Być może miała obowiązki do wypełnienia? A może znudziła się towarzystwem. Wszystko naraz.

/zt, wybacz, że tak, ale przytłaczają mnie tematy, w których zalegam xD

: 17 paź 2014, 18:13
autor: Piekielna Łuska
Czas na wprawienie się w pływaniu. Lilith spokojnie podeszła do wody. Wsunęła się do niej zgrabnie, powoli po łokcie, a potem po pierś czekając chwilę. Czując się gotowa zanurzyła też kłąb do wody. Nurt był nieco wartki, ale znośny. Po tej chwili myślenia odbiła się od dna ku głębszej wodzie. Na takiej nie ma już odwrotu i płynąć trzeba. Uniosła wysoko łeb by utrzymać go nad wodą. Robiła to wyżej niż było konieczne, ale nie chciała, by w razie wypadku jej łeb uległ zatonięciu. Ogon był lekko zanurzony, chociaż pióra porozrzucane na ciele samicy pływały na tafli. Wyporność wody po prostu nie uniesie całego ogona. Mimo to nadal będzie on jako takim sterem, niewiele da, ale warto go wykorzystać. Zaczęła płynąć charakterystycznie układając łapy. Połączyła palce próbując delikatnie je napiąć i wyprostować delikatnie, ale nadal tak, by tworzyły łuk zagarniający wodę. Zataczała nimi okręgi, a może raczej toczyła je w kształt jaja poruszając nadgarstkami, aby zagarniać wodę w dół, pod siebie, a zarazem do tyłu w dwóch prostych celach – pchania się nad wodę i pchania się naprzód. Jej skrzydła nadal dzielnie trzymały się ciała, nie miała z tym problemów. Ciało jej było ostoją. A więc płynęła już naprzód, wraz z prądem. Rytmiczny ruch łap bez przerwy zagarniał chłodną wodę. Pisklę dawało sobie radę, wię przyszła pora na coś trudniejszego od zwykłego pływania w przód. Wygięła swoje ciało w lewo, grzbiet wraz z ogonem i łbem na czele stworzyły charakterystyczny łuk. Tułów przekręciła na zewnątrz, czy raczej ułożyła tak łapy, by przy takim samym ruchu odpychały ją z prostej, na której się znalazła. Nie zatoczyła koła, jej ciało zgięło się tylko trochę, zboczyła tylko z kursu. Następnie zaczęła odpychać się z drugiej strony powoli, acz sumiennie, przemieszczając ogon i łeb, tudzież stronę, w którą patrzyła. W ten sposób naprostowała stronę w którą płynęła. Wkraczając ponownie na prostą linię, jednak nie tę samą a równoległą do poprzedniej. Jej łapy powędrowały pod pierś i zad, a ogon utrzymywał się w linii prostej za ciałem, gdy spływała w dół rzeki omijając płytkie połacie dna. Podkuliła pod siebie wszystkie łapy z dłońmi skierowanymi w linii prostej do dna, jak w szczytowej formie skoku i szarpnęła nimi w dół. Palce łap lekko wyprostowane, układające się z nadgarstkiem w łuk zagłębiły się w wodną toń. Szarpnęła łbem i piersią i na chwilę jej tułów znalazł się nad taflą wody. Otworzyła pysk, zaczerpnęła solidny łyk powietrza i czubkiem pyska wbiła się w wodę zagłębiając w nią. Jej łapy zmieniły swoją pozycję i zaczęły zagarniać wodę możliwie nad smoka. Prąd weźmie ją naprzód. Jak sądziła woda była czysta, glony błyskały niebezpiecznie na dnie, a niewielkie rybki chowały się między nie, było to piękne. Woda potrafi być straszna i brutalna, ale też piękna, bowiem w niej powstaje świat równoległy i odmienny do świata lądu. Szarpnęła głową w dół, potem w prawo uderzając ogonem w lewo w tę stronę też zagarniając nieco wody. Zakręciła w dół i prawo chcąc trzymać się blisko dna, blisko brzegu, gdzie będzie mogła szybko się wynurzyć. Popuściła bąbelki z nosa patrząc na taflę, sprawdzając, czy wody nie porosła rzęska i wodorosty, które mogłyby być niebezpieczne dla samicy. Uniosła łeb ku górze, prąd zniósł ją już kawałek. Zaczęła zagarniać wodę w dół i bardzo szybko pomknęła ku powierzchni. Wynurzyła się dynamicznie pobierając powietrze w płuca, które straciła przed chwilą. Była trochę zziajana, zwłaszcza że jako północna zwyczajnie nienawidziła paskudnej wody. Czas wracać. Drzewa się zagęściły, rzeka stała szersza, więc prąd mógł stać się niebezpieczny. Wygięła mocno ciało w łuk w stronę brzegu i zaczęła zagarniać wodę w drugą stronę łuku, pod siebie i za siebie, aby przyspieszyć proces dopływania do brzegu. Szarpnęła się znów i wyszła prędko na brzeg, otrzepując się i kierując w stronę groty ojca.

: 04 lis 2014, 21:46
autor: Wizja Zniszczenia
Źródło rzeki wydawało się być idealnym miejscem na pierwsze kroki, a raczej pierwsze płetwy...sama nie wiedziała jak nazwać pierwsze elementy ku temu, by nauczyć się pływać. Bo w końcu po to tutaj przyprowadziła ojca. Chciała się nauczyć wszystkich potrzebnych jej do przetrwania umiejętności, by Jad był z niej dumny i by mogła sama być z siebie dumna. W końcu nie robiła tego tylko dla ojca, ale i dla siebie samej, by móc żyć bez ograniczeń. A to w życiu pisklaka w końcu było bardzo ważne! Gdy tylko przysiadła nad brzegiem rzeki, spojrzała wyczekująco na Jad, aż ten zacznie naukę. Ogon Wizji co chwilę podrygiwał na boki, bowiem mała była bardzo podekscytowana nową nauką.

: 05 lis 2014, 7:53
autor: Jad Duszy
Szedł za córka, powoli, gdyż nie musiał się spieszyć, patrząc na tempo młodego pisklaka. była to chyba jej pierwsza (chyba, nigdy zbyt dobrze nie pilnował piskląt) wycieczka poza obóz Ognia, a jednak mała poradziła sobie ze znalezieniem miejsca odpowiedniego do nauki pływania. Zobaczymy, jak zareaguje na pierwsze zetkniecie z mokra, zimna wodą.
Wejdź do wody, aż zacznie ci sięgać do szyi – powiedział do córki, siadając na brzegu, niedaleko wody ale tez tak, aby samemu się nie zamoczyć. naukę czas zacząć.

: 05 lis 2014, 22:14
autor: Wizja Zniszczenia
Podniosła wzrok na ojca, gdy tylko do niej dołączył i uśmiechnęła się wesoło. No, czas na kolejną naukę, przecież na laurach nie spocznie. Skinęła krótko łebkiem i spojrzała na ciecz. Czas na kolejne wyzwanie, któremu Wizja nie zamierzała dać najmniejszej szansy, by z nią wygrała! Co to, to nie! Górsko – powietrzna wsunęła delikatnie się do wody i od razu pożałowała tej decyzji. Woda była lodowata i po prostu...mokra! Jej uśmiech szybko spełzł, a zastąpił go wyraz zdziwienia i czegoś, co być może wyglądało na wstręt. Odwróciła się do Jadu, a w jej ślepiach pojawiło się nieme pytanie "Serio?". nie dość, że tylko łapy miała w wodzie, to już miała wrażenie, że to wyzwanie z nią jednak wygrało. Machnęła zezłoszczona ogonem i warknęła na ciecz. Nie, nie podda się. Ruszyła do przodu, a jej ruchy wydawały się niezwykle...trudne. Dopiero, gdy woda sięgała jej do brzucha poczuła, jakby opór zelżał i kolejne kroki wykonała już nieco pewniej. W końcu znalazła się po szyję w wodzie i spojrzała na ojca. Oby ta nauka była szybka, bo ona chce być już na suchym lądzie.

: 06 lis 2014, 11:15
autor: Jad Duszy
Gdy wizja wyjdzie potem na powietrze przekona się, ze było coś gorszego od samej wody – to mokre ciało na zimnym powietrzu. Jeszcze bardziej nieprzyjemne niż mokre ciało w wodzie. Ale jak widać córka podzielała jego niechęć do tej okropnej, wstrętnej cieczy. On sam oczywiście nie wchodził do wody, wolał pozostawać na suchym brzegu. gdy Wizja weszła na tyle głęboko, by woda sięgnęła jej szyi czas przejść do właściwej nauki.
Odepchnij się łapami od dna, kładąc się na wodzie. Zacznij przebierać łapami w miarowym rytmie. przednimi łapami zagarniaj wodę sprzed siebie pod brzuch, tylnymi spod brzucha za siebie – poinstruował Wizję. miejmy nadzieje, ze ta nauka szybko dobiegnie końca.

: 07 lis 2014, 0:02
autor: Wizja Zniszczenia
Nie tylko Jad miał nadzieję na szybsze zakończenie nauki. Sama Wizja wręcz jęknęła, gdy dowiedziała się już, na czym polega to całe pływanie. Pożałowała wręcz, że przyprowadziła tu ojca, by ją tego nauczył. No ale jak mus, to mus. Zacisnęła zęby i po prostu odbiła się od dna, podkurczając delikatnie łapy pod siebie. Zad delikatnie uniosła ku górze, a całe ciało wyciągnęła, jakby miała zamiar położyć się na tafli wody. Łeb delikatnie uniosła, by w razie topienia się, ostatni znalazł się pod powierzchnią. Pewnie wtedy jeszcze ojciec zdąży ją uratować, bo chyba by ją uratował, nie? Wszystko to trwało krótką chwilę, bo Wizja zaraz po położeniu się zaczęła przebierać łapkami. Przednie wykonywały krótkie, młynkowe ruchy, zagarniające wodę pod nią i jednocześnie kopała zadnimi kończynami tak, jakby chciała tę zagarnianą przez przednie łapy wodę wykopać. Ogon małej falował bezwiednie wraz z ciałem, niczym wąż. No i takim oto sposobem, mała Wizja zaczęła nie dość, że unosić się na wodzie, to i jeszcze płynęła do przodu. Ale i tak wody nie polubi. Co to, to nie.

: 07 lis 2014, 10:34
autor: Jad Duszy
Wizja ruszyła przed siebie, więc nadszedł czas na kolejne ćwiczenie.
Teraz skręcanie. Cały czas przebierając łapami wygnij ciało w stronę, w która zamierzasz skręcić, zaś ogon w stronę przeciwną. Jedynie na czas skrętu, potem niech wróci do wcześniejszego położenia – instruował córkę z brzegu. Pływanie nie było trudne, być może wszystko szybko skończą i zajmą się nauką czegoś przyjemniejszego.

: 07 lis 2014, 14:47
autor: Wizja Zniszczenia
Miała nadzieję, że szybko skończą, bo nie chciała znajdować się w tej okropnej, zimnej wodzie dłużej, niż to konieczne. Gdy tylko dostała instrukcje kolejnego zadania pokiwała główką i spojrzała pewniej przed siebie. Rzeka nie była aż nazbyt szeroka, więc, gdy zbliżała się do drugiego brzegu, wygięła ciało w łuk w stronę prawą. Ogonem zagarnęła wodę, w stronę przeciwną, tym samym ustawiając swoje ciało w odpowiedniej pozycji. Oczywiście Wizja ani na chwilę nie zapomniała o przebieraniu łapami pod wodą, dzięki czemu utrzymywała się w ogóle na powierzchni. Młoda także pilnowała skrzydeł, bo nie chciała ich rozkładać, jeszcze by się bardziej wyziębiła. Gdy w końcu ominęła brzeg, wyprostowała ciało, zwracając się w stronę brzegu, na którym stał ojciec. Ogon od razu wyprostował się wraz z ciałem, a jej ruchy na powrót stały się lekko wężowate. Póki co, szło jak z płatka.

: 07 lis 2014, 15:41
autor: Jad Duszy
Tak, pływanie nie było jakoś szczególnie trudne, ale to zostało już wspomniane wcześniej. teraz kolejna część nauki, która uczyni ją jeszcze mniej przyjemną.
Teraz zanurkuj, z otwartymi oczami. Nabierz powietrza w płuca, wstrzymując oddech i zanurz się cała pod wodę. Spróbuj przepłynąć kawałek pod woda, a potem zakręcić w niej. Woda będzie jednak próbowała wypchnąć cie na powierzchnie, wiec płynąc staraj się co raz kierować swoje ciało ku dołowi. gdy poczujesz,ze zaczyna ci brakować powietrza skieruj swoje ciało ku górze i wynurz się – powiedział do córki. kto wie, może było to ostatnie, czego Wizja miała się nauczyć w czasie nauki podstaw pływania? W końcu były to tylko podstawy, nie musiały trwać wiecznie.

: 07 lis 2014, 23:30
autor: Wizja Zniszczenia
Spojrzała na ojca w połowie drogi do brzegu z szeroko otwartymi ślepiami. Niee....on żartuje, prawda? Prawda?! Jednak widząc, że nie, westchnęła ciężko. Nie żartował i będzie musiała znaleźć się pod wodą, czego się właśnie obawiała. Spojrzała w dół i zobaczyła swoje zmieszane odbicie, które było zniekształcone przez kręgi. No dobra, raz sarnie śmierć. Wizja zaczerpnęła powietrza i uderzyła głową w taflę wody, starając się ją przebić i znaleźć pod powierzchnią wody. Pomagała sobie wszystkim, czym miała, prócz skrzydeł, bo te wciąż stanowiły jej izolator ciepła. Machała więc łapami i ogonem w sposób taki, by znaleźć się całkowicie pod wodą i gdy to się udało, otworzyła ślepia. Na chwile znieruchomiała, bo świat pod wodą wydawał się wręcz koszmarem. Najgorszym, jaki mogła śnić. Jednak czuła, że zaczyna się przez ten bezwład unosić ku górze, więc starała się popłynąć, jak na powierzchni, jednak i to nie sprawiało dobrego wrażenie, bo traciła dużo sił i powietrza, a wcale nie posuwała się do przodu. Postawiła więc na instynkt i po prostu podkurczyła pod siebie przednie łapy, zostawiając całą sprawę zadnim kończyną i ogonowi. Dodatkowo ustawiała ciało tak, by lekko kierować się ku dnie rzeki. I tak przepłynęła kawałek, aż poczuła że zaczyna brakować jej powietrza. Więc co Jad kazał? Wynurzać się. Tak też Wizja postąpiła. Wygięła ciało w łuk, kierując łeb ku powierzchni i mając za napęd ogon i zadnie kończyny, poczęła płynąć ku światłu. Gdy tylko jej pyszczek przebił taflę wody, od razu zaczerpnęła potężnymi haustami powietrza, a gdy poczuła, że znów zaczyna się zanurzać, zaczęła machać kończynami. O nie, dłużej w te zabawy w pływanie się nie bawimy ojcze! I chyba w jej wzroku było to widać aż nader dosadnie.

: 08 lis 2014, 12:02
autor: Jad Duszy
Zachichotał cicho, widząc spojrzenie Wizji. W stosunku do kogoś innego zapewne tylko przedłużyłby nieprzyjemne przebywanie w wodzie... Ale gdy do czynienia miał z rodzina w grę wchodziły nieco inne zasady. raczej nie wiązało się to z jakimiś ważniejszymi czy większymi uczuciami, ale jednak rodzinę traktował raczej ulgowo.
Dobra, dobra. Możesz już wyjść – powiedział z rozbawieniem, puszczając córce oko. Tym samym dawał jej do zrozumienia, że podstawy pływania ma już opanowane. Była również wystarczająco duża, by zacząć opanowywać podstawy skoku – o ile zechce.


//raport pływanie I

: 09 lis 2014, 16:56
autor: Wizja Zniszczenia
Gdy tylko usłyszała magiczne słowa o wyjściu dostała chyba maksymalnego przyspieszenia i dosłownie w mgnieniu oka znalazła się na brzegu. Podciągnęła się i wyszła na suchy ląd, jednocześnie otrzepując się z wody i podchodząc do Jadu. W srebrnych oczach było widać obrzydzenie, ale nie do ojca, a do wody.
– Nigdy więcej, nigdy
Wysapała i spojrzała wyczekująco na ojca.
– Co teraz?
Zapytała pozbywając się niechęci do dalszych nauk i czekając na to, co tym razem przyjdzie jej nowego się nauczyć.

: 09 lis 2014, 19:59
autor: Jad Duszy
Uśmiechnął się ze zrozumieniem, on również czuł do wody obrzydzenie. Ale gdy nie można latać, a na drodze stanie ci rzeka... Cóż, pływanie jest wtedy konieczne.
Teraz skakanie. rozstaw szerszej łapy, ugnij je lekko, ogon unieś, a skrzydła przyciśnij do boków ciała. Nie musisz opuszczać głowy, nie jest to konieczne – powiedział do Wizji. Nauka kolejnej podstawowej umiejętności nie należała do szczególnie trudnej czy długiej.

: 10 lis 2014, 12:47
autor: Wizja Zniszczenia
Pokiwała główką i podreptała chwilę w miejscu, by się rozgrzać, a dopiero wtedy przystąpiła do wykonywania czynności poleconych przez ojca. Mała kolczasta kulka rozstawiła delikatnie łapy, tak by jej pozycja była pewna, a nie chwiejna. Ugięła kończyny zaraz po tym, jak poprawiła skrzydła na ciele, przyciskając je mocniej do boków, ale nie aż nadto, by nie krępowały jej ruchów. Zaraz potem uniosła delikatnie ogon, by móc utrzymać równowagę, a łeb z szyją był w naturalnej pozycji. Teraz srebrne ślepia, po wykonaniu wszystkich czynności, zwróciły się na Jad.

: 10 lis 2014, 13:10
autor: Jad Duszy
Obserwował jak Wizja przyjmuje pozycję, a gdy skończyła przeszedł do kolejnego punktu nauki.
Na początku skok do góry. Ugnij wszystkie łapy, a następnie wyprostuj je energicznie, mocno odbijając się od ziemi. W czasie lotu kontroluj pozycje za pomocą odpowiedniego balansowania ciałem i ogonem, żeby nie przefiknąć się na bok i pod żadnym pozorem nie rozkładaj skrzydeł. lądując ugnij łapy, aby zamortyzować uderzenie – poinstruował młoda smoczycę. Tak jak przy poprzednich naukach nie powinna mieć z tym większych problemów.

: 10 lis 2014, 13:56
autor: Wizja Zniszczenia
Ba, że nie będzie miała! W końcu była córką Jadu! Dlatego też, gdy tylko ojciec zakończył swoje polecenia, mała ugięła kończyny, aby wykonać skok. Swój pierwszy, oficjalny skok. W zasadzie nie widziała w tym nic problemowego, więc tylko skupiła się na mięśniach i odbiła się energetycznie od podłoża, prostując kończyny. Tak, jak mówił Jad, balansowała ogonem i lekko przechylała ciało, aby utrzymać równowagę. Skrzydła trzymała przy ciele, bo inaczej wiedziała, że nie skończy się dobrze, gdy pozwoli im się otworzyć. A gdy zaczęła opadać, Wizja po prostu wyprostowała kończyny w stronę ziemi, a gdy te dotknęły podłoża, ugięła je, lądując miękko na ziemi. No i oto pierwszy skok za nią!