Strona 5 z 30
: 12 wrz 2014, 18:50
autor: Jaskiniowy Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kolejny dzień i kolejne bóle skrzydeł... Za dużo ostatnio latał nawet jak na powietrznego smoka. Przez swoje geny był dość dużym smokiem, ale też bez przesady. Odziedziczyło się niewiele po północnych to i ich budowy nie miał. No ale mniejsza z tym.
Teraz lądując przy samotnej sonie, po prostu usiadł i przeciągle ziewnął. Nastał już Zmierzch... Wojownik zawsze lubił tą porę dnia... albo nocy. Zależy jak kto na to patrzył.
–
Noc jak każda inna noc...
Skomentował sam do siebie przyglądając się niebu na którym widoczny był już księżyc i kilka skromnych gwiazd.
Odpocznie i poleci do obozu. Chyba nikt nie umrze jeśli odpocznie sobie przez pewien czas, a powrót na piechotę byłby długą wędrówką.
Dlatego też bez pośpiechu. Nadrobi wszystko z nawiązką...
: 12 wrz 2014, 18:56
autor: Pani Wojny
Runa Ognia zwiedzała tereny wspólne. Chyba tylko tak można było wytłumaczyć jej nagłe natknięcie się na Oko Zmierzchu i zakłócenie jego spokoju.
Bo chyba nie przyszła tu celowo. Prawda?
Nie czyniła ze swojego podejścia tajemnicy, hałasując wystarczająco, by wojownik bez trudu wyczuł jej obecność. Obserwowała go spokojnym spojrzeniem złotych ślepi do momentu, aż usiadła przed nim, owijając ogon wokół przednich łap. Czy ją pamiętał? Uczył jej siostrę i Runę atakowania. Runa niewiele się zmieniła od tego czasu, najwyżej trochę podrosła. No i zdobyła odrobinę pewności siebie.
I została przywódcą, ale cóż zrobić.
: 12 wrz 2014, 19:17
autor: Jaskiniowy Kolec
Przez dłuższą chwilę nie spoglądał w stronę nadchodzącej Runy, jakby spodziewał się raczej, iż minie go zostawiając jego osobę w spokoju. W chwili kiedy opuścił głowę, na jego pysku jednak zawitał uśmiech.
–Witaj Runo. Wiele księżyców temu ostatnio się widzieliśmy... Jak się miewasz? Czy zostałaś już czarodziejem w ogniu?
Nie było wątpliwości, iż Oko pamiętał, choć było to ponad 10 księżyców temu. Wojownik rzadko zapominał kogokolwiek. Niestety i stety. Runa należała do tych, które liczyły się do drugiej grupy, tych których Oko Zmierzchu tolerował i lubił ich obecność.
Runa nie zwykłą być niemiłą wobec niego, a więc i on nie zwracał się doń w sposób niemiły...
: 12 wrz 2014, 20:50
autor: Pani Wojny
Runa zmierzyła Oko Zmierzchu pełnym namysłu spojrzeniem. Wydawał się być milszy niż podczas ich pierwszego spotkania. A jednocześnie brakowało mu tamtej zadziorności – na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby miał melancholijny nastrój.
– Nazywam się teraz Runa Ognia – powiedziała cicho, bo to jedno imię powinno mu powiedzieć wszystko, co chciałby wiedzieć o jej obecnym statusie.
A jednocześnie zmrużyła żółte ślepia, zastanawiając się jak mogłaby mu pomóc odzyskać dawną zadziorną naturę. Nie wydawał się być sobą bez niej.
: 13 wrz 2014, 5:29
autor: Jaskiniowy Kolec
Milszy, ale niekoniecznie tak bardzo się zmienił jak jej się wydawało. Zadziorny? I owszem. Wtedy kiedy coś go denerwowało, przeważnie ironizował. Czemuż inaczej miałby obrażać przyjazną mu osobę?
No ale czasami nawet bez tego potrafił palnąć coś od rzeczy.
–Nieśmiertelny Ogień, Zatruty Płomień i Runa Ognia... Zmieniacie przywódców częściej, niż ja otrzymuję rany na arenie... Daleko zaszłaś. Obyś nie zrezygnowała z tej pozycji tak szybko jak Jad... Ogień potrzebuje przywódcy silnego i stabilnego. Jesteś taka młoda, a już na czele. No, no...
Uśmiechnął się sam do siebie odwracając łeb w stronę nieba.
–Niektórym z nas jest pisane bycie kimś więcej, niż szarym smokiem w gromadzie. Zapiszesz się w historii wolnych stad. Uważaj tylko, aby nie były to niemiłe słowa...
Na pewno wiedziała o tym, ale cóż innego miałby jej powiedzieć? Gratulacje? Z czego się tu cieszyć? Pozycja lidera nie była wcale niczym przyjemnym... Przynajmniej w jego mniemaniu.
–Dobrze, że przynajmniej czasami jeszcze odnajdujesz chwilę, aby pospacerować po wspólnych terenach...
: 13 wrz 2014, 18:12
autor: Pani Wojny
Zmrużyła ślepia.
– Zobaczymy co życie przyniesie – powiedziała stanowczo, nie pozwalając się zbytnio dać zmartwić przyszłością.
W końcu chyba najlepiej zapisałaby się w historii pracując cierpliwie na rzecz Ognia, a to i tak planowała robić jako zwykła czarodziejka. Teraz miała nieco więcej możliwości, co ją jednocześnie cieszyło i przerażało.
– Jak ci się wiedzie w twoim stadzie? – spojrzała na niego z zaciekawieniem.
: 14 wrz 2014, 11:05
autor: Jaskiniowy Kolec
–Nie zostałabyś przywódczynią, gdybyś nie myślała o przyszłości... Swojej i stada.
Odparł dość kąśliwie znów spoglądając na młodą samicę. Niewiele się zmieniła, oprócz wzrostu. To chyba nie dziwne. Oko nie znał jej dość dobrze, ale w charakterze jej nie było też zbyt wielkich zmian.
Zresztą czy nie każdy dorosły smok chciał jak najlepiej dla swojego stada?
–W moim stadzie... Tak jak zwykle bywa i w innych. Sielankowe życie opierające się na uczeniu adeptów i piskląt... Tylko czasami zdarzają się nieprzyjemne sytuacje...
Nie to jednak miało być tematem przewodnim tej rozmowy.
–Powiedz mi, czemu Zatruty zrezygnował z pozycji przywódcy?
Bo przecież żył. Oddał ją tak po prostu? A gdzie jego poświęcenie wobec stada?
: 17 wrz 2014, 13:15
autor: Pani Wojny
Runa Ognia zmrużyła swoje żółte ślepia. Ale nie mogła dostrzec niczego złego w powiedzeniu tego, jak to pamiętała.
– Jad Duszy zadecydował, że nie nadaje się na przywódcę – powiedziała cicho, uśmiechając się delikatnie.
Jej oczy wypatrywały oznak dezaprobaty u Oka Zmierzchu. Wszyscy w Ogniu zaakceptowali decyzję Jadu Duszy. W końcu chęć pracy dla dobra stada wcale nie oznaczała, że było się doskonałym przewodnikiem Ale inne stada mogły być nieco węższe horyzonty.
: 18 wrz 2014, 8:44
autor: Jaskiniowy Kolec
To wpatrywanie się w niego było wręcz nieprzyjemne. Niemniej Oko hardo wytrzymywał pod jej wzrokiem. Była w tej chwili jak otwarta księga.
–Proponował mi 3 księżyce w waszym stadzie jeśli z nim wygram w pojedynku. Ciekawe czy Ty również ośmielisz się złożyć mi jakąś propozycję...
Uśmiechnął się lekko nie zdradzając zarazem czy podoba się mu zmiana przywódcy w Ogniu. Niemniej podobała. Runa była trzeźwo myślącą samicą i to mu się w niej podobało. Podejrzewał, że niezbyt szybko dojdzie do większych sojuszów z jakimiś stadami, ale to dobrze. Jeśli wszyscy będą w neutralnych stosunkach to zarazem nikt nikogo nie poprze podczas jakiś sprzeczek.
–Obyś kroczyła ścieżkami najlepszych przywódców, Runo. Obyśmy nigdy nie musieli stanąć naprzeciw siebie jako wrogowie...
: 18 wrz 2014, 15:26
autor: Pani Wojny
Zmrużyła slepia, słysząc to wyznanie. Najwyraźniej Jad miał wiele ciekawych zakładów. Cóż za idiota chciałby mieć w obozie smoka, który na pewno później zdradziłby wszystkie tajemnice Ognia swojemu... swojemu rodzonemu ojcu?!
Potrząsnęła łbem z niesmakiem.
Gorszym przywódcą na pewno nie będzie.
– Nie, takich propozycji ode mnie nie usłyszysz – powiedziała sucho.
"Ośmielisz się", też coś.
– Stado to nie jest moja prywatna własność do pozyczania i oddawania kiedy mam taki kaprys, więc nie licz na takie zakłady z mojej strony – dodała, po czym zastrzygła uszami, słysząc kolejne słowa Oka Zmierzchu – Dziękuję za te życzenia. Zobaczymy jak się życie potoczy.
: 19 wrz 2014, 11:37
autor: Jaskiniowy Kolec
Oko jedynie się uśmiechnął nie komentując jej wypowiedzi. Niemniej już miał opinię o młodej Runie.
Taka młodziutka, a jednak czasami myśli. Przecież Jad go nie znał... Oko nawet będąc członkiem stada Ognia, wypaplał by wszystko komuś z Życia.
Ten wojownik nie obawia się śmierci i utraty honoru. Oczywiście, że szanuje honor swój własny, ale przekłada go nad rodzinnym stadem.
–Planujesz coś na przyszłość? Może Złudzenie Życia zechce Ci złożyć ofertę sojuszu? Nie chcemy wojen, skoro na naszych terenach jest więcej zagrożeń...
Odezwał się dyplomata tym razem? A gdzie jego wcześniejsze podejście?
Oko chyba jednak powinien urodzić się w Cieniu. Swoim podejściem przechytrzyłby pewnie nawet Uśmiech Cienia.
–Może chcesz połączyć naszą krew dla sojuszu?
Czyżby propozycja sojuszu poprzez pisklęta? Marny to sojusz, ale od czegoś się zaczyna, prawda?
: 28 wrz 2014, 13:29
autor: Pani Wojny
– Już rozmawiałam ze Złudzeniem Życia na temat sojuszu i został on zawarty – spojrzała krzywo na Oko Zmierzchu, nieco zdziwiona tym, że przywódca Życia nie poinformował swoich smoków o tak ważnym fakcie – Nie rozumiem co masz na myśli poprzez połączenie krwi – zmrużyła ślepia.
Mieli ciąć nadgarstki i ściskać łapy, czy coś? Runa uznała to za głupawy pomysł, ale może Oko wiedział w tej materii więcej niż ona. A może miał na myśli zupełnie coś innego.
Tak czy inaczej czekała na wytłumaczenie jej tej sprawy.
/Przepraszam za tak długi brak odpowiedzi. Zupełnie wypadł mi z głowy ten temat.
: 26 paź 2014, 13:15
autor: Dwuznaczna Aluzja
Kamuflaż. Na samym początku smoczyca rozejrzała się uważnie, sprawdzając do czego musi się przystosować i co może wykorzystać. Drzewa, krzewy, kilka skał. No i przede wszystkim – jesienne liście. Na początek próba bez użycia magii.
Ankaa niezbyt delikatnie przedarła się przez pobliskie krzaki i skinęła z zadowoleniem łbem słysząc trzaski. Zmęczone zimą rośliny łatwo się łamały, a liczne gałązki miały silną, jesienną woń, pokrywającą łuski Grzesznej. Następnie podeszła powoli do najbliższego drzewa o nieco spróchniałej korze. Podczas przemieszczania się uważała, by nie strącić obecnej już części kamuflażu – jej ruchy były płynne, miękkie. Nie pozwalała, by jej ciało gibało się niepotrzebnie na boki. Zdawałoby się, że sunęła do przodu.
Otarła się energicznie i z siłą o drzewo, oddzierając od niego jego naturalną ochronę. Teraz kolorowe łuski upstrzone były drobinkami kory i nieco jaśniejszym pyłem. Ale kamuflaż nie składał się tylko z tego, co miała na grzbiecie. Liczyła się też kryjówka. Wzrok smoczycy przykuła większa kępa krzaków, która mogłaby doskonale ukryć jej obecność. Na samym początku sprawdziła jej położenie pod względem wiatru. Zakładając, że osoba szukająca jej nadchodziłaby od strony wschodu Złotej Twarzy, te krzewy były idealnym miejscem. Ruszyła powolutku w ich stronę. Jej ruchy były harmonijne i płynne, całkowicie pozbawione gwałtowności. Wiedziała, że jeden zły gest mógłby zniszczyć jej dzieło. Łapy miękko stawiała na ziemi, amortyzując każdy krok. Pilnowała też, by nie otrzeć się o nic i nie wytrącić kamuflażu z futra. W ten sposób znalazła się przy krzakach. Pochyliła się, ale nie położyła na ziemi. Ostrożnie, starając. się jak najmniej poruszać krzewami by ich nie połamać, wśliznęła się pomiędzy i zwinęła w kłębek. I uśmiechnęła pod nosem, zadowolona z efektu. Grzeszna odetchnęła, czując wilgoć w powietrzu. To był dobry znak, wilgoć oznaczała, że niedawno padało, a to z kolei dawało szansę na znalezienie błota, które niewątpliwie pomoże przy drugiej próbie. Adeptka rozejrzała się. Las, jak to las. Brązowo i żółto chociaż nutą zieleni, chociaż o tej porze było raczej jasno. Ubarwienie łusek adeptki, wyraźnie rzucające się w oczy było kolejnym utrudnieniem, ale jakoś da radę. Odetchnęła. Pierw, zapach i ślady. W lesie powinno być trochę mocno pachnących roślin, mogła z nich skorzystać. Pociągnęła jeszcze nosem, upewniając się co do tego, po czym ruszyła.
Wilgoć mogła być jej sprzymierzeńcem, ale również i wrogiem. Podłoże było wilgotne, smok łatwiej odciskał w nich ślady. Ankaa starała się stąpać miękko, wyważając ciężar ciała, ale także kroczyć po miejscach, w której mniej odbijałaby odcisk łap. Nie chciała na razie korzystać z magii, ciekawa, jak może sobie poradzić kompletnie bez niej. Klucząc tak, ocierała się o silnie pachnące krzewy, tak, aby za bardzo nie uszkodzić gałązek jak i również próbując nie hałasować za bardzo. Gdy już stwierdziła, że wystarczy, rozejrzała się ponownie, tym razem poszukując wzrokiem błota. Już przy pierwszej nauce się jej przydało, teraz również chciała z niego skorzystać. Ponownie, pilnując kroków i lekko stąpając, podeszła do niewielkiej kałuży błota. Łapą nabrała go, pokrywając jaskrawsze łuski na szyi, grzbiet, rogi i część brzucha. Pilnowała, aby nie rozchlapać za bardzo kałuży, aby wyglądała jak wcześniej, nie chlapiąc błotem w tę i we w tę. Pamiętała nauki podstaw. Gdy już błotko ostało się na cele adeptki, ale nie na tyle, by nie mogła do niego nic przylepić, użyła leżących obok gałązek i liści, aby przyczepić je do danych części ciała. Użyła również nieco ziemi. Po tym rozejrzała się za jakimś dogodnym miejscem. Las był dosyć gęsto porośnięty przez krzaki, toteż wybrała sobie miejsce, w którym będzie mniej widoczna tak zakamuflowana, ale jednocześnie sama będzie widzieć, co się dzieje. Miękko stąpając, ukryła się za większym krzewem, pochylając się na ugiętych łapach. Chwytny ogon trzymała nisko, tak jak łeb. Skrzydła cały czas tkwiły złożone po bokach, jak najciaśniej. Grzeszna zastygła w bezruchu, jedynie ślepia adeptki się poruszały. Tkwiąc tak przez moment, w końcu i w stała, decydując, że udało jej się jakoś tam zakamuflować. Otrzepała się dokładnie, po czym udała w stronę obozu, po drodze chcąc znaleźć wodę i się wyczyścić dokładnie.
: 27 gru 2014, 17:39
autor: Subtelny Gniew
W stadzie Życia robiło się coraz tłoczniej i kiedy Seraficzna wyszła na poranny spacerek i stwierdziła, że nigdzie nie da się spokojnie pomyśleć, uświadomiła sobie także, że jej popołudniowa nauka z Zapomnianym nie ma żadnego sensu. Nie będzie nawet miejsca, żeby zrobić krok do przodu, a co dopiero nauczyć się śledzenia. Postanowiła więc zawiadomić adepta, że czeka na niego na Samotnej Skale na terenach wspólnych. W sumie cieszyła ją taka odmiana. Jeszcze nigdy nie była na Czarnych Wzgórzach. Co prawda widziała je ze Skał Pokoju, ale to nie było to samo. Przy Samotnej Skale miała świetny widok na wszystkie ciemne wzniesienia. Nadal czuła przywiązanie do rodzinnej ziemi, ale musiała przyznać, że nie było tu tak źle. Podziwiając pokryty śniegiem krajobraz, czekała na nauczyciela.
: 27 gru 2014, 17:47
autor: Niebieski Kolec
Nie musiała długo czekać ponieważ gdy tylko się zatrzymała mogła ujrzeć powiększający się szary kształt. Lekko kulejący, ale zbliżający się nieubłaganie. Gdy byłem już dostatecznie blisko uśmiechnąłem się do niej i zacząłem mówić. ~ Witaj. Od czego chcesz zacząć?~ Powiedziałem siadając i owijając łapy ogonem.
: 27 gru 2014, 21:07
autor: Subtelny Gniew
Seraficzna przywitała Zapomnianego uprzejmym skinieniem łba. Adept był co prawda niewiele od niej starszy, chyba był w podobnym wieku do Hipnotyzującej. Ale czy to znaczyło, że nie należało mu okazać szacunku? Pytanie stadnego brata trochę ją zdezorientowało. Kamuflaż czy śledzenie, o to jest pytanie. Sama nie wiedziała. Czy coś było łatwiejsze, trudniejsze? A może jedno wymagało drugiego. Chwilę jej to zajęło zanim całkiem losowo odpowiedziała.
– Kamuflaż – i chrząknęła gotowa na typowy dla niej szybki początek nauki. Chciała pokazać, że jest przygotowana. – Służy do maskowania się przed zwierzyną lub drapieżnikiem. Można użyć do tego magii, ale można to zrobić w sposób naturalny. Przydaje się zwłaszcza takim kolorowym kulkom jak ja. I oczywiście jest częścią polowania. Kamuflaż maskuje nie tylko kolor smoka, ale także jego zapach.
: 27 gru 2014, 21:11
autor: Niebieski Kolec
Wsłuchałem się w jej wypowiedź analizując jej każde słowo. ~ Dobrze. Jakbyś ukryła smoka czerwonego, białego, zielonego i niebieskiego bez użycia magii?~ Spytałem ruszając na boli ogonem a pazurami rysując przeróżne wzory w śniegu.
: 28 gru 2014, 20:51
autor: Subtelny Gniew
Seraficzna wzięła głęboki oddech. Teoria dawała jej zaskakującą satysfakcję. Ale co poradzić, gdy praktyka miała na celu zabijanie żywych zwierząt. Chociaż kamuflaż wydawał się raczej niewinny.
– Czerwonemu smokowi przydałaby się polana pełna czerwonych tulipnów. Oczywiście, nie zawsze będzie ona w zasięgu łapy, ale może da się stworzyć z płatków czerwonych roślin barwniki. Białemu najlepiej polowałoby się teraz w śniegu, albo wśród stokrotek. Zielony nie ma żadnego problemu na wiosnę i lato, gdy wszędzie rośnie wysoka trawa, niebieski zaś ma chyba najgorzej, gdyż nie widziałam jeszcze polany pełnej niezapominajek. Więc taki powinien łowić ryby. Oczywiśce wszyscy mogą wytaplać się w błocie i przykleić do siebie liście, śnieg, wszystko, co pasuje kolorem do otoczenia.
: 29 gru 2014, 19:36
autor: Niebieski Kolec
Uśmiechnąłem się do Velum. Lubiała się chować w kwiatach z tego co da się wywnioskować po jej odpowiedzi. ~ Dobrze, ale niebieski smok nie musi łowić ryb. Zawsze może polecieć tak by niebieskie tło nieba go chowało. A jeżeli ktoś zna magię to można zawsze tak. Spójrz...~ Powiedziałem i wyobraziłem sobie jak łuska od mojego ciała pojawia się cienka biała błona pokrywająca całe moje ciało. Miała się pojawiać od ogona do pyska i przepuszczać powietrze tak bym mógł oddychać. Tchnąłem w twór maddarę i pokazałem adeptce efekt. Po chwili błona znikła. ~ Teraz ty. Chowaj się!~
: 29 gru 2014, 21:25
autor: Subtelny Gniew
Seraficzna z zazdrością spoglądnęła na nauczyciela, który ukrył się za pomocą magii. Gdyby nie jej lekkie zaległości w nauce, z powodu przerwy trwającej prawie jeden księżyc, teraz także użyłaby maddary, ułatwiając sobie zadanie. Ale nie... musiała się ubrudzić. Nie brzydziła się ani błota, ani śniegu, ani brudu, w końcu miała się kiedyś chlapać w smoczej krwi. Ale robienie to niepotrzebnie, dla zabawy, nie podobało jej się. Była w końcu elegancką smoczycą. Nie dała po sobie poznać niezadowolenia, tylko z introwertycznym wyrazem pyska rozejrzała się dookoła. Śnieg był wszędzie, więc nie musiała szukać daleko materiału na kamuflaż. Wzięła do łapy na próbę biały puch, by sprawdzić jego konsystencję. Miała szczęście, bo nadawał się do klejenia.
Przymrużyła oczy. Czas posypać się w białym puchem. Wzięła do łapy garść śniegu i rozciapciała na swoim boku. Trzymał się. Zrobiła tak jeszcze wiele razy, po czym na wszelki wypadek przeturlała się przez śnieg i stanęła na swoich nogach, całkiem biała. Zanurzyła jeszcze łeb w zaspie, a gdy go wyjęła już prawie nigdzie nie prześwitywał róż i amarant, a jej kolorowe skrzydła były wręcz śnieżnobiałe. Przybrała pozycję do skradania za zaspą. Smoki lecące nad Wzgórzami na pewno by jej nie zauważyły i pomyślałyby, że Zapomniany rozmawia sam ze sobą. Uśmiechnęła się mimowolnie.
: 29 gru 2014, 21:41
autor: Niebieski Kolec
Gdy ta skończyła się toczyć w śniegu uśmiechnąłem się do tej już małej kulki śniegu. ~ Dobrze jednak teraz podnieśmy poprzeczkę.~ Powiedziałem, a moja uczennica mogła na sobie poczuć strumień ciepłej wody zmywającą z niej cały śnieg, a wokół pojawiła się zielona polana, na której było kilka kępek trawy i mała kałuża błota. Ja sam znacząco spojrzałem na Velum.