Strona 5 z 39
: 19 paź 2014, 1:47
autor: Pasterz Kóz
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kula po prostu zgasła na wodnej ścianie, tworząc kłęby pary. Utrudniły one widzenie, a to był błąd. Bezchmurny wybiegł zza przeszkody i natychmiast skoczył w stronę Jaskiniowego. Wylądował przy nim, a następnie okręcił się z wyprostowanym ogonem wymierzonym ku łapom Adepta. Kolec w międzyczasie musiał wymyślić sposób obrony oraz stworzyć ją, póki łowca jeszcze go nie dosięgnął. Inaczej, skończy się to mocnym zderzeniem z ziemią, ale nie było to szkodliwe.
: 19 paź 2014, 8:18
autor: Jaskiniowy Kolec
Pierwsza myśl-uskocz. Druga-Pomyśl.
To nie była walka prawdziwa, a treningowa. Miał się w niej wykazać nie tyle zręcznością co umiejętnościami magicznymi, które u niego były raczej... skąpe. Zawsze wolał proste i logiczne myślenie, a nie gmatwanie się w pokładach swojej własnej wyobraźni.
Teraz przyszło mu stworzyć coś, co pozwoli uniknąć ataku. Wymyślił, że zaraz po wylądowaniu Bezchmurnego i zanim uderzy go ogonem, jego tylną i przednią łapę z lewej strony, złapie pnącze i mocno szarpnie, aby wytrącić go z równowagi. Doskonale wiedział, że zamachnięcie ogonem potrzebuje bardzo stabilnej pozycji, dlatego jeśli uda mu się wytworzyć te pnącza, uniknie całego ataku.
Pnącza miały być grube na łuskę, pozbawione kolców, ale za to miałby być wytrzymałe i mocno ukorzenione. Miały również być materialne...
Na koniec pozostało przywołanie-tchnął maddarę w swój twór i zacisnął zęby w pysku, tak na wszelki wypadek.
: 20 paź 2014, 22:33
autor: Pasterz Kóz
//Ja tam nie robiłem kursu na MG... Ale czy szarpnięcie ogona nie liczy się jako kontratak? xD Raczej nie, ale tak śmiechłem myśląc o tym :D
Pnącze złapało ogon Bezchmurnego, ale po chwili zostało przecięte przez magiczny kamień. Czy łowca dał się złapać, czy też po prostu naprawdę Jaskiniowy obronił się, to wiedział tylko Niebo.
-No dobrze. To tyle z magii obronnej. Ten chciał tylko te dwie nauki. Zmienił zdanie?– spytał. Jakoś nie widziało mu się dalsze nauczanie i zastanowi się nad ewentualną odmową... Ale może Jaskiniowy nie chciał już nauki? Byłoby to na łapę, w końcu tak jakby nauczał wroga. Teoretycznie, ale praktycznie nie miał z tego żadnego pożytku.
//Raport – Magia Obronna I
: 20 paź 2014, 22:51
autor: Jaskiniowy Kolec
Jaskiniowy tylko usiadł na zadzie słysząc, że to koniec.Lekko się uśmiechnął i kiwnął łbem.
–To wszystko. Ten dziękuje i w przyszłości się odwdzięczy. Na tą chwilę jednak... Sugeruję udać się do Iskry... Ona Cie potrzebuje...
Rzekł tajemniczo a uśmiech nie oznaczał wyśmiewania i szyderstwa, a raczej smutek. Skąd wiedział? Po prostu wiedział. Mógł sam zapytać i poznać odpowiedź, o ile przestanie się do niego zwracać per "Ten" bo Jaskiniowy należał do cierpliwych, ale zaczynało mu to działać na nerwach.
Więc drogi są dwie. Albo czmychnie stąd do swojej samicy, albo zacznie go wypytywać. Jedno i drugie sprowadzało się jednak do odejścia.
No ale wybór był Bezchmurnego.
Może uzna go za prowokatora? Może uzna, że podrywał jego samicę? Może sobie myśleć co zechce, jego łeb jest wolny od prawdy niezależnie czy ją dostrzega czy nie.
W każdym razie czekał...
: 23 paź 2014, 16:12
autor: Pasterz Kóz
Bezchmurny zmrużył oczy podejrzliwie. Nie zabraniał Iskrze rozmów z innymi, a do tego może mieli jakąś wspólną nutkę w zapachu po tyle księżycach bycia razem w jednej jaskini. Nie spodziewał się jednak, że Cienisty będzie mu doradzał! Doskonale zdawał sobie sprawę, że partnerka go potrzebuje, ale nie mógł przebić się przez warstwy emocjonalne, którymi osłoniła swoje serce. Prychnął cicho, zastanawiając się nad słowami oraz uśmiechem Adepta.
-Doprawdy? A skąd "Ten" może to wiedzieć? Może ma jakieś mądre rady?– spytał złośliwym tonem. Niby nic nie miał do tego smoka, ale naruszanie jego spraw osobistych, skutkowało jedynie wywołaniem większej zjadliwości. Nie chciał by ktoś, zwłaszcza obcy, pouczał go co ma robić w swoim związku.
: 22 lis 2014, 23:24
autor: Piekielna Łuska
Piekielna nie była dobrze znana poza Ogniem, a powód tego był banalnie prosty. Zwyczajnie nie lubiła wychodzić z obozu, tam czuła się komfortowo. Poza tym miała całe dnie zawalone naukami i treningami, bo nie ukrywała iż chciała osiągnąć rangę wojownika możliwie jak najszybciej zdoła.
Dzisiaj jednak zrobiła wyjątek. Nie można wiecznie ukrywać się przed światem, dlatego też postanowiła wyjrzeć na świat poza obrębem jej obozu. Sunęła spokojnie po niebie, oświetlanym promieniami słońca. Widząc pod sobą polanę, postanowiła na niej wylądować, i to też zrobiła. Była sama, co było jej nawet na rękę. Nie należała do zbyt towarzyskich. Usiadła więc gdzieś pośrodku polany, wygrzewając się w słońcu, ale nie tracąc czujności.
: 22 lis 2014, 23:47
autor: Jaskiniowy Kolec
Ostatnie zrywy przed mrozem i ciągłą szarością świata. Cudowny czas dla romantyków i innych patałachów, którzy czcili wiosnę.
Jaskiniowy najchętniej zostałby w jaskini, ale od kiedy zamieszkał z nim ten pisklak, po prostu nie czuł się tam komfortowo. Na jego nieszczęście całe stado Cienia znało go. Ale czy na pewno? Chyba jedynie Klątwa mogła na prawdę przybliżyć się do prawdy o nim.
Co do innych stad- Kilka rozmów z Życiem i tyle. Znał Życie przede wszystkim przez Oko Zmierzchu, który zwierzył mu się zanim tu przybył. Z Ognia znał tylko najstarszych, pomimo, iż oni nie znali jego. Runa Ognia, Słodycz, Jad...
Reszta była tajemnicą, jak jego prawdziwe imię. I tym razem wyczuł z dala smród siarki, co znaczyło, iż smok pochodził z terenów na których widniały wulkany, albo też jeden wulkan.
Ogień.
Nie chciał nachodzić młodziutkiej samicy, ale skoro już tu zawitał...
Nie specjalnie starał się podejść ją od tyłu. Widział w jej aurze, że stara się być przykładnym adeptem. I dobrze. Niemniej życie uderzy w nią jeszcze nie raz z taką siłą, że padnie ledwo żywa. Nieważne jak bardzo się wytrenuje, nieważne jak bardzo będzie chciała...
Dla śmierci wszyscy byli równi, a pech sypał się przy każdym naszym posunięciu. Kwestią przypadku można wygrać walkę, kwestią przypadku też można po prostu zapomnieć oddychać przez sen.
–Taka mała a przesiaduje sama na wspólnych... To nieodpowiedzialne. W końcu ostatnio panują wojny...
Zaczął bardzo nieprzyjemnym tonem, pełnym basem, dość starego i wielkiego smoka. Wszakże był jednym z największych smoków, których widziały te tereny. Różnice pomiędzy rasami nie były wielkie, niemniej dorosły smok był co najmniej 25 łusek mniejszy od jaskiniowego smoka, a to już spora różnica.
: 22 lis 2014, 23:59
autor: Piekielna Łuska
Cóż, Jaskiniowy nie krył się ze swoją obecnością, toteż Piekielna wyczuła woń Cienia, jak i usłyszała ciężkie stąpanie po ziemi typowe dla dorosłego smoka. Leniwie obróciła łeb, kierując wzrok pomarańczowych ślepi na wielkiego, granatowołuskiego smoka.
– Pragnę zauważyć, iż jestem daleko od terenów, gdzie toczy się wojna. A nawet, gdybym była w centrum, nikt nie ma prawa mnie zaatakować, ponieważ nie biorę w niej udziału. Mam przesiadywać cały czas w grocie? Nie chcę tak spędzić swego życia – powiedziała spokojnie, lekko zachrypniętym głosem. W oczach widać było rozbawienie, które odziedziczyła po ojcu.
: 23 lis 2014, 11:52
autor: Jaskiniowy Kolec
Jaskiniowy się lekko uśmiechnął. Cóż za naiwne stworzenie. Prawda była taka, że mógłby ją zabić, zaciągnąć do jamy i tam pozostawić. Ogień szukałby jej, wywołałby wojnę, ale czy znaleźliby sprawcę? W tak burzliwych czasach każdy przywódca dbał o swój zad, a nie o troski innych stad.
–Nic jeszcze nie wiesz o życiu, drogie dziecię. Myślisz, że wojna to honor dla wojownika? Wojna to tylko ból, krew i niesprawiedliwość. Gdzie widzisz honor w napadaniu na słabszego smoka w dwójkę? Historię piszą zwycięzcy. W każdej z nich opowiadają o swojej waleczności... Ile smoków udało im się obalić... Nie wspominają jednak, że mieli obok siebie partnera, który wykonał większość brudnej roboty za nich... Honor możesz jedynie odnaleźć w pojedynku ustalonym...
Czuł, że po prostu musi to powiedzieć, aby samica nie miała błędnego myślenia na ten temat.
Był starym smokiem, przeżył wiele mniejszych i większych wojen poza terenami smoczych stad. Wiedział, że nie było w tym nic przyjemnego- jeno rzeź słabszych.
: 23 lis 2014, 13:16
autor: Piekielna Łuska
Wysłuchała słów Jaskiniowego, chociaż nie wyglądała na specjalnie zainteresowaną. No, może odrobinę, ze względu iż temat rozmowy dotyczył wojny.
– Honor... – warknęła wywracając ślepiami – Najczęstszy powód śmierci głupich i słabych smoków, którym zależy tylko na sławie. Moim zdaniem to idiotyzm, honor zawsze prowadzi do grobu – powiedziała, co myślała. Taki miała tok myślenia, honor w jej opinii był po prostu bezsensowny, więc nie można było liczyć, iż zamierzała w przyszłości walczyć honorowo. Nie. Na pewno nie. Może i nie będzie z premedytacją zabijać innych, ale honoru raczej się u niej nie znajdzie, nawet iskierki.
: 23 lis 2014, 15:14
autor: Jaskiniowy Kolec
–Skoro tak uważasz, to skąd Twoje przekonanie o nietykalności? Gdybyś pojawiła się na terenach wojny, po prostu zostałabyś pierwszym celem na niej. Jako niedoświadczona jesteś najłatwiejszym celem...-Przerwał na chwilę wpatrując się w tereny Cienia. Kiedy nadejdzie wojna dla nich? Już nie mógł się doczekać, aby skosztować krwi jakiegoś smoka.
–Każdy patyk ma dwa końce... Jeśli jednak uważasz honor za idiotyzm... Cóż, sama zarazem nie jesteś lepsza. Płyto patrzysz na świat.
Taka prawda. Honor był czymś na prawdę dobrym, istniał i powinien być szerzony. Niestety jednak brutalny świat skurczył zasoby honoru u każdego smoka. Czy to jednak oznacza, że jest idiotyzmem? Był dla niej z pewnością, co sama przyznała. Młoda i głupia samica, ale może kiedyś się jeszcze nauczy.
Chyba, że na siłę chciała się pokazać z tej złej strony, jakby była wielką istotą o czarnym sercu.
Prawda była taka, że jej serce będzie tak samo mięsiste zawsze, a jej przekonania mogą jedynie stać się jeszcze bardziej głupie niż w tej chwili.
–W świecie zdominowanym przez pogardę i ból. W świecie wypełnionym waszymi głupimi przekonaniami... Szczere uczucia nadal mogą czynić cuda. Dlatego właśnie warto walczyć... Kiedyś to zrozumiesz. Masz na to jeszcze czas...
: 23 lis 2014, 19:12
autor: Piekielna Łuska
– Nie twierdzę, że jestem nietykalna – odparła cicho wzdychając. Nie drążyła jednak dalej tego tematu.
– Cóż, każdy może mieć swoje poglądy i wierzenia, a także opinię i tok myślenia, prawda? Ja patrzę na świat właśnie tak, i może to głupie i pozbawione sensu, ale taka już jestem. Może się zmienię, a może nie, ale na razie myślę właśnie tak – wzruszyła barkami.
– Mam czas, ale to wcale nie znaczy, że wykorzystam go prawidłowo... Czas pokaże – mruknęła, jakby nie przykładała do tego specjalnej wagi.
: 23 lis 2014, 20:24
autor: Jaskiniowy Kolec
–A tracisz go na rozmowę z nim... Tak mu przykro...
Oczywiście z przeprosinami była to ironia, którą nawet nie starał się ukryć. Co do tracenia czasu... Cóż. Raczej uważał, że niczym produktywnym nie będzie ględzenie z jego osobą. Ani nie zmieni poglądów na świat tej istocie, ani ona nie zmieni jego postępowania.
–Ale spędzaj czas na świeżym powietrzu. Ciesz się życiem, bo jutro równie dobrze możesz się nie wybudzić. Możesz nie poznać smaku życia. Dlatego własnie warto też ryzykować. Siedzenie w leżu nie ukaże Ci zimy, nie sprawi, że nauczysz się latać i nigdy nie poczujesz natury w całej okazałości...
: 28 gru 2014, 11:29
autor: Niebieski Kolec
Cóż. Zacząłem coraz częściej spacerować. Chciałem rozruszać kości i chociaż trochę przyzwyczaić się do bólu. Po kilku godzinach drogi dotarłem na polanę. Cóż to będzie chyba dobry moment na odpoczynek. Usiadłem na śniegu i spojrzałem w niebo. Zapewne długo tak nie posiedze, ale trudno.
: 28 gru 2014, 11:46
autor: Masaf
Śnieg nadal padał. Białe, lekkie płatki zlatywały leniwie z nieba lądując na ziemi i zwiększając ilość puchu już zalegającego. Delikatny powiew wiatru poczochrał grzywę pisklęcia, które ostrożnie przemierzało okolice. Wrodzona ciekawość prowadziła, z zapachu wywnioskował iż nie jest już na terenach stada Cienia, było to wiele smoczych woni bardzo różniących się od tego do którego przywykł. Kątem oka dostrzegł kształt... W pierwszym momencie zakwalifikował go jako skała o wyjątkowo ciekawych barwach, dopiero po chwili zorientował się iż miał do czynienia z żywym smokiem. Zamarł w bezruchu w odległości kilku ogonów od adepta, przyglądając mu się czujnie. Ta woń... pochodził z innego stada!
: 28 gru 2014, 11:54
autor: Niebieski Kolec
Z daleka wyczułem zapach obcego smoka szybko się obróciłem. To było pisklę więc nie ma się chyba czego obawiać. Jednak mu najwyraźniej nie spieszyło się z powitaniem więc powoli do niego podszedłem, a pod moimi łapami lekko skrzypiał śnieg. ~ Cześć mały. Nie musisz się mnie obawiać. Jestem Zapomniany Kolec.~ Powiedziałem serdecznie się do niego uśmiechając.
: 28 gru 2014, 12:10
autor: Masaf
Zapomniany Kolec, powtórzył w myślach.
W pierwszym momencie miał ochotę się cofnąć, lecz tego nie zrobił uważnie przyglądając się smokowi. Zachowywał się inaczej niż inne, dotychczas spotkane smoki. Wydawał się być przyjaźnie nastawiony, ale w głębi umysłu Masaf poczuł przypływ nieufności- co jeśli ów osobnik ma złe zamiary skryte pod serdecznością?
Nozdrza mieszańca zadrżały, lekko rozłożył skrzydła, a bujna grzywa się nastroszyła- wyglądał teraz na nieco większego niż był w rzeczywistości i miał cichą nadzieję, że adept zaniecha ewentualnych złych zamiarów zauważywszy iż został przejrzany.
Pisklak zawahał się. Jego wypustki łuskowe zaświeciły blado.
– Jestem Masaf.– przyznał ostrożnie, głosem stanowczo nie wskazującym na jego młody wiek- Nie jesteś ze Stada Cienia.– dodał po chwili, a jego ton zabrzmiał trochę jak oskarżenie
: 28 gru 2014, 12:23
autor: Niebieski Kolec
Jego reakcja była dziwna i zabawna. Miał prawo się obawiać. Ja też bym się bał wielkiego ( w porównaniu do pisklaka) smoka, który by się do mnie zbliżał. Jednak ja złych zamiarów nie miałem i tylko usiadłem naprzeciw smoczka. ~ Masz bardzo ładne imię.~ Powiedziałem z uśmiechem. ~ Potrzeba ci czegoś?~
: 28 gru 2014, 12:52
autor: Masaf
– Możesz mnie czegoś nauczyć..?– zapytał z nutą nadziei w głosie- Ja... nie umiem biegać.– w turkusowych oczach rozbłysła iskierka fascynacji, gdy patrzył na starszego smoka.
Prawdę powiedziawszy to niewiele rzeczy umiał- matka wciąż odmawiała mu nauki, burcząc aby siedział cicho i nie przeszkadzał, mówiąc, że jest bezużyteczny, że za młody i żeby skupił się na wędrówce zamiast na skrzeczeniu i, że na wszystko przyjdzie odpowiedni czas i pora, a teraz mają rzeczy ważne i ważniejsze. Nie rozumiał dlaczego mu odmówiła podstaw smoczej wiedzy, która byłaby bardzo pomocna w przeżyciu, a gdyby nauczyła go latać... ich wędrówka przebiegłaby o wiele szybciej. Jego serce zabiło mocniej, a krew zaszumiała w uszach- szybowanie pośród chmur było czymś za czym tęsknił. Tak, tęsknił choć tego nie znał. Z pewnością wpływ na to miało jego pochodzenie- od strony ojca był smokiem powietrznym, w genach miał zapisaną potrzebę badania przestworzy.
Nastawienie pisklęcia zmieniło o sto osiemdziesiąt stopni. Futro znów klapnęło, a on sam wpatrywał się w adepta z taką intensywnością jakby chciał przewiercić go wzrokiem na wylot.
: 28 gru 2014, 14:06
autor: Niebieski Kolec
Uśmiechnąłem słysząc prośbę małego. Cóż lubiłem uczyć i dla żadnego smoka nie chciałem robić przykrości odmawiając. ~ Oczywiście, że mogę. Powiedz mi czym jest bieg i do czego mam służy?~ Spytałem uśmiechając się serdecznie.
: 28 gru 2014, 15:20
autor: Masaf
Masaf usiadł, a jego wzrok powędrował błędnie wokół. Duże, turkusowe oczy jakby zbladły i stały się nieco nieobecne. Obwinął ogon wokół siebie i mocniej przycisnął skrzydła do ciała. Powoli przeniósł spojrzenie na swojego mentora.
– Bieg to poruszanie się za pomocą łap.– odpowiedział cicho- Bieganie jest jak chodzenie, ale w przeciwieństwie do tego drugiego jest o wiele od niego szybsze.– kłapnął ząbkami- Używa się go do uciekania albo odwrotnie... do gonienia czegoś. A także do..– zawahał się- ataku. Uderzając z rozpędu można zbić kogoś z nóg
Wciąż patrzył na adepta zastanawiając się czy o czymś nie zapomniał powiedzieć.