Strona 5 z 37

: 04 gru 2014, 17:08
autor: Wilczy Kolec.

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zauważając że trop się rozmywa, zatrzymał się. Nie wiedział czy dobrze robi, czy też źle ale wydawało mu się że jeśli trop robi się coraz słabszy, idzie w złym kierunku. Powoli więc odwrócił się i wrócił do miejsca znalezienia śladów. Stał tak chwilę i spróbował znaleźć jakikolwiek zapach. Następnie znów zaczął przyglądać się miejscu, gdzie znalazł pierwszy odcisk ale tym razem szukał śladów prowadzących w stronę inną niż tą, którą podjął na początku. Nie odkopywał już śniegu, a od czasu do czasu podnosił łeb, czy aby nie ma gdzieś w pobliżu zapachu, który poprowadzi go do celu. Był świadomy że tropienie to nie łatwa sztuka i nie ma w nim trzeciego rozwiązania. Albo się znajduje, albo nici z obiadu. Szukał więc hardo by nauczyć się choć trochę w sztuce śledzenia. Jakby nie było, z każdego niepowodzenia można wyciągać konsekwencje.

: 04 gru 2014, 19:17
autor: Niepamięć Świtu
Wracając do punktu wyjścia, nozdrza Wilczego musnęła lekka woń. Jednak póki co tak słaba i ulotna, że trudno byłoby za nią w obecnym stanie. Gdyby wziął w końcu większy oddech, w końcu zaczynając węszyć w powietrzu, może poczułby zapach lepiej. I byłby w stanie odszukać zwierzynę, albo chociaż natknąć się na kolejny trop, element układanki. Jeśli tak, to musiał się śpieszyć. Bo las nigdy nie czekał.

: 04 gru 2014, 22:12
autor: Wilczy Kolec.
Wyczuwszy zapach, mimo że słaby brał głębokie wdechy. Wstępnie i tak powolnie, wydawało mu się to dosyć, niekomfortowe, w obecności innego smoka. Cóż miał poradzić. Po czasie oswoił się z tym zachowaniem. Wdech był głęboki i pełny. Nie oddychał tak cały czas, ale na pewno w taki sposób miał większe szanse na wyczucie zapachu i kierunku z którego owa woń idzie. Od miejsca, w którym wyczuł trop, za wskazówką mistrzyni, zaczął chodzić spiralnie. W ten sposób mógł stwierdzić, z której strony zapach jest najmocniejszy. Nie odstępował również od szukania tropu na ziemi. Jedno wiedział, skupić się na jednym to z góry niepowodzenie w znalezieniu celu. Dlatego też, przyglądał się ziemi i drzewom jak i zatrzymywał się w poszukiwaniu zapachu. W ten sposób, może uda mu się znaleźć odpowiednią ścieżkę, i znajdzie to czego szuka, mimo że do końca nie wiedział za czym dokładnie idzie.

: 05 gru 2014, 16:59
autor: Niepamięć Świtu
Trop już po kilku kolejnych tropach stał się silniejszy. Chociaż sam zapach był delikatny, wskazując na roślinożercę. Wyznaczał konkretny kierunek, tak samo jak niedługo po tym znalezione ślady. Lekko rozorany śnieg, który mógł wskazywać na pośpiech zwierzyny, a także kępkę futra zaczepioną o jedną z niższych gałązek. Futro było szare, miękkie w dotyku. Cel pewnie był już blisko.

: 06 gru 2014, 15:29
autor: Wilczy Kolec.
Uśmiechnął się szeroko znajdując futro. Widząc że zwierze biegło zaczął się skradać. Prawdopodobnie go usłyszało. Powąchał dokładnie futro, może dzięki temu pozna zapach i uda mu się go wyróżnić na tle innych. Mimo wszystko szedł powoli i cicho za śladami. Raczej nie jest to drapieżnik... Nie odwrócił się tym razem do mistrzyni, aby nie rozproszyć swojego skupienia. Oddychał głęboko ale powoli i cicho. Od czasu do czasu lekko unosząc głowę by znaleźć zapach. Pamiętał, aby uważnie spoglądać na teren po jakim się stąpa aby nie połamać gałązek. Serce biło mu mocno i szybko. Czuł się jak ryba w wodzie, gdy szedł za tropem. Mimo iż ten, mógł okazać się iluzją. W tym momencie poczuł smak polowań i energię na opanowanie wszystkich umiejętności związanych z łowiectwem.

: 08 gru 2014, 21:26
autor: Niepamięć Świtu
Po kilku następnych krokach, oczom Wilczego ukazał się zając. Zwierzątko spojrzało się na adepta ze strachem w czarnych ślepiach, po czym rozmyło się w powietrzu, wskazując na to, że była to jedynie iluzja stworzona przez Łowczynię. Świt podeszła bliżej adepta, odchrząkując cicho.
– Całkiem dobrze, jak na pierwszy raz. To tyle ze śledzenia – zadecydowała, patrząc z uwagą na Wilczego. – Teraz kamuflaż, prawda? – dopytała się.

// raport śledzenie, możesz od razu spróbować na II

: 09 gru 2014, 10:31
autor: Wilczy Kolec.
– Brzmi ciekawie. I jestem gotów do treningu... tylko... śnieg jest biały... a moja łuska czarna... więc chyba nie będzie to dość prosta lekcja. – odpowiedział Łowczyni i przyglądał się znikającym śladom. Potrafił tworzyć iluzje, ale nie czuł się w tym na tyle pewnie by stworzyć chociażby zajączka. Mimo wszystko, odgarnął śnieg ogonem i usiadł. Spodziewał się podobnego przebiegu nauki, poczynając od teorii i rozmowy, kończąc swego rodzaju egzaminem.

: 10 gru 2014, 20:12
autor: Niepamięć Świtu
– O to chodzi w kamuflażu. Musisz się jakoś zamaskować, nawet jeśli otoczenie nie jest przyjazne – zauważyła, uśmiechając się lekko. Śnieg nie był jakimś okropnym utrudnieniem, nawet dla czarnołuskich smoków. Zawsze przecież był jakiś sposób, by go użyć, znacznie lepiej ukrywać się pośród śniegu niż na równinie.
– No to najpierw: czym jest kamuflaż, w jakiej sytuacji byś go użył? – zapytała. Wilczy dobrze się spodziewał, na początku każdej nauki Świt przerabiała teorię, ćwiczenia zostawiając na koniec. Znaczna większość nauczycieli tak robiła, wszak trudno uczyć praktyki smoka, który nie wie nawet o czym konkretnie jest nauczany.

: 11 gru 2014, 21:42
autor: Wilczy Kolec.
Czując się już nieco pewniej w naukach łowiectwa, jak i w samym kamuflażu, nie zwlekał z odpowiedzią.
– Kamuflaż to ukrywanie się. Najlepiej połączyć go razem z podkradaniem się do zwierzyny. Ewentualnie, ukryciem się przed zagrożeniem pokroju drapieżników... czy... ludzi... – ostatnie słowo powiedział z pogardą. Nie wiedząc czemu... Potrząsnął łbem żeby się otrząsnąć. Rozejrzał się pytająco dookoła siebie. Rozglądał się za miejscami do ukrycia. Nie wiedział dokładnie, które miejsce są najlepsze, których unikać, ani jak skutecznie się ukryć. Instynkt podpowiadał mu, żeby się rozejrzeć. Mając obraz otoczenia ma się przewagę nad zwierzyną. Powrócił na ziemie ze świata wyobraźni.
– Będzie to równie trudne co śledzenie? – zaśmiał się cicho ale wymownie. Wiedział że w śledzeniu nie ma półśrodków. Towarzyszył temu uśmiech, nieśmiały ale widoczny.

: 11 gru 2014, 21:48
autor: Niepamięć Świtu
– Tak samo, jak ukrycie się przed czymś, co cię może śledzić – dodała, kiwając powoli łbem. – Dobrze, chociaż warto też zauważyć, że kamuflaż jest mniej wykorzystywany podczas podkradania się... zgaduję, że nie wszyscy mają na niego czas. – zmarszczyła lekko pysk. Ona również nie wykorzystywała sztuki maskowania się podczas podchodzenia do zwierzyny, nie zawsze miała taką potrzebę. Czuła się pewnie w swoich umiejętnościach podkradania się.
– Raczej nie. W śledzeniu liczy się również i szczęście, wiatr może zawiać czasami w tą, czasami w tamtą stronę. Jeśli wykonasz kamuflaż pamiętając o rzeczach, które mogłyby cię zdradzić, to jest już on dobry. A to wystarczy, by się ukryć – wyjaśniła. – W jaki sposób ukryłbyś zapach, ślady i swoje ciało? Przyjmijmy, że w lesie – zapytała.

: 11 gru 2014, 21:57
autor: Wilczy Kolec.
Chłodny wiatr zawiał, potrząsnął się i wstał. Nie wiedział czy będzie to w dobrym tonie, ale chyba mógł pozwolić sobie na odrobinę koleżeńskiej swobody, mimo iż Niepamięć była jego Mistrzem. Zrobił kilka kroków.
– Zapach to chyba najgorsza rzecz. Tak jak na granicy otarciem można go zostawić, tak ukrycie jest trudne. Najprawdopodobniej schowałbym się przed wiatrem. W ten sposób też ukrywam się cały. Nie wiem co zrobić ze śladami. Chyba zatarłbym je ogonem za sobą. – Co do ostatniego nie był pewny. Cóż, była to jego pierwsza nauka kamuflażu, więc nie mógł wiedzieć wszystkiego, mimo że niektóre odpowiedzi czuł instynktownie. Spojrzał na Mistrzynię. W głowie miał niedawną lekcję śledzenia. Może najlepiej działać w przeciwną stronę? Cóż, brzmi łatwo, ale pewnie potrzeba nieco wiedzy.

: 11 gru 2014, 22:09
autor: Niepamięć Świtu
– Co do zapachu, można użyć żywicy, błota, czy nawet silnie pachnących roślin. To wszystko nie gwarantuje kompletnego pozbycia się woni, ale łącząc to ze stawaniem pod wiatr, można osiągnąć najlepszy rezultat. Błotem również można przykryć ciało, a potem użyć elementów runa leśnego. W czasie zimy używa się śniegu, z tym, że się on topi, co może utrudniać nieco zadanie. – rzekła. Dosyć dużo mówiła, dopowiadała adeptowi. Ale nie widziała w tym nic złego, w końcu właśnie po to tu była, by uzupełniać czy przekazywać wiedzę. – Ja sama odradzam zacieranie śladów ogonem. Czasami wychodzi to gorzej niż same odciski łap. Za to staramy się stawiać kroki w miejscach, gdzie nie odbijalibyśmy śladów, chodząc też lżej. Czasami nawet nie trzeba przejmować się ukrywaniem śladów, to zależy od tego po jakim terenie się poruszamy. W porach wilgotnych i po deszczach ślady odciskają się szybciej, natomiast w czasie suchym można je sobie odpuścić.
Nie miała też nic przeciwko, coby Wilczy się do niej zbliżył. Nie traktowała smoków ze swojego stada z dystansem, nauczyła się wśród nich żyć, w końcu to też przecież stado, dla niej niemalże rodzina.
– Do tego wszystkiego można też użyć maddary. Zarówno przy maskowaniu zapachu, koloru łusek jak i śladów. To, czy użyjesz magii zależy tylko od ciebie i tego, jak dobrze ją znasz. Jak ukryłbyś się na bagnie?

: 11 gru 2014, 22:21
autor: Wilczy Kolec.
Słysząc pytanie znowu zaśmiał się.
– Wskoczył bym w sam środek bagna. – po czym gdy skończył rechotać, swoją drogą niezbyt przyjemnie, albowiem głos jego był dość niski i chrypowaty.
– Idąc za twoimi wskazówkami, w pewnym stopniu okryłbym się błotem. I jeśli chowałbym się przed kimś lub przed czymś, spróbowałbym przykleić co mniejsze gałązki do błota i położyłbym się w pobliżu jakiegoś większego krzaka. – tylko tyle przyszło mu do głowy. Mimo wszystko trapiła go kwestia śladów łap. Bagno, mimo wszystko to teren wilgotny... gdzie często chodzi się po błocie. A niestety w błocie o ślady łap bardzo łatwo.
– Co można zrobić na tak mokrej ziemi ze śladami łap? Nie wydaje mi się że możliwym jest tak lekkie stąpanie że nic nie zostanie.

: 11 gru 2014, 22:38
autor: Niepamięć Świtu
– Można je spróbować czymś przykryć, gałęzie lub liście. Ewentualnie stąpać tak, aby nawet jeśli już miałbyś zostawiać ślady, to nie byłyby one na pierwszy rzut oka widoczne. Bliżej krzewów, roślin, przez co trudniej je zauważyć. – zawsze też pozostawała maddara, o której Świt wspomniała przed chwilą, dlatego nie widziała powodu, by powtarzać. Skinęła krótko łbem, na znak, że odpowiedź Wilczego jej pasuje.
– No, to teraz spróbuj się ukryć – poleciła, machnąwszy lekko łapą. W międzyczasie jak trwała nauka, zdążyło napadać więcej śniegu. Mogło to być zarówno dobrą rzeczą, jak i złą. Niepamięć nie wątpiła jednak, że adept powinien sobie jakoś poradzić.

: 11 gru 2014, 22:50
autor: Wilczy Kolec.
Jak powiedziała tak zrobił. Nie wiedząc od czego zacząć, rozpoczął na rozejrzeniu się gdzie byłoby najlepsze miejsce. Widząc śnieg lekko się zaniepokoił. Stojąc w miejscu pociągnął ogonem po śniegu i od razu zrozumiał dlaczego to najgorsza metoda. Śnieg jest na tyle miękki że nawet najdelikatniejsze kroki zostawią ślad. Co tu robić? Śnieg nie da mi się ukryć... Nie poddał się jednak. Podszedł do granicy drzew. Na polowaniu nie będzie działać to jak tutaj, ale zrobił grubą linię. Od tego miejsca chciał zacząć. Zdeterminowany przyglądał się drzewom, krzewom, wszystkiemu co mogłoby ułatwić mu ukrycie się. Maddara to nie jego najlepsza strona... mimo to postawił kilka kroków, po czym spróbował je zakryć iluzją śniegu. Początkowo się udawało, ale nie była to iluzja perfekcyjna, chociaż prawdopodobnie na zwierzę wystarczyłoby. Szedł powoli i ostrożnie. Wpadł na pomysł, który od razu wydał mu się głupi. Postanowił jednak go wypróbować. Wchodząc głębiej w las, od pewnego momentu nie zakrywał śladów. Zaczął ocierać się o drzewo. Podszedł do kolejnego, i powtarzał to przy jeszcze kilku innych. Dobrze czuł, aby przyjrzeć się zagajnikowi. Bo pomysł przyszedł mu do głowy przy dużym krzewie. Kiedy zostawił swój zapach i ślady na wystarczającym obszarze, w jego mniemaniu. Ostrożnie wrócił się do krzewu, pamiętając o zamaskowaniu śladów. Wtedy ostrożnie prześlizgnął się między co większymi gałęziami, po czym ułożył. Mimo że zagościła zima, na krzewie zostały co niektóre liście, a sam cień wśród gałązek pomógł schować się smokowi o czarnych łuskach. Pytanie tylko, czy to zda egzamin. Ślady które zostawił, powinny skupić uwagę Niepamięci.

: 11 gru 2014, 23:04
autor: Niepamięć Świtu
Gdy adept się już ukrył, Świt wstała, coby go tez odszukać. Nawet jeśli przejrzała iluzji śniegu, to nie dawała po sobie tego poznać. W końcu też oceniała przecież praktycznie nowego smoka w kwestii kamuflażu, a była dosyć wyrozumiałym nauczycielem. Idąc tak dalej, na pewno poczuła wręcz przytłaczający zapach Wilczego, skrzywiła się. Mimo to, pomysł zadziałał. Eh, dziwnie było z tymi woniami – trochę za dużo albo za mało i już jest kiepsko.
Wyszła na przeciw adeptowi, zauważając go po niedługim czasie. Zielona w końcu sama też nie była.
– Całkiem dobry pomysł z zapachem. – no, a przynajmniej było to coś na pewno innego niż Świt widziała dotychczas. – To wszystko z kamuflażu.

// raport kż I

: 11 gru 2014, 23:24
autor: Wilczy Kolec.
– Bardzo ci dziękuję. Pozwól jednak, że zaproponuję powrót do własnych grot na ten czas. Jest dość zimno, a ogrzanie się i chwila odpoczynku będzie bardzo przyjemna. Że też nie potrafię latać... jeszcze... – zaśmiał się z widocznym zawstydzeniem. Cóż, wcześniej nie czuł się w potrzebie, żeby nauczyć się latać. Mimo wszystko nie było to uciążliwe. Ukłonił się jeszcze w geście podziękowania po czym odetchnął głęboko. Spojrzał w niebo. Po czym przewalił się na plecy.
– Niby jest zimno... a jednak wieczorne niebo jest bardzo ciepłe. Ahhhh... i jeszcze cisza lasu. Gdyby nie to, że nocami jest jeszcze chłodniej... – wstał i otrząsnął się ze śniegu.
– Wybacz mi za to... czasem po prostu miło jest z kimś porozmawiać, nawet... jeśli jest to lekcja.

: 14 gru 2014, 13:33
autor: Niepamięć Świtu
Zimno jak zimno, w końcu też biała ziemia. Łowczyni ta pora była nieobca, wykluła się podczas zbyt długiej zimy, jeszcze przed przybyciem elfów. Była do chłodu przyzwyczajona bardziej niż upałów, których chociaż mało, to przed kilkoma księżycami doświadczali. Nie skomentowała przyznania Wilczego do nieumiejętności lotu. Cóż, ten nie umiał tego, a tamten tamtego. Ona na przykład nie uczyła się pływać, również nie czując potrzeby. Była górską, nie morską, bliżej jej było górskim szczytom niż sadzawkom i jeziorkom.
Odetchnęła, faktycznie dopiero teraz jakby orientując się o panującej wokoło ciszy, nie licząc ich własnych głosów. Do niej również była przyzwyczajona, towarzyszyła jej częściej, niżby sama się o tym orientowała.
– Rozumiem – mruknęła swoim cichym, lekko nieprzyjemnym głosem. Okryła się lekko skrzydłami, coby wiatr aż tak ich nie szarpał. Nie powiedziała nic więcej, ale w zasadzie, czego od niej oczekiwać? Nie była typem smoka, który dużo gadał, tak bez powodu.

: 10 lut 2015, 15:03
autor: Zorza Północy
Młoda Czarodziejka kolejny raz opuściła bezpieczny Weyr, pragnąc nieco odpocząć gdzieś, gdzie nie będą budziły ją hałasy, ale tak naprawdę z legowiska wybawił ją kolejny sen. Zmęczona próbą odnalezienia wyśnionego miejsca, zwinęła się w kłębuszek po środku Szklistego Zagajnika. Łeb ukryła pod prawym skrzydłem i westchnęła. Była znużona, ale także spragniona kolejnych sennych wizji... Z każdą kolejną lepiej poznawała smoka, który ją nawiedzał...
Nie należałam do smoków, które szybko się poddają, tak więc nic dziwnego, że podejście naszej pięknej, acz smutnej, Wojowniczki nie zrobiło na mnie należytego wrażenia. Taka już natura moja. Póki nie osiągnę zadowalających efektów, dopóty będę jak wrzód na części pleców, która styka się z ogonem. No!
Dreptałam wolno za smoczycą, słuchając przy okazji jej słów. Uśmiechnęłam się ciepło do niej, liznąwszy ją uprzednio w szyję. Nie chciałam, by się tak smuciła. Przecież świat nie kończy się na możliwości latania! Ile jest smoków, które skrzydeł nie posiadają, lub nie są zdolne do podobnego wyczynu?
– Młodość nie świadczy o rozumie. Ileż razy można spotkać z pozoru dorosłego smoka, który swym zachowaniem co najmniej przypomina niedoświadczonego, dopiero co wyklutego pisklaka? I, proszę, nie opowiadaj głupot! Śmiech cię nie opuścił, to raczej ty przegnałaś go ze swego serca przeświadczona, że już więcej nie będziesz w stanie się uśmiechać. Spójrz na siebie, jesteś okazem zdrowia, brak skrzydła nie uwłacza ci w niczym. Nadal możesz czerpać radość z życia. Są smoki, które nie mają skrzydła, łapy, starzeją się, tracą możliwość służenia stadu, a ty? – machnęłam zamaszyście łapą, patrząc na nią. – Ty nadal możesz wiele zdziałać! – zapewniłam.
Nie okazywałam jej litości, ponieważ Roześmiana jej nie potrzebowała. Kiedy uśmiechnęła się, odpowiedziałam jej tym samym.
Ailla uśmiechnęła się przez sen, otwierając powoli ślepia. Odetchnęła głeboko, otrząsając się z resztek sennej mary. Te sny bywały przyjemne, czasem jednak ją smuciły...
Spojrzała w kierunku, gdzie powinien znajdować się obóz Ognia. Chciałaby się czegoś nauczyć, ale tata nie miał dla niej czasu... Opowiadał jej kiedyś o pewnym wojowniku. Znała tylko jego imię. Przymrużyła powieki i wyciągnęła łeb, nabierając powietrza. Ryknęła w przestrzeń. Ryk ten nie był zbyt imponujący, dlatego samiczka zawsze wstydziła się komunikowania w ten sposób.

: 10 lut 2015, 15:17
autor: Jad Duszy
Jad nie znał snów smoczycy. Gdyby je znał zapewne uznałby je za interesujące. Dlaczego? Ten czerwonołuski, egoistyczny gad po prostu lubił zbierać informacje. Bawiło go to, zajmowało jego myśli. Było to w uznaniu Jadu równie dobrą rozrywką co walka. A już zdecydowanie lepsza niż uczenie innych. Nie był daleko, dlatego usłyszał niezbyt imponujący ryk. Po jego tonacji poznał jednak, ze skierowany został do niego. Dziwne, nie znał głosu tego smoka... Czy raczej smoczycy, jak sugerował sam ton ryku. Chcąc nie chcąc, aby zaspokoić własna ciekawość co do właściciela głosu ruszył na granicę, dostrzegając końcu nieznana sobie smoczycę. przystanął na terenach Ognia, przekrzywiając głowę i jak zaciekawiony ptak przypatrywał się nieznajomej. Ale milczał, chociaż na jego pysku gościł typowy dla niego kpiący uśmiech.

: 10 lut 2015, 15:29
autor: Zorza Północy
Ulotna przysiadła na zadnich łapach, opatulając przednie szczelnie puszystym ogonem. Potrząsneła smukłym łebkiem wzburzając kaskady morskiej grzywy, która opadała niestrudzenie i nieubłaganie na jej ślepia. Przeczesywała nimi okoliczne drzewa, otoczenie, nasłuchując długimi uszyma, czy jej wysiłek zdał się na cokolwiek.
Miała ogromną nadzieję, że Wojownik zechce jej pomóc!
A potem, gdy kolejny raz z rzędu jej morskie ślepka przeczesywały okolicę dostrzegła zabłąkany czerwony ognik, a w nim parę cynicznych nieco złotych punktów. Przekrzywiła pyszczek, unosząc wyżej uszka. Nie znała tego smoka, ale leniwe prądy powietrza niosły ze sobą swąd siarki, a także wulkanicznego pyłu.
Na pyszczku młodej pojawił się szeroki uśmiech, zaś serce wykonało beczkę w jej piersi, nieomal ją dusząc! Wiele blizn znaczyło karminowe cielsko masywnego smoka. Nie był jednak wielki, jak góra, bardziej... rozbudowany, acz smukły.
Wstała z zadnich łap i zbliżyła się raźnym krokiem ku niemu. Skinęła mu łebkiem, patrząc na niego z żywym zainteresowaniem. Wydawał się znajomy, chociaż był przecież zupełnie obcy!
Witaj! – wyrzuciła raźnym, wesołym głosem. – Jestem Ulotne Wspomnienie, ale możesz mówić mi Ailla – zaczęła nie przestając się uśmiechać, aż dziw, że policzki jej nie rozpękły się na pół. – Nie dawno zostałam Czarodziejką. Ty musisz być Jadem Duszy, prawda? – uszy młodej zadrżały, kiedy zadała to pytanie, podekscytowana.
Przepraszam, że ściągnełam cię aż tutaj, ale widzisz... Chciałabym nauczyć się ziać, w taki odpowiedni sposób! Smoki tak rzadko to robią, ale ja lubię zianie, lód jest genialny, ale... zawsze rozlewa się po całym pysku i nie kieruje tak, jak powinien– wydęła nieco policzki, jak zwykle, gdy coś ją frapowało.
No i... pomyślałam, że może byłbyś tak dobry i zechciałbyś poświęcić mi nieco czasu? Tatuś ostatnio nie ma zupełnie czasu, a nie znam więcej tak doświadczonych wojowników, jak ty... Niby jest Nauczycielka, ale chyba się ostatnio na mnie obraziła – zmarszczyła nosek, trajkocząc jak najęta.