Strona 5 z 40

: 14 lis 2014, 18:05
autor: Karmazynowy Kolec.

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Potrząsnął ciałkiem w celu zrzucenia z grzbietu reszty trawy i kilku połamanych gałązek, fuknął zabawnie z nutą niezadowolenia gdy jedna, zawieszona na kolczastej końcówce ogona uporczywe zwisając, nie chciała spaść w dół. Smagnął ogonem w powietrzu zataczając nim drobne koło, odłamek gałązki zakończony pojedynczym listkiem ze świstem wleciał pomiędzy kępy wysokiej trawy.
– Jestem Dagr. A Ty? Odpowiedział grzecznie siadając zadem na trawie, bacznie przyglądając się samczykowi spostrzegł że barwa jego ślepi jest bardzo zbliżona do kolorytu jego oczu. Ucieszył się w duchu bo był to pierwszy smok o błękitnych ślepiach którego spotkał do tej pory.
– Ćwiczysz tutaj? Mruknął w miarę optymistycznie rozglądając się dookoła, gęste zarośla nadawały się bardziej na zabawę w chowanego niżeli sprzyjały nauce choćby biegu, zaraz potem jednak pomyślał że szumiąca polana idealnie nadaje się do nauki śledzenia zwierzyny. Może właśnie po to przyszedł tutaj ten młodziak? Przesunął ogonem po wierzchołkach traw wyczekując odpowiedzi.

: 14 lis 2014, 20:11
autor: Charyzmatyczny Kolec
Ursus spojrzał na niego z zaciekawieniem, młody jakoś kojarzył mu się z pewnym ognistym smokiem.. jednak z resztą, przecież nim nie był. Przekrzywił jedynie łepek w bok, zastanawiając się.
Ślepia owszem mieli bardzo podobne, jednakże.. Ursus często spotykał takie smoki. W sumie jego znajomi byli w większości niebieskookimi.
– Ursus. – Rzekł z lekkim uśmiechem, w sumie Cieniści z opisu wydawali się być tacy.. niemili.. a tutaj taka niespodzianka!
Wierzył, że to co wszyscy wygadują nie jest prawdą.
Każdy osobnik jest inny.
Samiec słysząc jego pytanie, pokiwał przecząco łbem. W sumie sam niedawno tutaj przybył, więc nic do tej pory nie zrobił.
– Nie, przybyłem tutaj całkiem niedawno.. wręcz parę chwil temu, nim zjawiłeś się Ty. – Rzekł, kołysając lekko ogonem na boki.
– Nie miałem jakiś szczególnych planów.. po prostu chciałeś sobie pozwiedzać.. może akurat kogoś bym poznał? I w sumie poznałem. – Mruknął, a jego kąciki ust poszły ku górze.
Albowiem Ursus cieszył się ze spotkania rówieśnika.
Zawsze lepiej dogadywał się z samcami niż z samicami.
Które był wścibskie i dziecinne!
Nie rozumiał ich natury, ale cóż..
Życie jest po prostu brutalne.

: 16 lis 2014, 18:56
autor: Karmazynowy Kolec.
-Ursus. Powtórzył wolno jakby analizując każą literę imienia młodego samczyka i przypisując jej jakąś konkretną cechę, podobało mu się, nawet bardzo. Brzmiało twardo i zdecydowanie.
– Bardzo ciekawe imię...Kto Cię tak nazwał? Zapytał z zaciekawieniem wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z rozmówcą, chwilami bał się że wyjdzie na jakiegoś nachalnego...Liczył się z faktem że Ursus może mu nie odpowiedzieć. Może był to dla niego drażliwy temat? Może też nie miał rodziców...Ciszę oczekiwania przerwał świergot zagubionego wróbla który albo nie zauważył smoków albo po prostu się ich nie bał bo z ptasim terele w dziobie wylądował pomiędzy dwoma smokami i rozejrzał się dookoła płochliwymi ślepkami. Po chwili drobne skrzydełka podniosły go w górę. Dagr spostrzegł ptaszka i impulsywnie podskoczył w jego stronę z wystawionymi przed się szponami, złapał ptaka w łapy i opadł na ziemię zwinnie jak kocur.

: 19 gru 2014, 21:37
autor: Zorza Północy
Ailla była podekscytowana. Tatuś oznajmił jej, że znalazł dla niej Nauczyciela, który zechciał nauczyć ją tych kilku umiejętności, na które on sam nie miał czasu. Samiczka przywykła już dawno do tego, że nie powinna oczekiwać od rodzicieli dużej uwagi, gdyż ci byli zapracowani. Nauczyła się z tym żyć, chociaż czasami krnąbrne poczucie samotności dopadało tą małą, kiedy kolejny dzień mijał bez bliskiego towarzystwa. Chociaż ostatnio poznała piaskowofutrą Ważkę, która wydawała się bardzo miła, a do tego z chęcią z nią rozmawiała, odganiając nudę.
Ogarnęło ją jednak teraz dziwne uczucie, a miewała je dosyć często...
Wędrowała przez cały dzień, biegnąc ile sił w łapach, dopóki nie brakło jej tchu. Czasami jednak zwalniała, przechadzając się leniwym krokiem, chłonąc jasnymi ślepiami widoki, za którymi tęskniła. Tak, tęskniła, chociaż było to dziwne, śmieszne, skoro widziała to wszystko pierwszy raz swymi nowymi ślepiami. Zapewne nigdy nie uświadomiłaby sobie swej tęsknoty, gdyby ponownie nie ujrzała znajomych pagórków, opuszczonych siedlisk, rozległych lasów i jezior. To miejsce było idealnym do życia, tutaj pomimo domowej wojny Stad i niesnasek nadal miało się poczucie, iż jest to dom, miejsce do którego zawsze warto wracać. Nie rozumiała tego, ale własnie tak było.
Nie od razu zdała sobie sprawę, iż zaczęło zmierzchać. Ogniste Ślepię wisiało coraz niżej nad horyzontem, a im bliżej było zanurzenia się w ziemi, tym gorętsze pomarańczowe i czerwone barwy kładły się na firmament nieba. Ze wschodu dostrzec można już było soczysty granat nocy, usłany pierwszymi migotliwymi oczyma przodków, ale na zachodzie nadal jeszcze majaczyła jasność, mieszająca się z jasnym fioletem.
Samiczka uwielbiała tą porę, pomiędzy dniem a nocą, w tej chwili zawsze czuła, że wszystko jest możliwe, bo nawet po największych trudach dnia, przychodziła noc i czas odpoczynku. Chociaż nie dla niej.

: 20 gru 2014, 15:12
autor: Tejfe
Lecąc wśród terenów Wolnych Stad, z nieba zauważyła mały fioletowo-różowy cień. Czyżby to nie przypadkiem Ailla?– pomyślała, szykując się do lądowania. Kiedy była już na ziemi, podeszła bliżej do małego, uroczego stworka. –Cześć, ślicznotko. Co robisz tutaj sama?– po chwili uświadomiła sobie, że Ailla nie już wcale taka mała, bezbronna. Nie jest 2 księżycowym pisklęciem i nie musi chodzić z kimś, pod czyjąś opieką. Zganiła się w myślach, za przesadną nadopiekuńczość. Jednak mimo to, kontynuowała. –Pomóc Ci w czymś? Chcesz, abym się z tobą pobawiła, lub czegoś Cię nauczyła? – miała nadzieję, że jej propozycja nie zostanie odrzucona. Bardzo lubiła spędzać czas z pisklakami i nie tylko.

: 20 gru 2014, 17:42
autor: Zorza Północy
Ailla czekała cierpliwie, jednak mijał kolejny czas i zaczynało się robić coraz ciemniej i ciemniej, aż otoczył ją gęsty półmrok rozpraszany jedynie odbitym srebrzystym światłem migocącym pośród białego puchu. Korony drzew pozbawione listowia szumiały jednostajnie, a oddech samiczki coraz bardziej przypominał gęsty obłok, niż rzadką parę.
Westchnęła, rozglądając się i rozumiejąc, że nauczyciel nie przybędzie. Nie wiedziała dlaczego, ale równiez nie potrafiła pobłażać złamanym obietnicom.
Przymrużyła powieki, wyczuwając zmianę ciśnienia powietrza, które nieznacznie wbiło ją w ziemię. Uniosła łebek i spojrzala w plamę czystego nieboskłonu, dostrzegając ciemny kształt. Może...?
Nie, ten kształt znała lepiej, niż własny, niż matczyny. Uśmiechnęła się i wycofała kilka kroków wtyl, zniżając pysk, a uszy kładąc po sobie, gdy smoczyca lądowała, wzburzając tumany srebrzystego pyłu, czując potęgę zgarniających powietrze skrzydeł, słsząc ich łopot.
Potrząsnęła łebkiem, na którym już nie znać bylo gęstej czupryny piór, zamiast tego na jej miejscu pojawiła się dpsyć długa, chociaż jeszcze niezbyt gęsta szczecina zielono morskiej grzywy, opadająca zadziorenie na lewy policzek samiczki.
Podbiegła do znanej postaci, opierając przednie łapki na jej barkach. Kołysała przy tym energicznie, wesoło ogonem, jęzorem rosząc łuskowaty polik i nos cioci, śmiejąc się przy tym wesoło.
Ciocia Hipek!– ucieszyła się, poderwała łebek, smagając ją niesfornymi kędziorami grzywy po nosie i morskimi błyszczącymi ślepiami spojrzała w jej własne.
Dobrze widzieć cię w zdrowiu – mruknęła ciepło i opadła na ziemię.
Och, czekałam na nauczyciela, ale... nie zjawił się. Zamierzałam właśnie wracać do obozu – wyjaśniła już nieco spokojniejszym, ale nadal energcznym glosem.
Uniosła nieco uszka, wychwytując okazję do niezmarnowania tak pięknego wieczoru.
Naprawdę? -niemal pisnęła, a różowawe wargi rozciągnęly się szeroko, ukazując jasny garnitur ostrych ząbków.
Och, to byłoby cudowne. Seraficzna mnie przegoniła, a ja tak chciałąbym nauczyć się latać. W twoim wykonaniu wygląda to na takie ekscytujące, piękne! – zaszczebiotałą

: 22 gru 2014, 10:54
autor: Tejfe
Zaśmiała się serdecznie, widząc jak jej przybrana siostrzyczka biegnie do niej z nieukrywaną pisklęcą radością. Łzy szczęścia, pojawiły się w kąciku jej ślepi. Okryła samiczkę, swoim niedużym skrzydłem. Chciała ją ogrzać, chciała dać jej ciepło. Niech Ailla wie, że nawet zimą, kiedy pada gęsty, lodowaty śnieg, w jej sercu zawsze płonie ognisko. Które jest zapalane właśnie dla niej. –Nie gniewaj się na Seraficzną, skarbie.– rzekła, kiedy całkiem duże już stworzonko, zaczęła skarżyć na swoją siostrę, za którą Tehanu również, bardzo mocno przepadała. –Jest ona dopiero świeżo, upieczoną adeptką i może chce się pookładać w tym wszystkim. Wiedz jednak, że jeżeli ktokolwiek Ci kiedyś odmówi, bądź Cię zrani, możesz przyjść do mnie. – uśmiechnęła się, słysząc, że samiczka chce się nauczyć lotu. Jej ulubionej umiejętności. –Dziękuje. Również uważam, że jestem w tym dobra.– Z dumą przyjęła pochwałę. –No, dobrze, ale teraz nie zajmujemy się moją, a twoją nauką. Więc najpierw kilka pytań. Powiedz mi co Ciebie fascynuje w lataniu? Może to nieustające poczucie wolności, albo chwila kiedy odrywasz się od ziemi i jesteś szczęśliwa z tego, że potrafisz wzbić się do góry i tworzyć najróżniejsze akrobacje wśród obłoków chmur?

: 23 gru 2014, 17:26
autor: Zorza Północy
Aill zamruczała rozkosznie, chłonąc przez tych kilka ulotnych chwil bliskośc drugiego smoczego ciała, bliskiej jej duszy, tak dobrej, że aż wypełnionej światłem. Widziała jej blask i żywotność, ciepło i miłość, którego tak łaknęła, a które odwzajemniała z nawiązką. Ciężar skrzydła cioci Hipci był przyjemny, ale zaraz zniknął. Nie przyjęła jednak tego ze smutkiem, tylko patrzyła na nią dużymi ślepkami pełnymi pisklęcego i młodzieńczego uwielbienia.
Nie gniewam się na nią, ciociu. Potrafię ją zrozumieć, a jako, że ją kocham, wybaczę jej wszystko. W końcu jest tą najstarszą – odpowiedziała zabawnie poważnym miękkim głosem, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Dziękuję, wiedziałam, że zawsze mogę na ciebie liczyć, ciociu i ty na mnie też, wiesz, prawda? – rzuciła energicznie, kiwając smukłym łebkiem dla potwierdzenia swych słów.
Słysząc pytanie uśmiechnęła się nieco głupkowato.
Cóż, nie wiem, jak to jest latać, nie znam więc doznań z tym związanych. Ale... Czyż nie powinniśmy korzystać ze wszystkich darów, które dali nam Bogowie? Czyż nie dzięki darowi życia Immanora, darowi Maddary Naranlei, a także darowi Kammanora i Nenyi? Magia pozwalająca się wzbić w powietrze i krzesać żywioł wewnątrz trzewi, siła dająca naszym skrzydłom energię, szybkość i zwinność podczas powietrznych akrobacji... Samo latanie jest jednym wielkim cudem i darem, chcę go poznać i zasmakować, być dzięki niemu bliżej Bogom – szepnęła, a w jej młodzieńczym głosiku znać było dziwne rozrzewnienie i pasję, gdy o tym opowiadała.

: 23 gru 2014, 17:53
autor: Tejfe
Słysząc delikatnie wymawiane słówka, które wydobywały się z krtani fioletowego stworka, adeptka się wzruszyła. Liznęła samiczkę po łbie, tak jak ją zawsze lizała Iskra i przesłodzonym głosem rzekła, Ależ, wiem kwiatuszku, że mogę na Ciebie liczyć. Mój kochany potworku!– Ostatnie zdanie powiedziała nieco żartobliwie, po czym wysunęła końcówkę ogona przed Aillę i zaczęła ją łaskotać. Po szyi, przechodząc na brzuch. Po chwili spoważniała. –Cieszę się, że tak bardzo przypisujesz dar skrzydeł Bogom. Też uważam, że to oni nas obdarzyli tą niebywałą umiejętnością. Jednak najpierw musimy nauczyć się z niej korzystać.– powiedziała i wstała na równe łapy. –Najpierw pozycja. Powinna być luźna, gdyż latanie ma sprawiać radość i powinno być nam wygodnie. Nie chodzi jednak oto, byśmy stali w najdziwniejszych pozycjach i uważali, że tak jest najwygodniej. Nie. Chodzi o zwykłe swobodne ułożenie mięśni. Tak jak ja teraz. Jest jednak warunek. Ogon musi być na równi z ciałem. – Podniosła swój średniej długości ogon, zakończony trzema kolcami i ułożyła go tak by łączyć się z linią kręgosłupa. –Kiedy przybierzesz odpowiednią pozycję, zaczniemy rozgrzewanie mięśni skrzydeł. Zacznij robić nimi machać. Do góry i do dołu, do przodu i do tyłu. Jednocześnie. Przyzwyczaj je do wysiłku.– Poleciła i jakby chcąc to pokazać, sama zaczęła nimi machać.

: 23 gru 2014, 19:23
autor: Zorza Północy
Wystawiła pyszczek, czując wilgotny, szorstki jęzor na swym łebku. Zachichotała, słuchając pieszczotliwych słów, a także pisneła zachwycona, kuląc się nieco, podkurczając szyję i uderzając ogonkiem o puch, kiedy ogon cioci począł ją łaskotać.
Ciociu! – zaprotestowała rozbawiona, potrząsając pyszczkiem.
Kochała Hipcię, była taka kochana, zastępowała jej matkę i ojca, była tez taką dobrą starszą siostrą i ciocią jednocześnie. Po prostu była wszystkim tym, co kochała Aill.
Kiedy ciocia wstała, prostując się, samiczka uczyniła podobnie, odruchowo stając na rozstawionych i ugiętych łapkach dla zachowania równowagi, jak podczas nauki skoku, czy biegu, jednak szyi nie obniżała, jedynie podciągnęła do góry rozluźniony nieco długi ogonek tworzący liliowo goździkową wstęgę.
Tak jest! – zgodziła się, a potem z zafrasowaniem zmarszczyła nosek, rozumiejąc że zadanie wcale nie jest tak proste. Jak miała machać skrzydłami w górę i w dół jednocześnie kierując je w przód i w tył?!
Rozpostarła ramiona skrzydeł, które wcale nie były tak okazałe, pomimo krwi powietrznych, chociaz były nieco większe, niż u pełnokrwistych północnych, a także miały nieco sierpowaty kształt, mający nadać jej więcej aerodynamiczności. Także jej ciało było smukłe, ale nie chude, ani zbyt długie. Raczej wyważone.
Spojrzała na pierze, mieniące się morską zielenią lotki, delikatny liliowo fioletowy puch okrywający błonę.
Machnęła nimi na próbę. Najpierw powoli w górę i w dół, jakoby przyzwyczajając się do nich na nowo, a potem zamaszyste ruchy w przód i w tył. Czuła, jak błona i pióra stawiają opór masom powietrza, było to ciekawe doznanie, zarówno przyjemne, jak i nieco dziwne.
Raz jeszcze machnęła w górę i w doł, próbując skierowac je też w przód i w tył, ale zupełnie się poplątała i ramieniem skrzydła zawadziła o nos.
Kiechnęła, potrząsając łebkiem i fuknęła cicho, nadymając policzki.
To wcale nie takie proste – zauważyła i dopiero wtedy skupiła się na tym, jak robiła to Hipcia.
Przymrużyła powieki i zaobserwowała, że źle się do tego zabierała. Ruchy ramion cioci były płynne, zataczyły coś w rodzaju ósemek, a nie sztywnych linii.
Odetchnęła, poprawiła ułożenie ogona tak, aby tworzył jedną linię z kręgosłupem i ponowiła próbę. Tym razem unosząc skrzydła do góry, skierowała je płynnym łukiem również ku przodowi, a zgarniając je w dół, łukiem zatoczyła też do tyłu. Robiła to tak długo z zaciętą miną, aż w końcu wychodziło jej to w miarę płynnie, nie idealnie, ale przynajmniej w przybliżeniu do ruchów ramion Hipcia.

: 25 gru 2014, 15:44
autor: Tejfe
Patrzyła badawczym wzrokiem na wszystkie majstry i manewry, które wykonywała Ailla swoimi pięknymi, pierzastymi skrzydłami. Zauważyła, że na początku ruchy jej dodatkowych ramion są krępe i niepłynne. Jakby każde ich okrążenie sprawiało ból małemu pieszczoszkowi. Już chciała do niej podejść, poprawić ją, ale tego nie zrobiła. Ailla zatrzymała się na chwilę, spojrzała na nią i od nowa zaczęła rozgrzewać swoje mięśnie. Wystarczyło jej tylko jedno spojrzenie na swoją ciocię i już wiedziała, co i jak trzeba poprawić. Co za bystre, roztropne dziecko!– pomyślała radośnie Łuska, ciesząc się z faktu iż nie będzie musiała narażać na niewielkie, chociaż zawsze upokorzenie. Przypomniała sobie jak ona kiedyś, po raz pierwszy uczyła się tej zjawiskowej umiejętności. W pewnej chwili przerwała samiczce jej rozgrzewkę i ukontentowana rzekła: –To teraz w owe machanie daj jak najwięcej siły. I tak jakbyś skakała odbij się od ziemi. Wciąż machaj mocno. Bardzo mocno. Tak jakbyś chciała swoją siłą porwać góry. Unormuj siłę uderzania skrzydeł w powietrze dopiero, gdy będziesz na odpowiedniej wysokości. Wtedy pnij do przodu. Skupiaj się głównie na ruchach "do przodu i do tyłu". O tamtych jednak nie zapominaj, po prostu je ustatkuj. – rzekła i jakby chcąc zademonstrować uczennicy jak to się robi, sama zaczęła machać swoimi tycimi jak na smoka powietrznego skrzydłami. Mocne uderzenia, raz do góry, raz do dołu. Trochę słabsze do przodu i do tyłu. W pewnym momencie, kiedy wiedziała już, że jak skoczy to wzleci do góry, odbiła się od podłoża. Z gracją, a przede wszystkim siłą i zręcznością wzleciała wysoko, choć nie tak bardzo. Uznała, że będzie to odpowiednia wysokość dla uczącej się samiczki. Wykonała fikołka, pochylając łeb do przodu, zanim grzbiet, a na końcu, podwinięty ogon. Później z powrotem unormowała swoją pozycję. Cały czas machała skrzydłami, lecz tylko w układzie dół-góra. Pierwszy raz prowadzę naukę tak, że towarzyszę uczniowi w wykonywaniu zadania.– zauważyła zdziwiona. Może to było spowodowane tym, że chce mieć Aillę jak najdłużej przy sobie? Chce mieć ją blisko? Prawdopodobnie. Teraz powoli, z powrotem zaczęła machać skrzydłami również do przodu i tyłu, delikatnie posuwając się do przodu. Tak by mała smoczyca, ją dogoniła. Później przyspieszą. Lecąc czekała, aż jej młodsza siostrzyczka do niej dołączy i wykona swój pierwszy taniec w powietrzu.

: 25 gru 2014, 22:08
autor: Zorza Północy
/śliczny avek *^*

Ailla machając skrzydełkami dostrzegła ruch ogona i przedniej łapy Hipci, widząc jak ta chce do niej podejść. Zmartwiła się, że jednak jej próby wcale nie wychodzą tak dobrze, jak sądziła. Z zaskoczeniem więc odnotowała fakt, iż siostrzyczka zatrzymała się, uśmiechając się z zadowoleniem. Odpowiedziała równie swobodnym, radosnym wygięciem gadzich warg i uniosła długie, karykaturalne wręcz uszy, nasłuchując melodyjnych, delikatnych słów, równie pięknych jak głos matki – ten najwspanialszy.
Skinęła łebkiem i aż się zachłysnęła mroźnym powietrzem w zachwycie, kiedy Hipcia wyskoczyła pięknie ku górze, a następnie wykonała fikołka w powietrzu, niczym najzdolniejsza akrobatka. Była przy tym tak przepiękna, tak swobodna i rozluźniona, że Aill zaśmiała się perliście,zakrzykując:
Brawo, Hipciu, jesteś cudowna!
A potem sama poczęła machać energicznie skrzydłami w górę i w dół, w górę i w dół, najmocniej jak potrafiła, zamaszyście, kierując masy powietrza pod swe drobne ciałko. A potem ugięła mocniej zadnie łapy i wybiła się z nich, jeszcze mocniej i nieco szybciej wykonując ruchy ramion skrzydeł. Uczuła szarpnięcie, zacisnęła szczęki, kiedy mięśnie piersi, barków i grzbietu, a także właśnie ramion, spięły się boleśnie.
Nie przestała jednak machać skrzydłami w górę i w dół, nieznacznie też nakierowując je ku przodowi i tyłowi. Wygięła ciałko ku górze wzbijając się w powietrze, ogon miała rozluźniony, był częścią steru dla zachowania równowagi. A potem gdy ciocia ruszyła do przodu, poczęła wykonywać ramionami skrzydeł podobne ruchy, jak przy rozgrzewce. Góra, łukiem do przodu, dół, łukiem do tyłu. Mocno i pewnie, chociaż czuła lekką niepewność, kiedy ziemia oddalała się od jej łapek. Wątpiła w siłę swych mięśni, ale pokładała ogromną wiarę w swą Patronkę, dlatego wiedziała, że dopóki będzie wierzyć w siebie i w jej rozumne decyzje, nic jej się nie stanie. No i miała przy sobie Hipcię, na którą spojrzała, gdy tylko się ku niej zbliżyła, uśmiechając się przy tym szeroko.

: 27 gru 2014, 16:11
autor: Tejfe
Duma lała się od niej strumieniami. Wystarczyło tylko, by młoda Ailla wzbiła się w powietrze, a z jej oczu popłynęły łzy szczęścia. Samiczka będzie miała już zaliczoną swoją pierwszą podniebną podróż. Spojrzała na nią swoimi wielkimi, głębokimi ślepiami i wciąż lecąc do przodu, zaryczała radośnie. Adeptka postanowiła, że teraz chyba z każdym uczniem będzie wzbijać się w powietrze i towarzyszyć mu w tych niesamowitych chwilach. –To teraz będzie skręcanie.– oznajmiła wesoło, odwracając łeb ku Ailli. Przeleciały jeszcze kawałek, aż w końcu Hipnotyzująca się zatrzymała. Dała w ten sposób znak uczennicy ny i ona to zrobiła. –Przekręć łeb na prawo, lub lewo. Za nim tułów, a na koniec ogon, który cały czas ma być na równi z kręgosłupem. Cały czas machaj skrzydłami. Skręcanie jest bardzo proste.– oznajmiła i sama zaczęła wykonywać własne polecenie. Odwróciła łeb w lewo, zgięła brzuch w łuk, a na koniec odwróciła ogon. Również w lewo. Leciała tak samo jak wcześniej, tyle, że w innym kierunku.

: 27 gru 2014, 17:31
autor: Zorza Północy
Ailla poczuła się zarówno zakłopotana i szczęśliwa, kiedy dostrzegła dumę malującą się zarówno na pysku, jak i w jasnych, ukochanych ślepiach opiekunki. Uśmiechnęła się pokrzepiająco, czule, jednym ze skrzydeł zawadzając delikatnie o skrzydło smoczycy. Musiała przy tym pamiętać, aby nadal nimi machać w górę i w dół, jednocześnie delikatnie łukiem w przód i w tył, aby utrzymać się w powietrzu. Im dłużej jednak to robiła i im dłużej przebywała w górze, czuła się pewniej, a jej mięśnie już aż tak nie bolały, kiedy po prostu przestała o tym myśleć.
Samiczka patrzyła, jak Hipcia skręca w lewo, płynnie, jakby urodziła się w przestworzach, a nie na ziemi.
Aill szybko postanowiła dostosować się do polecenia nauczycielki, z tymże ona zawsze wolała prawą stronę, chociaż nie rozumiała dlaczego. Wysunęła szyję i pysk ku prawej, a następnie napinając mięśnie brzucha przekręciła tak, aby i jej tułów skręcił się w tą stronę, rozluźniony ogon płynnie poszedł w ślady łba, jako jej ster, skrzydłami wykonując silne zamaszyste ruchy w górę i przód, w dół i w tył nadała sobie pędu tak, iż zakręciła może nieco mniej płynnie, ale jednak, by po kilku ogonach ponownie podciągnąć ciało do poziomu, prostując się, a zaraz uradowana, śmiejąc się w głos, skręciła łeb w lewo, przesuwając tułów w tą samą stronę po łuku, ogon również i machnąwszy szybciej ramionami skrzydeł popędziła do swej nauczycielki, przekręcając się równolegle do ziemi, aby polecieć wprost na nią z głośnym jeszcze młodzieńczym rykiem.

: 27 gru 2014, 20:22
autor: Tejfe
Przyglądała się z nieukrywaną satysfakcją jak samiczka raz po raz wykonuje proste polecenia, a potem wesoło pędzi ku niej. Leciały jeszcze dłuższą chwilę, przed siebie, aż w końcu Hipnotyzująca się zatrzymała. –No, no. Nieźle Ci idzie.– pochwaliła swoją uczennicę. –Myślę, że możemy już lądować. To ostatni etap nauki. Najbardziej znane sposoby lądowania to: pikowanie i tradycyjne. Jednak my poćwiczymy ten drugi. Pikowanie będziesz mogła wyćwiczyć sama. Kochanie.– posłała jej ujmujący uśmiech. –Zniż łeb, ale delikatnie. Pochyl też lekko grzbiet i ogon. Zacznij zataczać okręgi. Najpierw duże, szerokie, potem coraz mniejsze. Tak, by najmniejszego nie było, tylko byś była już na ziemi.– poleciła i sama zaczęła lądować. Pochyliła się lekko do przodu i, wciąż machając skrzydłami, zaczęła toczyć kółka. Duże, średnie, małe. W końcu wylądowała. Stojąc na ośnieżonym podłoży, krzyknęła głośno, by samiczka ją usłyszała. Czekam tutaj na Ciebie, skarbie!

//Raport po odpisie.//

: 28 gru 2014, 12:08
autor: Zorza Północy
Samiczka posłała radosny uśmiech swej opiekunce, po prawdzie to ona wychowywała Aillę, a pełne szkolenie przeprowadziła jej Cienista Wojowniczka. Nie wiele miała do czynienia z matką i ojcem, ale kochała ich najmocniej na świecie, nawet jeżeli nie całkiem zgadzała się z pewnym trybem życia. Chociaż mamy nie widziała od czasów festynu...
Skinęła łebkiem, obserwując jak Hipcia zaczyna kołować i sama zabrała się do pracy.
Odetchnęła głęboko i pochyliła łeb i szyję ku dołowi, tułów również. Powietrze skrzydłami instynktownie zgarniała bardziej za siebie, niż pod siebie. W tym czasie też przekręciła się delikatnie ku prawej, aby zataczać właśnie w tą stronę koła. Najpierw było ono o dużej średnicy około dwóch skrzydeł, potem mniejsze o średnicy jednego skrzydła, a gdy znalazła się na wysokości czterech ogonów, właśnie jeden ogon średnicy. Wysunęła przy tym nieco najpierw zadnie łapki, machając już bardziej leniwie skrzydłami, a potem przednie. Przebiegła kawałek, składając skrzydła i uśmiechnęła się z zadowoleniem.
Zawróciłą do czekającej Hipci i rzuciła się na nią wesoło.
To było cudowne! – wykrzyknęła.

: 28 gru 2014, 13:57
autor: Tejfe
Ostatnie co musiała zrobić Ailla było lądowanie. Zaliczyła je. Hipnotyzująca podbiegła do swojej małej podopiecznej i szybkim muśnięciem otarła się o jej bok. –Brawo, kochanie!– zawołała radośnie i okryła małą skrzydłem. Przyjrzała jej się. Skrzydła jej urosły, łapy, ogon, barki, grzbiet, szyja wszystko jej urosło. Turkusowa grzywa stała się jakby dłuższa, a fioletowawe, błyszczące futerko wydawały się jakby mocniejsze, cieplejsze. Samiczka nie wyglądała już na tyciego, kolorowego stworka, takim jakim była zaraz po wykluciu. To trochę zasmuciło Tehanu. Nawet nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu, księżyców. Teraz przyjrzała się sobie. Nieduże, szare skrzydła, wciąż były nieduże, krótkie łapy, wcale nie urosły. Wszystko było takie same, jak pięć księżyców temu. Spojrzała na ogon. Był dłuższy niż zwykle. To ją pocieszyło. Nagle jednak się ocknęła, z zamyślenia wyrwał ją głośny oddech samiczki. –Wiesz, co? Zaraz to Ty będziesz okrywać mnie skrzydłem. Zaraz będą one większe niż moje.– zaśmiała się z własnego, może niezbyt ciekawego dowcipu. Wstała na równe łapy. –Pouczyć Cię czegoś jeszcze, kochanie? Czy ktoś już Ci przekazał potrzebną wiedzę?– spytała, licząc na to, że Ailla odpowie "Tak ciociu, poucz mnie!". Tehanu uwielbiała to robić.

: 28 gru 2014, 14:09
autor: Zorza Północy
/Aill ma tylko futro :P bez łusek

Samiczka zamruczała z lubością, kiedy Hipcia otarła się o nią w delikatnej pieszczocie. Tego brakowało jej najbardziej w obcowaniu z innymi smokami, bliskości. Smoki były jakieś takie... wyalienowane, trzymały się od siebie z daleko, poważne, zamknięte w sobie. Takich wartościowych istot, jak Hipnotyzująca było nie wiele, mogła zliczyć je na szponach jednej łapy!
Zasmiała się, patrząc na swoje ciało. Faktycznie urosła od czasów wyklucia, nie była już taka malutka, że sięgała ledwo łapy Hipci. Śmiało mogła dotknąc piersi i barków Adeptki, ale nie była też specjalnie wysoka, nawet jak na swój wiek była nieco drobniejsza, smuklejsza i dłuższa, dzięki delikatnym genom północnego i smukłej budowie powietrznego. Skrzydła też nie były imponującego, chociaz genetycznie miałaby ku temu warunki, były mniejsze niż u powietrznych, ale odrobinę dłuższe niż u północnych, za to były nieco sierpowate, stworzone do aerodynamiki.
Może i tak, ale zawsze będę łaknąć twoich pieszczot – zapewniła, śmiejąc się.
Słysząc pytanie miała już zaprzeczyć, ale wtedy przyszło jej coś do łebka. Tak nie wiele wiedziała o otaczającym ją świecie!
Może zechcesz mi poopowiadać o świecie? Wiem jakie mamy stada, znam imiona przywódców, wiem czym jest bariera, wiem kim możemy się stać, ale tak naprawdę to nic! Przecież jest tyle rzeczy do usłyszenia! Jak chociażby słyszałam, że w Dzikiej Puszczy mieszkają elfy! ELFY! Kim one są i skąd się tu wzięły?! Czy jest więcej takich istot? – zaczęła wyrzucać się szybko słowa w rosnącej ekscytacji.

: 29 gru 2014, 11:04
autor: Tejfe
//Poprawione ;) PS. Twój nowy avatar też jest śliczny.//

Otuliła ją jeszcze mocniej, tak by cały czas mieć ją przy sobie. Chciała czuć jej bliskość, jej ciepło, miłość, która od niej płynęła. Do całego tego uścisku, jakie tworzyło skrzydło Tehanu i boki obu samiczek, dołączył jeszcze ogon. Owinęła nim ciasno ciało samiczki i zachichotała radośnie. Razem tworzyły całość, jak dwie połówki brzoskwini, idealnie do siebie dopasowane. Ailla dostała szansę, by poczuć się wyjątkowo, inaczej, niż zwykle. Mogło jej się wydawać, że jest najcenniejszym skarbem cioci Hipci. Tak też było. Dlatego też powietrzna adeptka nie chciała jej wypuścić, pokazać światu. W tej chwili chciała ją mieć tylko dla siebie. Usłyszała prośbę samiczki. Wzdrygnęła się słysząc słowo elfy. Jednak po chwili znowu się uspokoiła. –Dobrze. Opowiem Ci o elfach. Tyle ile wiem. Jednak wiedzy o tych stworzeniach, mam najmniej z całych zdobytych przez siebie informacji. Niestety. Jest taki elf, którego ja nie lubię, a on nie lubi mnie. Dlatego, nie mogłam wejść do ich świata, gdyż ten nielubiany przeze mnie osobnik, okazał się strażnikiem. – zasępiła się nieco. –No, dobrze. Zacznę od początku. Dawno temu na naszych terenach panował mrok. Mrok i zima. Było to sprawką, jednego z Bogów- Tarrama Upadłego. Zniszczył przyrodę, a ta nie była dość silna by się wznowić. Wtedy istniały już Elfy. Jednak żyjąc wśród Równinnych szukały odpowiedniego miejsca, by się schronić i tak trafiły na nasze tereny. Posadziły Drzewo Odnowy, które pomogło wrócić przyrodzie do normalnego stanu i zasiedliły się tutaj. Obecnie są to tereny Dzikiej Puszczy. Elfy w niczym nie przypominają nas. Chodzi mi o wygląd. Chodzą na dwóch łapach, mają szpiczaste uszy. Nie mają futer, ani łusek. Jedynie coś przypominającego pióra, wystaje im z głowy. Odziewają się w jakieś szmaty. Wiem, że używają włóczni, gdyż jeden z nich śmiał mi nią grozić. Nie znam się na ich religii, jednak wiem, że bardzo ważne est dla nich Drzewo Odnowy, dlatego za nim kogoś wpuszczą sprawdzają jego zamiary. Mnie uznali chyba za zagrożenie.– prychnęła. –Żyją znacznie dłużej niż my i mają małe, ciekawskie, urocze pisklęta. Chciałabym je kiedyś poznać bliżej, ale chyba nie jest mi to pisane.– zamyśliła się. –Opowiedzieć Ci coś jeszcze. O Bogach, Równinnych, czy coś w tym stylu? A i widziałam jak na festynie zaczynasz czarować i zakrywasz swoje oparzenia, kto Cię tego nauczył? Jeżeli zamierzasz zostać Czarodziejką, twój Mistrz powinien Ci to przekazać.– Jej łagodny głos, mieszał się z dźwiękiem wyjącego, gdzieś daleko wichru i razem z nim tworzył mieszankę aromatyczno-wybuchową.

: 29 gru 2014, 22:04
autor: Zorza Północy
Aill z chęcią wtuliła się w bok swej opiekunki, ciesząc się całym sercem z jej bliskości, z skrzydła opadającego na grzbiet, ogona opasającego jej tułów, musiało być jej nie wygodnie, a młoda doceniała to, co Hipcia dla niej robiła. Przy niej czuła się kochana, doceniania i wyjątkowa, jak pisklę dla swej matki.
Uniosła długie uszka i skupiła się na słowach cioci.
Tak po prostu się tu zjawiły? Smoki z innych grup nie protestowały? – zdziwiła się zaaferowana, dostrzegając pewien grymas, gdy samiczka mówiła o elfach. Pogładziła łapką łapę Hicpci.
Jak chcesz, będziemy mogły się udać tam razem, przekonamy go, że jesteś najukochańszym smokiem na świecie, że nie skrzywdziłabyś nikogo! – zapewniła z żarem w głosie.
Słysząc o Maddarze zawstydziła się głęboko, rozumiejąc, że Hipcia przejrzała jej mały fortel.
Nie chciałam cię oszukać, ale tak się martwiłaś tym, że coś mogło mi się stać, że chciałam cię uspokoić – szepnęła, spuszczając nieco pyszczek. – Wiem, że powinien zrobić to mój mistrz, ale tatuś długo nie miał czasu, więc uczyłam się na własną łapę. Smoki nie są chętne do przekazywania wiedzy, nie tak jak ty, ale pomogła mi naprawdę dobra Wojowniczka Cienia. Wiele mnie nauczyła, niemal wszystkiego, co potrafię, a potem już sama zaczęłam obcować z Maddarą, to tak przepiękny dar Naranlei! – wykrzyknęła na koniec.
Chciałabym się dowiedzieć czegoś o istotach, jakie mogę znaleźć na naszych terenach, zwierzynie łownej, zagrożeniach. Słowo Prawdy nie mówił o tym za wiele – przemówiła.

: 30 gru 2014, 18:11
autor: Tejfe
Zaśmiała się słysząc słowa Ailli o tym jak razem przekonają elfy, że ona jest wspaniała. Cóż, wspaniała przecież jestem, ale niestety ten niezbyt mądry osobnik uważa inaczej. – pomyślała, zadowolona sama z siebie. Do Ailli za to powiedziała: Chętnie z Tobą pójdę żabko. Myślę, że jak połączymy twój urok i mój wdzięk, przekonają się co do nas. Smokom nie opłacało się protestować, kochanie. Gdyby nie elfy i Drzewo Odnowy, dzisiaj wciąż mógłby panować mrok i wieczna zima. Elfy dały nam wiosnę i światło, my im daliśmy schronienie. Coś za coś.– Uśmiechnęła się do swojej uczennicy. Jednak owy uśmiech szybko zniknął z jej pyska, kiedy usłyszała Wojowniczka Cienia. Przeszył ją dreszcz. –Jak miała na imię ta Cienista?– jej głos nie był już taki dźwięczny i miły w słuchaniu. Czuć było w nim grozę, przerażenie i lekkie zdziwienia. Nie miała nic do smoków z Cienia. Z kilkoma się nawet przyjaźni, jednak Cienistą Wojowniczkę zna jedną i nie ma o niej żadnego dobrego słowa. Mam nadzieję, że w tym stadzie jest więcej tych Wojowniczek.– Przełknęła głośno ślinę. –Raczej tak. Nie sądzę, żeby ta zachciała uczyć mojego stworka.– Uspokajała się. Po dłuższej chwili spojrzała z powrotem na samiczkę. –Dobrze. Opowiem Ci o istotach na naszych terenach.– Jej głos z powrotem przybrał melodyjny ton, lecz wciąż czuć było w nim zdenerwowanie. –Na mojej pierwszej nauce o świecie, mój tata też nie chciał o nich mówić. Musiałam dowiedzieć się sama. No więc na naszych terenach można spotkać zarówno istoty o różnych temperamentach. Nie które są bardziej przyjazne, inne mniej. Te bardziej przyjazne często są naszymi kompanami. Życiowymi towarzyszami. Na przykład jednorożec, czy hipogryf. Takich przyjaciół posiada twój tata. Są też jednak te mniej przyjemne. Z niektórymi z nich możesz powalczyć na arenie. Jednorożce jak może zauważyłaś są praktycznie całe białe i z dużym rogiem, odstającym im z czoła. Niestety ich spokojna natura sprawiła, iż są na na skraju wyginięcia. Potrafią czarować. Hipogryfy natomiast wyglądają jak orło-konie. Wiesz chyba co to konie i orły? Nie są agresywne. Na naszych terenach można również spotkać centaura, konia o ludzko-elfiej twarzy i torsie. Ludzie to dzikusy, podobne, ale brzydsze od elfów i nie zamieszkują naszych terenów. Centaury są bardzo inteligentne, walczą za pomocą łuków. Na terenach bagnistych i mokrych możesz spotkać bazyliszka. Stwory podobne do nas, lecz dużo brzydsze, niższe i nie mają skrzydeł. Plują kwasem. Na bagnach, które są umieszczone na wyżynach możesz spotkać również ogra. Obrzydliwe stworzenie. Dużo od nas większe, śmierdzące z kłami. Strasznie prymitywne i brutalne. Do jednorożców poza koniami, podobne są również pegazy. Nie używają one jednak magii i nie mają rogów. Mają natomiast pierzaste skrzydła. Chochliki i gobliny. Mają podobną wielkość, znaczy niewielką i obie te rasy są niesamowicie obleśne. Chochliki są pokryte zieloną łuską i mają ogromne czarne oczy. Aktywne nocą. Gobliny natomiast są najczęściej szare i krępe. Znęcają się nad ofiarą. Drakonidy- podobne do ogromnej jaszczurki, nie zieją niczym, potrafią biec na dwóch łapach i szybować, choć nie mają skrzydeł. Podobne do drakonidów są także hydry. Jednak mają pewien istotny szczegół. Posiadają pięć głów. Nie są przez to wcale mądrzejsze. Jest także Cień i Demon. Cienia nie ma określonego kształtu. Czarny dym. Atakują magią. Demony natomiast, są bardzo wielkie, stoją na dwóch łapach. Z ich łba wyrastają dwa kręte rogi. Mają także ogromne skrzydła. Nie latają. Niesamowicie niebezpieczne. Wilk, żbik i niedźwiedź Może o nich słyszałaś. Często je można spotkać na polowaniu. Pokryte futrem. Poza nimi jest także driada, topielec, wąż błotny, salamandra, lewiatan, mantikora, kelpie, kobold, kotołak, minotaur i gryf. Jednak o nich nie mam tylu wiadomości. Poza tym zaschło mi w gardle. Powiedziałam Ci jednak większość. Opowiedzieć jeszcze o czymś? Może o Równinnych, lub Bogach? Może jakieś ciekawostki?– spytała nieco już zmęczona ciągłym gadaniem.