Strona 5 z 45

: 10 kwie 2014, 20:34
autor: Iskra Nadziei

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Bez protestowania weszła do wody, jej mięśnie się skurczyły, a dreszcze przebiegały po całym ciele. Była lodowata. Bardzo lodowata. Zacisnęła mocniej pysk i weszła głębiej. Łeb uniosła a woda sięgała jej poszyję tak jak powiedziała Chropek. Ciężko było myśleć przy takiej temperaturze, ale nie było to niemożliwe. Spacerując w tą i z powrotem zaczęła wymieniać do czego jej będzie to pływanie, które tak bardzo chce się nauczyć.
-Pływanie jest potrzebne do przemieszczania się drogą wodną, do ochładzania się podczas upałów, czyli dla przyjemności, oraz przepłynięcia wielkiej wody, bo z jakiś powodów nie możemy ją przelecieć drogą powietrzną. -powiedziała jednym tchem. Miała nadzieje że o niczym nie zapomniała, ale w tej lodowatej wodzie, nigdy nic nie wiadomo. Uśmiechnęła się przez zaciśnięte nadal kły. Już nie było jej tak zimno jak na początku, smoczyca miała racje jej organizm powoli się przyzwyczajał.

: 03 maja 2014, 14:11
autor: Cicha Łuska.
Cicha przyszła tutaj spokojnym, nieśpiesznym krokiem. Po zbadaniu okolicy uznała, że jest tu bezpiecznie. Usiadła tuż przy brzegu jeziora i nasłuchiwała odgłosów przyrody, które uwielbiała. Owinęła łapy ogonem, aby nie zmrozić sobie łap i spojrzała w stronę linii horyzontu. Cisza była tak intensywna, że adeptka słyszała tylko spokojne bicie swojego serca. Myślała nad tym, co do tej pory przeżyła. Do jej groty zawitał Sumienny i Złudzenie. Spotkała boga wojny, Naznaczonego Kolca. Trenowała bieg i skok, a także latanie. Jak na kilka dni to dużo przeżyć...

: 03 maja 2014, 19:17
autor: Czarny Kolec2
Do jej uszu mógł dobiec odgłos łap. Konkretniej, pazurów znaczących podłoże z każdym krokiem ich właściciela. Ten krok był bardzo miękki, jak krok kota, lecz nie był on nieosiągalny dla zwykłego ucha...Ale cóż to szło?
Smok. Czarny jak smoła, bardzo smukły, i wyraźnie odznaczający się kształtem skrzydeł oraz wyrazem pyska. Skrzydła były duże i ostro zakończone. Bez wątpienia Powietrzny. Lecz sylwetka przypominała Zwyczajnego. Pysk natomiast...Był pusty. Bez jakiegokolwiek wyrazu. Bez jakiejkolwiek myśli czy emocji... Jakby był maszyną, a nie smokiem.
Gad kroczył powoli, miękko, z pewną dozą gracji...Jakby spacerował po chmurach. Wzrok nie tkwił na smoczycy, bardziej na prostej linii, po której szedł. Wreszcie, około dwóch długości ciała od Cichej, stanął. Niby daleko. Ale mimo to, była to doskonała odległość do skoku...Lecz co mu chodziło po głowie?

: 04 maja 2014, 9:49
autor: Kropla Goryczy
Jednakże dziwny kaprys Losu sprawił, że Czarny Kolec nie był jedynym smokiem, który zatrzymał się przed młodą Adeptką Życia. Choć z pewnością nie tak blisko, jak specyficzny samiec. Nie tak blisko i nie tak wyraziście. Za to bezszelestnie i z nutką wahania widocznej w drgnięciu podniesionej do połowy łapy. Ale nawet gdyby wolała pozostać niezauważona, płonne byłyby jej nadzieje – nie można było jej nie zauważyć wśród oszałamiającej bieli śniegu.
Ciemnoszare, aksamitne futro mocno kontrastowało z wszechobecnym puchem. Przez pół chwili smukła, drobna łapa wisiała jeszcze w powietrzu, by szybko dołączyć do pozostałych. Nie przyjmowała pozycji gotowości, choć nie zajęłoby jej to wiele czasu. Ale nie chciała prowokować spotkanych smoków. Nie znała ich, nie wiedziała co nimi kieruje. Księżyce szkoleń strategii napędzały teraz myśli Deirdre. Była słaba – przyzwyczajona do samotnego życia nie stosowała się do pisklęcych nauk. Ale ich nie zapomniała. Teraz, wraz ze zrzędliwymi wskazówkami Wiedźmy, decydowały o jej ruchach.
Wyprostowała się i przeszła kilka kroków do przodu, każdy ruch płynni i pełen gracji, ale nie przełamując bezpiecznego odstępu. Cały czas ślepia pełne płynnego złota czujnie obserwowały smoki. Ale na jej pysku nie było widać zdenerwowania, strachu. Ani też szczęścia, że spotkała innych. Nie – jej pysk był maską. W przeciwieństwie jednak do Czarnego nie była to pustka, a nieprzenikniony spokój i opanowanie.
– Nie wiedziałam, że to wasz teren. Opuszczę go, jeśli powiecie mi, dokąd sięga.
Głos smoczycy był piękny – czysty, dźwięczny sopran. Jednakże dziwny, warkliwy akcent przybyłej z daleka zniekształcał słowa, przez co brzmiał nie tyle groźnie, co po prostu nieprzyjemnie dla nieprzyzwyczajonego ucha.
Choć jej pysk zakrywała maska spokoju, Deirdre była pogrążona w myślach. Nie spodziewała się spotkać tu smoków, dlatego zaskoczyli ją i nie była przygotowana. Oczywiście, wyczuwała po drodze całkiem świeże zapachy różnych smoków. Ale nigdzie ich nie widziała. Założyła więc, że to jakiś chętnie uczęszczany trakt, droga do miejsc zamieszkania innych smoków. Choć i to brzmiało mało wiarygodnie. Przeszła przez teren, który pachniał zupełnie inaczej, a jego zapach już zdążył osadzić się na jej futrze. Tutaj jednak wszystko woniało w inny sposób – łącznie ze smokami, które miała przed sobą. Drażniąca nos i przywołująca niechciane wspomnienia nuta siarki oraz łagodniejszy zapach mokrej ziemi. Ale jeśli ta para smoków zajmowała ten teren, to czemu pachnęli inaczej? I czemu wyglądali, jakby się nie znali? Siłą zatrzymała westchnienie, które chciało ujść z jej pyska. Mało brakowało. Jeszcze zacznie tęsknić za przeklętą Wiedźmą, a przecież dopiero ją zostawiła, nie szczędząc niepięknych słów. Dopiero teraz zaczynała uświadamiać sobie to, że niewiele wie. Praktycznie niczego nie wie o miejscu, w którym się znalazła. Czy jest tu tak pusto, bo cały czas obawiają się ataku?
Przymknęła ślepia na sekundę dłużej, by już po chwili skupić spojrzenie niemalże świecących złotem ślepi na smokach przed sobą. Może nie będzie musiała walczyć czy uciekać. Może uzyska odpowiedź na przynajmniej kilka pytań.

: 04 maja 2014, 10:49
autor: Cicha Łuska.
Adeptka usłyszała czyjeś kroki. Nasłuchiwała uważnie i od razu wiedziała, że to smok. Rozejrzała się i zobaczyła czarnego smoka. Wysunęła swój rozdwojony język, aby wyczuć zapach. Teraz było wiadomo, że to nie był smok z jej stada. Pachniał tą samą wonią, co Naznaczony, jednak w wypadku boga wojny czuć było także nutkę północy, z której pochodził. Czyli czarny samiec był z Ognia. Smoczyca stała w odległości dwóch długości ciała od niego. Przekrzywiła odrobinę łeb i przyjrzała się samcowi. Niespecjalnie się zaniepokoiła. Postanowiła jako pierwsza rozpocząć rozmowę – Witaj. Nazywam się Cicha Łuska, adeptka Życia – głos smoczycy był melodyjny i spokojny, nie wyrażający złości czy niezadowolenia. Przecież nic jej póki co nie zrobił, nie miała powodu, aby być niemiłą.
Po chwili do uszu Cichej dobiegły kolejne kroki. To ile jeszcze tych smoków się pojawi? To raczej nie miało być jakieś spotkanie. Na pytanie Szarej adeptka odpowiedziała – To tereny wspólne, każdy ma prawo tutaj przebywać – i faktycznie tak było. W końcu nie byli na obcych ziemiach.

: 04 maja 2014, 20:41
autor: Czarny Kolec2
W zapachu Czarnego dało się też wyczuć inny zapach. Zapach smoczych zwłok. To mogło niepokoić, tak jak i jego ogólna aparycja. Pozbawiony duszy smok, który nie wygląda na takiego, który spędza żywot na pokojowym ewangelizowaniu duszyczek. Na jej słowa, przekrzywił łeb, i nic nie odzywał się. Czy chciał skoczyć? Może...Ale przerwało to przybycie innej smoczycy...Czegoś jej brakowało według czarnego samca. No, poza tym, że była kudłata.
Zapach przypominał dwie inne Adeptki...Z Cienia. Czy w Cieniu istnieją same baby? Od tych kontaktów niedługo wyrośnie mu macica...
– Gdzie ty masz skrzydła, samico?
Zapytał, wielce zdziwiony czemu ten gad nie ma tak ważnego elementu smoka jakim są właśnie skrzydła. Ale czego mu się dziwić, skoro nigdy nie widział takiego smoka...

: 04 maja 2014, 21:01
autor: Kropla Goryczy
Jako że dane było Deirdre usłyszeć wcześniejsze słowa futrzastej smoczycy, przekrzywiła nieznacznie łeb, choć jej pysk pozostał niewzruszenie spokojny. Cichej Łusce dane było urodzić się z futrem, za co mogła dziękować Losowi. Ciepło rzadko zaglądało do Błękitnej Doliny, a i tu widziała jedynie śnieg, nie wiedziała więc, że smoki mają szansę zobaczyć tu cieplejsze pory. Jednakże gen północnego nie został dobrze wykorzystany, a tak niewiele brakowało młodej smoczycy do uzyskania Czystej krwi. I znów to niepokojące imię. Kolec, Łuska. Jaka tradycja za tym stała, by nazywać tak pokrytego futrem smoka? Również i przydomek nie koniecznie jej pasował, bowiem z perspektywy szarej wyglądała na raczej gadatliwą istotę.
Nim jednak jej odpowiedziała, jej uwagę skupił samiec. Słysząc jego słowa, pozwoliła sobie na delikatne zmarszczenie nosa. Tak równe, że przypominała perfekcyjnie wyrzeźbiony posąg. Perfekcyjna kontrola nad ciałem była przerażającą, ale i męczącą sztuką. Zwłaszcza, jeśli nie ma się okazji jej ćwiczyć, spędzając czas jedynie ze starą Wiedźmą. Deirdre mogła teraz tylko marzyć o tym, by umiejętności nie zawiodły jej w połowie rozmowy.
– Czysty Ród rodzi się bez nich, Wojowniku.
Odpowiedziała spokojnie samcowi, jak gdyby było to wszech i wobec znanym faktem. Nieświadoma, że nikt tutaj nie zwracał uwagi na rasę. Że nie dzielono według niej na Kasty. Choć smok Czwartych zostałby niewątpliwie ukarany za ton, w jakim się do niej zwrócił, smoczyca nie zwróciła na to uwagi. Zbyt dużo czasu spędziła z Wiedźmą, która nie szczędziła jej co ciekawszych epitetów, a smok nie użył nawet nieprzyjemnych słów.
Kierowana instynktem skupiła jednak swą uwagę na Cichej Łusce, biorąc obecność futra za wyższość jej pozycji nad samcem, choć niewątpliwie była młodsza.
– Zwą mnie Deirdre.
Odpowiedziała, używając jedynie krótkiej wersji swojego miana. Nie zasługiwała już na inne określenia, jakich kiedyś wobec niej używano. Teraz była Skalaną, wyrzutkiem Pierwszej Kasty, Czystego Rodu.
Pozwoliła sobie na delikatne zmrużenie ślepi i umieszczenie w nich pytającego wyrazu.
– Wspólne dla kogo?
Spytała, nie mogąc się oprzeć. Jej spokój był jedynie pozorny. Wewnątrz kłębiły się pytania i niepewność, drące ostrymi szponami jej wnętrzności i żądające odpowiedzi. Deirdre jedynie dzięki potężnej sile woli nie zasypała nimi Adeptki Życia.

: 04 maja 2014, 21:05
autor: Cicha Łuska.
Wspólne dla wszystkich – smoczyca odrzekła ze spokojem. Wyprowadzenie jej z równowagi było ciężkie. Oby to się nie zmieniło.
Zerknęła na ognistego samca. Od razu nie zrobił na Cichej dobrego wrażenia, ale nie dała tego po sobie poznać. Jak ktoś nie ma skrzydeł, to jego sprawa. Do tego odezwał się niezbyt przyjemnie. Nic nie odpowiedziała na to niemiłe pytanie Czarnego, tylko spojrzała na Szarą. Adeptka wiedziała, że cienista ma w sobie krew bezskrzydłych, ale nie odezwała się. Nie od niej było skierowane pytanie.

: 21 maja 2014, 18:51
autor: Kropla Goryczy
Delikatny, perfekcyjnie wyćwiczony uśmiech gościł na smukłym pysku. Spokój, niemalże przyprawiający o senność, emanował od smoczycy. W ten sposób radziła sobie z emocjami. Im trudniejsze było zachowanie kontroli, tym większy spokój objawiała, jakby próbowała nim zagłuszyć niepokój. A obecnie nutkę irytacji. Nie pokazała tego, ale sposób, w jaki wysławiała się młodsza smoczyca przyprawiał ją o nieprzyjemne uczucia. Czyż nie prościej byłoby udzielić jasnej odpowiedzi? Najwidoczniej jednak Deirdre przyszło krążyć wśród pytań i krętych odpowiedzi. Jeśli zbyt szybko się podda, nie dowie się niczego.
Skinęła delikatnie łbem, dziękując za odpowiedź. Przynajmniej tyle się dowiedziała – nie naruszyła niczyjego terenu. A skoro wokół panował tak ogromny spokój, tutejsze a tak nieliczne smoki nie były najwidoczniej nękane przez ludzi.
– Jeśli mogę spytać – co miałaś na myśli mówiąc "Adeptka Życia"? Wybacz mi proszę natarczywość, lecz tutejsze zwyczaje i tradycje są mi nieznane.
Przechyliła delikatnie łeb, uprzejmie czekając na reakcję smoczycy. W duchu miała nadzieję, że tym razem otrzyma bogatszą odpowiedź. Nieznajomość świata była niepokojąca. Nie sądziła, że tak prędko zatęskni za Wiedźmą – choć do tego nigdy się nie przyzna. Z nią jednak była przynajmniej bezpieczna. Choć starucha nie dzieliła się swoją wiedzą, używała jej rozważnie i przez te księżyce wspólnej wędrówki nigdy nie wpędziła ich w kłopoty czy niezręczne sytuacje. Była mistrzynią w unikaniu smoczego, czy jakiegokolwiek, towarzystwa. Deirdre nie wiedziała więc zbyt wiele. A niewiedza, zwłaszcza tak rażąca jak w przypadku szarofutrej, bywała niebezpieczna.

: 24 maja 2014, 12:19
autor: Cicha Łuska.
Adeptka uważnie obserwowała szarofutrą smoczycę. Widocznie pochodziła zza bariery. Cicha nie widziała więc powodu, by nie wprowadzić jej trochę w zwyczaje tych terenów – Na tych ziemiach występują trzy stada: Cień, Życie i Ogień. Kiedyś była także Woda i Wiatr, ale niestety oba z nich się rozpadły – jej głos był spokojny, aczkolwiek dało się w nim wyczuć delikatną nutę zaciekawienia. Było to jednak jak powiew wiatru, niewyczuwalne dla przeciętnego ucha.

: 24 maja 2014, 12:44
autor: Kropla Goryczy
Kiwnęła delikatnie łbem, uzyskawszy nieco trafniejszą odpowiedź. To już coś. Ale mimo wszystko, Cicha Łuska albo nie była zbyt gadatliwą smoczycą, albo potrzebowała osobnego pytania na każdą informację. Bo nie wyglądała na niezadowoloną z wywiadu. Gdyby Szara ją irytowała, powiedziałaby, czyż nie?
– Te ziemie... Czyli obszar otoczony przez ów dziwną barierę? Czym ona jest? I czy wszyscy ukrywają się z powodu mrozu? Nie widziałam wiele smoków odkąd tu przybyłam. Wasze Watahy... Przepraszam, Stada, są aż tak niewielkie?
Tym razem, choć bardzo się starała, nie potrafiła ukryć zaciekawienia w głosie. Było to silniejsze od niej. Upomniała się w duchu, będzie musiała pamiętać, by poćwiczyć samokontrolę. Uznała jednak, że tym razem nie powinno stać się nic złego. Może dzięki wypuszczeniu ułamka emocji Cicha otworzy się i chętniej odpowie na jej pytania.
Deirdre usiadła, miękko układając ogon obok łap. Zapowiadała się – oby – dłuższa rozmowa, wygodniej więc będzie w pozycji siedzącej. A śnieg jej nie przeszkadzał, w każdym razie poza polowaniem. Uniosła nieco łeb, obserwując czujnie i z nutą uprzejmości w ślepiach swą rozmówczynię, ze spokojem na pysku czekając na odpowiedź.

: 24 maja 2014, 12:51
autor: Cicha Łuska.
Smoczyca na pytanie Deidre kiwnęła łbem i usiadła na śniegu, przygotowując się do odpowiedzi.
To magiczna bariera stworzoną przez jedną z naszych bogini, Naranleę, boginię magii i dawną patronkę stada Wody. Zadaniem ów bariery jest nie przepuszczanie smoków czy innych istot, mających złe zamiary wobec Wolnych Stad. Mimo wszystko my możemy przez nią przejść, ale nie jest to dobry pomysł. Za barierą jest wiele niebezpieczeństw, znacznie gorszych od tych zwyczajnych występujących tutaj. Niektórzy lubią mróz, więc nie przeszkadza im to. Niektóre smoki, takie jak ja, mają w genach krew smoków Północnych, żyjących daleko stąd, w krainie porytej wieczną zmarzliną. W takich warunkach ciężko jest znaleźć zwierzynę, a jeśli już, to zazwyczaj jest ona wychudzona. Jeśli chodzi natomiast o nasze stada, to składają się one zazwyczaj z kilkunastu smoków, nie więcej – swój monolog zakończyła cichym westchnięciem, które pojawiło się w sumie bez powodu.

: 24 maja 2014, 13:25
autor: Kropla Goryczy
– Zaczekaj.
Smoczyca delikatnie zmarszczyła nos, w skupieniu zmieniając mimikę pyska, by zaznaczyć swoją niepewność i zdziwienie. Nie miała problemów z zapamiętywaniem słów innych, była znakomitą uczennicą, jak z resztą wszyscy Czyści. Ale ciężko jest po prostu przytaknąć, słysząc o czymś tak nie do pomyślenia.
– Kim są bogowie?
Pominęła nawet fakt, że tutejsze Stada były tak maleńkie. Nie wiedziała, jak tak niewielkie grupy w ogóle mogły funkcjonować, ale najwidoczniej było na tyle bezpiecznie, że dawali jakoś radę. W Błękitnej Dolinie było chwilami nawet pięćdziesiąt dorosłych smoków w jednej Kaście – a tych mieli cztery. I ogrom piskląt. Ale śmierć była chlebem powszednim.
Kim byli Ci bogowie? Grupa wyszkolonych smoków o specjalnych umiejętnościach? W głowie Deirdre pojawiła się dzika idea pełna nadziei. Gdyby przyprowadziła kogoś takiego do Doliny, może zakończyłaby problem z ludźmi? Nie musieliby ginąć, bo taka bariera nie przepuściłaby dwunogów!
W napięciu oczekiwała na odpowiedź smoczycy.

: 24 maja 2014, 13:37
autor: Cicha Łuska.
Adeptka cierpliwie czekała, by w końcu odpowiedź Szarej – Bogowie to smoki które nad nami czuwają. Czasem schodzą na ziemię. Kierujemy do nich modlitwy w świątyni. Mamy wielu bogów. Immanor przedstawiany jako potężny, złoty smok o przeszywających, błękitnych ślepiach. Dobrotliwy i potężny, stwórca smoków, przywódca boskich aspektów i bóg Wytrzymałości, patron Życia do którego należę. Następnie Naranlea, twórczyni bariery o której Ci mówiłam. To smukła, fioletowa smoczyca o srebrnych, głębokich oczach. Łagodna, często przybywa w potrzebie. Bogini Magii oraz Inteligencji, dawna patronka nieistniejącej już Wody. Córka Immanora. Lahae to raczej drobna, ogniście czerwona smoczyca o ciepłych, brązowych oczach. Często zsyła różne zagadki i przepowiednie. Bogini Percepcji, patronka dawnego stada Wiatru. Córka Naranlei. Nenya jest średnią smoczycą o wiśniowych łuskach i dużych, złotych oczach. Bogini miłująca dobry humor, patronka Zręczności, siostra Immanora, partnerka Valanyana. Valanyan to duży, czarny smok o łagodnych, błękitnych oczach. Cierpliwy i wytrwały w przekazywaniu wiedzy, patron rzemieślników, partner Nenyi. Kamanor jest granatowym, muskularnym smokiem o czarnych, głębokich oczach. Łatwo wpada w gniew. Patron Siły i stada Ognia, brat Immanora. Uessas to duży, srebrny smok. Powolny, miłujący przede wszystkim błogie lenistwo, jednocześnie bardzo pogodny i przyjacielski. Bóg znający tajniki smoczych serc, patron miłości i syn Immanora. Viliar jest porywczym, czerwonym smokiem. Miłuje cierpienie i rozpacz, strach... Patron niesłusznej wojny. Nytba jest niezwykle urodziwą, najmłodszą córką Immanora. Smukła i próżna smoczyca o srebrzysto białych łuskach i złotych oczach. Patronka Aparycji. Erycal jest pokryty śnieżnobiałym futrem, smukły smok o błękitnych oczach o lodowym wyrazie. Syn Naranlei, patron wszystkich Medyków i uzdrowień. Następnie Thahar – niski smok z wyraźną nadwagą. Jego łuski są barwy zmatowiałej zieleni, natomiast oczy złote. Patron polowania i zwierzyny łownej, brat Immanora. Ateral to niewielki, niepozorny samiec o chudym ciele i ciemnoszarych łuskach, które przechodzą w jasnoszare na jego łbie, przez co wygląda, jakby nosił maskę. Oczy czarne, nakrapiane srebrnymi kropami, przywodzące na myśl pełne gwiazd nocne niebo, patrzą beznamiętnie na żywe smoki, ważąc ich zasługi i przewiny. Bóg Śmierci i Sprawiedliwości. Tarram Upadły – olbrzymi potężny smok o czarnych niczym skrzydło kruka łuskach i szarych pustych oczach. Jego skrzydła mają bardzo postrzępione błony. Zawsze ponury, tajemniczy. To najmroczniejszy ze wszystkich bogów w które wierzą Wolne Stada. Bóg śmierci. Brat Immanora, a zarazem jego największy wróg. Pokonany i spętany w ciele Erycala – to była zapewne najdłuższa wypowiedź w życiu Adeptki.

: 25 maja 2014, 16:39
autor: Kropla Goryczy
Zniecierpliwione kłapnięcie szczękami powstrzymała jedynie dzięki niesamowitej sile woli i wprawie, w kontrolowaniu swego ciała. Sama dziwiła się swoim odczuciom. Choć spędziła wiele księżyców z Wiedźmą – niesamowicie niegrzeczną, skrytą i kłamliwą staruchą, to nigdy nie czuła takiej irytacji podczas rozmowy z innym smokiem. Nawet w porównaniu z nieprzyjemnymi smokami Czwartej Kasty Cicha Łuska była o wiele gorsza. Cóż, może po prostu nie trafiły na siebie charakterami, a toki ich rozumowania nie przecinały się. Ale nie mogła pozwolić na rozproszenie się. Być może po długiej samotności to ona nie potrafiła już tak dobrze odnaleźć się w towarzystwie.
Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała przepraszająco na rozmówczynię, jakby żałując że psuje spójność wypowiedzi Cichej.
– Wybacz, ale w dalszym ciągu nie wiem, kim jest "bóg". Skoro to smoki, to skąd schodzą na ziemię? I dzięki czemu potrafią robić rzeczy inne, niż my? Mówisz mi o rzeczach, które dla Ciebie są oczywiste. Tam skąd pochodzę nie ma... "Bogów".
Pozwoliła sobie na delikatne wzruszenie barkami, by potwierdzić prawdziwość swych słów.

: 28 maja 2014, 15:17
autor: Cicha Łuska.
Boga można nazwać smokiem nadprzyrodzonym. Schodzą na ziemię z nieba, ale tylko w istotnych przypadkach. Stworzyli to co żyje. Nie ma nikogo ważniejszego niż oni – jak jeszcze mogła wytłumaczyć tej smoczycy definicję bogów? W sumie chyba nic więcej nie może powiedzieć. Sama także pochodzi zza bariery, jej też zajęło trochę czasu, zanim zdobyła tą wiedzę.

: 28 maja 2014, 19:58
autor: Kropla Goryczy
Pysk Deirdre niemal niezauważalnie stężał, a w ślepiach pojawiła się nutka lodu – to wszystko jedynie na czas krótszy niż jeden oddech. Dla kogoś, kto nigdy nie słyszał o bóstwach, było to ciężkie do przyjęcia. Zwłaszcza, jeśli widział tyle śmierci, co szara smoczyca. Jeśli śmierć wielu smoków każdego dnia nie była istotnym przypadkiem, to Ci "bogowie" powinni poważnie się nad sobą zastanowić.
Ale skinęła delikatnie łbem i spojrzała spokojnie na Cichą Łuskę.
– Czy mogę Ci pomóc w jakiś sposób? Chciałabym się odwdzięczyć za pomoc.

: 28 maja 2014, 20:25
autor: Cicha Łuska.
Nie ma potrzeby. Zawsze jestem chętna do bezwarunkowej pomocy – powiedziała spokojnie. Niczego nie chciała, przekazała swoją wiedzę i tyle. Miała wszystko, czego potrzeba. No cóż, jedyne, co jej przeszkadzało, to te grube warstwy śniegu, ale na to tylko Immanor może zaradzić – Mogę jeszcze jakoś Tobie pomóc?

: 30 maja 2014, 14:39
autor: Kropla Goryczy
Smoczyca skinęła lekko łbem i zmierzyła Cichą Łuskę taksującym spojrzeniem. Być może Adeptka miała swoje dobre strony. Na pewno, po prostu Deirdre dostrzegała ich niewiele. Jednak bezinteresowność była ciekawą rzeczą, zwłaszcza dla nieprzyzwyczajonej do tego szarej smoczycy.
– Nie, ale dziękuję.
Pozwoliła sobie na delikatny uśmiech i odwróciła się, by odejść w ciszy.

: 02 lip 2014, 10:02
autor: Jaskiniowy Kolec
Tereny Wspólne. Miejsce w którym można było spotkać wiele smoków, ale przeważnie nikt nikomu nie przeszkadzał, jeśli sobie tego nie życzył.
Oko Zmierzchu nie życzył też sobie wizyt piskląt, albo adeptów, którzy ostatnio mieli jakieś parcie na wywoływanie go i proszenie o nauki. Nie lubił piskląt i nierozgarniętych adeptów. Sam nie był dumny z siebie za młodu, ale był pojętnym uczniem, który wiedział niemal wszystko, zanim go nauczono podstaw. Z wiekiem jednak przyszło wiele pytań i bardzo mało odpowiedzi. Dlatego też smok coraz bardziej stawał się zgorzkniały, ponieważ odpowiedzi nie zadowalały go, albo próby odnalezienia jakichś wzmianek na dany temat, spełzły na niczym.
Eh. Czy dane mu będzie przesiedzieć w samotności ten mroźny i spokojny wieczór?
Wieczór, bo właśnie słońce zachodziło. Był zmierzch...

: 02 lip 2014, 14:27
autor: Opiekunka Gwiazd
~ Co Cię trapi, młody smoku?
Nieopodal Wojownika Życia siedziała drobniuteńka i delikatna smoczyca. Drobne, trójkątne łuski zabarwione bielą i szarością odcinały się od otoczenia. Na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo młodego, pełnego życia smoka. Ale później bystre ślepia rozmówcy mogły zauważyć nieznaczne zgarbienie grzbietu, krzywe ułożenie łap. A przede wszystkim ogrom wieku odbijający się w lazurowych ślepiach.
Nie starała się chować. Siedziała, otwarcie spoglądając na samca. Czy w swym zamyśleniu przeoczył ją? Była tu pierwsza, czy po prostu nie zauważył jak nadchodzi? Niewielka, pozbawiona zapachu staruszka nie wyglądała na mistrza kamuflażu.