Strona 5 z 37
: 10 sty 2015, 14:49
autor: Tejfe
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Samica leciała nad Bliźniaczymi Skałami i głębokim wdechem wdychała rześkie, zimne, górskie powietrze. Chłód jej nie przeszkadzał. Adeptka nawet go lubiła. Poza tym w owej chwili liczyła się tylko jedna rzecz- latanie. Jej ulubione zajęcie. Latała, pnąc do przodu, niczym błyskawica, a przy okazji tworzyła najróżniejsze akrobacje, fikołki, pętle. A robiła to z taką gracją i precyzją. Nie odczuwała zmęczenia. Była w swoim żywiole. W końcu, po długich godzinach adeptka postanowiła wylądować. Stanęła na zaśnieżonej łące, napawała się jej surowym, aczkolwiek pięknym krajobrazem. Czuła się szczęśliwa, przynajmniej w tej chwili. Rodzice wrócili do groty, wykluły się nowe pisklaki, nie boli ją już głowa. Jedynie co wzbudzało w niej niepokój, to nieustająca myśl o starszej siostrze, oraz o wojnie i stanie psychicznym Iskry. No i jeszcze wkurzające ją osoby, poczucie odpowiedzialności nad stadem i wszystkie przytłaczające ją nauki. Jakby się zastanowić to jednak miała dużo powodów do smutków i żalu. Jednak w tej chwili, w tej sekundzie o tym nie myślała. Lot na czystym niebie, stłumił w niej negatywne emocje i zastąpił je szczęśliwą aurą. Tehanu zaryczała z zadowolenia, po czym rzuciła się na kupkę śniegu i niczym dziecko zaczęła się w niej tarzać. Nawet nie pomyślała, że ktoś w tej chwili, jakiś obcy siedzący na zniszczonym drzewie, może jej się przyglądać.
: 10 sty 2015, 16:00
autor: Masaf
Ruch i kształt wyłaniający się znad drzew, zbliżający się w stronę łąki. Kształt szybujący, raz lecący szybko, by zaraz zwolnić, a następnie by znów przyspieszyć, zakołować, zrobić pętlę i fikołka. Źrenice obserwującego pisklęcia rozszerzyły się, a zaraz potem zwęziły, instynktownie przypadł do pnia, wypustki momentalnie wygasły całkowicie- nawet w ich głębi nie tliła się maleńka iskierka. Masaf trwał w bezruchu obserwując popis powietrznej akrobacji i poczuł jak jego krew zaczęła szybciej płynąc w żyłach- ciągnęło go do latania, jakże go ciągnęło. Od dawna czuł pociąg do lotu, do obserwowania małych kształtów w dole i czucia wiatru w skrzydłach.
Nie spuścił z niej wzroku, gdy wylądowała, nie przestał obserwować również gdy ryknęła, a potem ze zdziwieniem stwierdził, że smoczyca tarza się w śniegu. Po co to robi? Poruszył nieco nozdrzami wdychając jej zapach. Stado Życia. Była dość młoda, ba, musiała być młoda sądząc po jej braku czujności. Gdyby był dorosłym drapieżnikiem na polowaniu, smoczyca tę nieuwagę zapewne przypłaciłaby życiem.
Trwał nadal w bezruchu, nie spuszczając wzroku, a jednocześnie nadsłuchując innych dźwięków.
: 10 sty 2015, 16:13
autor: Tejfe
Wstała, otrzepała się ze śniegu i nagle spostrzegła, że nie jest sama. Na konarze, zniszczonego drzewa ktoś siedział. Zdziwiła się, że dopiero teraz to zauważyła. Muszę bardziej uważać.– pomyślała, podchodząc bliżej. Zobaczyła młodego samczyka z bujną grzywą i dziwnymi, pojedynczymi, turkusowymi łuskami. Góra 10 księżyców. – oceniła adeptka, przyglądając się pisklakowi swoimi jasnymi jak płynący nurt rzeki, jak odbijające się szkło, ślepiami. –Witaj. Jestem Hipnotyzująca Łuska, kiedyś Tehanu. Stado Życia. A Ty?– spytała, szczerząc kły w uśmiechu. Jak na razie miała pozytywne nastawienie. Sprawił to chyba wcześniejszy lot po niebieskim nieboskłonie.
: 10 sty 2015, 17:02
autor: Masaf
Kłapnął zębami na znak niezadowolenia iż został odkryty, będzie musiał znaleźć kogoś kto nauczy go kamuflażu, po czym powoli podniósł się do pozycji siedzącej i machnął skrzydłami, a następnie starannie złożył je na bokach. Ogonem owinął łapy. Teraz, gdy już nie starał się ukryć, jego turkusowe wypustki znów ożyły- maleńkie światełko zatliło się w ich wnętrzu, pulsując delikatnie.
Patrzył na nią uważnie, zapamiętując każdy szczegół jej budowy- szarobłękitne łuski, małe skrzydła. Zmrużył lekko oczy, nie spuszczając nieufnego spojrzenia.
– Masaf, Stado Cienia.– odparł krótko cichym, gardłowym głosem.– Dlaczego tarzałaś się w śniegu?– zapytał po chwili, a w jego dużych, turkusowych oczach pojawiło się szczere zaciekawienie.
Nie mógł jednak odpędzić się od widoku, jak lekko szybowała po niebie. Umiała latać...
: 10 sty 2015, 17:42
autor: Lwia Łuska
Lwiątko postanowiła zapuścić się dalej, poza obóz Życia. Biegła lekkim truchtem, oszczędzając energię, ale zachowując dogodne dla siebie tempo. Rozglądała się wokół uważnie, podziwiając mijane krajobrazy.
Zatrzymała się na skraju łąki i ze zdziwieniem dostrzegła swą znajomą, Hipnotyzującą Łuskę. Najwyraźniej rozmawiała z pisklakiem, który na oko nie mógł być starszy od Lwiątka. Wyglądał dość niezwykle z pióropuszem biegnącym wzdłuż linii kręgosłupa i rozsianymi gdzieniegdzie turkusowymi łuskami.
Nie zastanawiając się długo, młoda popędziła w stronę Hipno. Parę kroków przed smoczycą, Lwiątko odbiła się tylnymi nogami od ziemi i skoczyła na niebieskołuską. Chciała ją przewrócić, ewentualnie chociaż wytrącić nieco z równowagi. Miała nadzieję, że smoczyca nie weźmie tego energicznego powitania na poważnie.
: 10 sty 2015, 19:15
autor: Tejfe
Cień. Już drugie pisklę z Cienia, jakie przyszło mi poznać ostatnimi księżycami. Mam nadzieję, że to stado go nie zniszczy. Chyba, że już to zrobiło.– pomyślała adeptka, przenikając samczyka wzrokiem. –Ładne imię.– rzekła, po czym słysząc pytanie Masafa, zaśmiała się. –Ty jako pisklę powinieneś wiedzieć to najlepiej.– mówiła, cały czas żartobliwym tonem. Może, gdyby owe pytanie zadał jakiś dorosły smok, samica najprawdopodobniej, by się speszyła. –Bawiłam się.– odpowiedziała. Krótko i rzeczowo. Po chwili, nieostrzeżona runęła na ziemię. Na zimny, aczkolwiek miękki śnieg. Ktoś ją przewali. Odwróciła się. Gdyby nie to, że obecnie była w dobrym humorze, a napastnikiem byłby ktoś inny, Tehanu najprawdopodobniej uznałaby to za atak. Jednak teraz było inaczej. Roześmiała się jeszcze głośniej, niż wtedy, gdy usłyszała pytanie swojego rozmówcy. –Cześć, Lwiątko.– powiedziała, zdejmując z siebie Szarą napastniczkę i z powrotem wstając na równe łapy. –Lwiątko, to jest Masaf, pisklę Cienia, które dopiero co poznałam. Masaf, to jest Lwiątko. Moja młodsza siostra.– Nie zaznaczyła, że przybrana. Więzy krwi nie były, aż tak ważne. Liczyła się miłość.
: 10 sty 2015, 21:35
autor: Masaf
Masaf zmrużył oczy patrząc na nią jakby powiedziała coś w obcym języku.
– Bawiłaś się?– powtórzył, a z jego miny można było wywnioskować, że nieco wątpił w zdrowie psychiczne Hipnotyzującej Łuski- Nie znam takiego sło...
Urwał i odskoczył gwałtownie, gdy nagle adeptka runęła na ziemię, przywalona pierzasto-popielatym kształtem. Zasyczał wściekle, a jego futrzasta grzywa nastroszyła się tak, że sprawiał wrażenie sporo większego niż był. Uniósł skrzydła, zaś szpony z chrupotem wbiły się w drewno. Turkusowe wypustki rozjarzyły się ostrym światłem w tym samym kolorze, a między kilkoma przeskoczyło wyładowanie.
Patrzył z niedowierzaniem jak smoczyca śmieje się i wita z napastnikiem. Cofnął się nieznacznie, wciąż stojąc na pniu i przyglądał spotkaniu rodzinnym. Gdy adeptka przedstawiała mu pisklę, skinął Lwiątku lekko głową. Dopiero po chwili jego futro zaczęło wracać do stanu pierwotnego, zaś światło powoli zanikało.
: 12 sty 2015, 17:32
autor: Lwia Łuska
Obydwie wpadły w zaspę, aż biały pył uniósł się w górę i zabłyszczał milionem barw. Lwiątko roześmiała się dźwięcznie razem z Hipno, a ich głosy zmieszały się w jedno.
Jej uwadze nie uszła reakcja nowo poznanego członka Cienia, Masafa. Wystraszył się, widać było to jak na dłoni. Jego niespotykana grzywa zjeżyła się do tego stopnia, że stał się niemal dwa razy większy. Turkusowe łuski dziwnie zaświeciły.
– Miło mi cię poznać – powiedziała do smoka, a w jej głosie i kącikach warg igrał jeszcze uśmiech.
Przyjrzała się mu uważniej. Inaczej wyobrażała sobie Cienistego. W jej mniemaniu smoki z Cienia były ucieleśnieniem zła i przerażającej siły. Duże i diaboliczne. Masaf nie był straszny ani tym bardziej masywny. Może dlatego, że był dopiero pisklęciem? A może był po prostu odmienny? W dodatku te intrygujące, jarzące się własnym światłem wypustki. Widocznie razem z Hipnotyzującą trafiły na interesującego smoka.
Młoda odwróciła wzrok i otrzepała się ze śniegu, wzbijając kolejny tuman płatków śniegu.
– Co cię tu sprowadza, Masafie? Jeśli mogę spytać – odezwała się w kierunku nowo poznanego.
Chciał pozwiedzać, tak jak ona to czyniła? Czy też powód był całkiem inny? Ciekawe...
: 12 sty 2015, 17:43
autor: Tejfe
Masaf był doprawdy intrygującym pisklęciem. –Nie znasz słowa "bawić"?– spytała, a w jej głosie słychać było głębokie zdumienie. –Nigdy nie grałeś z nikim w berka, w chowanego, lub po prostu nie łapałeś za ogon żadnego smoka?– zainteresowała się adeptka. Samica nie mogła w to uwierzyć. Ale zaraz... –Czy Ty w ogóle masz rodzinę?– spytała, a ton jej głosu nie wyrażał już zdziwienia, a zwyczajną troskę, nawet jeżeli samczyk było z innego, nieco nie lubianego przez Tehanu stada. O każde pisklę powinno się dbać.– pomyślała Hipnotyzująca, po czym okryła Szarą skrzydłem.
: 12 sty 2015, 18:46
autor: Masaf
Bardziej niż przestraszony, czuł się zaskoczony tak nienormalnymi dla niego zachowaniami. Powoli złożył skórzaste, częściowo pokryte piórami skrzydła i popatrzył na obie smoczyce spode łba, pod bujną grzywką błyskały turkusowe, pełne nieufności oczy. Zastanawiał się czy były nie do końca zdrowe na umyśle czy może próbowały go ośmieszyć w jakiś dziwny sposób, którego nie znał. Wypustki migotały lekko, bladym, widmowym światłem, co jakiś czas żarząc się nieco bardziej, by zaraz znów przygasnąć.
– Poznaję tereny.– odparł krótko na pytanie Lwiątka, rzucając jej niezbyt miłe spojrzenie.
Przysiadł na tylnych łapach, nadal w pewnej odległości od nich. Końcówka ogona, zakończona pędzlem, drgała lekko zdradzając jego niezadowolenie.
– Po co miałbym łapać kogoś za ogon?– burknął w odpowiedzi na pytanie Hipnotyzującej Łuski- Żartujesz sobie ze mnie?
Nie wiedział co znaczy słowo "bawić się", ani "grać". Nie wiedział jak robi się "w berka", ani "w chowanego"– co miałby chować?! A już nie wspominając o "łapaniu za ogon", czy ona miała go za głupca? Znów grzywa nastroszyła się, choć już nie tak bardzo, z poirytowania zaistniałą sytuacją. Czuł dyskomfort z myślą, że nie zna słów, których używała adeptka.
– Rodzinę?– mruknął- Powinienem mieć "rodzinę"? Do czego służy "rodzinę"?
Nie wiedział jak zinterpretować gest Łuski w stronę Lwiątka- podtrzymywała ją by się nie przewróciła? Czyżby była chora?
: 12 sty 2015, 20:07
autor: Lwia Łuska
Lwiątko zmrużyła oczy. Nie spodobało jej się spojrzenie Cienistego. Złagodniała jednak, słysząc pytania Hipnotyzującej, które skłoniły ją do refleksji. Czyżby Masaf rzeczywiście nie miał rodziny? To okropne. Młoda nie była w stanie wyobrazić sobie, jak to by było, gdyby nie miała Złudzenia, Liliowej, rodzeństwa, Hipnotyzującej...To okropne. Wtuliła się w skrzydło opiekunki, chłonąc jej ciepło i rozmyślając nad tym, że stojącego przed nią pisklaka nikt nigdy nie okrył skrzydłem, nie obdarzył ciepłem.
Szara postanowiła się odezwać. Z jej pyska zniknęła wszelka niechęć.
– Rodzina to bliscy, którzy okazują ci miłość. Dbają o to, aby nic złego ci się nie stało, uczą życia i potrzebnych do przetrwania umiejętności. Możesz zwrócić się do nich ze swoimi kłopotami, a oni zawsze cię wysłuchają.
Lwiątko spojrzała z żalem na Hipnotyzującą. Jak to jest nie mieć oparcia? Na pewno jest to straszne uczucie. Wzrok znów zwróciła na Masafa, zauważając jego nic nierozumiejące spojrzenie.
– To właśnie jest przejaw miłości i troski – spróbowała wyjaśnić smokowi gest Hipno.
: 13 sty 2015, 20:06
autor: Tejfe
Łusce zrobiło się przykro, słysząc słowa Masafa. Jego brak rodziny, tego co właśnie powiedziała Lwiątko, samica odczuwała chyba bardziej niż on sam. Zaraz potem smutek, przerodził się w coś innego. Jakby poczucie odpowiedzialności. –To kto się Tobą opiekuje? Gdzie śpisz w nocy? Masz rodzeństwo?– Natłoczyła pisklę niezliczoną ilością pytań, robił to jednak, bo się martwiła. Tak już miała, czuła się odpowiedzialna za każde pisklę, które znała. Miała jednak nadzieję, ze Masaf ma chociażby brata z któym mógłby przetrwać.
: 14 sty 2015, 14:43
autor: Masaf
– Co to jest miłość?
Czy Rafumel była jego rodziną? Nie do końca jej zachowanie zgadzało się z definicją Lwiątka na ten temat. Z jednej strony chroniła go przed niebezpieczeństwem (a może po prostu chroniła siebie samą?), z drugiej strony... nie nauczyła go podstawowych umiejętności fizyczny, które zwiększyłyby jego szanse na przeżycie. Jedynie co mu przekazała to pogardę do słabości i w pewnym sensie nienawiść do świata, który pragnął jego zagłady. Nawet nie śmiał zwrócić się do niej ze swoim problemem- wyśmiałaby go i sprawiła, że problem wzbogaciłby się o ból i upokorzenie, z tego właśnie powodu zawsze krył wszystko w sobie. Nie mógł zadawać pytań, w zasadzie to najlepiej żeby w ogóle udawał, że nie istnieje.
Kiedyś, gdy był bardzo mały, opatulała go skrzydłem od niechcenia, choć ciężko było to nazwać opatulaniem- sam pchał się pod skrzydło aby schronić się przed wszechogarniającym chłodem. Później... Później musiał sam znaleźć najcieplejszy fragment śniegu czy skały i tam spędzał noc w oddaleniu od śpiącej samicy.
Jego turkusowe oczy pozostawały puste, bez emocji, gdy najwidoczniej skrył się w otchłani własnych myśli. Trwał przy tym w całkowitym bezruchu, ocknął się dopiero usłyszawszy pytania Hipnotyzującej Łuski. Obrzucił ją chłodnym spojrzeniem i opatulił się bardziej skrzydłami, nie wynikało to z odczucia chłodu, lecz z nawyku.
– Śpię sam.– odparł krótko.– Sam dbam o siebie.
Rodzeństwa nie miał, a przynajmniej nic o nim nie wiedział. Noce spędzał samotnie we wspólnej grocie, może i nie było to najwygodniejsze ani najbezpieczniejsze miejsce do odpoczynku, szczególnie dla pisklęcia, ale nie narzekał- przywykł do cięższych warunków, a najbardziej osłonięty kąt, który sobie wybrał, wydawał mu się być całkiem przyzwoitym leżem- było tam trochę mchu, który służył mu za posłanie. Ochronę przed drapieżnikami i pożywienie, czyli to z czym nie mógł sobie sam poradzić póki co, otrzymywał od stada, o resztę musiał zadbać we własnym zakresie, w tym również o naukę- różne smoki nauczały go umiejętności, czasem ciężko było znaleźć nauczyciela, ale nie narzekał. To życie było nieco lepsze od tego, które zostawił za sobą kilka księżyców temu.
: 14 sty 2015, 16:00
autor: Lwia Łuska
Na pyszczek samiczki wpełzł wyraz smutku. Nie zadawała więcej pytań, nie próbowała niczego wyjaśniać. Spojrzała na swoje łapy. A więc tak to wygląda w Cieniu. Aż trudno uwierzyć, że są tak silnymi przeciwnikami. A może to właśnie przez ten brak opieki smoki stamtąd wyrastały na niehonorowe, złe bestie?
Lwiątko nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobić. Chyba po raz pierwszy w życiu sytuacja ją przerosła. Zapadło milczenie, podczas którego zatopiła się w myślach.
– Przyszedłeś na świat w stadzie Cienia? – nasunęło jej się pytanie. Zadała je cichym, łagodnym głosem, kierując spojrzenie złotych oczu na Masafa.
Przecież musiał się nim ktoś opiekować. Inna możliwość po prostu nie mieściła się Szarej w głowie. Na pewno musiał ktoś taki istnieć, w przeciwnym wypadku Cieniści są jeszcze gorsi, niż początkowo myślała.
: 14 sty 2015, 17:07
autor: Tejfe
Nastrój Lwiątka udzielił się również jej opiekunce. Zaczęła bazgrać szponem w białym, mokrym śniegu, jakby od nie chcenia. –Przykro mi...– powiedziała niemal szeptem, samczyk i tak mógłby jej nie zrozumieć. Jednak jej słowa były prawdziwe i szczere. Nie wiedziała co począć z owym problemem. Już raz spotkała podobne pisklę, również z Cienia, ale sytuacja wyglądała nieco inaczej. Dagr miał brata, na którym mógłby polegać, umiał o siebie zadbać i nigdy nie tracił nadziei. Nawet na nas.– pomyślała samica, a z jej ślepia popłynęła łza pełna bólu i wspomnień. Nie otarła jej grzbietem łapy, pozwoliła jej spłynąć. –Wiesz... Jak jest coś co możemy dla Ciebie zrobić, to mów. Śmiało.– rzekła adeptka, po czym jeszcze mocniej opatuliła siostrę skrzydłem i czule polizała ją po łbie. Cień to naprawdę dziwne stado. Nowych witają podpalaniem ich futer, pisklętami się nie opiekują, mają gdzieś zasady... Dobrze, że przynajmniej jest, grupka odmieńców w tych bezlitosnych warunkach.– pomyślała. To stado ją coraz bardziej przerażało.
: 14 sty 2015, 17:38
autor: Masaf
Masaf smagnął ogonem mocniej, spoglądając pustym wzrokiem to na jedną, to na drugą smoczycę. Choć nie powiedziały wprost, wyczuł zmianę nastroju natychmiastowo lecz nie rozumiał powodu ich smutku. Przecież nie stało się nic złego. Poczuł przypływ irytacji na widok ich słabości- dlaczego się użalają? Są słabe... bardzo słabe, nie umieją żyć samotnie. Dla niego jego sytuacja była całkiem naturalna, ba, nie potrafił sobie wyobrazić innego życia. Otoczony tłumem innych smoków z pewnością czułby się uwięziony niczym ptak w klatce, a tak... był wolny i żadna tragedia nie była w stanie zniszczyć jego życia. Nie musiał się obawiać o smutek, o ból i o rozpacz po stracie kogoś bliskiego. Nie musiał obawiać się o zdradę. Nie musiał się o nikogo martwić ani troszczyć, a wszystko co zdobył należało tylko do niego.
– Nie pochodzę ze Stada Cienia.– odrzekł zatrzymując spojrzenie na Szarej- Wyklułem się na dalekiej północy.
Udał, że nie dosłyszał przeprosin Hipnotyzującej Łuski, ale na następne jej słowa w jego oczach zapłonął płomień.
– Możecie mnie czegoś nauczyć?
Nie lubił prosić o pomoc, ale w przypadku szansy na zdobycie nowej wiedzy... od każdej zasady są wyjątki.
: 15 sty 2015, 14:44
autor: Lwia Łuska
Na słowa Masafa skinęła tylko głową. Nie zachęcała go do zwierzeń – nie wyglądał, jakby miał na to ochotę. Zadziwiała ją ta oziębłość smoka, którą im okazywał. Choć może nie tylko im...
Wyswobodziła się z objęć niebieskołuskiej, po czym zrobiła parę kroków w stronę pnia, na którym siedział Cienisty.
– Jeśli tylko poprosisz...Może moja starsza siostra czegoś cię nauczy. – Uśmiechnęła się zaczepnie.
Zerknęła kątem oka na Adeptkę. Wiedziała, że smoczyca chętnie prowadziła nauki – przynajmniej jeśli chodziło o Lwiątko – ale chciała wykrzesać z Masafa nieco więcej entuzjazmu. W końcu, żeby się czegoś nauczyć, był on podstawą. Inaczej żadna edukacja nie miałaby sensu.
: 15 sty 2015, 17:59
autor: Tejfe
Jeżeli słabość polega na wparciu i miłości innych, to chyba każdy chciałby być słabeuszem.
Adeptka spojrzała na wypowiadająca się Lwiątko, po czym w dziwny sposób wykrzywiła łeb. –Kochanie. Nie musiałaś za mnie odpowiadać, mam własny jęzor.– skarciła samiczkę, jednak wcale nie miała jej tego za złe. Oczywiście, że zgodzi się na naukę. Czemu nie? –Chętnie przekażę Ci część swoich umiejętności. Od czego zacząć?– spytała Masafa i westchnęła cicho.
: 17 sty 2015, 18:53
autor: Masaf
Nie widział powodu aby zbliżać się do nich emocjonalne bardziej niż było to konieczne czyli wcale. Nie znał ich i nie ufał im, a mimo, że zachowywały się w stosunku do niego życzliwie to był mocno ostrożny we wzajemnych relacjach w obawie przed niezapowiedzianym, ukrytym pod maską dobroci atakiem.
Spojrzał w niebo, a jego oczy zalśniły, wypustki na ciele zawtórowały bladym, błyskającym światłem. Po chwili przeniósł wzrok na starszą ze smoczyc.
– Widziałem jak leciałaś.– stwierdził, w jego głosie dała się słyszeć bardzo delikatna nutka zazdrości- Chciałbym nauczyć się latać, ale... – westchnął ciężko- ... nie umiem jeszcze skakać.– dodał po chwili przyciszonym tonem.
: 17 sty 2015, 21:11
autor: Lwia Łuska
– Oj, Hipno – westchnęła Lwiątko, odwracając się do przybranej siostry i uśmiechając się lekko.
Hipnotyzująca była bardzo hojna w sprawie nauk. Nauczała nie tylko członków własnego stada, ale też innych. Bez jakiejkolwiek zapłaty. Było to dosyć niezwykłe, w końcu Cień i Ogień były obecnie stadami wrogimi.
Spojrzała znów na Masafa. Tak, lot rzeczywiście był piękną umiejętnością. Nieraz miała okazję oglądać niebieskołuską podczas lotu. Adeptka czuła się w powietrzu niczym ryba w wodzie. Nauczyła Lwiątko tej umiejętności, podobnie jak wielu innych.
Zanim jednak młody mógł spróbować lotu, musiał nauczyć się skakać. Lwiatko miała nadzieję, że przy okazji także i ona czegoś się nauczy, ale skakać już potrafiła. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby trochę się podciągnąć. Szczególnie, że za chwilę Hipno i Cienisty rozpoczną trening, a samiczka będzie się nudzić. W ten sposób nie tylko zaradzi nudzie, ale także poćwiczy nieco.
– Skoro Masaf będzie się uczył, ja się podciągnę w skokach. Przepraszam na chwilę – powiedziała.
Uśmiechnęła się, po czym odeszła kawałek dalej, aby nie przeszkadzać pozostałej dwójce. Podeszła do granicy łąki z laskiem, wyszukując co większe gałęzie i konary. Zaczęła przeciągać po kolei każdą gałąź w taki sposób, aby ustawić je w jednej linii, w niewielkich odstępach. Kiedy skończyła swe dzieło, ustawiła się przed tym prowizorycznym torem przeszkód.
Przybrała pozycję gotowości: ugięła i rozstawiła łapy, pochyliła głowę, ogon ułożyła na równej linii z kręgosłupem, a skrzydła przytuliła do boków. Wzięła niewielki rozbieg, po czym ruszyła biegiem. Przestawiała łapy naprzemiennie: lewa przednia, prawa tylna, prawa przednia, lewa tylna. Gdy znalazła się w niewielkiej odległości od pierwszego, powyginanego nieco konara, odbiła się tylnymi kończynami od ziemi, najpierw je unosząc do góry, po chwili dołączając do nich przednie. Wygięła ciało w delikatny łuk, wyprostowała przednie nogi przed sobą, zadnie wyciągnęła. Ogon położyła luźno między tylnymi łapami. Balansując ciałem, starała się zachować równowagę. Przyjęła ciężar ciała na przednie kończyny, po ułamku sekundy dołączając do nich tylne. Wylądowała. Nie zatrzymując się, popędziła na kolejną przeszkodę. Powtórzyła wszystkie poprzednie działania, starając się tak balansować ciałem, aby zachować równowagę.
Kiedy zakończyła pokonywać tor, postanowiła znaleźć przedmioty, które mogłaby wykorzystać do kolejnego ćwiczenia. Szukała dobrą chwilę, aż znalazła coś odpowiedniego. Tym czymś było dość duże drzewo o grubych gałęziach. Celem jej skoku była najniższy konar drzewa. Młoda wzięła rozbieg, po czym odbiła się tylnymi nogami od ziemi. Tym razem ciało skierowała lekko do góry. Wyciągnęła przednie łapy przed siebie, zadnie wyciągnęła za sobą. Pamiętała przy tym o wygięciu ciała w łuk i swobodnym ułożeniu ogona między tylnymi łapami. Lwiatko wbiła pazury w chropowatą korę drzewa i podciągnęła tylne nogi na gałąź. Zachwiała się lekko, ale zachowała równowagę, w czym pomógł jej ogon. Postanowiła wskoczyć na wyższą gałąź. Zrobiła krok bliżej krawędzi konara, po czym odbiła się od niego tylnymi kończynami. Powtórzyła poprzednie działania, starając się wykonać je jak najdokładniej. Będąc już na wyższej gałęzi, odwróciła się. Teraz pora na zeskok. Ponownie odbiła się tylnymi nogami od konara i pamiętając o radach taty, skierowała się bardziej naprzód, niż w dół. Nie chciała przecież skręcić karku. Wyciągnęła przednie nogi przed siebie i to na nich wylądowała. Balansując ciałem, znalazła się na niższej gałęzi. Nie czekając, powtórzyła swe poprzednie działania. Wygięła ciało w łuk, przednie kończyny wyciągnęła, zadnie wyprostowała za sobą, ogon pozostawiła luźny. Wylądowała na przednich łapach, przez chwilę podtrzymując na nich ciężar ciała.
Jeszcze było jej mało, więc postanowiła wykonać jeszcze jedno ćwiczenie na zakończenie. Gdzieś niedaleko odnalazła ogromnych rozmiarów powalone drzewo. Postanowiła je przeskoczyć. Wzięła duży rozbieg i ruszyła nań. Odbiła się tylnymi nogami bardzo mocno od ziemi, kierując ciało ku górze, ponieważ pień był bardzo wysoki. Wygięła ciało w łuk, przednie nogi wyciągnęła przed siebie, tylne wyprostowała za sobą. Ogon opuściła luźno, balansowała ciałem, aby zachować równowagę. Opadając na ziemię, masę ciała przyjęła na przednie kończyny, dołączając do nich tylne. Trening zakończyła szerokim uśmiechem.
Po tym jakże intensywnym treningu postanowiła wrócić do Hipno i Masafa i zobaczyć, jak im idzie. Przysiadła gdzieś z boku, aby im zbytnio nie zawadzać.
/Mam nadzieję, że Wam nie przeszkodziłam tym rozbudowanym treningiem. Fragment zaczynający się od słów "Przybrała pozycję " do "Po tym jakże intensywnym treningu " możecie pominąć. ;)/
: 18 sty 2015, 15:30
autor: Tejfe
Tehanu zaśmiała się radośnie, widząc jak Lwiątko wykonuje swój trening. –Brawo!– powiedziała do samiczki, po czym zwróciła łeb ku Masafowi. –A więc jak wygląda skakanie już wiesz.– powiedziała, wciąż ukradkiem spoglądając na Szarą. –No dobrze. Najpierw powiedz mi do czego potrzebna jest ta umiejętność, oraz z pokazu mojej siostry, wywnioskuj jaka jest najlepsza pozycja..– rzekła Hipnotyzująca, czekając na odpowiedź samczyka.