Strona 5 z 36
: 07 lut 2015, 15:05
autor: Niebieski Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Po wysłuchaniu jej słów i, krótkiej chwili zastanowienia otworzyłem pysk w celu powiedzenia czegoś.
~ Pamiętaj jeszcze o wietrze. Jeśli wiatr będzie wiał ci zza pleców prosto w zwierzę to ono wyczuje twój zapach i ucieknie.~ Nagle kawałek od nas zaczęła paść się mała sarna, która najwyraźniej odłączyła się od swojego stada. Bez słów popatrzyłem się wymownie na Jaźń i kiwnąłem głową w stronę sarny. Wiatr jednak jej nie sprzyjał.
: 07 lut 2015, 16:00
autor: Azyl Zabłąkanych
Spoglądała nań wyczekująco. Gdy jej nauczyciel otworzył pysk i z jego gardła wydobyło się upomnienie dotyczące wiatru, w pierwszej chwili zdziwiła się lekko. Zaraz potem uczucie to zostało zastąpione złością na siebie samą, a potem – wdzięcznością, że przypomniał jej o tak ważnej rzeczy. Jak mogłam o tym zapomnieć?, zreflektowała się w duchu.
Gdy łowca obrócił pysk, Jaźń zrobiła to samo. Ujrzała niewielką, młodą sarenkę, która skubała pozostały przy życiu pomimo mrozów krzaczek nieznanej jej, lecz najwyraźniej jadalnej rośliny. Zerknęła na Głos i widząc skierowany do niej wymowny wzrok, zasępiła się lekko, robiąc trudną do odgadnięcia minę.
Czując powiewy mroźnego wiatru na swoich plecach zorientowała się, że jej zapach szybko dotrze do zwierzęcia. Podniosła się cichutko i przypadła niżej na łapy, zginając je w stawach. Zaczęła iść, kładąc łapy nisko i uważając, by nie nadepnąć na nic, co mogłoby zdradzić jej pozycję, wybierając okrężną drogę za krzakami – na razie jej celem było jedynie okrążenie sarny. Wszystkie kolejne czynności zrobiła już w ruchu. Krótkie, lecz szerokie skrzydła przycisnęła mocniej do ciałka, długi, chwytny ogon drzewnego uniosła lekko, lecz nie usztywniała go – wciąż poruszał się delikatnie na boki. Łeb na wyciągniętej szyi nieco obniżyła.
Poruszała się powoli po łuku, co jakiś czas zerkając na ofiarę i pilnując, by nie stracić jej z oczu. Zniknęła za pierwszym krzakiem, potem za drugim i trzecim, dzięki czemu w końcu półkolem okrążyła sarnę. Jednak gdy tylko wynurzyła się zza rośliny dostrzegła, iż zwierzę obróciło się lekko, teraz przodem będąc skierowanym do niej. A jeszcze chwilę temu stała tak, jak poprzednio – w kierunku Zapomnienia! Ależ sobie wybrała moment. W pierwszej chwili ogarnęła ją lekka irytacja, ale szybko stłumiła w sobie emocje i po raz kolejny skupiła się na nauce. A gdyby coś takiego przytrafiło się jej na polowaniu? Przeszła kolejny ogon po łuku i w końcu zagwarantowała sobie dogodną pozycję. Wiatr znosił jej zapach w taki sposób, by nie docierał on do sarny, sama zaś ofiara aktualnie była nakierowana do kruszyny bokiem.
Odetchnęła cichutko i ruszyła na cel, zerkając co chwilę na łapy i ziemię pod nimi, by nie nadepnąć na żadną, najmniejszą nawet gałązkę. Starała się stąpać po śniegu tak, by jego ciche chrupotanie nie było słyszalne, jednak jej uszy wychwyciły, że nie udawało jej się to idealnie. Mam jeszcze czas, by się tego nauczyć. Na razie mimo to najwyraźniej tyle wystarcza. Ofiara wciąż nie zdawała sobie sprawy z jej obecności.
Kryjąc się za zaspami, wkrótce dotarła do sarny na tyle blisko, by zaatakować. Obejrzała się, zerkając na nauczyciela – i wtem usłyszała głośny chrzęst gałązki rozpadającej się pod naciskiem jednej z jej łap. Gwałtownie obróciła łeb, zastygając w bezruchu. Zwierzę zerwało się i zniknęło pomiędzy drzewami, zostawiając małą z mieszanymi uczuciami.
Wróciła zrezygnowana do łowcy.
: 08 lut 2015, 19:48
autor: Niebieski Kolec
Dobrze jej szło, póki nie nadepnęła na gałązke. Sarna była jednak młoda i nie uciekła zbyt daleko. Gdy Jaźń do mnie wróciła uśmiechnąłem się doń pokrzepiająco i by nie spłoszyć zwierzyny przesłałem jej wiadomość mentalną. ~ Ucz się na swoich błędach i nie rezygnuj przy pierwszej nieudanej próbie. Jeszcze raz...~ Nadal siedziałem w miejscu czekając na drugą próbę Jaźni. Wiatr nadal jej nie sprzyjał.
// po twoim poście złóż raport. :)
: 09 lut 2015, 19:48
autor: Azyl Zabłąkanych
Zadrżała, czując maddarę przenikającą przez jej ciało i docierającą do wnętrza łba, by wiadomość łowcy dotarła tylko do niej. Pomimo, iż zupełnie nowe, podobało jej się to uczucie. Zerknęła na łowcę.
– Przepraszam – szepnęła – wydawało mi się, że pobiegła nieco dalej i nie zdołam jej dogonić – wyjaśniła cicho, siląc się na delikatny uśmiech rozświetlający leciutko jej pysk.
Przeniosła wzrok błękitnych ślepi na sarnę, ledwie widoczną za drzewami i po krótkim odetchnięciu ruszyła naprzód. Zbliżyła się ogon, może dwa, kryjąc się za drzewami i pilnując, by zwierzę jej nie dostrzegło – i dopiero wtedy po raz kolejny przyjęła odpowiednią pozycję. Skrzydła mocno przycisnęła do ciałka, ogon powędrował w górę na wysokość kręgosłupa, zaś sama przypadła niżej na łapki, uginając je w stawach. Potem po raz kolejny zaczęła przesuwać się powolutku naprzód.
Czując wiatr owiewający jej ciało od niekorzystnej dla niej strony, wyminęła uważnie sarnę po raz kolejny, chowając się za krzaczkami, drzewami i wszelkimi innymi większymi roślinkami, które akurat jej się nawinęły pod łapy.
Tak samo jak wcześniej, udało jej się okrążyć ofiarę półkolem. Tym razem jednak nie była zmuszona iść jeszcze dalej – cel stał spokojnie, mniej więcej w takiej samej pozycji, jak wcześniej. Zadowolona, uśmiechnęła się półgębkiem, zawadiacko – i ruszyła wprost na sarnę.
Stąpała cichutko, starając się ograniczyć skrzypnięcia śniegu do minimum. Co jakiś czas skręcała delikatnie za roślinkę, czmychając przed wzrokiem sarny, która rozejrzała się podczas jej skradania się dwa razy. Pilnując skrzydeł i ogona, a także tego, co znajduje się jej pod łapami – już więcej nie popełni takiego błędu, jak wtedy! – wkrótce dotarła na zadowalającą ją odległość. Upewniając się, iż sarna nadal nie ma o jej obecności najmniejszego pojęcia, napięła mięśnie i wyskoczyła.
Zwierzę jednak miało szybki refleks i przestraszone, zniknęło w gęstwinie liści i gałęzi. Muszę poćwiczyć nad atakiem, przemknęło jej przez myśl.
Zadowolona, nieco powolnym i rozważnym, acz wesołym krokiem wróciła do nauczyciela. Przystanęła przed nim, zadowolona i zerknęła w górę, czekając na ocenę. W jej ślepiach błyskały radosne iskierki.
: 09 lut 2015, 20:16
autor: Niebieski Kolec
Tym razem już było lepiej. Sarna ani razu nie zwróciła uwagi na skradającą się do niej smoczycy. Jaźń idealnie wymijała wszystkie przeszkody, które stawały jej na drodzę. Po minucie może dwóch była już nad sarną, która w popłochu uciekła do pobliskiego lasku. ~ Dobrze. Jak na pierwszy raz poszło ci świetnie. Może chcesz o coś jeszcze poprosić łowce?~ Powiedziałem z uśmiechem przyglądając się jej pięknym ślepkom.
// raport skradanie I
: 14 lut 2015, 10:33
autor: Azyl Zabłąkanych
Ucieszyła się, słysząc pochwałę i uśmiechnęła lekko, łagodnie, acz szczerze – a radosne iskierki błyskające w błękitnych ślepkach wciąż nie zamierzały ustąpić zazwyczaj widzianej w nich subtelności.
– Dziękuję – odezwała się, wdzięczna. – To miłe z twojej strony, że poświęciłeś mi czas.
Gdy zapytał, czy mógłby zrobić dla niej coś jeszcze, zamilkła na chwilkę i zamyśliła się. Niedawno skończyła osiem księżyców, zaraz powinna stać się Adeptką – wydawałoby się, że jest już wystarczająco duża, aby nauczyć się pozostałych umiejętności wymaganych przy polowaniu.
– Jeśli możesz... – zaczęła niepewnie, zerkając na pysk Głosu – Mógłbyś nauczyć mnie śledzenia i kamuflażu? – poprosiła ładnie. Dla lepszego wrażenia jej uśmiech nieco się rozszerzył, co powinno nieco zmiękczyć serce łowcy, gdyby zamierzał odmówić – a przynajmniej taki Jaźń miała zamiar.
– Jeżeli masz chwilę, oczywiście – dodała naprędce.
: 14 lut 2015, 20:45
autor: Niebieski Kolec
~ Nie ma za co... To mój obowiązek.~ Powiedziałem z uśmiechem spoglądając na tą małą sympatyczną istotę zwaną Jaźnią. ~ To może zacznijmy od śledzenia? Powiedz mi co jest ważne podczas tropienia zwierzyny i na co musimy zwracać uwagę?~ Spytałem widząc zapał na pyszczku małej ognistej. Coraz bardziej zaczynałem ją lubić... Może to przez jej można powiedzieć urok osobisty...
: 14 lut 2015, 21:24
autor: Azyl Zabłąkanych
– Nie, nie jest – stwierdziła, a jej barki drgnęły w ruchu przypominającym wzruszenie ramionami. – Pochodzisz z Życia, nie Ognia. Masz swoje obowiązki, mogłeś żądać zapłaty, czegokolwiek. Nie wierzę, że masz wewnętrzne poczucie obowiązku nauczać młode, które kiedyś może stać się wrogiem – powiedziała, spoglądając na Głos. Błyskające w ślepiach iskierki zniknęły, a teraz zastąpiła je powaga i zazwyczaj widziana w nich subtelność. Nie życzyła mu źle ani nie miała nic podłego na myśli – jedynie wyjawiła na głos to, co uważała za prawdziwe. Darzyła smoki Życia sympatią, ale nie lubiła poczucia, że może wykorzystywać dorosłe już smoki nie dając nic w zamian – na razie więc próbowała im uzmysłowić, że naprawdę jest im wdzięczna. Odpłaci się w przyszłości, gdy już sama wyruszy na polowanie, obiecała to sobie już jakiś czas temu.
Chwilę potem jednak, nie kontynuując tematu, odpowiedziała na pytanie łowcy.
– Zakładam, że tak jak i przy skradaniu, muszę przyjąć odpowiednią postawę. Uważając na swoje ciało, uważnie podążam za tropem, który zauważyłam. W przypadku odcisków na śniegu bądź trawie staram się nie stracić go z oczu, gdy wyczuję woń, węszę, by jej nie zgubić, a gdy usłyszę, podążam za dźwiękiem, starając się dojść do celu. – Odetchnęła i przerwała na chwilkę, zerkając w inną stronę, niż wcześniej. Wpatrywała się w horyzont, jakby w niebie szukając odpowiedzi. – Tropem może być wszystko – zapach, wygnieciona trawa, sierść wczepiona w korę pozostała po obcieraniu się zwierzęcia o drzewo, odciski kopyt bądź łap, woń pozostała po zaznaczeniu terenu, szelest, ryk, wycie, rżenie. Powinnam więc w takim razie uważać głównie na otoczenie, po prostu być skupiona – im lepsza jest moja percepcja i postrzeganie, tym większa szansa, że odnajdę ślady – dokończyła, w końcu przenosząc wzrok na Głos. Było widać w nim oczekiwanie – łowca się z nią zgodzi, czy też nie?
: 14 lut 2015, 21:35
autor: Niebieski Kolec
~ W mojej jest, ponieważ chcę przekazać każdemu pisklęciu swoją wiedzę by umiało się obronić przed tym przed czym ja nie umiałem i by tego samego nie przeżyły. Mam dla ciebie radę... Nie oceniaj czegoś nie znając wszystkich powodów...~ Powiedziałem chłodno zupełnie tak jak przy początku nauki. Jej odpowiedź była wystarczająca... Chyba niczego nie przeoczyła... ~ Teraz pokaż mi jak będziesz szukała tropów...~ Powiedziałem tak troszkę oschle. A było już tak miło...
: 14 lut 2015, 21:50
autor: Azyl Zabłąkanych
By nie przeżyło tego samego? Ostatecznie pisklęta przebywające na terenach chronionych magią Bogini nie musiały martwić się o śmierć – były bezpiecznie, niewiele zagrożeń czyhało na ich drodze. Zastanowiła się chwilę, zerkając na łowcę. Czyżby był kolejnym przybyszem zza bariery?
Właściwie nigdy nie myślała nad tym, spotykając kolejne smoki. Po prostu byli, istnieli, należeli do Wolnych Stad i to jej wystarczało. A jednak każdy z nich krył swoją własną, często trudną i bolesną historię. Nie chciała jednak teraz wyciągać wspomnień Głosu na wierzch.
– Skoro tak, to to szanuję – odpowiedziała jedynie. – Jak na razie większość, którą poznałam, nie ma takiego dobrotliwego serca, jak ty – dodała jeszcze, nieco ciszej.
Zaraz potem przypadła niżej na łapy, kontynuując naukę. Zgięła kończyny w stawach, rozsuwając je nieco wcześniej, szerokie, acz krótkie skrzydła przycisnęła mocno do ciała. Łepek na wyciągniętej szyi obniżyła nieco.
Ruszyła w przód, czujne, dla ułatwienia wyobrażając sobie woń zwierzyny, za którą podążała. Węszyła uważnie, starając się nie zgubić wyimaginowanego zapachu, ale nie zapominała również o rozglądaniu się i nasłuchiwaniu. W końcu, gdyby miała okazję odnaleźć jeszcze ślady bądź usłyszeć stukot kopyt, rżenie bądź łamane gałązki nie zamierzała niwelować swoich szans do zera.
Przeszła tak kilka ogonów, zataczając kółko. Gdy stwierdziła, że tyle wystarczy, podniosła się i zerknęła wyczekująco na nauczyciela.
: 14 lut 2015, 22:13
autor: Niebieski Kolec
~ Łowca, którego ja poznałem jako pierwszego nie był, aż tak miły...~ Powiedziałem nieco przygaszony i zacząłem rozmyślać nad drogą, którą sobie obrałem... Czyżbym mógł podświadomie wybrać drogę swojego oprawcy. Jednak wróćmy do Jaźni. Po kilku chwilach jednak do jej nosa uderzyła silna woń. Mogłoby się zdawać, że to sarna lub jeleń, ale wypadałoby to sprawdzić...
: 15 lut 2015, 10:29
autor: Azyl Zabłąkanych
Skinęła jedynie łbem słysząc jego słowa, a po jej główce po raz kolejny zaczęło krążyć wiele różnych myśli i emocji. Nie, nie chciała, aby bolesne wspomnienia Głosu powróciły. Nie teraz – nie znała go dobrze, poza tym po jego głosie czuła, iż mówienie o tym zapewne przychodzi mi z trudem. Poza tym – w końcu była jedynie ośmioksiężycową, Ognistą kruszyną.
Gdy do jej nozdrzy dostała się silna, wyrazista woń zwierzyny, nieco ją to oszołomiło. Użył maddary? Zerknęła ciekawie na łowcę, jednak jego pysk wciąż miał ten sam wyraz, co dosłownie chwilkę wcześniej.
W końcu jednak, nie chcąc tracić czasu, ruszyła, przybierając tę samą pozycję, co chwilkę wcześniej. Przypadła niżej na łapy i rozstawiła je lekko szerokie, acz krótkie skrzydła niezbyt dobrze przystosowane do długich lotów złożyła mocno i przycisnęła silnie do ciała, a chwytny ogon drzewnego uniosła lekko. Łeb obniżyła nieco, zaś szyję wyciągnęła.
Węsząc uważnie i starając się nie zgubić woni – chociaż była tak świeża, iż graniczyło to z cudem – szła za jej tropem uważnie i powoli. Cały czas rozglądała się na boki, przy okazji próbując wypatrzyć kępki sierści ukryte w korze drzew bądź sylwetki sarnich postaci, a także nasłuchiwała. Jeżeli byłaby blisko, byłoby dość duże prawdopodobieństwo, iż młoda usłyszałaby ich ryki, stukot kopyt bądź chrupotanie ich kończyn w śniegu.
Cały czas starała się robić to jak najlepiej, pilnując swojej pozycji.
: 16 lut 2015, 19:52
autor: Niebieski Kolec
Jednak to najwyraźniej nie był wytwór mojej maddary, ponieważ po chwili smoczyca mogła zobaczyć kępkę sierści leżącom od tak w śniegu. Zapach się nasilił, a po chwili na śniegu pojawiło się kilka śladów z prawdziwego zdarzenia. Zwierzyna musiała być gdzieś blisko i tylko czekała na to, by ktoś napełni ją swój żołądek. Czyżby tą szczęściarą miała zostać Jaźń. Tego dowiemy się nie długo.
: 17 lut 2015, 11:16
autor: Azyl Zabłąkanych
Ucieszyła się, dostrzegając kępkę sierści wetkniętą pośród śnieżne zaspy. Zbliżyła do niej ciemny nos i powąchała, upewniając się, iż krótkie kosmyki należą do tego samego zwierzęcia, którego woń chwilkę temu odnalazła. Czy raczej, którego woń sama wdarła się do jej narządu zmysłu.
Potem dostrzegła ślady i ucieszyła się wyraźnie. Wyglądało na to, iż wszystkie te rzeczy należą do tego samego osobnika.
Podążała za nimi uważnie, węsząc i pilnując, by nie stracić odcisków kopyt z zasięgu wzroku. Nie zapominała również o nasłuchiwaniu – jednak gdyby do tych wszystkich rzeczy doszło jeszcze podążanie za dźwiękiem, zmysłu młodej musiałyby być wyostrzone do granic możliwości. Ale czego się nie zrobi dla zwierzyny i dla nauki, prawda?
Przebyła tak kilkanaście ogonów, cały czas starając się najlepiej, jak tylko potrafiła. Miała nadzieję, iż w końcu jej błękitnym ślepiom ukaże się to, co przez taki długi czas śledziła.
Jeżeli to wyglądało identycznie, jak na polowaniu, ochota na nie właśnie nieco jej przeszła. Strasznie męczące, przeleciało jej przez myśl.
: 17 lut 2015, 16:35
autor: Niebieski Kolec
Jednak nic więcej nie zobaczyła, poczuła. Ślad zniknął. Wsiąkł w ziemię urywająć się nagle co zdenerwowało by nie jednego łowce. ~ Już starczy możesz wracać.~ Powiedziałem na tyle głośno by usłyszała i po jakieś chwili usiadłem trochę bliżej jej aktualnej pozycji i wpatrując się w nią bacznie spojrzeniem fioletowych ślepi czekałem na być może dalszą naukę.
: 17 lut 2015, 18:41
autor: Azyl Zabłąkanych
Zdziwiła się, gdy tak po prostu ślad urwał się – i zniknęły odciski łap, i wyrazisty zapach należący do zwierzyny łownej. Podniosła się, zdziwiona, po czym ruszyła wciąż nieco zbita z tropu w kierunku łowcy Życia.
Młoda Ognista zatrzymała się przed nim i uśmiechnęła się delikatnie.
– A więc to już wszystko, jeżeli chodzi o śledzenie, tak? – upewniła się, zerkając w jego fioletowe ślepia. – Więc, jeżeli jeszcze masz chwilę... może przejdziemy do kamuflażu? – poprosiła ładnie.
– Niedawno poznałam już podstawy maddary, także możemy próbować również używania magii. Jest zima, więc i tak nie miałabym zbyt wielu możliwości – dodała jeszcze, spoglądając wyczekująco na swojego towarzysza.
Miała nadzieję, iż kolejna nauka nie sprawi mu problemu – poza tym, wydawało jej się, że im obojgu to wszystko szło dość sprawnie.
: 19 lut 2015, 17:58
autor: Niebieski Kolec
Uśmiechnąłem się do siebie widząc zmieszanie na pysku Jaźni gdy ta zgubiła ślad. Jednak czas na kolejną naukę, a mianowicie kamuflaż. ~ Dobrze, a więc powiedz mi czym w teori jest kamuflaż i czego można do niego użyć.~ Powiedziałem uśmiechając się do niej w oczekiwaniu na jakąś błyskotliwą odpowiedź.
: 20 lut 2015, 10:47
autor: Azyl Zabłąkanych
Zastanawiała się przez dłuższą chwilę, przysiadając niedaleko nauczyciela. W końcu mogła chwilkę chociażby odsapnąć! Jako, iż naprawdę dobrze poznała magię precyzyjną, teraz to głównie iluzjami będzie zachwycać Głos, a nie umiejętnością chowania się pośród krzaczków samą w sobie.
– Kamuflaż – zaczęła ostrożnie – to umiejętność chowania się. Maskujemy swój zapach, swój wygląd, często oblepiając się takimi elementami przyrody jak liśćmi, błotem, śniegiem, tarzając się w mchu. Robimy wszystko, aby zwierzyna nie dostrzegła nas przez dłuższy czas, ponieważ kamuflaż wykorzystuje się na polowaniu, przed zakradaniem się. – wyjaśniła, starając robić się to jak najdokładniej.
Wydawało jej się, że nie zapomniała o niczym. Oczywiście, trzeba było być uważnym, aby nie zepsuć żadnego z elementów nowego 'stroju', a także starać się robić to jak najciszej, by sarny obok nas nie usłyszały, jednak odpuściła sobie mówienie Zapomnieniu aż takich szczegółów.
Ciekawe, dlaczego wybrał właśnie to imię, przeleciało jej przez myśl gdy w jej umyśle przemknęło miano łowcy. Czyżby dotyczyło jego głosu i jego wspaniałych aktorskich umiejętności?
Uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie początek ich spotkania.
: 20 lut 2015, 13:34
autor: Niebieski Kolec
Odpowiedź Jaźni była dobra... nawet lepsza niż ta jaką ja udzieliłem ucząc się tego samego pod okiem... cóż ojca. ~ Świetnie ale mam jeszcze jedno pytanie. Jak ukryłabyś smoka białego, niebieskiego, czerwonego i zielonego bez korzystania z maddary?~ Spytałem bacznie obserwując każdy nawet najmniejszy ruch młodej smoczycy.
: 20 lut 2015, 13:44
autor: Azyl Zabłąkanych
– Zależy gdzie – roześmiała się cicho, odwracając wzrok i swoim zwyczajem kierując błękitne ślepka na horyzont.
– Ich kolor, swoją drogą, nie ma znaczenia. U każdego z nich, pokrytych odpowiednio grubą warstwą dzieci natury, naturalna barwa łusek nie będzie widoczna – zauważyła, zerkając przez krótką chwilę na łowcę. Potem już całkowicie, powoli przeniosła wzrok na niego i zaczęła mówić. – Załóżmy, że mówisz o lecie, lesie. Każdy z nich wpierw tarzając się w mchu, a potem oblepiając się gęstym błotem i listowiem, ukryje się. Na równinach dzięki temu, co powiedziałam, a także większym i mniejszym gałązkom może zacząć przypominać samotny krzaczek. A w zimie... nie znajdzie się tutaj niczego, co byłoby lepkie, ponieważ jest schowane pod białym puchem, więc wydaje mi się, że albo mogliby skryć się w zaspach, albo za pomocą malutkiej dozy maddary przylepić śnieg do swojego ciała – wytłumaczyła dokładnie.
Co do ostatniej jej propozycji, rzeczywiście nie widziała innego rozwiązania – całun zimy sięgający stawów w kolanach bądź i wyżej w jej przypadku niemal całkowicie utrudniał dostanie się do czegokolwiek innego, co mogłoby przylepić górną warstwę kamuflażu.
Jeżeli jednak istniał jakiś inny sposób, być może przedstawiciel Życia ją oświeci?
: 20 lut 2015, 13:54
autor: Niebieski Kolec
Jej odpowiedź znów była dobra, nawet więcej niż dobra, ale to nie jest jeszcze koniec teorii. ~ Dobrze, ale mam jeszcze jedno pytanie. Jakbyś ukryła te smoki tylko używając otoczenia? Maddara i to co wymieniłaś wcześniej nie gra tutaj roli.~ Spytałem ostatni raz nadal bacznie obserwując każdy jej ruch i czekając na odpowiedź. Tylko czy i tym razem będzie równie dobra co poprzednie...