Strona 5 z 6
: 25 lut 2021, 9:36
autor: Jaśniejąca Konstelacja
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przesłana przez Czarcią wiadomość nieco ją skołowała, więc Rubinowy omal nie ciągnął jej za sobą po ziemi. Odnalazła szybko własne łapy, drepcząc za nim. Nie puszczała jego łapy. Czuła się jakoś pewniej w jego towarzystwie. I lepiej. Zerknęła na adeptkę. Ametystowa nigdy nie bała się Plagi, w przeciwieństwie do jej opiekunów. W tym opiekuna samej Czarciej. Nie miała jednak zamiaru jej o tym informować, więc puściła ten komentarz mimo uszu. A może wolała udawać, że nie potrafi się tak komunikować?
Swoją drogą, ciekawe czy można było sobie w ten sposób pomagać na odległość, mimo bycia w różnych zespołach.
Wysłuchała proroka z lekkim znużeniem, ale nie zamierzała się wykłócać. Po co? Ulokowano ją z dredziarą i kolegą, a to jedyne czego potrzebowała do szczęścia. Co najwyżej przeszkadzała jej wizja zajmowania się Oleandrą czy Mekhanem – bo nie sądziła, by dwójka plagijczyków się zanadto przejęła ich losem. Lub w ogóle.
–
No to co, chyba pójdziemy na piechotę? – mruknęła, odbierając dziwną wizję nieznanego jej pochodzenia. Jako jedyna potrafiła latać z tu obecnych, co potrafiła ocenić po bezskrzydłości Stoickiej i Rubinowego, wiekowi Oleandry, oraz faktu, że nawet jeżeli Ognisty latał, to i tak byłaby ich tylko dwójka. Głupio byłoby się dzielić we własnej grupie już na starcie. –
To chyba gdzieeeś tam by było. – Wskazała łapką kierunek ku szklistemu zagajnikowi.
: 25 lut 2021, 11:25
autor: Prostota Czerwi
Szarlotka uważnie obserwowała Strażnika od czasu dobrania się do grupy, czując, że coś ją do niego ciągnie. To "coś" nie było dla niej wielką tajemnicą: tak bardzo przypominał jej dziadka, że ją to po prostu bolało. Ale mimo bólu, patrzyła dalej: z tęsknotą. Ale jego niebieskie, zimne ślepia były tak inne od tamtych brązowych i kochających. Był spokojny, ale w inny sposób. Nie był tak pełny miłości, tak... rozumiejący. Po prostu smok o niskim temperamencie, kontrolujący własne emocje na podstawie bagażu doświadczeń: a nie całego życia spędzonego w ciszy.
Tak strasznie, strasznie boli.
Smok najbardziej przypominający jej dziadka, nieważnie jak sympatyczny w kontraście z nim wydawał się być po prostu okropny. Wszyscy tutaj byli okropni. Czuła, że topnieje w tym tłumie. Ukryła pysk przed Yarhrą i Ametystową próbując udawać, że wcale nie chce jej się płakać. Wzięła kilka głębokich oddechów, zamykając oczy.
To już było. Nie powinna do tego wracać. Nie teraz.
Podążyła za Ametystową w kierunku zagajnika.
: 25 lut 2021, 12:00
autor: Milczenie Maków
Obserwował uważnie smoki i słuchał tego co miały do powiedzenia, dlatego dość szybko zorientował się, którzy to byli Mekhan i Oleandra. Jeden z nich był z Ognia i na dodatek miał rodzica w Pladze, więc... nie trafili tak źle? Nie był pewien. Dalej nie chciał brać udziału w tej zabawie, ale Ametystowa Łuska wydawała się dość zaangażowana i nie chciał jej sprawić przykrości. Zerknął na Szarlotkę, ale ta z kolei zaczęła się zachowywać trochę jak nie-Szarlotka. Zmartwił się nieco. Zawahał się na moment, ale nim zdążył cokolwiek zrobić, w jego głowie pojawiła się dziwna wizja. Dreszcz przeszedł przez jego grzbiet. Przypominało to nieco telepatię, ale było inne i niepokojące dla młodego adepta.
Westchnął dyskretnie, gdy Ametystowa ruszyła w kierunku Szklistego Zagajnika. Zerknął na dwójkę młodszych smoków, z których jeden prawie na pewno nie potrafił jeszcze walczyć, sądząc po wieku. Oleandra... była całkiem ładna. I mała, i krucha. I bardzo młoda, więc pewnie będą musieli jej bronić, gdy zajdzie taka potrzeba.
Trzymajcie się blisko. Żeby nic wam się nie stało, przesłał mentalną wiadomość Mekhanowi i Oleandrze.
Nie wiedział jak się obchodzić z tak młodymi w porównaniu do niego smokami. Wydawały się delikatniejsze, szczególnie młódka, która przedstawiła się jako smok z Wody. Przynajmniej nie z Ziemi...? Tak czy siak wolał, by nic jej się nie stało. Nie powinno się krzywdzić piskląt, a on nie ufał Strażnikowi i tej całej Sennah, że nic im się nie stanie. Ta cała sytuacja była jakaś podejrzana. Brakło mu jednak pewności siebie i zdecydowania, by powiedzieć o tym otwarcie. Ruszył wraz z Szarlotką i Ametystową, tę pierwszą trącając delikatnie barkiem w bok, mając nadzieję, że ten gest podniesie ją jakoś na duchu. Nie wiedział co ją trapiło, ale chciał jej jakoś pomóc. Przy okazji zerkał ku dwójce młodych smoków, żeby się nie zgubiły.
: 25 lut 2021, 14:13
autor: Oblubienica Mroku
Cieszyła się z tego jak złożyła się grupa, w sumie bardzo fajne towarzystwo, zapowiadała się przyjemna zabawa, jej oczekiwania rozbił jednak Strażnik. Ehh, no tak jak mówiła matka, Prorok jest po prostu.....prorokiem – Pomarudziła sobie w myślach przekonując się do tego, że rodzicielka miała rację.
Rozejrzała się więc po ustalonej grupie. No dobrze, pozytyw jest taki że nie mamy nikogo z plagi, oh biedna Sahida, jak jej współczuję – zmartwiła się o swoją przyjaciółkę, oby sobie poradziła. Patrząc na pozytywy mam teraz smoki z swojego stada, Arakai już kojarzę ale kim jest ten drugi smok? Nie miałam okazji zamienić z nim jeszcze słowa, do tego dwa słodkie pisklaki no i zieloną smoczycę z ziemi, wyglądała na dość potężną. Postanowiła się odezwać jako pierwsza:
-Doobrze, mamy całkiem pokaźną drużynę, dodatkowo jest nas o jednego więcej niż inni! Mamy spore szanse! – ucieszyła się uśmiechając się do wszystkich dookoła.
-Hej, zielona smoczyco! Wyglądasz na najpotężniejszą z nas, jeśli nikt nie ma nic przeciwko, może chciałabyś nas poprowadzić? – była dość wyrywna w podjęciu tej decyzji, ale liczyła się z zdaniem innych więc jeśli ktoś z tej grupy miałby obiekcję czekała aby go wysłuchać
: 25 lut 2021, 14:39
autor: Spojrzenie Widma
Nie umknęło jej uwadze pojawienie się Juchy, która zjawiła się trochę spóźniona. Białooka spojrzała na nią z uwagą, ale ostatecznie straciła zainteresowanie. I tak w końcu się okaże, do której grupy trafi – jeśli w ogóle.
Była nieco zaskoczona słowami Veir, ale oczywiście nie pokazała tego po sobie. Sądząc po szacunku, jaki okazywała brązowołuskiemu smokowi, Vicjra spodziewała się, że zielonooka ją potępi za jej decyzję. Najwyraźniej się myliła.
Ale oto i przemówił wielki prorok...
Ostatecznie wyszło na to, że wszyscy, którzy dookoła z takim zapałem dobierali się w grupy, równie dobrze mogliby tego nie robić, bo przewspaniały Strażnik Gwiazd i tak postanowił ich porozdzielać wedle swego widzimisię. Vicjra parsknęła w duchu na widok miny Sahidy; poczuła złośliwą satysfakcję, że ta zadufana w sobie, mała smoczyca, która tak nie lubiła Plagi, trafiła do grupy jej siostry – którą wcześniej obrażała. Ciekawe, czy Kage wykorzysta tę okazję, żeby się jakoś na niej zemścić?
Tak, jak podejrzewała, Jucha nie została uwzględniona, najwyraźniej przyjdzie im zostać razem na szczycie. Lepiej, żeby to była ona, niż ktoś z innego stada, pomyślała białooka, choć obawiała się, że zostanie wciągnięta w rozmowę, zamiast sobie wygodnie odpoczywać.
~ Powodzenia – wysłała mentalną wiadomość kolejno do Kage, Szarlotki i Yarhry, przyglądając się każdemu z nich i kiwając zachęcająco łbem. Niech wiedzą, że mają w niej wsparcie, nawet, jeżeli nie będzie im towarzyszyć.
Zresztą, może ze szczytu będzie w stanie zobaczyć kule i przekazać wskazówki, co do ich położenia innym smokom Plagi? Jeśli oszustwo gwarantowałoby im wygraną, to czemu z niego zrezygnować, skoro inne stada i tak nie spodziewały się po nich niczego innego?
: 25 lut 2021, 15:35
autor: Łaska Aterala
Patrzyła jak brat zostaje przydzielony do innej grupy. No i dobrze, tylko był dla nich niemiły. Zmarszczyła brwi i rozglądała się za osobami, które wymienił prorok. Spojrzała spłoszona na Arakai.
– Och, chyba nie będziesz z nami... – powiedziała niepewnie, przysuwając się bliżej Mekhan. Cieszyła się, że chociaż jedna z nowo poznanych osób jest w jej drużynie. Wtedy podeszła do nich śliczna granatowa smoczyca, wyglądająca jakby jej łuski zrobione były z kryształów. Oleandra posłała jej lekki uśmiech, kojarzyła bowiem Ametystową z Ceremonii – Chyba tak. – bąknęła i ruszyła we wskazanym kierunku. Obejrzała się jeszcze na pomarańczowego samczyka i zawołała władczo – Marchewka, idziesz?
Wtedy dotarła do niej wiadomość mentalna. Nauczyła się już, co to telepatia i powoli stawała się wrażliwa na drgania maddary. Obróciła więc łeb bezbłędnie wlepiając wielkie, szafirowe ślepia w Rubinowego.
– Dobrze. Obronisz mnie? Jestem Ola. – powiedziała, nieco ośmielona, doganiając samca i idąc obok.
Księżniczka Olka i jej świta. Świetnie.
: 25 lut 2021, 15:53
autor: Aria Ciszy
Modraszka ucieszyła się, że już grupki.. Będzie i z Sahidką i z Skarabeuszem. Uśmiech zagościł na jej pyszczku. Zniknął od razu, po tym jak przemówił ten smok, co wyglądał nieco jak drzewo. Dał im tylko pozorną opcję wyboru, specjalnie cynicznie mieszając w inny sposób drużyny. Patrzyła smutno, jak jej futerkowa koleżanka opuszcza ich drużynę, i że będzie musiała być w grupie z tymi paskudnymi plagusami, co obnosili się ze swoją agresją.. Tylko jedna z tych samiczek z tego stada, taka wężowa. Reszta straszna, brr.. Spojrzała na drzewosmoka swoimi szafirowymi ślepiami i syknęła zirytowana. Widziała, że jeden członek jej grupy, ze stada ziemi, Trójkątna Łuska, żywiła dla niego jakiś duży szacunek. Modraszka zastanawiała się, jak można lubić, szanować tak cynicznego, butnego smoka. Stracił kompletnie w jej oczach, jednak nie chciała dać tego po sobie znać, bardziej, niż to wcześniejsze syknięcie. Potraktujemy go tak, jakby go w ogóle nie było, tak będzie najlepiej. I jeszcze kazał odejść Pierzaczkowi.. To chyba było najgorsze z tego wszystkiego. Pierwszy raz, w swoim pisklęcym życiu, poczuła na kogoś tak duży gniew. Gdy hipogryf się od nich oddalił, warknęła z cicha, a jej pyszczek, zawsze uśmiechnięty i pogodny, wykrzywił grymas złości. Przynajmniej ta miła adeptka z ognia jest w ich grupie, i Iskierka!
Dość szybko się rozchmurzyła, co nie znaczy, że zapomniała. Na tą chwilę miała zamiar zwracać uwagę wyłącznie na Astralis, i Iskierkę.. I tak nawiązywania nowych znajomosci były dla niej dość ciężkie.
Podeszła do Iskierki.
-Ciesze się, że będziemy razem w grupie. Nie będziesz mieć nic przeciwko, jak będę się Ciebie trzymać? – zaśpiewała wesoło do Iskry. Uśmiechnęła się również do Astralis, nie przeszkadzając jej jednak, gdyż była zajęta rozmową z tą wielbicielką tego smoka-drzewa. Przyglądała się nie ufnie reszcie grupy, nir wydając z siebie najmniejszego dźwięku, nawet malutkiego ćwierknięcia.
: 25 lut 2021, 16:46
autor: Ślepa Sprawiedliwość
No cóż tak to było, że czasem trzeba rozdzielić grupy, żeby było uczciwie. Patrząc na to z innej strony, nie znała z grupy nikogo prócz Iskry, był to więc dobry moment, żeby poznać nowych przyjaciół. I nikt nie był z Plagi, takie szczęście! Skarabeusz i Sahida mieli trochę gorzej, ale jakoś sobie poradzą.
He he, była najpotężniejszą smoczycą.. może?
– Dobrze, dobrze. Jak mam na imię Mirri i jak chcecie to mogę być czymś w stylu przywódcy. W sensie nie będę rozkazywać ani nic w tym stylu, tylko jak będą jakieś spory to je rozstrzygnę, może być tak? – Byli w sumie drużyną, w której każdy był na równi więc nie było co się wywyższać. Ale, taki arbiter przyda im się, dla lepszego zorganizowania.
– Może, żeby nie zwlekać, pójdziemy powoli w stronę naszej kuli. Będziemy mogli się wszyscy przy okazji przedstawić, kto jak się nazywa. O, i kto jest u nas drugą osobą potrafiącą walczyć? Moglibyśmy się podzielić i każdy by wziął po dwóch bezbronnych pod opiekę – dodała do swojej drużyny i powoli zaczęła kierować się w stronę Zimnego Jeziora. Nie szła za szybko, żeby reszta mogła za nią nadążyć, ale zanim wyruszyła, poczekała aż się wszyscy zdecydują do pójścia.
: 25 lut 2021, 18:20
autor: Marchew Pustyni
Mekhan uważnie wysłuchał kolejnych słów proroka. Dziwne. Dlaczego kazał się im samym dobrać, skoro nie pozwolił mu być w grupie z tymi, których sobie wybrał. Spojrzał na Arakai. Zadanie rozdzieliło ich do dwóch osobnych drużyn. Wielka szkoda. Dla Mekhana całe to zadanie było tylko jedną wielką zabawą!
– Idę! – wykrzyknął radośnie, zawołany przez Oleandrę. Podążył za nią aż do miejsca, w którym była pozostała trójka młodzików, z którymi miał współpracować w odzyskaniu kulki.
– Macie ładne futerko! Wyglądacie trochę jak łowca z Ognia. Ona też jest długa! Ale taka baaardzo długa! Pewnie mogła by owinąć ciałkiem nas wszystkich i jeszcze został by jej spory kawałek wolnego ogona. – stwierdził, zauważając dwa wężowe smoki, do których został przydzielony. Tuptał ile miał sił w łapkach, starając się dotrzymać kroku reszcie, gdy już zaczęli odchodzić w wyznaczonym kierunku. Dokładnie tak, jak zasugerował mu Rubinowy. Wydawał się starszy, więc pewnie wie lepiej, co i jak należało zrobić.
– Jestem Mekhan! – dodał, zwracając się ze szczerym, rozbawionym uśmiechem w stronę plagijczyków. A także fioletowej samicy, której istnienie zauważył po chwili.
: 25 lut 2021, 18:51
autor: Dorodny Odyniec
Lot Rusałki przybył spóźniony. Przyczłapał szybko, rzucając spojrzenie na Strażnika i uśmiechając się krzywo do niego, skinął łbem. Ciężko było stwierdzić, czy to wina jego zdeformowanego pyska, czy może zwyczajnie nie ukrywał jakiejś takiej drobnej niechęci, zawodu wręcz. Bądź co bądź własna córka najwyraźniej ceniła sobie Strażnika nawet i bardziej od własnych ojców.
Apropos córy. Obejrzał się za nią. Zastrzygł uszami, przysłuchując się rozmowom. Nie był pewien czy się do niego obejrzy, lecz jeśli tak – uśmiechnął się do niej promiennie i pomachał. Jak nie, to trudno się mówi. Zobaczy się z nią jak wrócą. Co ogólnie mu dało do myślenia. Gdzież oni znowu idą?
Przysiadł się do Strażnika, obracając w jego kierunku dziwnie wklęsły bok pyska. Nie wyglądał jakoś inaczej – może nie licząc oczywistości – ale gdzieś w głębi serduszka czuł, że potrzebuje towarzystwa akurat tego smoka. Tu i teraz. Nawet jakoś nie zwrócił uwagi na resztę smoków.
~ Dlaczego gdzieś idą? ~ rozbrzmiało gromko w głowie proroka, a sam samiec nie spuszczał z niego wzroku ~ Ktoś sprawiał jakieś problemy? Oczywiście, u mnie panuje dyscyplina i jestem w pełni odpowiedzialnym piastunem ~ dodał w pełni poważnie, rozsiadając się wygodniej.
: 25 lut 2021, 18:57
autor: Milczenie Maków
Otrzymawszy mentalną wiadomość od Vicjry skinął głową w jej kierunku. Cóż, skoro już brał w tym udział, to chociaż nie powinien zawieść swojego stada... może uda mu się coś pożytecznego z tego wyciągnąć, nawet jeśli sytuacja dalej mu się nie podobała. Zdziwił się nieco, gdy młoda smoczyca – Oleandra czy też Ola – tak bez wahania posłuchała się go, ale podejrzewał, że to dlatego, że była najmłodsza z ich grupy. Kiwnął twierdząco łbem na jej pytanie. Nawet jeśli była z Wody, nie miał w planach zostawiać pisklęcia samemu sobie. Zaraz po tym dołączył do nich Mekhan, chwaląc ich futra, co było... miłe. Prawie odpowiedział "ty też", ale zdał sobie sprawę, że młodszy smok nie posiadał sierści. Poruszył uchem, gdy ten wspomniał o jakimś łowcy z Ognia, który również był długi. Nie była to jednak żadna ważna informacja.
– Rubinowy Kolec – przedstawił się, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć, choć podejrzewał, że smoki mogły znać jego imię, skoro ten cały prorok go używał; na szczęście nie jego prawdziwego imienia, nie czułby się z tym komfortowo.
zt.
: 25 lut 2021, 20:38
autor: Czarci Pomiot
Czarcia nie powiedziałaby, że zaskoczyły ją słowa proroka. Zbyt łatwo przyszło im dzielenie się na grupy według ich upodobań, a sytuacje w życiu rzeczywiście bywały różne. Musieli zaprzestać rzucania się sobie do gardeł, przynajmniej chwilowo. Pomiot musiała powstrzymać się od złośliwego chichotu. To też się niezłe towarzystwo trafiło Sahidzie. Miała nadzieję, że Rogata jej za szybko nie zmiecie z powierzchni ziemi, bo może się jeszcze okazać przy tym zadaniu trochę przydatna. Ale w sumie co Pomiot do tego. Niech Plagijka robi co chce, byleby trzymała się z dala od Błazenka.
Podniosła się z miejsca i ruszyła bliżej Ziemnej i młodego z wody, machając w rytm kroków kolczastym ogonem. Rzuciła zebranym lekko ironiczny uśmieszek i zatrzymała się spoglądając ku innym grupom. Jeśli mieli wykonać to zadanie, to wypadałoby ruszać już teraz. Czarcia nie zamierzała marnować czasu na kolejne momenty rozwlekłych powitań.
– Możemy sobie oszczędzić tych serdeczności i zabrać się do roboty? – nabrała głęboko powietrza do płuc i wypuściła je z przeciągłym westchnięciem. Jak to ma tak wyglądać, to równie dobrze mogłaby już tam polecieć i nie czekać na pozostałych. Ale była odpowiedzialna za Błazenka. Nie zostawiłaby go samego na pastwę jakichś obcych, nawet jeśli byli z sojuszniczego stada. No i samej Plagijki. Zerknęła nieco cieplej na młodego Wodnego ~ Radzę ci się trzymać blisko mnie. Reszta nie jest groźna, ale lepiej nie ryzykować, że znajdziesz się po środku kolejnej chryi ~ przemówiła do Błazenka w mentalnej wiadomości. Zrobi co będzie chciał, ale tak miałaby go cały czas na oku.
W końcu odwróciła się, rzucając grupie przelotne spojrzenie i ruszyła dziarskim krokiem, kierując się w stronę lustrzanego lasu.
//zt
: 25 lut 2021, 21:50
autor: Niesforny Kolec
Niech zatem tak będzie.
Duże oczy rybki zwęziły się przeraźliwie. Czarne źrenice bacznie zlustrowały siostrzane oblicze, a pysk odsunął się od jej ucha gwałtownym odciągnięciem w tył. Podeszła do całej sytuacji wybitnie nierozsądnie. "Zostaję z Marchewką"? Co to w ogóle miało oznaczać? Zabolała go jej obojętność. Sam przejawiał w tym momencie czułość względem Olki, a ona tak mu się odwdzięcza. Zero prawidłowych reakcji. Jedynie obojętność.
Skoro taka pańska wola, księżno.
Jego złość trwała nie dłużej niż jej rozmowa z obcym. Naburmuszona mina pozostała – tego nie sposób uniknąć. Zamlaskał ozorem i powstał wyprostowany. Tata mówił, że trzeba stać przy swoim. Wyprostowana postura towarzyszyła królewskiemu krokowi ku nowej kompanii. Niech ci będzie, tak zrobię. Akurat trafił go kolejny głos, samiczy i rwący odmęty umysłu. Zadrżał, ściskając kiełki. Niech będzie, powtarzał w myślach, wysilając się, aby przekazać Czarciej swoją własną oplatającą się wokół głowy myśl. Bezskutecznie. Nie mógł jednak tego wiedzieć.
Prorok zabrał głos. Obejrzał się na niego. Nie pojawiała się u niego ani jedna myśl zdolna przebić Strażniczy pancerz. Ocenił surowo, acz swoim zdaniem, sprawiedliwie. Nie zajął sobie nim myśli ani przez chwilę. Teraz był oficjalnie obrażony. Nadal.
Łapy spoczęły jednak obok wspomnianej w akompaniamencie proroctwa głoszonego przez proroka samicy. U jej boku, jak byle paź królewskiej pary, ocieplając grunt. Przeboleje to. Tak jak i każdą kolejną rysę, którą wyryje w jego duszy to obrzydliwe spotkanie.
Mimo to na jego pyszczku wykwitł paskudny uśmieszek.
A jednak, jednak potrafił słuchać, durnie, zatrząsł się usatysfakcjonowany, najwyraźniej chichocząc cichuteńko. Teraz sza! Odzywali się do niego. Spod przymrużonych powiek pobłyskujące pomiędzy puklami roztrzepanego włosia złociste oczęta spoczęły na Sahidzie.
– Sahida – powtórzył, uśmiechając się szeroko. Niby normalnie. Niby z przebłyskiem triumfalnego gestu. – Skarabeusz! – mówił dalej jak gdyby nigdy nic. Z entuzjastycznie roztrzęsionymi łapkami. Dumni rycerze, przybywajcie. Klęknijcie. Doskonale. Wielka Sahido, wielki Skarabeuszu. Będziecie godnie mi służyć, mości panie, mościa panno, Ziemianie.
– Moja mama bardzo dobrze się bije – potwierdził grzeczniejszym tonem, kołysząc ciałkiem w iście dziecięcy sposób na boki. Wtem przypomniał sobie o czymś. Obejrzał się na wszystkie towarzyszące mu smoki.
– Nazywam się Błazenek – przedstawił siebie słodko, wyciągając wysoko głowę. Tylko żyrafa byłaby w stanie ich prześcignąć. Niestety, Błazenek nią nie był. Pozostawało mu patrzeć na świat z dołu. – Doskonały pomysł. Im szybciej tym lepiej – zawtórował Czarciej, kiedy ta pojawiła się u jego boku. Do którego w sumie też podszedł, ale to swoją drogą. Ot, drobne zawirowania czasoprzestrzenne. Wrażenie pisklęcia nie było mylne. On już wiedział, że Czarcia, chcąc nie chcąc, przyklepała właśnie na dobre swój los. Podpisany pakt. Podbita pieczęć. Aż do śmierci. I chociaż skrzywił się aż na jej przeszywający wskroś myśli sposób porozumiewania, to zrozumiał. Dzieliła się tą wiedzą tylko i wyłącznie z nim. Czyli z tym, z którym powinna. Doskonale, doskonale. Oby tak dalej. I to zignoruje. Póki co.
– Ktoś musi mnie ponieść – rzucił jedynie w przestrzeń, postanawiając podążyć za smoczycą, która to najbardziej wzbudziła w nim zaufanie. Za Czarcią. Mimo to zwrot dotyczył każdego związanego z nim Młodego Herosa. Czyż taka osobistość nie powinna raczej skrywać swoich wad dogłębnie, w środku? Otóż nie. Nie, kiedy ważą się losy całej grupy. Teraz liczy się szybkość. Taka, jakiej on, sam, nie osiągnie. Teraz musieli go chronić. Transport nie powinien zatem być aż takim problemem.
: 25 lut 2021, 22:15
autor: Czas Końca
Wybór Proroka... zaskoczył ją. Czyżby samiec specjalnie pragnął dodać temu spotkania pieprzyku i mięty, wrzucając największą awanturniczkę w grupę tych, z którymi się wcześniej kłóciła? Nie spodziewała się takiego posunięcia, obstawiała, iż Strażnik będzie pragnął spokoju, porządku i dobrej atmosfery. Odwzajemniła jego spojrzenie, wykrzywiając się w paskudnym grymasie, którym na normalnej smoczej mordzie byłby uśmiechem. Kage nie będzie grała przeciwko swoim, lecz nie zaproponowała Ametyst wymiany.
– Ze mną sssię tak milutko nie witałaśśś. Ani nie obrzucałaśśś mnie wyszukanymi komplementami. Co teraz zrobisz, Ziemna, musząc znosssić moje towarzysssstwo? Teraz może faktycznie będziemy mieli problem – syknęła ze zjadliwą uciechą do futrzastej, nie omieszkawszy pominąć także Skarabeusza. Och, szykowała się świetna zabawa! Kage uniosła łeb i posłała siostrze rozbawione spojrzenie, zerknęła też przelotnie na drużynę numer trzy, gdzie zebrała się reszta Plagusów, po czym ruszyła za Czarcią, ignorując piski Błazenka i jego prośbę. Jeszcze nie była pewna, co dokładnie zrobi i czy w ogóle coś zrobi, lecz na pewno nie będzie stała w miejscu.
/zt
: 26 lut 2021, 22:03
autor: Wizja Ognia
Obecność marchewki nieco podniosła ją na duchu, co pozwoliło jej się nieco rozluźnić.
– Pomogła mi tutaj dotrzeć, ale chyba poszła zanim się zaczęła. Nigdzie jej nie widzę. – dla pewności rozejrzała się jeszcze na około, smoczycy jednak nie było. Gdy dołączył do nich kolejny smok, przyjrzała się przybyszce.
– Arakai – przedstawiła się krótko po czym dodała – Ja jeszcze nie umiem. – tutaj cały uśmiech nieco zmalał. Jeśli w tym zadaniu liczyły się umiejętności, będzie głównie ciężarem dla grupy. Niewiele umiała pomimo, że tak bardzo starała się na naukach.
Następnie nadszedł podział na grupy. Nie była ani z Mekhan, ani z nowo poznaną smoczycą. W takim razie z kim? Skąd miała wiedzieć, które wymienione smoki to te ze spotkania? Pożegnała się z dwoma młodzikami i ruszyła w poszukiwanie chociaż jednego członka pierwszej grupki. Pozostałe zdążyły się nieco uformować, lub zwyczajnie odchodzili w swoich kierunkach, tak więc wybór nie był zbyt duży. Padło na zieloną, znacznie większą.
– Jesteś w pierwszej?– spytała nieco ciszej, siląc się chociaż na minimalną pewność siebie w głosie. Gdy jej pytanie zostało potwierdzone, skinęła łebkiem na jej słowa i podążyła za nimi.
//zt
: 02 mar 2021, 3:15
autor: Ołtarz Wyniesionych
Wszyscy jakoś się rozeszli, a ona została prawie wyłącznie w Plagowym gronie. Nie licząc oczywiście Proroka i Wodnej Piastunki, ale zdecydowanie stado Horgifellijki tutaj przeważało. Przynajmniej nie musiała ganiać się za magicznymi kulami, ale oczekiwała jakieś większej dyskusji, być może wymieniania technik piastuńskich? Prorok milczał, tak samo reszta ich "grupy nauczycieli". Może później będzie nieco bardziej ekscytująco? Gdy już młodzi wrócą, a ona spróbuje jakoś ich ocenić.
– Jakieś rozkazy, Proroku? Chciałbyś o czymś z nami porozmawiać? – Zapytała, chociaż nie spodziewała się odpowiedzi. Strażnik zignorował ją za każdym razem. Nie mogła ukrywać, że zrobił na niej raczej negatywne wrażenie. Wyglądał o wiele mniej dostojnie od Wybrańca, a ta jego obroża nie pasowała do reszty. Kto ją wybierał? Veir mogłaby mu zdradzić kilka technik dotyczących wytwarzania obręczy z kwarców. Były wytrzymałe, broniły ciało i wyglądały bardzo elegancko. To złoto na szyi Strażnika natomiast wyglądało, jakby go dusiło, do tego kompletnie nie pasuje kolorystycznie. Przydałoby się mu też kilka malunków na ciele, które bardziej zaznaczałyby jego wysoką pozycję.
– A więc jesteś Piastunką w Wodzie? – Zaczęła bardzo, ale to bardzo kreatywną rozmowę z Bagienną Gawędą, która stała obok. Tylko ich dwójka pełniła tutaj funkcje piastunów, chociaż Horgifellijka była dopiero adeptką. Brakowało zatem posłańca z Ognia, oraz Ziemi. No i Burdiga. Miała nadzieję, że jej Mistrz nie umarł i dlatego właśnie tego dnia go zabrakło. Na Skałach Pokoju zrobiło się ciszej, wręcz słychać było cykanie świerszczy. Może uda jej się zainicjować jakąś rozmowę i przerwać tę wszechogarniającą pustkę, zastąpić ją ciekawą dyskusją o technikach piastunów, oraz pozycji Proroka, oraz tym ile mógłby się nauczyć od Wybrańca.
: 02 mar 2021, 14:21
autor: Spojrzenie Widma
Vicjra postanowiła wcielić swój śmiały plan w życie. Podeszła na skraj szczytu od wschodniej strony, skąd miała dobry widok na okolicę. Z tego, co zaobserwowała, pierwsza grupa kierowała się na wschód. Może do lasu, a może nad Zimne Jezioro? Nie wiedziała, możliwe, że to tylko chwilowe i lada moment skierują się na północ lub południe. Tak czy inaczej, musiała działać. Nie mogła pozwolić, by zwyciężyli zbyt łatwo, skoro w ich szeregach nie było ani jednego smoka z Plagi (i w dodatku obrażali członków jej stada, co było niewybaczalne). Musiała im nieco zamieszać szyki.
Wytężyła wzrok. Miała nadzieję, że zobaczy smoki, ale najwyraźniej odeszły już za daleko i widok zasłonił jej las. Równie dobrze mogły się znajdować się pośród drzew, na brzegu połyskującego w oddali jeziora, lub jeszcze gdzieś indziej.
Vicjra zamyśliła się. Musiała to dobrze rozegrać. Pomyślała o małej niebieskiej smoczycy z Wody, Modraszce. Wydawała się naiwna i niepewna siebie. Najsłabsze ogniwo w drużynie. Idealny cel.
Odetchnęła głęboko. To, co zaraz spróbuje zrobić, będzie wymagało od niej nie lada sprytu i umiejętności blefowania. Skoncentrowała się na Wodnej, starając się nawiązać mentalne połączenie. Oby została usłyszana.
~ Modraszko, kochanie, to ja, bogini Sennah – odezwała się w umyśle małej smoczycy, mając nadzieję, że jej przekaz dotrze do niej mimo odległości. Skupiła się, nadając swojemu mentalnemu głosowi ciepłą, pogodną i dobroduszną barwę, jakby przepełniała ją radość i troska o niebieskie pisklę. Coś, co jak sądziła białooka, powinno cechować boginię lata, która wymyśliła te zawody. Cały czas koncentrowała się na tym, jak to uwielbia lato, pisklęta i stado Wody, oraz jak jest podekscytowana zawodami, spychając swoje prawdziwe uczucia tak głęboko, aby nie dało się ich wyczuć zbyt łatwo. Musiała przekonać nie tylko niebieskołuską, ale też siebie, że jest Sennah i zależy jej na dobru pierwszej grupy. ~ Wiesz, zawsze dużą sympatią darzyłam stado Wody. Należą do niego takie miłe i dzielne smoki, o wiele lepsze, niż te okropne, nieprzyjemne smoki z Plagi. A twoja grupa jest jedyną, w jakiej nie ma nikogo z Plagi i chcę, żebyście zajęli pierwsze miejsce, dlatego trochę wam pomogę. Co prawda to troszeczkę nieuczciwe, ale smoki z Plagi naprawdę nie zasługują na wygraną, zgodzisz się ze mną, prawda? Są takie brzydkie i wredne! – "Sennah" przerwała na moment. Pora wspiąć się na wyżyny umiejętności mediacyjnych. ~ Domyślam się, że taka mądra smoczyca jak ty już to odgadła, ale i tak o tym wspomnę: kuli, której szukacie, wcale nie ma tam, gdzie jej szukacie. Nie dajcie się zwieść, celowo sprawiłam, żeby na to wyglądało, bo sądziłam, że jedna z grup, w której są smoki z Plagi uda się w tamtym kierunku. Nie wiedziałam, że to będziecie wy. Nie mogę dopuścić, żebyście przegrali przez mój podstęp. Kula poleciała na cmentarz, który znajduje się na północ od Skał Pokoju. Żaden smok z Plagi nigdy nie odważyłby się tam pójść, bo to straszne tchórze, wiem jednak, że wam zmarli nie straszni. Powiedz swoim przyjaciołom, co ci przekazałam i ruszajcie po zwycięstwo! Powodzenia, kochanie! – Przekaz zakończył się i Vicjra machnęła ogonem. Teraz pozostawało czekać i mieć nadzieję, że jej wiadomość dotarła do Modraszki, a ta da się nabrać. I, że reszta grupy jej uwierzy.
: 13 kwie 2021, 18:08
autor: Strażnik
I tyle hm? Prawdę mówiąc, spodziewał się większego sprzeciwu ze strony młodych, a te bez żadnych obiekcji, poza okazjonalnymi, wrogimi łypnięciami, dobrały się do swoich grup. Każdej gromadzie skinął łbem na odchodne, nijak nie zagłębiając się w jakąkolwiek refleksję, na temat poszczególnych osób. Nie dlatego, że go nie interesowali, bo dzisiejsze Spotkanie miało być jakimś sposobem na ocenę ich charakteru, a na to mógł sobie pozwolić dzięki boskiej perspektywie. Rzadkie to było doświadczenie i nie wiedział, czy do końca je lubił, ale w takich sytuacjach przynajmniej czuł, że jego pozycja miała jakieś namacalne znaczenie.
Żadne bezpośrednie pytania nie padły, więc choć w międzyczasie swoje trzy słowa postanowiła wtrącić dwójka piastunów, postanowił przytrzymać ich w niepewności, aż wszyscy opuścili szczyt. No prawie wszyscy.
Krwawa i Widmowa zostały na miejscu. Ta druga zdawała się podejrzanie zainteresowana losem jednej z grup, ale Strażnik nie spodziewał się po niej żadnej niecnej strategii. Zapewne nie sądził też, że ze swojej pozycji młoda Plagijka mogłaby cokolwiek zrobić, stąd nie wnikał w jej potencjalne przemyślenia.
Minęła długa cisza, nim odchrząknął, przerywając surową niezręczność, która zapanowała na szczycie. Chciał dać młodym czas na odejście, a czekała ich daleka droga.
Pyzaty skontaktował się z nim mentalnie, choć nie zwrócił mu tej przysługi i sam zabrał głos słyszalny dla innych – Młodzi wyruszyli wykonać testy w lokacjach, które Sennah wyznaczyła im po tym, jak ich pogrupowałem – odparł grzecznie, spoglądając w jego stronę. Na usta cisnęło się "Wiedziałbyś gdybyś nie był spóźniony", ale takie złośliwości Strażnik wolał załatwiać prywatnie lub w gronie smoków z tego samego stada. Nie było potrzeby sugerować, że miał powód denerwować się na Ziemistego piastuna.
– Wyniesiona Łusko – skierował się w końcu do Plagijki. Dopóki miała imię inne niż pisklęce, zamierzał stosować się do uwagi Pogromu i takim właśnie się posługiwać. Czy była to wersja odpowiadająca szkolącej się piastunce, mógł dowiedzieć się jedynie w praktyce.
– Planowałem zapytać was o strategie, którymi posługujecie się jako piastuni, a następnie to przedyskutować, jeżeli nie będziecie mieli żadnych obiekcji. Nauczanie przebiega różnie. Bywa, że jest sztywne i jednakie, ale we wzorcowych przypadkach nauczyciel urozmaica je o porady i strategie, które mogłyby uniwersalnie przydać się uczniowi. Trudno streścić właściwy przebieg wszystkich nauk, zwłaszcza że to naturalne by każdy z was, uzbrojony we własne doświadczenia i tradycje stadne ofiarował uczniom co innego.
Interesuje mnie zatem nauka perswazji. Prędzej czy później każdy piastun mierzył, bądź zmierzy się z tym przynajmniej raz, przyswajając smoki do interakcji ze stadem, mediacji, czy oswajania zwierząt. Jesteście grubymi korzeniami swoich stad, ale skoro istnieją Spotkania, właściwy rozwój intelektualny młodych, interesuje również bogów. Co więc w waszej funkcji was wyróżnia, że to właśnie wy, a nie kto inny ją pełnicie? Jestem pewien, że nawet jeżeli byliście jedynymi kandydatami na to stanowisko, kierowała wami jakaś forma powołania – Przepytywanie piastunów Plagi, Ziemi i Wody naraz być może mogło skończyć się niechęcią smoków, wobec wypowiedzi, ale to go nie odstraszało. Najwyżej zewrą pyski i każą mu czekać w ciszy. Do tego też był przyzwyczajony.
– Wracając jednak do pierwszej myśli – choć byłbym wdzięczny, gdybyście poprzedniego pytania nie uznawali za nieistotne – jak widzicie przebieg nauki perswazji, jeśli oczekiwałbym od was kompleksowej odpowiedzi? Czy jest coś co martwi was, jako piastunów, gdy przekazujecie takie informacje? Nie wszystkie młode są tak samo chłonne, a nie bez powodu oczekuje się od was, że spełnicie się w swojej roli nie tylko jako zastępcy rodziców, ale również jako profesjonaliści – Gdy tak mówił, słów nie kierował wyłącznie do Veir, bo uwagę otrzymała również Bagienna i Pyzaty, którego rangi do tej pory nie uznawał.
– A wy – odchrząknął znów, niespodziewanie kierując pysk ku młodym Plagijkom – Nie oczekuję od was żadnego zaangażowania. Drużyny już wyruszyły, jedna z was zdecydowała się pozostać, druga przybyła spóźniona. A jednak, jeżeli chciałybyście zabrać głos, nie bronię wam. Spotkania to nie jedyna okoliczność, aby się czegoś nauczyć, ale skoro tutaj jesteście, możecie z tego skorzystać. Gdybyście zatem miały jakieś pytania, nie koniecznie dotyczące piastunów, a może – zrobił krótką pauzę, jakby sam potrzebował się namyślić – ... cóż, czegoś innego, nie powinnyście się krępować. Nie wiem wszystkiego, ale każdy posiada coś, co go interesuje w związku z bogami, stadami, czy zasadami – Po tym przerywniku ponownie zwrócił się do Piastunów. Istniała szansa, że mogli sobie przerwać, bo nie wyznaczył im żadnej kolejności, ale to też nie zrobiłoby mu problemu, zwłaszcza że nastawił się na dłuższe oczekiwanie. Do młodych zwrócił się odrobinę łagodniej, ale było to trudne do wyróżnienia przy jego sztywno-surowym manieryzmie, zwłaszcza gdy się go nie znało. Wyczuwalna różnica nastąpiła natomiast chwilę później, gdy spojrzał na dorosłych z wyraźnym oczekiwaniem.
: 13 kwie 2021, 22:43
autor: Dorodny Odyniec
Na odpowiedź uśmiechnął się tylko. Nie czuł jednak jakiegoś żalu czy czegoś w tym stylu. Konkrety, konkrety! Najwyraźniej nie musiał się przejmować młodymi Ziemniaczkami. Wiadomo, że sprawiały się śpiewająco. Nawet nie pomyślałby o tym, że ktoś taki jak Strażnik byłby w stanie w ogóle pomyśleć o jakiejś złośliwości. Co jak co, ale na takiego akurat mu nie wyglądał. Albo to była kwestia tego ciężkiego prorokowego charakterku. Czy z niego w ogóle dało się cokolwiek wyciągnąć?
Wbrew pozorom, do odpowiedzi Pyzatemu było nader śpieszno. Tym razem wiadomości przekazywał do każdego smoka siedzącego wokół proroka, nie kryjąc się z własnym zdaniem. Jakby jedna z ostatnich ceremonii coś w nim uruchomiła.
~ Perswazja? Może też chciałbyś zostać piastunem? ~ Klasnął w łapy, krzywiąc się przy tym na uderzenie serca. Okaleczona łapa nadal momentami potrafiła odezwać się tępym bólem. ~ Najlepiej to przekazywać wszystkiego po trochu. A tu wspomnisz o swojej relacji z łosiem, a tu znienacka zapytasz o to, jakby coś rozwiązał, co tu dużo mówić? Każdemu da się wbić do głowy wiedzę. Najlepiej na przypadkach, jakie znają. Ale do tego to już trzeba znać jego rodzinę i znajomych. Miałem bardzo dobrego mistrza, Di... Burdiga z Plagi, tak, tak, on jest najlepszy w piastunowaniu, wiem co mówię. Taktyka z jabłkiem zawsze działa! Przekonam cię, że jest zdrowe i pożywne. To ty też mnie przekonaj o czymś! ~ mówił swobodnie, nie przestając lekko się uśmiechać. Niezbyt wiedział o czym mówić, bo i nie miał takich nauk jakoś często. Ba, zdawał się nawet nie pamiętać, co on tam w ogóle plótł do swoich uczniów. Był jednak nad wyraz rozluźniony i w niczym mu jego chaotyczne zdanie nie przeszkadzało.
~ Wyróżnia? A coś powinno? Nawet charyzmy da się nauczyć. Ja tam spotkałem smoka, który mnie zainspirował. Piękna historia. Nazywał się Burdig! Był moim mistrzem iii... czy ja już o nim nie wspomniałem? ~ I przerwał, pocierając łapą podbródek. Teraz to już sam nie był pewien. Pamięć bywała taka zawodna.
: 15 kwie 2021, 4:13
autor: Ołtarz Wyniesionych
Czyli jednak było jej dane porozmawiać z tutejszym Prorokiem. Po niezręcznej chwili ciszy, ten odezwał się do pozostałych na Skałach piastunów, oraz Krwawej i Widmowej. Veir słuchała Strażnika uważnie, który nawet zwrócił się do niej bezpośrednio. Oczywiście imieniem adeptki, co było dosyć niecodzienne, jak na członkinię Stada Plagi. Nie słyszała tego imienia od czasów tak właściwie... jego nadania. Horgifellijka patrzyła z uwagą na Proroka, pozwoliła mu najpierw na dokończenie wszystkiego, co chciał powiedzieć, przerywanie lub wcinanie się w jego słowa byłoby nierozsądne. Nawet jeśli nie grozi "oczyszczeniem", tak jak w Horgifell, tak jednak pewne nawyki i przyzwyczajenia pozostały. Prorokowi nie wolno przeszkadzać, ani przerywać. Nigdy. Zwracać się do niego można tylko wtedy, gdy dostanie się na to pozwolenie.
– Bazuję głównie na strategiach przyniesionych z Horgifell. Część z nich przeniosłam bezpośrednio, inne musiałam dostosować, a niektóre – całkowicie porzucić. Na Północy wygląda to różnie, ale większość mentorów stosuje "nagrody" dla swoich uczniów, ale do tego przejdę zaraz. Zazwyczaj nauki przeprowadzaliśmy w dużych grupach, tutaj jest o to zdecydowanie ciężej. Gdy jednak jest ich więcej, wprowadzamy rywalizację między uczniami. Zwycięstwo jednego, jest motywacją dla drugiego. To pierwsze z urozmaiceń w nauce. Jeżeli uczniom pójdzie dobrze – otrzymują specjalną nagrodę, możliwość wylosowania jednego z kamyków. Proszę, Proroku, możesz samemu spróbować. – Wyciągnęła z torby sześć kamyczków o kolejnych kolorach: żółty, niebieski, fioletowy, biały, zielony, czerwony. Oczywiście Strażnik nie był szczęśliwym uczniem, ale może przetestować system na własnych łuskach. – Każdy kamyk oznacza jedną nagrodę, znaczenie kolorów za każdym razem jest inne. Uczeń wybiera na ślepo. Nagradzamy w ten sposób uczniów przykładających się do nauki i zaliczających wyzwania, ci często wracają później po kolejne nauki i równie chętnie w nich uczestniczą. Gdy dany smok wróci – poprzednia nagroda nie jest już dostępna, zatem za każdym razem otrzymują coś nowego. To... sprawdza się. Horgifellczycy mają miano najbardziej wyszkolonych, umiejętnych, jest ich niewielu, ale z każdym trzeba się liczyć. Między innymi to przeniosłam do moich nauk w Pladze. – Odpowiedziała na pierwsze z pytań, po czym spojrzała na piastuna z Ziemi, który nieco spóźnił się na spotkanie. Wychodziło na to, że jedynie nauczyciel z Ognia nie zjawił się tego dnia. Pyzaty wspominał, że jego mistrzem jest Burdig, a to ciekawe.
– W Pladze stosujemy grę w "niemoralny wybór", czego nauczył mnie Burdig, który również jest moim Mistrzem, chociaż tych mam tak właściwie dwóch. W Horgifell uczyła mnie moja babka. Jednak skupiając się na "metodzie Burdiga", przedstawiamy przed uczniami problem, a następnie wcielamy się w role innych smoków i próbujemy go rozwiązać w jak najbardziej korzystny sposób, zarówno dla nas, jak i dla Stada. Ma to za zadanie sprawić, że będziemy patrzeć z perspektywy innych przy podobnych sytuacjach, co z pewnością wpłynie na nasze umiejętności perswazyjne. Na końcu pytamy uczniów o to, jak do problemu podeszlibyśmy jako my sami. W Horgifell natomiast wyglądało to trochę inaczej. Bardziej stawialiśmy na problemy polityczne, relacje z innymi państwami, oraz jak zareagowalibyśmy na niewierność braci i sióstr, tutaj rozwiązanie jest zawsze takie samo. Mieliśmy też myśleć w kategoriach "Łańcuchu Wyniesienia", ale to coś, co zrozumie jedyny horgifellczyk. Nie zdecydowałam jeszcze, która metoda jest lepsza. Pierwsza ma swoje wady, czasami nie znamy osoby, w którą się wcielamy, co dać nam może błędne przekonanie o danej sytuacji. Druga zapewne mniej sprawdzi się w Horgifell, niż w Pladze. – Odpowiedziała na kolejne z pytań, po czym nieco dłużej zastanowiła się nad kwestią tego, co tak właściwie ją wyróżniało. To ciekawa kwestia. Horgifellczycy byli bardzo podobni do siebie, największe różnice mimo wszystko było widać u Nauczycieli, którzy mieli swoje metody, ale zdecydowanie mniejszy nacisk w państwie był na smoczą indywidualność.
– To proste, byłam piastunką w rodzimych stromach, to też naturalne było podjęcie podobnej funkcji tutaj. Można powiedzieć, że jest to powołanie. Dobrze jest pracować nad młodymi, gdy jeszcze są otwartymi tabliczkami. Nie chciałam by pewna sytuacja powtórzyła się w naszym państwie. Dużą rolę miała też tutaj funkcja mej babki, to naturalne, że poszłam w jej ślady. Czy coś mnie martwi podczas nauk? Być może, za bardzo "przynudzam". Być może, że nie zostanę właściwe zrozumiana. To... tak właściwie wszystko. – Tutaj zakończyła swoją część dyskusji na ten moment, dając Strażnikowi miejsce na odpowiedź. Ciekawiłaby ją dyskusja tutejszego proroka z Wybrańcem, o ile ten nie uznałby tego za stratę czasu. Raczej nie doświadczy takiego momentu, ale można sobie to wyobrazić. Co jak gra w "Niemoralny Wybór". Nauki Burdiga były przydatne.
: 21 kwie 2021, 16:06
autor: Spojrzenie Widma
Nic więcej nie mogła już zrobić. Teraz od Modraszki zależało, czy uwierzy w słowa "Sennah" i podzieli się nimi z towarzyszami. Vicjra wiedziała, że gdyby skontaktowała się następnie z innymi członkami drużyny Wodnej smoczycy, mogłoby to wzbudzić podejrzenia młodych smoków.
Odwróciła się i odeszła od krawędzi szczytu, wracając na miejsce, gdzie wcześniej przesiadywała. Tam legła, kładąc wygodnie pysk na ziemi.
Wpatrywała się przed siebie, w bliżej nieokreślony punkt, pozornie ignorując Strażnika i piastunów. W rzeczywistości jednak słuchała uważnie, gotowa zareagować w razie jakiegoś wrogiego zachowania ze strony obcych.