Strona 5 z 8

: 06 sie 2020, 20:08
autor: Dziedzictwo Wojny

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Liczne smoki zadawały pytania, a potem ten o brązowych łuskach i ładnej rzeczy na szyi zaczął mówić. Opowiadał i opowiadał. Mówił tak długo, że Ragan zaczął go podejrzewać o kłamstwo. Przecież nikt tak dużo nie wiedział! A może jednak wiedział i tylko on był tak mały i głupi? Nie, nie głupi. Po prostu mały i nic nie wiedział, bo niedawno się wykluł i nikt mu nic nie powiedział. NIC! Nie podobało mu się to tak bardzo jak deptanie, tykanie i oblewanie zimną wodą. Za dużo trudnych słów i w pewnym momencie miał wrażenie, że odpływa gdzieś myślami. Słuchał i słuchał, a jego oczy powoli się zamykały, bo większość z tych rzeczy chociaż pozornie ciekawa, była wielkim obciążeniem dla jego młodego, rozwijającego się móżdżku. Obserwował, zapamiętywał to, co mógł i znów nie spodobało mu się, że nie można zostać bogiem. A niby dlaczego nie? Tego już ten cały Prorok nie powiedział.
Na dodatek znał ich imiona, chociaż wcale się nie przedstawiali. oczywiście chociaż zwracał się do każdego po imieniu, tak naprawdę na nikogo nie wskazywał, co przy takiej ilości smoków, informacji i prędkości, z jaka wszystko się działo, zapamiętanie ich było bardzo trudne – lub niemożliwe. Podobnie jak przypisanie imienia do konkretnego smoka, chociaż Raganowi nie umknęła chwila przerwy przy jego imieniu. Nie zwrócił na nią szczególnej uwagi bo nie wiedział co ją wywołało. Z drugiej strony nawet gdyby wiedział w tym momencie, kim był jego ojciec, co mógłby z tym zrobić? Nic, jak to pisklę.
Wiele innych smoków powiedziało jednak przed nim różne rzeczy, z czego Ragan mógł wyciągnąć wnioski. Nawet jeśli nie wiedział prawie nic, na ich podstawie mógł coś tam wywnioskować. Bardziej "tam" niż "coś", ale jednak. Na przykład chociaż wiedział niewiele, wywnioskował jedno.

– To byłoby nudne, gdyby było tylko jedno stado – powiedział, spoglądając na Bjallvara i zastanawiając się, co on powie. Potem przeniósł nieruchomy wzrok złotych oczu na Proroka. – Stad jest dużo, żeby nie było nudno. Gdyby było tylko jedno, nie można by się było bić i kłócić, bo przywódca by zabronił. Trzeba by się było go słuchać, nawet gdyby się nie chciało, bo nie byłoby stada, do którego można by pójść, jakby nasze się nie podobało. Nie można by się było nie zgadzać, bo stado by się podzieliło i znów byłoby więcej stad – nuda była niedobra.
Oczywiście nie znając prawa nie wiedział, że w większości przypadków przejście do innego stada jest zdradą, za która każe się śmiercią... Ale znów – w większości, ale nie we wszystkich. Poza tym stado, do którego by się "uciekło" mogłoby obronić nowych członków, prawda? Nie żeby sam planował lub jego myśli miały aż tak precyzyjny przebieg. Było to raczej proste rozumowanie – jak nie podoba mi się jedno stado, idę do drugiego, które mi pasuje. Inaczej smoki byłyby nieszczęśliwe, zmuszone być tam, gdzie nie pasują... Chociaż Ragan nie wiedział, co to szczęście, bo nigdy go nie poczuł, podobnie jak nie wiedział, czym jest idea, tradycja czy odpowiedzialność. Wolał się również nie wypowiadać co do przywódcy, bo jedyne, co wiedział to to, że Przywódca rządzi i trzeba go słuchać.

: 06 sie 2020, 21:59
autor: Wrzawa Wierzb
Choć i Sól usłyszała we łbie głos Pyzatego Kolca, nie zareagowała nawet drgnięciem – była zupełnie pewna, że jej to nie dotyczyła. Po prostu sobie siedziała, w przeciwieństwie do tych... mniejszych, głośnych dziwactw. Ona też była – nawet całkiem niedawno – tak mała. Dziwne.
Wykład Strażnika Gwiazd zupełnie ją pochłonął. Wyciągała szyję wysoko, jakby wierząc, że intensywniejsze obserwowanie da jej głębszy wgląd w sam przekaz jego słów.
Początek – jednak jakiś był, tak jak powiedziała jej Zirka. Kilka wspomnień przemknęło jej przez myśl: fakt jej własnego wyklucia, moment, w którym dowiedziała się o istnieniu Wolnych Stad. Różne były początki. Choć te dalsze były cięższe do ogarnięcia – bo co było przed nią, a co było przed bogami, przed światem?
Z największym zaciekawieniem patrzyła na stworzone z maddary sylwetki bogów – pozbawione ekspresji, ale z łuskami nasyconymi ciekawymi barwami. Nie spodziewała się smoczych postaci. Nie pasowało to do nich, nie do ich samolubności. Nie do ich zdolności, nie do płynności ich formy. Nie do ich... natury. Nie rozumiała.
Co za różnica, czy jesteśmy z pierwszych smoków, czy nie? – Za bardzo buzowało jej w głowie, musiała wiedzieć więcej. Przełknęła ciężko ślinę i podniosła nieco głos. – I jeśli bogowie nie są smokami, jeśli są starsi od smoków w ogóle, to czemu chcą być akurat naszymi bogami? Czemu chcą wyglądać jak smoki?
Brzmieli na istoty podobne do Cieni, takie jak Jagódka Soczystego Kolca, tyle że byli znacznie starsi, znacznie... rozumniejsi. Może bardziej niż oni sami? Jak to stwierdzić?
Spięła i rozluźniła mięśnie szponów kilkukrotnie. Gdy skupiała się na poruszanych przez Proroka tematach, łatwiej jej było zignorować gwar, masywnych kompanów, cały tłum smoków z pozostałych Stad. Nie spotkała nigdy wcześniej nikogo spoza Ziemi i czuła teraz, że nie było jej śpieszno. Może później. Po jednym smoku na raz.
O stadach i przywódcach miała nieco większe pojęcie, a jednak spływające odpowiedzi zupełnie wyczerpały ją ze słów. Słuchała uważnie i ze zdziwieniem zauważyła, że ona również usiadła obok Ziemnych – tak samo jak Ognista smoczyca obok Ognistego. Tradycje, podobieństwa, różnice – tak, to miało sens, ale.do pewnego momentu. Czemu stada były razem, choć jednocześnie trzymały się osobno?

: 07 sie 2020, 11:34
autor: Chwila Prawdy
Przemilczał wcześniejsze zadawanie pytań. Coś go zatrzymało tylko bóg wie co. Nie potrafił wysilić się na pytanie, które utknęło mu w gardle, a z resztą inne smoki i tak je później wypowiedziały. Tak więc, siedział cicho i nie odzywał się wtedy w ogóle.
Spojrzał na Zorzę, która najwidoczniej nie miała takich zahamowań jak on. Słuchał o tych bogach i stadach, też dlaczego bogowie się nie podpalą.. czy coś w tym stylu. Kto wymyśla takie zwariowane pytania?! Muszę poznać!
Każde słowo Strażnika utykało mu w myślach na parę chwil i zostało porządnie przemyślane. Dosłownie! Co oznaczało, dlaczego tak się działo.
Wreszcie miał chwilę aby się wykazać i powiedzieć tę parę słów. Prorok zadał im kilka pytań, a Kwari wyprostował się wręcz po czym nabrał powietrza i wypuścił je chwilę później próbując się pozbyć.. stresu? Ciekawe uczucie, stres. Rzadko w sumie młodzian się stresował, dlatego było to wszystko dla niego.. dziwne.
Wracając jednak, spojrzał jak najdalej mógł przed siebie, a inne smoki mu to mocno utrudniały, ale co zrobić. Musiał jakoś sobie radzić.

– Jedno stado brzmi niedorzecznie! Nie byłoby możliwości takiej wielkiej połamania kilku zadków z innych terenów, a przecież swoich się raczej nie bije. Noo i oczywiście, problem mógłby być bo smoki by się kłóciły. Przeważnie stado to rodzina, jak się połączy kilka rodzin?! Poof, może być problem. Zwłaszcza, jeśli ta rodzina bardzo różni się charakterami i tymi całymi poglądami! – w końcu można było usłyszeć głos młodego Skwarka, który nareszcie przełamał się do dodania tych swoich paru słówek.
– A przywódca? Powinien być na pewno odpowiedzialny za swoje czyny! Bo co to za przywódca, jeśli wywołałby wojnę i później sam uciekł zostawiając swoich!? Na pewno nie chciałbym być później w jego skórze! A resztę cech przywódców to inni już w sumie powiedzieli.. Hmm, jeszcze może to, że powinien być dobrym słuchaczem i rozmówcom? W końcu, musi jakoś dyskutować z przywódcami innych stad, racja? – zakończył chwilę swojej paplaniny i z powrotem odetchnął. Tak jakby go to gadanie zmęczyło, a go przecież nie męczy taka długa rozmowa. Bardzo, bardzo dziwne.

: 07 sie 2020, 12:07
autor: Symbol Pustki
___Odpowiedź była unikiem niezbyt godnym pochwały. Ani trochę nie usatysfakcjonowała jego ciekawości. Tamten smok umarł, hę? Z opowieści jakie słyszał, obecny prorok był taki sam jak jego "poprzednie" wcielenie. Lub nawet gorszym. Był tak pompatyczny, tak sztuczny, że Bjallvar nawet w swoim wieku niespecjalnie dostrzegał w nim w ogóle istotę myślącą lub żyjącą. Na ile był kukiełką bogów, a na ile tak naprawdę po prostu był taki? Heh.
___Niezbyt też słuchał innych pytań i odpowiedzi, a później w drugą stronę – odpowiedzi na zadane przez Strażnika Gwiazd pytanie. Uciekł myślami gdzie indziej, choć jego wyraz pyska sugerował skupienie. Tylko nie na to, co działo się tutaj.
___Wypadało jednak dla zwykłych pozorów rzucić cokolwiek. Wolał omijać temat przywódcy i jego rolę, z prostej przyczyny – te pro rodzinne smoki i tak nie zrozumieją idei Plagi, a nie było potrzeby jej szerzyć wobec tych, na których ona nie zadziała. Oblizał szpon z zaschniętej krwi i poczekał aż większość głosów ucichnie. Potem użył dość lakonicznej odpowiedzi.
___Smoczy gatunek w tych stronach szybko by wymarł, gdyby istniało jedno stado – zmrużył ślepia. Użył tego bardziej jako ciekawostki, bo temat został już mocno wyczerpany przez innych. – Z zewnątrz przychodzi mniej smoków, niż się tutaj wykluwa. W pewnym momencie doszłoby do parzenia się z bliskimi, co powoduje komplikacje u takiego potomstwa. Powoli różnice pokoleniowe by się zacierały, aż zostaliby sami bracia, siostry. Przynajmniej tak twierdzą dorośli. – Wzruszył ramionami, bo jemu to i tak nie było w żaden sposób wadzące. Nie zamierzał mieć nigdy latorośli, nawet gdyby mu za to płacili.

: 07 sie 2020, 13:21
autor: Maros
Opcja dowiedzenia się czegoś od istot obserwujących tak wiele smoczych pokoleń była... cóż... dość kusząca. Ciekawe, czy uzyskała by odpowiedzi dotyczące innych smoków. Niekoniecznie tych zmarłych, zerknęła na moment na Strażnika rozważając tą opcje. Może warto spróbować? Przy obu wizytach, jeden z nich postanowił się do niej odezwać, nawet odpowiedział już na jedno pytanie.
Słysząc własne imię otrząsnęła się z rozmyślań, które w obecnej chwili były zupełnie zbędne.
– Przy niektórych decyzjach może już być za późno na boską interwencje... Przynajmniej ja tak uważam. – wtrąciła szybciutko między jego wypowiedziami. Nie weszła mu jednak w słowo, po prostu wykorzystała przerwę między odpowiedziami.
Przez dłuższy czas padały odpowiedzi na kolejne pytania, jedne całkiem interesujące, kolejne zaś nieco mniej. To zależne było od tego, ile dany smok już wie, równie dobrze mogło okazać się, iż sporą część poruszanej tu wiedzy miał okazje poznać na nauce wiedzy. Młodą szczególnie zainteresowały iluzje przedstawiające, to jak ich bóstwa wyglądały. Każdy z nich przedstawiony został wraz z podaniem imienia oraz tym, za co był odpowiedzialny. Część z nich kojarzyła dzięki pomnikom w świątyni, teraz jednak wyglądały znacznie bardziej okazale.
Pytanie Szaklaka wydało jej się najciekawsze ze wszystkich, prawdopodobnie dlatego, iż nie miała zielonego pojęcia o zmianach jakie zachodził w stadach na przestrzeni setek księżyców. Woda była drugim, najstarszym stadem. Razem z ziemią musiały mieć ciekawą historie, kiedyś podpyta któregoś ze starszych – może zdradzi jej chociażby ciekawsze wątki.
Na pierwsze pytanie zadane do nich przez proroka, odpowiedź nie była by zbyt rozległa. Z prostej przyczyny – nie miała okazji zawiązać zbyt wielu kontaktów ze smokami z innych stad. Jednak, logicznie rzecz biorą pewne różnice nasuwał się same. Każde ze stad różniło się podejściem do życia, stosunkami do innych, czy też rolą swojego stada w smoczej historii. Z uwagą słuchała co na te tematy, mają do powiedzenia inne gady.
– Co do różnicy stad zapewne większość została już wymieniona przez innych. Nie ma sensu ich powtarzać – zaczęła odrobinę ciszej, nie za bardzo lubiła wypowiadać się w tematach, w których nie posiadała zbyt szerokiego spektrum wiedzy.
– Przywódca powinien dobrze znać swoje stado, wiedzieć jakie problemy gnębią ich członków, co może zniszczyć ich relacje. W końcu jeśli upadają pozytywne relacje, psuje się cały mechanizm współgrania, które według mnie jest niezwykle ważny. Powinien wiedzieć na ile stać jego stado oraz wycofać się gdy tak podpowiada zdrowy rozsądek.... – przerwała zdając sobie sprawę jak mało oryginalna może być jej wypowiedź. Dodała jednak na koniec kilka ostatnich słów
– Przede wszystkim dbać o nie, o jego członków. Podejmować decyzje zadowalające całą grupę.... – podczas gdy zaczęły padać kolejne wypowiedzi, ona skierowała się do smoków siedzących obok.
– Jeśli chcesz, ja również sprawdzę swoje umiejętności w walce z tobą. Propozycja dotyczy również ciebie Pogromca. Jest to okazja na doszlifowanie umiejętności, ale również na lepsze poznanie się – odrzekła z zadziornym uśmieszkiem. Jej szept bez problemu powinien dotrzeć do uszu kompanów. Od czasu pierwszej walki na arenie, zasmakowaniu prawdziwej walki – pierwszych ran przeciwnika, jego krwi na pazurach czy też w pysku. Nie ukrywała ciągnęło ją tam z powrotem.

: 07 sie 2020, 16:07
autor: Defekt Świadomości
Cierpliwie słuchała słów Strażnika, czekając aż dotrze do jej pytania. W międzyczasie zyskała sporo wiedzy na temat bogów, którzy byli dosyć interesującym, ale jednocześnie specyficznym tematem. Co jakiś czas unosiła brew, wsłuchując się z lekkim niedowierzaniem, a w łebku tak naprawdę rodziło się coraz więcej pytań. Relacja, wyższość bogów nad innymi smokami... ale dlaczego? Co w nich było takiego specjalnego, że posiadali całą tę moc i wiedzę? W jaki sposób? Czuła się trochę jakby słuchała bajki o potężnych, magicznych stworzeniach w której nic tak naprawdę nie jest w żaden sposób uzasadnione czy logiczne. Szczerze mówiąc, nieco ją to irytowało.
A gdy usłyszała odpowiedź na swoje pytanie, zamrugała kilka razy i ledwo powstrzymała się od odejścia z miejsca spotkania.
Naprawdę? Grupa potężnych istot, które istniały od zawsze, widziały wszystko, potrafiły więcej od normalnych smoków i w dodatku nie da się nimi zostać, co oznacza, że one po prostu... były?
Albo coś tu było bardzo nielogiczne, albo... Strażnik był po prostu idiotą, który wypowiadał się na te tematy o których nie miał pojęcia. Bo skoro nie można zostać bogiem (który ewidentnie wyglądał jak smok i prawdopodobnie kiedyś był jednym z nich – no bo jakie jest inne wytłumaczenie?) to skąd one w ogóle się wzięły? Jak się pojawiły? Ot wykluły się z jaja nie jako smoki, tylko właśnie "bogowie"?
Młoda posłała Prorokowi ewidentnie nieprzyjemne spojrzenie, spowodowane sporymi lukami w informacjach, które im przekazywał. Bo choć wytłumaczył im kim są bogowie i jaką rolę pełnią, to bardzo istotne elementy historii zostały jednak pominięte.
Westchnęła cicho, a na jej pysk wrócił neutralny wyraz. Bo po co miała uzewnętrzniać swoje zirytowanie? I tak niczego by to nie zmieniło, więc równie dobrze mogła się tym nie chwalić przed innymi smokami. Jeszcze ktoś zadałby jej jakieś pytania, a tego zdecydowanie nie chciała.
Zamiast tego niechętnie skupiła się na pytaniu Strażnika. Było... trudne. Choć sama treść była prosta to tak naprawdę odpowiedzi było wiele i samiczka nawet nie wiedziała czy któraś z nich była prawidłowa.
Stada różnią... smoki – zaczęła od jakby najprostszej i najbardziej oczywistej informacji – Bo każdy smok jest inny, więc każda grupa smoków będzie się od siebie różnić ze względu na różnorodne jednostki... tak? I gdyby spojrzeć na samą budowę stada i to jak działa to w większości przypadków będą bardzo podobne, bo to nie sam "koncept stada" tworzy stado, a smoki które są w nim zawarte – mówiła dosyć szybko, nie do końca pewna czy wymawia konkretne rzeczy poprawnie – Chyba, ze poszczególne stada mają odmienne zasady, rangi czy ustalenia, które odbiegają od tych, które posiada reszta. Wtedy powstają kolejne różnice.
Zakończyła swój wywód o stadach i uniosła na chwilę uszy słuchając zdań innych. Jedne były bardziej zaskakujące, inne mniej, lecz nie zamierzała kwestionować żadnego. Gdyby to była spokojna rozmowa między nią a innym smokiem – może. Lecz w tak dużej grupie wolała nie kierować swoich słów bezpośrednio do innego z uczestników.
A dobry lider... jest tak naprawdę zależny od tego kim kieruje – dodała chwilę później – Cechy jakie powinien posiadać są zależne od tego z jakich smoków składa się jego stado. Nie ma smoka o cechach, który odpowiadałby każdemu i prawdopodobnie wielu smoczych liderów nie posiada nawet garstki z nich, a mimo to rządzi innymi, często przez długie księżyce. A to oznacza, że prawdopodobnie nie ma "idealnego przywódcy".
I skończyła, ponownie kierując swój wzrok w stronę brązowołuskiego, choć tym razem spora część ciekawości i zainteresowania spotkaniem zginęła po drodze, gdy słuchała poprzedniego wywodu Proroka.

: 07 sie 2020, 16:44
autor: Brat Win
Aedal nagle uniósł głowę, przerwawszy na chwilę pisanie. Zmarszczył czoło, a nieprzenikniony wzrok skierował na Zgubną Słodycz obok siebie. Miał już coś powiedzieć, spytać się, czy usiadła przy nim tylko dlatego, że byli z tego samego stada, a nie z faktu, że mogli siebie lubić... i uniósłszy palec, natychmiast go położył raz jeszcze na chropowatej tabliczce. Przejechał językiem po kłach i znów, jakoby nic się nie stało, słuchał innych wypowiedzi i spisywał je najrzetelniej jak potrafił. Trudno było nadążyć za takim tłumem, a samo to, że hydra jest zbyt głupim stworzeniem by pisać, było dla niego mniejszym lub większym ciężarem. W zależności od odpowiedzi Strażnika. Toteż bez zwlekania popędził Misio ogonem, ażeby podała mu kolejną płytę kamienną do spisania.
Tak jak Skołowana, nie dzielił się swoimi przeżyciami; ot, nie był w pełni zadowolony z odpowiedzi Proroka, lecz lepsze to niż nic... a pytania, które ma, najwyżej zada po Zebraniu Młodych. Przyjdzie na niego kolej, wystarczy tylko przeczekać. I gdyby Aedal znał myśli Skołowanej, wręcz uśmiechnąłby się i bez cienistej myśli zgodziłby się z każdym słowem, jakie mogło przelecieć przez jej łeb. A jako, że mógł tylko słuchać i biernie utrwalać, nie podjął się niszczenia Ładu, jaki poległ w systemie pytanie-odpowiedź. Tylko go, od niechcenia, dopełnił:
Zgadzam się z poprzednikami, szczególnie z Aki. W wielkim skrócie, stada różnią się przywódcami. Przywódca to stado Jest nadal smokiem Ognia, Wody, Ziemi albo Plagi, lecz jego akcje są w sprawie stada, a nie dla stada, co zmienia postać rzeczy. Przywódca jest tylko przedstawicielem. Przedłużeniem stada o dodatkowe słowa i perspektywy.

: 07 sie 2020, 18:11
autor: Wspomnienie Nocy
Prawdę powiedziawszy spodziewał się, iż usłyszy, że każdy bóg jest taki sam i każdy ma jakiś atut, przez co wszyscy są sobie równi. Zdziwiła go szczera odpowiedź Strażnika Gwiazd i poczuł do niego spory podziw, iż smok nie pogubił się w tym tysiącu i jeden pytan. Pełnia nie dałby rady, umarłby już przy czwartym pytaniu. W jego zielononiebieskich oczach zalśnił szacunek.
Według mnie przywódca musi być taki jak mój tata, Przesilenie Północne! Ma super podejście do wszystkich, da się z nim dogadać, jest wyrozumiały i potrafi uczyć – Pełnia nie odpowiedział dokładnie na pytanie i raczej nie zadowolił wysłannika bogów, lecz jego dziecięcy umysł nie był w stanie nic lepszego z siebie wyrzucić. Nie był też pewien, czy ktoś nie powiedział czegoś podobnego. Było tu zbyt wiele smoków, zbyt wiele obcych pysków i zbyt wiele głosów. – Smoki między stadami różnią się, eeee, celami w życiu. No i każde stado mieszka na innym terenie, do którego jest się dostosowanym, czy coś w tym guście – wyskrzeczał z mniejszą pewnością siebie. Nigdy się nad tym nie zastanawiał i jego wiedzą była dosyć ograniczona. Pomysły tez szybko mu się skonczyly.

: 07 sie 2020, 19:23
autor: Bogini Piękna
Z odpowiedzi na swoje pytanie wywnioskował, że bogowie wiedzieli, gdzie są iskry, ale zamiast po prostu powiedzieć o tym smokom to kazali im samym błądzić i szukać wskazówek. Brzmiało to jak totalna strata czasu i jakby wyższe siły ułożyły grę w chowanego, aby gady wolnych stad się trudziły i przywracali iskry. Owszem na końcu dostawali przysługi, ale to nadal kojarzyło mu się z sytuacją, w której piastun każe pisklakom wykonać zadanie, a na koniec daje im jakąś błyskotkę za wysiłki.
Nieco go to zirytowało, bo to by znaczyło, że bogowie widzą smoki jako bandę dzieci i próbują znaleźć zajęcie, żeby się nie nudzili. To, że kilku z nich może umrzeć na takich wyprawach to już przecież nie ich problem. Czy sami uciekli? Tego nie wiedział, ale wcale nie byłby zaskoczony.
Przysłuchiwał się odpowiedzią na zadane przez proroka pytania i starał się śledzić je na tyle, żeby w razie czego niczego nie powtórzyć, ale niemożliwym było przyjąć każde słowo z tak dużej grupy.
-Przywódca odzwierciedla stado, więc skoro każde stado ma innego przywódcę to tym też się różnią. Głowa grupy musi być stanowcza, ale i wyrozumiała, żeby smoki wiedziały, iż powinny się słuchać, ale również nie bały się sprzeciwić, jeśli uznają decyzje za niesprawiedliwą. Momentalna kara za samo wypowiedzenie swojego zdania sprawiłaby, że członkowie zmieniliby się w posłuszne owce podążające bez myślenia za liderem, co osłabiło by stado. Przywódczyni Lepka Ziemia szanuje smoki, którymi dowodzi i one tak samo szanują ją. Mam całkowitą pewność, że pomogła by mi w razie kłopotów i czuje się całkowicie bezpiecznie we własnym stadzie. Nie jestem w stanie wypowiedzieć się odnośnie innych stad, ale ja moją mamę widzę jako najlepszą – powiedział, prostując się nieco i nie spuszczając wzroku ze Strażnika. Mówił głośno i wyraźnie, chcąc być dobrze zrozumianym.

: 07 sie 2020, 20:26
autor: Żabi Plusk
Żaba zamienił się w słuch, gdy prorok przemówił, aby udzielić odpowiedzi na zadane przez nich pytania. Chłonął wszystkie napływające do niego informacje jak gąbka, chcąc zapamiętać jak najwięcej, jak najlepiej się doedukować, kiedy ma taką okazję. Niestety, część wypowiedzi Strażnika była dla niego dość trudna do zrozumienia, ponieważ był jeszcze za mały, aby móc pojąć wszystko naraz, jednak wciąż starał się z tych nauk wyciągnąć jak najwięcej. Pisklak był też także pełen podziwu tego, że smok prowadzący spotkanie posiadał aż taką wiedzę! Nie był tak super jak mama, czy tata – to oczywiste, bo ich nikt nie przebije. Jednak mimo to wzbudzał w malcu ogromny podziw.
I wtedy, na samym końcu, przyszła kolej na odpowiedź na jego pytanie... A przynajmniej tak miało być, jednak prorok postanowił wykorzystać tę sytuację do zlecenia gromadce młodzików kolejnego zadania. Czy rozczarowało to Żabę? Odrobinę, ponieważ liczył, że uzyska na nie profesjonalną odpowiedź. Tak jak i inni. Jego zawód bardzo szybko jednak wyparował, kiedy reszta grupy zaczęła podawać przeróżne pomysły dotyczące poruszonego przez niego zagadnienia. Dokładnie słuchał wszystkich wypowiedzi, jednak wciąż miał wrażenie, że żadna z nich nie jest wystarczająco wyczerpująca. Że czegoś w nich brakuje. Albo może to był koncept wciąż dla niego zbyt trudny do zrozumienia, bo był za mały? To... Też była jakaś opcja. Niestety sam nie udzielił na to pytanie żadnej odpowiedzi, głównie z tego powodu że huh, on sam je zadał, chcąc uzupełnić swoje braki w wiedzy oraz zaspokoić ciekawość. Nie przychodziły mu też do głowy żadne pomysły, dlaczego smoki żyją w takim systemie, a nie innym.
Za to drugie pytanie...
Oh oh! pisnął z entuzjazmem. Przywódca... Przywódca musi być na pewno mądry! Mieć duuuużą wiedzę! I odpowiedzialny! Ooo i ten... um... rozsądny. Tak, tak. I sprawiedliwy, żeby umieć dobrze rozwiązywać na przykład te... eee kłótnie, o! Musi też dbać jak najlepiej o dobro swojego stada, podejmować decyzje takie, które będą działać na jego korzyść. Noiiii musi zadbać o to, aby każdy w stadzie czuł się jak najlepiej i jak najbezpieczniej! Żeby nikomu nie było smutno!

: 07 sie 2020, 20:47
autor: Szelest Kroków
Gdy Strażnik Gwiazd zaczął mówić, trzepnął lekko uchem, wysłuchując tego, co mówił. A mówił dużo, bardzo dużo, toteż Szakłak musiał wysilić się, by wyłapać wszystkie słowa i ich sens. Nie był przyzwyczajony do wysłuchiwania takich monologów, takich potoków słów i informacji. Poruszył się nieco niespokojnie. Większość tematów opiewała wokół Bogów, jednak kiedy, na samym końcu, prorok przeszedł do pytania jego i Żaby, gwałtownie wyprostował się z wielkimi ślepiami. Czyli stada nie były zawsze Wodą, Plagą, Ziemią i Ogniem. Były też Wiatrem, Energią i Lasem. Zmarszczył lekko nos. To było ciekawe. Tylko skąd te zmiany? Czemu tylko Ogień nigdy się nie zmienił? Co stało się z tym Wiatrem, z Energią i Lasem? Miał tak wiele pytań – ale nie mógł ich wypowiedzieć. Nie chciał przerywać prorokowi, a ten, kiedy skończył odpowiadać na pytania, przeszedł do innej formy nauczania młodych. Zamrugał kilkukrotnie. Oni mieli odpowiedzieć na pytanie Żaby? Przeniósł powoli spojrzenie na wspomnianego brata. Przełknął ślinę. Znowu minęło nieco czasu, nim zdążył odpowiedzieć – myślał nad tym, co mógł powiedzieć, by jednocześnie nie sugerować się za bardzo wypowiedziami innych. Mimo to wysłuchał je wszystkie, by wreszcie i samemu się odezwać:
My w stadzie też się różnimy! Niektórzy są radośni, a inni — tutaj posłał w stronę Zorzy znaczące spojrzenie — są gburowaci i mało mówią. I tak pewnie w każdym stadzie. Pewnie różnimy się tylko tym, kto nami rządzi, charakterem tej osoby i sposobem rządzenia. I pewnie... Historią i problemami, bo wszyscy mamy, chyba, podobne tradycje. No i... Mój tata jest przywódcą! Jest odpowiedzialny i dba o każdego smoka w Wodzie, dba o najmłodszych, nawet może nas nosić na plecach!, i pilnuje, byśmy się nie kłócili i dobrze się czuli! Przesilenie Północne to dobry... — zmarszczył lekko nos, w zastanowieniu. — Lider. Nie wiem jacy byli inni, ale przywódca powinien być właśnie taki. Dbający o stado, opanowany i sprawiedliwy, a także silny i mądry, by móc bronić smoki przed niebezpieczeństwem! Organizuje patrole, ceremonie... Ale do tego wszystkiego potrzebuje maaa- — ugryzł się w język. Nie chciał się aż tak spoufalać. — Zastępcy, który mu pomoże w obowiązkach i spojrzy na coś z innej strony! I go zastąpi, jak nie będzie miał czasu!
Tak, dokładnie tak. Odetchnął ciężko czując, jak język mu się plącze od mówienia.

: 07 sie 2020, 20:54
autor: Ariesme
Pokaz Strażnika obserwowała z zapartym tchem. To była magia, prawda? Bo chyba prawdziwi bogowie by się ot tak nie pojawili... zrobił na niej okrutnie duże wrażenie. Ona też pewnie chciałaby tak potrafić, ale już była świadoma tego, że niektóre rzeczy mogły znajdować się poza jej zasięgiem. Nie przeszkodziło jej to jednak w rozdziawieniu pyszczka na znak absolutnego zafascynowania.
Słuchała jego wytłumaczeń jak i późniejszej dyskusji... i chyba ją to trochę przerastało. Jej świat był bardzo niewielki i niekoniecznie chciała opuszczać jego bezpieczne granice, stąd też kompletnie nie wiedziała, dlaczego są różne stada. Po prostu były... i już. My. I oni. Stada zapewniały relacje wykraczające poza te rodzinne. Być w tym samym stadzie co ktoś dla Ariesme oznaczało "nie bać się" tego kogoś.
Drugie pytanie przyjęła ze znacznie większym entuzjazmem.
– Idealny psywódca to ktoś kto jest mądly i lozumie swoje stado! Wie jak zachęcić i wspielać i wie, jak kogoś tseba skalcić albo upomnieć za zachowanie! I nikt się na niego nie oblaza jak kogoś skalci, bo wsyscy wiedzą, ze lobi to, bo działa na kozyść stada. Stado mu ufa. I na odwlót, sam tez potlafi całemu stadu zaufać, ze będzie go godnie leplezentować i nie psynosić wstydu. Bo jak jedna stlona ufa, a dluga nie, to wtedy taka lelacja jest nieko...zystna! – ale była z siebie dumna, że wypluła z siebie taką wypowiedź.

: 09 sie 2020, 20:11
autor: Strażnik
Pytania wymagały zaangażowania całej grupy, więc podobnie jak wcześniej, Strażnik nie zamierzał spieszyć się z wtrąceniem, chcąc aby młodzi przeanalizowali podsunięte zagadnienie, po kolei rozbijając je na pojedyncze składniki. Dla osoby zupełnie nie zainteresowanej funkcjonowaniem stada pytania mogłyby wydać się banalne, ale widać było jak na grzbiecie łapy, iż czym starsze smoki udzielały odpowiedzi, tym bardziej skomplikowane były aspekty, na które zwracały uwagę. Nie ze wszystkimi się zgadzał, ale naturalnie nie zamierzał zostawić młodych bez odpowiedzi, zwłaszcza że nie zebrał ich tutaj aby błądzili.
Mając Sennah po swojej stronie, nawet gdy emocje płynące nićmi ich mentalnego połączenia były specyficzne, był w stanie lepiej zapamiętać, bądź zwyczajnie wrócić do pytań zadanych wcześniej, bez obawy iż mu się pomieszają. Nadal towarzyszył mu stres, że pewnych rzeczy nie zaadresuje, bądź zrobi to niepoprawnie, lecz nic dziwnego, skoro boska pomoc ograniczała się prędzej do informacji, niźli wskazania mu ścieżki właściwej dyplomatycznie. Nie wątpił że istnieli patroni, którzy mogliby być w tej kwestii większym wsparciem, ale musiał radzić sobie z tym co było mu dane.
Wybacz mi Sennah. Moje myśli często są niepoprawne, lecz słowa którymi nazwałem cię w gniewie nie odzwierciedlają rzeczywistości w którą wierzę
Myślał do siebie, a zatem również do niej, podczas gdy młodzi stopniowo wyczerpywali temat. W pewnym momencie to iż należy zabrać głos stało się oczywiste.
Goździku, to prawda że stada różnią się terenem i zapachami. Jak wszyscy wiecie, są to pochodne struktur, które jako smoki narzuciliście sobie samodzielnie, a teraz na ich podstawie łatwiej odróżniacie siebie nawzajem, przypisując innym konkretny, asekuracyjny zbiór skojarzeń – Słowo być może dość problematyczne, zwłaszcza w tym kontekście, więc od razu pospieszył z wyjaśnieniem – Logiczne że stada różnią się smokami, lecz może się zdarzyć iż odmienność poglądowa pomiędzy Ognistym a Wodnym będzie mniejsza, niż w przypadku smoków z tej samej grupy. To czym trwale posługujemy się by odgrodzić jednych od drugich jest historia, a z niej wynikające tradycje i przyzwyczajenia. Hebogu, Zorzo, Szaklaku, słusznie zwróciliście na to uwagę. Trudniej jest poprzez jednostki zdefiniować charakter całego stada, choć każdy z was będzie mniej lub bardziej posługiwać się tą metodą ażeby ułatwić sobie dobór odpowiednich sojuszników.
Wracając jednak do tradycji i dlaczego tak mocno określa charakter stada –
Aki, Mango, a zwłaszcza Aedal nie błędnie zauważyli, że krzewiciele ustalonych zasad, a zatem przywódcy, mogą w decydujący sposób skierować rozwój stada na konkretną ścieżkę, czyli ułatwić innym dopisanie indywidualnych oczekiwań do grupy. Wszystko to wynika z wzajemnego utwierdzania się we wspólnych racjach, które zależnie od swojej atrakcyjności decydują o tym jakie decyzje podejmujecie. Oznacza to, iż każde stado i smok są zmienne, o czym świadczy właśnie historia i potrzeba dostosowywania nazwy czy samego bytu stada do opinii większości, którą zaś znacząco pomaga wyszlifować lider
– Zrobił krótką przerwę, patrząc po kolei po ich pyskach. Tak jak wcześniej, gdy korzystał z imion, spoglądał w ślepia wywołanych smoków, ale jedynie na chwilę, żeby móc obiektywniej skupić się na wszystkich. Nie czuł się dobrze jako Opiekun Ziemi, ale gdy mówił o przywódcach, czasami tęsknił za funkcją, którą pełnił pod tym imieniem
Oto jak sprawy mają się obiektywnie, lecz na to jak ta dynamika powinna wyglądać, lub jaką się utrzymać zwróciliście uwagę wy – Dahvie, Raganie, Kwari i Bjallvarze – Czyżby osoby, które będą w przyszłości szczególnie oddani idei stada, ponieważ wierzą że stanowcze podkreślanie różnic uczyni ich silniejszymi? – Definitywnie podział ułatwia wam organizację, gdyż mniejszy zakres terenów i smoków, które należy poznać jest wygodniejszą i bardziej realną perspektywą do osiągnięcia. Rolą przywódcy, jak również zostało podkreślone, jest znać smoki aby lepiej odnosić się do ich potrzeb, lecz podobna rzecz ma się do tego jak podchodzicie do siebie nawzajem, wewnątrz grupy. To od was jako jednostek również będzie zależała stadna atmosfera. Nie każdy będzie w prawdzie dążył do zacieśniania więzi, lecz już samo kojarzenie nawzajem swoich zapachów, czy pysków, pomaga lepiej nadzorować zmiany na granicach oraz chronić obóz stada. Oddzielność pomaga wam stworzyć własną, precyzyjnie ukształtowaną tożsamość. Mniejsza skala czyni stada również bardziej prywatnymi, więc utrata ziem, czy członka grupy jest bardziej personalna; mocniej mobilizuje do walki, gdy zachodzi taka potrzeba. Wymieniona konieczność rywalizacji – choć również zależy od wspólnie zaakceptowanego charakteru stada – pomaga wam pozostać wyszkolonymi i gotowymi na odparcie alternatywnych rodzajów zagrożeń
Gdy doszedł myślami do argumentu jednego z plagijczyków skrzywił się nieznacznie, nie do końca przekonany –
Nie sądzę by twoje rozumowanie było słuszne Bjallvarze, biorąc pod uwagę, że podział na stada, nawet jeśli wymieniony przez ciebie problem miałby miejsce, nie zdołałby go zlikwidować, a wręcz zaostrzyłby – teoretycznie – chęć do łączenia się wewnątrz własnej, znajomej grupy. Naturalnie tak jak inne zwierzęta, smoki wybierają czasem związek ze osobnikiem z innego stada, ale jest to mniej chęć na zróżnicowanie genów, niźli zwyczajnie personalny, różnorako uzasadniony wybór – Oczywiście brzydziła go idea parzenia się z bliskimi krewnymi, ale nigdy nie wnikał dlaczego, podobnie jak nie zastanawiał się, czemu wykręcało go na samą myśl o intymnych relacjach wewnątrz tej samej płci. Pewnych rzeczy dokonywać nie należało, ale podział grupy na mniejsze części, sam w sobie nie ułatwiał kontroli nad tymi odstępstwami.
Wracając jednak do waszych innych odpowiedzi – zauważcie, że każdy z was definiuje przywódcę w miarę podobnie. Gdyby podsumować waszą wizję, przewodnik byłby osobą: odpowiedzialną, obiektywną, zdecydowaną, nie wrogą bez potrzeby, zdolną aby was reprezentować i operować sprawnie wewnątrz stada, ale przede wszystkim osobą zaangażowaną. Zauważcie, że choć nie wszyscy zwrócili uwagę na aspekt zaufania, powinniście być zgodni iż macie wobec tej rangi konkretne oczekiwania. Lider ma na sobie zdecydowanie większą presję niż przeciętny smok i właśnie dlatego, gdy poprawnie realizuje swoje obowiązki otrzymuje szacunek. Nie jest jednak nieomylny i stale podlega krytyce, którą na niego nakładacie. Sęk w tym, że nie powinniście zapomnieć jak uniżyć się i zwrócić szacunek za wysiłek włożony w waszą reprezentację, jak również pociągać go do odpowiedzialności, gdy widzicie że swoimi ideami działa na szkodę waszego stada – Przerwał znów na chwilę, wzdychając pod nosem. Miał nadzieję, że sposób w jaki zamierzał połączyć to zagadnienie z bogami wyda się dla młodych bardziej przekonujące niż dla niego samego, stale nieusatysfakcjonowanego swoją wiarą
Tutaj właśnie zawracamy do kwestii bogów. Nie można ich nazwać przywódcami, lecz w podobny sposób budujecie sobie wobec nich oczekiwania – zgodne z ich funkcją. Nie oczekujecie iż przybędą do was i od razu rozwiążą wasze problemy. Są pomocni, lecz funkcjonują odrębnie, jak potężne sojusznicze stado, które gotowe jest podzielić się swoimi zasobami, lecz nie uczyni tego naiwnie, w zamian za nic.
Solo
– zwrócił się do niej gwałtowniej, zwłaszcza że jej pytanie sprawnie łączyło się z jego myślą – Bogowie różnią się od nas świadomością, lecz wciąż posiadają idee, które darzą większą sympatią i zainteresowaniem. To iż Wolni są potomkami pierwszych smoków nie ma obiektywnego znaczenia, lecz tak samo funkcjonuje tradycja, która ma znaczenie gdyż zwyczajnie odpowiada smokom; obrazuje ich charakter. Nie wszystko musi mieć znaczenie na podstawie jakości wyniku, do którego doprowadza, rozumiesz? – Mówił w pełni przekonany i zaangażowany, ale sam nie miał pewności. Fakt, że samiczka dopytała po raz drugi, niemal o to samo, zmusił go do dodatkowej refleksji, której nie mógł teraz zgłębić – Podobnie ich forma, odzwierciedla ich naturę i nastrój, a są to wartości na tyle abstrakcyjne, że aby poznać bliżej cel konkretnych wyborów, musiałabyś samodzielnie zaangażować się w poznanie boskich charakterów.

Czy jesteście w stanie na takiej podstawie lepiej zrozumieć idee bogów? Wciąż ich zasady nie są tak samo zakorzenione w praktyce, jak zasadność stad, czy przywódców, lecz są istotami które koegzystują z wami, nawet jeśli nie odkrywają w pełni swojego znaczenia, ani sposobu w jaki powstali. Na zbliżonej zasadzie przyzwyczajacie się do terenów, które potem określacie domem. Nie kwestionujecie skał ani drzew, a przystosowujecie się do ich towarzystwa i adaptujecie strategie, które zapewniają wam przewagę w konkretnych przestrzeniach, nawet jeśli nie zdołacie ich przemieścić.

Czy w obszarze stad, bogów, a może samej smoczej natury dostrzegacie coś jeszcze, co uważacie za warte omówienia? Tak jak wcześniej, skupcie się proszę by zadać jedno, prosto sformułowane pytanie na łeb.


♣ ♣ ♣
– Kolejna tura do 11.08. do 20:30 (potem zamykam temat)
– Kolejna tura pytań. Po jednym na głowę w zakresie bogów, stad albo smoczej natury


Wybaczcie za opóźnienie, ale nie jestem w stanie wygospodarować naraz kilku godzin skupienia

: 10 sie 2020, 11:17
autor: Pikujący Upiór
Cóż, baardzo ciekawe opowiadanie w postaci długieeeego tekstu, ale przynajmniej dostał pochwałę od samego wielkiego proroka. Co może być lepsze? Jedni dawali ciekawe odpowiedzi, inni nie takie ciekawe, ale w każdym razie znalazło się coś, co dawało do myślenia. Jak tylko boski ziemniak na niego spojrzał, jedyne co zrobił, to nieznacznie się uśmiechnął.
Trochę się co prawdą zaplątał w tym całym stosie słów, ale w sumie to go niezbyt obchodziły podobne tematy. Mógł nawet odlecieć stąd, mimo tego nadal go trzymała dziwna siła, która ciągle wymuszała pozostanie na zebraniu, wysłuchiwanie jakichś głupot i aktywnego udawania, że tak naprawdę to go jeszcze jak obchodzi, ponieważ bogowie i stada to przecież BAAARDZO WAŻNA RZECZ. Co do stad to można jeszcze pojąć, w końcu to temat, który będzie jeszcze aktualny przez lata, jeśli nie przez wieki, a bogowie... No co to ma być? Coś, które panuje nad tobą, a ty modlisz się jak debil i zgadujesz, co oni obecnie od ciebie żądają i jeśli nie daj "boże" zrobisz coś nie tak, albo po prostu będą mieli zły nastrój, dostaniesz surową karę i nawet ci nikt nie wyjaśni, co konkretnie poszło nie tak. Możesz się do nich modlić i błagać o pomoc, ale oni mogą mieć cię gdzieś.
Dobra, dosyć tego gadania o bogach, czas na kolejną falę pytań. Hebog zastanowił się. Co by tu wybrać? Może... Co by było, gdyby nie było stad? Nie, takie sobie... Może znowu o tych bogach, bo czemu nie?
A co byłoby, gdyby nie było bogów i stad? – spytał wreszcie, zastanawiając się samemu, ale chciał usłyszeć odpowiedzi od tego proroka.

: 10 sie 2020, 11:31
autor: Szelest Kroków
Ponownie wsłuchał się w słowa Strażnika, czując nagły napływ pisklęcej dumy, kiedy ponownie usłyszał własne imię padające z pyska samego proroka. Będzie miał czym pochwalić się rodzicom! Drzewny samiec mówił długo, miał wrażenie, że z każdym monologiem mówił coraz więcej i dłużej, lecz mimo to starał się nie tracić uwagi, choć, musiał przyznać, było mu ciężko. Niektórych słów nie rozumiał, musiał zastanawiać się nad ich sensem, jednak w ostateczności – przyswajał wszystko. Gdy padł temat przywódcy, a zatem poniekąd jego ojca, Przesilenia Północnego, zamyślił się. Z tego, co mówił prorok, to był bardzo... Męczący obowiązek. Ciągła presja, ciągłe myślenie o tym, by robić dobrze, jak najlepiej dla stada, świadomość, że każdy krok był obserwowany i oceniany. Mimowolnie skrzywił się. Nie chciałby tak. To był moment, w którym w jego głowie zajaśniała myśl, że zwyczajnie nie chciałby być na miejscu własnego ojca. I jednocześnie jego szacunek do Przesilenia Północnego podskoczył niemal dwukrotnie. Tata naprawdę był silny.
Trzepnął uchem na wspomnienie o bogach. Nie spotkał jeszcze żadnego. A czy chciałby? Nie był tego taki pewien – widział tego dnia co potrafili. Co, jeśli sprawiliby, że zniknąłby tak samo, jak tamten fioletowy smok? Ale tak całkowicie? To było nieco przerażające. Choć z drugiej strony – Strażnik Gwiazd mówił o tym, że byli potężnymi sojusznikami. A sojusznik raczej nie był jednostką, która miała zamiar działać na jego niekorzyść, tak? Oblizał wargi.
Gdy prorok zadał pytanie, Szakłak nie zamierzał tym razem czekać. Mimowolnie jego wzrok padł na Zorzę, a później na Żabę i Pełnię. W jego głowie momentalnie zrodziło się pytanie.
Proroku, jak to jest, że niektóre smoki rodzą z dodatkowymi skrzydłami? Albo oczami? Aaalbo czymś jeszcze? Bo bez skrzydeł mogą się rodzić niektóre rasy, czy tam bez pary łap. Ale czemu niektóre smoki każdej rasy rodzą się takie... No. Inne? — zapytał, całkowicie mijając się z poleceniem zadania prostego pytania, by ostatnie słowo wymamrotać nieco niewyraźnie. Nie chciał urazić własnego rodzeństwa, które wyglądało w taki sposób. Nie uważał tego za coś złego, niemniej jednak był tego ciekawy. Tego, dlaczego pozostali bracia urodzili się właśnie tacy, a on był taki... Zwyczajny.

: 10 sie 2020, 12:37
autor: Szarża Rekina
Chyża oczywiście słuchała tego co mówił strażnik, ale w pewnym momencie jej uwaga skupiła się trochę bardziej na Fillie. Ooo, o! Walka to był akurat świetny pomysł! Kiwnęła głową –Jasne, możemy kiedyś się umówić. Nawet zaraz po tym jak to całe spotkanie się skończy -powiedziała do niej cichutko, i szybko obróciła głowę żeby słuchać rzecz jasna proroka. Rany, jak on dużo mówił. Starała się zapamiętać co ważniejsze dla niej rzeczy, ale na pewno trochę słów wypadało drugim uchem. Miała nadzieję że po tym wszystkim nie będzie jakiegoś egzaminu, bo inaczej to obleje. Chyba że Davh zapamięta trochę, i będzie się go drażnić swoimi pytaniami. Tak czy owak, wychodzi że chyba wszyscy mieli dosyć podobne opinie, przynajmniej co do roli przywódcy. Co do Stad... cóż, bywało różnie, i można to zrozumieć.
Wracając, teraz po raz kolejny oni mieli zadać jakieś pytanie. Co w sumie zastanawiało ją, o co mogłaby zapytać tego dziwnego brązowego smoka. Jak się namyśliła, podniosła do góry swoją łapę, mając nadzieję że Strażnik szybko dopuści ją do słowa, nie chciała za bardzo się przekrzykiwać z innymi. Wtedy dopiero się odezwała.
Tak swoją drogą, to mnie ciekawi czemu bogowie stali się tymi iskrami których trzeba szukać. Co się z nimi stało że są w takim stanie? – I tu wlepiła swoje kolorowe ślepka w Strażnika. Mówiąc szczerze, nawet o tym specjalnie nie słyszała. Widziała tylko odrobinę że są iskry których trzeba szukać ale... nic poza tym. Może jest jakaś legenda o tym? Tak czy owak, była ciekawa czemu tak się dzieje, skoro są tacy potężni.

: 10 sie 2020, 12:52
autor: Słodycz Ziemi
Siedziała sobie spokojnie i słuchała słów dziadka. Udało jej się przywyknąć nieco do tłumu młodych smoczków oraz kilku starszych. Już nie czuła się tak mocno przytłoczona nimi. Strażnik opowiadał ciekawie, kupił już pełną uwagę małej. Pozostali uczestnicy spotkania zadawali także interesujące pytania. Kątem oka spojrzała na Świetlika i Brzoskwinkę. Ciekawe czy po spotkaniu będą chcieli porobić coś ciekawego? Na razie nie chciała im jednak przeszkadzać i rozpraszać. Została więc na swoim miejscu i przysłuchiwała się słowom Strażnika. Wygląda na to, że podsumował wypowiedzi każdego z uczestników. Słuchając natomiast odpowiedzi pozostałych smoczków, perspektywa postrzegania stada i roli przywódcy poszerzyła się u Goździka. A teraz Prorok zachęcił ich do kolejnego pytania. Było coś co nurtowało małą od jakiegoś czasu.
– Czy eeee... bogowie mogą mieć pisklęta ze zwykłymi, śmiertelnymi smokami i jeśli tak to te pisklęta czymś się różnią od pozostałych? – zapytała niewinnie. Wiedziała, że ona sama powstała dzięki Ha'arze i Basiorowi, a ciekawe czy zwykły smok mógłby mieć pisklęta z którymś z bogów? Ciekawe czy ona mogłaby się zaprzyjaźnić z kimś takim!

: 10 sie 2020, 15:19
autor: Texotli
Tex była na tyle skołowana całą sytuacją, że jedyne, co robiła przez ostatni czas, to patrzenie prosto i próba przyjęcia całego ogromu informacji – zadawane pytania nie pomagały jej, nie dając jej wręcz ani chwili wytchnienia, nie pozwalając na wypoczynek od skupienia i koncentracji. Co chwila odwracała głowę, patrząc, kto zadaje pytanie, raz za razem odwracając się raz w jedną, raz w drugą stronę. To wszystko... było dla niej tak nagłe i tak przytłaczające, że skuliła się delikatnie, jakby chcąc schować się w swojej skorupie i odrzucić całą tą lekcję, te wszystkie informacje darowane jej na tacy. Zmrużyła oczy, starając się słuchać spokojnie, jednak nie wszystko dla niej było tak zrozumiałe jak dla innych.
Wyprostowała się delikatnie, uspokajając oddech i cichutko zapytała, jednak mając nadzieję, że mimo wszystko jej uzbierana odwaga, naładowana w to właśnie pytanie nie przysporzy jej wstydu i upokorzenia.
Otwarła pyszczek, po czym zawahała się – a co jeśli już ktoś o to zapytał? A ona tego nie słyszała? O nie, wtedy wyjdzie na zupełną ignorantkę i będzie strasznie, strasznie głupio!
A może jednak powinna spróbować? Jeśli chociaż trochę przybliży ją do zrozumienia tego wszystkiego...
– Emmm... Pr-Proroku? Czy to bogowie decydują o naszym wyglądzie i charakterze? – pisnęła, po czym przymknęła z powrotem oczy, cała zawstydzona.

: 10 sie 2020, 16:04
autor: Zgubna Słodycz
Zorza znów się zamyśliła, próbując zebrać myśli. Nie zwracała uwagi na inne smoki, chociażby dlatego, że kolejne pytania i rozmowa były ważniejsze. Spojrzenie smoczycy stało się nieobecne, chociaż słuchała dzielnie każdego słowa. Smoczyca przesunęła ogonem po podłożu i postanowiła się odezwać.
Po co bogowie wybierają swoich proroków? – Nadal zagwozdką był powód boskiej opieki, ale postanowiła tym razem odpuścić. Nie wierzyła, że to po prostu tradycja. Każdy miał jakiś cel, bogowie również, prawda? Wymyśliła jednak inne pytanie, które również sobie zadawała. Bogowie mieli przecież świątynie i swoje formy, więc mogli porozumiewać się normalnie. Zresztą, to byli bogowie. Z pewnością mieli swoje sposoby. Smoczyca podniosła wzrok na Strażnika i czekała grzecznie na odpowiedź, wsłuchując się

: 10 sie 2020, 17:31
autor: Dziedzictwo Wojny
Gdyby tylko wiedział to, co wiedział Prorok, mógłby sam odpowiedzieć na pytanie zadane przez smoczycę Ziemi. Na oba pytanie odpowiedzią byłoby "tak", nawet jeśli sam zainteresowany nie miał jeszcze o tym pojęcia. Czy Strażnik coś wiedział?
Ragan nie zastanawiał się jednak na tym. Słuchał odpowiedzi, ale zdecydował, że nie wszystko, co powiedział brązowołuski smok przypadło mu do gustu oraz nie ze wszystkim się zgadzał. Na przykład z tym, że można pociągnąć Przywódce do odpowiedzialności, gdy coś im się nie spodoba. To co, Przywódca był przywódca tylko wtedy, gdy robił wyłącznie to, czego inni od niego chcieli, a potem mógł zostać wyrzucony, bo podejmie własna decyzję i nikogo nie zapyta o zdanie? Albo fakt, że nie można było zostać bogiem. Dlaczego? Chciałby o to zapytać, ale nie sądził, aby i tym razem odpowiedź go zadowoliła, a nie chciał "zmarnować" swojego pytania. Uznał Proroka za kopalnię wiedzy, którą zapragnął wysuszyć do dna. Zamiast tego postanowił zapytać o coś, co zwróciło jego uwagę na samym początku. Była mowa o Wolnych Stadach, ich bogach i tak dalej... Ale czy świat był tak mały, że istnieli tylko oni? Tylko cztery stada i tych kilku bogów?

– Czy tam, gdzie nas nie ma są inni bogowie? – Cóż, zapytał najprościej jak potrafił. Skoro mógł zapytać o jedną rzecz, postanowił skończyć na jednym zdaniu. W końcu jemu wydawało się to proste – czy tam, gdzie nie sięgały tereny Wolnych Stad i władza tutejszych bogów, istnieli inni bogowie, czy może ci sami. A może nie było tam żadnych bogów, więc było wolne miejsce lub można było robić, co tylko się chciało?

: 10 sie 2020, 21:54
autor: Bandycka Groźba
Bandycka nie była zadowolona z odpowiedzi proroka. Ach tak, oczywiście – bogowie mieli dla ciebie plan kotku, mogli walić w ciebie jak w dzika, a twoim zadaniem było znalezienie w tym wszystkim sensu. I to było określane przez proroka jako "sojusznicze" stado? Czerwona grzywa zafalowała, a końcówka ogona zakołysała się jak u zdenerwowanego żbika. Niedoczekanie.
Proroku, gdybym ja celowo i z premedytacją wypuściła drapieżniki Viliara na tereny sojuszniczego stada Ognia, prawdopodobnie nie byłoby mnie tutaj, bo Szyderca skróciłby mnie o głowę. – powiedziała. Nie było to może całkowitą prawdą, bo mogła sobie wyobrazić scenariusz kiedy takie działanie przyniosłoby korzyść Siewcom, ale był on bardzo mało prawdopodobny. – Sojusz zakłada równość obu stron. W momencie gdy jedna strona może robić z nami absolutnie co jej się żywnie podoba, a my nie otrzymujemy nawet okruchu wyjaśnienia dlaczego, to staje się poddaństwem. – dodała twardo. Nie podobało jej się to nazywanie ich "opiekunami", którzy otaczali ich szczególną uwagą, o nie. Z jej perspektywy byli dla bogów zabawkami, którymi można się odrobinę pobawić, a potem odłożyć na półkę jak się znudzą, by potem ponownie, z zaskoczenia porwać ją w wir zabawy. Bo partnera do zabawy się zaprasza, zabawki zaś, tak jak w ich przypadku, nikt o zdanie nie pytał. – Czy między bogami istnieją konflikty, o których nie wiemy, a w które możemy zostać w przyszłości wciągnięci? – zapytała, chociaż miała ochotę zapytać o coś zupełnie, zupełnie innego. Czego obawiają się bogowie? Czy jest coś, co ich odstrasza? Na to, kochany proroku, oczywiście mi nie odpowiesz. Na to pytanie muszę szuka odpowiedzi po za Wolnymi Stadami.