Strona 40 z 41
Dolina płaczących wierzb
: 25 sie 2024, 21:25
autor: Cisza po Lawinie
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Usłyszawszy zawahanie, cicho westchnęła.
–
Czemu robicie ze swoich pisklęcych imion taką tajemnicę? – zapytała wprost. –
Znam więcej niż mniej smoków, które preferują je od dwuczłonowych. Nie jesteście w tym już wyjątkowi. Obyczaje się zmieniają – mówiła mimo wszystko spokojnie, z delikatnym rozbawieniem. Z historii mamy wynikało, że Plaga, a później Mgły, na siłę starały się być wyjątkowe.
Późniejsze pytanie znów zachwiało jej humorem. Była trochę jak chorągiewka na wietrze: starczył odpowiednio silny podmuch, aby zmieniła kierunek trzepotania.
–
... bo mnie to spotkało. Um, nieważne. Nie jestem jeszcze gotowa, aby o tym rozmawiać – przyznała cicho, przecząc prawom fizyki i czasoprzestrzeni, bo ta rozmowa niby zaczęła się gdy Sekerin jeszcze żył, ale trwała zdecydowanie za długo, by móc wczuć się w dawny nastrój.
Kiwnęła głową na propozycję
Veir. Wstawiennictwo partnerki u przywódcy oraz względnie dobre relacje Bealyn z nim (wszak pomagała nie raz leczyć jego smoki, w tym jego samego) może okażą się wystarczające.
Dolina płaczących wierzb
: 04 wrz 2024, 16:33
autor: Ołtarz Wyniesionych
– Ja nie mam problemów ze zdradzaniem swojego imienia, od zawsze byłam Veir, dla innych i dla siebie. Niektórzy z Mgieł myślą podobnie. Nie chcę jednak decydować za resztę. Jeżeli chcą być anonimowi, to taka jest ich decyzja. – Odpowiedziała. No cóż, niektórzy mają nawet więcej niż jedno imię! Miano Mgieł, które ukrywają przez Ziemią i Słońcem, oraz jeszcze inne, które skrywają nawet przed własnym stadem. Kimś takim był na przykład Hermes, tylko nieliczni wiedzieli, jak nazywał się naprawdę. Sakralna tego nie rozumiała, ale szanowała jego decyzję.
– Och... przykro mi z powodu utraty partnera. Gdybyś kiedykolwiek chciała o tym porozmawiać, będę na to gotowa. – Nie ciągnęła dalej bolesnego dla Baelyn tematu, ale wyraziła chęć poruszenia tematu w przyszłości, żeby jakoś wesprzeć ją w tej drodze. Sakralna przykładowo potrzebowała w przeszłości Horusa, żeby ten pozbierał ją do kupy.
– Otrzymałam wiadomość od Sięgającego. Pozwoli ci raz odwiedzić kurhan przy mojej obecności, ale następne wizyty musiałyby już odbywać się na granicy. W takim wypadku mogłabym stworzyć go bliżej terenów Ziemi, zamiast w starej grocie Erlyn, ale decyzję pozostawiam tobie. – Powiedziała zaraz po otrzymaniu wiadomości od swojego partnera, po tym, jak zdążyła już pozbierać po tym myśli. Dobrze, że się udało, Veir szczerze mówiąc nie wierzyła, by komukolwiek pozwolono na regularne wędrówki na tereny Mgieł, zatem jednorazowa podróż była maksimum. Infamia z pewnością by się nie zgodziła... Sięgający był bardziej nastawiony na zmiany.
Cisza po Lawinie
Dolina płaczących wierzb
: 31 sty 2025, 23:36
autor: Łaknący Przyjemności
Jak dobrze że w dolinie płaczących wierzb było nadwyraz przyjemne dla mnie miejsce. W sam raz na taką zimna i nieprzyjemną porę roku, czyli zimę. Z
gorących źródeł biły kłęby pary. W sam raz by znów się w nich zanurzyć i odpłynąć w dal po całej wyprawie i locie w śnieżycy. Bogowie mi światkiem, jak ja nienawidzę tego białego, sypiącego z nieba gówna. Wylądowałem wprost przed nimi. Odpiąłem ciążka sakwę ze zdobytym zbożem i chmielem przygotowanym do robienia piwa. Nawet antałek dostałem na drogę dla smaku. Naprawdę mili są Ci ludzie...
Wskoczyłem do wody z chlustem. Rozłożyłem się niczym Mięta na plecach i patrzyłem w ciemne, pełne gwiazd niebo. Po tej zawierusze miło ujrzeć spokój. Mimowolnie zacząłem cicho wyśpiewywać niczym ptak delikatną, lekko tęskną melodię.
- ━━━━━━━━━━
:: Otchłań Ametystu ::
Dolina płaczących wierzb
: 31 sty 2025, 23:44
autor: Otchłań Ametystu
Ah Vaerena była dziś w nastroju na podróże. Cóż, nic dziwnego, trzeba było rozłazić zastałe kości. Dalej się zastanawiała, czemu zasnęła na tak długo. Jeszcze ostatnie co pamięta to to, że ledwo sypał śnieg, a teraz wydawało się, jakby przybyła jakaś śnieżyca. Był to szok dla jej młodzieńczego jeszcze łba, no ale przyjęła to dość spokojnie. Nie to co jej łuski, które ewidentnie skorzystałyby z jakiegoś miłego, ciepłego zbiornika wody...
Cóż wyglądało to, jakby sobie wymarzyła, gdyż przechodząc w pobliżu Doliny Płaczących Wierzb, poczuła, że okolica wydaje się nieco cieplejsza, śniegu też było jakby mniej. Chcąc znaleźć centrum tej przyjemnej temperatury, podążyła w głąb zagajnika i odkryła gorące źródła, w których kąpał się inny smok, kolejny ziemisty, jak była w stanie wyczuć. Miała chyba do nich dziś szczęście?
– Cześć! – zwróciła na siebie uwagę, nie chcąc przestraszyć towarzysza – widzę, że nie tylko ja nie znoszę zimnej pogody, Ciebie też przywiało tutaj ciepło? – zapytała.
– Oh. No tak, jestem Vaerena ze Stada Mgieł, a Ty? Jak masz na imię? – mało by się zapomniała przywitać. Położyła się w pobliżu jednego ze zbiorników, co jakiś czas, mocząc w niej płetwę na ogonie, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które muskało jej łuski. Nie chciała za bardzo podchodzić do obcego smoka, aby nie naruszać jego przestrzeni, a też sama wiedziała, że wkrótce zapewne wejdzie do wody, która jest jej ulubionym środowiskiem.
Łaknący Przyjemności
Dolina płaczących wierzb
: 01 lut 2025, 0:00
autor: Łaknący Przyjemności
Mój spokój i śpiew został przerwany przez głos mi nieznany. Dokończyłem jednak pieśń o te ostatnich nut, by nie urywać w połowie. Poniosłem się lekko i spojrzałem przyjacielskim i ciekawym wzrokiem na samicę. Odpowiedziałem po oddechu
–
Witaj Vaereno, z mglistego stada. Jestem Culli z ziemi. Wskakuj śmiało. Nie jestem przecież panem tej niecki, a moja gruba dupa nie zajmuje całości. – zaśmiałem się i usiadłem, opierając się łapami o dno gorącego zbiornika. Wynurzając się połowicznie. Przez mokre pióra i futro, mogła ujrzeć mój lekki nadmiar tu i tam. Przesunąłem się lekko w stronę brzegu, chcąc dać nowo przybyłej miejsce. Powinna się zmieścić z nadmiarem, aby rozłożyć się tutaj na płasko.
–
Tak... Zimno i śnieżyca z rana dały mi swe znaki. Byłem poza naszymi terenami, a wracając z południowej granicy stad zajrzałem lubię tutaj. Miałem po drodze. Może widok podobny jak przed wulkanem, ale tutaj jakoś znajduję ukojenie i nikogo nie budzę swoim śpiewem. – zaśmiałem się i wskazałem mokrą kitą na sakwę i przytroczoną beczułkę, będąca w suchym miejscu, tuż obok niecek. Z niej wydobywały się wszelakie zapachy. Od wędzonki, przez suchą woń żyta, chmielu jak i jasnego piwa. Te lekko się rozlało na beczułce, przy jej napełnianiu.
- ━━━━━━━━━━
:: Otchłań Ametystu ::
Dolina płaczących wierzb
: 01 lut 2025, 1:05
autor: Otchłań Ametystu
Samiczka uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że samiec zrobił jej miejsce. Toteż niepewnie podniosła się z ziemi i pozwoliła sobie wkroczyć do gorącego źródła, którego ciepło przyjemnie zaczęło otulać jej łuski. Ah tak, to było to, czego potrzebowała. Co prawda nie pozwalała sobie na jakikolwiek kontakt, chociaż nie był to największy zbiornik wody, w jakim była, ale ona sama też nie była zbyt duża, nie to co jej towarzysz...
Kiwnęła łbem na jego odpowiedź i chciała dorzucić coś od siebie, gdy wyczuła jakieś... średnio znane jej zapachy. Instynktownie skierowała ślepia w ich stronę i zauważyła rzeczy, jakie przytaszczył jej towarzysz rozmowy.
– Bardzo ciekawie to pachnie, masz tam jakieś jedzenie? – zapytała z ciekawości, delikatnie poruszając końcówką ogona, zdradzając tym, że nie miała pojęcia, co może chować się w środku i wyraźnie chciała dowiedzieć się, jaka mogłaby być zawartość beczułki oraz sakwy.
Łaknący Przyjemności
Dolina płaczących wierzb
: 01 lut 2025, 1:24
autor: Łaknący Przyjemności
Tylko się cicho zaśmiałem i oblizałem. No tak... To dobry czas, by schłodzić gardło.
–
Mam nadzieję, że lubisz dobre smakołyki. – wyszedłem z niecki. Maddarą odciągnąłem nadmiar wody z futerka, pozostawiając w otoczeniu słodko kuszący zapach. Wyciągnąłem z sakwy sporawą drewnianą miskę pełną ozdobnych symboli i run. Szybkim rzutem oka, sprawdziłem czy nie pękła pomiędzy rzeczami. Uff była cała. Do niej nałożyłem wędzoną sarninę, peklowaną i pociętą na plastry jagnięcinę, a miedzy to chrupiące górskie warzywa pokroju dzikiej marchwi. Miskę zapomodze maddary przeniosłem do niecki z wodą. Ta się utrzymywała na wodzie, wyraźnie wypierana. Do tego wyciągałem dwa kubki, odtroczyłem beczułkę
–
Kufelek zimnego, młodego piwa? – nie czekając na odpowiedz, rozpieczętowałem beczkę i nabrałem złoty napój do naczynia. Gdyby chciała, napełnię i drugie. Wróciłem do wody, ciesząc się ponownie ciepłem otulającym moje ciało. Przeniosłem wzrok na rozmówczynie.
–
Śmiało, częstuj się. Mam tego aż zanadto, a nic nie wzmaga apetytu, jak podróż i zimne piwo w gorącej kąpieli... – zaćwierkałem radośnie. Cieszyłem się z małego łyku gazowanego napoju, który tak przyjemnie ostudził rozgrzane wnętrze... Pozwoliłem sobie na delikatne rozłożenie się, nadal nie wchodząc w przestrzeń mgielnej. Mogłem się też uważniej przyjrzeć. Para, jaka unosiła się, wokół jej nadwyraz nadawała jej tajemniczego wyglądu.
- ━━━━━━━━━━━━
:: Otchłań Ametystu ::
Dolina płaczących wierzb
: 01 lut 2025, 4:07
autor: Otchłań Ametystu
Samica ze zdziwieniem patrzyła, jak towarzyszący jej smok, zaczął nakładać swoje jedzenie do... dziwnych pojemników? W zasadzie chyba się z tym jeszcze nie spotkała. Nie prościej było od razu wsadzić do pyska? Hm... mimo to, samiczka uśmiechnęła się, bo jedzenie pachniało pysznie, nie tak jak jej zwyczajowe... cóż, surowe mięso z czego tam się akurat trafiło.
Zapytana o piwo, również niezbyt miała pojęcie, o co chodzi, ale zauważyła iż jest to jakiś... napój? Zapach nieco odstraszał.
– Podziękuję – odpowiedziała na pytanie o tenże napój. Nie chciała go urazić, ale chyba nie była na tyle odważna, by spróbować tego... czegoś. Na jej twarzy Culli mógł dostrzec zdziwienie całą sytuacją, ale nie były to raczej żadne negatywne emocje. Nie zamierzała też odmawiać darmowemu posiłkowi, także pozwoliła sobie podebrać trochę sarniny z tej miseczki.
– Pierwszy raz widzę, żeby smok nakładał jedzenie na coś innego, poza brudną ziemią. Skąd taki pomysł? Co to jest? – wskazała pyskiem na miskę, która podtrzymywała jedzenie. Cóż Vaerena nie była jeszcze na tym świecie podczas inwazji ludzi, więc nawet jeśli jakieś smoki podłapały kilka zwyczajów od dwunogów, to nie miała prawa o tym wiedzieć, raczej nie tego uczył jej dziadek, opowiadając o inwazji...
Łaknący Przyjemności
Dolina płaczących wierzb
: 01 lut 2025, 15:35
autor: Łaknący Przyjemności
Na jej słowa tylko kiwnąłem pyskiem, a kufelek odstawiłem pod beczką
–
Jeśli zechcesz spróbować tego lekkiego alkoholu, to śmiało. Dobrze rozluźnia mięśnie i smakuje wybornie do tej peklowanej jagnięciny. Jak wolisz cos słodszego mam jeszcze miód pitny. – kolejny delikatny łyk przeszedł przez moje gardło. Nie było czuć tego, ale dobrze nawadniało tutaj...
Kolejne pytanie mnie nie zaskoczyło. Słyszałem je naprawdę często. Tylko zaćwierkałem zbierając słowa
–
Wiesz... jakoś smak piasku na kłach mi nie w smak. Dodatkowo, jak chcesz się podzielić daniem z większą ilosia osób to talerz pomaga. Zaś to, co widzisz jest miską. Dwunogi w takich jedzą bardziej płynne dania, zaś ta ma utrzymać te skarby, aby nie zanurzyły się w wodzie i rozmokły. W podobnych przechowuje też gotowe kawałki do wędzenia czy sezonowania. Jeśli chcesz, to mogę nauczyć Cię takiego konserwowania jadła. W chłodnej grocie potrafi utrzymać się o wiele dłużej niż surowizna. – sięgałem maddarą po kawałek jagnięciny i warzywka, który w dwóch kłapnięciach znikł w moim żołądku. Może okaże się z z niej kolejny smok smakosz?
- ━━━━━━━━━━
:: Otchłań Ametystu ::
Dolina płaczących wierzb
: 03 lut 2025, 17:20
autor: Otchłań Ametystu
Skinęła łbem na jego pierwszą odpowiedź, raczej sobie odpuści, zapach jej nie zachęcał, a jako łowca ufała swoim zmysłom. Chociaż może kiedyś? Może jak się dowie czym jest ten... alkohol. Trzymając się tej decyzji, podziękowała również za miód pitny, może i była lekko nieufna, ale nie można było jej się dziwić, prawda? Większość życia spędziła na terenach Mgieł i rzadko widywała smoki spoza swojego stada, nie mogła przypuszczać, że każdy ma dobre intencje.
Drugą wypowiedź za to słuchała uważnie, rejestrując informacje. Zdecydowanie brzmiało to ciekawie, chociaż też za bardzo nie była w stanie nic o tym powiedzieć, smakowało dobrze, nawet bardzo, co pokazała, biorąc kolejny kęs, tym razem jagnięciny, która przyjemnie rozpływała się w jej pysku, radując kubki smakowe.
– Szczerze to... nigdy nie myślałam, że taka wiedza mi się przyda, ale to smakuje tak dobrze, że jeśli chcesz się podzielić tą wiedzą z obcym. Jaka jest Twoja cena za nią? – zapytała, zerkając na rozmówcę, w końcu nie spodziewała się, że Ziemisty tak po prostu podzieli się informacjami, które w sezonie zimowym mogą być na wagę złota, jeśli można utrzymać mięso dłużej świeże.
Łaknący Przyjemności
Dolina płaczących wierzb
: 03 lut 2025, 20:12
autor: Łaknący Przyjemności
Czy byłem zawiedziony, że sam pije? Niezbyt. Piwo jest na tyle rozwodnione, że mienie wstawi, a mocno orzeźwi. Powoli dopijałem to co było w kubku. Było to naprawdę przyjemnie smaczne...
Patrzyłem na nią z lekkim uśmiechem, choć jej zbyt ofiarny ton jakby usiadła zadem na sosenkę, mnie lekko rozbawił. Zaćwierkałem przyjacielsko i wyszczerzyłem lekko kiełki.
–
Vaerno. Mnie wystarczy posiłek z taką piękną smoczycą jak ty wystarczy... To wręcz byłby zaszczyt... – maddarą sięgnąłem po kawałek dobra, jakim była jagnięcina. Samica poza ujrzeniem jak kawał mięsa powoli lewituje w stronę mojego pyszczka, mogła czuć słodkawy i kuszący zapach. Kawałek zniknął na dwa klapnięcia. –
A będąc szczerym, nakarmię i nauczę gotować każda chętną i miłą duszyczkę, a czuję że ty taką duszyczką jesteś. – zaćwierkałem radośnie niczym ptak zwiastujący wiosnę. Może moje słowa ją nie zniechęcą do mej persony.
- ━━━━━━━━━━
:: Otchłań Ametystu ::
Dolina płaczących wierzb
: 22 kwie 2025, 17:39
autor: Warkocz Komety
/nowy wątek
Nari zachęcony ostatnimi wyprawami na wspólne tereny postanowił wybrać się na spacer. Tym razem nie wybrał się daleko, ledwie za granicę do Szklistego Zagajnika. Las ten już od dawna go ciekawił. Majaczył na krawędzi terenów Mglistych, jakby chciał zachęcić, by smoki sprawdziły, co skrywa. I warto było, pomyślał Nari, przemykając między zwisającymi z wierzb gałęziami. Wszystkie zieleniły się wiosną i wypuszczały liście.
– Jakie piękne drzewa – powiedział rajski sam do siebie, szukając takiego, na które łatwo byłoby mu się wspiąć.
Dolina płaczących wierzb
: 22 kwie 2025, 19:25
autor: Jedno Słowo
Vaelin w tym czasie akurat wracał z terenów wspólnych, a dokładniej spod świątyni w której czasami po prostu spędzał pewien czas. Nauki z tego wiele nie wyciągał, ale tam było spokojnie i cicho, a sam mógł bardziej urzeczywistnić swoje słowa do nikogo. Dziś nie miał zresztą nic do roboty, bo po wczorajszym polowaniu z Wasakiem miał zrobić sobie przerwę na najbliższe kilka dni. Nauka walki? A i owszem, ćwiczył, ale kontynuacja najwcześniej jutro. Arenę Viliara za to zamierzał ruszyć jutro... Tak więc dziś był spokojny dzień i spacerkiem sobie wracał na tereny stada. Nikt go nie zaczepiał, dość często tak właśnie było. Niemniej jednak dość charakterystyczne barwy dojrzał między drzewami i niemalże był pewny, iż je rozpoznawał. Podszedł bliżej i nie mylił się! Zaszurał głośniej na poszyciu i podszedł do uzdrowiciela, któremu słownie nie gratulował uzyskanej rangi, przynajmniej nie do tej pory. No i... zanim się zebrał w sobie, aby wtedy mówić to już sam miał wystąpić, aby odebrać ten zaszczyt.
–Cześć...– powiedział głośno i obdarzył Nari łagodnym uśmiechem- Gratuluję
A potem milczenie, cały Vaelin, zresztą Nari poznał jego fałszywe imię i nie dało się zaprzeczyć, że było ono dopasowane.
Warkocz Komety
Dolina płaczących wierzb
: 22 kwie 2025, 20:24
autor: Warkocz Komety
Vaelin zauważył Nariego, gdy ten zadzierał łeb w górę i miarkował, czy gałąź, pod którą akurat stoi, nada się na krótką drzemkę. Kiedy jednak uzdrowiciel usłyszał, że ktoś się zbliża, spuścił wzrok na horyzont i zatrzymał go na czerwonogrzywym.
– Hej, Vaelin – przywitał się z nim i uśmiechnął.
Gratulował... Czego? Ah. No tak. Uśmiech Nariego trochę się pogłębił, uszy położył po sobie, a pióropusz złożył.
– Dzięki. Tobie należą się chyba większe gratulacje. Szybki jesteś. – W końcu dzielili ceremonię, a Vaelin od rajskiego był o wiele młodszy.
Jedno Słowo
Dolina płaczących wierzb
: 24 kwie 2025, 5:50
autor: Jedno Słowo
Wojownik nie poznał jeszcze dobrze uzdrowiciela, ale nie spodziewał się, aby ten próbował go ciągnąć ja język... Cóż, pewnie chwile sobie pomilczą wspólnie, a potem się rozejdą. Ponadto wyglądało na to, że Nari najwyraźniej szuka miejsca na odpoczynek, a Vaelin mu w tym przeszkadzał... Wyglądało tak, ale przecież nie chciał zostawić tego jako domysły...
– Przeszkadzam?– Niby jedno słowo, ale zawarł w nim ciekawość i na pewno nie było w tym smutku. Czasami po prostu bywało, że nachodził kogoś kto akurat miał inne plany.
Na gratulacje nieco przymknął ślepia. Nie zwracał zbyt dużej uwagi na to w jakim wieku był uzdrowiciel w czasie zdobycia rangi. On był szybki bo po prostu spędzał wiele czasu z wojownikami i dbał o to, aby jego umiejętności szybko się rozwijały. Tyle w tym jego zasługi co nauczycieli. Ale wyuczyć się na pamięć wszystkich ziół, a potem stosować je wraz z maddarą, której nie lubił. Yh... to dopiero musiało być ciężkie, a już zdecydowanie cięższe od machania pazurami na prawo i lewo.
Pokręcił łbem na 'nie' i lekko się uśmiechnął.
– Tobie...– nieco rozbawiony pokazał na swoją łapę na którą jakby coś położył, a potem to wmasował w łapę. Sugerował nakładanie opatrunku...?– Cięższe...– dodał spokojnie i opuścił łapy. Tak, właśnie chciał mu zasugerować, iż bycie uzdrowicielem jest po prostu cięższe. Pytanie jednak czy faktycznie Nari chciał zgadywać co Vaelin miał na myśli.
Warkocz Komety
Dolina płaczących wierzb
: 29 kwie 2025, 21:12
autor: Warkocz Komety
/sorki za opóźnienie, byłam w gościach i nie starczyło czasu odpisać
Rajski pokręcił łbem.
– Skąd, miło cię widzieć. Skąd wracasz? – Zapytał, zaciekawiony. Sądząc po kierunku, z którego Vaelin przyszedł, mogło być to w okolicach świątyni. Nari był tam jakiś czas temu i całkiem mu się to miejsce podobało.
Spuścił wzrok na łapę wojownika i tylko lekko przekręcił łeb. Ciężko było złożyć z tego coś sensownego, jedno słowo i gest, hm... Ale z drugiej strony miał Vunnuda za przyjaciela, który długo praktycznie nic nie mówił, powarkiwał tylko pod nosem i można się było o niego potknąć. Co to więc dla Nariego...
– Może trochę. A może ty jesteś zdolniejszy. – Powiedział bez wstydu i z uśmiechem, nie martwiąc się, że sobie umniejsza. A potem znów zadarł głowę w górę. Stali pod starym i grubym konarem.
– Myślisz, że się pode mną złamie, jak tam wejdę? – Zapytał, gdy intruzywne myśli wygrały i uleciały z jego pyska, zanim zdążył się zastanowić, czy Vaelin w ogóle jest zainteresowany udzielaniem takich rad.
Jedno Słowo
Dolina płaczących wierzb
: 01 maja 2025, 5:36
autor: Jedno Słowo
/jasne, nic się nie stało ;)/
Oho... na to pytanie zawsze miał... miał kilka odpowiedzi. Wcześniej jako adept zwalał to na kwarce, ale teraz oprócz świątyni to oczywiście chadzał też na boską arenę. Nie zawsze sam walczył, ale robił to dość często i dość regularnie. Jak na razie jednak nie odnosił poważnych obrażeń, a więc Nari nie miał co go składać. Skoro dziś nie taszczył trupa do obozu, ani też nie był zakrwawiony to nie mogło być innych wyjaśnień, niż wizyta na grani gapiów. Dobre kłamstwo, biorąc pod uwagę fakt, że po prostu oprócz tego był też w świątyni... większość czasu.
– Arena– lekko się uśmiechnął i postanowił oderwać uwagę od tego faktu, tylko skierował ją na drugiego samca- Ty?
Potem przewrócił nieco teatralnie ślepiami. Zdolniejszy... po prostu naciskał mocno na siebie, aby się wyuczyć, a jego fachem było tylko odpowiednie machanie łapami, ogonem i gryzienie. Łowcy mieli nawet bardziej ambitne zadania. Finalnie wojownik i czarodziej był od tego, żeby przywalić i zarazem nie zostać zabitym w odwecie.
–Przesadzasz– skomentował krótko i podążył za wzrokiem uzdrowiciela. Drzewo wydawało się raczej dość wytrzymałe, ale on też nie był żadnym znawcą. Może najlepszym sposobem będzie próba 'ognia'.
No i finalnie łeb wojownika lekko zafalował, a na pysku pojawił się lekki grymas niezdecydowania. Potem kiwnął lekko barkami i pokazał łapą na drzewo.
– Spróbuj– oznajmił w końcu i lekko się uśmiechnął. Złapał za małą wyschniętą gałązkę, która leżała pod drzewem-Jeśli... trzeba...– nagiął ją, aż ta pękła w jego łapach. Potem pokazał na siebie prawą łapą- Ratować– dokończył krótkim uśmiechem. Na pewno będzie to komiczne jak się połamie, ale i nie powinno być problemu przy ratunku.
Warkocz Komety
Dolina płaczących wierzb
: 07 maja 2025, 23:11
autor: Warkocz Komety
– O, coś wygrałeś? – Zapytał, bo rzeczywiście Vaelin nie wyglądał na zakrwawionego, a to akurat Nari by poznał.
Nie zastanawiał się jednak nad tym, czy czerwonogrzywy coś naciąga, bo też nie miał powodu, za to uśmiechnął się wesoło. – Ja się tylko włóczę.
Z jakiegoś powodu czuł potrzebę, by tak ująć chęć przespacerowania się bez konkretnego celu, o ile nie liczyć zerkania na gałąź, która się nad nimi uginała.
W końcu zdecydował się i podszedł do pnia drzewa.
– Mam nadzieję, że jak mnie będziesz ratował, to nie złamiesz mnie przypadkiem jak tej gałązki – zażartował i po chwili, pazurami chwytając się pnia, wspiął się na gałąź, po której najpierw ostrożnie przespacerował się, a potem na niej usiadł.
Spojrzał w dół na Vaelina, bo był prawie nad nim.
– Wchodzisz? – Zapytał, machając luźno zwisającym ogonem. Podobała mu się taka perspektywa, prawie nigdy nie widywana przez smoka. – Całkiem tu wygodnie. Może powinienem znaleźć sobie jakieś takie drzewo na własność? – dumał, rozglądając się.
Jedno Słowo
Dolina płaczących wierzb
: 08 maja 2025, 18:13
autor: Jedno Słowo
No znał się... i widział, że rany tylko z kobolda były w miarę świeże, a pozostałe dwa drapieżniki miały nieco starszą krew, niż parę chwil.
–Coś...– powiedział, chociaż zabrzmiało to jak burknięcie. Był młody, robił co mógł, aby pokonywać przeciwników, ale nie był niepokonany. Czasami coś nie szło, a jeśli wygrywał to były to tak drobne sukcesy, że bóg rzucił nimi jak garścią wyschniętych liści. To budziło złość, której nie uzewnętrzniał. Chciał siły i sukcesów w walce...
Oderwał się myślami od tego i pokiwał łbem na słowa uzdrowiciela. Nie miał pytań co do tego, bo i mógł leżeć cały dzień plackiem na skale... jeśli zostanie wezwany to na pewno natychmiast ruszy z pomocą.
Na następne słowa cicho prychnął i pokręcił łbem na 'nie'. Pokazał łapą w swoją stronę- Delikatny– stwierdził stanowczo nie mając wątpliwości w to, że jeśli trzeba było to przeniósłby jaskółcze jajo w kłach.
Patrzył powątpiewająco na uzdrowiciela, który finalnie znalazł się nieco nad nim. Podejrzewał, że jeśli jakimś cudem zdołałby stanąć czterema łapami na drzewie to pień po prostu poleci. Może tak nie było, ale nie był gotów na to, aby zbierać się poobijany z ziemi. A więc pokiwał łbem na 'nie' po raz kolejny. Zresztą zdecydowanie bardziej wolał latać, mieć perspektywę z dużej wysokości, jak z gór.
–Czemu.... uzdrowiciel?-zdecydował się w końcu zapytać. Zawsze ciekawiło go to dlaczego niektórzy woleli poświęcić życie ziołom. Obserwował swoją mamę i te wszystkie zioła, których nazwać nie potrafił. Chodziło o niechęć do walki czy chęć niesienia pomocy wszystkim... Może tym było dodawanie?
Warkocz Komety
Dolina płaczących wierzb
: 09 maja 2025, 23:38
autor: Warkocz Komety
Głowił się chwilę nad pierwszą odpowiedzią Słówka, ale nie był wciąż pewny, czy dobrze odczytał emocje (bo z jednym słowem tylko, i to takim mało określonym, trzeba było sobie mocno pomagać emocjami). Ostatecznie po prostu kiwnął łbem z uśmiechem, że rozumie. Coś to zawsze lepiej niż nic.
Potem, gdy już siedział na drzewie i patrzył z góry na Vaelina, musiał głowić się na samym sobą. Nie spodziewał się tego pytania.
– Wiesz, że nie bardzo wiem? – Odpowiedział w końcu, starając się być jak najbardziej zgodny z prawdą. – Może to był impuls, a może jakieś przeczucie. Z resztą popatrz na mnie. Przegrywałbym pewnie wszystkie pojedynki. – Nari zdawało się nie czuł się zbyt dobrze we własnym ciele albo wątpił w swoje niektóre umiejętności. Może nie był zbyt bystry, ale chociaż potrafił co nieco zapamiętać i łapy miał w miarę sprawne, akurat do miażdżenia ziół i nakładania ich na ranę.
– A ty? Czemu wojownik? – Odbił szybko, nie chcąc się tylko na sobie koncentrować.
Jedno Słowo
Dolina płaczących wierzb
: 11 maja 2025, 12:30
autor: Jedno Słowo
W zasadzie uzdrowiciel mógł odnieść niepowodzenie chociażby z tego powodu, że było za późno, albo pacjent się ruszył, albo znaleźć wiele innych argumentów. Łowca mógł zwalić na zbyt czujną zwierzynę, niezbyt stabilny biom... A wojownik? Miał swoje łapy i nimi atakował. Jak wojownik mógł się bronić przed myślami porażki? Ktoś był lepszy od niego, tak, ale kiedy obrywasz od kruka i chochlika, którzy są wielkości twojej łapy to jest to praktycznie poniżające, uderzające tak głęboko, że sięgało do ego. Vaelinowi daleko było do załamywania się z powodu porażek, ale martwił się tym, że kiedy przyjdzie co do czego to nie będzie zdolny bronić innych. To byłby najgorszy koszmar dla niego.
Ale czy mógłby robić cokolwiek innego...? Chyba za bardzo lubił bronić życie innych smoków, a nie miał pamięci do tych wszystkich ziół, jego łapy nie były zbyt zwinne, nie wykonywał żadnych rzeczy łapami i raczej był totalnym beztalenciem jeśli chodziło o takie rzeczy. No i piastun... nigdy by nie mógł nim być, bo ciężko mieć nauczyciela, który prawie nic nie mówi i nie tłumaczy. Niemniej jednak była jeszcze jedna kwestia...
–Próbowałeś?– proste pytanie i zarazem był hipokrytą w tym przypadku, bo nie próbował być uzdrowicielem, ale też nie było potrzeby, aby próbował... Był przywódca, jego mama, teraz jeszcze on. Czwartego uzdrowiciela nie było nikomu potrzeba. Łowcy też całkiem dobrze sobie radzili. On czasami był ślepy i gdyby nie Wasak to pewnie nie złapałby połowy zwierzyny, którą odnajdywał.
A więc czemu był wojownikiem...
– Chronić... i ... Lubię... walczyć...– oznajmił spokojnie ze stosownymi przerwami. Długa wypowiedź jak na niego.
–Spróbujemy... walczyć?– zapytał, bo i mogła to być forma zabawy. Jako uzdrowiciel jego maddara była całkiem mocna na pewno, a więc nie był tak bardzo do tyłu z tym. Poza tym mógł ratować życie nie tylko lecząc, ale i broniąc innych.
Warkocz Komety