Strona 40 z 42
Mały Wodospad
: 30 sie 2023, 2:28
autor: Płocha Ćma
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słuchała w ciszy całej wypowiedzi Biesi, próbując wyłapać w niej ewentualne pomyłki. W pewnym momencie przechyliła głowę i zaśmiała się cicho.
—
Imbi' brzydko pachnie? — powtórzyła wyraźnie zaintrygowana tym faktem. —
To ciekawe, nigdy nie spotkałam nikogo, kto by tak twie'dził — stwierdziła z łagodnym uśmiechem, nim pokręciła głową. —
Dużo tego, ale 'adzisz sobie, to dobrze. Nie sposób wszystko spamiętać za pie'wszym 'azem, ale po to jeszcze spotkamy się, by to powtórzyć. Mamy jeszcze kilka ziół do omówienia, ale jest ich zdecydowanie mniej, niż wcześniej.
Przesunęła na bok zioła z równin i tym razem wystawiła przed Martwą Łuskę zioła z lasu.
—
Tak jak mówiłam wcześniej – na niektó'e z tych ziół możemy się natknąć także w lasach. Dziu'awiec, ślaz, kalina. Znajdziesz też tam żywokost. Poza tym w lesie mamy jałowiec. — Wskazała na ciemne jagody. —
To iglasty krzew, zawsze zielony, nawet zimą, ale najłatwiej 'ozpoznać go po właśnie jagodach, któ'ych używamy do leczenia. Muszą być dojrzałe. Są słodkie, więc podajemy je w takiej formie smokom, wspomagają z'astanie się kości. Kolejna jest jemioła, 'oślina pasożytująca na drzewach liściastych, tworzy, hm, kulę na ich gałęziach. Ma białe kwiaty i owoce przypominające jagody, ale inte'esują nas liście. Przed podaniem należy je ususzyć. Pomaga na obfite k'wawienie. Z liści 'obimy gęsty napa', któ'y następnie dzielimy na czte'y części. Trzy podajemy do wypicia, zaś czwa'tą nakładamy na 'anę. Topola cza'na, konk'etnie jej ko'a. To wysokie drzewo z sze'oką, ok'ągławą ko'oną, ma jajowate, podłużne liście. Zapobiega go'ączce wywołanej szokiem, jednak jej głównym zadaniem jest dezynfekcja. Napa' gotujemy wielok'otnie, a następnie podajemy pacjentowi, powoli, pilnując, by nie przedawkował, bo zbyt szybki spadek tempe'atu'y może skutkować śmie'cią. Następnie jest mięta. Ba'dzo cha'akte'ystyczna, powąchaj, sam zapach wysta'czy by ją 'ozpoznać. Wykorzystujemy jak najświeższe liście. Napa' do picia lub płukania ga'dła w przypadku cza'nego kaszlu lub zapalenia ga'dła, wyciśnięty olejek z liści do inhalacji, działa uspokajająco. Orzech włoski, sko'upki po orzechach. Duże drzewo, 'ośnie z 'eguły samotnie, z k'ótkim, sze'okim pniem i sze'oką ko'oną. Działa dezynfekująco, maź ze sp'oszkowanych sko'upek nakładamy na zakażoną 'anę, pomaga też na grzybicę lub zapalenie ga'dła, wtedy podajemy wielok'otnie gotowany, przecedzony napa', wspomaga odkrztuszanie i oczyszcza d'ogi oddechowe. Ostatni jest muchomo', jego kapelusz. Pomaga na infekcje, działa dezynfekująco, zapalenie mięśnia, ne'wu czy 'opnie. Pacjent musi go dokładnie przeżuć i połknąć.
Westchnęła ciężko i odsunęła leśne zioła na bok, by tym razem poukładać między nią a Biesią zioła morskie.
—
Zostało niewiele. To zioła mo'skie, nie ma ich wiele, ale bez skrzeli ciężko je zdobyć. Mo'szczyn pęcherzykowaty. Glon z cha'akte'ystycznymi pęcherzykami, pomaga na wszelkie u'azy i cho'oby oczu. 'any, zapalenie 'ogówki, cho'oba wysokogó'ska. Wyciskamy sok i zak'aplamy do ślepi. Rzęśl. Ma cienkie łodygi, liście tworzą 'ozety. Wykorzystujemy jak najsta'sze łodygi, pomagają na magiczne 'any, cho'obę wysokogó'ską, wspomaga koncent'ację, p'awidłowe ciśnienie i k'ążenie k'wi. Podajemy je do żucia. Jest też grzybień biały. Nie występuje w morzu, a w jezio'ach, zakorzenia się w słodkowodnych zbio'nikach. Ma cha'akte'ystyczne białe, spore kwiaty, pływające na powierzchni, ale nas inte'esują kłącza. Działa na poparzenia i odm'ożenia, wspomaga 'egene'ację skó'y. Wysuszone kłącza p'oszkujemy, mieszamy z wodą i tak przygotowaną pastę nakładamy na uszkodzone miejsce do wyschnięcia. — Przedstawiła i odsunęła na bok, wykładając przed Biesię ostatnie zioła. —
Gó'skie. Babkę już znasz. A'cydzięgiel, pot'afi prze'osnąć nawet największe ze smoków, ma silny zapach, g'ube łodygi, liście tworzą... nie wiem co konk'etnie — zaśmiała się cicho i zasięgnęła do maddary, pokazując liściasty twór Biesi —
ale nas i tak inte'esują kłącza. Działa uspokajająco, wykorzystujemy go przy szoku wywołanym 'aną lub przy bólu głowy, mig'enie. Świeżo sp'oszkowane korzenie wcieramy w dziąsła smoka. Czosnek niedźwiedzi. Najłatwiej 'ozpoznać go po zapachu. Wykorzystujemy młode liście, działają dezynfekująco i na cho'obę podmo'ską. W przypadku zakażeń, zgniatamy i nakładamy na 'anę, a jeśli potrzebujemy z'obić napa' do inhalacji – zgniatamy, wrzucamy do go'ącej wody i podkładamy pod nos. Ostatnim ziołem jest żmijowiec zwyczajny, płatki jego kwiatów, 'ównież cha'akte'ystyczne. Na złamania kości i przeciwkaszlowo przy cza'nym kaszlu i cho'obie podmo'skiej. Schłodzony napa' podajemy to wypicia — powiedziała i odetchnęła głęboko, spoglądając na Biesię. —
To wszystkie wykorzystywane przez uzd'owicieli zioła. Jakieś pytania, wątpliwości?
Uśmiechnęła się lekko i wyjęła z torby bukłak z wodą, by upić z niego jednego łyka, nie spuszczając spojrzenia z uczennicy.
Martwa Łuska
Mały Wodospad
: 18 wrz 2023, 14:35
autor: Ukojenie Sennah
Możliwe, że była jednym z tych wyjątkowych smoków, które nie lubiły zapachu imbiru, ale cóż, będzie musiała z nim pracować, to na pewno, wiedziała, że pewnie się przyzwyczai.
Wiedziała, że nie ma szans zapamiętać tego wszystkiego na raz, dlatego skupiała się na tym, co mówi Ćma i najwyżej potem będzie dopytywać. Toteż przeszły już do całej reszty ziół, których wszystkich razem wymienionych, było chyba mniej niż równinnych.
– Jałowiec. Iglasty krzew, używamy jagód, koniecznie dojrzałe. Są słodkie, pomagają zrastać się kościom.
Powtarzała sobie powoli, próbując nie zgubić wątku. Starała się być też nie za głośno, by nie wytrącić Baal.
– Jemioła, na drzewach liściastych, kulka na gałęziach, białe kwiaty, używamy liści, suszymy i robimy napar. Pomaga na krwawienie. Podajemy w czterech porcjach, trzy do wypicia, a czwarta na ranę.
Czuła się bardzo obciążona tymi wszystkimi informacjami, ale pocieszał ją fakt, że były już bliżej niż dalej.
– Topola Czarna, jej kora. Wysokie drzewo z jajowatymi liśćmi. Na gorączkę z powodu szoku, dezynfekuje. Napar przegotowany kilkukrotnie i powoli podać pacjentowi, uważając żeby nie przedawkował. Mięta. Liście, ładnie pachnie – powiedziała, zaciągając się zapachem mięty, był bardzo przyjemny – liście, napar do picia lub płukania gardła przy chorobach, wyciskamy olejek z liści do inhalacji i to uspokaja. Orzech włoski, skorupki po nich używamy, duże samotne drzewo, dezynfekuje. Maź nakładamy na ranę, pomaga też na grzybicę lub zapalenie gardła, przecedzić napar, wygotować kilkukrotnie, i tak pomaga na grzybicę i zapalenie gardła. Muchomor, jego kapelusz. Pomaga na infekcje, dezynfekuje, na zapalenie mięśnia lub nerwu albo ropnie. Dokładnie przeżuć i połknąć.
Wzięła głęboki oddech, chyba miała wrażenie, że łeb ją zaczyna od tego wszystkiego boleć powoli, ale czuła jednocześnie ulgę, że niedługo jest koniec, a przy tym, czuła rosnącą ekscytację, że będzie mogła wykorzystać swoje zdolności, by komuś pomóc.
– Morszczyn Pęcherzykowaty, glon z pęcherzykami, na urazy i choroby oczu, rany, zapalenie rogówki, choroba wysokogórska. Wyciskamy sok i zakraplamy do oczu. Rzęśl, cienka łodyga, wykorzystujemy jak najstarsze, pomaga na magię, chorobę wysokogórską, pomaga się skupić, poprawia ciśnienie i krążenie krwi. Pacjent żuje. Grzybień Biały, jest w jeziorach, duże białe kwiaty, używamy kłączy. Działa na poparzenia i odmrożenia, wspomaga regenerację skóry. Wysuszone kłącza proszkujemy i mieszamy z wodą, nakładamy na uszkodzone miejsce do wyschnięcia.
Czuła, że to był jakiś przełom w jej życiu, zbliżały się do końca! Sprawiało to, że Biesia była jeszcze bardziej zdeterminowana, by dotrwać do końca. Oczywiście wszystkie informacje starała się sobie powtórzyć we łbie, zanim szybko jej ulecą.
– Arcydzięgiel, grube łodygi, używamy kłączy, uspokaja, na szok wywołany raną lub przy bólu głowy. Proszkujemy korzenie i wcieramy w dziąsła. Czosnek niedźwiedzi, śmierdzi. Młode liście, dezynfekują i pomagają przy chorobie podmorskiej. Przy zakażeniach zgniatamy i nakładamy na ranę, na inne przypadłości, napar do inhalacji, zgniatamy i wrzucamy do wrzącej wody, podkładamy pod nos pacjenta. Ostatnie zioło. Żmijowiec Zwyczajny. Płatki jego kwiatów, na złamania kości i przeciwkaszlowo, choroba podmorska. Schłodzony napar do wypicia dla pacjenta.
Oczywiście przy każdym ziele dokładnie je oglądała i starała się zapamiętać zapach, wygląd, oswoić się z nimi. Mimo wszystko, czuła, że podstawową wiedzę o ziołach nabyła i miała nadzieję, że poradziłaby sobie, szukając ich, ale dalej była nieco zdenerwowana, że o czymś ważnym zapomni, dlatego doceniała fakt istnienia Pasterza, który zapewnie będzie przy niej, przy pierwszych krokach jako uzdrowiciel.
– Pytania... chyba nie, kwestia tylko powtarzania sobie tych informacji w kółko, aż wejdzie mi to w krew, prawda? – uśmiechnęła się nieśmiało, czuła, że to był naprawdę ogrom informacji i wiedziała, że będzie musiała po tym odpocząć, ale wiedziała też, że to nie koniec tej lekcji, bo została jeszcze jedna rzecz.
– Z tego co wiem, to leczenie przebiega w dwóch etapach, został jeszcze etap magii, prawda? – zapytała Baal, chcąc rzucić sugestię czy by jej też przy okazji pokazała, jak to wygląda.
Płocha Ćma
Mały Wodospad
: 01 sty 2024, 19:49
autor: Riromi
Pod kaskadą wody, na jednym z mokrych kamieni, leżała nieduża karta wielkości smoczego palca. Była sztywna, nieprzemakalna. Nie oddziaływała na nią żadna magiczna sztuczka, ani nie można było jej zniszczyć. Lśniła w blasku słońca, a najbardziej w oczy rzucały się ciemne litery zapisane smoczymi runami, na tle zakrytego, niezidentyfikowanego obrazka:
,,Przeznaczeniu oddaj siłę. Zamknij oczy i zwyciężaj lub zniknij w pyle."
–
Pierwsza osoba, która przyjdzie i znajdzie przedmiot, może zraportować go w "Innych":
nieodkryta karta* – użyj przy dowolnej akcji do końca stycznia '24
Mały Wodospad
: 01 sty 2024, 20:04
autor: Pasterz Kóz
Czystym przypadkiem Astral był na spacerze i zawędrował aż do wodospadu, a stąd do karty. Lubił karty, choć nie zbierał, ale nie wiedział czemu tutaj jakaś leży. Do tego jakaś taka dziwna, w wodzie, choć nie przemoknięta. No nic, podniósł ją z kamienia. Dziwny napis. Ciekawe co to tutaj robiło.
Na wszelki wypadek rozejrzał się, ale jeśli nikogo nie było to po prostu poszedł dalej na spacer.
// zt xD
Mały Wodospad
: 04 lut 2024, 8:53
autor: Powiernik Pieśni
Miejsce dobre jak każde inne... Yulo wylądował z niemałym trudem bo i nadal nie przyzwyczaił się do tego, że utracił prawą przednią łapę. Utrudniało to nie tylko walkę, chodzenie... najbardziej mu było szkoda przede wszystkim tego, że jego prace nad szkłami, wyrobami ze skóry, plecionek... wszystko musi ustać na razie. Szkoda, bo zaczynał znów łapać rytm pracy i ćwiczeń nad tym hobby. Niemniej utrata łapy nie wpłynęła na jego samopoczucie. Wręcz przeciwnie, uznał to za zwykłe potwierdzenie swojego marnego losu, bo ktoś taki jak on nie zasługiwał na nic więcej od życia, tylko ciągłe utraty i poniżenia.
~Proszę przybądź nad wodospad, tereny wspólne. Mam wieści.
Wezwał byłą partnerkę swojego zmarłego brata przez wiadomość mentalną i usiadł sobie na skraju wodospadu. Mętnym wzrokiem patrzył na wodę i z przyzwyczajenia uniósł kikut prawej łapy, ale zamiast poczuć coś na pysku to jednie zdziwił się, że pamięć mięśniowa nadal powodowała ruchy łapy, której nie było.
Malachitowa Noc
Mały Wodospad
: 04 lut 2024, 18:59
autor: Malachitowa Noc
Upłynęło sporo księżyców od ostatniego czasu, kiedy widziała się z Yulo.
Niby zmieniło się wszystko, a jednocześnie wiele rzeczy pozostawało bez zmian. Z pozytywnych, widocznych zresztą zmian, mogło być to, że nie wyglądała już, jak kupka nieszczęścia. Miała jednak się przekonać, że los odwrócił się i za to sam Yulo został dotknięty kalectwem.
Próbowała wcześniej kilka razy skontaktować się z bratem Esha, a jednak najczęściej trafiała na pustkę w eterze, gdy w końcu się przełamała. Nadal czuła się, jak tchórz.
Więc kiedy dotarła do niej wiadomość, zostawiła Eshę w towarzystwie Stri, która pokazywała jej, jak z kosteczek zrobić ozdoby, by udać się na tereny wspólne.
Zresztą, dosyć często tam się pojawiała.
Lot okazał się przyjemny, a przynajmniej mógłby być, gdyby umiała się na nim skupić. Dostrzegła w końcu niewielki wodospad, więc zakołowała, aby móc wylądować.
Opadła miękko na śnieg, wypuszczając z wolna powietrze, aż dostrzegła sylwetkę gryfiego.
Zauważyła. Od razu. W zielono złotych ślepiach odmalował się smutek, gdy podeszła ku niemu. Dotknęła delikatnie jego barku, zaglądając najpierw w jego złociste ślepia, a dopiero potem na kikut. Dobra robota. Schludna.
– Jak się trzymasz? Co się wydarzyło?
Przemówiła w końcu cicho, zmartwiona, odsuwając się o krok.
Powiernik Pieśni
Mały Wodospad
: 05 lut 2024, 7:55
autor: Powiernik Pieśni
Na jej widok nie zareagował przesadnie, po prostu blado się uśmiechnął. Ostatnio działo się... dużo za dużo. Nie tylko stracił łapę, ale również odeszły obie mamy. Czy był wreszcie na tym dnie, czy wreszcie zacznie się jego los odwracać? Czy to wszystko było jedynie kierunkiem w jedną stronę, a on ma skończyć sam ze swoim życiem?
– Oblężenie miasta ludzi.
Wyjaśnił zdawkowo nie zamierzając zagłębiać się w to jak dokładnie spadł na ostry pal, który oderwał mu łapę. Nie chciał też rozprawiać o tym, że lepiej być kaleką, niż żyć bo akurat uważał, że jego życie nie było warte kontynuacji pod żadnym pozorem... No może oprócz przekazania informacji, które przekazać powinien. Przynajmniej pod tym względem miał jeszcze jakąś wartość.
– Byłem na morzu, dowiedziałem się chyba wszystkiego co mogłem o tamtych wydarzeniach. Mam również coś co pozwoli Ci go wspominać.
Samiec ostrożnie siadł i jedną łapą ściągnął tobołek. Wyciągnął z niego złożone dwie muszelki. Wsunął pazur pomiędzy nie i otworzył, a w środku była sierść, która nadal jeszcze miała zapach Eshela. Nie było mowy o pomyłce. To była jego sierść. Pewnie mogła mieć pukiel po jego pogrzebie, a może zapomniała zostawić sobie pamiątkę po nim... W każdym razie ta tutaj była niewielką pamiątką, ale jednak realną i rzeczywistą. Zapach smoka się jeszcze trzymał, a nabrzmiały w wodzie trup pewnie takiego zapachu już nie miał.
– Zacznę od wieści takiej, że nie zdołasz już poznać naszej matki. Odeszła za granicę wraz z drugą mamą, mistrzynią Eshela zarazem. Pewnie poznałaś Topolę na jego pogrzebie.
Wyjaśnił rzeczowo i wydawało się, że wszystkie wydarzenia dookoła niego sprawiały, iż jego głos stawał się nieczuły. Jego psychika widocznie broniła się właśnie w taki sposób, odrzucając i murując targające nim uczucia.
Malachitowa Noc
Mały Wodospad
: 08 lut 2024, 15:16
autor: Malachitowa Noc
Uzdrowicielka obserwowała w ciszy gryfiego, lustrowała jego pysk, zaglądała w jego oczy, jakby zamyślona. Ostatnio działo się... tyle sprzecznych ze sobą rzeczy, a po rozmowie z pewnym łowcą czuła się jeszcze bardziej skołowana.
Czy chciała odkryć, kim naprawdę była, do czego była zdolna? Czego pragnęło jej serce?
Smutek.
Dostrzegała tyle smutku i rezygnacji w spojrzeniu wojownika, jakby znajdował się na samej krawędzi, niemal gotowy skoczyć ze związanymi skrzydłami.
Obwiodła nerwowo pysk językiem, nadstawiając uszu.
Oblężenie. Morze. Odejście jego matek.
Wszyscy odchodzili, znikali, tracili.
Czy właśnie na tym polegało życie? Na ciągłym doświadczaniu strat, nauki radzenia sobie z nimi? Wzrok smoczycy śledził ruch samca, jak siada, jak sięga do torny, aż na jego łapie spoczęła ozdoba, muszelki, a w środku futro, ciemne, jeszcze lśniące.
Nozdrza uzdrowicielki poruszyły się, a źrenice nagle rozszerzyły, gdy uderzył w nią zapach. Szczęki zgrzytnęły, zaciskając się, serce zaczęło walić ciężko w piersi.
Zgubiona, czuła, że spada, spada w czerń bez dna. Zacisnęła konwulsyjnie palce na lewym nadgarstku, gdzie znajdowała się złota kryształowa bransoleta szeroka na pół szpona, przejrzysta, z zatopionym weń długim piórem Eshela.
Wypuściła powoli powietrze, wracając spojrzeniem do pyska samca, badawczo.
– Zatrzymaj ją, Yulo, n-nie jestem w stanie tego przyjąć... – wychrypiała, spróbowała odchrząknąć, uciekając wzrokiem na bok. – Przykro mi z powodu twoich matek, to musi być ciężka strata, ale niech pokrzepia cię myśl, że żyją gdzieś tam, a ty zakotwicz się w tym co tu i teraz – jakieś frazesy zaczęły opuszczać jej pysk, gdy próbowała pozbierać myśli, cząstki rozdartego serca, przeganiając chaos.
Jego woń wdzierała się w jej nozdrza, w gardle rosła gula, która ją dławiła. Drżącymi palcami sięgneła do łapy samca i ostrożnie zamknęła muszelki, nie mogąc na nie patrzeć, nie chcąc.
Powiernik Pieśni
Mały Wodospad
: 08 lut 2024, 21:15
autor: Powiernik Pieśni
Widział, że owy prezent nie za bardzo się jej podoba. Tak, jemu również. Miał wyrzuty sumienia co prawda, ale przebył już tą żałobę, a takie rzeczy mogły mu jedynie przypominać o stracie i to podwójnie, bo owe muszle zdobył z mamą.
Gryfi zacisnął na chwilę szczęki i pięść, ale finalnie ją puścił. Obserwowała go jakby szukała u niego każdej emocji, tylko po co? Szczęście, tak samo jak miłość, jest wszędzie wokół nas. Należy tylko poszukać go dla siebie. Każdy do tego dąży. Pragnie i poszukuje szczęścia. Można żyć nie będąc szczęśliwym. Można przyzwyczaić się do jego braku. Gdy jednak zazna się go choć na moment, gdy poczuje się jego zapach i smak, gdy pozna się jego barwy, życie się zmienia. Tym trudniej pogodzić się z jego stratą. Tym gorzej znosi się jego brak. Tym bardziej ceni się chwile, gdy było obecne w naszym życiu...
– Oddaj to w takim razie waszemu pisklakowi. Niech ma coś po ojcu.
Odpowiedział kładąc muszelkę na ziemi. W jego ślepiach pojawiła się nagła determinacja, aby to wreszcie skończyć i nie rozczulać się nad chwilą.
– Dokonały wyboru. Dla mnie miejsca w tych planach po prostu nie było. Mam się zakotwić... Hm, jestem tylko falą, która skona na brzegu.– mruknął i machnął łapą odganiając ponure myśli-Nie o tym miałem mówić. Eshel najprawdopdoobniej znalazł się w środku konfliktu trytonek i ludzi. Człowiek ukradł czarną perłę trytonkom i uciekał na łódce. Eshel wszedł na łódkę, którą goniły trytonki. Podziurawiły łódź, a Eshel starał się konflikt załagodzić, chcąc oddać perłę tamtym. Zagroził nawet zniszczeniem jej jeśli nie zaprzestaną ataków. Zbliżali się do statku ludzi, którzy czekali z harpunami. W końcu Eshel postanowił wyrzucić perłę za burtę, a człowiek najprawdopodobniej w szale pobił go gołymi pięściami. Mimo to był na tyle blisko, że dopłynął do swojego statku, albo wyłowili go jego kamraci. Eshela obrzucili harpunami, ten jednak nie został trafiony, ale został zmuszony do zanurkowania. Wtedy stracił przytomność. Sennah sama mówiła, że nawet kogoś z dobrym sercem nie mogą uratować bogowie, a więc to potwierdza, że starał się to wszystko załagodzić, a finalnie sam uszedł z tego bez życia.– Mówił to już któryś raz, tak więc był to suchy raport, a nie emocjonalna wypowiedź. Nie zająknął się, nie zamyślił ani na chwilę. Niemniej wszystko, dosłownie wszystko pasowało do działań jego brata jak i tego co odnaleźli. Jakichś drobnych szczegółów pewnie nie uda się poznać, a tamtego człowieka... czy był winny? Tak, ale czy odnajdą kiedykolwiek winnego? Ponoć był w bardzo złym stanie psychicznym. Może jakoś już zapłacił za to wydarzenie. Oby. Yulo nie zamierzał już szukać statku, który nie wiadomo gdzie odpłynął.
– To chyba wszystko co mogłem się dowiedzieć.– dodał po dłuższej chwili ciszy. Spojrzał na wodospad i cicho westchnął, skupiając swój słuch na szumie wody. Przetarł lewą łapą pojedynczą łzę, ale pysk pozostał niewzruszony.
Malachitowa Noc
Mały Wodospad
: 29 mar 2024, 9:48
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Ostani czas to był nieśmieszny żart i koszmar. Wyprawa nieudana, wrocilem prawie trupem. Przerobione mnie na mielonkę smoczą, podobnie moich braci. Stary mgieł był zły, ciotka też... Jedyny plus ostatnich dni to spotkanie hippogryficy Thrud... Może dziś będzie lepiej? Czuje ze tak. A może by tak?
....Przybylem w to ustronne miejsce sam. Cisza, spokój. Ale trochę samemu to smutno. Wyciągnąłem z torby zawinątko z mięskiem, rozpaliłem mały kamienny ruszt. Zachwycałam się tym lekkim zapachem marynowanego mięsa. Hmm... Znowu za dużo wziąłem... Zevrwlem myśl i wysłałem ja do znajomej duszy, za którą tęskniłem.
~ Hejka. Masz może czas się spotkać? Mam coś dobrego. ~ wraz z wiadomością poszła lokalizacja do przyjaciela. Mam nadzieję że się skusi na dobry obiadek...
//Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 29 mar 2024, 11:43
autor: Łuna Czaroitu
Xeri z kolei ostatnimi czasy przede wszystkim trenował oraz szlifował swoje umiejętności pisania i czytania. Głównie treningi z mistrzem nie czyniły jego życia zbyt nudnym. Tego dnia akurat porządkował nieco grotę, gry dotarła do niego wiadomość od znajomego Mglistego. Uśmiechnął się do siebie zadowolony z zaproszenia.
~ Jasne! Niedługo będę. ~ Odesłał do przyjaciela i zarzucił na siebie torbę – bo przecież nigdy nie wiadomo czy znajdzie po drodze coś ciekawego – po czym ruszył we wskazane miejsce. Cóż, jego “niedługo” mogło się jednak trochę… dłużyć, z powodu braku skrzydeł oczywiście. Eh, umiejętność latania może i była przydatna, chociaż… lecąc wysoko nad ziemią mógłby łatwo przegapić te wszystkie drobne elementy, ładne kamyczki, owady, czy roślinki, które tak lubił obserwować! Przynajmniej tak sobie wmawiał, żeby brak skrzydeł mu jakoś bardzo nie przeszkadzał. Przyspieszył kroku, gdy tylko ujrzał znajomą sylwetkę w oddali.
– Cześć! – Posłał Yngwe przyjazny uśmiech, a długi ogon zawił się tuż nad ziemią. Huh, podrósł trochę. – Uuu, co tak pachnie? – Przekrzywił łebek i przysiadł się bliżej perłowofutrego lekko zdyszany po dłuższym spacerze. – Co u ciebie? –
Pryzmatyczny Kolec
Mały Wodospad
: 29 mar 2024, 12:52
autor: Pryzmatyczny Kolec
... Na informacje ze będzie, tylko cicho zaćwierkałem z radości. Dawno go nie widziałem, zaś spotkanie z jego alter ego było niezbyt sadysfakcjonujące. W czasie jakim samiec musiał tutaj dotrzeć, zabrałem się za przypilnowanie tego mięsa
.... Na samca nie musiałem długo czekać. Mięso nawet nie skończyło się robić, nim usłyszałem jego głos. Odwróciłem się by odrazu wylądować pyskiem w jego futerku. Jego woń wresz czbila się się w nozdrza...
– Witaj Xeri... – wydukałem zawstydzony. Jego futerko się nie zmieniło, nadal było aksamitnie miękkie mimo że zgrzane. Zrobilem pół kroku w tył. Nie chciałem bardziej zawstydzać przyjaciela. – Drobny poczęstunek, a raczej obiadek dla nas. Ja... Się stęskniłem... – wydukałem końcówkę z wyraźnie zawstydzoną miną
Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 30 mar 2024, 0:05
autor: Łuna Czaroitu
Oh! I pierwsze co poleciał w futerko. Hm, było to dla niego aż tak przyjemne? Nie zamierzał oceniać, po prostu no… nadal do tego za bardzo nie przywykł.
– Ciebie też dobrze widzieć, heh. – Zaśmiał się cicho i delikatnie poklepał towarzysza po grzbiecie. Gdy ten nieco się odsunął, fioletowofutry zdjął torbę, położył ją obok, po czym wyciągnął szyję, żeby lepiej poczuć zapach przygotowanego mięsa. – Obiad? Dla nas? Oh, T-to miłe… Dziękuję… za zaproszenie. – Prawie jakby nie usłyszał końcówki, ale jednak można było zauważyć, że uśmiech stał się bardziej speszony. Jednym z pazurów zaczął wygrzebywać małe wzorki w ziemi. Odchrząknął i spojrzał znowu na ruszt. – Ekhm. Z czym to przygotowałeś? Bo zapach ma całkiem zachęcający. – Może i nie znał się na gotowaniu, ale rzucił pytanie czy to z samej ciekawości, czy może tylko po to żeby odwrócić uwagę rozmówcy od niezręcznego zachowania fioletowego smoka…
Pryzmatyczny Kolec
Mały Wodospad
: 01 kwie 2024, 0:15
autor: Pryzmatyczny Kolec
....W podzięce za klepnięcie, tylko pomruk wydobył się z mego gardła. Oczywiście udawałem, że nie widzę tego rycia w ziemi.
Z uśmiechem na mordce przewróciłem kawałki mięska.
– To mięso jagnięce marynowanie w miodzie, jałowcu i kilku przyprawach. Mieszanki nie zdradzę, trochę się męczyłem nad jej dopracowaniem – spojrzałem na niego z tajemniczym uśmieszkiem – Jak tam dogadanie się z Dae? Ostatnio uczyłem was magicznej walki. Zaskoczyło mnie to... – ogonem zakradłem się do jego boku, chcąc krańcem piór podrażnić lekko przyjaciela.
//Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 04 kwie 2024, 0:00
autor: Łuna Czaroitu
– Aah, dobrze rozumiem. – Zaśmiał się cicho. Nie będzie wymuszać tajnego przepisu. Hmm… w sumie gotować jakoś konkretnie jeszcze nigdy nie próbował. Może to coś, czym mógłby się zainteresować? – Ktoś cię uczył czy sam tak eksperymentujesz z jedzeniem? – Przekrzywił lekko łebek na bok. Wyprostował się znów, słysząc pytanie o Dae.
– Cóż… Zostawiłem jej kiedyś małą wiadomość na kawałku kory i nawet odpisała, więccc chyba jakoś się dogadamy, heh. Mam nadzieję, że z czasem pójdzie jakoś sprawniej. – Słuchał dalej, a długie uszy uniosły się troszkę do góry. – Walczyliście? Ooo. I jak wrażenia? Dobrze jej idzie? – Podniósł łapkę i zaczął delikatnie owijać jeden ze swoich wąsów wokół palca. – Coś tam mi świta, ale na ten moment niewiele… – Nie zauważył ogona? Czy może udaje, że go nie zauważył? Może i tak… Pewnie dlatego, że nie bardzo wiedział, co z tym faktem zrobić.
Pryzmatyczny Kolec
Mały Wodospad
: 05 kwie 2024, 23:18
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Byłem wdzięczny za to, że nie naciskał zbytnio na mój przepis. Posłałem mu tylko tajemniczy uśmieszek
– Przeświadcenie Dobrobytu i Gwiazdeczka mnie uczyli za pisklaka. Wspólne spędzanie czasu. Jestem smakoszem i lubię zjadać najlepsze kąski. – spojrzałem na niego łakomym wzrokiem i oblizałem się po pyszczku. Dawno nie zjadałem niczego dobrego w tak dobrym towarzystwie.
....Kiwnąłem głową. Dobrze, że się jakoś dogadują. Szkoda tylko że wolno to idzie, ale cóż czego wymagać można od dwóch dusz w jednym ciele? Ogon już dotarł prawie do boku
– Dobra... Bardzo dobra... – w tym momencie mój ogon zaczął łaskotać samca po boku. Wkradając sie krańcem piór w jego futerko. Posłałem mu uśmiech przyjemny i do ogona miały dołączyć łapki, al e w tym momencie obok nas wylądowała Thrud ze swoim pyskiem pełnym zainteresowania. Wpatrywała się w mięso na ogniu.
Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 06 kwie 2024, 18:34
autor: Łuna Czaroitu
– Przeświadczenie? – Hm, nie spodziewał się znajomego imienia członka jego stada. Nie żeby to było jakieś zaskakujące, przecież mieli prawo się znać, czy to rodzina czy przyjaciele. Mimo wszystko ucho drgnęło słysząc znajome imię. – Ooo, to miło. – uśmiechnął się, mrużąc przy tym lekko oczy. – A tak z ciekawości, znasz jeszcze kogoś ze Słońca? – przechylił łebek.
– Heh, waleczna duszyczka. Może i ja się czegoś od niej nauczę. – Wzdrygnął się odrobinkę, gdy pierzasty ogon zaczął smyrać jego bok. – Ej, znowu zaczynasz… – rzucił żartobliwie, ale i nieco ostrzegawczo. W końcu to Xeri ostatnio zwyciężył. Chyba, że Yngwe znowu chciał przegrać? (Co z tego, że teraz przewyższał Słonecznego rozmiarem i prawdopodobnie łatwo mógłby go przygnieść.)
Nagle tuż obok wylądował kompan, co wymusiło u Xeriego kolejne wzdrygnięcie. Podniósł się nieco na łapy, jakby przygotowywał się do ewentualnej ucieczki albo walki, ale czekał na pierwszy ruch hipogryfa, badając go wzrokiem. Ciało się spięło, a wokół delikatnie zadrgała maddara, gotowa do utworzenia obrony. Dopiero po chwili ogarnął, że stworzenie nie wydaje się być agresywne i skupione bardziej na ich posiłku. Popatrzył na Yngwe pytającym wzrokiem.
Pryzmatyczny Kolec
Mały Wodospad
: 07 kwie 2024, 12:12
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Kiwnąłem głową. Znałem jeszcze kilka słoneczek.
– Widmo Tęczy, Kalekę... Jak miał na imię... Ach...! Powiernik pieśni. Do tego orzeszywani bracia Moron i ten drugi... Czuję że jeszcze kogoś pominąłem... – zawstydzony podrapałem się po uchu, a wolną łapką przewróciłem mięsko...
....Łaskotki laskotkami, ale wyładowanie hippogryficy. Czułem maddare krążącą wokół Xeri. Zaś ta wegielkowa kobyła zbliżyła się do obiadu.
– Thrud... Zostaw mój obiad! – ta ne robiąc sobie nic z mojej prośby, chapsła jeden kawałek w ptasi pysk. Usiadła obok i powoli zagryzała sarninę pod drzewem – Wybacz... To moja nowa towarzyszka, Thrud. – spojrzałem na samca i z powrotem zacząłem go delikatnie łaskotać po boku idąc w stronę szyi. Nie zostawię tego futerka bez wymiziania
Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 19 kwie 2024, 0:22
autor: Łuna Czaroitu
– O, okej. – Kiwnął łbem. Przynajmniej z imienia kojarzył wojowników. – Oh, bracia? – Czyli jednak rodzina. Hmh, jeszcze się okaże, że Yngwe zna więcej smoków ze Słońca niż on sam. Trochę głupio mu było, że osobiście nie znał jakoś bliżej zbyt wielu osobników z własnego stada… Ale cóż, nic dziwnego skoro zazwyczaj trzyma się z boku. A poznawanie nowych smoków jest trudne.
– T-Thrud…? – Widząc reakcje zarówno smoka, jak i hipogryfa, Xeri rozluźnił się nieco. Odetchnął głęboko i z powrotem opadł na zad, nadal obserwując czarnopiórą. – Huh? Kompan? – Przechylił odrobinę łeb na bok. – Co nie mówiłeś wcześniej? Już myślałem że zaraz nas zaatakuje czy coś! – rzucił żartobliwym tonem, choć tak naprawdę gotowy był jak do poważnej walki. Ale chyba na takiego nie wyglądał skoro został po prostu zignorowany przez hipogryficę. Wtem znów poczuł cliwienie na skórze.
– Ej! Ty opowiadaj gdzie i jak ją spotkałeś, a nie- yy- no, to! – I zamierzał tak jak ostatnim razem zaatakować okolice pachy Mglistego. Przynajmniej wtedy zadziałało. A on tak łatwo się nie da!
Pryzmatyczny Kolec
Mały Wodospad
: 28 kwie 2024, 0:56
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem
– Pisanie pazurem po wodzie. Ich ojciec mnie wychowywał. Miłe duszyczki – posłałem mu lekki uśmiech. Widziałem to mikro zakłopotanie. Zaczepiłem go lekko i po przyjacielsku. – Uszy do góry. Prawdę mówiąc znam więcej słonecznych smoków i z własnego stada. – wypaliłem ze szczerością w głosie. Jakoś za swoimi nie przepadam. Są zbyt... Inni i widzą tylko ojca w moich czynach i słowach.
...Kiwnąłem głową i spojrzałem oburzony na samicę hipogryfa, która jak nigdy nic zjadała płat mięsa. Bogowie co ja mam z tą latającą koniną.
– Parę dni dopiero jest moim kompanem. Spotkałem ją na polowaniu w górach. Jest łagodna jak baranek, ale zajęła moje ulubione skóry. – fuknąłem oburzony i wróciłem do łaskotania. Niestety nie pozostał mi dłużny. Tak dobrał się do moich pach. Zaśmiałem się i miziałem samca w jego czułych punktem. Zobaczymy kto tym razem przegra walkę na gilgotki. Na to wszytko patrzyła węglowa kreaturka z lekkim politowaniem. Nie wtrącała się, choć wnikliwie analizowała co się dzieje.
Alternatywna Łuska
Mały Wodospad
: 11 maja 2024, 18:27
autor: Łuna Czaroitu
– Aah, czyli w ten sposób. – Zbliżył na moment łapę do pyska, jakby w zastanowieniu. – Hah, a ja na odwrót. Niedługo chyba poznam więcej Mglistych niż Słonecznych. – Zaśmiał się cicho. – Przynajmniej na tyle, żeby wymienić z kimś parę zdań. – Tak jakoś wyszło. Trudno mu było integrować się z własnym stadem, szczególnie, że dalej martwił się nieprzyjemną sytuacją z jednej z poprzednich ceremonii. Często więc wybywał na dłuższe spacery i zdarzało mu się porozmawiać z paroma smokami z innych stad. – To co robisz w Mgłach w takim razie? – Wypalił trochę bez zastanowienia. Przemówiła bardziej jego ciekawość, co do bycia wychowanym przez Dobrobyt. Dopiero po chwili zorientował się, że temat może być wrażliwy. – Znaczy- yyy… nie muszę wiedzieć. Jakby co. – Próbował jakoś wybrnąć.
Uważnie przyglądał się hipogryfowi. Wow, jeszcze nigdy nie widział takiego na żywo.
– Ooh, ciekawe! Czyli mam rozumieć, że zakładanie więzi było proste? – zerknął na Yngwe z uśmieszkiem. Słyszał już parę historii związanych z kompanami, także ciekawy był jak wygląda oswajanie takiego stworzenia. – Czy jednak trzeba było ją jakoś podejść? – Spojrzał znów na spożywającą mięso Thrud. Wzdrygnął się i wrócił wzrokiem, gdy perłowofutry ponowił atak. – No nie- dalej ci mało? – Parsknął śmiechem, wyginając ciałem by uniknąć łaskotek. Spróbował złapać łapy samca, obrócić się i skierować jego kończyny do ziemi, po czym znowu zaatakować pachy, próbując przy tym przewrócić przeciwnika na bok. Szanse może miał niewielkie, zważając na jego cienkie łapki, ale spróbować warto.
Pryzmatyczny Kolec