Strona 39 z 39

Diamentowy Strumień

: 24 mar 2025, 14:01
autor: Budowniczy Ruin

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nefryt oczu na moment spoczął na nauczycielu, po czym znowu powędrował ku iluzji. Miał jej nadać fizyczności? Spróbować nie zaszkodzi. Nie to, żeby wcześniej już tego nie robił, acz raczej nie skupiał się na szczegółach, tylko efekcie, jaki chciał osiągnąć. Można powiedzieć, że w jego wykonaniu obraz traktował oddzielnie od innych fizycznych właściwości. Wyjątkiem była mgła, ale ona zawsze pojawiała się przy czerpaniu ze źródła. Była bardziej efektem ubocznym, niż działaniem zamierzonym.

Ponownie skupił się na maddarze, która kłębiła się wewnątrz jego tworu. Odetchnął, po czym starając się nie zaburzyć już utworzonego obrazu, zaczął nadawać mu domniemanych cech. Najpierw wyobraził sobie jakąś powłokę, która jest namacalna. Potem zaczął nadawać jej cech – twardości rogom i kolcom, miękkości ciału, szorstkości łuskom. Nie było to łatwe, ale jakoś tam szło. Co jakiś czas musiał dotknąć swojego tworu, by upewnić się, czy dobrze oddał odczucie. Jednak im więcej szczegółów starał się uzyskać, tym trudniej było to wszystko utrzymać w pamięci – wszak musiał podtrzymywać wyobrażenie przez cały czas pamiętając o każdym szczególe. Dlatego w pewnym momencie, gdy dodawał nowy szczegół, inny mu umykał. Wyglądało to trochę jak próba rzeźbienia w zbyt mokrym piachu, a w tym przypadku – mgle.

I jak to bywa z tego typu budulcem, całość w końcu nie wytrzymała, rozmazała się i.. wyparowała. W głowie piastuna pojawiło się ukłucie bólu, jak zawsze, gdy przesadzał ze Źródłem.
Uh.. wiesz. To nie tak, że wcześniej tak nie próbowałem. – Dziobaty pysk Budowniczego wykrzywił kwaśny grymas. Pomasował sobie skroń.
Zawsze jak próbuję ogarnąć zbyt wiele, tak to się kończy. – Wskazówka ze zmniejszeniem tworu była rzeczywiście pomocna, ale chyba wciąż potrzebował praktyki. Albo innych wskazówek?

Pełnia Rozkoszy

Diamentowy Strumień

: 09 kwie 2025, 9:38
autor: Pełnia Rozkoszy
Bez przerwy obserwował, zapamiętując nad czym muszą popracować w mniejszej skali. Odezwał się dopiero, gdy twór ostatecznie znikł.
– Wydaje mi się, że chcesz zrobić zbyt wiele, jak na swoje możliwości. Warto spróbować to ujednolicić. – Wyciągnął prawa łapę do przodu, odwracając poduszkami do góry. Chciał stworzyć na niej mysz, większą niż te występujące w naturze mniej więcej czterokrotnie. Jej ciało miało jakieś trzy szpony długości, ogon kolejne półtorej. Smukła głowa, para czarnych ślepki i okrągłe uszka obecnie postawione na sztorc, jakby nasłuchiwała. Jasny nos i trzy pary wąsików, a pod nimi zamknięty pyszczek. Gryzoń w całości pokryty był krótkim, szarym futerkiem, wyglądało na całkiem miękkie. Na ogonie rzadziej rozsiane, tworzyło coś na wzór meszku, podobnie było z uszami. Tam przebijał się delikatny, różowy kolor skóry. Sylwetka smukła, oparta na czterech łapakach, z drobnymi palcami.
Nie było to jednak iluzja, w całości zbudował ją z masy przypominającej glinę. Miękkiej i dającej się formować, a gdy już przybrała odpowiednią formę, mimo zachowanej elastyczności dość wytrzymałej by imitować drobne ciałko. Nie rozwodził się nad każdym elementem osobno, wszystko było z jednego materiału, mimo różnego wyglądu oraz struktury. Wraz z pojawieniem myszy, jego łapa delikatnie opadła niżej, miała ona swój ciężar, niby niezbyt duży, ale nadal odczuwalny. Zapach również się zgadzał, delikatnie ziemny, jakby dopiero co wygonili ją z jakiegoś tunelu. Zadbał nawet o to, by było lekko ciepła.
– Zobacz, nie staram się wykonywać poszczególnych części z innego budulca, wszystko jest z gliny. Manipuluje jednak jej zabarwieniem, formą, tym jakie ma otrzymać cechy. Najpierw formuje ogólny kształt, później jeśli czuje się na siłach dbam o szczegóły. – Wyciągnął łapę z myszą w stronę Budowniczego. Mógł ją dotknąć, zrzucić, zgnieść. Nie byłoby krwi, ani oporu kości, twór zmieniłby się w zdeformowaną formę, a w środku przebijałby się beżowy kolor samego budulca.
– Spróbuj najpierw skupić się na najbardziej podstawowych rzeczach. Z czego to zbudujesz? Jakie cechy nadasz temu materiałowi – ma być ciężki, twardy czy miękki, na ile elastyczny, wytrzymały. Mając bazę zacznij go formować – łapy, ogon, skrzydła, jak ma wyglądać łeb. Nie rzucaj się od razu na detale łusek. Nadaj mu odpowiednie barwy, zapach, ciepłotę ciała. – Niektórzy czarodzieje tkali takie rzeczy podczas walk, mając znacznie mniej czasu.

Budowniczy Ruin

Diamentowy Strumień

: 11 kwie 2025, 22:24
autor: Budowniczy Ruin
Budowniczy trącił pazurem mysz na łapie Pełni, a ten wszedł w nią niemal jak w masło. Nie dała wrażenia futrzanej istoty, ale rzeczywiście, inne elementy, na których skupił się ziemisty dało się wyczuć. Problem z tym, że Budowniczy takie rzeczy też potrafił robić. To właśnie rozmiar, szczegółowość, różnorodność materiałów i ruch sprawiały mu problemy – po prostu istniała granica ilości rzeczy, której jeszcze nie mógł przekroczyć. Może właśnie badanie jej i przesuwanie powinno pomóc mu się rozwijać?
Dobrze, spróbuję. – Skinął głową i uniósł swoją łapę tak, jak nauczyciel.

Na początek zaczął od czegoś małego. Wstęgi mgły prześlizgnęły się między smoczymi pazurami, zgęstniały i uformowały drobnego ptaka – sikorkę. Z początku był tylko szary, gąbczasty kształt, ale rychło zaczęły formować się skrzydła, nóżki i łebek. Na model nagle wyrosły niebieskie i żółte piórka, jak również dziobek i nóżki nabrały koloru. Oczka zrobiły się szkliste, a wszystko nabrało połysku. Ptaszek zyskał wagę, acz tak nieznaczną, że niemal pomijalną. Zyskał też odrobinę ostrej, ptasiej woni i ciepełka. Wasak zrobił dokładnie tak jak Pełnia – jego twór był jednolity – wszędzie równie gąbczasty i sprężysty, acz dobrze sprawiało się to w roli piór i ptasiego ciałka. Chcąc pójść krok dalej, nadał dziobowi twardości, a nóżkom sztywności. Ptaszek poruszył się też lekko, podskoczył, ćwierknął, po czym zniknął.
Jak są małe, to jeszcze daję radę. Lepiej wychodzą mi przedmioty, zjawiska i iluzje. Ptaki lubię czasami obserwować, stąd ten malec. – Wyjaśnił, ale nie zamierzał tutaj poprzestawać. Teraz coś większego.

Mgła ponownie zawirowała, acz tym razem na ramieniu drobnego samca. W jej miejscu pojawiła się podłużna sylwetka o krótkich nóżkach i opływowych kształtach. Chwilę potem pojawiły się szczegóły – coś, co wyglądało jak mokra sierść, czarny nosek i oczka, wąsiki, pazurki, płaski ogon. Wreszcie wydra nabrała kolorów, rzecznego zapachu, ciężaru i temperatury. Wykonał ją z podobnej gąbki, co ptaszka, acz nieznacznie gęstszej – bo okazało się, że tworzenie tego gąbczastego materiały z maddarowej mgły przychodziło mu dość naturalnie. Na koniec zmatowiała figurka nabrała wilgotnego połysku, po czym poruszyła noskiem i ogonem.
Hmm.. – Bagienny zamruczał do siebie, po czym odwrócił łapę, upuszczając model na ziemię. Starał się imitować naturalny ruch upadania i wpływ na podłoże, ale wydra poruszyła się nienaturalnie i trochę "rozmazała" po drodze. Dopiero gdy była na ziemi poprawił jej postawę i wygląd.

Potem próbował z jeszcze większym zwierzęciem i większym. Widać było, że im więcej czerpie maddary ze Źródła, tym trudniej było mu o szczegóły i realizm tworu. Ćwiczył jednak pod okiem drugiego piastuna starając się odnaleźć kolejne sposoby i techniki, by ułatwiać sobie pracę i omijać ograniczenia.

Pełnia Rozkoszy

Diamentowy Strumień

: 04 maja 2025, 20:47
autor: Pełnia Rozkoszy
Nie dało się wszystkiego nauczyć w jednej chwili, on zaś wyznawał zasadę małych kroczków. Od pojedynczego budulca, po bardziej skomplikowane kombinacje, tworzące jedną, niezawodną całość.
Obserwował spokojnie tworzenie ptaszyny, która wizualnie wyglądała bardzo dobrze.
– Dlatego skupiamy się na rzeczach, w których nie czujesz się pewnie. – Napomknął, przenosząc spojrzenie na wydrę. Sumandra ucieszyłaby się najpewniej z kompanki do zabawy, nie przyjmując do wiadomości, że jest ona jedynie chwilowym wytworem ze smoczej magii.

Przy kolejnym tworze, musiał nieco zmienić kierunek nauki.
– Pamiętaj, że źródło nie jest bezdenne. Jeśli będziemy tutaj zanadto szaleli, potrzebny będzie odpoczynek. – Mówili o oddziaływaniu na otoczenie, do tego też zamierzał przejść.
– Spróbuj stworzyć coś, co wykopie nam tutaj niewielką dziurę i wydobytą z niej ziemię, zrzuci w jedno miejsce. Niech to będzie coś wielkości dzika, w całości materialne. – Dał mu pełną dowolność w wyborze.

Budowniczy Ruin

Diamentowy Strumień

: 06 maja 2025, 10:00
autor: Budowniczy Ruin
Tego mu przypominać nie trzeba było. Bagienny już lawirował na granicy swojej wytrzymałości, a miał wrażenie, że to dopiero początek. Ciekawe czy zemdleje? Uwolnił swoje ostatnie dzieło i pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Ucisk w skroniach oczywiście już się pojawił.
Jakieś zwierzę? – Rzucił bez przekonania, właściwie nie oczekując odpowiedzi.

Jakby miał wykopać dziurę magią, najpewniej związałby maddarę z ziemią i po prostu poruszył całość z miejsca na miejsce. Najczęściej jednak, gdy czegoś na przykład szukał, grzebał w ziemi szponami. Pierwszy sposób był wydajny, ale męczący. Drugi szybki i łatwy, ale raczej powierzchniowy. Nie za bardzo widział sposób, jak to połączyć, a o narzędziach do kopania nawet nie miał pojęcia. Skupił się więc na jakimś kopaczu. Może borsuk? Zdarzyło mu się widzieć, jak sprawnie potrafią wygrzebać w ziemi dziurę.

Odetchnął, starając się ignorować narastający ból głowy. Mgła zawirowała jak zawsze i uformowała sporej wielkości, przysadzisty, opływowy kształt, na którym od razu zaczęły formować się charakterystyczne szczegóły. Uszy, nosek i linia pyszczka pojawiły się na mordce. Krótkie tylne i mocne przednie łapki podparły ciało. Zaokrąglony grzbiet pokrył się przylegającym futerkiem i zakończył krótkim ogonkiem. Całość zrobiła się szarawa, poza pyszczkiem, który ozdobiły pasy bieli i czerni. Wszystko wykonane było z tej samej, gąbczastej materii.

To było łatwe. Zaczął więc nadawać pazurom twardości i ostrości, acz szybko zmienił podejście, przypominając sobie nauki Pełni. Zmienił po prostu całą strukturę tworu, by stała się mocniejsza i trochę bardziej sztywna – przecież nie będą go głaskać. Zmienił też pozycję borsuka, wyginając go nieco i wyciągając, by "zawisł" nad miejscem, gdzie miał kopać – istotne były łapy, a reszta mogła przecież pozostać praktycznie nieruchoma. Ale teraz należało wydłużyć łapy, by mógł sięgnąć do ziemi, więc i to piastun zmodyfikował, a przy okazji poszerzył "łopaty" pazurów. Tym sposobem borsuk zamienił się w swoistą bestię do kopania, acz nadal dość zwierzęcą, by móc wyobrazić sobie jej ruchy.

Poruszone maddarą łapy poszły w ruch. Zwierzak wbijał pazury w ziemię i wygrzebywał z niej porcje piachu z całkiem sporą sprawnością. Przy każdym ruchu łapy unosił się lekko, by sypnąć piachem pod sobą w dal, tworząc za sobą kopczyk. Budowniczy był tak zafascynowany swoim tworem, że zatrzymał go dopiero, gdy główka zniknęła w dołku sięgając po kolejną porcję piachu. Wtedy twór zamarł, a bagienny z syknięciem i przymrożeniem ślepi uwolnił maddarę. Ból w skroniach się nasilił. Czarnołuski gibnął się lekko od zawrotów głowy.
I.. jak? – Zapytał oddychając widocznie głębiej.

Pełnia Rozkoszy

Diamentowy Strumień

: 18 cze 2025, 8:51
autor: Pełnia Rozkoszy
Nie chciał też zbytnio nadwyrężać, nie narzucał mu więc ani tempa pracy, ani co konkretnie ma użyć do wyznaczonego zadania.
– Masz pełną dowolność w tym, co konkretnie to będzie. – Jeśli chciał zwierzę, mogło być zwierzę. Jakieś przedmiot? Jeśli spełni swoje zadanie, to jak najbardziej. W takich momentach jedynym ograniczeniem była ich własna wyobraźnia.

Spokojnie obserwował pojawienie borsuka, uśmiechając się lekko gdy przypomniało mu się ile problemów owe zwierzę przysporzyło im kiedyś na polowaniu. Prędko jednak wrócił myślami do nauki, czekając, aż powstanie dołek.
– Nie chciałbym spotkać takiego na polowaniu, ale tutaj spełnił swoje zadanie. – Przyznał rozbawiony, poprawiając swój siad.
– Myślę, że na dzisiaj to byłoby wszystko. Na pewno jesteś zmęczony, a działania na siłę przyniosą raczej odwrotny efekt od zamierzonego. Na pewno warto ćwiczyć, czy to na czymś mniejszym, gdzie będziesz mógł próbować nadawać coraz dokładniejsze cechy, ale i większych. Nie ma się też co bać brać wzorce z otoczenia, to całkiem fajny przykład do podpatrywania i kopiowania. – Z drugiej Budowniczy na pewno o tym wiedział, w końcu również był piastunem i z pewnością uczył innych.

Skoro mieli te bardziej oficjalną część za sobą, mógł się nieco rozluźnić.
– Jesteś może głodny? Mam trochę suszonego mięsa. – Zaoferował, w ramach odpoczynku po nauce.

Budowniczy Ruin
Możesz wrzucić raport z MP 2

Diamentowy Strumień

: 18 cze 2025, 13:51
autor: Budowniczy Ruin
Wymęczony mglak uśmiechnął się blado na komentarz nauczyciela, po czym z westchnieniem ulgi rozproszył zaklęcie. Był wyczerpany – tego nie dało się ukryć.
Dziękuję za naukę. Będę ćwiczył oczywiście. Właściwie, inaczej nawet nie mogę, bo Źródło często mi się przydaje podczas nauczania. – Skinął łbem z wdzięcznością za otrzymane wskazówki i trening.
I chętnie skorzystam z poczęstunku. Sam przyniosłem trochę suszonych grzybów. – Odpowiedział z uśmiechem, acz zamiast ich wyciągać, ruszył do pobliskiego strumienia.

Pił spokojnie i uważnie, rozkoszując się odświeżającymi właściwościami wody. Ból skroni nie zniknął zupełnie, ale nieco zelżał. Dopiero, gdy ugasił pragnienie, bagienny wrócił do rozmowy, grzebiąc w swojej torbie.
Dużo masz pracy w Ziemi? Mam wrażenie, że jako piastun ciągne muszę sobie szukać jakiegoś zajęcia. – Zagadnął niezobowiązująco.

Pełnia Rozkoszy

Diamentowy Strumień

: 15 lip 2025, 11:56
autor: Pełnia Rozkoszy
Swoją torbę położył na jednym z bardziej płaskich kamieni, by na drugim ułożyć zawiniątko pachnące mięsem. Rozwinął je, po czym przysiadł wygodnie.
– O, udaje Ci się je ładnie zasuszyć? Ostatnio gdy próbowałem, część się zepsuła. – Robił to jednak po raz pierwszy, nie było to więc najpewniej nic dziwnego.

Poczekał spokojnie, aż Budowniczy ugasi pragnienie.
– W sumie zależy, są dni gdzie nie wiem w co łapy włożyć, a takie gdzie rzeczywiście brakuje mi zajęcia. Najwięcej czasu zajmuje wykarmienie kompanów, jeszcze czasem wspomagam w tym Słońce. – Zbyt wiele wolnego czasu, potrafił odczuwać jako udrękę. Nuda potrafiła pochłonąć go bardzo szybko, o ile dzień lub dwa na odpoczynek bywały odpowiednie, tak więcej nie bardzo. Wtedy też szukał sobie zajęcia, czasem próbował uczyć czegoś nowego, a czasem wędrował.
– A jak w Mgłach? Gdybyś kiedyś potrzebował pomocy, możesz śmiało dać mi znać. Jeśli będę w stanie, na pewno jej udziale. – Zapewnił.

Budowniczy Ruin

Diamentowy Strumień

: 17 lip 2025, 14:06
autor: Budowniczy Ruin
Z torby wyciągnięty został kawałek przetartego materiału, a na nim, obok mięsa, wylądowało kilka garści suszonych opieńków i borowików. W powietrzu rozszedł się intensywny, grzybowy aromat.
Też miałem ten problem. Na szczęście moja matka zna się nieco na kuchni dwunogów. – Zaczął wyjaśniać, unosząc między szponami zasuszoną nóżkę.
Dobrze najpierw potrzymać je trochę nad dymem, by pozbyć się robaków. Potem można ułożyć je na takiej kratce z patyków, by miały przewiew i najlepiej w nasłonecznionym miejscu. – Zdradził swoje sztuczki. Podobnie zresztą suszył mięso, choć tu czasami używał ognia.

Grzybowy kąsek trafił do pyska. Wasak żuł go chwilę z rozmysłem, a potem wskazał zachęcająco resztę Arigiel'owi.
Czyli polowania. Podobnie u mnie, choć ja jeszcze sporo pracuję nad innymi projektami. A pomiędzy tym wszystkim, nauki. Ostatnio było sporo młodych w Mgłach, to miałem co robić. – Uśmiechnął się na to wspomnienie. Lubił uczyć.
Dobrze wiedzieć, że jest ktoś na kogo pomoc można liczyć. Dziękuję. – Ucieszył się na propozycję starszego nauczyciela. – Mnie też oczywiście możesz wezwać, gdyby były jakieś problemy.

Po wymianie uprzejmości i zapewnień, Budowniczy czas jakiś spędził jeszcze na swobodnej rozmowie i wymianie doświadczeniami. Wypytał też Pełnię o wskazówki, jak stać się lepszym mentorem i pomagać innym rozwijać się, nawet jeśli sam nie posiadał potrzebnej wiedzy.

Po miłym spotkaniu, bogaty w nowe doświadczenia, powrócił na tereny Mgieł.

// zt
Pełnia Rozkoszy