Strona 38 z 53

: 27 gru 2020, 14:45
autor: Spaczone Źródło

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Pierwszy skok samcowi wyszedł zdecydowanie gorzej, niż się spodziewał. Łapy miały go ponieść do smoczycy, ale wylądował po prostu na ziemi, a ona już stała oddalona od niego i wyraźnie czekająca na kolejny ruch z jego strony. Chłodne powietrze uleciało z jego nozdrzy, gdy ten się obrócił do niej przodem. Uśmiechnął się zadziornie i znów przybrał pozycję do skoku.
Oj, rozgrzewam się po prostu. – Zapowiedział i nagle wystrzelił do przodu. Smok poderwał piasek z plaży, próbując stworzyć pozory, że ma skoczyć w swoje prawo, aby podbiec nieco do smoczycy, ale natychmiast wybił się z zadnich łap, aby ruszyć wprost na jej zad. Miał wylądować przy niej i skoczyć zaraz na nią, próbując ją po prostu przygnieść własnym cielskiem do ziemi. Szpony starał się chować, odpowiednio ustawiając palce. Zaraz też oparł się na silnych, zadnich łapach, aby nie leżeć na towarzyszce. Czy mu się uda z drugim razem? Zobaczymy.

: 27 gru 2020, 21:57
autor: Diamentowe Serce
Prowokowała go. Bez dwóch zdań. Robiło się bardzo ciekawie, bo oboje byli bardzo wytrwali i dobrze wyszkoleni w swojej sztuce. Choć jeszcze długa droga przed nimi, mieli już bardzo dobrze opanowane umiejętności łowieckie. Smoki skoczyły prawie jednocześnie dając świetny pokaz wzorowego ataku i uniku. Po pierwszym ataku Mora, robiła wszystko by jeszcze bardziej zmotywować samczyka do przyłożenia się do następnego, a jednocześnie starała się nie rozproszyć, bo zamierzała dłużej się z nim pobawić.
Gdy smok ustawił się do niej przodem uśmiechnęła się do niego błyskając białymi kłami. Smok wykonał skok, wybijając się od piaszczystego podłoża, które wystrzeliło w powietrze jak po wybuchu. Przez moment ametystowa samiczka zawahała się, gdyż widok jakim ją zaskoczył był bardzo ciekawy. Smok skoczył nie na nią, ale obok niej. Czyżby celowo?
Napięła mięśnie zamierzając odbić się w drugą stronę, ale było już za późno. Zdołała tylko ugiąć tylne łapy obniżając zad, gdy nagle jej tył został przygnieciony przez łapy Shirona. Rzecz jasna nic jej nie zrobił. To była tylko zabawa! Ale dziwne uczucie przegranej sprawiło, że przeszył ją zimny dreszcz.
– Heej! – zaśmiała się jak nigdy w życiu. Jej ogon nerwowo uderzył go w tylne łapy, ale nie powinno go to zaboleć. Samiczka wywróciła się na bok i oparła tylną łapę na jego piersi, zapierając się o niego. Jej śmiech przeszył powietrze niczym poranny świergot setek ptaków. Brzmiał krótko, bo musiała się opanować, aby coś powiedzieć.
– No i właśnie upolowałeś smoka. Gratuluję i życzę smacznego – zachichotała żartując. Kwiat na za jej uchem obluzował się upadł na trawę za jej karkiem, czego nie zauważyła. Ale nawet bez tej ozdoby wyglądała w miękkiej poświacie księżyca tak pięknie, że trudno było od niej oderwać wzrok. Delikatne rysy jej pyszczka i połyskujące oczy, hipnotyzowały swoją urokliwością. Wyglądała kwitnąco. I była szczęśliwa. Przy Shironie nie odczuwała lęku. Ufała mu i cieszyła się, że mogła być przy nim... po prostu sobą.

: 27 gru 2020, 22:15
autor: Spaczone Źródło
Shiron zamruczał zdziwiony, że udało mu się ją złapać. Spoglądał na nią, dłuższą chwilę, sycąc ślepia widokiem smoczycy pod jego łapami. Dobrze, że padła na ziemię, bo jeszcze by się za bardzo przytulali do siebie.
Sama prosiłaś. – Wygarnął, obniżając lekko łeb. Przymknął ślepia i łagodnie otarł się o bok jej szyi, nadal daleko od tętnic, aby nie obawiała się jego ruchu w tej okolicy. Powoli zszedł z niej i przysiadł obok. Dmuchnął ciepłym powietrzem na nią i podniósł delikatnie kwiat. – Gdzie Ty kwiaty znajdujesz o tej porze roku, hm? – Podpytał, ale jego spojrzenie znów przesunęło się na nią. Delikatnie nałożył jej ponownie kwiat na głowę, próbując go jakoś mądrze zaczepić. Zabrał zaraz łapę, aby nie irytować samiczki zbędnym grzebaniem.

: 27 gru 2020, 23:23
autor: Diamentowe Serce
Czy tak czuła się łania, która pada pod łapami Shirona? Mora czuła ten dreszczyk emocji, sztukę upadku, tak przesączoną gorzkim posmakiem porażki. Nie była tak dobra dla niego, jak to sobie wyobrażała. Może przed innym uciekłaby i uciekała w nieskończoność, lecz dla Źródła mogłaby upaść, poddać się bez walki raz, czy dwa razy. Zaufanie jakim go obdarzyła, gdy zbliżał swoją głowę do jej smukłej szyi, było ponad to co mógł docenić. Niewyobrażalnie ostrożna wobec takich gestów, zadrżała pod skórą, gdy ciepły oddech jego oddechu wtargnął pod gładkie futerko mrowiąc skórę delikatnymi prądami. Zamrugała szybko, przypatrując mu się jednym okiem. Uniosła łeb wyżej i przechyliła go, aby policzkiem musnąć jego czoło. Odsłoniła się, lecz ciągle na niego patrzyła. Puścił ją, a ona natychmiast wstała. Nieopacznie upuszczony kwiat ledwo uratował spod jej łap, które mogły go zgnieść, gdyż była trochę zbyt nieuważna.
Popatrzyła na rozwinięty pączek rozwaru, który trzymał w łapie i oglądał zadziwiony.
– Miałam trochę czasu, żeby znaleźć miejsce, gdzie jest cieplej. Odkryłam pewną łączkę, gdzie zostało ich troszkę. Ten jest niestety ostatni.
Nachyliła głowę, aby ułatwić mu zaczepienie kwiatka ponownie. Nagle wpadła na iście szalony pomysł!
– Mam pomysł – powiedziała i wstała z miejsca. Skrzydło po zewnętrznej stronie rozwarło się z szelestem ocierających się piór, błyskających niczym ławica ryb. Smoczyca zniżyła głowę oglądając każde w zasięgu głowy i wyciągnęła jedną z odpowiednio długich i pięknie stonowanych lotek, gdzieś w środku opierzenia. Zakuło tylko krótko. Zwykle miała jakieś luźne pióra, ale przed wyjściem zrobiła mały przegląd i pozbyła się tych odpadających.
Z piórem w jednej łapie przysiadła naprzeciwko Shirona i popatrzyła na niego z uspokajającą miną. Nie chciała żeby się przestraszył. Łapami objęła jego szyję i pokierowała ją do przodu, ale trochę w bok. Serce waliło w jej piersi jakby miało przebić pierś i zaraz wyskoczyć na zewnątrz. Jego aksamitnie miękkie i gładkie włosy na grzywie były w idealnym stanie i musiała się postarać, żeby mu nie wyrwać przez przypadek ani jednego włoska. Zaczęła delikatnie owijać kilka włosków wokół pióra i robić małą pętelkę. Nie znała się na pleceniu, więc nie wiadomo było, czy Shiron nie zgubi tej pamiątki. Ale może się okazać, że nie doceniała swoich umiejętności manualnych i piórko będzie się trzymało całymi księżycami. Tak, czy siak, gdy skończyła i jeszcze pogładziła jego długą grzywę zafascynowana ich długością i lśnieniem.
Cofnęła łapy i odłożyła je na ziemi.
– Teraz będziesz musiał się tłumaczyć w Pladze, co to za ptaszysko wkręciło ci się we włosy – na koniec zdania uśmiechnęła się delikatnie. I... zastanawiała się, czy nie przesadziła.

: 27 gru 2020, 23:32
autor: Spaczone Źródło
Shiron dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ciągle wpatrywał się w smoczycę jak w malowany obrazek. Ciągle czuł jej zapach, ale smoczyca mogła zauważyć, że wstrzymywał oddech, gdy znajdował się bliżej niej. Z jednej strony pachniała ogniem, ale z drugiej też sobą, a ten zapach był silny. Zbyt silny dla Shirona, aby chciał się mu poddawać dłużej. Shiron był dziś niczym chorągiewka. Z jednej strony pożerał ją wzrokiem, chcąc jeszcze się zbliżyć i po prostu ją przytulić, a z drugiej zachowywał dystans i opanowywał drżenie ciała. Teraz to ona wykonała jednak ruch, zbliżając się do niego. Obserwował ją, bijąc się w myślach. Chciał się odsunąć, ale jego ciało się zawahało. Pozwolił jej się zbliżyć, znów wstrzymując oddech. Jego oczy podążyły za jej łapą, gdy wplatała własne pióro w jego grzywę.
Dziękuję, Moro. Ja niestety nie mam piór, ale mogę dać Ci coś...coś innego. – Nozdrza wypełnił jej zapach, a samiec przymrużył nieco ślepia. Sięgnął zaraz do torby, ale poczuł jak serce bije mu mocniej. Chciał ją dotknąć. Przytulić? Polizać? Jego ogon trzepnął o ziemię, gdy wyciągnął drobną nakładkę na róg. – Myślę, że będzie Ci pasować. – Wyciągnął łapę z drobną nakładką. Mora była zdecydowanie ładniejszą smoczycą, niż on. Jej taka biżuteria z pewnością będzie bardziej pasowała, niż do jego ostrych rogów. Jego ślepia spotkały się tym razem z jej oczami. Uważnie ją obserwował, próbując uspokoić drżenie łapy.

: 28 gru 2020, 0:06
autor: Diamentowe Serce
Samiczka nie wiedziała co się rozgrywa we wnętrzu jej towarzysza. Wahał się, miotał jak ryba bez wody. Zaczepiał, a jednak gdy się do niego zbliżała – od razu spinał, jakby robiła coś złego. Przez to czuła się trochę zdezorientowana i skrępowana. Chociaż! Starała się nie zwracać na to uwagi i być sobą. Być może jakoś podświadomie czuła, że ich znajomość musiała dojrzeć w naturalnym tempie, aby polegała na zaufaniu. Dlatego, kiedy wychwytywała drżenie jego łap, grzebiących nerwowo w torbie, delikatnie się zmartwiła, bo obawiała się, że nieopatrznie go peszyła.
Patrzyła z zaciekawieniem na prześliczną nakładkę wykonaną z niesamowitymi szczegółami, wysadzaną kryształami i wykończoną kształtami motyli. Poruszyła ogonem, który zagiął się jak wąż i zwinął wokół jej łap. Nie wiedziała co powiedzieć. Zatkało ją.
Gdy uniosła wzrok z metalicznego przedmiotu doznała niemałego szoku. Jego oczy. Wpatrzone w nią. Rozwarła mocniej swoje, jakby nie wierzyła. Lubiła dotychczas zaglądać w jego błękitne oczy, ale zwykle patrzył w inną stronę, albo odwracał głowę. Sądziła z początku, że to przez przypadek, ale w końcu zrozumiała, że samczyk celowo unika kontaktu wzrokowego. Dzisiaj uraczył ją podwójnym prezentem. I cały aż drżał. Mora nie umiała zrozumieć czemu tak się to działo, ale gdy ich spojrzenia bliźniaczo-niebieskich oczu spotkały się ze sobą, poczuła lekkie dziwne mrowienie w trzewiach.
Starając się jakoś uspokoić, znowu popatrzyła na biżuterię. Jedno ją zastanawiało...
– Piękne... Ale co to? – zapytała po cichu. Nie miała pojęcia gdzie to miała sobie włożyć. Do głowy by jej nie przyszło, że na róg! Niestety Shiron musiał chyba wziąć sprawy w swoje łapy. Mora patrzyła na niego przerażona po raz kolejny swoją niewiedzą i tym, że mogłaby go urazić. Chciała przyjąć ten dar, ale dobrze, że spytała zamiast od razu wciskać sobie tą nakładkę na koniuszek ogona.

: 28 gru 2020, 0:12
autor: Spaczone Źródło
Smok spoglądał w jej ślepia wstrzymując oddech. Zwykle bał się bezpośredniego spojrzenia, ale teraz poczuł się na tyle na siłach, aby odwzajemnić ten wzrok. Mora miała piękne oczy. Takie obce, ale tak podobne do jego własnych, czy do jego mamy. Czy mogła być z nim spokrewniona? Wątpił, bo przecież by się dowiedział. Powiedzieliby mu, prawda? A nawet jeśli. Do pieruna, pewnie i nawet to by zignorował.
Samiec zamrugał nieco oczami i przeniósł je na nakładkę. No tak, przecież on też musiał się dowiedzieć. Wziął w łapę narożnik i powoli podszedł do niej.
Jeśli pozwolisz... – Zaczął i jeśli tylko pozwoliła, to sięgnął łapą do jej rogu. Nałożył motylkową ozdobę na niego i ruszył łbem w kierunku wody. W odbiciu pewnie smoczyca bez problemu zobaczy ozdobę na swoim lśniącym, białym rogu. Podczas, gdy smoczyca pewnie poszła się oglądać, ten spoglądał na nią z boku, przyglądając się jej futerku na pyszczku i szyi. Jego nozdrza rozchylały się nieco, próbując podłapać jeszcze trochę jej zapachu. Jego ogon znów poruszył się łagodnie, gdy samiec zbliżył się minimalnie do niej. Znów przycupnął te parę milimetrów bliżej, ciekawy, czy spodoba jej się mały podarek.

: 28 gru 2020, 0:50
autor: Diamentowe Serce
Ależ oczywiście, że pozwoliła. Prawdę mówiąc liczyła na jego pomoc, bo wierzyła, że cokolwiek zrobi z tą tajemniczą ozdobą – zrobi to lepiej od niej. Gdy się wywyższył, trochę wyciągając ciało i unosząc się na nogach zrozumiała, że to coś na głowę i zgięła powoli szyję, żeby pomóc mu założyć srebrną nakładkę. Zbliżywszy przez to nos do jego piersi z miłym zaskoczeniem poczuła wyraźniej jego zapach, który bardzo się jej spodobał, pomimo tego, że nosił też spore ślady innego stada.
Poczuła jak wsuwa coś na róg i zdziwiła się lekko. To było ostatnie miejsce o którym by pomyślała. Dlaczego? Po prostu nie widziała swoich rogów i czasami zdarzało się jej o nich zapomnieć. Szczególnie nieprzyjemne sobie o nich przypominała, gdy wplątywała je w jakieś gałęzie. Raz nawet utknęła przez nie z głową w norze między korzeniami drzewa. Stare dzieje.
– Skąd to wziąłeś? Jest na pewno dużo warte. Nie wiem, czy mogę to od ciebie przyjąć – powiedziała, pomimo, że czuła się niewyobrażalnie wyróżniona z takim cudem na rogu. Będzie musiała poprosić Zorzę, żeby osadziła ją jakoś na stałe na tym rogu, gdyż bała się, że mogłaby to zgubić. Lecz tego już nie powiedziała samczykowi. Zauważyła jak daje jej znak głową i bez wahania zrobiła to co proponował, czyli wstała i podeszła po cichu do wody. Samiczka stanęła nad taflą i opuściła głowę na smukłej szyi. Balansujący ogon zdradzał jej ogromny zachwyt, zanim jeszcze cokolwiek powiedziała. Smoczyca wyglądała absurdalnie. Jak nie z tego świata. Przyozdobiona kryształowym wianuszkiem na rogu, z kwiatem przyozdabiającym delikatność rzadkiego piękna, mieniła się na grzbiecie konstelacjami drobnych iskierek, skradzionych nocnemu niebu. Pod białym światłem królującego na niebie księżyca, pośród wolno przetaczających się przy brzegu mgieł, wydawała się ledwie przewidzeniem, które, o zgrozo, mogło zniknąć po mrugnięciu powiekami. Ona jednak nie znikała. Dla Shirona nie uciekała, ani nie chowała się w cieniu.
Gdy samczyk podszedł do jej boku, Morze zabiło mocniej serce. Jak okazać mu wdzięczność za taki dar? Co zrobić, żeby niczego nie popsuć? Żeby się nie przestraszył. Patrzyła w swoje nieruchome odbicie, kątem oka obserwując jak podchodzi i siada tuż obok. Jego obecność była niemal osiągalna przez dotyk. Więc co zrobiła? Lekko się do niego zbliżyła, siadając przy nim. Swój ogon położyła na jego ogonie. Zetknęła się z nim udem i skrzydłem, a potem obniżyła głowę i wolno, nienachalnie wsunęła ją pod gardziel Źródła.
– Jest przepiękny, ale tylko dlatego, że jest od ciebie – wymruczała przymykając oczy.

: 28 gru 2020, 0:56
autor: Spaczone Źródło
Smok uśmiechnął się delikatnie, czując przyjemne ciepło w środku. Podobał się jej i to było najważniejsze. Czuł, że będzie jej o wiele lepiej służyć, niż jemu. On jednak nie miał głowy do ozdób, szczególnie biżuterii.
Mój dziadek takie cuda robi. Może mnie kiedyś nauczy. – Odpowiedział na pytanie, spoglądając na smoczycę. Również się do niego przysunęła, a taki drobny znak wywoływał nie tylko drżenie ciała, ale i dziwny gorąc we wnętrzu. Shiron obserwował ją, gdy przytulała się delikatnie do niego. Znów sztywniał, jak sopel lodu, ale tym razem zebrał się w sobie, aby delikatnie oprzeć żuchwę na jej głowie. Minimalnie, delikatnie, aby ją nieco objąć, ale jednak zrobił to. Serce zabiło mu mocniej, co zresztą mogła już pewnie usłyszeć. Przymknął leniwie ślepia, rozkoszując się chwilą i jej ciepłem. – Najważniejsze, że Ci się podoba.

: 28 gru 2020, 1:09
autor: Diamentowe Serce
Czas się zatrzymał. Mogła tak przesiedzieć z nim całą noc i następny dzień. Nie była typem nadpobudliwym i bardzo spodobała się jej ta forma przytulenia. Mogła ciekawsko wsłuchiwać się w jego bicie serca, które raz przyspieszyło, jakby je spłoszyła swoim zbliżeniem, a teraz już zwalniało, pogodziwszy się z jej obecnością.
– Kim jest twój dziadek? Jak się nazywa? Musisz koniecznie posiąść ten talent, ale pamiętaj, że mam tylko dwa rogi – przestrzegła rozbawionym głosem. Kochała błyskotki.
Rozluźniła się, kiedy smok zaakceptował jej wtulenie się w jego miękkie ciało. Była od niego trochę mniejsza, więc idealnie wpasowała się do jego boku.
– Ciepło mi – zauważyła na głos. To było coś więcej niż określenie fizycznej reakcji na bliskość samczyka. Morze było zdecydowanie cieplej na duszy, kiedy czuła, że Shiron stał się dla niej kimś bliższym niż przyjaciel.

: 28 gru 2020, 1:15
autor: Spaczone Źródło
Mora zaczęła zasypywać go pytaniami, ale Shiron, jak zwykle w takiej sytuacji, długo milczał. Jego szyja nieco mocniej objęła ją, aby wtulić ją mocniej w siebie. Jego oddech zrobił się cięższy, chociaż nadal samiec starał się zachowywać pozory, że nie jest mu tak ciepło, jak jej.
Mój dziadek również jest plagijczykiem. Kiedyś go zapytam o to. – Wymruczał te słowa, świadomy, że niewiele czasu mu zostało, aby go zapytać o te wszystkie sprawy. Zbyt mało, niestety. Smoczyca wtulała się w niego dalej, co mu bardzo schlebiało, ale i zaspokajało jego potrzebę bliskości z nią. Jego łapy drżały delikatnie, gdy miał ochotę ją złapać i przycisnąć do siebie. Powstrzymywał się jednak od tego kroku, bo wiedział, że nie musiała chcieć tego samego. – Wiesz, jesteśmy...blisko. – Jego głos był cichszy i zdaje się, że nawet delikatnie się załamał. Czy chciała o tym pomówić? Uważnie jej słuchał, ale w tym czasie mogła poczuć jak jego ogon delikatnie owija się wokół jej własnej kończyny. Delikatnie, bo miał kolce na końcu ogona, ale też nie było to typowe, pogłaskanie ogona. Shiron badał teren, ciekawy, czy chce takiego kontaktu z nim.

: 28 gru 2020, 1:35
autor: Diamentowe Serce
Nie zależało jej na odkrywaniu jakiś tajemnic z jego życia. O ile sam nie zdradzi jej imion, nie zamierzała go o nie dopytywać. Pchała ją tylko i wyłącznie czysta ciekawość, nieskażona jakimiś egoistycznymi interesami. Dla niej to były drobne szczegóły, tak jak te całe dzielenie się na stada. Owszem, broniłaby swoich bliskich, gdyby musiała, ale jednocześnie wykrwawiałaby się z bólu, gdyby musiała komukolwiek zadać krzywdę. Wolała zatem nie drążyć tematu zakładając, że im wie mniej, tym lepiej.
Uśmiechnęła się kącikami warg, kiedy odpowiedział na jej wzmiankę o cieple.
– Rzeczywiście. Ale mi dobrze – odparła jeszcze trochę mocniej napierając na jego bok. Nagle poczuła ocieranie o ogon. Trochę się wystraszyła, bo z początku nie skojarzyła tego dotyku z ogonem Shirona. Było to tylko delikatne drgnięcie uszu, które opierały się o podgardle samczyka. Trwające mniej niż ułamek sekundy. Szybko to opanowała i poruszyła głową w minimalnym zakresie, pocierając gładkim czołem o jego miękką skórę na szyi. Rozchyliła nozdrza wciągając ciepłe powietrze przesiąknięte jego zapachem. Ogon pozostawiła rozluźniony pozwalając jego ogonowi na owinięcie się wokół niego. Nawet delikatnie mu to ułatwiła unosząc go lekko nad ziemię, w miejscach w których do okrążał przy styku z podłożem.
Przymknęła oczy. Jej oddech wyrównał się. Jego bicie serca również.
– Źródełko... Powiedz mi... Czy umiesz zwolnić czas? – zapytała naiwnie.

: 28 gru 2020, 11:34
autor: Spaczone Źródło
Samiec nie wiedział na ile może jej mówić pewne rzeczy. Niby imię dziadka nie było wiedzą tajemną, ale z drugiej strony nie chciał za dużo wypaplać. Stracenie języka wydawało się być nieprzyjemnym procesem. O sobie raczej mógł mówić, ale tematy stada zawsze lepiej było omijać szerokim łukiem.
Samiec zadrżał, gdy naparła mocniej na niego. Oparł się mocniej na łapie, bo inaczej by się przechylił z wrażenia. Ten mały ruch jednak sprawił, że samcowi przyszedł kolejny pomysł do głowy. Jego ogon mocno owinął jej, gdy tylko poczuł, że mu się poddaje. Serce zatłukło mu się w piersi, a kolejna fala ciepła i dreszczy przeszyła jego wnętrze. Nozdrza rozchyliły się, gdy złapał łapczywie powietrze. Jej zapach drażnił jego zmysły, ściskając wnętrze. Mięśnie spinały się i rozluźniały, a samiec miał ochotę oblizywać się, niczym spragniony wilk. Trwał jednak przy niej zachowując resztki osłony. Jego błękitne ślepia rozchyliły się, gdy spojrzał na nią.
Nie potrafię, niestety, ale zawsze chętnie spędzę z Tobą trochę czasu. – Odparł cicho. Nieco obniżył łeb, przechylając go, aby i jego pyszczek zrównał się z jej. Musnął nozdrzami jej ucho i delikatnie polizał ją po policzku, albo przynajmniej po futrze, które z niego wyrastało.

: 28 gru 2020, 23:26
autor: Diamentowe Serce
Bardzo chciała zatrzymać czas na ten wieczór, bo jak dotąd pierwszy raz w życiu zaznała takiego ciepła. Melodia bicia jego serca ukołysała jej czujność, powierzając samczykowi swoje życie i bezpieczeństwo. Jak nigdy przedtem, była oddała się w błogim rozmyślaniu na temat uczucia, którego pączek dojrzewał w jej czystym sercu. Brała co jej dał. Ten wieczór i każdy następny. Kiedy zechce i ją przywoła.
Czuła zacieśnianie się ich ogonów, które stworzyły kolorowy warkocz za ich plecami. Smoczyca poruszyła swoim ogonem, sama nieco mocniej zaciskając splot.
Niechętnie uchyliła powieki, spod których wyjrzały błękitne horyzonty niezbadanych mórz, przecięte na pół czarną kreską, która powiększyła się, gdy samczyk zaczepił jej ucho. Zadrżała i poruszyła nim, jak połaskotana. Rozbawiło ją to dziwne wrażenie. Ciepły podmuch z jego nosa, to jeszcze nic. Nagle zauważyła jak zbliża czubek pyska do jej policzka i wysuwa język, którym następnie pogładził ją pod włos pod okiem mierzwiąc kremowe futerko.
Samiczka wymruczała coś pod nosem. Chyba trochę się przestraszyła tego gestu, ale równie mocno bała się, że jeśli cokolwiek zrobi, to go spłoszy i więcej się do niej nie odezwie. Albo jeszcze gorzej: nie pozwoli więcej się wtulić w jego miękkie futerko. Jedyną reakcją było lekkie przymrużenie oka i słaby uśmiech.
– Nie będziesz miał przez naszą znajomość nieprzyjemności w stadzie? – zapytała z troską w głosie. Obawiała się, że jego pobratymcy wyczują jej zapach na jego futrze. Skąd mogła wiedzieć, czy takie przyjaźnie są w jego stadzie dozwolone. Nawet nie wiedziała, czy w Ogniu coś takiego jest legalne.

: 28 gru 2020, 23:44
autor: Spaczone Źródło
Smok nie chciał, aby smoczyca czuła się przez niego kontrolowana. Zresztą, nie wiedział z czego wynikają jej reakcje. Mogło być wiele powodów przecież. Samiec odsunął delikatnie pyszczek od niej, aby spojrzeć na nią. Nie chciał jej przecież robić krzywdy, czy w naruszać granice, które wyznaczy. Nie chciał jej skrzywdzić.
Z tego co wiem, to nie jest zabronione spotykanie się z innymi smokami. Wiele smoków spotyka się na granicach, czy terenach. Część ma też bliższe relacje, niż my, więc to raczej nie jest karany. Nie mogę mówić za dużo, ale mogę być. – Odpowiedział. Wiedział, że mama spotykała się z Basiorem. W końcu, wykluł się dzięki ich romansowi. Szlabanu jeszcze nie dostał przecież.
Samiec nie zbliżył już pyszczka do Mory. Nie chciał jej zapeszać kolejnymi przytulasami. Delikatnie odwinął ogon od niej, a przynajmniej na tyle ile mu pozwoliła. – Pozwolisz, że się wygrzeję, bo jednak jest coraz chłodniej. – Zapowiedział, zatrzymując się nad brzegiem. – Możemy razem się pomoczyć znowu. – Wszedł powoli do wody stawiając ostrożnie kroki. Kiedy woda dotknęła jego piersi usiadł, pozwalając, aby ciepłe fale obmyły jego futro. Spoglądał na Morę ciekawy, czy dołączy do niego.

: 29 gru 2020, 0:07
autor: Diamentowe Serce
Pozwoliła mu rozpleść ich ogony, nawet mu trochę w tym pomagając. Nie zamierzała go powstrzymywać, bo wiedziała, że to nie koniec świata i będzie mogła się do niego przytulać, kiedy będzie chciała. Tak przynajmniej egoistycznie zakładała.
Mora spoglądała na niego z brzegu, trawiąc jego słowa z rosnącą nadzieją. Byłaby wniebowzięta, gdyby nic nie stawało na drodze ich przyjaźni, albo... Kto wie? Samiczka trochę nad tym myślała, bo nie krępowało ją planowanie swojej przyszłości. Ale ostatnie co planowała, to uczucie, które coraz śmielej zakłócało rytm bicia jej serca i usypiało jej czujność.
Samiczka patrzyła z ciekawością na wchodzącego do wody samczyka. Lubiła patrzeć na jego ciało, które było atrakcyjnie ukształtowane. Jej wzrok zsunął się na jego uda – idealnie umięśnione, jak na łowcę przystało. Jego zapach pozostał na jej futrze i trochę szkoda jej było zmywać go z siebie, ale nie mogła mu odmówić. Wstała i weszła powoli do wody. Zawahała się przed wejściem na głębokość w której ciepła woda miałaby dotknąć jej brzucha. To była najtrudniejsza część zamaczania i gdyby nie to, że woda była przyjemnie ciepła, to by zawróciła. Zrobiła krok w przód i parująca powierzchnia dotknęła jaj piersi. Białe futerko na spodzie zatańczyło na fali, kiedy zadrżała na brzuchu i wstrzymała oddech podnosząc przeponę. Spoglądała w dół. Głowę miała opuszczoną na ciasno zgiętej szyi. Obserwowała srebrzysty podarek na rogu, w falującym zwierciadle. Podeszła jeszcze bliżej, zanurzając się głębiej, aż wreszcie zrównała się z samczykiem. Woda sięgała jej do połowy ciała. Samiczka odetchnęła z przyjemności, gdy jej ciało przeszył przyjemny dreszcz, który wywołał zamachnięcie ogonem. Plusk jaki wywołał przez jakiś czas zmącił spokój na tafli.

: 29 gru 2020, 13:17
autor: Spaczone Źródło
Samiec spoglądał na smoczycę, która nie wydawała się zbyt zadowolona z jego pomysłu. Podczas wcześniejszego spotkania wydawała się bardzo zainteresowana wspólną kąpielą, a teraz jej zawahanie było widoczne. Samiec powoli się podniósł i podszedł do smoczycy, nim zanurzyła się głębiej.
Myślałem...myślałem, że lubisz się moczyć i dlatego. – Wyjaśnił jej swoje kroki, licząc, że nie pogniewa się na niego. Samiec wyraźnie chciał przenieść ich w bardziej przytulne miejsce, niż lodowaty brzeg, a zatoczka wydawała się do tego dość dobra. – Przepraszam.
Musnął delikatnie jej szyję policzkiem. Powstrzymał się przed jej polizaniem, chociaż mogła zobaczyć jak z paszczy wysuwa się kawałeczek języka i powoli się chowa, gdy ten zdał sobie sprawę ze swoich czynów.
Pytałaś mnie o Plagę, ale...a jak w Ogniu? Martwisz się o coś, Moro? – Jego ślepia znów spotkały się z jej, a on usiadł przy niej, obserwując ją uważnie. Czasami czuł się, jakby balansował na cienkiej nici. To było tak dziwne i odrealnione uczucia. Był tu przy niej i chciał być dla niej. Jego ogon delikatnie kręcił się z tyłu, podrygując i zdradzając stres, który nim miotał. Jego prawa łapa delikatnie się uniosła, ale zamarła uniesiona. Wahał się, tak jak i ona, prawda?

: 30 gru 2020, 23:19
autor: Diamentowe Serce
Miała mętlik w głowie. Ale to był bardzo przyjemny mętlik. Wahała się tylko przez chwilę, bo do tej pory Shiron emanował takim ciepłem, że niemal się pocił, aż nagle zrobiło się mu zimno i postanowił wejść do gorącej wody. Coś tu jej podejrzanie pachniało.
Poruszała się tak płynnie, że niemal nie mąciła wody. Swoje skrzydła lekko rozłożyła, wpuszczając pod nie ciepłe prądy, które niczym wiatr zakołysały lotkami tworzącymi fioletowo-białą taflę na powierzchni wody. Smoczyca spoglądała na Źródło z pozycji opuszczonego pyska. Patrzyła mu w oczy nieśmiało, ale było to bardzo rozumne spojrzenie. Targały nią różne emocje i chciała się z nim nimi podzielić, bo nie miała tajemnic. Nie chciała ich. Wolała nie nosić tego ciężaru sama.
Zakołysała się na wodzie, podnosząc łapy. Odepchnęła się lekko od dna, by przepłynąć obok Shirona i opłynąć go dookoła. Lewym skrzydłem zawadziła o jego przenie łapy okręcając się za jego plecami. Smoczyca usiadła na jego ogonie, obejmując go przednimi łapami aż złączyła palce na jego piersi. Przysunęła się bliżej do niego opierając swą mokrą pierś na jego plecach. Drugie skrzydło uniosło się lekko nad wodę. Srebrzyste krople spadały licznie z gładkich piór, kiedy wyginała ramię, aby objąć nim drugi bok smoka. Drobne kropelki wody staczały się z idealnie gładkich piórek, skacząc między kolejnymi warstwami, aż wreszcie kończyły swą wędrówkę, spajając się w całość z gorącymi źródłami.
Długa szyja smoczycy poruszyła się do przodu ocierając się o szyję samczyka. Zbliżała głowę do jego policzka i teraz to ona polizała do pod okiem. Jej rozwidlony język pogładził jego wilgotną powierzchnię poznając jego smak. Schowała język do pyszczka i jeszcze mocniej się w niego wtuliła.

: 31 gru 2020, 0:21
autor: Spaczone Źródło
Mora była bardzo zagadkowa. Dochodziło już do tego, że Shiron praktycznie nie wiedział, ani co zrobić, ani co myśleć. Miał już wcześniej szum w głowie, ale teraz ktoś mu włączył chyba blender. Smoczyca okrążyła go i wtuliła się w jego grzbiet, co było bardzo przyjemne, ale wciąż gubiło samca. Nie tak to sobie wyobrażał, ale jeśli jej to odpowiadało, to nie zamierzał jej odmawiać.
Samiec obrócił łagodnie łeb w jej kierunku, aby łatwiej było im nawiązać kontakt wzrokowy. Z drugiej strony wystawił się też na kolejne liźnięcia. Jego ciało przeszył delikatny dreszcze, który nawet mogła poczuć smoczyca. Jego ogon drgał łagodnie pod jej ciężarem, gdy odruchowo chciał nim poruszyć. Mogła czuć całe reakcje jego ciała. Spokojne, niby wyważone, ale targane emocjami. Samiec nie czekał jednak i delikatnie rozchylił pyszczek, gdy ta się w niego wtuliła. Przymknął ślepia, ale wykręcił łeb na ile dał radę. Miał długą szyję, ale i najdłuższa szyja nie pomoże przy takim skręcie. Zdołał jakoś obrócić się, aby sięgnąć do jej szyi, bo o policzku mógł zapomnieć. Dmuchnął ciepłym powietrzem i wysunął język, aby polizać smoczycą po szyi. Specjalnie wtłoczył nieco ciepła w jej futro, aby ją rozgrzać w tym miejscu i zachęcić odrobinę. Chociaż, może nie trzeba było?

: 31 gru 2020, 1:16
autor: Diamentowe Serce
Samiczka była nieobliczalna. Poza rozumowaniem. Shiron mógł poczuć się dziwnie, obcując z kimś takim. Z kimś, kto robi co chce i kiedy chce. Bez wahania. Taką Morę wziął sobie za bliską przyjaciółkę i teraz z taką musiał się oswoić.
Udostępniony policzek bardziej skrupulatnie wylizała, czerpiąc z tego ogromną przyjemność i poczucie ważnej roli, którą objęła. Robiła do czule i łagodnie. Jej szkarłatny język wyrównywał krótkie futerko na jego licu, zjeżdżając niżej aż do brody, ochoczo wykorzystując jego rozanielone uniesienie kufy. Opleciona na jego tyle, czuła reakcje na swoje skromne pieszczoty, które zadziwiały ją i popychały dalej ku nieznanemu. Czuła zapinające się mięśnie na grzbiecie samczyka. Drżał również ogon, na którym przysiadła, usilnie pragnąc wyzwolenia lub większej przestrzeni. Mora otarła się o niego i spodem swojego ogona, a potem lekko zakręciła swój ogon pod niego, sprawdzając, czy pozwoli jej opleść się wokół niego, tak jak wcześniej.
Widok pióra na jego brązowej grzywie wywołał u niej lekki uśmiech, gdy spoglądała na niego, z obok zwieszonym łbem. Lewą łapą pogładziła jego futerko na piersi. Widziała jak targają nim emocje, że to co z nim robiła sprawiało mu ogromną przyjemność. Pazurami tej łapy przeczesała miękki kożuszek. Zadrżała czując jego ciepły oddech na swojej szyi. Było jej ciepło, ale przez sam fakt bliskości jego nosa przy skórze, w miejscu tak wrażliwym, powodowało ekscytację i strach!

: 31 gru 2020, 15:36
autor: Spaczone Źródło
Samiec nie mógł pozostać dłużej neutralny na jej działania. Kiedy tak wtulała się w niego ten powoli, na ile mu pozwoliła spróbował się obrócić do niej przodem. Musiała się lekko przy tym podnieść, ale się tylko się udało, samiec zbliżył się do niej ostrożnie, spoglądając na nią uważnie. Jego pierś zetknęła się z jej, a ten oparł się mocniej na tylnych łapach. Delikatnie objął jej szyję swoją, zachęcając ją do przytulenia się do jego otwartej piersi. Jeśli tylko przytuliła się do niego, tym razem podniósł nieco łapy, opierając się na zadnich nogach i ogonie. Miał ją delikatnie objąć, kładąc łapy na jej żebrach i przytulając ją do siebie. Oczywiście, jeśli na to wszystko się zgodziła, bo jeśli zdecydowała się nie pozwolić mi się przytulić lub nawet ruszyć, to zamierzał nadal trwać w tej pozycji i okazjonalnie odwzajemniać lizanie ją po szyi lub poliku, jeśli dosięgnie. W nowej pozycji jednak mógł sobie pozwolić na większe manewry w jej kierunku. Ona zresztą też zyskałaby nieco większy dostęp do ciepłej piersi samca. Jeśli też tylko znajdą się wystarczająco blisko wyższego brzegu, to będą mogli się oprzeć o skałę.
Ty to jesteś pieszczoch... – Sapnął cichutko do smoczycy, próbując jakoś delikatnie zagaić rozmowę.