Strona 38 z 41
Dolina płaczących wierzb
: 18 sie 2023, 0:34
autor: Udany Połów
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Dosłownie kichnęła na to. Popatrzyła na czarnego smoka powściągliwie, ale kucnęła na czterech łapach i tak została mrużąc ślepia niewesoło. Zaskakiwało ją, że od swojego opiekuna nie czuję tego samego co czuje ona sama. Toć z jej perspektywy wygląda to jak zwykły brak szacunku do jej smoka! A ten ot tak mu na to pozwala? Nie rozumiała tej uległości, lecz opiekun zdecydowanie nie chciał, aby Hjiga atakowała tego smoka, który mimo, że względnie niegroźny, flustrował mamune.
GhrrraAkhak... Głęboki pomruk rzuciła przez polane zerkając na Tuiti'ego, który posłał jej drugi uspokajający impuls na co mamuna tupnęła oburzona.
Dobrobyt spokojnie poczekał na odpowiedź. Nie była ona jasna. Jakby słuchał odpowiedzi Thahara – niejasne i nie proste. Ale budziło to nadzieję, przynajmniej w jego rozumowaniu, że da radę przywrócić normalnego Hrassa. Martwił się o jego załamanie się.
Dlaczego nic mi nie powiedział? Korozja ostatnio się nie pokazuje, to nawet nie wie czy chociaż jej powiedział. Być może nie. A jeśli tak. Czy mógł być to też powód jej ostatniej nieobecności?
Swobodniejszy dostęp do tlenu go zaskoczył i przerwał rozmyślnie, popatrzył w górę, jako, że nie miał oporu to też podnosił łeb oglądając się na stojącego nad nim smoka.
Że niby co-hmpff.
Poruszył niespokojnie ogonem. Zezujac na knebel poczuł lekki niepokój zmieszany z dyskomfortem, lecz zaskakująco cierpliwie to zniósł. Pewna sympatia mamiła mu instynkty samozachowawcze. Co znaczy, że nie silił się na wyrywanie się, a przynajmniej wstępnie nie.
Hjiga prychnęła na słowa czarodzieja i obserwowała dalej. Skoro miała nic nie robić, to nic robić nie będzie. Pilnowała tylko, aby być w strategicznie bliskiej odległości od nich.
Kwiat? O co tu chodzi? Odstaw mnie. Gdzie idziesz?
Długi ogon wił się w powietrzu nie mogąc znaleźć sobie miejsca nie na ziemi, nie na wierzchowcu, tak samo sam smok wiercił się na grzbiecie górskiego, kiedy przesyłał mu mentalny przekaz. Choć trzymany przez niego, trudem było ulokować się z takimi rozmiarami w długości na czyimś grzbiecie. Tak się składa, że wężowe ciało nie było zbyt poręczne w takim przenoszeniu. Ciężko też było faktycznie stwierdzić czy owy łowca próbował zwiać czy się utrzymać. Gdyż to przechylał się na jeden, to na drugi bok, innym razem zjeżdżał żadem, poruszający smok także nie pomagał w utrzymaniu się i tak to trwało parę chwil, aż po prostu nie zleciał na ziemię wyślizgując się z objęć skrzydeł i maddary padając na trawę jak długi obok Mglistego. I było to w chwili odezwania się Kwiatu do jakiejś Cioci, na którą łowca zaraz podniósł pytające spojrzenie.
Dolina płaczących wierzb
: 19 sie 2023, 20:06
autor: Ołtarz Wyniesionych
~ Nigdy więcej nie obrażaj przy mnie Horusa, albo osobiście pozbawię cię łapy. Nauczył cię wszystkiego, co umiał, powinieneś go respektować. Harował za ciebie, leczył i szukał ziół, kiedy ty spędzałeś miło czas w Stadzie Ziemi i na swoich pogaduszkach z innymi. Spróbuj pisnąć jeszcze jedno złe słowo o nim. – Zirytowała się dosyć mocno, jej łuki brwiowe zmarszczyły się nieco. Możliwe, że gdyby mówiła własnym głosem, to zmieniłby się jej ton na nieco poddenerwowany, jednak magiczna mowa miała swoje zalety. Dlatego mówiła neutralnie, spokojnie, jakby ogłaszała jaka dzisiaj była pogoda. Był jeszcze tak miły, by nie mówić Mahvran o tym, jak Hrasvelg kiedyś zaatakował Veir i zostawił decyzję jej, respektując werdykt. Horgifellijka teraz żałowała, że nie podjęła innej decyzji.
Potem tylko przysłuchiwała się czasami rozmowie, zastanawiając się właściwie, dlaczego Mściwy tutaj przyszedł? W takich momentach zaczynała wątpić w istnienie dwóch świadomości. Może przez cały czas ją oszukiwał, a Horus i Mahvran mieli rację? Może była naiwna?
Nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Hrasvelg właśnie kneblował smoka i próbował zatargać go na tereny Mgieł? Żałowała, że tutaj przyszła i poświęciła ten czas, by mógł pogadać sobie ze swoim znajomym. Och, myślała, że pomoże to jego psychice. Ciągle wierzyła, że ratując Hrasa z jego koszmarnego stanu, spłaci swój dług wobec Gerny, którą zawiodła wiele księżyców temu.
~ Uwolnij go. Natychmiast. – Rzuciła mentalnie do Kwiatu, podchodząc do niego. W jej głosie słychać było, że nie ma tutaj miejsca na żadne "ale". Następnie spojrzała się na Przeświadczenie Dobrobytu. I on pozwalał sobie na coś takiego? Nawet gdyby spisał zgodę na zostanie porwanym na pergaminie, to i tak by to nie przeszło. ~ Pozwalasz się tak traktować tej manipulującej kupie łajna? Skocz po trochę rozumu do głowy. Nic dla niego nie znaczysz. Tamtego Hrasa już nie ma. – Przesłała tylko do umysłu Dobrobytu. A potem czekała aż Kwiat go puści. A potem wysłała jeszcze jedną wiadomość do Hermesa. Nie wierzyła w to co widzi.
Przeświadczenie Dobrobytu, Kwiat Uessasa
Dolina płaczących wierzb
: 19 sie 2023, 21:00
autor: Sięgający do Nieba
Jego odpowiedź była błyskawiczna, a smok wystrzelił w niebo i pomknął w kierunku, który został mu wskazany. Pora dnia nagle przestała mu przeszkadzać, a z jego oblicza emanowała aura chłodnej furii. Nie pozwoli, żeby jego córka musiała walczyć w konflikcie wywołanym przez Hrasvelga – drugim z kolei. Jego córka, partnerka i Pomiot. Po tym co usłyszał od Veir zamierzał zajął się byłym uzdrowicielem osobiście.
Dotarcie na miejsce miało mu trochę zająć, acz jego partnerka na pewno opanuje sytuacje przed jego przybyciem i uwolni smoka Słońca, zaś jeśli nie... to nawet lepiej. Argument do działania będzie miał podany na tacy.
Podczas lotu zastanawiał się w myślach cóż to za ironia losu – niegdyś to on wezwał stado do ratowania Hrasvelga ze szponów Ziemi, a teraz leciał zrobić coś zgoła odmiennego w trakcie próby porwania smoka ze Słońca przez tę samą jednostkę, która była wcześniej skrzywdzona w ten sam sposób. Ach, tylu problemów mógłby uniknąć gdyby wiele księżyców temu zignorował rozpaczliwy przekaz syna Gerny i go przemilczał.
Dolina płaczących wierzb
: 19 sie 2023, 21:16
autor: Infamia Nieumarłych
- Bywały gorsze i lepsze dni.
Nie było lepszych, które mogłyby pomóc Hrasvelgowi. Nie na tym etapie. Cierpliwość smoczycy ostatecznie się skończyła; otrzymując kolejny przekaz dotyczący dawnego uzdrowiciela, z głuchym hukiem silnych skrzydeł wzbiła się w powietrze, lecąc w wyznaczone miejsce, wysyłając w nie także swoich kompanów.
Wylądowała wkrótce po Horusie, wbijając złociste szpony w ziemię. Ciemnobrązowe, niemal całkiem czarne ślepia lśniły zimną furią.
– To twój ostatni występek, Hrasvelg. Mam dosyć twojej prymitywności. Natychmiast zostaw smoka Słońca. – powiedziała oschle. W międzyczasie na miejsce zdołał dotrzeć żywiołak ziemi, będący najbliżej. Wsunął się bezszelestnie za smoczycę.
Dolina płaczących wierzb
: 19 sie 2023, 23:22
autor: Udany Połów
Wiązania rozerwały się, gdy poruszył się bardziej, a wtedy podebrał łapy. Podniósł się na nich ugiętych i cofnął się cicho od Mglistych kilka kroków, niepewnie zerkając to na jedno, to na drugie. W końcu smoczyca skupiła na sobie jego uwagę słowem. Pochylił łeb przed nią posyłając spojrzenie przed jej łapy, gdy myśli krążyły po czaszce w akompaniamencie ruchliwego z nerwów ogona. W końcu zabił nim raz, mocniej o ziemię i wbił spojrzenie jasnych ślepi w fioletowołuską.
Jak to się stało, że zniknął?
Posłał doń mentalnie. Po jakimś czasie usłyszał, a potem ujrzał jak w okolicy zbierają się inne smoki Mgieł. Nie rozpoznał ich ani nie znał więcej niż ze słuchu. Oba zirytowane... Spostrzegłwszy to od razu zerknął na Kwiat...
Dolina płaczących wierzb
: 20 sie 2023, 0:17
autor: Kwiat Uessasa
....komentarz Veir był a miejscu, choć bolał. Wytkniecie porwania tego ścierwa, bolał tym bardziej. Prychnąłem zniesmaczony
– Przepraszam za te słowa. Jestem mu wdzięczny za umiejętności, ale ja go po prostu nie lubię, za to jak potraktował to ciało. To były dwa dni... To nie był miło spędzony czas... Tam naprawdę było obrzydliwie. Cuchnęło gorzej niż ja... Po tym zbierał zioła obolały, ranny po nieudanym leczeniu, ale zbierał. – westchnąłem i wróciłem do swoich zajęć.
....Myślałem ze się dłużej da, ale niestety był za ciężki. Oboje upadliśmy. Szybko więzy poszły, pozostawiając resztę tworu wokół tamtego samca. Wraz z tym słowa smoczycy rozbrzmiały mi w głowie.
– Nie ma już z czego. Jeśli by chciał, to by poszedł bez wyrywania się. Pewnie i tak bym go zostawił przed granicą. Nic nie mogę zrobić bez jej wiedzy... – odkaszlałem. Niestety byłem pod samcem ze słońca, a lądowanie na korzeniu wbijającym się w żebra nie było najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Podniosłem się z jakimś trudem. Stare rany nadal bolały bardziej, niż powinny. Odplułem kawałek krwi, co napłynęła do pyska, wraz z flegmą. W ten kątem oka ujrzałem nadlatujące smoki... Westchnąłem. Pieprzony komitet powitalny. Sądząc po cieniach i woni, która napłynęła. Chciałem coś wiecej powiedzieć, niestety dostałem kolejną wiadomość mentalną od niej. Nie miałem sił jej ignorować, czy zbywać. Odpowiedziałem jego ukochanej, że Erozji, jedynie swoją lokalizacjcą w i myślą że to mój koniec...
....Z lekko znudzoną miną spojrzałem na komitet powitalny. Dwa smoki, których nie lubiłem. Gorzej być nie mogło? Sądząc po wylądowaniu wiedźmy i jej słowach, tylko spojrzałem na nią bezuczuciowym wyrazem pyska.
– Bądź zdrów Mahvran. Tuiti jest wolny od dłuższej chwili, a te "spętanie" tylko na pokaz. Wtór lichy, pisklę by go rozerwało. Więc teoretycznie miał wolną wolę. Mógł wiele zrobić. Ba, nawet mnie zabić. – poprawiłem skrzydła i patrzyłem na nią z lekkim, niewinnym uśmiechem – I tak bym z nim nie przekroczył granicy. Na pewno nie bez twojej wiedzy. Szanuję twoje zdanie i opinię. – Patrzyłem spokojnie dużą parą na przywódczynie. Mniejszą parą spojrzałem to na Gwiazdora, który był tutaj naprawdę jak piąte koło u wozu, czy to Tuitiego oraz Veir. Czułem, ze to może być nieciekawe spotkanie...
Wrota Dziejów Infamia Nieumarłych Gwieździste Niebo Przeświadczenie Dobrobytu
Dolina płaczących wierzb
: 20 sie 2023, 16:48
autor: Sięgający do Nieba
Nie zdziwił go widok wolnego Słonecznego, który stał z dosyć niepewną miną parę kroków od Mglistych. Wiedział, że Veir ogarnie sytuacje zanim reszta dotrze na miejsce. Uzdrowiciel zaszczycił go jedynie przelotnym spojrzeniem: nie wyglądał na rannego... w sumie to jakim cudem ktoś tak kiepski jak Hrasvelg zdołał go złapać?
Hermes miał ochotę wylądować z całym impetem na czarno-złotym smoku, przygnieść go do gleby i skończyć całą jego obrzydliwą farsę tu i teraz, jednakże wzywając na miejsce Mahvran sam sobie utrudnił swój cel. Z rodzącym się w głębi piersi warkotem wylądował na ziemi, a nim jeszcze ostatnie słowa Hrasvelga wybrzmiały do końca Hermes wystąpił naprzód. Jego ogon kołysał się na boki, gdy zatrzymał się o milimetry od samca. Był od niego większy – może niewiele, ale różnica była widoczna – i teraz to wykorzystywał patrząc na niego z góry i wyginając szyję w łuk. Nie dotykał go, choć nastroszone błony na jego piersi prawie muskały szyję tamtego. Jego wargi uniosły się ukazując kły, a z nozdrzy wydobył się lodowaty obłoczek, który szybko zniknął pośród letnich upałów.
~ Powtórz wszystkie obelgi, które mówiłeś na mój temat. Powiedz mi to prosto w oczy, a nie za moimi plecami, tchórzu ~ parsknął mentalnie. Przekaz (ten jak i kolejne) był słyszalny wyłącznie dla Mglistych; nie było potrzeby, żeby Słoneczny został wplątany w ich konflikty. Od Veir dowiedział się o wszystkim, co wcześniej mówił Hrasvelg i jeśli ich autor myślał, że ujdzie mu to płazem, to grubo się mylił.
Pysk Hermesa wykrzywił ponury uśmiech.
~ Czuję strach. Ale o jeden raz za dużo, Hrasvelg. ~ Jego usprawiedliwienia puścił mimo uszu, jakby ich w ogóle nie słuchał. Nie chciał tego słuchać. Każde słowo sprawiało, że pokusa przeciągnięcia pazurami po jego gardle niebezpiecznie wzrastała.
Wrota Dziejów Kwiat Uessasa Infamia Nieumarłych Przeświadczenie Dobrobytu
Dolina płaczących wierzb
: 21 sie 2023, 2:24
autor: Ołtarz Wyniesionych
Oczekiwała przybycia Horusa, chociaż nie spodziewała się, że przybędzie też Mahvran. Nie, żeby była tutaj niepotrzebna. Kiwnęła łbem zarówno partnerowi, jak i jej, gdy oboje zjawili się na miejscu, a potem zmierzyła wzrokiem Hrasvelga i skupiła się na jego tłumaczeniu. "To ciało"? Miał na myśli domniemaną pierwszą osobowość? Wątpiła iż Horus potraktował je nieuczciwie. Surowo, ale zgodnie z przewinieniami Niepowszedniego.
~ Nie każę ci go lubić i lizać mu łapy z wdzięczności. To, że nie jest już ci sojusznikiem, to tylko i wyłącznie twoja zasługa. O ile dobrze pamiętam to dzięki niemu zostałeś uratowany z Ziemi. – Odpowiedziała. Cóż, gdyby nie to, że przy niej z góry do dołu pojechał po jej partnerze, to może i nawet nie wzywałaby go tutaj. Załatwiłaby sprawę sama.
~ O ile wierzyć w to, że ma dwie osobowości, bo sama zaczynam już wątpić – ta milsza załamała się po utracie rangi i od tamtej pory jej nie ma. Została tylko ta zła. – Odparła Dobrobytowi. Jak bardzo to było w jego stylu. Kwiat myślał tylko o sobie, zaniedbywał córkę, złamało go dopiero pozbawienie rangi uzdrowiciela, które i tak było bardzo łagodną karą. Sama straciła język, wszystkie przedmioty i przez moment zredukowano ją do "Samicy", potem do pisklęcia.
~ Podsumowując, poświęcam dla ciebie swój cenny czas, żebyś mógł pogadać sobie ze swoim kolegą. Obrażasz przy mnie Horusa. Nie wiem właściwie po co przyszedłeś akurat do tego smoka, skoro rzekomo TY, nie masz z nim nic wspólnego, tylko twoja łagodniejsza połówka. Och, wiem po co. Przyszedłeś tylko po to, żeby go zakuć i wziąć ze sobą. Jak myślałeś, że to się skończy? Że pozwolę ci na to? Że może nawet ci w tym pomogę? – Rzuciła mentalnie, tak, żeby wszyscy tutaj to słyszeli. Jak gdyby korzystała z własnej mowy, mimo braku języka. Mimo iż słowa Veir mogłyby same w sobie sprawiać wrażenie, jakby wręcz para wydostawała się z jej uszu z irytacji, to tak nie było. Głos był spokojny, neutralny, a też mowa ciała niczego nie zdradzała. Spojrzała na niego z rozczarowaniem. Nawet jeżeli zakuł Dobrobyt dla zabawy, tak żeby się mógł łatwo wydostać... po co? Brak w tym jakiejkolwiek logiki. I niezbyt wierzyła, że i tak odstawiłby go przy granicy.
Kwiat Uessasa, Gwieździste Niebo, Infamia Nieumarłych, Przeświadczenie Dobrobytu
Dolina płaczących wierzb
: 21 sie 2023, 17:48
autor: Infamia Nieumarłych
- Spojrzała na obcego jej smoka Słońca. Przynajmniej nie był już uwiązany.
– Nalegam, byś wrócił do swojego stada, samcze. Jeżeli nie chcesz zostawić tej sytuacji w mroku, przekaż swojemu przywódcy, że Mgły nadal respektują zawarty sojusz, a winowajca zostanie ukarany zgodnie z naszym prawem. – powiedziała mrukliwie do Przeświadczenia Dobrobytu, nim nie skupiła się na pozostałych. Jeżeli łowca zgodził się odejść, zaczekała, aż zostawił ich samych. Jeżeli nie, nie miała wyboru – kontynuowała mimo jego obecności, zwracając się już do Hrasvelga.
– Nie kłam, Niepowszedni. Nie szanujesz wcale mojego zdania, o czym zapewniasz mnie swoim zachowaniem nie po raz pierwszy. Nie bądź na tyle naiwny, by myśleć, że nie wiem, kto w Mgłach jakie ma do mnie podejście. – uniosła minimalnie prawy kącik pyska w parodii kwaśnego uśmiechu. – Miałeś wyraźny zakaz samodzielnego opuszczania terenów stada, włącznie z granicami, a łamiesz go któryś raz. Bo jeżeli spróbujesz mi wmówić, że bawiłeś się w prymitywne związywanie drugiego smoka na oczach Sakralnej, to zabiję cię śmiechem. Nagminnie łamiesz nakładane na ciebie zakazy, przyczyniasz się do napięcia politycznych stosunków międzystadnych, a poziom intelektualny i motyw podejmowanych decyzji utrzymuje się u ciebie na poziomie seksualnie niewyżytego adepta.
W ciemnych ślepiach pojawiła się pogarda i obrzydzenie.
– Wracasz ze mną do obozu, nad Upiorną Grań. Natychmiast. – wycedziła powoli, odwracając się minimalnie bokiem do smoka, w stronę terenów Mgieł.
Kwiat Uessasa, Wrota Dziejów, Gwieździste Niebo, Przeświadczenie Dobrobytu.
Dolina płaczących wierzb
: 25 sie 2023, 0:01
autor: Udany Połów
Każda kolejna chwila rzucała mu nowe światło na postać do-niedawnego uzdrowiciela. Akurat wcześniej zrozumiał, że posiadał dwie jaźnie, choć łowca to ujął jako opętanie, lecz jeśli dobrze teraz rozumiał nie był to właściwy trop i umysły już wcześniej wymieniały się ciałem Hrassa czego jedna definitywnie jest świadoma. A może jednak to jest opętanie? Tylko czy druga także jest świadoma wymiany? Czy celowo to przed nim zataił?
Stracił rangę. Poddał się. Tylko dlaczego? Mógł ją chyba odzyskać... Choć w tym momencie nie to go interesowało. Zrozumiał, że nie znał samca tak dobrze jak usilnie pragnął spędzać z nim czas. Przy nim prezentował się on inaczej, niż donoszą o tym jego współstadni. Może zwyczajnie nie radził sobie za dobrze? Wspomniał kilka nieudanych pułapek, ale ten powód byłby zbyt banalny i zupełnie nielogiczny...
Czy... Mogę wiedzieć za co została mu ona odebrana?
Jeszcze raz posłał pytanie do Wrót. Brzmiał przy tym neutralnie.
Drgnął, prostując się wraz z tym i nadstawił uszu na charakterystyczny dźwięk łopotu skrzydeł. W końcu wraz z nim wylądował kolejny Mglisty smok, a krótko po nim smoczyca. Przesunął ogonem po trawie obserwując i słuchając. Zrozumiał, że nie był to pierwszy występek Kwiatu. Więcej, nie chciał wierzyć to też wypierał ten fakt, lecz w końcu przestał i popatt się w smoka co pokusił się o próbę porwania go. Zwinął ogon przy łapach choć tym razem nie ugiął karku. Odetchnął ciężko... Zwrócił pysk ku Infamii Nieumarłych, raz pierwszy widząc ją na oczy, to też przypatrzył się jej obliczu, kiedy doń mówiła. Nie czekał długo z odpowiedzią:
Wybacz. Chciałbym zostać.
... Ślepia zatrzymały się na postaci Kwiatu. Czekał na jego ruch, słowo czy też spojrzenie, swoim jednocześnie nie zdradzając nic prócz wyczekiwania.
Infamia Nieumarłych Kwiat Uessasa Wrota Dziejów Gwieździste Niebo
Dolina płaczących wierzb
: 29 sie 2023, 9:45
autor: Kwiat Uessasa
....Przylot Tego osobnika był mi bardziej w niesmak niż sama wiedźma. Obrzuciłem go spojrzeniem znudzonym. Nie miałem ochoty na kłótnie z nim. Tym bardziej wiedząc, co może nastąpić. Wolałem nie psuć tych ostatnich dechów.
~ Stwierdziłem, że Cię nie lubię, żeś cham i samolub. ~ wzruszyłem barkami. Nie czułem do niego nic. Może poza lekkim wstępem. Bardziej obawiałem się Jej, niż jego... Przeniosłem wzrok na Ciotkę. Chwilę myślałem, co odpowiedzieć. Choć same oczy, mówiły wiele. Sam wpakowałem to Ciało w główno, to sam będę musiał je jakoś uratować.
~ Veir, wiedziałem że na to nie pozwolisz. Zaś jak by się skończyło? Pewnie przy granicy lub wcześniej. Sam mógł się uwolnić. To był tylko pozór... ~ przeniosłem wzrok na Nią, wiedźmę i przywódczynię. ~ Nie kłamię... Granicy by nie przekroczył. Psychopatą jak Retwarh nie jestem. Smoka nie porwę do stada, nie będę go torturował czy składał w ofiarach jakiemuś dziwnemu bytowi. Zaś twój zakaz złamałem idąc na arenę... ~ nagły głos Rzeczki rozbrzmiał się. Zadudnił w głowie...
"Trel..."
....Domena, w której wszyscy stali, śmierdząca i tak zwierzęco prymitywna, zadrgała dziwnie. Przez cuchnący odór przebił się na ułamek serca zapach wiśni. Zapach dawnego kwiatu...
"Śpij, śmieciu. Nikt tu Cię nie chce..."
"Muszę..."
....Ponownie pole maddary zadrgało. Coś walczyło samo ze sobą. Coś się budziło, dawnego w sobie. Przez woń śmierci ponownie przebijała się woń pana miłości. Była minimalnie intensywniejsza niż wcześniej. Na styku tych dwóch woni w domenie, działy się dziwne zderzenia. Niczym delikatne błyski czy iskry. Walczyło coś w czterookim. Chciało ponownie walczyć. Zobaczyć słońce. Ujrzeć Te Niebo i Te Gwiazdy... Sztywnym ruchem obrócił pysk w stronę słonecznego samca. Spojrzał na niego tym samy wzrokiem co te księżyce temu. Oczami pełnymi miłości i smutku. Coś w nim czuło, że już tego pyska może nie zobaczyć. Nie trwało to wiele. Cichy warkot wyrwał się, domena się uspokoiła. Wracając do swojego, obecnie natywnego, śmierdzącego puktu wyjścia. Ponownie spojrzał na nią, beznamiętnym wzrokiem.
– Jeśli taka jest twa wola i rozkaz... Lecz też możesz zrobić to bez światków i całego zamieszania... – spokojny, ale nadal chrapliwy głos wydobywał się z samca. Szkoda, że to co w nim było, nie dało rady przerwać już trwającej farszy...
Przeświadczenie Dobrobytu Wrota Dziejów Gwieździste Niebo Infamia Nieumarłych
Dolina płaczących wierzb
: 03 wrz 2023, 18:20
autor: Sięgający do Nieba
Smocze łapsko z maddary pojawiło się wręcz znikąd i uderzyło Hrasa w pysk. Hermes jak zwykle nie zamierzał brudzić sobie własnych łap, a słysząc obelgi doszedł do wniosku, że nie zamierza ich puszczać płazem. Uderzenie nie było na tyle silne, żeby zrobić byłemu uzdrowicielowi krzywdę, było jedynie... ostrzeżeniem i aktem poniżenia. Hrasvelg od dawna pracował na takiego plaskacza i wreszcie się doczekał.
~ Nie masz bladego pojęcia, co dokładnie oznaczają te słowa, ale i tak ich używasz. Jak wielu innych, niedorajdo. Wolę być chamem i egoistą, niż zboczeńcem i pedofilem, a ponoć tak Cię nazywają niektórzy w Słońcu. Co Ty próbowałeś zrobić jednej z ich smoczyc, Hrasvelg, żeby na to zasłużyć? Dobierałeś się do niej w środku pojedynku czy jeszcze przed nim? ~ Prychnięcie wyrwało się z gardła Hermesa, który przestał zwracać uwagę na obecność Słonecznego; jego przekazy omijały go docierając wyłącznie do Mglistych. Wszystkie jego usprawiedliwienia puścił mimo uszu kompletnie je ignorując, a słysząc słowa Mahvran gdzieś w głębi ducha odetchnął. Nareszcie koniec? Pozbędą się tego durnia raz na zawsze?
~ Jeśli planujesz go stracić chcę być tym, który zada ostateczny cios. ~ Tym razem przekaż był skierowany wyłącznie do Mahvran. Hermes spojrzał przelotnie na Veir wycofując się od Hrasvelga, ale pilnując, czy ten nie zamierza rzucić się do ucieczki pomimo jego pozornie zrezygnowanej postawy.
Infamia Nieumarłych Wrota Dziejów Kwiat Uessasa
Dolina płaczących wierzb
: 04 wrz 2023, 17:37
autor: Ołtarz Wyniesionych
~ Za zatajanie informacji o swoim stanie psychicznym i dobieranie się do smoków ze swojego stada. I kilka innych drobiazgów. To poufne informacje. – Obrzuciła spojrzeniem Przeświadczenie Dobrobytu, jej głos wskazywał na to, że zależy jej na tym, by nie dzielił się tym z nikim.
~ Po prostu przestał być uzdrowicielem, nie wiem, dlaczego akurat tak bardzo to na niego zadziałało. – Dodała jeszcze po chwili. Może za bardzo doszukiwała się w tym wszystkim jakiegoś porządku, jakichś zasad? Może Hras był po prostu zbyt chaotyczny i równie dobrze mógł zostać złamany za jakąś absolutną drobnostkę, jak zabranie mu jego ulubionej zabawki?
~ Hras. Nie uczysz się na swoich błędach. Mogłeś poczekać, aż zwrócą ci rangę, a potem szaleć na wyprawach za barierą. Mogłeś porwać sobie jakiegoś łowcę smoków i związać go sobie na tysiąc różnych sposobów, za nim nikt by nie płakał. A przy mnie powinieneś zachowywać się jak łagodny baranek. I proszę cię. Potniesz kogoś następnym razem i powiesz, że tak tylko trochę i nie chciałeś, żeby stała mu się krzywda? – Co to za absurdalne wytłumaczenie z jego strony. Skoro Dobrobyt mógł się uwolnić w każdej chwili... to po co to zrobił? Po co to całe przedstawienie? Po co zanurzać łapę w lawie, skoro się ją straci? To jakby wydał sam na siebie wyrok, zupełnie bez powodu. Jeżeli już chciał się zabić, to mógł, chociaż zrobić to z klasą i faktycznie kogoś porwać. To miałoby więcej sensu od tego "czegoś". Zakładając oczywiście, że jego wersja była prawdziwa. Horgifellska natura Veir sprawiała, że doszukiwała się w takich rzeczach większego sensu, ale był to jeden z przypadków, w których opadały łapy i po prostu się poddawała. Po co ona w ogóle się starała? Myślała, że robiła to dla Gerny, ale ta miała wywalone na swojego syna. Więc cały wysiłek, który włożyła w reperowanie zdrowia psychicznego Hrasa, poszedł na marne, bo postanowił sobie kogoś związać i wynieść. Nigdy więcej.
Uśmiechnęła się delikatnie na plaskacza Hermesa. To prawda, był zasłużony. Sama stworzyłaby jeszcze jednego, ale bez przesady. Umniejszyłoby to wartość tego pierwszego. Widziała, że oboje dyskutują teraz ze sobą mentalnie, dlatego podejrzewała, że Hras powiedział o kilka słów zbyt dużo. Jeżeli rzeczywiście dojdzie do egzekucji... musiała się przygotować do czegoś. Nie, nie będzie walczyła o to, by być tą osobą, która zada ostateczny cios. Była pewna tradycja, o którą chciała zadbać.
Spojrzała na Hermesa i Mahvran, jak gdyby niewerbalnie pytając, czy wracają już do Obozu i mogą przejść dalej. Chyba wszystko zostało już powiedziane.
Infamia Nieumarłych, Gwieździste Niebo, Kwiat Uessasa, Przeświadczenie Dobrobytu
Dolina płaczących wierzb
: 11 wrz 2023, 20:28
autor: Infamia Nieumarłych
- Liczyła, że smok Słońca odejdzie w swoją stronę, ale się przeliczyła. Jak zwykle zresztą. Mogła jedynie cicho westchnąć i liczyć, że zaciągnięcie winowajcy zajścia z powrotem na ziemie Mgieł będzie szybkie i sprawne – więc chęci pozostania Dobrobytu i tak okażą się nieistotne, gdy smoki znikną za granicą, gdzie nie mógł już podążyć.
Słuchanie wyjaśnień Hravelga nużyło ją i irytowało. Nic z tego nie wynikało. Interesowały ją proste fakty – złamał jej rozkaz, któryś raz. To, że był gotów zaakceptować potencjalne konsekwencje nijak nie oznaczało, że ich uniknie.
Wypuściła z nozdrzy obłoki pary. Pośród bladej szarości zatańczyły czarne, siarczyste smugi, zdradzające agresję. Nie zareagowała na cios zadany przez Horusa. W jej ślepiach los czarnołuskiego samca był już przesądzony. Od momentu, w którym otrzymała to wezwanie. Kolejne i ostatnie.
– Wracasz ze mną. – powiedziała powoli, zimno, i zerknęła jeszcze raz na Veir i Niebo. – Czy też raczej z nami. Przewrotny, Sakralną, biorę was na świadków.
Odwróciła się, gotowa do odejścia, ale cały czas absolutnie czujna. Chciała mieć pewność, że winowajca podąży, a nie zaatakuje.
– Jeszcze jedno... – mruknęła, wdychając powietrze. – Udamy się jednak nad Zdradliwe Urwisko. Nie Grań.
Jeżeli nikt nie próbował przeszkodzić w eskortowaniu Hrasvelga z powrotem na ziemie Mgieł – odeszła wraz z resztą swojego stada, zostawiając Dobrobyt samemu sobie.
[potencjalne zt]
Kwiat Uessasa, Wrota Dziejów, Gwieździste Niebo, Przeświadczenie Dobrobytu.
Dolina płaczących wierzb
: 11 wrz 2023, 23:13
autor: Kwiat Uessasa
.... Nagły ból był trochę orzeźwiający. Nawet jeśli był mocniejszy niż ustawa... Potarłem szczękę bez żadnego wyrazu na pysku.
– Zasłużyłem na to... Choć kolejne twe słowa to czyste łgarstwa. Nie czuje czegoś takiego jak porządnie. Więc jak mam się dobierać do smoczycy, jak jestem impotentem i żadna opcja mnie nie podnieca, interesuje czy podoba... Nie wierz we wszystko, co mówią, lecz twego osadu już nic nie zmieni... – spokojny głos ponownie opuścił me gębę. Chrapliwy, dziwny, ale nadal wyprany z emocjonalnych barw...
.... Spojrzenie przeniosłem na Ciotkę. Widziałem ten zawód. Słow i czynów już nie cofnę. Wybacz mi, ale już zgrzeszyłem, nieobliczalny los rzucił swe kości, ziemia zadrżała pod jej osądem. Chciałem zapamiętać tamte chwile ulotne, że proste. Innym razem te bezpowrotne i ulotne jak motyle. Zapamiętać ich bez liku. Tak te bezpowrotne i ulotne tak inne. Niestety czuje...
Więc tak skończymy naszą opowieść? Przygodę... Jesteś gotów zobaczyć ostatnie promienie słońca?
Ponownie melodyjny, wibrujący ciepłem głos rozbrzmiał w mej głowie. Tak stary i zmęczony życiem.
~ Zamknij się... Czemuś jeszcze nie rozpłynąłeś się w odmętach bieli? ~ warknąłem do niego. Niestety ten nigdy nie słuchał. Zawsze był, zawsze czuł tego, czego ja nie mogłem... Ponownie domena zadrgała. Woń kwiatu się przebił przez odór śmierci. Pozostał na dłużej, ale niczym rytmiczne bicie serca falował. Bił się o dominację nad otoczeniem. Wraz z tym delikatne starcia, błyski ukazywały się na granicy woni...
Poczułeś coś? Zależy ci... To dobrze, że się rozbijasz. Widzisz błędy. Szkoda, że tak późno... Żal mi cię, połowi pełna sprzeczności, żalu pełna... Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców ani nie zazdrość niesprawiedliwym, bo znikną tak prędko jak trawa i zwiędną jak świeża zieleń.
Irytował mnie ten głos. Coś budził, coś uświadamiał. Bolało, jak mówił, atakował to czym byłem. Nie chciałem go słuchać, ale musiałem. Nie miałem innej opcji. Mogłem go ponownie zdusić w sobie, zatracić się w swym gniewie i pysze. Starałem się go siłą zdominować, uciszyć. Im bardziej próbowałem, tym mocniej się opierał mi. Domena maddary mnie otaczająca bardziej dziczała. Walczyła sama z sobą, nie umiejąc się uspokoić. Zniknąć...
~ Daj mi wreszcie spokój. Zdechnij, przepadnij... ~ kolejny warkot padł w stronę samego siebie. Nie umiałem z nim postępować. Istniał, a tyle razy chciał się zabić. Usnął. Poddał się, a teraz walczy? Czy to wszytko było na pokaz, czy ostatni to był zryw, próba zaczerpnięcia haustu powietrza? Tak bardzo potrzebnego do życia. Pojąc Cię nie można Hräsvelgu...
Zawsze będę istniał tak jak ty... Jesteśmy dwoma stronami jednej monety. Mamy swe aspekty, cele. Ja czuję... Ty niszczysz. Choć czy tylko? Przyznałeś się, że chciałbyś kochać. Poznać jej słodko-gorzki smak. Poczuć ogień pasji w piersi i motyle rozkoszy w brzuchu. Zaznać coś innego niż cierpkość złości i nienawiści, żalu... Doprowadziłeś nas tutaj. Przeszłości nie zmienisz, to już historia... Jutra smak może zaznamy....
Melancholia przenikała przez głos jego. Zawód? Może... Pogodzenie, bardziej. Słowa, które tylko rozpalały żar mej wściekłości do samego siebie, do tego czym i jak bezsensownym bytem jestem.
Mściwy... Nie to już nie pasuje do Ciebie. Chaosie, bo tym jesteś. Pierwotną, naturalną zawieruchą. Tworzącą i niszczącą... Weź te imię. Wszytko powinno być nazwane, nawet druga część porażki mojej.
Przez me ciało przeszedł dreszcz, kryształy ponownie zaświeciły na bursztyn i purpurę. Walczyłem, ale już sam nie wiem z czym. Samym sobą? Czy może już z przyzwyczajenia, że to ja mam władzę i ostatnie słowa. Wziąłem głęboki oddech. Chciałem się uspokoić, zakończyć tę farsę. Gdy ten ponownie przejął ciało. Zamarłem... Znowu chcę je mieć... Wibracje maddary były zbyt gwałtowne. Walczyły zawzięcie, nie ustępując jedna drugiej. Łączyły się i dzieliły. Wszystko w pokazie lekkich, nieszkodliwych iskier, mieszanki zapachów i grze świateł na kryształach wyrastających z ciała samca, rozsyłanych myśli nieświadomie do tych, co byli podświadomie ważni jednemu bądź drugiemu. Niczym lekki dotyk, przeczucie czegoś nieznanego, a zarazem tak podświadomie. Czy to zapach, czy uczucie, to już sama Naranlea wie...
.... Jak przyjemnie poczuć wiatr na łuskach. Spojrzeć na świat swoimi oczami. Poczuć uciekające na zachód słońce. Tak samo jak ponownie przeżyć największe strachy i lęki... Czułem, jak on walczy o tę władzę... Domena ponownie zadrgała i smród został zagłuszony przez woń kwiatów. Ich lekkawa słodycz ponownie zakryła śmierć. Fioletowy błysk znikł z oczu. Ponowny głęboki oddech. Zdjąłem łapę z gardzieli. Nadal miałem sztywne ciało. Nie umiałem nic z nim zrobić. Mięśnie drgały w lekkich spazmach, lecz powoli odwróciłem pysk, by spojrzeć na niego po raz ostatni. Zapamiętać smoka, którego Kochałem piersią całą. Ufałem mu, nawet bardziej niż niektórym tutaj. Zebrałem resztkę wolnej maddary i wysłałem tylko mu drobną myśl.
~ Nie pamiętaj mi grzechów i win mej przeszłości, lecz o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu. Tam, gdzie wszytko się zaczęło, będzie ostatnia część mnie... Nawet jeśli to me ostatnie tchnienia, wiedz... Ja zawsze Ciebie Kochałem, najsłodszy z Treli. ~ głos dawnego Hrasa rozumiał w głosie słońca. Spokojny, zniszczony, stary, ale nadal słyszalnie, że należał do tego, jedynego smoka. Odwróciłem się pyskiem z powrotem do Niej. Ponownie On chciał przejąć władze. Niestety ma ostatnia wola była zbyt silna... Padły tamte słowa. Tam to miejsce, gdzie składałem obietnicę na swój honor i krew. Złamałem słowa, zbluzgałem obietnicę.
UCIEKAJ!
Jego słowa ponownie rozbrzmiały w nieskończonej bieli. Tym razem jak mnie zdziwiło, że jego głos był inny. Zwierzęcy, ale zbyt młody. Niczym pisklę co się stało adeptem. Pełny ignorancji, werwy. Myślałem, że pojął... Niestety... Zignorowałem go, ucieczka tutaj nic nie da. Te Niebo i Te Gwiazdy los już mój ujrzały. Tajemnicę poranka... Niektóre momenty i chwile wydarzyć się muszą. Czas by podjąć się i tych ciężkich incydentów. Wziąłem niepewny, głębszy oddech. Moje ciało lekko drgało, lecz pewnie mój głos, starczy, zmęczony zniszczył im chwilę ciszy:
– To lećmy, Mahvran, na Urwisko... Proszę tylko, nie rób z tego zbędnego widowiska. – pogodzony przygotowałem się do lotu. Wracałem z nim i tam, gdzie to potencjalnie się zaczęło. Nie zwracałem uwagi na to co potencjalnie powiedział Tuiti. Słowa padły, nic nie wskóra. Byłem mu wdzięczny, za ten blask i ciepło tamtych wiosennych dni. Za każdy dotyk, oddech i słowo pocieszenia...
z/t
Przeświadczenie Dobrobytu Infamia Nieumarłych Wrota Dziejów Gwieździste Niebo
Dolina płaczących wierzb
: 13 wrz 2023, 21:26
autor: Ołtarz Wyniesionych
Dopiero teraz zwróciła uwagę na poprzednie przekazy mentalne Hermesa. Hras dobierał się do smoczycy Słońca? Jeżeli miał jakiekolwiek szanse na przetrwanie dzisiejszego dnia, to te właśnie sobie odleciały. Robił wszystko, żeby tylko zarobić na własną egzekucję, mogła mu pogratulować determinacji w dążeniu do celu. Zawód na jej pysku utrzymywał się i nie tyczył się jedynie Kwiatu Uessasa, ale też jej samej. Może gdyby zdecydowała się pomagać mu w inny sposób, może do tego wszystkiego by nie doszło. Teraz jednak nie mogła zmienić przeszłości. Tak zadecydował Ognvar. Możliwe, że niezależnie od podjętych wyborów i drobnych szczegółów, efekt końcowy byłby identyczny.
Cel ich następnej podróży chyba rozjaśnił wszelkie wątpliwości. Hrasvelg dołączy do wszystkich szkieletów zdrajców, leżących w okolicach tego miejsca. Czy Veir odczuwała w związku z tym jakiś smutek? Nie do końca. Gdy zabrała jeszcze kilka dni temu samca do Wartowniczego Posterunku, liczyła na porozumienie się z dawnym Hrasem. Siedział jednak gdzieś w środku, obrażony na świat i absolutnie niezdolny do życia. Hmm, teraz mu się odwidziało i wrócił? Gdy już było za późno? Gdy zapewne obserwował te wszystkie rzeczy, które robił Mściwy i nie kiwnął pazurem? Gdyby nie to, może byłoby jej smutno.
~ Chodźmy więc. – Rzuciła mentalnie do reszty, spojrzała na swojego partnera, a potem była już gotowa do opuszczenia Doliny Płaczących Wierzb. Przez drogę myślałaby dużo o tym, czy powinna powiedzieć coś Hrasowi. Poradzić, by prosił Ognvara o wybaczenie i liczył na to, że po śmierci nie będzie czekało go cierpienie? Nie, chyba jednak powinna milczeć. Jeżeli on się poddał i to już dawno temu, to nie powinna nic z tym robić. Zaślepiona chęcią zrobienia czegoś dla Gerny, Veir ciągnęła za sobą żywego trupa. Powinna powiedzieć Mahvran o tym, że ją zaatakował już dawno temu.
Jednak coś jeszcze drążyło w jej umysł, jakieś wspomnienia, których dawno już nie pamiętała. Urywki wydarzeń z miejsca daleko na północy. Słyszała głos smoka, o którym chciała zapomnieć, a który jednak był częścią jej. Ukształtował ją i zmienił w kogoś, kim jest teraz.
Przeświadczenie Dobrobytu, Gwieździste Niebo, Infamia Nieumarłych, Kwiat Uessasa
Dolina płaczących wierzb
: 14 wrz 2023, 23:11
autor: Sięgający do Nieba
Nie doczekał się odpowiedzi ze strony Mahvran i nie upominał się więcej. Prośba została złożona, naciskanie na wiedźmę nie miało najmniejszego sensu czego nauczył się już dawno. Spojrzał jedynie Veir z cichą nadzieją, że ta nie będzie mu miała tego wszystkiego za złe. Jego partnerka ciągle starała się pomóc Hrasowi i chronila go do końca... no, prawie. Wyglądało na to, że przejrzała na oczy i ani myślała narażać się, żeby ratować bezużytecznego syna Gerny.
Nie zwrócił większej uwagi na to, co działo się z byłym uzdrowicielem. Nie dowierzał w jego przemiany, a takie zachowanie wydawało mu się logiczne. Samiec w pewnym sensie był sprytny i brał wszystkich na litość, którą próbował wzbudzać w każdym napotkanym smoku. Na Horusie nie robiło to żadnego wrażenia, ignorował to.
Był za to pozytywnie zaskoczony, iz ten nie próbował uciekać, walczyć czy w jakikolwiek sposób stawiać się. Taka pokora mu do niego nie pasowała. Przeczuwając podstęp postanowil podążyć na szarym końcu i czujnie obserwować każdy ruch Hrasvelga.
zt
Dolina płaczących wierzb
: 16 wrz 2023, 20:24
autor: Udany Połów
Smok siedział i myślał. Chciał zostać i słuchać, choć jednocześnie słuchać więcej nie chciał. Musiał nad tym, aby jednak zostawić Mglistych samych, lecz mimo wszystko nie potrafił tak szybko opuścić doniedawnego kochanka. Obserwował smoki,, wiele nie mówił właściwie nic, najwięcej mówiły jego ślepia, lecz emocje w nich ukazane nie były jasne. Były zagubione i pomieszane tak Adamo jak smok wewnętrznie. Zwinął ogon przy łapach i zapuścił szpony nerwowo. Skinął pyskiem n odpowiedź Wrót Dziejów. Miło było słyszeć odpowiedź, choć zawarte weń informacje nie były satysfakcjonujące. Rozumiał jednak, że nie może mu powiedzieć więcej. Szkoda. Tak samo jak szkoda mi było Kwiatu. Jednak nie potrafił nic powiedzieć. To nie był Hrass jakie chciałby bronić. Obawiał się tego smoka, a znajomy głos wciąż nie brzmiał dla niego jak głos kochanka, kiedy na prawdę nie był już pewien z jakim smokiem rozmawia. Zajrzał w ślepia odchodzące samca. Pysk jego nie wyrażał nic więcej jak przygnębienie.
– Żałuję, że spotkałem dziś ciebie, lecz będę wypatrywał cię na nocnym niebie. Pod tym niebem i tymi gwiazdami. – Zamrugał do samca wilgotnymi ślepiami. – Na co ci było tyle broić? – Przesłał mu jeszcze zaciskając wargi. Obrócił się zaraz i także opuścił Dolinę czując się jak jedna z tych wierzb...// ZT
Dolina płaczących wierzb
: 03 gru 2023, 1:45
autor: Pryzmatyczny Kolec
... Ten dzień nie był specjalnie inny od reszty. Szybkie śniadanie i wyjście z groty. Nie chciałem w niej być. Źle się tam czułem. Te wydarzenia, co chwil kilka były. Nadal rogorywalybmoje pisklwce serce. Chciałem jakoś uciec myślami od tych wydarzeń. Temu w porę białych dywanów uciekłem za granicę mgieł. Na tereny które trochę znałem. Na obszar, który jest tak przyjemny. Biel śniegu oślepiała, a zimny wiatr mierzwił biała we futro. Cieszyłem się gdy przekroczyłem granice lasu, drzewa częściowo odslanialy mnie od wiatru... Zas zatrzymałem się dopiero, gdy otaczające mnie drzewa zmienilybsie na inne niż znałem. Nie umiałem rozpoznać ich. Usiadłem pod największym z nich, oglądając niebo
Dolina płaczących wierzb
: 08 gru 2023, 18:06
autor: Lśniąca Toń
Postanowiła przepłynąć się trochę po tych terenach. Chodzenie po tym całym śniegu brzmiało dosyć nieprzyjemnie a ten cały wiatr tak nieprzyjemnie wysuszał jej łuski. Płynęła rzeką aż do terenów wspólnych omijając jedną dużą wysepkę a nawet mijając w mniejszej odnodze rzeki, miejsce z parującą wodą. Kiedy w końcu wychynęła z wody jej spojrzenie napotkało małą kulkę futra na jednym z brzegów. Wysunęła się z wody, oddychając głęboko kiedy jej skrzela się ponownie zamknęły.
-Pisklę? Gdzie twój opiekun?– Spytała, podchodząc do pisklęcia które chyba próbowało schować się przed wiatrem. Wyglądało dziwnie ale było same a to było jeszcze dziwniejsze.
Yngwe
Dolina płaczących wierzb
: 10 gru 2023, 22:13
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Wiatr zimny, ale nadal przyjemnie muskał grube futro. Siedziałem w spokoju, spoglądając w dal, uciekając myślami do tego miłego czasu w Tamtej grocie. Do postaci ze snów. Tamtych uczuć, myśli i chaosu, który się krył za nimi. Miałem jakąś nadzieje, że ten wypadł samotny będzie. Niestety ktoś do mnie podszedł i od razu z pytaniami. Spojrzałem na nią oba kompletami oczek z lekkim uśmiechem. Wyciągnąłem jeden z ogonów spod łap, i wskazałem na kota
Pashteta.
–
Sam nie jestem, a to pisklę ma na imię Yngwe – odpowiedziałem spokojnie, ale wprawny słuchacz usłyszy w tym lekką hardość. Kot nie był daleko mnie. Polował na czarnego ptaka w pobliżu. –
Na Ciebie jak wołają? – ogon z powrotem wrócił pod moje łapki. Lubiłem się nim podgrzewać.
Leste