Strona 38 z 40

Szumiąca polana

: 05 paź 2023, 23:37
autor: Barwy Ziemi

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Oho! A więc niepotrzebnie się zamartwiał! Tuy nie okazała względem niego żadnej negatywnej emocji, a to wystarczyło by przywrócić Ciiriohowi pełnię jego radosnego charakteru. Przestał się przejmować, że niepohamowanym gadaniem przestraszy siostrę, więc i szponiasta łapa zaprzestała nerwowego mierzwienia futra. Zakłopotany uśmiech ponownie przeobraził się w łobuzerski grymas, obiecujący młodszej dobrą zabawę, o ile tylko ta zechce nieco z nim popsocić.
Tak tak! Dokładnie! To ja! Twój brat! – potwierdził radośnie, zadowolony że Tuy go pamięta – No może nie jedyny, ale z pewnością ten najzabawniejszy! Ze mną będziesz się świetnie bawić. Gwarantuję! – zapewnił ją ze śmiechem, przykładając sobie łapę do piersi w ramach złożenia swoistej obietnicy. I to takiej, którą zamierzał od razu spełnić. Po co wszak zostawiać tworzenie radosnych wspomnień na potem? Lepiej stale je zdobywać, przeganiając wszelkie nadchodzące smutki! O tak tak, trzeba być wesołym na zaś!

Ohh... – mruknął po chwili, drapiąc się nieporadnie po brodzie – Rozumiem. Mam zwolnić? Da się zrobić! – stwierdził, kiwając rezolutnie łebkiem w rytm własnych słów – Mam przeciągać tak śmieeeeeszniiiiiieee literki czy raczej tak cu-dacz-nie dukać? – zaprezentował ze śmiechem – Mogę i tak i tak! Dla mnie to żaden problem, siorka. Powiedz słowo, a Ciirioh będzie nawet ryczeć jak niedźwiedź! Syczeć jak wąż. Albo ćwierkać jak ptaszek! Dla ciebie wszystko odwzoruję! – kontynuował, wypinając przy tym dumnie pierś – Mam całkiem niezły talent do wydawania dźwięków. To chyba przez ten dziób – stwierdził, wskazując palcem na łuskowate zakończenie pyska, po czym zaraz skierował szpon na Tuylith – O! Ty też taki masz! Hej! Sprawdźmy czy ty też tak umiesz, dobra? Zrób... – Tak, no właśnie, co? Pomysł przyszedł sam, kiedy tylko wzrok Objętego odszukał koziego kompana taty – ...zrób meeeee! – zasugerował, samemu mecząc jak rasowy kozioł, co wywołało w nim kolejną salwę śmiechu.

Kwestia wzrostu Tuylith musiała zostać odłożona w czasie. Pokłócą się o to jeszcze kiedyś, kiedy młoda faktycznie przerośnie go o łeb. Już Ciirioh o to zadba!

Tuylith

Szumiąca polana

: 16 paź 2023, 18:17
autor: Chłodna Łuska
Mały pisklak było mocno skołowany gadaniem brata, ale z drugiej strony dość zadowolony. Takie ględzenie wskazywało, że Cirek lubi Tuy, a to było całkiem fajne! Mimo nieco upośledzonego odbioru emocji, który w przyszłości nieco się ujawni, obecnie mała plagijka zaczęła się cieszyć, podskakiwać i ćwierkać.
Dźwięki.
Z racji posiadania dziobu, modulowanie głosu jak ptaki wychodziło jej naturalnie.
– Ćwirrr, śpieeew, ćwiiiiiir! – rozpoczęła, z charakterystycznym zaśpiewem, który będzie u niej dominował w przyszłości.
– Trelelelelel, brat Cirek sympa – ty – czny, ćwiiir, trelelel – kontynuowała, a po zakończeniu występu napuszyła się cała, z dumy rzecz jasna, przez co wyglądała jak urocza, biała kuleczka.

Objęty Kolec

Szumiąca polana

: 20 paź 2023, 22:31
autor: Barwy Ziemi
Oooo! Ależ mu się trafiła gratka! Taki piękny koncert i to tylko dla jego uszu! Aż trudno mu się było nadziwić, że mogło go spotkać takie szczęście! Nic więc nie mógł poradzić na to, że nie potrafił przestać się szczerzyć radośnie do siostry, kiedy ta dawała mu konkretny pokaz własnych umiejętności. A ewidentnie miała się czym chwalić! Słyszał wszak ktoś kiedyś bardziej melodyjne trele? Oj na pewno nie! I lepiej żeby nikt nie próbował mu wmawiać że jest inaczej, bo dostanie od niego wciry. I to porządne!
No no no, ale mi się trafiła zdolniacha za siostrę! Widzę że mam nie lada konkurencję! – zaśmiał się wesoło, prędkim ruchem kładąc jej łapę na łebku, żeby poczochrać jej piórka. Sam też zdołał się przy tym nieco napuszyć z dumy przez co przez chwilę oboje wyglądali jak wielkie pierzaste kuleczki. Oho? Może nie tylko głosy mieli rodzinne?

A właśnie. Jeśli chodzi o głosy, to nie mogli przecież na tym poprzestać! Co prawda Tuy nie zamierzała najwyraźniej meczeć jak koza, ale dryg do ćwierkania to ona miała na pewno! A że Ciirioh nie miał problemów z szybką zmianą planów, to po prostu dostosował się do siostry i sam począł śpiewać!
Yhm, Cirek sympatyczny, a Tuy rozśpiewana! Uzdolniona. Kochana. Wesoła. Puszysta. I w ogóle najfajniejsza! – wymieniał radośnie, modulując głosem w taki sposób, by jak najlepiej odwzorować narzuconą przez młodszą melodię. No dobra, może faktycznie momentami przeciągał coś na własną modłę, ale skwitował to figlarnym mrugnięciem ku siostrzyczce. Tak tak, to było specjalnie!
Aha, teraz ty! Jak ułożymy całą piosenkę, to może zaśpiewamy ją rodzicom, co? Na pewno im się spodoba! – zaproponował z ekscytacją, zerkając wyczekująco na Tuy. Czy ta podłapie jego pomysł? Ciekaw był jej reakcji!

Tuylith

Szumiąca polana

: 22 gru 2023, 10:02
autor: Szlak Blizn
Kolejny spacer. Mimo ogromnych starań Topoli, niestety jego ostatnie leczenie nie poszło najlepiej, przez co jego zdrowie nie pozwalało mu dalej polować – a szkoda. Ostatnio lubił zatopić kły w jakimś chochliki czy innym zwierzu w trakcie walki. Sam przecież nie ganialby jakiegoś zająca czy sarny.
Położył się na brzuchu wyciągając tylne i przednie łapy, przez co wyglądał jak żaba. Miał tyle czasu, że krótka drzemka sama przybyła do samca, pogrążając go w dosyć głęboki sen.

Pieśń Feniksa

Szumiąca polana

: 26 gru 2023, 3:45
autor: Feniks pośród Chmur
Hekate często wybierała się na spacery. Nie widziała w tym niczego złego, a samotne wyjścia pozwalały jej na pozbieranie myśli i odsapnięcie od zwykle zatłoczonej rodzinnej groty, tumultu powstałego przez wszystkie zwierzęta, modlitwy rodziców czy kłótni rodzeństwa. Poza tym ostatnio wydarzyło się naprawdę sporo, a Hekate miała to do siebie, że lubiła się martwić o wszystko.
Wybrawszy się na przechadzkę w towarzystwie swego gołębia i feniksa, które fruwały jej nad głową, a czasami zaczepiały, na co reagowała śmiechem, natknęła się na specyficznego Słonecznego, z którym kiedyś walczyła.
Zatrzymała się w pół kroku. Ostatnim razem ten uciekł z areny i do dziś nie wiedziała o co tak naprawdę chodziło i dlaczego samiec to zrobił. Hekate doszła do wniosku, że jakimś cudem go uraziła, ale naprawdę nie potrafila sobie już przypomnieć co takiego mogła powiedzieć. Będąc niepewną reakcji Słonecznego nie zaczepiła go, gdyż nie chciała mu psuć nastroju i zamierzała po prostu go wyminąć rzucając mu niepewne spojrzenie.


Szlak Blizn

Szumiąca polana

: 26 gru 2023, 20:37
autor: Szlak Blizn
Batsu wyciągnął leniwie łapy wydobywając z siebie długi i przeciągły pomruk. Rozprostował błoniaste skrzydła i zatrzepotał nimi powoli i leniwie otwierając swoje ślepia by otworzyć szeroko paszczę ziewając głośno. Cały czas był pewny, że jest sam bez żadnego smoka czy ptactwa.
Ale jego ślepiom ukazała się samica.
TA samica.
Zamarł.
Przełknął głośno ślinę.
– O cholera, to Ty... – wybełkotał i szybko spuścił wzrok, kładąc łapę na swoim pysku. – No tak, ten, no. Ekhem. Dawno się nie widzieliśmy od ... ostatniego czasu. – spróbował jakoś zagaić podnosząc swoje cielsko do siadu. Czuł się cholernie niezręcznie, ale tym razem nie zamierzał uciekać! Przynajmniej na razie.

Pieśń Feniksa

Szumiąca polana

: 27 gru 2023, 4:34
autor: Feniks pośród Chmur
Hekate usłyszała jego mamrotanie, ale przez odległość i, cóż, właśnie bełkotanie, zrozumiała słowa samca trochę inaczej niż w rzeczywistości, a mówiąc prościej: "o cholero Ty". Co prawda nawet te słowa były niewyraźne, ale była prawie pewna, że usłyszała dobrze. Na tyle dobrze, żeby się obrazić. Zrobiła oburzoną minę.
– Nie jestem żadną cholerą – obruszyła się i tupnęła łapą. – Jeśli moja obecność Ci przeszkadza po prostu sobie pójdę. I tak nie zamierzałam się zatrzymywać. – Czarodziejka miała wrażenie, że zrobiła ostatnio coś bardzo nie tak i w jakiś sposób obraziła Słonecznego, tyle że za nic nie wiedziała co takiego wtedy powiedziała. Przez źle zasłyszane pierwsze zdanie błędnie odczytała niezręcznosc i zakłopotanie samca – wydawało jej się, że jest po prostu niemile widziana. Tylko nie wiedziała czemu.

Szlak Blizn

Szumiąca polana

: 27 gru 2023, 11:24
autor: Szlak Blizn
Samiec zamrugał zdziwiony i podniósł się gwałtownie. – Nie, nie, nie to miałem na myśli, ekhm – zrobił kilka kroków w jej stronę, nieco odważniej. – Zaskoczyłaś mnie po prostu, byłem pewny że jestem tutaj sam – chrząknął i zaśmiał się nerwowo przez całość niezręcznej sytuacji.
– Ja.. Tego, no. Przepraszam za to co wydarzyło się na arenie ostatnim razem. – Wyprostował się, nabierając nieco pewności siebie. Batsu był honorowym wojownikiem, ucieczka z pola walki była dla niego największą plamą na dumie, jednak nie był typem który nie umiał przepraszać, czuł się jeszcze gorzej ze świadomością, że tym "taktycznym odwrotem" mógł urazić Czarodziejkę z Mgieł.
– Ale jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłem to... chyba, nie wiem, może mnie trochę speszyłaś – spuścił wzrok i podrapał się szponami w tył głowy mamrocząc dość cicho ostatnie słowo. Znowu poczuł jak kotłuje mu się w żołądku aż miałby ochotę puścić pawia gdzieś w pobliskich krzakach, ale chyba zamiast polepszyć to bardziej pogorszyłby obecna sytuację.

Pieśń Feniksa

Szumiąca polana

: 28 gru 2023, 4:42
autor: Feniks pośród Chmur
Trochę się uspokoiła i część zdenerwowania z niej uleciała, ale i tak wyglądała na dosyć niepewną, a jedana z jej łap już była uniesiona. Skinęła sztywno głową. Może faktycznie źle go usłyszała, ewentualnie naprawdę go wystraszyła swoim nagłym pojawieniem się.
Gołębica obniżyła lot, wylądowała na jej rogu i zagruchała ochryple, za to feniks pozostał na razie w powietrzu.

– Naprawdę? Nie zrobiłam tego specjalnie, po prostu... Twoje oczy zwróciły moją uwagę i tyle, a często mówię to co myślę, nawet w trakcie walki. Nie wiedziałam, że to Cię... Onieśmieli. – Nie do końca była to prawda, gdyż w głębi duszy miała wrażenie, że odwróci jego uwagę i zada mu jakiś udany cios, ale to na jej standardowa technika w walce, której chyba nie musiała się wstydzić. Zresztą komplementy były raczej mile widziane, więc nikt nie mógł jej niczego zarzucić, prawda?
– Chyba nieczęsto słyszysz jakieś mile słowo, skoro tak zareagowałeś, hmm? zagaiła kołysząc na boki ogonem. Wojownik był tak zakłopotany, że postanowiła mu odpuścić i puścić to wydarzenie w niepamięć. Przynajmniej jej wyjaśnił o co chodziło, nawet jeśli go to krępowało. Hekate nawet trochę mu współczuła – musiał się urodzić w jakiejś bardzo surowej rodzinie skoro byle komplement aż tak go speszył!

Szlak Blizn

Szumiąca polana

: 29 gru 2023, 12:20
autor: Szlak Blizn
Wsunął palce łap w grzywę na karku aby się pomasować. – Ekhm, Twoje oczy... Też są bardzo ładne – cholera, zaraz roztopi swoim gorącem cały śnieg wokół siebie!
Nabrał kilka wdechów przez nos, aby chłodne powietrze ostudziło go odrobinę.
– W zasadzie często je słyszę, od matki, ciotek... Jakbym miał się zastanowić to właśnie z nimi najwięcej spędzałem czasu, bo ojciec... Cóż, śpieszył się – mruknął gorzko pod nosem. Po jego powrocie wciąż miał żal, chociaz cieszył się że Aventus wrócił cały i zdrowy to jednak brakowało tego drugiego rodzica.
Batsu pokręcił łbem aby odgonić od siebie nieprzyjemne myśli.
– Wiesz, myslę... Że po prostu, no wiesz. Ja jestem dorosłym samcem i kiedy obca samica jest dla mnie miła, może być to dość... Kłopotliwe – ponownie zaśmiał się głupkowato i chrząknął.

Pieśń Feniksa

Szumiąca polana

: 31 gru 2023, 3:08
autor: Feniks pośród Chmur
– Dzięki! – ucieszyła się z komplementu i uraczyła go szerokim uśmiechem. Prędko puściła w niepamięć wcześniejsze nieporozumienie, co bylo dla Hekate czymś jak najbardziej typowym.
– Aa... rozumiem. Mój tata też ma dla mnie mało czasu, ciągle jest... zapracowany – wykazała zrozumienie i wywróciła oczami. Hekate spędzała czas z ojcem, lecz znacznie mniej niż Valnar czy reszta jej braci, czy to młodszych, czy starszych. Przyzwyczaiła się już do tego, a charakter jej rodziny sprawił, że nigdy się wobec tego nie buntowała. Uznawała, że najwyraźniej na to zaslużyła i w jakiś sposób była gorsza od reszty. Prawdopodobnie dlatego przez całe życie starała się zabłysnąć i rzucała się w wir coraz groźniejszych wyzwań.
– Tak powiadasz? I reagujesz tak na każdą samicę, czy tylko na mnie? – spytała bezpardonowo, uśmiechając się filuternie, z odrobiną rozbawienia, ale i ciekawości, gdyż odpowiedź Batsu zaczęła ją żywo interesować.

Szlak Blizn

Szumiąca polana

: 01 mar 2024, 0:08
autor: Prip
Kapłanka Monolitu przybyła na polane rozkoszując się spacerem. Spacerowała dosyć często. Było to zdrowe. Pozwalało oczyścić umysł, co oznaczało więcej miejsca dla majestatu Monolitu. Była to ważna codzienna rutyna. Nie licząc modlitw oraz urządzania obrzędów. Niestety tutaj musiała organizować je tylko dla jej samej. Brakowało jej obecności innych wyznawców. Czuła się z nimi po prostu pewniej... całe szczęście czuła obecność jej opiekuna. On czuwał. Czuła to. Jak do niej przemawia. Mimo, że było to uczucie znacznie słabsze niż w jej rodzinnych stronach tak wierzyła, że i na te ziemie dotrze wola i głos Monolitu. Jego chwała i boskość!
– Gde ty, monolit? Pochemu zdes' ne slyshat tvoyego golosa? –Rzuciła w niebo. Dlaczego? Dlaczego jego głos nie niesie się tutaj tak ochoczo? Czyżby z tymi ziemiami było coś nie tak? Tak. Ciemność. Ciemność spowiła to miejsce. Tutejsze siły niosły zło... zło które trzeba zwalczyć!
Jeżeli chodzi o samą Prip to ta przechadzała się po polanie. Zataczając w zasadzie koło. Wolała na razie pozostać tutaj. Było pochmurnie, a nawet zanosiło się na deszcz. A sam deszcz... kojarzył jej się niekoniecznie pozytywnie.


Powiernik Pieśni

Szumiąca polana

: 01 mar 2024, 7:21
autor: Powiernik Pieśni
Dla niego aura nadchodzącego deszczu była niemalże zabawnym przypomnieniem jego dawnego życia jako szczęśliwe pisklę. Jego własne myśli ciągle zalewał deszcz, to może teraz lecąc od północy, był zwiastunem opadów? Nie będzie mu przeszkadzało, w końcu chłodniejsze podmuchy powoli odchodziły, a prawdziwy deszcz był symbolem nadchodzącego rozkwitu. Deszcz zmyje resztki białego puchu, przyniesie cieplejsze i dłuższe dni,nawet jeśli to oznaczało chodzenie po błocie przez najbliższe księżyce. Wszystko się zmieni...
Yulo rzadko patrzył na przód w tak pozytywny sposób, ale być może było to spowodowane tym, że zwyczajnie cieszył się ze zmieniającej się pory roku.
Teraz leciał nad terenami wspólnymi. Nie nawykł do przeszkadzania smokom, których nie znał, ale jednak czasami tacy wydawali się być intrygujący... Na przykład teraz, kiedy leciał i spostrzegł smoka, który po prostu sobie... chodził, ale szła po takim łuku, że zapewne zaraz trafi tam skąd przyszła. Może była ślepa i potrzebowała pomocy? A może czegoś szukała?
Najlepiej jak po prostu to sprawdzi.
Wylądował szybko i przez to nieco niezgrabnie. Ciężko być zgrabnym jeśli nie ma się przedniej łapy. Zachował stosowną odległość czterech ogonów.
Witaj, wydajesz się krążyć. Czegoś szukasz?
Zapytał wprost, aby rozwiać swoje własne wątpliwości.

Prip

Szumiąca polana

: 01 mar 2024, 14:11
autor: Prip
Nagła obecność innego smoka nie uszła uwadze Prip, która to od razu skierowała swój pysk w stronę nieznajomego. Przez maskę oraz ubranie trudno było stwierdzić jakie dokładnie emocje przeżywała teraz samica. A przynajmniej ciężko było to stwierdzić z samego obserwowania. W zasadzie samica była nieco... zdezorientowana? Głos samca wybił ją z wcześniejszych przemyśleń. I jeszcze jakby zrozumiała zdanie przez niego wypowiedziane. Pozostawiło ja to w chwilowej pustce myślowej. Nie trwało to zbytnio długo. Zaledwie kilka sekund nieruchomego stania. Zaraz potem się zreflektowała. Może rozmowa będzie nieco ciężka, ale jako tako się dogadają... nie?
– Chto? YA ne ponimayu, chto vy mne govorite. –
Powiedziała siadając na ziemi w taki sposób, że większość jej płaszcza ocierała się o wilgotną trawę. Powolnymi krokami zbliżały się te cieplejsze dni, co bardzo cieszyło rajską. Niestety ale przez swoja rasę gorzej znosiła te zimowe klimaty. O tyle dobrze, że Monolit zdecydował, że wychowywała się na dalekiej północy. Z pewnością pomogło to bardziej komfortowo znieść tutejsze zimy. Wracając do samego spotkania to zdołała jako tako ogarnąć słaby zapach samca. Kojarzyła zapach jego stada. Dobrobyt pachniał bardzo podobnie. O ile można było to tak nazwać, bo przez zioła w masce zapachy miały nieco inny ton.
– ya Prip – Wskazała na siebie. Trzeba było się przedstawić. – kto ty? –


Powiernik Pieśni

Szumiąca polana

: 06 mar 2024, 9:37
autor: Powiernik Pieśni
Zdecydowanie nie tego się spodziewał. Wydawało mu się, że to podrostek dziwnie ubrany, a to był... cóż smoczyca w masce. Przynajmniej brzmiał...o to jak samica i to jeszcze używało języka, który wydawał się nieznajomy i zarazem znajomy. Jakby w pysku dławił ją język i próbowała mówić coś we wspólnej mowie.
Yulo stał przez chwilę jak wryty, a potem przekręcił łeb na bok w geście głębokiego zastanowienia. Na pysku malowała się neutralna konsternacja. Potem wreszcie wydawała się ta istota jakkolwiek komunikatywna.
Nie rozumiesz mnie...– stwierdził bardziej, niż pytał i cicho westchnął. Nie wyobrażał sobie tego, że natknie się na smoka, który nie znał wspólnej mowy. W dzisiejszych czasach nawet łatwiej było spotkać ludzi, którzy znali język smoków. No... albo smoków znających ludzki. Ten tutaj porozumiewał się językiem, którego nawet nie kojarzył.
Yulo...– raczej nie trudno było domyśleć się, że chodziło o imię. Pytanie jednak "kto" nie było tylko imieniem... niby, ale jeśli uznajesz siebie za 'nikogo' to jesteś tylko imieniem.
Co tu robisz?– przysiadł na zadzie i starał się gestykulować, aby pomóc przy zrozumieniu. Pokazał przykładowo na ziemię przed sobą i znów na nią. Potem przyłożył łapę do pyska na chwilę- Po co?– dopytał. Jak jeszcze rozumiał Yamiego, to już całkowite zakrywanie pyska wydawało mu się dziwnie.

Prip

Szumiąca polana

: 06 mar 2024, 21:19
autor: Prip
Prip przypatrywała się nieznajomemu. Jako tako mogła się domyślić, że zapewne ten jest zaskoczony jej dość nietypową w tych regionach mową. I jakoś specjalnie się nie dziwiła. W jej regionach spotkała się z nim może parę razy. Było to jednak w jej pisklęcych czasach, dlatego nie za specjalnie go pamiętała. Zwłaszcza, że wszystko przed Monolitem kojarzyło się jej raczej negatywnie, za co oddała się całkowicie swojemu bóstwu. Wracając do samego samca, to zdążyła wyłapać jego imię. Yulo? Tak? Zaraz potem nastąpiła gestykulacja. Z której nawet coś zrozumiała! Bez jakiegokolwiek ruchu ciała wodziła wzorkiem po gestach. Spojrzała na ziemie. Potem na jego pysk. W jej głowie rodziła się odpowiedz. Zrozumienie. Czaiła o co chodzi! Dlatego wskazała na niego. – Yulo. – łapa wysiała tak przez chwile, aby zaraz potem skierować nią na samą siebie. – Ty Yulo, ya Prip. – Potrząsnęła zaraz pyskiem, wprawiając w ruch cały swój ubiór. Zaraz potem wskazała na ziemie. Położyła na niej łapę, którą to powoli przeciągnęła do siebie. – Eto "Co tu robisz". – Wypowiedziała te słowa, ze wszelkim przekonaniem, że tak nazywa się ziemia w ich języku. Zaraz potem tą samą łapą dotknęła swojej maski. Mówiąc szybkie – Po co. – Nawet jej do głowy nie przyszło, że mogło chodzić o coś innego, dlatego sama postanowiła przyłączyć się do tłumaczenia! Wskazała ponownie na ziemie. – Eto zemlya. – potem na maskę. – i eto maska. Tverdaya maska. – Co prawda wypadałoby aby to ona uczyła się tutejszego języka, ale poszerzanie horyzontów zawsze było dobrym pomysłem! Dlatego też piała bez objawowo z radości, że mogła nauczać. A przynajmniej tak się jej wydawało.
Zaraz potem złapała za maskę w taki sposób, że widać było, że mocniej dociska ją do pyska. Zaciągając się przy tym niemiłosiernie. Uwielbiała zapachy ziół! Działały na nią w kojący, a zaraz emocjonujący sposób. Nie były to żadne halucynki, czy inne roślinki z bardziej ciekawszymi efektami. Ot, parę co bardziej pachnących okazów. Zaraz potem przypomniał się jej ten przemiły smok, z którym już miała styczność. – YA... znayu Dobrobyt! Ty znayesh'? –

Szumiąca polana

: 10 mar 2024, 20:29
autor: Powiernik Pieśni
Porozumiewanie się na migi i to jeszcze jedną łapą nie mogło być dobrym pomysłem. Co więcej chyba nie do końca pojmowała o co pytał. No ale chyba inaczej nie pokonają bariery językowej. On był tutaj tubylcem i w sumie pewnie miałby prawo zabić tą mniejszą istotę, ale nie należał do smoków, które nawet by to przemyślały... Raczej chodziło o myślenie nad tym jak pokonać barierę językową.
Pomachał łbem na boki. Słowa wydawały się być... trochę podobne do wspólnej mowy... Dzięki temu rozumiał, że ona nie rozumiała...
"zemlya" to ziemia...-stwierdził mówiąc to samo słowo tylko we wspólnym. Wątpił, aby tak się język różnił, aby oznaczał zupełnie co innego- Maska to maska... Eto maska...– mruknął dodając. Może pojedyncze słowa jeszcze jakieś będą wspólne i łatwiej się połapie, niż od machania jedną łapą?
Czemu maska na pyska... S-zo ty chcieć tu. Chodzić, mieszkać, spać, śpiewać?
To zaczynało być... tragiczne, dobrze, że tego nikt więcej nie widział.
Na kolejne słowa nieco przymrużył ślepia. Dobrobyt... Jego serdeczny przyjaciel z dzieciństwa... Znał ją...? Może pochodziła z jego stron? I stron Śladu Chmur?
Znayu. Ja znate...– odpowiedział kiwając łbem- Eto przyjaciel mój.
Nawet nie wiedział czy mówi cokolwiek dobrze, bardziej na domysł szedł, ale pewnie używając plątaniny słów prędzej się dogada, niż robiąc łapą w powietrzu.

Prip

Szumiąca polana

: 12 mar 2024, 21:13
autor: Prip
Samica bardzo szybko zamrugała, kiedy to okazało się, że jej przypuszczenia były całkowicie błędne! Jaki wstyd! I to dodatkowo w obecności samego monolitu, który to przecież cały czas na nią czuwał. Oczywiście! Samiec wskazywał na ziemie i maskę. Teraz to nabierało jak najbardziej sensu. Najwidoczniej zbyt bardzo skupiła się na dogłębnym interpretowaniu jego gestów, a prosty, acz nieuchwytny dla nie fakt po prostu przekradł się pod jej nosem.
– izvini za nedorazumeniye – Powiedziała z wyczuwalnym przepraszającym tonem. W jej obowiązku było nauczenie się tutejszego języka jeszcze przed momentem, kiedy to wkroczyła na te ziemie. Nie traciła jednak wiary! To była kwestia czasu. Kiedyś będzie umiała mówić po tutejszemu. A co do jego słów, to tym razem zrozumiała nieco więcej niż poprzednio! Był progres!
– YA zdes', chtoby zhit' i spat'. – I zaraz dodała. – Potomu chto mne tak skazal monolit. – Wyjaśniła. Nie liczyła, że nieznajomy zrozumie drugie zdanie, ale warto było przynajmniej tak założyć. W końcu mimo, że mówili w innych językach, tak całe szczęście były podobne. – Dobrobyt ochen' khoroshiy! On kormil! On dal mne poyest'! YA byl goloden, i on pomog mne. – Wyjaśniła. Łapami próbowała pokazywać, że je, aby jakoś ułatwić komunikacje. Potem przypomniała sobie, że w zasadzie teraz też potrzebuje małej pomocy. Doskwierała jej choroba, a smoki ze stada dobrobytu wydawały się dobre! A przynajmniej tak mogła stwierdzić po spotkaniach. chwyciła więc znajdujący się obok patyk i zaczęła nim rysować. Narysowała na ziemi smoka, który to opatruje innego smoka. Najważniejszym detalem był kaszel smoka, który to miał wskazywać na chorobę. Zaraz potem rzekła. -pomoshch – Z wyraźnym proszącym tonem, gdzie zaraz kapłanka również obniżyła swe przednie łapy w coś w rodzaju kłaniania się. Z wyraźną nutą błagania i proszenia. Sama sobie nie poradzi, dlatego była całkowicie zależna od tutejszych. Oczywiście nie oczekiwała niczego, bowiem była dla wszystkich obcym. Tak naprawdę tutaj nie znaczyła nic. Jednak. Nie opuszczała ją wiara. A to było najważniejsze


Powiernik Pieśni

Szumiąca polana

: 17 mar 2024, 21:07
autor: Powiernik Pieśni
Skazał monolit? Cokolwiek to znaczyło, ale nie przypominał sobie żadnego smoka, który mówiłby w jej języku, a już na pewno nie słyszał, aby jakiś smok nazwał się monolitem.
Nie znam monolitu. Tu raczej nic nie ma...– zaczął rozglądając się. Może ktoś sobie okrutnie żartował z tej smoczycy?
Na wzmiankę o Dobrobycie pokiwał łbem. Zrozumiał tyle, że nakarmił ją i ogólnie jej pomógł. Od zawsze miał dobre serce dla wszystkich... ciekawe co z nim teraz było?
Zanim jednak dobrze się nad tym zastanowił to oczywiście sam dostał możliwość niesienia pomocy, a raczej... proszenia w imieniu kogoś innego. Na rysunki lekko przekrzywił łeb i westchnął.
Masz sporo szczęścia, do trafiania na pomocne smoki...
Yulo mruknął i skupił się na przekazie maddarowym do partnerki swojego brata z prośbą o przybycie.

~Wieczorze Szeptów, mam na Szumiącej Polanie pewną samotniczkę, znajomą Dobrobytu, która jest chora i potrzebuje leczenia. Czy mogłabyś jej pomóc?

Oczywiście, że wypadało przedstawić sytuację, zanim od tak przyleci i zobaczy kogoś nieznajomego. Miała przecież pełne prawo odmówić pomocy, nawet jeśli to smok jej stada prosił w jej imieniu... W końcu zioła też nie rosły przed jaskiniami smoczych legowisk.

Prip Wieczór Szeptów

Szumiąca polana

: 18 mar 2024, 7:33
autor: Lśniąca Toń
Nie spodziewała się wezwania od kogoś z stada do kogoś spoza niego jednak po otrzymaniu wezwania uśmiechnęła się delikatnie sama do siebie.
~Za chwilę będę~ Wysłała w odpowiedzi, biorąc ze sobą torbę z przygotowanymi ziołami oraz miseczkami. Nie mogła z tym płynąć na miejsce spotkania więc musiała jakoś sobie poradzić z przejściem całkiem sporego kawałku terenu na pieszo. Może kiedyś uda jej się coś wymyślić, żeby móc płynąć? Jakoś zabezpieczyć zioła podczas podróży wodą. To brzmiało dla niej jak marzenie.
Po dłuższym czasie w końcu dostrzegła dwa smoki, jeden znany z jej stada i jeden wyglądający odrobinę niepokojąco koło niego. Podeszła do smoków z łagodnym uśmiechem na pysku i ciepłym spojrzeniem, kiwnęła obecnym na powitanie, zatrzymując się w pewnej odległości od obcego.
-Witaj Powierniku- Przywitała się po czym zerknęła na smoka całego zakrytego.
-Jestem Wieczór Szeptów, uzdrowicielka. Co ci dolega?– Spytała spokojnie, miała zamiar pomóc, przecież to po to właśnie została uzdrowicielem. Kiedyś pewnie pomaganie każdemu, odgryzie się jej w zad ale no cóż. Jej błony poruszyły się delikatnie a płetwa na ogonie zafalowała.

Powiernik Pieśni Prip

Szumiąca polana

: 18 mar 2024, 8:46
autor: Powiernik Pieśni
Wiedział, że przybędzie, bo właśnie taka się wydawała... pomocna.
W ciszy czekał na jej przybycie obserwując okrytego smoka niemalże ze smutkiem w ślepiach... Albo jakby był rozespany, zależy jak na to spojrzeć.
Widząc przybywającą uzdrowicielkę, nieco odsunął się na bok i kiwnął jej łbem na powitanie, a potem cicho westchnął.
Proszę o wybaczenie, Wieczorze. Zapomniałem Ci powiedzieć, że ona nie potrafi mówić we wspólnej mowie i ciężko jest się z nią porozumiewać. Nakreśliła kaszel, ale lepiej, abyś maddarą sama określiła co jej dolega.– powiedział nieco zniesmaczony swoim uchybieniem. Nawet tak prostej rzeczy nie potrafił jak przekazanie odpowiednich informacji? Zacisnął kły i pozwolił sobie na szczątkowe odpłynięcie złości na siebie. Spojrzał na zamaskowaną.
Ona "Wieczór Szeptów", ona pomo...she...? Prip pozwolić jej...– starał się pokazywać łapą, a na koniec wyciął łapę jakby chciał dotknąć ubrania rajskiej. Potem spojrzał na samicę nieco przepraszającym wyrazem- Pozostanę tu przynajmniej na tyle długo, żeby być pewnym, iż nie spróbuje niepokoić Ciebie przy i po leczeniu.– bo prawda była taka, że uważał za typowe fakt wykorzystania przez kogoś, a po leczeniu nie będzie stanowił już żadnej większej wartości dla którejkolwiek z nich i będzie mógł zająć się swoją mierną egzystencją.

Wieczór Szeptów