Strona 38 z 42

: 01 mar 2022, 18:45
autor: Ścigająca Burzę

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Siostra? – zaniemówiła na moment i zamarła w bezruchu, przetwarzając zasłyszaną informację. Ostatecznie doszła do wniosku, że nie jest w stanie jej sobie logicznie wytłumaczyć, dlatego postanowiła zapytać. – Nie wychowałaś się w stadzie, prawda? Jesteś spoza, Ty i Souba? – Tylko to mogło tłumaczyć tę dziwną historię. Stada były przewidywalne, nudne i szablonowe, a dziwy spoza bariery nie mieściły się w żadnych normach przyjęte przez ich grupy.
Kaskada pomogła doprowadzić się Irze do porządku, a w międzyczasie na jej grzbiecie usiadły dwie niebieskie papugi, zaś na łbie niczym król wylądował Estuans. Ptaki usłyszały krzyki swej właścicielki i przyleciały sprawdzić co się stało. Wpatrywały się ciekawie w Soubę oraz Księżycową pokrzykując skrzekliwie, cwierkając i piszcząc cicho, na co Burza niemal nie zwróciła uwagi.
Biesowi blisko do demona, oba te monstra wyglądają przerażająco i są potworne. Moja Ira nie pochodzi z tych terenów. Znalazłam ją za barierą, hodowali ją ludzie. Takich Ir było tam mnóstwo, ale któregoś dnia zaatakował je jakiś demon pod postacią lisa z tyloma ogonami, że ledwie byłam w stanie je policzyć, i wymordował je wszystkie. Została tylko Ira. To... Kaczka, ale nie pochodzi stąd. Nie jest albinosem i jeśli się orientuję jest całkowicie zdrowa – wyjaśniła, prostując się i spoglądając na uzdrowicielkę. – Pachniesz ziołami. Jesteś uzdrowicielką?

: 09 lip 2022, 23:25
autor: Róg Otchłani
Strumyczek który tu płynął był niezwykle urokliwym widokiem głównie dzięki małemu wodospadowi który utworzył się na skałach. Te zaś uformowane jak platformy stanowiły dobre miejsce dla smoków by się rozłożyć i odpocząć.
I według tej myśli, na jednym z nich znajdowała się Suprema, samica ze stada Ognia.
Przysiadła na skale, obserwując w spokoju otoczenie. Samica zawsze postępowała spokojnie, dając sobie czas na działanie. W tej chwili jej myśli zajęte były całym tym miejscem. Świątynią, Bogami, tym co się obecnie dzieje.
Czuła się bezsilna, ale nie mogła być bezczynna.
Jej siostra, Anarea, była doskonałą czarodziejką, na pewno bardziej utalentowaną od niej w kształtowaniu magii. Cóż, to poniekąd przez to w jaki sposób Suprema tej magii używała – ot nawet za czarodziejkę się nie uznawała, nawet jeśli posługiwała się nią na co dzień.
Bo to były proste rzeczy.. Usmażenie mięsa, światło.. Czasem używała magii w celu pozyskania surowców, głównie drzewa.
Jej magia ataku i obrony nie była sprawna..
Anareo, jeśli gotowa jesteś poświęcić swój czas dla mnie, przybądź proszę na wschodnią część Terenów Wspólnych. Znajduje się przy małym wodospadzie. – Poinformowała ją mentalnie, gdy tylko udało jej się nawiązać kontakt.
Potem pozostało jej tylko czekać. Gdyby się nie zgodziła, prawdopodobnie ułożyła by się tu i rozmyślała przez dłuższy czas, pozwalając sobie na kolejny odpoczynek przed konkretnymi działaniami.

: 10 lip 2022, 9:26
autor: Księżycolica
Anaera wychyliła się z Kryjówki i wzbiła się w powietrze, wiedząc, o co może prosić siostra. Nie spodziewała się tylko, że ta wybierze ścieżkę czarodzieja. Lot pod czarnymi chmurami byłniezwykły. Ciemność i chłód, jak w jej koszmarach. A jednak ten boży chłód działał kojąco na jej rozpaloną letnim słońcem skórę. Wylądowała obok Supremy i polizała ją po boku pyska na powitanie. Uśmiechnęła się przy tym.
Dla ciebie zawsze znajdę czas. Przejdźmy do rzeczy, siostro. Powiedz mi jaki ofensywny twór byś zrobiła i jak byś się przed nim broniła. Na razie bez żadnych czarów. Chcę poznać tok twoich myśli. – Powiedziała łagodnie, a jej lodowe oczy rozpromieniały lekko.

: 10 lip 2022, 22:01
autor: Róg Otchłani
I nawet nie musiała długo na nią czekać! Anarea była na prawdę kochaną siostrą, wiedziała to od zawsze, ale ciągle jej gesty były kojące dla jej serca.
I tak samo wiedziała że mogła oczekiwać czułego przywitania od niej, więc opuściła łeb by przyjąć je. Odwzajemniła gest, ocierając lekko swój pysk o jej bok pyska.
Szybko i do rzeczy Anarea puściła konkrety. Suprema jednak zaskoczona, wpadła w małą konsternację.
Ale.. jak bez czarowania.. Oh..! – Za chwilę załapała. – Nie wiem czemu, pomyślałam że mam wymyślić atak magiczny bez magii. – Roześmiała się głośno.
To tak.. Zawsze używałam magii by przedłużać swoje zdolności fizyczne, przedłużając swoje pazury, tworząc ich ognistą iluzję na przykład. – Wyjaśniła jej, nie za bardzo szczegółowo, ani też nie za bardzo się nad tym zastanawiając. Zawsze w ten lub podobny sposób walczyła.
A bronić się przed takim atakiem..?"Zbędne, nie ma szans!" – Pomyślała, ale tym razem postanowiła powstrzymać się od żartów.
Stworzyłabym zapewne.. taką powłokę, zbudowaną jak łuski – twardą i odporną na ogień o odpowiedniej wielkości i w nie dużej odległości od własnego ciała. – Powiedziała. Zawsze wydawało jej się to logiczne rozwiązanie, ale przy Anarei miała oczywiście wątpliwości co do słuszności tej logiki.

: 11 lip 2022, 11:15
autor: Księżycolica
Dokładnie o to mi chodziło. Chciałam byś opowiedziała mi jakie twory tworzysz, jakie mają właściwości. Ale skoro walczysz w ten sposób, chciałabym go zobaczyć. Sama nie będę używać magii, ale od ciebie tego oczekuję. Broń się, zaatakuj, a potem to omówimy. – Zdecydowała smoczyca, po czym przyjęła postawę i zaatakowała większą smoczycę, mając zamiar wczepić się drobnymi ząbkami w prawą łapę na wysokości ramienia tamtej. I nawet nie musiała pochylać specjalnie łba!

: 11 lip 2022, 22:17
autor: Róg Otchłani
Ha! Trafiła! Już spełniła wymagania jakie zostały jej nałożone! Powinna jej się pochwalić że była zrodzoną z Ognia, tak jak Aventus uznawaną za świetlaną przyszłość jej rodu, odpowiednio wyszkoloną i wypuszczoną w podróż by zdobyć chwałę i skarby! Ona musiała być dobrze wyuczona i przygotowana!
Ale z tą chwałą i skarbami.. Chciała poświęcić swoje życie bogom, a nie materialnym nagrodom..
Dlatego tu była!
Gorzej jednak było z tym co dalej powiedziała Anarea. Jak to ona ją zaatakuje.. I jeszcze ma oddać? Przecież nie zamierzała jej krzywdzić!
Ah! To nieuczciwe, masz przewagę! Jesteś zbyt urocza by cię skrzywdzić! – Odpowiedziała żartem (ale trochę też prawdą..) i przygotowała się. Biegnąca na nią Anarea prawdopodobnie nie miała w planach zaniechać ataku. Głupim było pomyślenie że zrezygnuje. Tak działał smoczy instynkt, a poza tym porażka w związku z brakiem wykorzystania zdrowego rozsądku słusznie motywowała do zrespektowania ataku, nawet jeśli ostatecznie nie byłyby poważny.
A skoro miała to być lekcja i zalążek prawdziwej walki.. Musiała jej pokazać.. Metoda ta mogła nie być przyjemna, ale chociaż nic nie powiedziała – nie mogła nie zgodzić się by pokazać co ma na myśli wspominając wcześniej o swoim sposobie wykorzystania magii.
Źródło supremy było gorące.. skoncentrowane głęboko w piersi, w samym jej sercu. Gorejąca otchłań czekająca na konkretny impuls. Tu nie było mowy o spokojnym przelaniu maddary – jej energia wymagała precyzji, stabilności i skuteczności. Jak podczas kucia rozgrzanego do czerwoności metalowego pręta na kowadle – uderzenie musiało być nagłe i efektowne.
Dlatego przez pewien czas stała nieruchomo, obserwując sposób w jaki zamierza siostra zaatakować. Swoje ciało stopniowo naprężała, przyjmując postawę bojową – gotową do wykonania odskoku, czy nagłego ruchu kończyną. Atak od frontu oznaczał że będzie mogła wykorzystać efekt zaskoczenia i sparować cios łapą. No ale właśnie.. przecież to miała być magia!
Dlatego ją przygotowała. Wyobrażenie które powstało w jej umyśle zlokalizować się miało na jej przedramieniu. Twór znajdować się miał w niedalekiej odległości od swojego ciała, tak by strata maddary była jak najmniejsza. Twór który utkwił w umyślę Supremy był przeźroczystą, twardą jak diament powłoką o średnicy dwóch łusek. Powłoka zakotwiczona była w takiej samej odległości od łapy Supremy a przestrzeń między nią a ciałem wypełniało powietrze – o szczególnej sile wypierającej przy samym ciele – po to by wykonaniu obrony jej łapa nie została zraniona – by twór pomimo planowanej stabilności – nie uderzył w jej ciało.
Twór przeźroczysty, ale o gładkiej powierzchni. Jego struktura przypominała złączone ze sobą grube łuski – jednak o równej płaskiej powierzchni i identycznym kształcie. Ciężar mógłby być odczuwalny, jak ciężar znacznie większego głazu którego jeszcze można unieść w jednej łapie.
Gdy Suprema zauważyła jak pysk Anarei się otwiera, zmaterializował wyobrażenie, posyłając maddarę od źródła do lewego przedramienia skąd w niewielkiej odległości pojawić się mieć pancerna powłoka. W tej samej chwili, Suprema ugięła bardziej tylne łapy by oprzeć na nich ciężar ciała, a uniosła właśnie lewą łapę z zmaterializowanym tworem i zamachnęła nią w pysk Anarey. Obrona dość bolesna, ale Suprema liczyła że siła rozłoży się na boku jej pyska, co spowoduje że ten po prostu się boleśnie odbije.

I potem przyszedł na atak. Niestety nie była tak szybka by wyprowadzić po obronie natychmiastowy cios, ale mogła wykorzystać zdezorientowanie północnej by wykonać nieco powolniejszy, ale być może bardziej spektakularny atak.
Więc gdy tylko odbiła cios i jej łapy opadły na ziemię, tym razem oparła ciężar na tych przednich i odbiła się tylnymi w bok o 90 stopni w lewo. Tym razem posłała swoją maddarę ku swemu kolczastemu ogonowi który ukierunkowała w stronę piersi swojej siostry. Wyobrażenie jakie teraz miało powstać znów było powłoką, tak samo przeźroczystą jednak o bardziej owalnym kształcie, chroniącym od strony przeciwniczki ogon powietrzną barierą pod dużym ciśnieniem. Gdyby na tym poprzestała, stworzyła by cios który miałby silny impet uderzenia, ale mogła przecież lepiej.
Bowiem powietrzna powłoka była tylko jej ochroną przed tym konkretnym tworem, czyli skoncentrowaną, gorącą energią, rozgrzaną w wielkiej temperaturze, o blasku jasnym niczym promienie złocistego słońca. Energia ta była kilkukrotnie silniejsza od ochronnej warstwy prądów powietrznych wokół jej ogona i była skoncentrowana wyjątkowo mocno w jednym, maleńkim punkcie. Niewielka przestrzeń dla olbrzymiej ilości energii służyć miała do przekształcenia jej w potężną eksplozję ukierunkowaną dzięki podmuchowi powietrza wyłącznie w stronę piersi Anarei. Wybuch tak silny, by odbił się od klatki piersiowej Anarei, powodując obrażenia wewnętrzne i zewnętrzne – rozerwanie ciągłości tkanek, tworząc głębokie cięcia, łamiąc kości, uszkadzając narządy wewnętrzne. Objawieniem tego tworu miał być głośny huk, a eksplozja.. no cóż – miała tak wcześniej skoncentrowana energia, bardzo jasny – złocisty kolor. Gorące powietrze mogło dodatkowo poparzyć samicę, ale największą siłę miała mieć fala uderzenia. Właśnie w tak skoordynowany atak i wyobrażenie przelała maddarę.

: 12 lip 2022, 14:39
autor: Księżycolica
Ból na boku pyska, którym An nie wiedziała czy w ogóle obejmie bark Supremy, sprawił, że lekko ją zamroczyło, ale też obudziło w niej chęć do walki. Adrenalina zapulsowała, mimo ostatniego spowolnienia jej krwi. Usłyszała huk i padła na ziemię. Eksplozja rozległa się nad jej głową. A więc dobrze postąpiła. To naprawdę mogło ją zabić. Suprema nie żartowała z tą słodkością, ale postarała się bardzo. Anarea otworzyła pysk, lekko się szczerząc i wdychając nozdrzami powietrze. Adrenalina zaczęła w niej pulsować. Lód ożył.
Resztką siły woli powstrzymała się od wzięcia inicjatywy i zaatakowaniu siostry.
Wzięła głęboki wdech i usiadła, uspokajając się i ukrywając przed siostrą swoje diaboliczne oblicze.
Twój atak był niesamowity. Poczułam zawirowania maddary skoncentrowane w jednym miejscu. To był doskonały pomysł, by wykorzystać niewielką przestrzeń i siłę swojego ogona jednocześnie. Doskonałe połączenie. Ale czegoś zabrakło mi w twojej obronie. Była twarda, ale maddara, którą wyczułam, była rzadka. Nie pomyślałaś o wielu właściwościach, jakie twój twór mógłby mieć. – Stwierdziła. Wiedziała, że krew An musi ochłonąć, nie poradzi sobie, jeżeli Suprema znowu zaatakuje w tak intensywny sposób.
Chcę teraz byś opowiedziała mi o tworze, jaki najczęściej wykorzystujesz w obronie i w ataku. Powiedzmy, że tym razem rzuciłabym ci się na ogon, skoro jest blisko. Opowiedz mi jak najwięcej szczegółów tego tworu, przelej swoje myśli na język, opisz mi twór tak, jakbyś miała go stworzyć. Nie bój się dodawać do niego szczegółów, jakich nie dodawałaś wcześniej. Dzięki temu łatwiej ci będzie szybciej przywołać twór w nagłych sytuacjach.

: 13 lip 2022, 19:08
autor: Róg Otchłani
Ojoj, nie sądziła że jej atak okaże się skuteczny. To znaczy.. nie okazał się w pełni skuteczny, ale też nie został całkowicie zaabsorbowany przez zaklęcia siostry. Nie wiedziała co myśleć, czuła się dziwnie z świadomością sprawiania krzywdy kogoś kogo kocha, ale.. może to tylko dziwne uczucia, może po prostu powinna dostać od niej samej by ta niepotrzebna troska znikła. W końcu były smokami, drapieżnymi istotami które walkę miały we krwi! Może..
W sumie tak.. cieszyłaby się gdyby to Anarea przebiła jej ciało jakimś tworem. To byłby.. kolejny etap ich wspaniałej przyjaźni!
Gdy usłyszała pochwałę dotyczącą jej tworu, Suprema zarumieniła się, a przynajmniej było jej ciepło na pysku z tego powodu. Dopiero potem miała szansę nieco wrócić do pokornej, posłusznej postawy ucznia wobec mistrza i przyjąć krytykę dotyczącej jej niedostatecznej obrony.
Skinęła łbem, dając do zrozumienia że przekaz został przyjęty.
Potem wysłuchała polecenia. Gdyby Anarea poleciła jej wyłącznie opowiedzieć o swoich tworach, no to odpowiedź na to już znała. Na tym jednak się nie skończyło, więc prostej odpowiedzi udzielić jej nie mogła.
Suprema wydała głośny pomruk. Pomruk zastanowienia..
To nie byłby ten sam twór. W sztuce walki którą mi przekazano nauczono mnie wymieniać zaklęcia, atakować tak by przeciwnik zawsze musiał zgadywać w jaki tym razem punkt wyceluje. – Zaprotestowała, przynajmniej wstępnie. W swoim mniemaniu ważne było dla niej ujawnienie całego jej toku myślenia, a nie tylko skupieniu na konkretnym zaklęciu.
Stworzyłabym dowolny kształt w swoim umyślę, na przykład taki: – Pokazała, unosząc łapę w powietrzu i pojedynczym pazurem rysując kształt. Maddarą stworzyła pomarańczową, świetlistą i trwałą smugę, która kształt miała utrwalić zgodnie z ruchem pazura.
Był to ociosany, płaski kamień o nierównym kształcie, zupełnie jak urwany kawał pękniętej skały o ośmiu kątach.
Ten kształt ułożyłabym pod twoim ciałem, wyryty jak runa na ziemi. Z tego wyobrażenia wówczas miałabym podstawę do stworzenia kompletnego tworu. Z ziemi wydobyłby się skalny słup który tępo uderzyć miałby w twoje ciało od spodu, gdzieś równo na środku twojego ciała. Byłby on wystarczającej średnicy by pokryć większą część twojego ciała. Byłby to materiał twardy.. jak skała.. w brązowym odcieniu. Jego boki byłby nierówne, szorstkie, ale góra gładka. Skała byłaby częściowo ociosana, zwłaszcza jej tępa góra, ale nie na tyle by krawędzie były ostre. Twór nie byłby taki ciężki, odpowiednio masywny by mógł nagle uderzyć. Skała byłaby chłodna, sucha, krusząca się od boków... Ale to nie wszystko. – Zapowiedziała. Pora na sekret który używała w każdym swoim zaklęciu!
Następnym elementem jednego tworu byłaby bezwonna, bezbarwna, chłodna energia. Energia która w zachowaniu przypominała wiatr – siła którą nikt nie widzi, ale każdy odczuwa. Skoncentrowana w jednym miejscu na skale, wirująca w okręgu, w jednym punkcie ściśnięta jej olbrzymia siła którą użyje w drugim procesie materializacji. – Kontynuowała. Nigdy w sumie nikomu o tym nie opowiadała. Proces tkania magii przypominał jej proces przetapiania surowego złoża w oczekiwany kształt do odlania. Potrzebny był materiał.. potrzebna była temperatura.. potrzebny był wzór.. Oczywiście.. to ledwo liźnięcie tego tematu, ale dla niej było to podobne.
Wiem dokładnie jakie zachowanie będzie miała energia później, ale na razie materializuję ją w stanie surowym razem ze skałą. Skała powstaje z utworzonego w umyśle kształtu, unosi się prędko w górę i uderza. Energia zgromadzona na skale uderza również. Odczuwam to i przekształcam twór. Uwalniam całą energię w górę, na twoje ciało. Razem z impetem uderzenia skały ma ono eksplodować potężnym podmuchem powietrza by podrzucić cię w górę. W ten sposób chcę cię zdekoncentrować i przygotować do kolejnego ataku. – Bo wtedy czy osiągnęła by sukces czy nie, zdążyłaby się znowu do niej obrócić a potem kto wie.. może nawet złapać..?
Wzięła głęboki wdech, mrużąc oczy.
Nic więcej nie mówiła, po prostu czekała na jakąś opinię swojej siostry.

: 13 lip 2022, 19:37
autor: Księżycolica
Smoczyca pokiwała głową. – To świetny twór, chociaż ja preferuję take proste, skromne, skuteczne. Ja okroiłabym twój twór z wielu rzeczy, o jakich opowiedziałaś, ale nie świadczy to o czymś złym. Im częściej będziesz wizualizować sobie swoje twory tak szczegółowo, tył łatwiej będą wpadać Ci do głowy podczas walki. To co opisałaś nadaje się zarówno do obrony przez dekoncentrację, jak i do ataku przez miażdżenie organów wewnętrznych. Teraz chciałabym byś się rozdrobniła. Opowiedz mi twór ofensywny z elementem wiatru i twór defensywny z elementem kwasowym. To może rozszerzyć twoje spektrum umysłu, gdy wymyślasz twory, z jakimi nie miałaś wcześniej styczności. To sprawia cię bardziej elastyczną i przygotowaną na więcej, na rozumiejącą więcej.

: 14 lip 2022, 21:41
autor: Róg Otchłani
Proste, skromne, skuteczne.. Tak, pewnie jest to korzystne wyjście. Przesadne kreowanie szczegółowych tworów bywało obciążaniem dla umysłu, szczególnie jeśli chciało się wyjść poza swoją strefę komfortu.
Jednak jak sama przyznała, nie było to nic złego. I nie mogła się z tym nie zgodzić. Od kiedy wyuczyła się tego stylu walki, był on jej niezwykle bliski.
I faktycznie, jej atak mógł również mocno skrzywdzić przeciwnika. Dobrze będzie przemyśleć różne warianty tego zaklęcia, tak by faktycznie albo zmaksymalizować ból albo zmaksymalizować obrażenia.
Tak.. To było warte zastanowienia się jaki efekt chciała osiągnąć!
Ale to tyle z dyskusji na ten temat, przyszło kolejne polecenie. Dość wyszczególnione.
Och, bardzo sprecyzowane.. No dobrze.. – Podjęła wyzwanie, dając sobie dłuższą chwilę na zastanowienie się. To miał być element wiatru.. i element kwasu.. Czyli.. Nie musiał być to wyłącznie jeden żywioł? Jeśli tak, zadanie stało się odrobinę prostsze.
To może zaczynając od końca, twór defensywny. – Oznajmiła pewna siebie. – Stworzyłabym iluzję węża błotnego. Jego struktura byłaby nieznacznie miękka, wytrzymała na wysokie i niskie temperatury oraz odporna na kwas. Łuskowaty, w brązowym odcieniu. Byłby wystarczająco wysoki by jego łeb był na równo z nadchodzącym atakiem magicznym. – Cóż, nie sprecyzowała przed czym miała się bronić. – Nieznacznie się kołysząc, czekałby na moment by pochwycić w pysk wrogi twór. Wnętrze wężowej paszczy wypełnione zaś było żrącym kwasem, który natychmiast miał zneutralizować atak, a dzięki.. zjedzeniu go przez węża, utrzymany na wystarczająco długo by nic po nim nie zostało. – Opowiedziała. Średnio jej ten pomysł odpowiadał, ale miała wrażenie że było to całkiem skuteczne wykorzystanie kwasu w defensywnie.
W przypadku ataku magicznego z elementem wiatru, najpierw wybrałabym miejsce w którym pojawi się twór. Na poziomie ziemi i w jednym punkcie zaczęłabym gromadzić lotną energię która ściśnięta w dużej ilości wirowałaby. Dość szybko jednak tą samą energię zaczęłabym uwalniać w górę, cały czas prowadząc ją po okręgu, tworząc wir. Silny żywioł powstałby przed smokiem, zmagając się z nim. Próbowałabym osiągnąć docelowy rozmiar jak najszybciej bo przygotować drugi etap zaklęcia czyli zmaterializowanie drobnych, ostrych, metalowych odłamków. Napędzone żywiołem powietrza, nieustannie miałyby ciąć pysk przeciwnika, wydrapując go bezlitośnie. – Rzuciła przykładem, również nie będąc zbytnio zadowolona z tego pomysłu, ale no tak.. Taki był chyba zamiar, by wyszła ze swojej strefy komfortu i wymyśliła coś w czym nie czuje się dobrze. Mimo wszystko jednak.. nie odrzucała zupełnie tej koncepcji, bowiem i w niej był jakiś element od siebie.
Tylko czy Anarea byłaby usatysfakcjonowana? Suprema niezbyt, ale może za mało wierzy w siebie?

: 16 lip 2022, 21:15
autor: Księżycolica
Anarea pokiwała głową z uznaniem. – Widzę, że mój styl nie na wiele ci się przyda. Twoje imaginacje są wystarczająco elementarne i szczegółowe, by powstały silne i mocne. Głównie tego chciałam się dowiedzieć tym ćwiczeniem. Dobrze. Wróćmy do walki. Tym razem, jak wcześniej, zaprezentuj mi esencję twojego stylu. Jeżeli zauważę jakieś błędy, omówię je, a jeśli nie, będziemy kontynuować potyczkę. Spróbujmy. – Powiedziała, po czym skierowała się na siostrę. Stanęła naprzeciwko niej, przyjęła postawę bojową i napięła skrzydło, którego łokieć skierowała u pyskowi Supremy. Więcej nie narazi swojego pyska... A mogąc obserwować punkt zderzenia, obie wyciągną więcej.

: 24 lip 2022, 16:28
autor: Róg Otchłani
Pochwalające słowa od nauczycielki. Wspaniale. Suprema skinęła łbem.
W porządku. – Oznajmiła, po czym również jak ona przyjęła postawę bojową. Teraz jej ciało gotów było odpowiedzieć na każdy ruch Anarei. Liczyła się prędkość i precyzja, chciała zadowolić swoją siostrę.
Gotowa. – Dała jej znać, po czym skupiła się maksymalnie na przygotowaniu obrony i wychwyceniu ataku swojej przeciwniczki. Suprema nie chciała jej skrzywdzić, ale instynktownie gdy jej celem było zaatakowanie – robiła to nie wiedząc jakie czekają ich konsekwencje.
Gdy Anarea wyprowadziła ruch skrzydłem, Suprema już wiedziała w jaki sposób zamierzała się obronić. Dziwił ją tylko sposób ataku. Czy czarodziejka nie zamierzała wyprowadzić ciosu magicznego? A może ona właśnie próbowała tego samego co ona? Nieważne! Bowiem gdy jej siostra już wyciągała skrzydło do wykonania cięcia, Suprema jak lustrzane odbicie poczyniła tak samo, wyciągając i kierując skrzydło najbliższe jej do wykonania obrony. Ale oczywiście nie zamierzała parować samym skrzydłem jej ataku.
Skrzydła skoro o nich mowa – były jednym z najbardziej delikatnych elementów ciała smoka, ale jednocześnie posiadając największą powierzchnie. Świetnie więc nadawały się do błyskawicznego użycia ich jako zasłony, stosując technikę Supremy. Tworzenie tworów blisko ciała oczywiście minimalizowało straty energii jak i sprawiało że pojawiają się dużo szybciej.
Suprema pociągnęła magię ze swojego źródła w piersi ku skrzydłu. Pociągnęła magiczną energię po całej długości kończyny aż do zgięcia, pomijając błonę. Wyobrażenie zaś przygotować miało zmaterializowaną silną energię która skupiała się właśnie przy ciele. Siła tak potężna, że tworząca wręcz miraż w powietrzu, zniekształcając obraz za sobą. Żywioł powietrza który wirował ściśnięty w jednym punkcie przed jej skrzydłem, ale zakotwiczony zgodnie z każdym ruchem jej skrzydła.
Samica ukazała wściekle kły i posłała energicznie skrzydło w odpowiedzi na atak Anarei. Gdy powietrzny twór zmaterializował się, w momencie gdy nastąpił kontakt energii z skrzydłem Anarei, nastąpić miała silna eksplozja ukierunkowana w stronę przeciwniczki. Trwający krótko, ale niesamowicie potężny podmuch powietrza uderzyć miał z wielką siłą i odrzucić boleśnie jej skrzydło, wręcz grożąc jego złamaniem jak gałązkę.
Suprema jednak nie tylko po to wykonała obronę w lustrzanym odbiciu, było jej to... dosłownie na łapę by dzięki temu wyprowadzić swój atak.
Skrzydła odbiły się od siebie, Suprema szybko złożyła je na grzbiecie i odbiła się od ziemi, by unieść swoją lewą łapę w powietrze. Ukierunkowana w stronę piersi Anarei pazurzasta łapa była jedynie zapowiedzią prawdziwego ataku, bowiem w połowie drogi do celu, zmaterializować miał się ofensywny twór.
Suprema od początku wiedziała jak chce dokonać odwetu. Dlatego przygotowała maddarę i w momencie spięcia mięśni pociągnęła magię ze źródła, posyłając ją wzdłuż swej kończyny aż do pazurów. Tak przygotowaną energię posłała ku swojemu wyobrażeniu. Z trzech pazurów które służyły jako punkt odniesienia, w nieznacznej odległości od nich stworzyć miały się trzy metalowe szpony. Wystarczająco ostre by przecięły twardą łuskę, twarde by wytrzymać największe temperatury. To zaś był bardzo ważny aspekt tworu, bowiem sam w sobie był niesamowicie rozgrzany, jarzący się gorejącym światłem, objęty płomieniami tak intensywnymi że przecinały powietrze podczas ruchu, pozostawiając trzy płomienne smugi na krótką chwilę.
Tak przygotowany twór zmaterializowała w połowie wykonywanego ciosu. Metalowe szpony które się zmaterializują wykonać miały potrójne cięcie wzdłuż piersi Anarei, tworząc trzy głębokie szramy, natychmiast wypalone przez temperaturę.
To.. nie było miłe doznanie, ale nawet jeżeli Suprema teraz o tym nie myślała – miała nadzieję że Anarea nie da się zranić.

: 02 sie 2022, 11:27
autor: Księżycolica
Anarea uderzyła skrzydłem i szybko poczuła silny ból, gdy odrzuciło je ostro do tyłu. Złożyła je i w momencie gdy Suprema podniosła łapę, An już uginała praw kończyny, by się przeturlać, w efekcie czego jej siostra cięła powietrze. Gdy Anarea się podniosła, była nieźle zziajana. Miała obolały pysk i skrzydło. Co jej jeszcze zostało? Chyba ogon. Podniosła go gwałtownie, ale nie wykonała dalszego ruchu.
Jak dla mnie bez zastrzeżeń. Masz szybki czas reakcji i doskonale sprzężasz swoje twory z ciałem, dając mu potężne właściwości. To styl odmienny od mojego, ale też na tyle dopracowany, że nie widzę w nim wad. Sama jesteś jego autorką, więc powiedz mi, co byś chciała poprawić na przyszłych treningach? Podejrzewam, że jeszcze raz się spotkamy by poćwiczyć maddarę... i wtedy ja też użyję swojej. – Powiedziała poważnie. Tymczasem czekała na podsumowanie ze strony Supremy i jej spostrzeżenia.

: 06 sie 2022, 2:29
autor: Róg Otchłani
Anarea zawsze wydawała się być potulną samicą, taką kochaną siostrzyczką. Teraz jednak okazało się że potrafi mieć w sobie wiele żywiołu który zwyczajnie wcześniej ukrywała.. albo może nigdy nie miała okazji pokazać się od tej drapieżnej strony?
Suprema zaśmiała się krótko na poważny ton głosu swojej siostry.. oraz jeszcze jedną rzecz.
Haha! To jedna ze szkół walki, ścieżka jaką postanowiłam podążyć. Droga równowagi fizycznej i magicznej. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć co wymaga poprawy, krótka odpowiedź brzmiałaby – wszystko, ale to nic nie mówi. Mój styl jest mi już bliski, ale wciąż daleko mu do płynności. Zamysłem jego jest to by ustawić przeciwnika do swojego głównego ataku, najpotężniejszego ciosu który powali ostatecznie go powali. Najtrudniejsze jednak w tym wszystkim jest odpowiednie połączenie swoich ataków. Wróg wykorzystuje odstęp do przeprowadzenia ataku własnego, pomimo tego jednak cel mój pozostaje ten sam. Łączenie ataków, jeden po drugim i stworzenie efektownego łańcuchu zniszczenia. – Rozgadała się, trochę nie do końca na temat magiczny.. Ale niestety, w jej stylu trzeba było mieć na uwadze też samą taktykę która nijak miała się do czarowania, ale już do walki jak najbardziej!
Jednak gdy o tym mówię, wciąż mam braki w dwóch gałęziach tej sztuki walki. Nie zawsze mogę dostać się do przeciwnika, a ataki miotane nie są moją specjalnością. Potrzebuje biec, biec i czarować. Skomplikowane twory które wymagają naprowadzania tworzą mi trudności. – Wyjaśniła, już poważniej. – Drugim zaś pewnym brakiem jest magia kontaktowa, wiesz – taka sama jaką stosuje uzdrowiciel, jednak żeby ranić, nie leczyć. Z oczywistego powodu trudno było mi o praktykę tej części magii. – Skinęła łbem, uznając to za wszystko. Cóż, magia była skomplikowaną dziedziną. Gdy połączyć to z wysiłkiem fizycznym, tworzyło się coś trudnego do okiełznania, ale niesamowicie satysfakcjonującą sztuką.

: 10 sie 2022, 20:08
autor: Księżycolica
Słuchała uważnie swojej siostry. Kiwała łbem podczas pauz i analizowała, uspokajając oddech. – Jesteś świadoma swoich problemów, to dobrze. Poćwiczymy to następnym razem. Zdecyduj jednak czy będziesz chciała wyspecjalizować się w magi obronnej czy ofensywnej. Ja pójdę w ofensywę, dlatego jej będę mogła cię nauczyć sprawniej. Poćwiczymy to jak możesz nakierowywać swoje twory, chociażby przez rzut nimi, wyciśnięcie zębami czy wybicie ogonem w kierunku przeciwnika. – Zapowiedziała, po czym podeszła do Supremy i sięgnęła pyszczkiem, by liznąć ją w bok żuchwy w geście przyjaźni i aprobaty.

//raport

: 15 sie 2022, 18:06
autor: Róg Otchłani
Zamruczała cicho po uroczym geście swojej siostry.
Moim zadaniem jest bronić, szczególnie słabszych. A jak to mówią, najlepszą obroną jest atak! – Zaśmiała się na swoje słowa, po czym odsunęła od niej o krok by móc lepiej na nią spojrzeć.
I dziękuję, jednocześnie też przepraszam.. Ja rozumiem.. to była nauka, ale i tak przykro mi było cię nawet troszkę skrzywdzić. – Westchnęła krótko. Nie wyobrażała sobie mimo wszystko walczyć z nią, nawet w ramach treningu.
Skłonna na mały spacerek? – Zaproponowała, w końcu tereny wspólne oferował wiele atrakcji, były one na prawdę piękne i wyjątkowe.


// zet te

: 18 paź 2022, 11:30
autor: Znamię Bestii
Aie ostatnio coraz częściej łaziła własnymi ścieżkami. Teraz łapy przywiodły ją nad Wodospad. Właściwie to uszy, bo szum wody słyszała od Zimnego Jeziora, więc zaintrygowana postanowiła sprawdzić co to. Chwila wspinaczki później i stała u samej góry jednego z trzech małych wodospadów.
Usiadła na zadku i zaczerpnęła oddechu, delektując się ciepłym wiatrem i spokojnym popołudniem, z dala od ojczynej groty, pełnej młodszego rodzeństwa...

: 22 paź 2022, 1:00
autor: Kwiat Uessasa
Kolejny piękny dzień na mały spacer. Ten Lulek, to musi mnie już naprawdę nie lubić. Gdyż po raz kolejny zepsułem mu drzemkę swoim dalekim wypadem. Czarny pegaz, na prośbę matki ruszył za mną w nieznane...
Minęło trochę czasu nim dotarłem do terenów, gdzie wonie się mieszają. Wiedziałem, że jestem na dobrej drodze. Moje własne łapki zabrały mnie w nieznane, ale los chciał aby dotarł do miejsca, gdzie woda spada z góry na dół. Ostatnie promienie słońca tworzyły przy tym naprawdę wspaniałą mozaikę kolorów...

Powoli kroczyłem ku temu, aż ujrzałem z daleka nieznaną mi osobę. Pachniała znajomo, a jednak obco... Musiała ta osoba pochodzić z stada słońca, co ma swój naprawdę charakterystyczny zapach. Na szczęście ta osoba mnie nie zauważyła, więc mogłem na spokojnie zakraść się za jej plecy. Wiatr mi sprzyjał wiejąc mi prosto w pysk. Gdy byłem z ogon od niej to nabrałem powietrza w płuca i zawołałem głośno:
BUUU! – Wiedziałem, że to szczeniackie i nieodpowiedzialne zachowanie, ale nie mogłem się powstrzymać.
// [mention]Aie[/mention]

Mały Wodospad

: 16 gru 2022, 20:02
autor: Światła Północy
Z początku do jego wrażliwych na dźwięki uszu dotarł ledwie słyszalny klekot. Przeciskająca się między skałami woda wzbierała nie tylko na sile, ale też objętości, w końcu na swej trasie natykając się na przeszkodę, jaką była gwałtowna zapaść terenu... i to właśnie w ten sposób powstawał wodospad, płynący dalej pod postacią rzeki.

Leżał tuż przy rozbryzgującej się wodzie. Dzień był słoneczny, acz chłodny, a krajobrazy śnieżnobiałe po zeszłonocnych, niesamowicie obfitych opadach śniegu. O ile jesień była urocza, posiadała wspaniałe barwy i potrafiła zachwycać płomieniami zachodu słońca, o tyle zima zaskarbiła sobie specjalne miejsce w jego sercu. Wszak po części był smokiem północnym. Nie mógł ignorować swej natury.

Mrh. W tym miejscu brakowało mu jednak ryb. Połów byłby wyjątkowo relaksacyjny, jako że preferował taką aktywność, niźli polowanie na zwierzynę lądową. Mimo to musiał uprzyjemnić sobie czas w inny sposób, w związku z czym sięgnął ku swej kasztanowej grzywie. Przeczesał ją raz, drugi, trzeci. W końcu rozdzielił na trzy grube kosmyki, które począł pomału splatać w warkocz.

Brodacz, siedzący na gałęzi drzewa, zamrugał. Długo to trwało, nim zsunął się z obranego punktu obserwacyjnego, coby położyć tuż pod łapami młodego kleryka niewielką wstążkę. Czerwoną. Szron uwielbiał ten kolor.

[mention]Wrota Dziejów[/mention]

Mały Wodospad

: 27 gru 2022, 22:26
autor: Ołtarz Wyniesionych
Z pewnością w którymś momencie, albo młodemu klerykowi, albo Brodaczowi, musiało się rzucić w oczy pewne bardzo ciekawe zjawisko. Otóż nie było to aż tak widoczne podczas dnia, ale mimo wszystko... na niebie pojawiło się kilka spadających gwiazd w kolorze niebieskim. Były dosyć duże, wydawały specyficzny dźwięk, spadając w dół. Dziwne, doprawdy dziwne. Zjawisko powtarzało się kilka razy, jakby nie miało zamiaru ustawać, a wszystkie ogniki zmierzały mniej więcej w jeden obszar, a było to gdzieś za wodospadem.
Nie była to jedyna ciekawa rzecz, która dzisiaj doświadczyła futrzastego wikinga. Otóż oprócz owych spadających gwiazd, mógł dostrzec, że wokół, za drzewami, za kamieniami, coś się kręci. Coś wydaje dźwięk szkła delikatnie obijającego się o drugie szkło, a czasami zza owych kryjówek widać było wystające poroże z ozdóbkami. Definitywnie ktoś był w pobliżu, może wybrał się na spacer ze swoim reniferem?
Veir była dosyć blisko, lecz nie zdawała sobie sprawy, że Topniejący jest w pobliżu. Otóż Piastunka przyszła tutaj z kilku powodów. Przede wszystkim, chciała nieco potrenować swoje ataki, a tworząc spadające gwiazdy... lepiej jej się myślało, gdyż wtedy czuła większą więź z boginią Eindride. Dzięki pomocy Gwiazdki (i jakimś cudem także Gradu), powoli wracała do "dawnej Veir", a co za tym idzie, wracała też jej wiara. Może każdy czczący Ognvara, podążający ścieżką Wybrańca, musi najpierw upaść na sam dół? Żeby już nigdy więcej tam nie wrócić. Żeby porażka umocniła, jakby wykuto smoka w bólu. Piastunka, chociaż już niedługo czarodziejka, była w stanie pół medytacji. Na tyle mocno, by być niemal całkowicie skupioną na myślach i tworach, ale jednocześnie na tyle uważającą na otoczenie, by albo przez przypadek czegoś nie podpalić, albo nie grzmotnąć kogoś spadającą gwiazdą. Siedziała, składając dosyć równo łapy. Czasami jednak... na krótkie chwile wzbijała się w powietrze, by latać dosłownie kawałek nad ziemią, co przypominało bardziej lewitację.
Przy okazji, wzięła ze sobą Mosarbę, która po prostu uwielbiała zwiedzać tereny, bawić się, towarzyszyć piastunce. Varnil chciałby bardziej szukać ustawki z innymi kompanami i kręcić się jedynie po terenach Plagi, albo siedzieć w nieco cieplejszej świątyni, którą zbudowała Veir.

Mały Wodospad

: 09 mar 2023, 13:11
autor: Infamia Nieumarłych
  • Nie pałała miłością do terenów wspólnych – dlatego też większość życia spędziła na ziemiach własnego stada, lub zupełnie gdzieś daleko poza granicami dawno już upadłej bariery. Mimo to, przez ostatnie kilkanaście księżyców czuła się przytłoczona stadną obecnością. Ludzka obecność oznaczała zaś, że wszelkie wyprawy w świat nieznany wiązały się z drastycznym ryzykiem, którego, z racji jej obecnej pozycji, po prostu nie wypadało podejmować.

    Wyruszyła więc na południe od obozu i wkrótce znalazła się nieopodal Błękitnej Skały. Wylądowała gładko przy okolicznym wodospadzie. Mimo, że najbliżej było jej do pustyń, a w drugiej kolejności gór, miała w sobie jakieś zalążki sympatii do wody, dlatego zacisnęła lekko zęby i podeszła bliżej, pozwalając kroplom sięgać jej łusek. Mimo, że późnopopołudniowa temperatura i tak oscylowała wokół niskich wartości, samica czuła się nieprzyjemnie rozgrzana i potrzebowała ochłody.
    Hm.
    Raz, dwa, trzy.
    Włożyła obsydianowołuski łeb pod wodospad, zamykając oczy i pozwalając na chwilę odciąć się od tego wszystkiego.


    Czarnopióry feniks obserwował ją, siedząc na okolicznej skale, z dala od wody, która wiązałaby się dla niego z cholernie głupią śmiercią. Za długo żył, by dać się zabić przez głupie kropelki.

    Prawa Łuska Lewa Łuska