Strona 37 z 37
Zagajnik
: 21 cze 2025, 18:00
autor: Nieme Przekleństwo
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przez krótką chwilę przeklął samego siebie w myślach, żałując tego, iż w ogóle komentował jej wygląd. Oczywiście nie miało to zabrzmieć niemiło, ale widocznie na krótką chwilę zupełnie się zapomniał. Na całe szczęście Friren zwyczajnie to wyśmiała, nie biorąc tego do siebie.
— Wybacz. Nie chodzi o to, że źle wyglądasz, po prostu… Wyglądasz, jakby cały świat nagle zaczął ci wadzić. — stwierdził, delikatnie poprawiając swoje wcześniejsze spostrzeżenie.
Łatwo było rozpoznać smoka prawdziwie szczęśliwego, od tego przygnębionego. U tych drugich oczy wyglądały zupełnie inaczej, a mimika fałszywa. Bardzo dobrze wiedział o tym, gdyż sam próbował zminimalizować swoją własną mowę ciała. Była ona w jego oczach niczym małe przekleństwo, które pozwalało każdemu czytać jego intencje niczym otwartą książkę. Bardzo tego nie lubił.
— Źle wyglądać to mogłem ja, po smoczym śnie. — dodał, w końcu siadając na ziemi i owijając się swoim ogonem niczym przerośnięty kot.
— Czasami łatwiej jest chyba wyżalić się nieznajomym. — stwierdził, próbując zachęcić ją do wygadania się. Czasami przekucie swoich zmartwień w słowa dla cudzych uszu wystarczało, aby delikatnie poprawić takiemu delikwentowi humor. Może i Dolinie coś to da?
— Ach tam, przesadzasz z tymi problemami. Jeśli chcesz się wygadać, to mów śmiało. — dodał, myślami na krótką chwilę wracając do tych jego „problemów”.
Nie przejmował się stadem. Nie potrafił, przynajmniej nie w kwestii ostatniego spotkania. Hektyczny nie miał nad tym żadnej kontroli, dlaczego więc miałby zaprzątać sobie tym umysł? Jego słowa nie przekonają bogów ani nie zmienią zdania całego stada. Sami wybrali, w jaki sposób chcą postępować z nowymi prorokami, a on mógł jedynie obserwować z daleka. Prawdziwe problemy pojawiały się dopiero wtedy, gdy dotyczyły najbliższych mu smoków, a nad tymi aktualnie wolał się za bardzo nie zastanawiać.
Dolina Paproci
Zagajnik
: 21 cze 2025, 19:54
autor: Dolina Paproci
Wyżalić się nieznajomemu, brzmiało kusząco, jednak dalej miała swoje obawy. Westchnęła, przymykając delikatnie oczy. – W porządku. – odpowiedziała cicho. – Chociaż sam wyglądasz... Nie najlepiej. – tak jak on, gołym okiem mogła dostrzec, że Hektycznego coś trapi. – Możemy podzielić się swoim cierpieniem jeśli chcesz. Może będzie nam odrobinę.... Łatwiej. – podniosła się aby być na wysokości Mglistego.
– Od czego by tu zacząć... – przesunęła wzrokiem po ziemi nieco zakłopotana. – Chyba zwyczajnie dopadła mnie samotność. Wszędzie widziałam pary zakochanych smoków i ukłuło mnie uczucie zazdrości. – parsknęła zażenowana swoją postawą. Nabrała powietrza i wypuściła tchem mówiąc – Wystarczyło aby jakiś samiec był dla mnie miły, a ja mogłam odebrać jego intencje zupełnie na opak. – pokręciła łbem. – Na domiar złego, jestem tak żałosna i egoistyczna, że rozpaczliwie szukam pocieszenia we własnym bracie, ale nie dlatego że jest moją rodziną, tylko dlatego, że przypomina mojego bliźniaka który odszedł. – przegryzła dolną wargę aż poczuła ból.– Szukałam w Baranim podobnych cech które miał Blysgir. – poczuła jakby wszystkie siły ją opuściły. – .... jestem... zmęczona. – zakryła łapą oczy powstrzymując napływające łzy.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 21 cze 2025, 21:11
autor: Nieme Przekleństwo
Hektycznego delikatnie zaskoczyło stwierdzenie, że on również nie wygląda zbyt dobrze. Jego uszy delikatnie ułożyły się wzdłuż jego łba, reagując jeszcze przed jego myślami. Miał ochotę stwierdzić, iż zwyczajnie się nie wyspał. Pomimo tego nie powiedział zupełnie nic, skupiając się bardziej na słowach swojej rozmówczyni.
Mimo tego jak różne były ich sytuację, bardzo dobrze potrafił ją zrozumieć. Samotność dręczyła również i jego, wbijając w serce wężowego swoje kły, wstrzykując przy tym jad w postaci obojętności. Nie miał przy sobie już przecież nikogo z rodziny, a dalecy krewni z Ziemi zdawali się mu zupełnie obojętni. Patrzył z dziwną zazdrością na inne smoki już, od kiedy został adeptem. Zazdrościł im spokojnego, pozbawionego burz życia, kiedy sam musiał walczyć ze snem siostry i ojca, a następnie odejściem jedynego znanego mu rodzica.
Czy nie było to w zasadzie podobne uczucie do tego, które opisywała Dolina? Czy może za bardzo próbował się z nią w tej chwili spoufalić, jakby to miało magicznie rozwiązać ich wszystkie problemy?
Ciężko mu się patrzyło na Friren w takim stanie. Sam nie wiedział za bardzo jak ostatecznie jej pomóc, jaką poradą powinien się podzielić, aby zrobiło jej się chociaż trochę lżej.
— Wiesz… Jak byłem mały, to wierzyłem w to, że pewnego dnia wyrosną mi skrzydła tak jak mojemu ojcu i siostrze. — zaczął, jak gdyby zupełnie zmieniając temat ich rozmowy.
— Bez względu na to ile razy inni powtarzali mi, iż po prostu nigdy nie będę mógł latać, to jakoś ślepo wierzyłem w to, iż w końcu mi się uda. Nawet zostałem adeptem na czarodzieja tylko po to, aby „przy pomocy maddary polecieć”. Każdy wtedy musiał patrzeć na mnie jak na największego idiotę. — stwierdził, wracając wspomnieniami do swojego wczesnego dzieciństwa.
Jakież to musiało być urocze, kiedy jego największym problemem w życiu był brak skrzydeł. Teraz zrobiłby wszystko, żeby mógł martwić się tylko i wyłącznie o latanie.
Po chwili Hektyczny nerwowo się zaśmiał, drapiąc się po szyi, jak gdyby nie wiedząc, w jaki sposób kontynuować swoje próby podniesienia Doliny na duchu.
— Wiem, że to głupie porównywać twoją sytuację z moim pisklęcym marzeniem o skrzydłach, ale ostatecznie obraca się to dookoła tego samego faktu: świat czasami zabiera to, co kochamy, czasami nie daje tego, czego pragniemy. — kontynuował, podnosząc łeb do góry i spoglądając na gwieździste niebo.
— Zamęczanie się kaprysami losu jedynie zabiera radość z życia. Mógłbym krzyczeć przez księżyce do nieba, prosząc o wybudzenie mojej siostry. Los jednak nie posłucha, a moja siostra sprałaby mi uszy za to, że marnuje w tak idiotyczny sposób swoje życie. — stwierdził, po chwili ponownie spoglądając na Dolinę.
Z dziwną pewnością siebie uśmiechnął się w jej stronę.
— Wytrzyj łzy i podnieś łeb wysoko do góry! Adoratorów na pewno spotkasz jeszcze wielu na swojej drodze, a jeśli nie to widocznie mają słaby gust, lub los uznał ich za niegodnych twojej atencji. — dodał, udając przy tym jakiegoś wielkiego mędrca w sprawach sercowych.
Dolina Paproci
Zagajnik
: 22 cze 2025, 10:21
autor: Dolina Paproci
Odsunęła łeb aby spojrzeć w milczeniu na Hektycznego. Nie miała problemu z lataniem, posiadanie skrzydeł było tak naturalne jak oddychanie. Gdyby nagle nie mogła latać, byłoby to przykre doświadczenie. Zamrugała intensywnie aby powstrzymać napływające łzy.
– To urocze marzenie. – odpowiedziała z ciepłym uśmiechem.
...Zmęczenie kaprysem losu jedynie zabiera radość z życia...
Radość, huh? Przymknęła ślepia i odsunęła łeb w bok. Słuchała co mówił, ale... Nie mogła wyzbyć się uczucia, że nie było to szczere. Nie, pocieszenie samo w sobie było szczere, ale...
– Tęsknisz za siostrą, prawda? Czy mówiąc to, pocieszasz mnie czy siebie? – odpowiedziała po chwili przerywając milczenie. Uśmiech dawno spełzł z jej pyska.
Ostatecznie, nawet jeżeli nie zakocha się w żadnym smoku, nic nie szkodzi. Powoli przyswajała myśl, że znów wpadnie w wir obowiązków, aż uleci kolejne pięćdziesiąt księżyców. Wtedy będzie mogła z dumą powiedzieć, że przynajmniej była dobrym uzdrowicielem. To pocieszenie, było jedynie kroplą w morzu rozpaczy, ale lepsze to niż nic.
– Dość o mnie. Powiesz mi, co Cię trapi? Chodzi o Twoją siostrę pogrążoną w smoczym śnie? – zapytała unosząc łeb ku górze, aby ponownie spojrzeć w gwiazdy.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 22 cze 2025, 12:53
autor: Nieme Przekleństwo
Również i jego uśmiech gwałtownie znikł, zastąpiony próbą zamknięcia się w obojętności, kiedy tylko usłyszał o swojej siostrze.
— To chyba oczywiste… — wymamrotał, głośno wzdychając.
Tak, to mogło być wyjątkowo egoistyczne z jego strony. Może wszystkie te słowa ostatecznie nie kierował wcale do Doliny, a do samego siebie? Wolał w ten sposób nie myśleć. Wystarczało mu już upadlania się nad samym sobą, nie chciał jeszcze wmawiać sobie, iż do tego wszystkiego jest jeszcze na tyle samolubny, że nawet przy pocieszaniu kogoś musi ostatecznie myśleć tylko i wyłącznie o sobie.
— Tęsknię za siostrą. Gdyby tak nie było, to bym o niej nie myślał. Gdybym z kolei pocieszał samego siebie, to raczej nie mówiłbym tego wszystkiego na głos. — stwierdził chłodno, w końcu przewracając się na własne plecy i również spoglądając prosto w gwiazdy.
Przez krótką chwilę zupełnie nie odpowiadał na jej następne pytania. Nie wiedział, czy powinien. Czy jeśli teraz sam zacznie się zwierzać ze swoich problemów, to czy nie byłoby to nieczułe względem problemów Friren?
W końcu jednak zmusił się do otworzenia swojego pyska, tym razem pomijając już niepotrzebne opowiadania.
— Mój ojciec nas zostawił. — stwierdził, jak gdyby było to wydarzenie równie znaczące co pójście na polowanie czy zwiad.
Prawda była oczywiście zupełnie inna. W środku czuł, jak gotuje się w nim niewyobrażalna złość.
— Pewnego dnia wybudził się ze smoczego snu i po prostu… odleciał gdzieś. Nawet nie spotkał się ze mną osobiście, po prostu wysłał wiadomość mentalną i to tyle… Zostałem sam z siostrą. — dodał, starając się w jakiś sposób zapanować nad własnymi emocjami.
Gdyby tylko mógł, zapewne popadłby z tego wszystkiego szał i zdemolował połowę obozu, ale oczywiście nie było to możliwością. Teraz pozostało jedynie spokojne leżenie i patrzenie się w gwiazdy, jak gdyby te miały w jakiś sposób przekazać mu odpowiedni plan działania.
Dolina Paproci
Zagajnik
: 22 cze 2025, 13:25
autor: Dolina Paproci
Kiedy ten opadł barkami na trawę, Friren podkuliła skrzydła i zrobiła podobnie, kładąc się na grzbiecie obok Hektycznego. Znad wpół przymkniętych powiek obserwowała migoczące gwiazdy, w milczeniu wsłuchując się w odpowiedź Mglistego.
– Czy ja wiem, czasem smoki pocieszają innych aby sobie ulżyć. – mówiła to, bo sama czuła się podobnie. Myślenie o problemach innych tłumiło jej własne, chociaż trochę.
Przez chwilę wpatrywali się w niebo w milczeniu, aż ciszę przerwał głos samca. Kątem oka spojrzała na jego pysk. Nie znała uczucia straty ojca ponieważ nigdy go nie znała. Ponoć zmarł po tym jak matka zniosła jajka, a jego ciało leżało w grocie gdzieś wysoko w górach, gdzie nawet nie mogła go odwiedzić. Ale porzucenie własnych piskląt, pozostawiając jedynie krótką wiadomość?
– To... okrutne co zrobił. – odezwała się w końcu. – Miał jakiś powód? O ile jakikolwiek powód jest dobry aby porzucić w ten sposób rodzinę... – spojrzała w bok, dokładnie tak samo zrobił Blysgir, choć ten nawet się nie pofatygować aby się z nią pożegnać. Przez chwilę poczuła gniew, właśnie dlatego, że odszedł bez słowa.
Wypuściła ciężko powietrze nosem. – Na smoczy sen nie ma lekarstwa. Możesz jedynie dbać o ciało siostry, myjąc ją, przekładając na inne boki aby nie było odleżyn. Jedyne co Ci pozostaje to czekać, przykro mi. – czy smoczy sen był gorszy od śmierci? Ciało nieprzytomnego smoka dawało nadzieję, że któregoś dnia może się obudzić ale też obawę, że to nigdy nie nastąpi. Nie jej było oceniać, która z tych opcji była lepsza.
– Czekanie na to, czy się wybudzi to chyba najcięższy moment... Dlatego... – poprawiła się wygodniej aby bardziej wlać się w miękką trawę. – ...jezeli chcesz, możemy przeczekać to razem. – nie mogła zapewnić mu szczęścia, czy zabranie jego rozpaczy. Jedyne co mogła zaoferować to pomoc w tym okresie czekania, aby mógł przejść przez to gładko.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 22 cze 2025, 15:09
autor: Nieme Przekleństwo
Kolejna przerwa i kolejne zebranie myśli do kupy. Czy wiedział, jaki krył się powód za odejściem Snu? Oczywiście, że nie. Hektyczny dostał tylko informację o tym, że odchodzi i o tym, gdzie magazynował wszystkie swoje dobra materialne. Żadnego wytłumaczenia, żadnego powodu.
Mimo tego w umyśle wężowego pełno było różnych teorii. Może uciekł gdzieś do ich nieznanej matki? Może nie chciał już przebywać w Wolnych Stadach? Może bał się, że sam znów zaśnie i wężowy będzie musiał zajmować się jednocześnie własnym ojcem, jak i siostrą? To wszystko zdawało się zdecydowanie zbyt nieprawdopodobne.
— Spodziewam się, iż zwyczajnie się nami zmęczył… — wyszeptał, nie chcąc się do tego przyznawać.
Innego wytłumaczenia nie potrafił jednak znaleźć. Ich ojciec nie chciał już mieć z nimi nic wspólnego. Gdyby tak nie było, to powiedziałby, gdzie odchodzi, wytłumaczyłby, dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję.
— Jestem już dorosły, czekam już jedynie na nadanie mi nowego imienia. Widocznie uznał, że to wystarczająco dużo, abym przejął obowiązek zajmowania się siostrą. — dodał, kontynuując swoje domysły.
Jego ogon odruchowo uderzył w ziemię, przezwyciężając wszelkie próby kontroli nad nim. Wszystkie te myśli jedynie irytowały Hektycznego. Znów popadał w natłok myśli i gdybania o tym, co mogłoby być, gdyby sam podjął inne decyzje niż te, które doprowadziły go do tego miejsca.
— Ale to naprawdę… irytujące. Nie wyobrażam sobie teraz wybudzenia Razzmy, o ile w ogóle kiedykolwiek będzie miało to miejsce. Nie wiem, czy dam radę powiedzieć jej wprost, że jej własny ojciec ją opuścił. — stwierdził chłodno, wyobrażając sobie takie spotkanie.
Może siostra byłaby na niego zła? Co, jeśli zwyczajnie by go nie rozpoznała po tylu księżycach? Głośne westchnienie uciekło z jego pyska, a w głowie pojawiła się krótka myśl, iż może byłoby lepiej, gdyby Razzma nigdy się nie wybudziła. Przynajmniej ominąłby ją cały ten smutek.
Z tych przemyśleń wyciągnęły go jednak kolejne słowa Doliny. Z delikatnym zaskoczeniem spojrzał się na nią, jak gdyby właśnie plotła jakieś zupełne głupoty. Nie minęło zbyt długo, a Hektyczny jak gdyby nigdy nic wybuchł cichym śmiechem.
Chwilę mu zajęło, nim na dobre znów spoważniał.
— Co, uważasz, że jestem aż taki godny politowania? — zapytał, jak gdyby dopiero po chwili zauważając powagę całej tej sytuacji.
W końcu głośno odchrząknął, ponownie wracając do pełnego opanowania.
— Wiesz, jeśli chcesz, to ci nie zabronię, tylko… Nie wiadomo jak długo może to jeszcze potrwać. — wytłumaczył, ponownie zwracając się w stronę gwiazd.
Dolina Paproci
Zagajnik
: 22 cze 2025, 17:57
autor: Dolina Paproci
Przekręciła się na bok aby tym razem patrzeć całkowicie na Hektycznego. Nie mrugała często, wzrokiem błądziła po jego profilu słuchając tego, co mówi. – Najgorszą rzeczą, jaką mógłbyś zrobić to powiedzieć jej o tym zaraz po przebudzeniu. Z mojego punktu widzenia jako uzdrowiciela, lepiej byłoby poczekać i nie pozwalać jej na nagminny wysiłek. Pozwalać jej przyswajać informacje powoli i w jej tempie. – łapą gładziła źdźbła trawy, jakby były jakimś żywym stworzeniem.
– Myślę, że będzie potrzebowała Twojego wsparcia i z czasem, zaakceptuje decyzje waszego ojca. Nawet jeżeli wpadniecie w objęcia rozpaczy, będziecie w tym razem. – uśmiechnęła się smutno i oparła brodę o wierzch łapy.
Nabrała powietrza do płuc i jednym wdechem wypuściła – ... do tego czasu, pozwól mi być tym oparciem. Ty będziesz polegać na mnie, a ja na Tobie. Chyba uczciwy układ? – zaproponowała przechylając łeb w bok i posyłając smokowi czuły uśmiech. – W porządku, nawet jak potrwa to całą wieczność, mnie to nie przeszkadza. – było to zdecydowanie lepsze niż przeżywać z dnia na dzień będąc w stagnacji.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 22 cze 2025, 19:50
autor: Nieme Przekleństwo
On natomiast niemalże wcale się nie poruszał. Nadal wpatrywał się ślepo w niebo, doszukując się na nim jakiegokolwiek boskiego znaku. Jedynie jego uszy zareagowały na wiercenie się Doliny, odwracając się na krótką chwilę w jej stronę.
— Racja… Pisklę chyba i tak zbyt dużo nie byłoby w stanie z takiego gadania zrozumieć. — wymamrotał bardziej do samego siebie.
Jego siostra w końcu w przeciwieństwie do niego wcale nie wydoroślała. Pozostała jak gdyby zamrożona w czasie. Wcześniej przewyższająca go smoczyca teraz z jego perspektywy wyglądała niczym drobny, puchaty wilczek. Ciekawe czy gdyby się obudziła i podrosła, to znów zaczęłaby go przewyższać.
Nagle jednak pewien szalony pomysł zrodził się w jego głowie, sprawiając, iż gwałtownie przewrócił się na swój bok i spojrzał na Friren, jak gdyby właśnie rozwiązał jakąś niezwykle trudną zagadkę.
— Chyba że zwyczajnie jej o tym nie powiem. W sensie… Powiem, ale jak już będzie nieco starsza i nie będzie jej już tak bardzo zależeć na ojcu. — ach, jakże idealny pomysł, przynajmniej w oczach wężowego.
W praktyce byłoby to jednak wyjątkowo niehonorowe posunięcie: kłamanie własnej siostrze prosto w oczy, byleby ta nie musiała trawić w sobie wszystkich tych złych emocji.
— W takim razie niech będzie. — odpowiedział, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej.
— Ja, Hektyczny kolec przysięgam, iż będę dla ciebie oparciem do czasu, aż nasze problemy się nie rozwiążą. W zamian oczekuje tego samego od ciebie, Dolino Paproci. — stwierdził z wyjątkową powagą, wyciągając w jej stronę łapę.
Może trochę wziął to wszystko za bardzo dosadnie, ale ostatecznie liczyły się przecież tylko i wyłącznie intencje.
Dolina Paproci
Zagajnik
: 22 cze 2025, 20:37
autor: Dolina Paproci
Zamknęła oczy i westchnęła. Nie chciała kierować życiem ani decyzjami Hektycznego. W końcu, miała być oparciem dla podjętych przez niego decyzji, nie przewodnikiem. Nie byłaby sobą, gdyby jednak nie poruszyła tej kwestii, dla jego dobra.
– Hektyczny, to... Nie wiem czy to dobry pomysł. – leniwie uczyniła to co on, podniosła się do siadu pociągając za sobą na wpół rozwinięte i oklapłe skrzydła. – Co zrobisz, jeśli dowie się o tym od kogoś innego? Myślę, że mogłaby poczuć się zdradzona. – spojrzała w bok. – Nie sugeruję, że masz ją zasypywać informacjami od razu jak się obudzi, tylko delikatnie powiedzieć jej, że ojciec jest poza Wolnymi i nie wiesz kiedy wróci. Potem jak podrośnie, albo oswoi się z rzeczywistością po przebudzeniu, powiedzieć jej prawdę. – ostrożnie spojrzała na smoka, nie chcąc narazić się na jego gniew. To co powiedziała, nie było łatwe do przyswojenia. Słodkie kłamstwa miały słabe fundamenty i mogą runąć zaprzepaszczając dosłownie wszystko. Istniała też opcja, że jego siostra by mu bardzo szybko wybaczyła, ale dla Doliny, rozsądniejsza była opcja z białym kłamstwem.
Wyprostowała się gwałtownie, kiedy ten tak uroczyście powiedział jej imię. Obietnica, która poruszyła jej miałkie serce. Niepewnie, jakby z wahaniem wyciągnęła łapę w jego stronę aby ją uścisnąć. – Ja, Dolina Paproci przysięgam, że będę dla Ciebie również oparciem. – uśmiechnęła się szczerze, aż w oczach pojawiły si iskierki nadziei. – I... Friren. Mam na imię Friren.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 23 cze 2025, 17:00
autor: Nieme Przekleństwo
Wysłuchał jej zdania, chociaż takie wytłumaczenie nie wystarczyło, aby przekonać go w pełni. Racja, mógł tym samym sprowadzić na siebie złość swojej siostry, ale co w takiej sytuacji byłoby lepsze? Ostatecznie gdzieś w głębi serca czuł, iż wolałby przeżywać złość siostry sto razy, niż patrzeć jak ta płaczę za fałszywym ojcem, którego dawno już nie ma.
— Chyba… Masz rację. — stwierdził, nerwowo drapiąc się po szyi
— Zaufam ci na słowo. — dodał po chwili zastanowienia, podejmując już widocznie decyzje na to, co opowie swojej siostrze.
O ile ta oczywiście kiedykolwiek się wybudzi, a jego emocje nie przysłonią mu zdrowego rozsądku.
Po zakończeniu ich drobnej przysięgi Hektyczny również poczuł się trochę lepiej. Bez względu jak głupie były to obietnice, napełniały go dziwną nadzieją. Może ostatecznie jednak wszystko potoczy się zgodnie z ich marzeniami? Ciężko było mu to przyznać, ale zaczynał powoli tego prawdziwie pragnąć.
Cierpienie w końcu nie powinno mieć miejsca. Nie, kiedy na Wolnych panował spokój pozbawiony wojen.
Słysząc jej imię, uśmiechnął się wrednie. Dobrze pamiętał przecież, jak się nazywała, przedstawiła mu się podczas ich pierwszego spotkania. Mimo tego sam uważał, że używanie „fałszywych” imion było bardziej stosowne w przypadku rozmowy dwóch smoków z zupełnie innych stad. Cóż, widocznie się mylił.
— Ach, pani bardzo wybredna w imionach, przepraszam, przepraszam i składam najszczersze kondolencje. — stwierdził prześmiewczo, pamiętając, jak ta nie przepadała za nazywaniem ją „panią”. Czasami jednak wężowy nie potrafił się powstrzymać.
— Ale zgodnie z prośbą odnosić się będę do ciebie po imieniu. Ty jednak nie będziesz musiała długo nazywać mnie Hektycznym. Lada dzień, a zmienię imię. — stwierdził, po chwili wstając na równe łapy.
Nadeszła pora zakończyć rozmowę, zwłaszcza gdy ta zaczęła powoli schodzić na tematy imion, które to wolałby sobie jednak podarować.
Skinął lekko głową w jej stronę jak gdyby w delikatnym pokłonie, po chwili znów otwierając swój pysk.
— Będę się zbierał. Wypadałoby zaznać trochę snu przed nadejściem kolejnego dnia. —
Dolina Paproci
Zagajnik
: 23 cze 2025, 17:42
autor: Dolina Paproci
Gwiazdy ich świadkiem w obietnicy dzięki której smoki zyskały odrobinę spokoju, a w ich sercach zatliła się iskierka nadziei. Patrzyła w niebo z uśmiechem, przepełniona determinacją. Siedziała w ciszy, która jej nie przeszkadzała, mogła chwilę pomilczeć w obecności Mglistego bez uczucia krępacji.
Pacnęła go puszystym ogonem kiedy ten zaczął z niej żartować i zachichotała. – Dobrze książę, zobaczymy jakie piękne imię sobie wybierzesz. Będę czekać z niecierpliwością aż się tym ze mną podzielisz. – odpowiedziała powoli wstając z ziemi i prostując grzbiet.
– Masz rację, późno już. – przytaknęła, przypominając o swojej porannej rutynie zbierania ziół i robieniu obchodów poszukując rannych smoków. – Dziękuję za dzisiaj, było bardzo miło. – posłała mu ciepły uśmiech i rozpostarła skrzydła, aby machnąć nimi i odlecieć w stronę terenów ziemi.
Hektyczny Kolec
[z/t]
Zagajnik
: 16 sie 2025, 18:07
autor: Ołtarz Wyniesionych
Skonfrontowała już pewne kwestie z jednym z proroków, chciała zatem omówić to z drugim. Gdy pierwszy raz usłyszała o tożsamości Bezczasu Gwiazd, poczuła mrowienie w obu łapach i silny ucisk w szyi. Początkowo nie dała wiary tym słowom, Arel nie wydawała jej się kimś takim, kto może zaprzedać swoją duszę fałszywym bogom, stać się ich więźniem. To, iż podobny los spotkał Pielgrzyma Światła, dla Veir nie był żadnym zdziwieniem. Była to naturalna kontynuacja jego ścieżki, niewłaściwej, ale podążał ją tak długo, że stała się dla niego prawdą.
~ Arel. Chciałabym się z tobą spotkać. Dawno się nie widziałyśmy, jest kilka rzeczy, które chciałabym z tobą przegadać. Znajdziesz mnie w Szklistym Zagajniku. – Wysłała mentalnie do byłej przywódczyni Słońca. Głos nie zdradzał żalu, który horgifellijka czuła do smoczycy. Był co najwyżej bardzo neutralny, nawet bardziej niż zwykle, prawie chłodny. Veir chciała wiedzieć, czy jeżeli spojrzy jej w oczy, to poczuje to samo, co wtedy, gdy dowiedziała się o tym, czym się stała. Rozczarowanie, wściekłość, smutek, poczucie bycia zdradzoną. A może dawna przyjaźń pozwoli, by jednak znaleźć z tego jakieś wyjście?
Czekając, stała przy jednym z drzew. Bardzo lubiła Szklisty Zagajnik, w pewnym sensie żałowała, że to tutaj nie stworzyła swojej Kapliczki. Szkło zawsze kojarzyło się z Horgifell, mistrzowie fachu tworzyli tam z niego takie cuda, że smoki i ludzie z całego Essyanu zjeżdżały się do targu w Horgrfoldzie, by za wygórowane ceny zdobyć je dla siebie. Nie były w czystej postaci tak drogocenne jak obrabiane kamienie szlachetne z Heimru, ale nadrabiały grawerami, kolorami i wizjami artystycznymi, które horgifellczycy przelewali w swoje dzieła.
Tak stojąc, Veir delikatnie wyciągnęła dłoń ku jednemu z kawałków szkła. Próbowała kiedyś przerobić podobne na ozdoby, ale nie nadawały się do tego tak, jak te stworzone według receptur z jej rodzimych stron. Kryształy górskie i Krew Ognvara, której brakowało w tych stronach, nadawały im szczególne właściwości.
Gdy tak przesuwała dłonią po magicznym drzewie, sprawne oko mogłoby dojrzeć, że ta delikatnie drży. Nie jakoś mocno, ale dłonie Veir nigdy tego nie robiły. Wytrenowane w rzeźbieniu szkła, nigdy nie mogły tego robić, gdyż od razu doprowadziłoby to do pęknięcia. Widać w Veir również zaczęły pojawiać się jakieś malutkie pęknięcia.
Bezczas Gwiazd
Zagajnik
: 02 lis 2025, 18:14
autor: Bezczas Gwiazd
~ Veir – czy stało się coś konkretnego? Niedługo będę ~ wyraziła swoją gotowość bez zwłoki; widać było, że głos Veir wyrwał prorokinię z nurtu własnych spraw dosyć raptownie. Przez głos Arel przesiąkało zdezorientowane zabarwione nutą zmartwienia. Coś do przegadania – ciężko się było domyślić z tak mglisto zarysowanej sprawy. Przeczucie ściskało jej żołądek, ale w myślach nie ważyła się nazwać żadnej ze swoich obaw. Bogowie wiedzieli, jak bardzo pozbawiona była wyczucia co do czekających na nią w życiu komplikacji.
W locie skupiła się na chłodnym, wilgotnym powietrzu, przez które jej futro subtelnie nabierało ciężaru.
Wylądowała pośród szklistych drzew i otrząsnęła się, ze zdziwieniem odnotowując, że faktycznie lekko zrosiła okolicę zebraną w sierści mżawką. Obejrzała się po swoich bokach; przesunęła łapą po łapie, czując, jak we włosiu wzbiera fala wyciskanej wody. Hmf. Grzywę zapewne miała przylizaną, a czerwony szal również był wilgotny. Nie było to zbyt przyjemne. Przynajmniej niebieska, szklana obręcz nadal porządnie trzymała się na jej ogonie.
Po tym przeglądzie zagłębiła się w zagajniku, by wkrótce wypatrzeć sylwetkę smoczycy, która była prawdopodobnie jej jedyną przyjaciółką. Nawet jeśli widywały się rzadko, zawsze ich rozmowy podnosiły ją na duchu – nieważne czy była sobą, przywódczynią Słońca czy kimkolwiek innym. Uszy Arel stanęły na pełni wysokości. Nie zauważyła wpełzającego na pysk uśmiechu; odruch.
– Veir. Dobrze cię widzieć – zagadnęła, badając smoczycę wzrokiem i siadając w uprzejmej odległości, od razu gotowa przejść do sprawy, jeśli horgifellijka tego chciała.
Ołtarz Wyniesionych