Strona 36 z 42

: 26 lut 2021, 18:12
autor: Agnar

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nigdy nie był w tym kanionie ale wiedział że jeśli chce zdobyć nowe umiejętności musi zaryzykować. Zjawił się przed Pogromem chwilę po tym jak on się zjawił. Teraz już wiedział że jest w dobrym miejscu.
– Przepraszam nigdy tu nie byłem i nie mogłem cię znaleźć.
Przeprosił plagijczyka i czekał na jego rozkazy. Cieszył się że to on będzie go trenować. Od dawna uważał że pod względem wyszkolenia wojowników plaga miała najlepszych. Teraz tylko zostało pobrać od jednego z nich nauki.

: 28 lut 2021, 0:47
autor: Barbarzyński Pogrom
Trochę się naczekał, ale znowuż nie aż tak długo, by narzekać. Nie wspominając nawet o tym, że Khardah ogólnie należał do bardzo cierpliwych jednostek. Dlatego gdy Ognisty w końcu się pojawił, starszy samiec tylko omiótł go spojrzeniem z góry na dół, zauważając, że ten podrósł od ich ostatniej walki.
– Cześć. Nie szkodzi – odparł z lekkim, krzywym rozsunięciem pyska. Potrząsnął łbem, wstając jednocześnie, by nieco się rozruszać. – ...gdyby nie ten śnieg odmrażający zad, to byłoby tu całkiem miło. Kawałek stąd spotkałem kiedyś zjawę martwej matki mojej starszej siostry. Urocza samica.
Przyjrzał mu się, taksując spojrzeniem długo i oceniająco. Obszedł go dookoła jak polujący wilk zwierzynę.
– Chyba przybyło ci mięśni od naszej walki – ocenił. Skinął łbem z uznaniem. – Nieźle. Pewnie dużo trenujesz z tatą.
Gdy skończył oględziny, przystanął i uniósł pytająco łuk brwiowy.
– Na dobry początek... walczyłeś kiedyś z powietrza? Jak czujesz się w locie?

: 01 mar 2021, 9:20
autor: Agnar
Całe szczęście jego nauczyciel nie gniewał się za małe spóźnienie. Co więcej, nie spodziewał się że dostanie od niego komplement. To było naprawdę miłe i jak na dobrze wychowanego smoka przystało odpowiedział.
– dziękuję chociaż w walkach nadal słabo mi idzie. Dlatego ciesze się że chcesz mnie czegoś nauczyć. Wasi wojownicy są naprawdę nieźli trzeba im to przyznać.
Uśmiechnął się lecz następne pytanie trochę zbiło go z tropu.
– Cóż tata ostatnio jest zabiegany sprawami stada. W końcu to jest przywódca. Zwykle trenuję sam albo z mistrzem szlifuje to co umiem.
No ale wystarczy tego gadania o nim. Powinni zacząć naukę czyż nie? Gdy padło pierwsze pytanie Agnar przekręcił łepek lekko na bok. Nie spodziewał się że można używać skrzydeł w walce. Zawsze stał twardo na ziemi.
– Nie miałem jeszcze okazji walczyć w powietrzu. Zwykle używał lotu tylko do przemieszczania się. A co do tego jak się czuję to można powiedzieć że mam problemy z spokojnymi lądowaniami a tak to bardzo lubię latać. Uczucie wolności w tedy jest niesamowite.
Odparł uśmiechając się ponownie. Miał nadzieje że jego nauczyciel nie pomylił nauki obrony z nauką walki.

: 04 mar 2021, 11:59
autor: Barbarzyński Pogrom
Sam dobrze wiedział, jaki natłok obowiązków oznacza czasami to "bycie przywódcą", więc nie oceniał, bynajmniej. Jego pysk rozsunął się, błyskając czubkami kłów, gdy usłyszał pochwałę.
– Jeżeli liczysz, że za bycie grzecznym będziesz mieć mniej surową lekcję, to nie wyjdzie – dodał półżartem. – Przeszkolę cię tak, byś potrafił się bronić w każdej sytuacji. Ale musisz słuchać i patrzeć uważnie – zastrzegł.
Rozłożył w jednej chwili skrzydła, po czym wybił się z łap w górę, unosząc się na wysokość dwóch ogonów, gdzie zawisł w powietrzu, patrząc na Ognistego wyczekująco.
– Uczucie wolności to jedna sprawa – zaczął. Podejrzewał, że samiec radzi sobie w powietrzu o wiele lepiej od niego. Khardah nigdy nie skupiał się nadto na umiejętnościach lotniczych, woląc trzymać się ziemi. – Walka w powietrzu mocno różni się od walki na ziemi. Skoro skupiamy się na obronie, powiedz mi, tak na pierwszy rzut oka i bez wchodzenia w szczegóły, jakie widzisz różnice... i dodatkowe możliwości.
Praktyka przed nimi, ale odrobina teorii zawsze była niezbędna. Khardah chciał wybadać na dobry początek, na czym stoi. Liczył, że Ognisty będzie w stanie wskazać słabości, które odsłaniał mimowolnie, będąc w powietrzu, jak i dodatkowe możliwości obrony, jak chociażby cztery wolne i gotowe do użycia łapy. Był jednak gotowy na tłumaczenie, jeżeli adept by tego nie wychwycił.

: 06 mar 2021, 15:33
autor: Agnar
Uśmiechnął się lekko gdy ten wspomniał o zmniejszaniu surowości. On miał całkiem inne podejście do nauk i walk.
– Ja nigdy nie wybieram drogi na skróty. Ma być ciężko bo to najlepszy trening.
Po tych słowach ognisty adept przyglądał się nauczycielowi gdy ten wzbił się w powietrzę. A więc będą się uczyć obrony w powietrzu. To było coś nowego przez co Agnar był bardzo podekscytowany. Momentalnie sam wzleciał na tą samą wysokość co plagijczyk. Gdy już byli razem w powietrzu Agnar zaczął odpowiadać na pytanie.
-Więc na pewno w powietrzu jest więcej miejsca czyli większa możliwość robienia manewrów do unikania ciosów. Jeśli jest też się wystarczająco wysoko nie trzeba się martwić o to że się na coś wpadnie albo potknie.
W tym samym momencie przyszły wojownik zataczał kółka nad nauczycielem by zademonstrować płynność i niczym nie zakłócone ruchy.
– Niestety ma to też swoje wady. Jeśli nie uda się obrona w powietrzu to można stracić kontrolę i spaść co może spowodować więcej ran.
W końcu zatrzymał się przed czerwonym samcem. Czekał na jego opinię o tym co powiedział chociaż w jego przekonaniu była to dość dobra odpowiedź.

: 13 mar 2021, 23:35
autor: Barbarzyński Pogrom
Słuchał uważnie, przekrzywiając lekko łeb i zamruczał z namysłem.
– Masz rację, ale to nie wszystko – zaczął. – Choć tak, chronienie skrzydeł powinno być priorytetem. Ciężko utrzymać się w powietrzu, jeśli chociażby jedno stanie się niesprawne – dodał. – "Więcej miejsca"... w porządku, ale co jeszcze? – mruknął, ciągnąc go w ten sposób za język. Milczał przez moment znacząco, nim zerknął na jego łapy.
– Masz wolne wszystkie cztery łapy – podpowiedział. Zsunął spojrzenie niżej. – ...a poza tym doskonale przystosowany do użytku ogon, którego nic nie blokuje. Kiedy walczysz w powietrzu, twój brzuch i podbrzusze mogą wydawać się znacznie bardziej narażone niż w walce na ziemi, ponieważ są wyeksponowane, ale jest to tylko w połowie prawda, bo masz też o wiele szersze możliwości obrony tych stref. Gardziel osłonić dosyć łatwo. Wystarczy, że zegniesz kark, by osłonić szyję podbródkiem. Zaatakowanie cię od tyłu też nie będzie proste, bo wystarczy porządnie machnąć ogonem, solidne machnięcie skrzydłami i rąbnięcie nacierającego przeciwnika grzbietem też może zadziałać nieźle.
Przerwał na moment, zerkając na Obronnego uważnie, jakby w ocenie, czy ten wszystko załapał, czy może ma jakieś wątpliwości, nim kontynuował wykład.
– Wróćmy na chwilę do skrzydeł i kwestii latania... upadek z wysoka to nieciekawa sprawa. Jak masz szczęście, to się połamiesz. Jak masz pecha, zginiesz na miejscu. To spore zagrożenie związane z walką w powietrzu – mówił dalej. – Ale obrażenia skrzydeł to nie jedyna sprawa, na którą trzeba zwracać uwagę. Pogoda, w szczególności wiatr... może być zarówno twoim sojusznikiem, jak i najgorszym wrogiem. Może ci pomóc, jeżeli wieje przeciwnikowi w pysk, gorzej, jeżeli dzieje się tak z tobą. Za słaby utrudni lot, za silny rzuci tobą o skały, jeśli nie będziesz w stanie stawić mu oporu. A walka z żywiołęm jest w większości przypadków z góry skazana na porażkę, więc radzę nie próbować, jeśli masz jakiekolwiek inne wyjście. Zawsze pamiętaj, by przed walką w locie sprawdzić wiatr i nie lekceważ go, bo może być znacznie większym zagrożeniem od przeciwnika.
Skupił spojrzenie na młodszym samcu, patrząc nań wyczekująco.
– No. Skoro najważniejszą teorię mamy za sobą... gotowy na trochę praktyki?

: 29 mar 2021, 14:20
autor: Agnar
Gdy po jego odpowiedzi pogrom zadał mu znów pytanie Agnar z początku nie wiedział co może jeszcze być zaletą walki w powietrzu. W prawdzie plagijczyk patrzył na jego łapy dając mu podpowiedź ale adept nie umiał nic wymyśleć. Całe szczęście dostał odpowiedź i tak. Następnie nauczyciel zaczął mówić o obronie w powietrzu. Trochę go zaciekawiło to że podbródkiem można ochronić gardło.
– Czy taki ruch głową przypadkiem nie narazi nas na ranę związaną z oczami? W sensie jak zasłonisz podbródkiem szyję to wystawiasz górę pyska a to niebezpiecznie blisko oczu.
Zapytał i słuchał dalej. Znów zaciekawiła go kwestia obrony ogonem. W sumie mało razy go używał w czasie walki. Prawie w ogóle więc może pozwoliło by to na nieco więcej ruchu z jego strony. W końcu ogon też miał silny. Potem jednak przeszli do następnego zagadnienia. Lot w dużym wietrze brzmiał naprawdę trudno. Na pewno będzie musiał lepiej poznać te techniki nim w ogóle spróbuje walki w przestworzach. Lepiej wybadać najpierw coś takiego niż zetknąć się z tą siłą natury podczas walki. Słowa Pogromu w końcu wyrwały go z zamyślenia oznajmiając że czas na praktykę. Nie spodziewał się oczywiście że będą to dziś ćwiczyli ale nie protestował. Wręcz przeciwnie był podekscytowany.
– Oczywiście że jestem gotowy, cały czas.
Uśmiechnął się i rozłożył skrzydła. Machnął nimi mocno i wzbił się w powietrze oceniając jaka jest siła wiatru i czy będzie mu się lekko latać tak jak przykazał nauczyciel.

: 06 kwie 2021, 22:52
autor: Barbarzyński Pogrom
– Oczy są narażone na szwank w każdej pozycji łba – wyjaśnił czerwonołuski cierpliwie. – To generalnie dosyć wrażliwy element, jeżeli nie ma się szczęścia i odpowiednio chroniących ich rogów. Uszkodzenia oczu łatwo doprowadzą do kalectwa i ślepoty... ale z dwojga złego lepiej być ślepym niż trwale pozbawionym łba, bo z tym pierwszym przynajmniej można jakoś żyć. Tym bardziej, że oczu i tak w żaden sposób nie osłonisz w naturalnym położeniu. Możesz reagować już podczas walki, zależnie od sytuacji, na przykład odpychając nadciągającego przeciwnika łapą.
Wyszczerzył zęby z rozbawieniem.
– Co do zranień oczu i pyska... zostają po nich całkiem fajne blizny. Małe pocieszenie, jeżeli obrona nie wyjdzie na czas.
Gdy przeszli do praktyki, przyjrzał się młodemu jeszcze raz, dłużej, oceniająco.
– Orientuj się! – zawołał... a potem nabrał powietrza w płuca. Pobudził gruczoły, by zionąć szerokim strumieniem ognia na wysokości klatki piersiowej Ognistego. Jak ten poradzi sobie z taką sytuacją w powietrzu, mając jeszcze za wyzwanie dzielący ich dystans?

: 14 kwie 2021, 21:21
autor: Agnar
Agnar chłoną naukę niczym gąbka dlatego wiedział że będzie miał problem z ochroną oczu. Nie miał niestety rogów które ochraniały by mu oczy. Bardziej łatwopalną sierść więc będzie musiał na to uważać. Zaśmiał się gdy plagijczyk wspomniał o bliznach.
– Cóż wasza wspaniała wojowniczka już mi takie sprawiła. Mam nadzieję że jesz...
Nie zdążył dokończyć gdy z pyska nauczyciela wydobyła się chmura ognia. Musiał szybko reagować. Niestety nie miał wystarczających umiejętności lotu by ominąć ogień albo zawirować tak by go nie sięgnął. Jednak umiał coś co każdemu smokowi wychodziło po mistrzowsku nie ważne czy umiał latać czy nie. A tą technika było... Spadanie. Dlatego właśnie gdy tylko zobaczył pierwsze płomienie wyłaniające się z pyska Barbarzyńcy, skrzydła Agnara złożyły się i przylgnęły do jego ciała a on sam pomknął w dół niczym kamień. Cieszył się że byli tak wysoko bo dzięki temu mógł wyjść z zasięgu płomieni a następnie ponownie rozłożyć skrzydła. Gwałtowny podmuch powietrza wyhamować jego ciało ale nie bez lekkich trudności. Jedak Agnar był silnym adeptem więc jego skrzydła wytrzymały napór i po chwili Obronny był znowu zawieszony w powietrzu i patrzył z dołu na swojego nauczyciela.
– ufff było blisko.

: 25 kwie 2021, 22:10
autor: Barbarzyński Pogrom
Z pewnością zainteresowała go kwestia tego, która to "wojowniczka" sprawiła Agnarowi takie ładne blizny. Ale musieli przejść do praktyki.
Obserwował uważnie ruchy Ognistego, widząc jego wybór taktyki. Obiektywnie na to patrząc nie była wcale fatalna... i gdyby wybrał ją inny smok, mógłby to nawet pochwalić. Widział jednak, że była ona nieco wbrew naturze młodszego samca, a jego ciało stawiało mu opór. Gdyby atak był faktycznie wycelowany tak, by go uszkodzić, zapewne nie dałby rady umknąć w ten sposób.
– Nie jest źle – ocenił. – Ale nie jest też dobrze. W taki sposób mogą bronić się lekkie i zwinne smoki. Wybacz, Ogniku, ale nie wyglądasz mi na zwinnego wojownika – parsknął. – Twoje ruchy są toporne i ciężkie, nie gładkie i szybkie. W prawdziwej walce, kiedy musisz polegać na swoich umiejętnościach i predyspozycjach, raczej nie przyda ci się taka obrona.
Wyrównał lot i zawisł w powietrzu tuż przed Agnarem, utrzymując się w powietrzu równymi, leniwymi ruchami skrzydeł.
– Ogólne zasady są podobne do walki naziemnej. My, wojownicy polegający na czystej, brutalnej sile mięśni, musimy jak najszybciej skrócić dystans z przeciwnikiem, najlepiej już w pierwszym ruchu – tłumaczył. – Jeżeli jesteś na dystans, z narzędzi, jakie zapewnia ci twoje ciało, zostaje ci właściwie tylko oddech. Jest świetny w ataku, ale w obronie bywa zawodny i można użyć go tylko w określonych przypadkach. Wtedy, gdy jest w stanie zneutralizować smoczy oddech przeciwnika, na przykład stopić lód ogniem... i wtedy, gdy stawiasz na rozproszenie wroga. Przygotowujesz się w takiej sytuacji do zionięcia i upewniasz się, że twój przeciwnik myśli, że postawiłeś na kontrę. Trzymasz go w niepewności do ostatniej chwili, żeby wywołać wahanie i lęk, ale celujesz, na przykład, w powietrze, w odległości kilka łusek od jego łba. Albo pod jego łapy. Sam czasami z tego korzystam, przydaje się przy walkach z Czarodziejami, ale potrafi też wywołać wahanie u, dajmy na to, szarżującego wroga... a wahanie i strata koncentracji mogą sprawić, że ten nie spojrzy pod łapy i się potknie.
Odchrząknął, bo teoria teorią, ale mieli przed sobą jeszcze cały trening.
– No, ale w moim przypadku niespecjalnie ci to pomoże, skoro sam cię o tym poinformowałem i się tego spodziewam, więc potraktuj to jako wskazówkę na przyszłość. A teraz jeszcze raz, obrona – nakazał. – Masz skrócić dystans i obronić się tak, jak na mięśniaka przystało. Chyba wiesz, jak tacy jak my bronią się przed smoczym oddechem? Zbliżamy się i walimy po mordzie albo w pierś, żeby wydusić powietrze. Ewentualnie można wziąć pełny oddech w płuca i z całej siły ryknąć prosto do ucha, z małej odległości to też potrafi zrobić swoje.
A potem machnął skrzydłami, by wrócić do poprzedniego dystansu i powtórzyć manewr, nabierając powietrze w płuca, by zionąć młodszemu samcowi na wysokości piersi.

: 04 maja 2021, 18:29
autor: Agnar
Słuchał uważnie uwag nauczyciela. Faktycznie popełnił błąd ale był on spowodowany że nigdy nie walczył w powietrzu. Jak by się nad tym zastanowić to faktycznie takie unikanie tatków było domeną zwinniejszych smoków. On musiał polegać na swojej sile. Pogrom powiedział też coś co Agnar już wiedział. Na każdej swojej walce od razu po rozpoczęciu starał się zmniejszyć dystans między nim a przeciwnikiem. Bywało nawet i tak że dosłownie kładł się na przeciwnikach okładając ich pyski gdy ci nie mogli odskoczyć. Jednak jeśli chodzi o zwalczanie oddechu innym oddechem to tu już było nieco inaczej. Agnar mało kiedy używał swojego ognia a już na pewno nie pomyślał by użyć go jako obrony. Mimo wszystko w obecnej sytuacji to odpadało. Gdy nastała chwila na powtórzenie praktyki Agnar musiał szybko zadecydować jak się obroni. Zdecydował się więc na całkiem standardowy ruch. Kiedy Pogrom nabierał powietrza w płuca adept był już w połowie drogi go niego. Nim ten zdołał zionąć, młodzik wbił się w jego pierś barkiem i korzystając z sposobności pchnął jego szczękę do góry. Następnie puścił go by ten zdołał wyrównać lot.
– Na Arenie nauczyłem się że najlepszym miejscem by zatrzymać zianie jest szczęka. Jak ją zablokujesz przeciwnikowi to nie dość że nie będzie ział to jeszcze straci możliwość ataku zębami.
Oznajmił i czekał na ocenę nauczyciela. Czuł że wie coraz więcej i że bardzo mu to pomoże. Kiedyś w końcu musi być pierwsza walka w przestworzach.

: 12 maja 2021, 22:57
autor: Barbarzyński Pogrom
Sapnął, gdy w końcu Ognisty zrobił dokładnie to, co trzeba. Kaszlnął dymem po nieudanym, zablokowanym zionięciu, potrzebując kolejnej sekundy na wyrównanie lotu, a potem skinął łbem, mrucząc z uznaniem.
– Właśnie tak! – pochwalił. Potrząsnął łbem i mlasnął, oblizując pysk, który pokrył się gorzkim, nieprzyjemnym nalotem. Dopiero wtedy skupił się na jego słowach, rozważając je głębiej. – Podbicie szczęki do góry to dobry pomysł. Zamknie przeciwnikowi pysk, więc siłą rzeczy nie zionie w twoim kierunku, a co najwyżej zakrztusi się swoim dymem. Co do wyeliminowania mu z użytku zębów…
Przyjrzał się Agnarowi uważniej, długo, jak gdyby oceniał, czy ten aby na pewno jest gotowy na nauczenie się tej sztuczki.
– …przesadna siła włożona w obronę i zbytnie skupienie się na możliwości zranienia przeciwnika „przy okazji” może sprawić, że ta nie będzie precyzyjna. Wtedy przypadkiem, zamiast odnieść cel, możesz zwyczajnie zadać rany, jak przy ataku – wyjaśnił. – Z pewnością wiesz, co to jest. Kontra. Nie omawiamy dziś ani ich, ani klasycznych ataków… ale istnieje też coś innego. Obrona z bonusem – parsknął. – Czyli tak zwany „twardy blok”. Wątpię, żebyś miał okazję go do tej pory używać… ale może słyszałeś coś o tym albo widziałeś w użyciu u innych, starszych smoków? – zasugerował.
Patrzył przez chwilę na Ognika wyczekująco, czekając na jego odpowiedź, ale tylko chwilę. Po paru uderzeniach serca bowiem odchrząknął, szykując się do przemowy.
– „Twardy blok” nie jest do końca ani atakiem, chociaż powoduje obrażenia, ani obroną, chociaż pozwala ci wyjść z potyczki bez szwanku. To ryzykowny ruch, bo przez tę uniwersalność wymaga ogromnej precyzji od wojownika, który po niego sięga – tłumaczył cierpliwie. – Mówiąc prostym, smoczym językiem, zazwyczaj albo się uda idealnie, albo nie uda się wcale i masz przekichane. Ale czasem potrafi uratować zad. Ten manewr polega na obróceniu ataku przeciwnika przeciwko niemu. Opierając się na twoim przykładzie, czyli zębach. Powiedzmy, że przeciwnik atakuje cię szczękami. Jeżeli wycelujesz pod właściwym kątem i we właściwym momencie, możesz tak rąbnąć mu z łapy w paszczę, że nie tylko ją zamkniesz, ale i sprawisz, że odgryzie sobie własnymi zębami język. Rozumiesz?
Nie był pewny, czy to nie nazbyt dużo dla młodzika, który zapewne nie spędził wcale tak wielu księżyców na arenie. Agnar pokazał jednak, że jest pojętnym uczniem, więc może i załapie nieco bardziej skomplikowaną sztuczkę.
– ...no dobra. Spróbujemy. Zaatakuję cię, a ty obroń się tak, żeby jednocześnie przekierować mój atak przeciwko mnie. Tak, jak tłumaczyłem na przykładzie z zębami. Masz być kreatywny i myśleć szybko – polecił surowo. A potem zapikował momentalnie, nie dając Agnarowi dużo czasu ani na zastanowienie, ani na protest, od razu ruszając do ataku. Nie był on tym razem bezpośredni, frontowy, a nauczyciel nieco utrudnił Ognistemu zadanie. Przelatując pod młodszym samcem, znalazł się tuż za nim, chcąc otworzyć szczęki i złapać go zębami za podstawę zwisającego w locie ogona, tuż nad ostatnim ze złotych kolców.

: 14 maja 2021, 19:34
autor: Agnar
Ucieszył się gdy Pogrom zaakceptował jego obronę. Był też z siebie dumny wiedząc że tak szybka akcja popłaciła. Wyglądało na to że na tyle popłaciła że pokazała nauczycielowi że jest on gotowy na coś trudniejszego. Wtedy usłyszał o Twardym Bloku.
– Szczerze mówiąc to dopiero pierwszy raz dowiaduje się że coś takiego istnieje. Nie wiedziałem nigdy też nie widziałem by ktoś coś takiego robił.
Dlatego było to dla niego jeszcze bardziej tajemnicza sztuka i bardzo interesująca. Słuchał więc Plagijczyka uważnie. Z tego co zrozumiał to ta sztuka była jeszcze bardziej trudna niż się spodziewał. Odpowiednie dobranie momentu było kluczowe a już szczególnie dobranie miejsca które trzeba było wykorzystać.
– w sumie to robiłem coś takiego z kłami już dużo razy tylko wtedy one wbijały się z kości czaszki a jeśli chodzi o język to... Bandycka groźba na jednej walce zaczęła potykając się i sobie język odgryzła... To był szybka walka.
Powiedział po czym nadeszła pora na praktykę. Nie spodziewał się że tak szybko starszy samiec zaatakuje. A już szczególnie zaskoczyło go że atakuje on od tyłu. Szybki obrót głowy pozwolił mu jednak zrozumieć gdzie celuje jego nauczyciel. Wiedząc już że chce zaatakować ogon postanowił mu w pewien sposób pomóc obniżył lekko lot i machą ogonem tak że znalazł się on szybko w jego paszczy jednak nie na ostatnim małym kolcu lecz wyżej gdzie kolec uniemożliwiał zamknięcie paszczy. Dla dodatku ustawił ogon tak by kolec był prostopadle do jego podniebienia i docisnął go tak by pokazać że powinien odpuścić albo doczeka się dziury w owym podniebieniu w zamian za kilka nacięć na ogonie Adepta. Wyszczerzył też do niego kły by pokazać że zrozumiał lekcje.

: 24 maja 2021, 0:29
autor: Barbarzyński Pogrom
Słysząc o Mir, zamarł... a potem parsknął głośniej, wyobraziwszy to sobie.
– Niektóre smoki mają wyjątkowe predyspozycje do ranienia samych siebie w walce. Za to zwykle ich siła w walce jest zauważalnie groźniejsza, jeżeli już trafią wroga zgodnie z celem – wyjaśnił. – Trudno mi stwierdzić, z czego to wynika, ale spotkałem wiele takich smoków. Co ciekawe, i Wojowników i Czarodziejów. Chyba niektórzy mają po prostu cholernie gorącą krew. Mir jest rewelacyjną wojowniczką... ale to prawda, że zdarza jej się czasem łamać sobie łapy.
Z pogawędki wrócili do części praktycznej. Khardah mile się zdziwił, gdy ujrzał, że Ognisty już za pierwszym razem świetnie załapał działanie Twardego Bloku. Kolce poharatały mu nieco paszczę, choć raczej niegroźnie, bo i jego realny nacisk nie był duży. Pociekło co najwyzej kilka kropel krwi. Khardah oblizał pysk i wyszczerzył zęby.
– Bardzo dobrze – pochwalił. – Wygląda na to, że radzisz sobie już całkiem nieźle z bronieniem się w powietrzu. Twardy blok wyszedł ci dobrze, szczególnie jak na pierwszy raz, ale pamiętaj, by ćwiczyć, żebyś mógł łatwo go zastosować w każdych okolicznościach.


/ Możesz raportować

: 20 lip 2021, 18:03
autor: Agnar
Po raz kolejny zjawił się w Kanionie szeptów. Lecz tym razem nie był w pełni zdrowy i nie był już ognistym. Wiedząc że miał powód by wątpić że jest gotowy na rangę postanowił nadal trenować mimo braku stada. Jeśli kiedykolwiek tam wróci to już jako inny smok. Stanął po środku kanionu i spojrzał w niebo. Zaczynało padać będę nieco cięższe warunki niż ostatnio. Dodatkowo ta ślepota. Ehh słabo się zapowiadało. Ale nie mógł odpuścić. Od tego zależało jego życie. Wysłał mentalną wiadomość do samicy która zaproponowała mu lekcje. Miał nadzieję że nadal chce go uczyć. i nie zrazi się jego brakiem stada. W końcu nie znał jej tak dobrze by wiedzieć jak zareaguje. Agnar usiadł pod kamienną półką by deszcz nie był w stanie go zmoczyć i czekał na przybycie wodnistej.

: 23 lip 2021, 19:05
autor: Maros
Dotarcie na miejsce nie zajęło jej długo, a wraz z wyruszeniem z obozu, były ognisty otrzymał odpowiedź, iż wyrusza. W grocie wraz z Paqu i młodymi jak zwykle został Ennorath.
Wylądowała ciężko w kanionie, tym razem jej oddech nie był tak ciężki i charczący, a w pysku w końcu nie zabrakło głosu.
– Co chcesz przećwiczyć? – .spytała wprost, uprzednio witając się skinięciem łba. Tym razem zapach Ognia nie był tak intensywny, ktoś tu dłużej siedział na wspólnych?

: 26 lip 2021, 18:07
autor: Agnar
Zjawiła się. Całe szczęście, jednak będzie miał szanse na rozwój. Musiał tylko teraz się bardzo skupić to jest duże wydarzenie w jego życiu. Agnar wziął głęboki wdech i wstał patrząc na samicę.
Chcę być lepszy w walce. Na tyle dobry by móc wygrać w walce o życie. To dla mnie bardzo ważne. Jakoś się odwdzięczę.
powiedział bez zająknięcia i był gotowy by zacząć naukę. Miał tylko lekką obawę że ta lekcja może skończyć się z kilkoma mniejszymi ranami. Niby miał wsparcie Popioła ale nie chciał wykorzystywać ziół z składziku ognia bo by jeszcze wyszło że ich wykorzystuje jako samotnik. Musiał sam sobie znaleźć jakieś zioła i skorzystać z pomocy partnerki.

: 31 lip 2021, 1:06
autor: Maros
Każdy kto trenował chciał być lepszy i nie o to chodziło jej w tym pytaniu, ale mniejsza.
– No to do dzieła, zaczniemy od czegoś łatwego, tak na rozgrzewkę. – mówiąc to rozejrzała się za najbardziej przestronnym placem ubitej ziemi i ruszyła w kiego kierunku. Ustawiła się pyskiem do samczyka i przyjęła standardową pozycję. Łapy rozstawione nieco szerzej oraz ugięte w stawach, skrzydła przy bokach, zaś ogon poruszył się tuż nad ziemią.
W pierwszych atakach chciała zobaczyć na co młodzika stać i nad czym powinni popracować.
– Pokaż co potrafisz.– niewielki uśmiech pojawił się na jej pysku, jak zawsze na myśl o walce.

: 02 sie 2021, 21:12
autor: Agnar
Patrzył na nią uważnie. A więc się zaczęło, nie spodziewał się że od razu przejdą do praktyki ale to nawet było lepsze dla niego. Po długim okresie w niewoli i po wygnaniu jego mięśnie nie miały za dużo ruchu. Dlatego właśnie ustawił się odpowiednio mając łapy nieco szerzej, lekko ugięte by zachowywały sprężystość i pozwoliły mu na szybki unik jak by nagle to ona zaatakowała. Skrzydła ciasno przy sobie. A ogon chociaż luźno trzymał się w poziomie wzdłuż kręgosłupa futrzanego samca. Przez długi czas mierzył ją wzrokiem i czekał na odpowiedni moment. Dopiero gdy kropla deszczu wpadła jej do oka na tyle by musiała je zamknąć ruszył z miejsca. Mięśnie jego łap pracowały bez wytchnienia, stawy uginały się w niesamowitej sprawności a wyprostowany ogon dodawał mu równowagi. Woda chlapała z pod jego łap gdy pędził prosto na nią. Nie miał zamiaru się powstrzymywać, chciał zadać bardzo mocny i bolący cios. Gdy był blisko pochylił głowę z zamiarem uderzenia w samice całym swoim ciężarem prosto w klatkę piersiową. To miała być rozgrzewka więc chciał jej połamać tylko żebra. Gdyby chciał ją mocniej zranić to celował by w obojczyk by ją unieruchomić ale co mu po niesprawnej nauczycielce. Podczas uderzenia wbił pazury w ziemię by mieć lepsze zaparcie o ziemię. Pozwoli mu to na nie przewrócenie się w przypadku gdyby nauczycielka się poślizgnęła.

: 15 sie 2021, 2:29
autor: Oblubienica Mroku
//Widzę że tu od dwóch tygodni cisza więc wbiję się z fabułką

Różowo futrzasta łowczyni postanowiła udać się na zasłużony odpoczynek, tym razem wybrała się na teren wspólne. W sumie gdy o tym myślała chyba jeszcze nie miała żadnej przyjemności poznać nikogo z wodnego stada. A może raz się kiedyś zdarzyło jak była małym berbeciem? W sumie nie pamiętała, no ale możliwe że dziś dzień się to zmieni! Jakoś cudem jakimś może...
Teren był...rozległym kanionem, więc gdyby ktoś się zbliżał byłoby go widać co najmniej sporej odległości od jednej lub drugiej strony. Usadziła się więc na tyłku, potężnie wytężając swoje zwoje mózgowe, a po chwili z przerażeniem stwierdziła:
O na mój piękny puchaty ogonek i wszystko co błyszczące! TUTAJ NIE MA ŻADNEJ KORY DO GRYZIENIA! I co ja biedna teraz pocznę, ojojojoj..... A do najbliższego drzewa trzeba by wstać, oh co ja teraz pocznę ja nieszczęśliwa! – Położyła swój pysk na ziemi i nadal lamentując zaczęła z braku lepszych materiałów żuć malutkie kępki trawy, zerkając co chwila smutnymi oczami na najbliższe drzewo a także sprawdzając okolicę.

: 16 sie 2021, 0:13
autor: Ścigająca Burzę
Kaskada coraz częściej odwiedzała tereny wspólne. Cieszyła się z wolności, cieszyła się z szansy na poznanie nowych pysków, a przede wszystkim szukała ciekawych miejsc. Widok rozległego kanionu skojarzył jej się błędnie z rzeką i przybyła tu, naiwnie sądząc, że znajdzie wodę. Nie znalazła. Spóźniła się o jakiś wiek lub dwa. Zamiast wody zauważyła jakiegoś smoka, co nie było niczym nowym, gdyż wszędzie było ich pełno. Postanowiła skorzystać z okazji i zagadać, w razie gdyby rozmówczyni okazała się nudna zawsze mogła odwrócić się na piecie i wrócić do siebie.
Powoli, bez pośpiechu zbliżyła się na piechotę do obcej. Wydawała się smutna i chyba zawodziła. Nie był to pierwszy smok, którego widziała w tym stanie, a jednak wciąż dziwiła się, iż takim osobnikom nie było wstyd. Czy nie mogli płakać we własnym legowisku, powstrzymując się od okazywania swoich emocji przed nieznajomymi? Przecież to słabość!
Dobra ta trawa? – spytała miękko neutralnym, pozbawionym emocji głosem. Kaskada zatrzymała się w pewnej odległości od barwnej smoczycy i przekrzywiła rogaty łeb.