A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Dlaczego?
Niespodziewana zmiana jej nastawienia, tym razem z negatywnego na pozytywne, po raz kolejny wprowadziła go w osłupienie. Spodziewał się dalszej kłótni, badając na oślep jakiej właściwie oczekuje odpowiedzi. Być może zmęczywszy się wyzwiskami, po prostu odpuściłby znów, przekładając problemy na następny raz, tak jak to zawsze czynił. Nie było osoby z którą mógł dzielić podobną dynamikę i choć obiektywnie patrząc, nie należała ona do najzdrowszych, nie widział się otwierającego przed kimś, będącym nie tyle dobrą, co lepszą osobą od niego. O tyle łatwiej było tarzać się w brudzie z jednostkami tego samego sortu.
Obrzydliwe, poddańcze stanowisko, ale realistyczne. Taki Pasterz, czy Rozkwit wydawali mu się zbyt perfekcyjni. Nawet jeśli byli prostodusznymi jednostkami, które również podejmowały błędne, bądź niedoinformowane decyzje, nie miał prawa zestawiać się z nimi w wymiarze moralnym. Skoro tak, nie mógł też rozpocząć z nimi żadnej personalnie poruszającej debaty. Nie mógł otworzyć się przed nimi w sposób, który nie czyniłby go żałosnym, złym i przegranym. Nie chciał też, żeby osoby które widział za tak dobre, tak warte idealizowania, w konfrontacji z jego pytaniami odpowiedziały niepoprawnie. Nie chciał by spadali z piedestału. Nie chciał ich nienawidzić.
Alternatywą byli bogowie, ale oni odpowiadali rzadko, bądź nieprecyzyjnie, no i nie byli smokami. Przerażała go perspektywa, że będzie jedynie oddalać się od śmiertelnych, każdego dnia dostrzegając jedynie jak wiele rzeczy z nimi nie dzielił.
Ostatecznie zostawały tylko osoby takie jak Beri, Szary, Chaos, Sekcja czy Mahvran. W jakiś sposób spieprzone umysłowo, nie mogące odnaleźć się wśród innych, bądź niezdolne by wstrzymać się od zadawania krzywdy. Był do nich podobny, choć żadnego wybawienia nie stanowił, tylko wmawiał sobie że jest do niego zdolny. Pieprzył jedynie ich i własne życie.
Zamrugał zaskoczony, gdy wspomniała o związkach, a w reakcji na skrócony przez nią dystans, jedynie wyżej uniósł łeb i nerwowo usztywnił mięśnie. Mierzyli się spojrzeniami, jedno z drugim pragnąc rozszyfrować co się za nimi kryło. W tym przypadku Mahvran zdecydowanie wyszła na prowadzenie, nie tyle badając go w naturalnym stanie, a zbierając dane z sytuacji, którą sama sprowokowała. On tymczasem, ciężko przełknąwszy ślinę, próbował pojąć jaki miała w tym cel. Nie wycofał się jednak, nawet gdy poczuł dotyk jej szponów na swoich łuskach. Istotnie nie doświadczył w związku z tym żadnego komfortu. Jedynie chłodny prąd przeszył jego ciało, jak gdyby dając mu sygnał do niezwłocznej reakcji. W końcu po raz kolejny utknął w sytuacji potencjalnie romantycznie naładowanej, z której winien wybrnąć.
Żartowała sobie z niego. Wiedziała, że do niczego nie jest zdolny, więc łasiła się pod jego łapami, żeby podkreślić jak głęboko biegło jego upośledzenie. Jak wielce inaczej na jego miejscu zachowałby się każdy inny. Czy powinien być za to wściekły? Czy nie był śmieszny ze swoimi lękami i paranoją? Czy nie odrzucał przez nie możliwości, które los na co dzień kładł mu przed łapami?
Co gdyby podążył jej strategią? Co gdyby zamknąć umysł na racjonalne podejście i po prostu pozwolić sobie na przetestowanie tego kim byli? Jasne ryzykował w ten sposób bardzo wiele, ale czy napięcie które czuł przez ostatnie trzy dni, nie było jakiegoś rodzaju dowodem emocjonalnego zaangażowania? Co jeśli nie potrafił nic poczuć przez lęk i negację, a nie zdecydowane ograniczenia swojej natury? Czy właśnie w tym celu wyciągała do niego łapę? Żeby mu to pokazać?
Cóż....
Nie, nie chciał znać odpowiedzi. Nie od siebie, nie gdy wieczna negacja zaprowadziła go donikąd.
Pochylił się w jej stronę, czując niemal każdy mięsień napiętej szyi. Nie był pewien niczego, zwłaszcza że sugestia, którą mu przedstawiła mogła być tak samo nieowocna w późniejsze wnioski, jak i fałszywa w samej podstawie. Kłamała zatem ona, bądź on, próbując udowodnić sobie że to nie prawda.
Jeśli nie zmieniła pozycji, a ich łby pozostały na podobnym poziomie, ciemna końcówka proroczego nosa zbliżyła się ku ciemnym łuskom wywerny. Z bliska jego oddech był nie mniej irytujący, lecz oboje zdawali się tę właściwość ignorować. Powolny, ostrożny ruch, jak gdyby próbował wsadzić głowę w rój nerwowych owadów, pozwoliłby mu w teorii musnąć lewy profil jej pyska, akurat na linii warg, które tak często zdobiła ciemna ślina. Byli siebie warci gdy przychodziło do obrzydliwych wydzielin. Całe to działanie było o bardzo płochliwej naturze, bowiem zaledwie delikatne odsunięcie się spoza jego zasięgu wystarczyło, by udaremnić jakkolwiek dalszą eksplorację.
Pytanie które z nich wystawiało się obecnie na boleśniejsze konsekwencje.
Licznik słów: 706
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji
♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników
[color=#585858] ♦ [color=#755252] ♦ [color=#B69278] ♦ [color=#C63C3C] ♦ [color=#B88576]