Strona 36 z 37
Zagajnik
: 27 gru 2024, 22:05
autor: Skaza Granatu
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie spodziewał się, że po znalezieniu zaproszenia, lampiony zaprowadzą ich z powrotem. Na pewno też nie spodziewał się muzyki, poczęstunku i napojów.
Słysząc o tańcu, przekrzywił delikatnie łeb w ciekawskim wyrazie. Przez chwilę przyglądając się pozostałym smokom, które dobierały się w pary, biorąc pod opiekę bańkę.
Zgarnął jedną z baniek i zbliżył się do matki z krzywym uśmiechem na pysku.
– Nie umiem tańczyć, ale zatańczysz ze mną mamo?
Jeżeli się zgodziła, umieścił bańkę pomiędzy nimi, uznając, że tam będzie najbezpieczniejsza. Jego własne wybryki były przekomiczne. Przestępował z łapy na łapę dość sztywno, kołysał ogonem, bujał łbem, a to krok w tył, a to krok w przód, a przede wszystkim pilnował, by żaden z jego kolców nie zbliżył się nawet do bańki.
Melodia była ciekawa, a on sam nigdy nie tańczył, był przez to absolutnie sztywny na łapach przy każdym kroku, mimo że się poruszał.
Pieśń Feniksa
Zagajnik
: 28 gru 2024, 0:57
autor: Płatki na Wietrze
Huh, Kairakiemu wydaje się, że już gdzieś miał z Xerim podobne doświadczenie… Albo będzie mieć? Huh, coś mu rzeczywistość szwankuje. Ale, y, to doświadczenie wydaje mu się być już spokojniejsze! No dobra, koniec już ze śmianiem się z czasoprzestrzeni.
– Eh, spokojnie, ja także nie – odpowiedział, również śmiejąc się trochę nerwowo, z cieniem uśmiechu na pysku.
Poczekał aż Xeri upora się z bańką ii.. Zaczął się sam niezręcznie kiwać na boki. Starał się robić to w rytm Xeriego żeby się z nim zsynchronizować. Jednocześnie też zerkał to czasem na niego, to czasem gdzieś w bok, speszony tym że gapił się na drugiego samca. No nic nie poradzi że lubi to robić, uhm… A myślał, że tylko ładne, futerkowe samice go peszą i mu się podobają. No cóż, rozszerza wachlarz swoich zainteresowań, tylko nie jest pewny, czy się z tego cieszy. Zwłaszcza, że to nijak mu nie pomaga. Już i bez tego czuje się skrępowany, onieśmielony i tak dalej. Uhm… Nie żeby mu się to nie podobało, bo czerpie z tego przyjemność, ale i tak! Inne uczucia także są i uhm… I jeszcze to skrępowanie wyglądem Xeriego, ghhh...
Xeri
Zagajnik
: 29 gru 2024, 14:55
autor: Powiernik Pieśni
Yulo jak zwykle był sceptyczny do magicznego pojawiania się przedmiotów, ale skoro całą reszta nie uważała tego za podejrzane to i on powinien chyba wyluzować. Zresztą do tej pory raczej była to przednia zabawa, więc się to raczej nie zmieni za bardzo. Nagle spostrzegł bańkę w łapie Ciirioha i lekko przekrzywił łeb. Nie był pewny o co chodziło, aż w końcu nie połączył kropek. Oni oboje dobrze śpiewali, ale tańczyć...?
– O... a umiesz?– wątpił, aby musiał potwierdzać coś oczywistego, że będzie towarzyszył Ciiriohowi. Zrobiłby to chociażby bardzo tego nie chciał, bo wydawało mu się to nieco głupie skoro nie umiał, ale reszta też dobierała już się w pary i zaczynali się kiwać. Nie pozostało nic jak spróbować.
Początkowo niepewny co zrobić ugiął nieco łapy i zaczął się kiwać zgodnie z tym co robił Ciirioh, jakby był jego lustrzanym odbiciem. Przy okazji zarzucał też łbem nieco mocniej kiwając łbem nieco w przód i tył. Ta muzyka była dobra, z pewnością znalazłby słowa do niej... i właśnie w ten sposób łatwiej mu było wczuć się w rytm.
~Z każdym krokiem, bliżej Ciebie,
W tańcu nasze uczucia wyrazimy.
Wspólny rytm, jak serce nam bije,
W tańcu miłość, szczęście się rodzi.
Zaśpiewał cicho do niego, bo przecież właśnie na tym się najlepiej znał. Czując już melodię, wreszcie sam zbliżył się do partnera i niezbyt dbał o to czy bańka nie będzie zbyt ciasno między nimi, bo bardziej chodziło mu o to, aby być blisko niego. Między ich szyjami wystarczy jej jednak miejsca, nawet jak Ciirioh położy mu łeb na czole. Sam Yulo dodał też coś od siebie, a mianowicie podnosił łapę przeciwną do ich wychylenia, łapiąc barki partnera, jakby przy wychyleniu starał się przytrzymać.
Barwy Ziemi
Zagajnik
: 02 mar 2025, 12:50
autor: Gadzi Szał
//ig wolne??
Tora zjawił się w ustalonym z nowym nauczycielem miejscu, żeby potrenować z nim sztukę walkię. Wszędzie leżał śnieg, było chłodno ale okolica ładnie prezentowała się w promieniach wschodzącego słońca. Nie przeszkadzało mu zimno aczkolwiek trochę czuł się... przymulony. Słabo spał ostatniej nocy ale był pewien, że porządny wysiłek fizyczny zaraz go tutaj rozbudzi. Towarzyszyła mu Be'falla która dla odmiany, ulokowała się na jednym z drzew owijając się dokoła niego niczym wąż ... którym w sumie częściowo była.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 02 mar 2025, 13:27
autor: Pełnia Rozkoszy
Te dwójkę miał już okazję poznać, tym chętniej zgodził się na kolejną naukę. Wojownikiem co prawda nie był, ale był w stanie przekazać adeptowi potrzebne informację, by mógł wykorzystywać je w dalszych starciach.
Przyszedł o czasie, celowo wychodząc na tyle wcześnie, by konieczność pieszej podróży nie zaowocowała spóźnieniem. Nie było z nim Sumadry, która zaszyła się w odmętach morskiej toni.
– Witaj, Jeśli jesteś gotowy możemy od razu zacząć. – Bo i nie chciał trzymać go tu przesadnie długo.
Brązowy Kolec
Zagajnik
: 02 mar 2025, 15:19
autor: Gadzi Szał
Tora wstał z miejsca kiedy dostrzegł nadciągającego nauczyciela. W głowie pojawiło się pytanie czy Piastun kiedyś miał takiego ucznia jak on? Mimo wszystko informacje po smokach chodzą więc nie miał też zamiaru tutaj wątpić w wiedzę ani umiejętności smoka, który już drugi raz pomaga mu w naukach
– Tak, jestem gotowy....
Zagajnik
: 02 mar 2025, 16:06
autor: Pełnia Rozkoszy
Jak zawsze odłożył torbę na bok, co by nie przeszkadzała mu przy swobodnym poruszaniu. Miejsca naokoło mieli dostatecznie dużo.
– No to najpierw spróbuj zaatakować, liczę na ciekawe pomysły. – Uśmiechnął się lekko, stając w swobodnej pozycji. łapy rozstawione, do tego lekko ugięte. Ogon bujał się nieznacznie na boki, uniesiony nad ziemią. Tym razem nie wymyślał trudniejszych warunków, stawiając bardziej na precyzyjne ataki i przygotowanie do nich. Właśnie na to będzie zwracał uwagę i podpowiadał co warto zmienić.
Brązowy Kolec
Zagajnik
: 02 mar 2025, 16:59
autor: Gadzi Szał
Skinął głową tylko i przygotował się.
Tora stał miękko ale pewnie na łapach, ogon gotowy do balansowania, skrzydła przy sobie aby nie zawadzały mu w ruchach. Spiął mięśnie i wybił się z tylnych łap do sprintu, żeby pozbyć się odległości miał między sobą a samcem. A czemu by nie? Zatrzymał się parę łusek przed nim i wyciągnął do przodu lewą przednią łapę. Chciał uderzyć nią w prawy łokieć smoka tak, żeby wbić tam swoje pazury. Normalnie pociągnąłby następnie w swoją stronę aby zadać rozległe, krwawiące rany jednak zamierzał się powstrzymać jeżeli z jakiegoś powodu piastun nie zareagowałby odpowiednio szybko.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 03 mar 2025, 13:59
autor: Pełnia Rozkoszy
Spokojnie go obserwował, to jak przygotowuje się do samego ataku i już po ruszeniu, szukając elementów zdradzających jego zamiary. Nagłe nabranie prędkości, wymagało od niego równie gwałtownego i energicznego hamowania. Tego z marszu zrobić się nie dało, łapy wymagały spięcia, zaś śliski śnieg wspomagania się pazurami. Zwykle smoki pozasadzały nieco niżej zad, tak by środek ciężkości ciała nie wypchnął ich do przodu.
Przypuszczał atak frontalny, spodziewał się więc, że pochyli łeb lub wyrzuci do przodu którąś z łap. Już wtedy uginał mocniej łapy, gotując się do odskoku. O ile całe ciało obniżyło się, ogon znalazł się wyżej dla pewności, że nie zapląta mu się między łapy. Sam odskok w tył nie był wysoki, za to dostatecznie daleki. Miał zabrać go poza zasięg pazurów. Stabilne lądowanie, wsparta pazurami dla uniknięcia poślizgnięcia.
– Dobrze na rozgrzewkę. Uważaj na balans ciałem, rozpędzasz się na śliskim śniegu, łatwo o upadek. – Napomknął, przestępując z dwa kroki na prawo.
– Jeszcze raz. – Uśmiech nie schodził mu z pyska, gdy na nowo czekał.
Brązowy Kolec
Zagajnik
: 03 mar 2025, 19:22
autor: Gadzi Szał
Tora faktycznie na ułamek bicia serca stracił równowagę, prawie wywalając się na nieco śliskiej powierzchni. Nie.. nie przemyślał tego, więc na uwagę Piastuna skinął głową że zrozumiał. To może teraz coś, czego chyba nigdy tak naprawdę jeszcze nie używał w prawdziwej walce. Powinien to zmienić swoją drogą, zianie ogniem bywało przydatne. Tora cofnął się krok w tył i obniżył nieco na przednich łapach, wyprostował szyję i wycelował w przednie łapy piastuna. Nabrał powietrza płuca rozszerzając je do granic możliwości, po czym otworzył pysk i aktywował swój płomień wyrzucając strumień ognia w obranym kierunku. Stał pewnie i twardo w ziemi, wręcz wbijając się pazurami w ziemię dla jeszcze lepszej stabilizacji.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 08 mar 2025, 14:11
autor: Pełnia Rozkoszy
Nie trzeba było być zaprawionym w boju wojownikiem, by rozpoznać przygotowującego się do zionięcia smoka. Mógł tylko domyślać się, co takiego chce mu zgotować Brązowy, z pewnością spotkanie z którąś ze skrajnych temperatur. Nie czekał więc z reakcją, łapy pozostawiając bardziej ugięte, ogon w dalszym ciągu nad ziemią. Zad opadł nieco niżej, na znak przygotowania do energicznego startu i taż też się stało. Zerwał się z miejsca, burząc białą powierzchnię śniegu. Ruszył od frontu, sam łeb odchylając nieco na prawo, by nie trafić nim prosto w pysk adepta. Ostatnie kroki wraz z zachowanym pędem wykonał wraz z obniżeniem całego ciała, zrównując ich na wysokości obojczyków. Chciał trafić lewym barkiem, w środek klatki piersiowej. Samo uderzenie nie miało na celu ranić, a wypchnąć w płuc oddech i zniweczyć próbę zionięcia.
Skrócenie dystansu też im się przyda, bo i walka w zwarciu bywała ciekawsza.
Brązowy Kolec
Zagajnik
: 11 mar 2025, 8:49
autor: Gadzi Szał
Dobrze że to był tylko trening i musiał się kontrolować, żeby nie za mocno uszkodzić piastuna. Pewnie takie kontrolowanie też mu się przyda w przyszłości kiedy, miał nadzieję, sam będzie uczyć przyszłych wojowników. Zapamięta też sposób w jaki piastun zniweczył jego plan ziania, bardzo skuteczne to było. Tora zmienił nieco pozycję do następnego "ataku" i zaczął krążyć dookoła samca, nie ukrywając lekkiego uśmieszku na pysku. Kiedy znalazł dobry moment, wyskoczył do przodu z szarżą. Usztywnił nieco mięśnie na szyi oraz w barkach, przygotowując swój cios. Pochylił łeb tak aby niczym kozioł przywalić samcowi w żebra, normalnie w ten sposób je łamiąc i odrzucając go w bok. Jednak wiadomo, w razie czego, był gotów w każdej chwili zaprzeć się łapami i zniwelować atak.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 11 mar 2025, 18:57
autor: Pełnia Rozkoszy
Nie był może przeciwnikiem którego należało uznać, jako równego dla adepta. Coś tam jednak potrafił i w zasadzie nie wymagał zbyt wielkiego oszczędzania. Jego warunek był prosty – bez zbyt obfitych rozlewów krwi. Wolał nie doprowadzać uzdrowicieli do załamania łap, gdyby po każdej nauce przychodził poraniony.
Po zderzeniu odruchowo zaparł się łapami, dla polepszenia efektu samego trafienia. Zaraz po tym, gdy na nowo zaistniał pomiędzy nimi pewien dystans, poprawił swoją pozycję. Łapy nieco szerzej rozstawione, ugięte w stawach. Ogon nad ziemią. Bez przerwy obserwował jego ruchy, przestępując z łapy na łapę, tak by nie pozwolić mu zajść go od tyłu.
– No i podstawowa zasada, nie dopuszczaj przeciwnika za swój zad. Najlepiej przez cały czas dobrze go widzieć, zwiększasz tak swoje szanse na podjęcie reakcji w odpowiednim momencie. – Odwzajemnił uśmiech, bo i nie ukrywał, że całkiem nieźle czuł się w naukach czysto fizycznych. Gdy wyłapał spięcie łap, sam zaparł tylne, przenosząc na nie ciężar ciała. Ogon przerzucił na prawo, wraz z lekkim obrotem ciała właśnie w tym kierunku. Podbił przednie łapy do góry, łapiąc nimi za kark i pod szyją słonecznego, by zaraz przerzucić ciężar ciała do przodu, prosto na niego. Byli podobnej wielkości, a mimo to chciał sprowadzić go podczas tej obrony do parteru lub chociażby zepchnąć jego łeb z toru ataku.
– Wyglądałeś, jakbyś nie mógł zdecydować się, który bok chcesz zaatakować. No to teraz trochę walki w zwarciu, nie łapiesz już dystansu. – Polecił, zamierzając poćwiczyć chwilę w takim układzie.
Brązowy Kolec
Zagajnik
: 23 mar 2025, 0:14
autor: Gadzi Szał
Tak... był trochę niezdecydowany z tym atakiem. Nawet nie potrafił sobie odpowiedzieć dlaczego, przecież miał cel i nagle, tak po prostu, zaczął odwalać i nieco niepewnie walnął w jego prawy bok. Na uwagi piastuna znowu kiwnął łbem, że zrozumiał i przyjął do wiadomości. Nic więcej nie miał do powiedzenia, więc zamierzał wyprowadzić kolejny atak tym razem z bliska. Obrócił się szybko i tak sprawnie jak mógł, żeby jego prawa łapa znalazła się bliżej prawego barku samca. Uniósł swoją kończynę w górę i szybko wyrzucił ją w stronę ciała nauczyciela, rozszerzając palce by objąć pazurami jak największy obszar. W normalnym ataku użyłby dużo siły aby wbić pazury w łuski smoka, głęboko zaczepić się w mięsie a następnie pociągnąć w dół. W ten sposób pazurami rozszarpałby cały bark aż do zgięcia jego przedniej łapy ale z racji tego, że to tylko sparing, pohamował się aby nie zadać mu poważnych ran w razie gdyby faktycznie trafił.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 09 kwie 2025, 10:24
autor: Pełnia Rozkoszy
Przez cały czas stał pewnie na rozstawionych łapach, balansując jedynie ciężarem ciała. Skoro to Brązowy dostosowywał się do jego pozycji, on nie musiał szczególnie ruszać się z miejsca, co w zasadzie było drobnym plusem na jego stronę. Tak jak słoneczny poderwał swoją prawą łapę do ataku, tak on przeniósł ciężar ciała do tyłu. Ogon uderzył o ziemię, tylne kończyny ugięły nieco mocniej dla zachowanie stabilnej postawy. O ile jego prawa przednia pozostała na ziemi, lewą poderwał równie szybko. Wykonał nią zapach po łuku, zamierzając uderzyć od boku w nacierającą łapę, mniej więcej na wysokości jej nadgarstka. Palce pozostawiał proste, nie zależało mu tutaj na wykorzystaniu pazurów, a wręcz tego unikał, w końcu nie atakował.
Samo uderzenie miała być na tyle mocne, by zmienić trajektorię lotu łapy i zamiast jego barku, pazury cięły by jedynie powietrze.
Tym razem to on wycofał się o krok.
– Nie korzystasz w walce z ogona? – Podsunął mu drobny pomysł na kolejny atak, chcąc, by wyszedł poza strefę komfortu i użył czegoś, co nie było łapą lub łbem.
Gadzi Szał
Zagajnik
: 09 kwie 2025, 12:04
autor: Gadzi Szał
Mimowolnie skierował wzrok na swój ogon, czego w normalnej walce oczywiście by nie zrobił. Wyszczerzył kły i uniósł ogon wyżej i zamachał końcówką, żeby lepiej pokazać kolce które się tam znajdowały
– Używam. Przeważnie jak to robiłem, to drapieżnik umierał. Także w pewnym sensie...używam go jako ostateczność.. w odpowiednim momencie
Popatrzył teraz na piastuna uważnie, cały ten czas nie zadali sobie ran i dobrze bo chodziło w końcu o sparing. Dobra, może jakieś zadrapania były tu i tam – na nich obu – jednak to nie coś od czego zaczynają się infekcje lub omdlenia. Tora nie był mistrzem w atakowaniu swoim uzbrojonym ogonem, jednak nie widziało mu się machanie ogonem z czterema dużymi kolcami w stronę innego smoka z którym akurat nie walczył "na poważnie". Mimo wszystko uznał, że skoro piastun sam to sugeruje... Adept wybił się w prawo wykonując skręt, wyginając ciało w łuk. Skierował ogon w stronę w prawy bark nauczyciela, celując nie końcówką gdzie miał kolce a mniej więcej częścią ogona znajdującą się w połowie długości. Uderzenie normalnie byłoby na tyle silne, że co najmniej pogruchotałoby kości barku. Parę łusek przed kontaktem z ciałem piastuna, Tora usztywnił swój ogon dla wzmocnienia ciosu.
Pełnia Rozkoszy
Zagajnik
: 14 kwie 2025, 19:01
autor: Pełnia Rozkoszy
Powiódł za jego spojrzeniem, co by utwierdzić się w tym co widział już w trakcie nauki. Atakował go już na różne sposoby, w tym nawet ogniem, więc obawą użycia ogona nieco go zaskoczył.
– Nasza nauka i tak jest spokojna, uczyłem smoczyce które co rusz próbowała urwać mi łeb. – Rzucił żartobliwie, na nowo rozstawiając łapy i podnosząc ogon. Wraz z ruchem słonecznego, przestępował łapami na tyle szybko by pozostać przodem do wprawionego w ruch ogona i jednocześnie nie potknąć się o nie, czy też ogon. Odczekał odpowiedni moment, by rozstawić tylne łapy stabilniej i usadzić na nich ciężar ciała. Ogon oparł o ziemię, dla lepszej równowagi. Poderwał przednie łapy, chcąc złapać ogon bliżej kolców, by ten nie odwinął się i go nie trafił. Lewo łapa od góry, prawe od dołu, uważając, co by nie połamać sobie przy tym palców. Jeśli już zdołał go pochwycić, pozwolił ciału opaść w dół, sprowadzając ogon na ziemię.
Samo zderzenie z ogonem było bolesne, przez siłę uderzenia. Syknął cicho, ale i nie dał się trafić.
– Niezłe trafienie. – Pozwolił mu zabrać ogon, nie zachęcając do kolejnych prób.
– Możemy powoli kończyć. Masz jeszcze jakieś pytania? – Strzepnął piekące palce prawej, przedniej łapy.
//raport z ataku II
Gadzi Szał
Zagajnik
: 21 cze 2025, 11:23
autor: Dolina Paproci
Tym razem nie mogła zasnąć. Myśli krążące wokół jej niedawnych przemyśleć nie dawały jej spokoju. Kiedy stała się tak okropna? Czy tęsknota za jej bratem w końcu eskalowała na tyle, że postanowiła wykorzystywać innego smoka aby tylko stłumić to okropne uczucie rozdzierającego serca?
Poszła do zagajnika sama, zostawiając swoich kompanów pogrążonych w głębokim śnie. Ugięła łapy pod sobą aby położyć ciało na miekkiej, wysokiej trawie, którą przyozdabiały pojedyncze, polne kwiaty.
Z tęsknym spojrzeniem uniosła wzrok ku górze, do gwiazd. Ile to już księżyców minęło odkąd on odszedł? Kilkoro z jej rodzeństwa wiodło szczęśliwe życie gdzieś indziej, ale ich mogła odwiedzić. Bez Blysgira, czuła się pusta, nawet jak dorośli, a kazde z nich podążało swoją drogą to mimo wszystko, Dolina miała spokój ducha. Bo wiedziała, że po prostu był.
Westchnęła cicho wypuszczając lodowy obłok z pyska, wciąż wpatrując się w migoczące ogniki na czarnym niebie.
:: Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 21 cze 2025, 16:30
autor: Nieme Przekleństwo
Hektyczny jak zwykle przechadzał się po terenach wspólnych, jak gdyby licząc na to, iż ktoś w końcu wyłoni się zza granicy dwóch obcych stad. Kim miałby być ten ktoś? Cóż, on sam na dobrą sprawę nie wiedział. Być może czekał po prostu na kogoś, kto nigdy się nie zjawi, licząc na to, iż kryje się za tym jakiś głębszy sens.
Wyszedł na dwór od razu, gdy zapadła noc. Świecąca kula ognia nie mogła mu się już dłużej naprzykrzać, oślepiając jego zmęczone oczy i odkrywając wszystkie ślady po ostatnich walkach. Wieczorem czuł się pewniej, jak gdyby zakładał niewidzialną pelerynę, która mogła go ukryć przed niechcianymi rozmowami.
Jego oczy jednak w pewnym momencie skupiły się na leżącej na trawie kupie futra. Jego ciało momentalnie się zawahało. Jedna z jego łap podniosła się do góry, jakby chcąc postawić krok w jej stronę. Z kolei dwie tylne wbiły swoje pazury jeszcze mocniej w ziemie, niechętne do ujawnienia swojej pozycji. Czy on w ogóle powinien do niej podchodzić? Może chciała się z kimś spotkać na osobności? On sam przecież nie miał zbyt dużej ochoty na rozmowę.
W końcu jednak jego ciało podjęło decyzję, ruszając prosto do przodu. Najwyżej będzie jej żałować później.
Obojętne spojrzenie wbiło się w jej pysk, gdy był już wystarczająco blisko, aby ta go w ogóle zauważyła.
— Pilnujesz, aby żadna z gwiazd nie raczyła spaść z nieboskłonu? — zapytał, a na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech, prędko ponownie zastąpiony jego dziwaczną obojętnością… chociaż może w tym przypadku, było ono nieco bardziej przepełnione troską.
— Coś cię trapi? Wyglądasz jak wrak i to już od ostatniej ceremonii z mianowaniem proroków. — dodał, nie owijając za bardzo w bawełnę.
Nie był ślepy i zdążył zauważyć dziwne zachowanie Doliny na Ceremonii. Pod koniec zdawała się przecież niezwykle przygnębiona, niemalże przyklejając się do Rasha. Może martwił się tym trochę za bardzo? W końcu zapewne większość smoków była negatywnie zaskoczona całą tą szopką, która miała miejsce. Może Dolina była jednym z tych smoków?
Dolina Paproci
Zagajnik
: 21 cze 2025, 16:53
autor: Dolina Paproci
Szelest kroków dobiegł do szpiczastych uszu, nie była jednak wprawioną łowczynią aby rozróżnić dźwięk czmychającej sarny od obecności innego smoka. W końcu znajomy głos wyrwał ją z letargu. Przekrzywiła łeb nie wstając z pozycji leżącej i przywitała Hektycznego subtelnym uśmiechem.
– Ach to Ty, może się przysiądziesz? – zaproponowała zanim odpowiedziała na pytanie. – Nie mogłam spać, więc przyszłam tutaj. Lubię od czasu do czasu oglądać gwiazdy. – powiodła zielonymi tęczówkami z powrotem na nieboskłon.
Czy coś ją trapiło? Chyba już była pogubiona w tym wszystkim.
– Chodzi o tamto? Hah, chyba troszkę opuściłam gardę. – zaśmiała się gorzko, nie odpowiadając wprost.
– Masz całkiem subtelny sposób komplementowania samicy, na prawdę aż tak źle wyglądam? – zachichotała i przekrzywiła łeb nieco w bok. Wkrótce po tym, śmiech nagle ustał, a na jej pysku zagościła mimika tak bardzo znana Hektycznemu. Obojętność zmieszana ze zmęczeniem.
– Jesteś pewny, że chcesz słyszeć żali praktycznie nieznajomej smoczycy? W obecnym momencie, chyba masz większe problemy na głowie niż ja. – powiedziała nawiązując do niedawnych wydarzeń i warunkach, które Mgliści musięli spełnić aby bogowie patrzyli na ich stado przychylniej.
Hektyczny Kolec
Zagajnik
: 21 cze 2025, 18:00
autor: Nieme Przekleństwo
Przez krótką chwilę przeklął samego siebie w myślach, żałując tego, iż w ogóle komentował jej wygląd. Oczywiście nie miało to zabrzmieć niemiło, ale widocznie na krótką chwilę zupełnie się zapomniał. Na całe szczęście Friren zwyczajnie to wyśmiała, nie biorąc tego do siebie.
— Wybacz. Nie chodzi o to, że źle wyglądasz, po prostu… Wyglądasz, jakby cały świat nagle zaczął ci wadzić. — stwierdził, delikatnie poprawiając swoje wcześniejsze spostrzeżenie.
Łatwo było rozpoznać smoka prawdziwie szczęśliwego, od tego przygnębionego. U tych drugich oczy wyglądały zupełnie inaczej, a mimika fałszywa. Bardzo dobrze wiedział o tym, gdyż sam próbował zminimalizować swoją własną mowę ciała. Była ona w jego oczach niczym małe przekleństwo, które pozwalało każdemu czytać jego intencje niczym otwartą książkę. Bardzo tego nie lubił.
— Źle wyglądać to mogłem ja, po smoczym śnie. — dodał, w końcu siadając na ziemi i owijając się swoim ogonem niczym przerośnięty kot.
— Czasami łatwiej jest chyba wyżalić się nieznajomym. — stwierdził, próbując zachęcić ją do wygadania się. Czasami przekucie swoich zmartwień w słowa dla cudzych uszu wystarczało, aby delikatnie poprawić takiemu delikwentowi humor. Może i Dolinie coś to da?
— Ach tam, przesadzasz z tymi problemami. Jeśli chcesz się wygadać, to mów śmiało. — dodał, myślami na krótką chwilę wracając do tych jego „problemów”.
Nie przejmował się stadem. Nie potrafił, przynajmniej nie w kwestii ostatniego spotkania. Hektyczny nie miał nad tym żadnej kontroli, dlaczego więc miałby zaprzątać sobie tym umysł? Jego słowa nie przekonają bogów ani nie zmienią zdania całego stada. Sami wybrali, w jaki sposób chcą postępować z nowymi prorokami, a on mógł jedynie obserwować z daleka. Prawdziwe problemy pojawiały się dopiero wtedy, gdy dotyczyły najbliższych mu smoków, a nad tymi aktualnie wolał się za bardzo nie zastanawiać.
Dolina Paproci