Strona 35 z 38
Wysepka
: 06 sty 2024, 14:21
autor: Rozkwit Wiśni
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Takie warunki pogodowe nie były wcale takie najgorsze jednak latanie w środku "śnieżycy" było wyzwaniem. Mimo swojej krwi nie był aż tak przyzwyczajony do śniegu, wychował się przecież tutaj! To była jego pierwsza zimna pora. Robił przebieżkę ponad terenami mgieł oraz wspólnymi kiedy postanowił sobie chwilę odpocząć. Wylądował na wyspie na jeziorze, otrzepując się z śniegu który na nim osiadł podczas lotu. Rozejrzał się czy przypadkiem nie ma towarzystwa, nie dziwiło go czując zapach różnych stad więc nie zwrócił na to zbyt wiele uwagi. Po prostu usiadł sobie niedaleko jakiegoś drzewa, zakrywając się delikatnie skrzydłami.
Łakoma Łuska
Wysepka
: 11 sty 2024, 9:18
autor: Morowy Dotyk
Samiczka ze złożonym na łapkach pyszczkiem i jedynie nosem wystającym znad jamy, obserwowała skrawek ziemi, który mogła dostrzec, wsłuchując się w świst wiatru, od czasu do czasu oblizując nozdrza z drobnych białych płatków, które nań spadały.
Nie bała się śnieżycy, wykluła się w czasie, gdy ta już panowała, więc nie znała innych czasów, no, może wtedy było mniej tej bieli. Ale zimno nie było jej obce, a jako morska radziła sobie z nimi całkiem znośnie, chociaż drzewne geny wołały o pomstę do Bogów.
Nie usłyszała łopotu skrzydeł w całym tym wyciu, jednak do jej nosa dotarł obcy zapach, przywiany przez chaotyczny wiatr.
Nozdrza poruszyły się, a ona, może tylko nieco zaciekawiona jego odmienną nutą, wysunęła powoli rogatą głowę i szyję przez szczelinę, jarzącymi się błękitnymi źrenicami szukając źródła ów zapachu. Błona jak zwykle klapnięta była zawadiacko na bok, gdy w końcu, mrużąc ślepia, spostrzegła kolorową sylwetkę.
Obcą. Nieznaną.
Smok miał zabawny złoty róg na nosie, co wywołało jej lekki uśmiech, chociaż jak zawsze powściągliwy.
Patrzyła na niego, jak na egzotyczny gatunek zwierzyny, zastanawiając się, czy jest jadalny, a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie, gdy patrzyło się na drgające nozdrza.
– Dziwnie pachniesz – padło lakoniczne stwierdzenie miękkiego głosu.
Rozkwit Wiśni
Wysepka
: 06 mar 2024, 11:36
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Świat przedwiośnia był tak piękny i spokojny. Nie padał deszcz, a chmury o dziwo nie przysłaniały lica ciepłego słońca. Widziałem to miejsce już dawno, lecz wtedy nie było sposobności na wylądowanie. Teraz już była. Znalazłem kawałek miejsca, by posadzić czworo łap. Przez chwilę zachwycałem się pięknem tego miejsca. Maddarą odgarnąłem kawałek ziemi i osuszyłem. Nie przepadam za siedzeniem na mokrym. Na skraju suchej ziemi ułożyłem małe palenisko, na którym wylądował gliniany garniec z marynowanym mięsem młodej sarny w miodzie, goździkach i rozmarynie. Przy grotowy ogródek po przeklętym ojcu nie jest złym spadkiem...
Mięsko się robiło, ja zaś wytachałem małą harfę i zacząłem na niej brzdękolić, bez ładu i składu, szukając ładnej kompozycji.
Wysepka
: 06 mar 2024, 11:46
autor: Rdzeń Zarazy
Jeszcze niewiele mu zostało by nauczyć się latać, ale ostatnio coraz bardziej zapuszczał się wgłąb terenów wspólnych. Zobaczył w oddali wyspę na jeziorze, więc wsunął łapy do wody i przepłynął dzielący go dystans do drugiego brzegu.
Ruszał łapkami równo i miarowo a kiedy dotarł na miejsce, otrzepał się energicznie, zrzucając ze swojego ciała krople słodkiej wody. Oblizał pysk czujac ciekawy zapach i dojrzał smoka. Smoka z innego stada. Nie był on cześcią stada Słońca, nie pasował też zapachowo do stada Ziemi. Z lekko najeżoną grzywą zbliżył się do samca, ale wkrótce i jego ciekawość wzięla górę. Pryzmatyczny usłyszał więc głos za swoimi plecami.
-Co robisz?
Pryzmatyczny Kolec
Wysepka
: 06 mar 2024, 12:06
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Głos smoka ze słońc zbytnio mnie nie zaskoczył, raczej jakbym się spodziewał gościa. Robiąc ucztę nad ogniem nie mogłem jej przecież zjeść sam. Odwróciłem pysk w jego stronę. Zlustrowałem go dwoma parami oczu z lekkim uśmiechem.
– Och, Witaj Nieznajomy. Odpoczywam od treningów. Podziwiam piękno budzącej się natury i czekam, aż mi się zrobi obiad. Może się skusisz na kawałek duszonej młodziutkiej jagnięciny w miodzie i ziołach? Rano przyniósł ją łowca. – odłożyłem instrument na torbę. Poprawiłem grzywkę, która upadłą mi na oczy. – Więc jak Cię zwą, smoku ze Słońca? Mnie, Pryzmatyczny Kolec – w me plecy zawiał ciepły wiatr, niosąc mą woń gór i paproci, ledwo wyczuwalny swąt roztworu dębinowego do konserwacji skór i miód.
//Moran
Wysepka
: 06 mar 2024, 12:10
autor: Rdzeń Zarazy
Samczyk zaskoczony całkiem miłym przywitaniem, lekko się uśmiechnął. Zarzucił nieco grzywką by nie opadała mu tak mocno na oczy po czym zbliżył się do paleniska. Kiedy Pryzmatyczny mówił o jedzeniu, ślinka pociekła mu z pyska. Zapachy unoszone przez ciepłe powietrze, niesamowicie go koiły. Czuł się taki. Aaah. Najchętniej już zatopiłby zeby w ciepłym posiłku. Potem jednak odwrócił łeb do Pryzmatycznego.
-Miło mi. Mnie mówią Moran, syn Piaskowej Wichury oraz Przeświadczenia Dobrobytu z Słońca
Przedstawił się, jak na takiego młodzika, starał się zachowywać dość dorośle.
-I z chęcią przyłączę się do posiłku.
Kiwnął mu zadowolony łbem.
-Skoro pobierasz tyle nauk i jesteś starszy odemnie, jesteś już adeptem prawda? Na kogo się szkolisz?
Pryzmatyczny Kolec
Wysepka
: 06 mar 2024, 12:29
autor: Pryzmatyczny Kolec
... Patrzyłem na niego jak zbliża się do garnka, Choć słowa, jakie potem padły, spowodowało, że je się zakrztusiłem. Wiedziałem, że Trel zalał kogoś, ale mi nie przedstawił rodzeństwa. Westchnąłem cicho:
– Zanim zaczniesz, daj temu sie ugotować Bracie. – podszedłem do tego, złapałem pazurami za pokrywkę, zamieszkałem i z powrotem odłożyłem – Czyli Trelcio zalał wichurę... – usiadłem obok niego i delikatnie pomacałem go po grzywie między rogami – Ale grzywę masz jak tatuś. Tak samo przyjemną w dotyku. Co do nauk to szkolą mnie na maga, choć wolę uzdrowiciela. Jakoś bardziej podoba mi się wpychanie flaków i kości na miejsce. Ot takie przyjemne z pożytecznym. – jeśli młody jest na tyle inteligentny, to powinien zrozumieć co miałem na myśli – A ty co byś chciał robić Bracie? I co tam u Tuitego. Dawno się nie odzywał, martwię się ze coś sobie Tatuś zrobił... – wyraźne zmarkotniałem, dorzuciłem klocek do ognia i wróciłem na suchą ziemię. Czułem, że czeka nas długa i nie wiem jak przyjemna rozmowa. Maddarą wywołałem kubki ze starej zniszczonej czarnej torby. Nadal wyglądają źle, ale lepsze niż ostanie. Są bardziej profesjonalne. – Herbaty? – rzuciłem do niego, mając nadzieje ze przyjdzie obok mnie
Moran
Wysepka
: 06 mar 2024, 12:33
autor: Rdzeń Zarazy
Skrzywił nieco pysk kiedy samiec poklepał go po głowie, ale postanowił nie robbić niepotrzebnego problemu. Zaraz jednak przekrzywił łeb i dosiadł się zastanawiając się w jaki sposób odpowiedzieć mu na pytania.
-O widzisz, może to rodzinne bo zarówno ja jak i mój brat będziemy się szkolić na uzdrowicieli. Jeszcze trochę i zostaniemy klerykami, więc zaczną się poważniejsze nauki. A co do ojca, obecnie śpi smoczym snem. Mama mówiła że wybudzi sie za jakiś czas więc mamy się nie martwić. A herbaty z chęcią skosztuję.
Powiedział całkiem spokojnie i przekrzywił lekko głowę. Nigdy nie próbował herbaty, ale chyba go nie otrują prawda? Tak przynajmniej mu sie wydawało. Na terenach wspólnych raczej nie powinno dojść do takiego incydentu.
Wysepka
: 06 mar 2024, 12:48
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Zasmuciła mnie wieść o smoczym śnie Trelcia, jak i to ze mam obok siebie przyszłego uzdrowiciela.
– Szkoda mi Tatka. Smoczy sen jest upierdliwy. Zasypiasz, budzisz się tak samo stary, a świat pognał do przodu... Im częściej zasypiasz, tym większe prawdopodobieństwo, że umrze... Oby przeżył. – smutek było czuć w moim głosie, choć łapy bez zawahania zagotowały wodę, a w nią trafiły młode sosnowe igliwie. Jeśli młody był spostrzegawczy, mógł ujrzeć jak kryształy na moim ciele świecą na bursztynowy odcień pomarańczu wraz z użyciem maddary – Daj się temu zaparzyć, jeśli nie lubisz gorzkiego smaku, dodam miodu jak się zrobi. – przykryłem obie czarki, glinianymi pokrywkami. Trochę zazdrościłem młodemu, może nawet bardzo. Nie przepadałem za walką. Może samo zadawanie bólu i cierpienie było dla w jakiś sposób przyjemne, sama walka tak średnio. Wolałem na spokojnie rozwiązywać konfliktu. Dopiero po czasie padło mi z pyska – Zazdroszczę Ci drogi. Ja wole być z tyłu i patrzeć jak się leją niż robić to z nimi...
Moran
Wysepka
: 07 mar 2024, 9:56
autor: Rdzeń Zarazy
Samiec wzruszył ramionami na jego ostatnie słowa, bo ciężko było mu się ustosunkować.
-Mówiąc szczerze nie przeszkadza mi żeby czasem komuś nieco przyłoić.
Powiedział i odczekał trochę z herbatą by dokładnie się zaparzyła. Dopiero potem, zbliżył naczynie do pyska i pociągnął łyka na co nieco się skrzywił. Faktycznie było to dla niego gorzkie.
-Gorzkie. Może jednak poproszę odrobinę miodu jednak niezbyt dużo.
Wiadomo, nie chciał zabić smaku napoju. Może tylko odrobinę przykryć gorzkość.
Wysepka
: 07 mar 2024, 10:39
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Widząc skwaszoną minę, cicho zachichotałem. Był taki uroczy, jak Trelcio... Nic tylko takiego schrupać w całości i zachować dla siebie. Mimowolnie oblizałem pysk. Wyciągnąłem z torby miód. Dałem mu kapkę miodu, aby była przyjemniejsza dla pisklęcego gardła.
– Powinno być lepiej. Gorycz uspokaja myśli i pobudza inaczej niż miód. – wyszczerzyłem się i samemu napiłem się gorzkiego naparu. Przyjemnie drażnił wielką goryczą język. Lekko zmrużyłem oczy i cicho, nieświadomie zamruczałem.
....Cisze ponownie ja przerwałem i moje myśli.
– Ja tam walczyć nie przepadam i tyle. Nie mam z tego żadnej frajdy... – nie do końca była to prawda. Bardziej obawiałem się, że to co miał biologiczny ojciec, może wypłynąć na powierzchnię. Stać się wielkim problem i krwawą niesnaską z tym światem
Moran
Wysepka
: 07 mar 2024, 22:12
autor: Rdzeń Zarazy
Sam zamruczał cichutko i spojrzał na niego. Wypił napar do końca i odłożył czarkę. Uśmiechnął się pod nosem bo było to na prawdę dobre. Oblizały pysk i spojrzał powoli w niebo.
-Każdy podąża swoją własną ścieżką, to prawda. A co nas czeka, tylko my się dowiemy.
Czasami nawet pisklę miało głębokie przemyślenia. Ciekawe. Ale zaraz otrzepał łebek i powoli się podniósł, przeciągając swoje łapy. Nie lubił długo siedzieć, ale to też dlatego, że jego ciało było ciut większe niż u przeciętnego pisklaka w tym wieku.
-Chciałbym kiedyś pokazać taki napar mojemu bratu. Nauczyłbyś mnie?
Może nie będzie chciał...ale może..może się uda?
Wysepka
: 07 mar 2024, 22:28
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Cieszyło mnie to, że mu posmakowało. Słyszałem jego pomruk... Brzmiał jak Trelcia... Obdarzyłem go miłym spojrzeniem ratując się w sobie, że chciał się nauczyć. Obdarzyłem go miłym uśmiechem z lekkimi iskierkami w oczach.
– To nic trudnego czy skomplikowanego. Do gorącej wody dajesz świeżo wyrośnięte igły sosny, te stare są niedobre i niepijalne. Rozpoznasz je po jaśniejszym kolorze od reszty... – pokazałem mu gałązkę z igliwiem – Ma to się trochę parzyć. Napar też delikatnie zmieni swój kolor i wyraźnie będzie od niego czuć zapach drzewa. Też z czasem przywykniesz do goryczy, która atakuje język i czyści myśli... lecz można robić napary z różnych roślin. Mięty, melisy, imbiru. Płatków róży i jej owoców. Innych owoców. Będąc uzdrowicielem nauczysz korzystać z niektórych ziół leczniczo, lecz pamiętaj, że i dobre są w jedzeniu. Przekonasz się za chwilę dłuższą... – mówiąc tak o tym przypomniałem sobie o czymś. Ja jeszcze z tego nie korzystałem. Niby to było dobre na futerko, ale samemu ciężko w pełni to zrobić. Podszedłem do torby. Grzebałem trochę w niej, a po paru dobrych spokojnych oddechach wyciągnąłem małą, kryształową fiolkę. Czuć od niej było lekką woń lawendy. Wróciłem z nią w łapach – Zaś to powinieneś kojarzyć w przyszłości. Olejek lawendowy. Odżywia futerko i grzywę. Staje się puchata, mięciutka i pachnąca. – pokazałem mu to prawie pod pysk. Może i woń mu się spodoba.
Moran
Wysepka
: 10 mar 2024, 15:21
autor: Rdzeń Zarazy
Moran słuchał starszego od siebie smoka z wyraźnym zaciekawieniem. Warto jest pozyskiwać wiedzę od dojrzalszych jednostek, ale Pryzmatyczny już zrobił na samcu dobre wrażenie. No tak. Skoro można jeść owoce, to czemu nie i liście. Nie raz widział jak smoki coś przegryzały między posiłkami i chociaż on zawsze stronił od roślinnego pokarmu, tak powoli poznawał ich walory. Ale potem Pryzmatyczny wyciągnął coś ciekawego. Była to fiolka, której zawartość miała przepiękny zapach. Zamknął ślepia i pociągnał nosem, sprawdzając won ów specyfiku.
-Ma na prawdę ciekawy zapach. I nieco kojący. Przyjemny. Myślę, że mojemu bratu by się spodobało. Przez jego ślepotę, o wiele mocniej czuje wszelakie, otaczające go wonie. Czasem jest na prawdę zadziwiający.
Przyznał spogladając na adepta.
Wysepka
: 10 mar 2024, 15:45
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Cieszyła mnie reakcja smoka na chłonięcie wiedzy. Przecież nie ma niczego cenniejszego niż wieczny rozwój. Nie można stanąć w miejscu. Na słowa o tym tylko kiwnąłem pyszczkiem. Ślepy smok. Nie pierwszy i nie ostatni jaki był na tych ziemiach. Poczułem, że obiad już się zrobił. Wstałem, z torby wyciągnąłem dwa talerze. Nałożyłem nam po połowie zawartego mięsa, kilka dzikich warzyw jak marchew, ziemią czy cebula. Podejrzewałem, że młody nie przepada za warzywami, ale choć trochę powinien spróbować.
Podałem mu talerz pod łapy, wraz z drobnym szpikulcem, by mógł nabijać na nie pokrojone jadło.
– Smacznego. Poza mięsem masz kilka warzyw. Spróbuj są przyjemne w smaku i idealnie podkreślają walory mięsa. Wszytko jest oczywiście jadalne – posłałem mu kolejny uśmiech i wolną łapą ponownie poczochrałem włosy. Spokojnie łapka była czysta.
Moran
Wysepka
: 12 mar 2024, 20:45
autor: Rdzeń Zarazy
Był zaskoczony tym, że samiec postawił przed nim tak wykwintny posiłek, jednak, kiedy wyciągnał doń łapę, Moran odsunął łeb.
-Zostaw już grzywę.
Powiedział cicho po czym pociągnął nosem nad daniem. Pachniało niezwykle aromatycznie więc nic dziwnego że zaraz wziął do łapy szpikulec i zaczął nabijać poszczególne elementy. Czasami mieszał warzywa z mięsem by jeść je razem i musiał przyznać, że w takim połączeniu były dobre.
-Dobre.
Powiedział z pełnym pyskiem a potem przełknął zawartość i się oblizał. Nigdy nie jadł czegoś takiego.
Wysepka
: 12 mar 2024, 21:43
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Widząc obruszonego brata tylko się zaśmiałem. Brzmiał jak On... Brakowało mi go i to bardzo. Tęskniłem za Trelciem, może powróci jeszcze, bym mógł ten ostatni raz się przytulić do niego... W duchu miałem ból, chciałem by tu był... Spojrzałem na niego z lekką mgłą w oczach:
– Nie przestanę i przyzwyczaisz się... – zaśmiałem się, starając się brzmiąc na naturalnie – Tak bardzo jesteś do niego podobny... Tylko nie popełnij jego błędów – zabrałem się za jedzenie, starając się jakkolwiek zadowolić smakiem potrawy, która tutaj zrobiłem. Była smaczna, lecz on robił lepszą. Czemu mi ostatnio tyle go przypomina...
Słysząc pochwałę brata tylko się uśmiechnąłem wdzięcznie. Chociaż on docenił dobre smakołyki.
Moran
Wysepka
: 13 mar 2024, 10:46
autor: Rdzeń Zarazy
Samczyk nieco zaskoczony spoglądał się na Pryzmatycznego, szczególnie po jego ostatnich słowach. To że był podobny, nie robiło aż takiego wrażenia na Moranie, wszak w końcu był synem Tuitiego prawda? Zaraz jednak przełknął kolejny kęs mięsa i zastanowił się nad pytaniem oblizując pysk. Czy powinien? Czy powinien ruszać tak potencjalnie delikatne sprawy? Zaraz jednak westchnął cicho i spojrzał na smoka.
-A o jakich błędach mówisz? Wtedy będę wiedział czego unikać.
Zapytał dość niewinnie może. Ale jednak.
Wysepka
: 15 mar 2024, 9:37
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Powoli konsumowałem ten posiłek, starając się rozkoszować jego delikatnym smakiem przygotowanego posiłku. Chciałem by smak zabił złe myśli. Bolące wspomnienia i tęsknotę za nim. Niestety to nie dawało rady, a jego pytanie tylko dodało ognia do moich myśli. Odłożyłem szpikulec na już pusty talerz. Westchnąłem cicho, a maska z uśmiechem odpadła, pokazując oblicze zmęczonego smoka w ciele pisklęcia. Widać było w oczach ból egzystencjonalny, tak skradnie maskowany.
– Dużo tego było... Ufaj rozsądkowi, to chyba będzie najlepsza rada. Ja... Nie umiem i nie wiem, czy też jestem dobrym smokiem, aby to tłumaczyć... Chcesz wiedzieć więcej, odnajdź Veir z mgieł, zwaną Ołtarzem. Ona opowie Ci o tym najlepiej... Ja... Przepraszam... – zamilkłem, wstałem i zabrałem się za mycie swojego naczynka u brzegu. Nie chciałem by był zmuszony patrzeć na to coś, co spadlo spod maski
Moran
Wysepka
: 22 maja 2024, 17:41
autor: Powiernik Pieśni
Przeważnie nie przebywał na terenach wspólnych, aby nie kusić losu, jednak ostatnio udał się do świątyni, aby odmienić coś w swoim życiu, a kruki mu towarzyszyły. Teraz nie było inaczej i chociaż już nie wyglądał jak gryf, a bardziej jak wilk ze skrzydłami... Tak, bardziej przypominał swojego ojca, niż był nawet świadomy... Zmieniło się na prawdę dużo, szczególnie dla kogoś kto widział go jako zgorzkniałego i ponurego samca. Teraz był to majestatyczny samiec, który wydawał się pewny siebie, a ponadto jeszcze jego sierść i puch był lśniący. Pachniał nawet olejkami kwiatowymi od mydła, którego używał.
To nie jedyne rewelacje. Samiec położył się na brzegu jeziora i przymknął ślepia, odpoczywając w popołudniowym słońcu a na drzewach blisko jeziora siedziała wielka chmara kruków- dokładniej trzynaście sztuk, które krakały co jakiś czas i tylko srały, ale ponadto nie wydawały się zainteresowane smokiem, a mimo to zdecydowanie podążały za nim i siedziały teraz z nim.
Fabia
Wysepka
: 22 maja 2024, 21:22
autor: Nocne Niebo
Fabia polubiła tą okolicę i lubiła tu wracać żeby popływać w jeziorku. Można powiedzieć, że znała już te wody i czuła się tu jak we własnym domu. Smoki rzadko tu zaglądały, a jak już jakieś widywała, to te, które przylatywały na wysepkę. Czasami nim do niej dopłynęła, smocze osobniki odlatywały.
Akurat w tym dniu Fabia cieszyła się swobodną kąpielą, pływając przy powierzchni niczym wąż. Nie była jakimś wybitnym pływakiem, ale umiejętności nadrabiała długim ciałem, które nadawało jej ruchom majestatycznej zwinności i szybkości. Płynąc wzdłuż brzegu wysepki zauważyła na plaży jakąś smoczą sylwetkę przez którą na chwilę zwolniła ruchy i lepiej skryła grzbiet pod wodą. Zaczęła podpływać do smoka z oczami i rogami wokół których zakręciły się jej długie mokre włosy tworzące w stanie suchości puszystą grzywę.
Prawdę mówiąc – nie poznała go i nawet nie przyszło by jej do głowy, żeby porównać go z gryfo-podobnym smokiem, z którym niegdyś przyszło jej rozmawiać na temat sztuki. Teraz był zupełnie inny. W identyfikacji nie pomagał jej też wiatr, którego właściwie nie było.
Wrodzona ciekawość samicy popchnęła ją do brzegu, gdzie niczym aligator zaczaiła się na płyciźnie udając dryfującą kłodę. Z bliska miała lepszy podgląd na jego cechy zewnętrzne. Zadbany i dobrze zbudowany, a przede wszystkim majestatyczny. To ostatnie to taka szczególna cecha, która jest raczej rzadkością.
Fabia postanowiła użyć maddary, żeby wytworzyć delikatny powiew wiatru, którym połaskotała samca za uchem, a następnie powietrznym prądem musnęła go pod brodą. Zamrugała dwa razu wydmuchując powietrze przez nos i wysyłając w górę mokrą mgiełkę drobniutkich kropelek. Nie była pewna jak powinna zagadać do smoka – a to rzadkość. Jakby bała się go spłoszyć.
Powiernik Pieśni