Strona 35 z 39

Księżycowa łąka

: 21 sty 2024, 18:38
autor: Płatki na Wietrze

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Uh, tak, nie miał ochoty iść od razu, ale… Był też w stanie ulegnąć drugiemu samcowi i wybrać się tam teraz. Nie był zbyt dobry w odmawianiu innym, przekonał się już o tym podczas spotkania z Yamim. Uh…

Zdziwił się więc nieco reakcją Gargantuicznego, ale też i trochę się z tego powodu ucieszył.

– Oh, em, dobra – odpowiedział najpierw i w sumie na tym by poprzestał, gdyby nie uświadomił sobie, że wypadałoby powiedzieć coś jeszcze – oraz, um, dzięki… – Powiedział niepewnie, czy powinien za to dziękować, czy nie. Nie wiedział czy już sobie iść, czy nie, więc stał sobie tak w niezręcznej ciszy.

Trans Bitewny

Księżycowa łąka

: 19 lut 2024, 16:55
autor: Epitaf Zatraconych
Poranek nie musiała mówić że była zmęczona. Samiec widział to jakby biała miała to wypisane na pysku, jej ruchy też wszystko mu mówiły, a jej zmęczona mina już w ogóle. Składanie jaj dalej odbijało się na jej zdrowiu. Do tego ciągłe pilnowanie jaj, a jak się wyklują? Wtedy dopiero zacznie się prawdziwa zabawa...

Dlatego właśnie Epitaf postanowił zabrać ze sobą parę rzeczy, wliczając w to małą przekąskę w postaci mięsa z miodem, dwóch butelek z herbatką jego opiekunki. W samej cieplni obudził ją delikatnym liźnięcie w policzek i poprosił Apollo żeby zajął się jeszcze nie wyklutymi maluchami. Chociaż gdyby mógł to chyba zagryzł kogokolwiek kto chciałby tam wejść, nie licząc Yngwe. W grocie było wystarczająco ciepło, a w razie czego jeszcze znajdowały się tam futra których błotnik mógł użyć.
Tymczasem sam zaciągnął Poranek nad Zimne Jezioro. A dokładniej nad Księżycową Łąkę. Wieczór był dosłownie idealny. Może pomijając ten cały śnieg który zakrywał zawsze będące tutaj kwiaty. Będą musieli się tutaj wybrać jak to wszystko stopnieje. Jednak od czego wiwerna miała swoją futrzastą "Kuleczkę".
Nic im nie będzie przez jeden wieczór. Też musisz trochę odpocząć – mruknął po wylądowaniu i machnięciem ogona pozbył się części śniegu i po chwili podszedł do niej żeby musnąć ją językiem od policzka, przez szyją aż do barku. Naprawdę musiała odpocząć i zrelaksować, a wojownik nie miał tu specjalnie na myśli "takiego" odpoczynku, który już sprawił im dość sporo roboty.

Niesmak Poranka

Księżycowa łąka

: 19 lut 2024, 21:56
autor: Niesmak Poranka
Trudy ostatnich dni odcisnęły na niej piętno i gdyby nie smocza natura którą jest łuska to zapewne by miała sińce pod oczami. Leciała za lubym jakby była prowadzona magiczną nitką gdzie podczas lotu kilka razy przymknęła oko. W ich grocie niby była w stanie spać i coś tam spała jednak każda głośniej spadająca kropla czy tez poprawiający się podczas snu Epitaf wyprowadzali ją z możliwości snu. Była przewrażliwiona na punkcie upragnionych jaj jak i piskląt w nich będących. Kiedy dolecieli na miejsce wyhamowała tylko dzięki samcowi kiedy przytulił do niej pysk. Mimo sporych rozmiarów starała się być delikatna w tym co robi. Słowa samca wywołały u niej uśmiech po czym zwinęła się na przyjemnie chłodnym śniegu który przynosił jej ulgę na zmęczone ciało. Mimo wszystko zerkała za pomocą Apolla na jajka. Na teraz nie była wstanie nic powiedzieć choć widać po niej że jej lżej.
Epitaf Zatraconych

Księżycowa łąka

: 23 mar 2024, 15:16
autor: Okowy Przeszłości
//Gdzieś tam w okolicy Areny Viliara.

Siedziała tak jakiś czas, zastanawiając gdzie mogła zrobić błąd. Być może inny zestaw ziół, zadziałał by lepiej? Nawet jeśli w rzeczywistości trwało to ledwie kilkadziesiąt długich i powolnych oddechów, zdawało jej się, że dłużej.
Dopiero po tym, wypuścił ze świstem powietrze przez nozdrza, porzucając na chwilę obecną rozterki.
– Obca Ideo, potrzebuje Cię w okolicy Areny Viliara. Sprawa dotyczy waszego wojownika. – Z jakichś powodów woląc dzisiaj rozmawiać z wężowym, niżeli ich przywódczynią. Nie miała sił przerobowych na konfrontację z nią i wszelkie pytania, jakie najpewniej by zadawała.

Zanim ten pojawił się na miejscu, zdążyła pozbyć się krwi z futra samca. Nie bardzo miała usprawiedliwienie dla tego czynu. Po prostu, zrobiła to.

Obca Idea

Księżycowa łąka

: 23 mar 2024, 21:04
autor: Ostatnie Mrozy
Su nie znał dotyku umysłu Okowów Przeszłości, nie wiedział więc do końca kto go wzywał. Odpowiedział jednak niemal natychmiast:
Słyszę i jestem w drodze.

Czarodziej pędził pędził przez tereny Słońca w stronę terenów wspólnych, gdzie znajdowała się arena Viliara. Nie oczekiwał niczego dobrego słysząc, że został wezwany w to miejsce, zwłaszcza jeśli sprawa dotyczyła któregoś z ich wojowników. Wybór nie był przesadnie duży: Yulo, Enge, Batsu i Widmo. Które z nich?

Arel, zmierzam na Arenę Viliara. Coś stało się z jednym z naszych wojowników. – dał znać przywódczyni, jednie tyle ile wiedział.

Gdy przybył na miejsce, zastał Okowy oraz leżące nieopodal ciało pokryte rudym futrem. Ach...

Oczekiwał znajomego uderzenia smutku i bezsilności, ale czuł się jakby patrzył w wyschnięte koryto rzeki. Czuł wewnętrzną pustkę, nicość, bezruch. Kolejny dzień, kolejny martwy bliski.

Podszedł bliżej do okowów, odrywając wzrok od ciała.
Co się stało? – zapytał rzeczowo, sucho, bez powitania. Jego pierś unosiła się i opadała lekko po intensywnym biegu.

Okowy Przeszłości Powroty Słońca

Księżycowa łąka

: 26 mar 2024, 1:28
autor: Bezczas Gwiazd
Wybór był dużo, dużo węższy – Arel wiedziała to już w momencie otrzymania wiadomości, ale nie było wartości w ogłaszaniu tego przedwcześnie.
~ Dołączę do ciebie. ~ Wiadomość była pomrukiem niewiele głośniejszym od powiewu wiatru.

W podróży z ponurą satysfakcją obserwowała formujący się w jej żołądku i płucach ścisk; rosnące napięcie w niecierpliwych mięśniach; myśli, które próbowały przyspieszyć, rozciągnąć się, pokryć sobą cały przestwór jej umysłu jak wiosenne kwiaty łąkę. Pozwoliła goryczy się rozgościć, ale nie śmiała wsłuchiwać się w szepty swojej własnej jaźni.

W pewnym momencie jej cień zawisnął nad sylwetką kuzyna. Towarzyszyła mu w ten sposób na końcówce trasy, by na koniec zatoczyć koło i wylądować nieopodal jego, uzdrowicielki i ciała. Podeszła do nich. Choć jej spojrzenie nie mogło się oderwać od rudego futra.
Nie żyje, prawda. – Jej komentarz był zupełnie zblazowany i choć brakło akcentu, dla potwierdzenia skierowała wreszcie wzrok – z trudem – na Ziemną. Na moment. Bez oskarżenia. – Demon? Pewnie nawet-– nie próbował się bronić. – Gorycz. Jakby podano jej do wypicia najgorsze z lekarstw. Tylko zaciśnięta szczęka i nieruchoma sylwetka zdradzały cień pozostałych emocji.
Poczucia winy.

Obca Idea, Okowy Przeszłości

Księżycowa łąka

: 23 kwie 2024, 9:38
autor: Okowy Przeszłości
Nieodpowiednim było by odejść bez słowa, ale z drugiej strony, rozmowa z nimi wydawała się równie nieprzyjemną opcją. Wyjątkowo zły moment. Widząc zbliżające się sylwetki, Wypuściła powoli powietrze przez nozdrza, a ledwie oddech przymykając ślepia.

Nie zaskoczyło jej ich zachowanie, sama też popatrzyła na rogaty łeb. Odsunęła się o krok, robiąc im miejsce. W końcu, był to członek ich stada. Ona zaś, była tu kimś całkowicie zbędnym.
– Jako uzdrowiciel, bardzo rzadko oglądam samą walkę. Nie potrafię odpowiedzieć wam na te pytani i wątpliwości, czy podjął się obrony. – Chociaż nie. Na to drugie możliwe, że była pewna odpowiedzi. Widziała go na polowaniu, leczyła go praktycznie co chwilę. Jej opinia była jednak niepotrzebna.
– Dał mi znać mentalnie w trakcie lub przed walką, ale gdy tu dotarłam, znalazłam go w niemal agonalnym stanie. Przykro mi, obrażenia po raz kolejny były zbyt ciężkie, bym dała radę je wyleczyć. – Albo sama była na tyle niekompetentna.

Powroty Słońca Obca Idea

Księżycowa łąka

: 02 maja 2024, 17:07
autor: Bezczas Gwiazd
Potrząsnęła łbem nieobecnie, gdy Okowy zaczęła się tłumaczyć; ach, na bogów, niepotrzebnie pozwalała zgorzknieniu znaleźć wyraz w jej zachowaniu. Westchnęła ciężko i przysiadła, by docisnąć palce prawej łapy do własnego czoła w geście znużonego namysłu. Na moment zamknęła ślepia.
Wybacz. Po prostu... rozmawiałam z nim niedawno. Po tym jak pierwszy raz zginął – dojaśniła, choć głos próbował utknąć jej w gardle; złamać się w pół jak wyschnięta trzcina. Zignorowała to; mówiła dalej. – Stąd domyślam się okoliczności. Zdziwiłabym się, gdybyś była w stanie wyleczyć... taką ranę.1x śmiertelna [rana magiczna; oderwana od ciała kończyna; doszczętnie rozwalona obręcz barkowa – strzaskane kości; rozerwane tętnice – obfite krwawienie; ból; szok; gorączka; infekcja] – Nie ważyła się podnosić spojrzenia na uzdrowicielkę. Z trudem mówiła z sensem już bez tego, a pech chciał, że z Ziemną widywała się tylko przy okazji czyjejś śmierci... Czuła się z tym dziwnie winna, szczególnie na wspomnienie, jak próbowała się wstawić za Mancimilianem.
Zaczynała czuć odrazę do siebie.
Zacisnęła szczęki i wzięła kilka głębokich oddechów; odwróciła wzrok od ciała.
Dziękuję, że poinformowałaś Ideę. Zajmiemy się resztą. – Spojrzała wreszcie na uzdrowicielkę i skinęła jej łbem.

Okowy Przeszłości, Obca Idea

Księżycowa łąka

: 02 maja 2024, 19:54
autor: Ostatnie Mrozy
Gdy Arel chwilę po nim przybyła na miejsce, skinął przywódczyni głową. Potem podszedł bliżej do ciała przyglądając mu się beznamiętnie. Jego wyraz pyska był ponury i chmurny, ale nie wyglądało na to by zastępcą targały mocniejsze emocje, przynajmniej na zewnątrz.

Wewnątrz zaś... czuł się okropnie, ale nie dlatego że Enge nie żył. Dlatego, że jego śmierć nie poruszyła go tak jak powinna. Gdy zapytał się w duchu doszedł do wniosku, że czuje się normalnie. Nie odczuwał ani smutku, ani rozpaczy, ani straty. Realizacja tego faktu uderzyła go niczym kowalski młot. Stało się to czego się obawiał, to o czym kiedyś opowiadała mu Flądra – zobojętniał, przyjmował tę informację tak samo jak stwierdzenie, że w trakcie burzy pada deszcz lub to, że słońce okręcało się na niebie. Tak po prostu było i już.

Czuł się z tym okropnie, bo czuł że Enge zasługiwał na więcej. Zasługiwał na to by go szczerze opłakać i pożegnać, zasługiwał na to samo co Verhu. Su zdał sobie sprawę, że nie był mu już w stanie tego dać. Nie ważne pod jakim kątem na to patrzył, jak bardzo próbował doszukać się w sobie tej żałości i smutku, nie potrafił go znaleźć. Myślał, że będzie w stanie zbudować z Enge przyjaźń, rodzinne więzy, które przed jego przybyciem rozpadały się jedne za drugimi.

Patrząc na martwe ciało swojego brata i słuchając jednym uchem słów Okowów Przeszłości, wiedział już że popełnił błąd.

Mimo tej paskudnej mieszaniny porażki, zawodu i odrazy względem samego siebie, jego umysł pozostawał czujny.
Kolejny raz... – powtórzył odruchowo za uzdrowicielką. Czyli to nie był pierwszy raz kiedy Enge umarł. Ateral musiał już raz zwrócić go na ten śmiertelny padół. Otworzył szerzej pysk, jakby chciał coś dodać, coś powiedzieć, po czym zamknął go, zamrugał ślepiami i lekko potrząsnął przecząco głową. – Nieważne. – mruknął cicho. Zazwyczaj chciał wiedzieć.

Ale nie tym razem.

Jego maddara zawibrowała, a soczyście zielona mgła zabłysła na granatowych piórach. Sięgnęła i otoczyła ona ciało Engego, tworząc pod nim migotliwą, prostokątną płaszczyznę, która uniosła martwego smoka nieco w górę, by mógł przetransportować go z powrotem na tereny stada Słońca. Podniósł się i spojrzał zimnymi, turkusowymi ślepiami na Okowy.
Dziękuję. – powiedział krótko, nieco łagodniej niż poprzednio. – Za informację i za to, że próbowałaś go uratować. – przeniósł wzrok na Arel i lekko przytakując głową. Był gotowy by stąd odejść.

Powroty Słońca Okowy Przeszłości

Księżycowa łąka

: 16 lip 2024, 8:25
autor: Dolina Paproci
Spacerując wraz z Taucherem, trafiła na łąkę pełną białych kwiatków. – Ale ładnie! Podoba Ci się? – zapytała kompana matki i zerwała kwiatuszek, żeby go wsunąć za uchem słonika. Była już trochę za duża na siedzenie mu na grzbiecie, ale dalej lubiła z nim przebywać przez jego przyjemny chłód.
Friren pokochała bardziej w otwartą przestrzeń i rzuciła się w zabawie na wysoką trawę, wręcz notnąc w niej.
Pieśń Feniksa

Księżycowa łąka

: 21 lip 2024, 5:08
autor: Feniks pośród Chmur
Chociaż dzieci mnozyly jej się w oczach, Hekate wciąż całkiem często wyrywała się na spacery, zostawiając kompanów w roli opiekunek. Każdy z ptaków dostał młodego, na którego miał mieć oko, chociaż Hegris był już na tyle duży, żeby poradzić sobie samodzielnie. I tym razem ptaki zostały, żeby pilnować najmłodszych, zaś Hekate wybrała się na spacer po łączce. Całkiem dosłownie.
Położyła się pośród traw i kwiatów w naturalnym zagłębieniu, które okazało się na tyle głębokie, że prawie ją zakryło, zwłaszcza gdy się położyła. Słysząc czyjeś pytanie zdziwiona uniosła rogaty łeb.

– Co mi się podoba? – spytała zanim tak właściwie zorientowała się co się dzieje. Jej oczom ukazała się młodziutka jasnofutra samiczka w towarzystwie nieznanego jej stworzenia. Hekate zamrugala.
– Och, nie mówiłaś do mnie, co? – zreflektowała się i potrzasnęła łbem oraz szyją zrzucając z siebie trawę.

Friren

Księżycowa łąka

: 22 lip 2024, 9:30
autor: Dolina Paproci
Friren omal nie zeszła na zawał, kiedy tajemniczy głos dobiegł zza pola kwiatów. Kwiknęła i podskoczyła jak rącza sarna a jej futro napuszylo się dając jej więcej objętości. Żywiołak zatrąbił trąbką na nieznajomą.
Samiczka wylazła z trawy aby dojść do źródła dźwięku, okazało się że na łączce nie była sama, a nieopodal leżała osobliwie wyglądająca smoczyca. Od razu się rozluźniła i wygładziła pazurkami futro, aby nie być puszystą kulą. – Oh, hej... Nie wiedziałam że ktoś tu jest – powiedziała delikatnie poddenerwowanym tonem.

Kiedy emocje opadły, mogła się przyjrzeć nieznajomej. Jej oczy były... Wyjątkowe, zapatrzyła się w nie przez chwilę, ale później do niej dotarło że może być to niegrzeczne. – Jestem Friren, a Ty? – zapytała smoczycy, a sama zasiadła obok aby rwać kwiatki i pleść coś w rodzaju bardzo ułomnego wianka.

Pieśń Feniksa

Księżycowa łąka

: 29 lip 2024, 20:56
autor: Feniks pośród Chmur
Uśmiechnęło się, gdy młoda podskoczyła, chociaż bardziej rozbawił ją dźwięk, który z siebie wydała. Prawdziwe zainteresowanie wzbudził w niej kompan – wyglądał bardzo nietypowo, musiała przyznać, że od kiedy spotkała Powiernika Pieśni z jego stadem kruków nie spotkała niczego bardziej osobliwego od tamtego widoku.
– Nic nie szkodzi. Ja jestem Pieśń Feniksa. Cóż to jest? Chyba pierwszy raz widzę takie stworzenie – spytała od razu kiwając łbem w stronę towarzysza Ziemnej. Dostrzegłszy, że Friren wpatruje się w jej oczy uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Naprawdę są aż takie interesujące? Gdy ostatnio oglądałam swoje odbicie wydawały mi się... puste – powiedziała i zachichotała ze swojego żartu nawiązując do tego, że jej ślepia były pozbawione źrenic, czy raczej ów źrenice były niedostrzegalne.

Poranna Łuska

Księżycowa łąka

: 31 lip 2024, 7:41
autor: Dolina Paproci
Mimowolnie przytuliła się do chłodnej łapy słonika, nie znała sie na stworzeniach Wolnych na tyle dobrze, aby dostrzec wyjątkowość w kompanie matki. Był najlepszy, bo znała go od zawsze i wszędzie z nim podróżowała, zwłaszcza w takie upalne dni jak ten. – Taucher jest ... Słoniem! Albo raczej zywiolakiem. Robi lody z trąby ale nie chce nimi strzelać w inne pisklaki – powiedziała z lekkim wyrzutem a ten, trzepnął ją swoim uchem w mordkę. Ta zaśmiała się i pogłaskała. – Jest kompanem mojej mamy, chodzi ze mną bo mama tak kazała, ale w sumie mi to nie przeszkadza. Przynajmniej jest chłodno – stwierdziła i ponownie skupiła się na robieniu wianuszka.

Podniosła wzrok znad swojego dzieła, które powoli kończyła. Wianek wymagał drobnych poprawek ale w tym momencie skupiła się na spojrzeniu smoczycy. – Są ładne, trochę jak płatki kwiatków, o takich – pokazała lapką na stokrotki. – Z jakiego stada jesteś? Pachniesz jakoś inaczej.... Nie że śmierdzisz! Tylko... Chyba nie znam tego zapachu – zmarszczyła nos zastanawiając się nad wyczuwalną wonią.

Potem narwała kolejne kwiatki, tym razem niebieskie, wplotła je w wianek i... Gotowe! Podniosła się i chciała stnąć na tylnych łapkach aby założyć kwiecistą koronę smoczycy, ale ta była za wysoka! Friren gibała się na boki, co jakiś czas tracąc równowagę.

Pieśń Feniksa

Księżycowa łąka

: 02 sie 2024, 4:11
autor: Feniks pośród Chmur
– Żywiołaki to ja znam – mruknęła pod nosem bardziej do siebie niż do Ziemistej – ale słonie? – To już było definitywnie do niej. Pokręciła bezradnie glową i zapatrzyła się na stworzenie; cóż, to definitywnie musiał być słoń, chociaż nie rozumiała dlaczego ma taki absurdalnie długi nos. – Z czego? – spytała skonfundowana, nie rozumiejąc, iż trąba to nic innego jak właśnie nos tego stworzenia, który tak bardzo zwrócił jej uwagę.
Słysząc dalsze wyjaśnienia po prostu pokiwała łbem ze zrozumieniem. Standardowa taktyka każdego dorosłego smoka. Zwierzęta były dobrymi niańkami, sama na własnej skórze to praktykowała, gdy oddalała się od własnej groty dalej niż na parę kilometrów.

– Jestem z Mgieł – powiedziała zgodnie z prawdą. Zamrugała, gdy młoda do niej podeszła; przez chwilę nie rozumiała, co chciała osiągnąć, aż w końcu coś w jej głowie zaskoczyło. Zachichotała cicho i zniżyła łeb, żeby otrzymać kwiecistą koronę i nie zmuszać Ziemistej do skakania wokół niej.
– Och, dziękuję! Czym sobie zasłużyłam na ten prezent?

Poranna Łuska

Księżycowa łąka

: 07 wrz 2024, 16:56
autor: Znośny Ziąb
Tereny "wspólne" były niewielkim skrawkiem przestrzeni w domenie smoczych Stad, a jednak były wypełnione zupełnie nietypowymi miejscami. Z ojcem i Babą Trzmielojad zdążył przepodróżować swój kawałek świata, lecz wszystko było... podobne, mniej więcej. Las zawsze był lasem, a łąka łąką, nie licząc pojedynczych punktów orientacyjnych – i tak wybranych symbolicznie. Lecz tutaj? Idealnie okrągłe jezioro, rzeźbione w kamieniu pieczary i posągi, szklane lasy, białe łąki...

Tutaj wszystko było dziwne.

W tym ostatnim z wymienionych miejsc właśnie się znalazł. Dookoła, w niewysokiej trawie, kwitły tylko niezwykle jasne kwiaty. A kawałek dalej unosiła się woń krwi z placów pojedynkowych.
Czuł się przez to dziwnie niespokojny.

~ Barwy Ziemi. ~ Po raz trzeci wysyłał w eter własne myśli. ~ Jestem Trzmielojad. Bealyn powiedziała, że do ciebie mam się zwrócić, jeśli chcę dołączyć do Ziemi. Co mam zrobić? ~ Objaśnił formalnie swoje skromne okoliczności. ~ Oczekuję na granicy Ziemi z terenem wspólnym. Dostosuję się czasem spotkania.

Barwy Ziemi

Księżycowa łąka

: 12 wrz 2024, 11:05
autor: Barwy Ziemi
Do tej pory nieczęsto zwracały się do niego obce smoki, ale w zaistniałych okolicznościach chyba będzie musiał zacząć się do tego przyzwyczajać. W gruncie rzeczy mu to jednak nie przeszkadzało, dlatego jedynie przekrzywił z zainteresowaniem łeb, wsłuchując się w nieznany głos. Och! A ten zwracał się do niego w interesującej sprawie! Najwyraźniej ich stado stało się ostatnio całkiem popularne, dlatego Ciirioh nie powstrzymał uśmiechu, kiedy zaśmiał się cicho sam do siebie. To dobrze, że smoki ciągnęło do Ziemi. Dzięki temu mogli rosnąć w siłę, powiększając możliwości swojej rodziny. A że tym razem mieli mieć do czynienia z jakimś znajomym Bealyn, to pewnie tym lepiej się składało! Barwy bowiem ufał jej osądom, więc prędko zgodził się na spotkanie, ciekaw osobowości smoka, który dziś go wzywał.
~ Och, to nie będzie nic trudnego! ~ odparł ciepło, z uśmiechem przyjmując słowa Trzmielojada ~ Na początek możemy chwilę porozmawiać, dobrze? Zaraz do Ciebie przyjdę! ~ zapewnił samca, wkrótce faktycznie rozkładając skrzydła, by możliwie jak najszybciej dostać się na Tereny Wspólne. Lepiej było bowiem widzieć rozmówcę, bo wymiana samych mentalnych wiadomości wydawała mu się nieco niegrzeczna.

Kilka kolejnych chwil później zamajaczył więc na horyzoncie, odnajdując wzrokiem wybrane przez Trzmielojada miejsce. Smoczą sylwetkę też całkiem sprawnie zdołał wypatrzeć, bo i ciemne łuski samca wybijały się na tle jasnej łąki. Ciirioh prędko upewnił się więc, że w okolicy nie ma żadnych osób trzecich, po czym wylądował w pobliżu Trzmielojada, obdarzając go typowym dla siebie uśmiechem.
– Dzień dobry, Trzmielojadzie. Miło mi Cię poznać – zwrócił się do niego ciepło, z zaciekawieniem obserwując jego reakcję. Wyglądał bowiem na zaskakująco młodego smoka. Zupełnie jakby był praktycznie w wieku jego najstarszej córki, co kazało się Ciiriohowi zastanowić nad przeszłością młodzika. Jak wiele łąk musiał przewędrować, żeby się u nich znaleźć? Tego nie mógł wiedzieć, ale chętnie poznałby samca nieco lepiej – Może usiądziemy i opowiesz mi coś o sobie, hm? – zaproponował ciepło, przysiadając sobie wśród białych kwiatów.

Trzmielojad

Księżycowa łąka

: 12 wrz 2024, 11:51
autor: Znośny Ziąb
Pozytywnie nastawiony; słowa Bealyn okazały się dużo trafniejsze niż z początku założył Trzmielojad. Odpowiedź Barw Ziemi była dużo bardziej entuzjastyczna od dotychczasowej jego komunikacji z prawie-kuzynką oraz z Veir. Nie przywykł do niczego innego ponad uprzejmą obojętność i poruszył się przez to niespokojnie. Ale czekał. Obserwował smoczą sylwetkę w oddali, przeczuwając, że jej obecność wywołana została wymianą zdań sprzed chwili.

Dzień dobry – odparł grzecznie, acz trzymał się sztywno. Samiec był przyjazny, ale był samcem, był duży, a pobliże areny wyprowadzało go z równowagi. Niczego jednak po sobie nie zdradzał poza tą dozą dyskomfortu i napięcia. Odwrócił się nieco ku smokowi, siedząc dalej wśród kwiatów. Barwy chciał... go poznać.
Jestem wnukiem Babiego Lata, smoczycy, która kiedyś należała do Mgieł i opiekowała się matką Bealyn. Podróżowałem z Babą ostatnie kilka księżyców. Nie żyje już. Mój ojciec też nie żyje. Matka odeszła dużo wcześniej w swoją stronę. – Jego wyjaśnienia były zdawkowe i pozbawione szczegółów, ale uwzględniały wszystkie ważne fakty. Czy to zadowoli Ziemnego przywódcę? Nie miał tak naprawdę pewności, o co był pytany.

Barwy Ziemi

Księżycowa łąka

: 14 wrz 2024, 0:50
autor: Barwy Ziemi
Przez chwilę czuł się, jakby patrzył właśnie na swoje lustrzane odbicie. Dużo mniejsze, młodsze i o ciemnych łuskach, a jednak o przeszłości tak zbliżonej do jego własnej, że aż na moment zabrakło mu słów. Matka Trzmielojada odeszła, a ojciec i babcia zmarli. Były to słowa, które równie dobrze mogłyby paść z jego własnego pyska, a wywołany tą myślą ucisk w piersi był tym silniejszy, że dla Ciirioha wciąż były to niedawne wydarzenia. Miały miejsce ledwie kilka księżyców temu, dlatego wojownik musiał zdławić narastające współczucie nim zdołał przeanalizować wypowiedź samca nieco dokładniej. Dzięki temu powiązanie Trzmielojada z Bealyn przestało już być tajemnicą, tak samo jak i posiadana przez niego wiedza o Wolnych Stadach. Wszystko to najwyraźniej wiązało się z Babim Latem. Smoczycą o której nigdy nie słyszał, ale najpewniej nie było to dziwne, skoro przez jakiś czas podróżowała po świecie ze swoim wnukiem. Kto więc mógł wiedzieć, gdzie ta mogła być, kiedy on sam wykluwał się z jaja? Możliwości najpewniej było wiele, a odpowiedź była niemożliwa do odkrycia.
– A więc wszyscy Twoi bliscy odeszli, a Ty teraz szukasz nowego domu? – podpytał o nieco więcej szczegółów, zakładając że skoro Trzmielojad nie wspomniał o rodzeństwie to najpewniej żadnego nie miał – Na Wolne zdecydowałeś się przez wzgląd na Twoją babcię? Długo już tutaj jesteś? – dodał jeszcze, nieustannie uśmiechając się delikatnie. Miał nadzieję, że to nieco uspokoi samca, bo jego nerwowość nie zdołała mu umknąć. Czyżby aż tak stresował się tą rozmową? Niepotrzebnie!

Trzmielojad

Księżycowa łąka

: 14 wrz 2024, 13:58
autor: Znośny Ziąb
Empatia była ostatnią rzeczą, jakiej Trzmielojad mógłby się spodziewać – głównie dlatego, że był mu to koncept zupełnie obcy; zjawisko, którego nie przyszło mu doświadczyć od dziesięciu ponad księżyców.
Barwy zresztą nie był wylewny, toteż młodzik niczego szczególnego po nim nie zauważył. Ciężko dostrzec i nazwać coś, czego się nie zna.

Kiwnął łbem mechanicznie, nieskory, by wyjaśniać nieścisłości wynikające z użytego słowa – "odeszli" brzmiało zbyt ładnie. Baba może i odeszła, a on jej w tym towarzyszył, ale ojciec... jego pożegnanie ze światem było trochę inne.
Tak. Księżyc, może trochę dłużej. – Na kolejne pytania odpowiedział na głos. Jego ogon drgnął, a wargi postanowiły naśladować ten łagodny uśmiech Ziemnego przywódcy. Ekspresja nie sięgała ślepi tak jak można by oczekiwać, ale cóż. – Bealyn mi opowiedziała o Ziemi, a Veir o Mgłach. Na tej podstawie wybrałem Ziemię – pokwapił się o dodatkowe wyjaśnienie swojej motywacji.

Barwy Ziemi

Księżycowa łąka

: 16 wrz 2024, 17:40
autor: Barwy Ziemi
Księżyc to nie był długi okres czasu. Do tej pory Ciirioh spotykał się z samotnikami o znacznie dłuższym stażu, dlatego wyznanie Trzmielojada zdołało go zaciekawić. Wychodziło na to, że ledwie się tutaj pojawił, a już planował dołączyć do któregoś ze stad. Czy jego decyzja mogła więc być pewna, skoro nie miał zbyt wielu okazji by poznać każdą z żyjących tu grup? Cóż, ze słów samca wynikało, że nie miał już gdzie ani do kogo wracać, więc pewnie stąd wynikał ten pośpiech. Wszak zawsze łatwiej żyło się w grupie niż w zupełnej samotności.

Miła okazała się także wiadomość, że Trzmielojad miał na czym oprzeć swoją decyzję. Najwyraźniej nie zwlekał i jednak zasięgnął języka, a każda z udzielonych mu opowieści najpewniej była treściwa. Aha! To dobrze wróżyło! Ciirioh uśmiechnął się więc nieco szerzej, wodząc wzrokiem po pysku towarzysza. Uśmiech mu pasował, nawet jeśli jego błysk nie sięgał ślepi.
– Co Cię przekonało? – zagaił z czystej ciekawości, próbując sprawdzić jakie wartości były samcowi drogie. Prawda jednak była taka, że w głębi serca podjął już decyzję.

Trzmielojad