Strona 35 z 38
Srebrzysty staw
: 06 maja 2023, 21:23
autor: Bezczas Gwiazd
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wypuściła powietrze przez nozdrza, gdy przyszło jej się mierzyć z kolejnym pytaniem. Nie że nie była na to gotowa – sama postanowiła kontynuować temat, prawda? Więc będzie się starać.
Łatwo powiedzieć.
–
No tak. To w zasadzie... niewiele się różni, prawda? – przyznała z westchnieniem, palcami od niechcenia odpychając własny ogon na bok. Pytania Su zmuszały ją do szczerości z samą sobą i nie spodziewała się, że będzie to aż tak trudne.
–
To nie był ten moment. Jak mówiłam, to nie było... bardzo konkretne – zaczęła, powoli i ostrożnie dobierając słowa. –
Po prostu przy pewnej okazji pomyślałam... właściwie, takie wrażenie samo mi się narzuciło – że to by było miłe, gdyby ta bliskość znaczyła coś więcej. – Nigdy nie pomyślała tego wprost, jawnie i z postanowieniem, nie, ale nie było sensu wyjaśniać takich zawiłości. To było wystarczająco żenujące.
Och. Na bogów.
–
Su. – rzuciła z większym niż do tej pory naciskiem, wreszcie spoglądając na niego ze śmiałością i uporem, których nie przejawiała przez całą tę rozmowę. Na chwilę tylko przerwała to wpatrywanie się w niego, by wierzchem prawej łapy otrzeć pysk i powieki. Czy ona naprawdę rozumiała to wszystko lepiej od Idei?
–
To nie jest ważne, w jakim momencie to powiedział i jak to wyszło. Próbuję ci powiedzieć, że to wcale nie zależy od jednej chwili – kontynuowała dosadnie. Nie rozumiała, czemu akurat tego się uczepił. –
Nie pokochasz smoka w jednej chwili ani się nie odkochasz na zawołanie. Jeśli wyznasz swoje zainteresowanie, czy swoje uczucia, i okażą się odwzajemnione, to znaczy że były już wcześniej. Najpewniej. – Czy musiała mówić coś tak oczywistego? Przynajmniej był to jakiś zarys logiczny. –
Ważny był fakt, że w ogóle coś powiedział. Dzięki temu oboje się dowiedzieliśmy, co myśli druga strona. – To dodała już łagodniej.
Zdecydowanie nie powinna próbować mówić takich mądrych rzeczy.
Obca Idea
Srebrzysty staw
: 19 maja 2023, 23:00
autor: Ostatnie Mrozy
Czarodziej poruszył sfrustrowany ogonem, granatowe pióra na jej końcu zaszeleściły cicho. Była różnica i to znaczna. Nie wierzył jej partner po prostu jej to powiedział, ot tak sobie, jak rozmawia się o upolowanym na kolację dziku. Partnerstwo było inwestycją w przyszłość, mogło znacznie odbić się na życiu danego smoka. Takich rzeczy nie proponowało się byle komu i od tak.
Su myślał bardziej zero-jedynkowo, nie rozumiał zupełnie procesu, który starała się wyjaśnić mu Arel. W pewnym momencie stało się coś, że zaczęła o łaciatym samcu myśleć jak o partnerze. Chciał wiedzieć co. to było jak proces warzenia mikstury. W pewnym momencie dodanie kropli właściwego składnika sprawia, że bezwartościowa mieszanina zmienia się w coś godnego zainteresowania.
Zastrzygł uszami, gdy przemówiła bardziej śmiało, zdecydowanie. Oh?
Pierwszy raz w życiu Su musiał liczyć się z drugim smokiem, jego emocjami, odczuciami i myślami, a nieprzewidywalność tej zmiennej sprawiała, że nie czuł się komfortowo. Jeśli uczucia zostaną odwzajemnione, to znaczy że były tam już wcześniej.
Co on w sumie wiedział o Szronie? W zasadzie tyle co nic. Tyle co zaobserwował przy ich dwóch spotkaniach, tyle ile wyszeptał mu do ucha kwiat, plus kilka obelg dorzuconych przez Kaveha. Czy miał jakiś sposób by ocenić szansę na odwzajemnione uczucie? Wyglądało na to, że nie i fakt ten doprowadzał go do szału.
– Ech. – westchnął. – Porozmawiam z nim. Wygląda na to, że nie mam innego wyjścia. – powiedział, wyraźnie niezadowolony z tego, że nie udało mu się znaleźć magicznego rozwiązania swojego problemu. – Zastanawiam się czy to jest tego warte. Możemy skończyć raniąc się na wzajem. Może łatwiej byłoby po prostu odpuścić? – zapytał, tym razem znacznie, znaczniej ciszej i bardziej nieśmiało. Bycie odrzuconym z pewnością było nieprzyjemnym doświadczeniem. Dopóki ograniczało się to tylko do niego, nie miał z tym problemu, traktował to jako kolejny eksperyment, kolejną wiedzę do zdobycia. Problem zaczynał się, gdy okazało się, że mógł zranić przy tym drugiego smoka. On inicjował całą sprawę, więc poniekąd czuł się odpowiedzialny także za komfort drugiej strony.
Gorzki Miód
Srebrzysty staw
: 06 cze 2023, 0:27
autor: Bezczas Gwiazd
Przygaszonym ruchem kiwnęła łbem na podsumowanie Su, okraszone kolejnym westchnięciem. Czy to rozmowa z nią go męczyła, czy ten temat, tak trudny dla nich obojga? Pewnie oba, skoro już raz nie pozwoliła mu uciec. Ach. Czuła się trochę winna, ale nie miała siły uginać się jeszcze bardziej pod wiatrem własnych niepewności. Coś wskórała, prawda? Chyba.
Tym razem to ona zastrzygła uszami, zbita z tropy zmianą tonu. Tak jak do tej pory nie mogła się otrząsnać z wrażenia, jakoby to jej winą było całe to zagmatwanie smoczych relacji i uczuć, tak teraz... teraz po raz pierwszy brzmiał tak, jakby pytał się o radę.
Czy w ranieniu siebie naprawdę było coś straszniejszego od... w sumie tak. Dlaczego tak ją to dziwiło?
Dlaczego sama zupełnie tę kwestię pominęła?
Przekrzywiła łeb, a otwarte szeroko ślepia powiodły po powierzchni jeziora; nieobecnie wyłapywała i rozpoznawała kształty tego, co postanowiło się odbić w tafli. Jakaś zmurszała gałąź, ciche chlupnięcie wody w miejscu, w którym wynurzyła się na moment ryba...
– Może – przyznała, jak gdyby ta myśl ją dziwiła. – Równie możliwe jest to, że odpuszczenie też kogoś zrani – albo tylko ciebie, albo jego też. Trzeba by być zupełnym pustelnikiem, żeby uniknąć tego rodzaju krzywdy, a i tak sam możesz bez problemu ranić siebie. – Uśmiechnęła się z nutą ironii. To... nie był niemożliwy scenariusz, ale wręcz karykaturalny w swojej prostocie. Jak bajka dla piskląt. Westchnęła bezgłośnie, próbując pozbyć się tej chwili uniesienia – przerysowane przykłady zapewne nie przemówią do Su. Może przemawiały tylko do jej naiwności.
– Sam musisz ocenić, czy wolisz tę łatwą, czy tę trudną opcję. Która będzie... ciekawsza, czy bardziej rozwijająca, czy bezpieczniejsza. Czy chcesz się kierować tym, czego chcesz czy tym, co uważasz za logiczne – mówiła już bardziej nieśmiało, jakby nie chciała narzucać swojego spojrzenia. – Smoki mają w sobie zbyt dużo niewiadomych, żeby je ocenić z dystansu – skomentowała jeszcze półgłosem, kierując zaskakująco badawczy wzrok na Su. I to było w nich najgorsze, i sama sobie z tym nie radziła. Cóż.
Obca Idea
Srebrzysty staw
: 30 cze 2023, 19:59
autor: Ostatnie Mrozy
Wewnątrz swojej głowy Su wił się i czuł jak przypalany słońcem piskorz wyciągnięty na brzeg jeziora, a sama myśl o otwartej rozmowie na temat swoich uczuć była dla niego tak abstrakcyjna jak podróż na powierzchnię księżyca. Niemniej jednak wyglądało na to, że musi zacząć tą podróż planować, bo po prostu nie miał innego wyjścia. Zwłaszcza teraz po tym co usłyszał.
– Gdyby chodziło tylko o moje własne uczucia, nie miałbym z tym problemu. – powiedział z przekonaniem. – Jestem gotów przyjąć konsekwencję swoich działań, o ile dotyczą tylko mnie. Gorzej jeśli mogą odbić się na innych, zwłaszcza jeśli sami nie pchali się w moje sprawy. – dodał, milknąc na dłuższą chwilę. Złość powoli z niego wyparowała, zastępowana przez poczucie bezsilności. Czuł się stojąc u podnóża góry i spoglądając w kierunku jej szczytu, który spowity był mgłą. Ugh, pierwsze kroki zawsze były najbardziej męczące i frustrujące.
Zamyślił się na jej kolejnymi słowami. Byłoby prościej gdyby wiedział czego chce, wtedy mógłby pewnie próbować rozpracować to na logikę. Problem był w tym, że po prostu tego nie wiedział. Sfera emocji była dla niego trudna i pełna zdradliwych meandrów. Bezpieczniej pewnie byłoby nie pokazywać się Szronowi więcej na oczy i po prostu porzucić całą sprawę. Nie sądził by uzdrowiciel żywił do niego jakieś uczucia, to on sam zachowywał się jak kretyn. Rozwijająca i ciekawsza... Zawsze żył w przekonaniu, że jako odkrywca i badacz musi eksperymentować i sprawdzać zagadnienia na własnej skórze. Nawet jeśli potencjalnie może się to dla niego zakończyć katastrofą.
Skoro w tym ciemnym i niepokojącym morzu emocji nie miał niczego innego, może właśnie to przekonanie powinno być tym co mogło wskazać mu drogę? W tej sytuacji cokolwiek było lepsze niż nic.
– Wygląda na to, że nie mam przesadnie dużego wyboru. – powiedział zdecydowanie, podnosząc się z podłoża i otrzepując lekko. Musiał przygotować się na wyprawę na księżyc i miał już w głowie pewien plan. – Dziękuję Ci Arel, nakreśliłaś mi wyraźniej parę rzeczy. – powiedział spoglądając na zastępczynię. – Nie będę dłużej Cię zatrzymywać. – dodał, kłaniając się jej lekko łbem, a po krótkim pożegnaniu zbierając do odejścia.
//zt
Gorzki Miód
Srebrzysty staw
: 24 lis 2023, 18:35
autor: Bezsenne Noce
....Niebo było już ciemnoszare, gdy po całym dniu zwiedzania Szklistego Zagajnika zatrzymała się nad stawem, by nieco odetchnąć. Musiała uporządkować myśli, zebrać wszystkie obserwacje i spisać je w notesie. A jednak, kiedy położyła się nad wodą i podparła podbródek dłonią, zapomniała o wszystkim.
Rozmarzone spojrzenie zawiesiła na parze łabędzi. Piękno ich oddania i miłości było tragiczne, kiedy pozbawiony drugiej połówki ptak często umierał z żalu i tęsknoty, głodząc się; stopniowo opadając z sił. Ściągnęła wargi w cienką kreskę i przełknęła ślinę, odkładając te rozmyślania na bok.
Sięgnęła do elegancko wykończonej torby, z której wyjęła jeden z trzech notesów. Ten oprawiony był skórą o odcieniu bladego szafiru. Na przodzie wyżłobiony był chaber, zaś z tyłu wtopiony i zalakierowany w okładkę. Powąchała przedmiot. Uwielbiała zapach papieru, który natychmiast dodał jej energii.
Sięgnęła po pióro i... zaczęła pisać.
/Yngwe.
Srebrzysty staw
: 25 lis 2023, 1:53
autor: Pryzmatyczny Kolec
....To był długi dzień na spacerze. Czas ten mijał nieubłaganie. Blada twarz Immanora znikała za chmurami i horyzontem. Długie promienie przebijały się leniwie przez szare chmury i liście otaczających mnie drzew i krzewów. Kroczyłem w tym spektaklu łapka za łapką. Po tym czerwonym dywanie zwiędłych liści. Czułem, jak wszystko chyli się ku nocy. Sporawy księżyc wstawał zza chmur. Ten widok... Te otaczające mnie dźwięki. Przypominały, wręcz nachalnie wpychały mi lęki tamtego żywotu. Myśli i sceny powracające. Coraz mocniej zrozumiałe wraz z dziennikami. Przynajmniej tymi, do których się dobrałem pod nieobecność papcia czy mamci...
....Nie zauważyłem kiedy skończył się las, a zaczął się drobna plaża przed stawem. Kolejny krok, a ostanie promienie słońca juz znikły. Pozostawiając me oblicze. Nagie i bezbronne pod Tym Niebem i Tymi Gwiazdami. Spojrzałem w nie. Widziałem je tyle razy. Tyle oddechów moich widziało, a ja nadal czuję skruchę, zachwyt i wewnętrzny ból. Nie minęło wiele, a ja nadal... Kolejny krok. Piasek uginał się pod moim ciężarem. Kolejny oddech, a chmury się trochę rożrzedziły, ukazując więcej niż ksieżyc. Widząc wiele. Konstelacje, które znałem. Te, które wołały i ... Spojrzałem przed siebie. W mroku ujrzałem biel, niczym ducha. Możliwe, ze mnie nie zauważyła. Ta sytuacja była dla mnie dziwnie znajoma. Wiatr milczał, pozostawiając lekki szum wody i skrzypot pióra targanego po pergaminie. Nie chciałem jej przeszkadzać. Nawet nie byłem pewien czy zjawa, czy smok z krwi i kości. Usiadałem w ciszy na piasku. Owinąłem ogony wokół łapek i w spokoju czekałem, aż ukończy swój tekst...
Lynlaen
Srebrzysty staw
: 30 lis 2023, 17:31
autor: Bezsenne Noce
....Kiedy tylko pierwsze zdanie pojawiło się na kartce, jej myśli znowu powędrowały gdzieś indziej. Nie mogła się skupić. Westchnęła bezdźwięcznie, podparła prawy policzek dłonią i dmuchnęła w jasny kosmyk opadającej po oku grzywki, która posłusznie podskoczyła do góry i opadła na bok. Postukała się palcem, myśli kierując ponownie ku parze łabędzi, po czym lewą dłonią wsunęła notes z powrotem do torby i wyciągnęła z niej drugi, jasnomorelowy.
Z cichym cmoknięciem otworzyła wnętrze i skupiła wzrok na czystej stronie, którą zaczęła zapisywać.
"Znów odpływam myślami, gdzieś daleko. Bez Brozoja obok ciężko jest mi się skupić na tym, co ważne, kiedy wkoło dzieje się tak wiele. Może powinnam zrobić sobie przerwę? Najpierw się zaaklimatyzować, zapoznać z nowym miejscem. Próbując pochwycić dwie sroki na raz, w dłoni pozostaną mi tylko pióra z długich ogonów, miast całych ptaków."
Dotknęła palcem kartki, a na jej powierzchni wypalił się symbol - kontury dwóch lecących ptaków.
"Imiona Wolnych Smoków przypominają mi nazwy dzieł sztuki. Niektóre zdają się wychwalać naturę, inne podkreślają wątpliwości, obawy i problemy. Zadają nieme pytania, bądź stwierdzają fakty oraz istnienie czegoś, co towarzyszy każdemu z nas. Dlaczego? Nie wiem. Z początku sądziłam, że chcą w ten sposób imitować ludzkie imiona i nazwiska. Później, że są to jedynie tytuły. Jak zamierzchłych czasów sięgają tutejsze tradycje?"
Pod tym tekstem wypaliła kolejny znak, większy niż poprzedni. Jeden smok, z koroną na głowie, siedział dostojnie. Spoglądał w dół, na drugiego, który padał przed nim pyskiem, rozkładając skrzydło w formie nie tyle ukłonu, co gotowości do przyjęcia ślubów i złożenia przysięgi.
Imitacja ceremonii.
– Jesteście tak prości... i tak złożeni zarazem – wyszeptała mrukliwie pod nosem, sama do siebie.
/Yngwe.
Srebrzysty staw
: 06 gru 2023, 0:07
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Wpatrywałem się w ciszy i spokoju na zjawę bądź smoka z krwi i kości. Ta chwila, ten czas pod bladą twarzą księżyca i orszakiem gwiazd... Nie przeszkadzałem bytowi w pisaniu wierszu, nie chcąc jakkolwiek odtrącić jej myśli od kreacji twórczej. Widząc, jak kończy i mruczy do siebie, zrobiłem niepewny krok. Jeden. Drugi. Zmieszałem ten dystans, aż zatrzymałem się za nią. Im ogony nas dzielące były krótsze, tym byłem bardziej skonfundowany materialnością tego co przede mną stoi. Czułem od niej woń słońca, lecz i to mogło być złudzeniem... Usiadłem cicho na piasku, starając się jakkolwiek nie wydać dźwięku. Owinąłem ogony wokół łapek i cicho wpatrywałem sie swoimi czterema oczami, tak widocznymi w tym mroku...
Szlachetna Łuska
Srebrzysty staw
: 15 lut 2024, 16:50
autor: Mistrz Gry
Yami spokojnie sobie spacerował przez Tereny Wspólne, może miał ochotę rozprostować swoje łapy, a może w tych kilku dnia, o tej specyficznej porze roku... coś sprawiało, że aż kończyny same go niosły? Jakaś mistyczna i przyjazna aura wzywała go. O ile wierzył w takie rzeczy!
Początkowo nie widział nic niezwykłego, ba, wręcz wydawało się aż zbyt cicho. Ani jednej żywej duszy, gdy jednak dotarł do Szklistego Zagajnika, coś zwróciło jego uwagę. Niecodzienny zapach spalenizny. Jednak nie widział ani jednego spalonego drzewka, czy krzaka, więc zaczął rozglądać się bardziej uważnie na boki i zauważył ogniste i lekko zwęglone ślady. Pierwsza myśl? Spaleniec! Jednak tamte jeszcze dodatkowo pachniały trupami, więc to nie mogło być to. Już zapewne zaczął się poddawać, gdy w pewnym momencie zza krzaków wyskoczył mu smok, do tego... CAŁY W OGNIU. Dosłownie, stworzony z płomieni! I co jeszcze dziwniejsze, do złudzenia przypominał jego dziadka, Astrala. Wszystko się zgadzało, grzebienie, nawet ta specyficzna blizna na pysku. To mógł być tylko Ognisty Astral.
– Witaj nie-ognisty wnuku! Przyszedłem z tobą pogadać o ognistych pszczółkach i kwiatkach. – Powiedział i położył mu łapę na barku, była dosyć gorąca, ale nie na tyle, by zadać Yamiemu jakieś rany.
– Pssst, tylko nie mów twojemu prawdziwemu dziadkowi, że uciekłem z jego śmietnika, to tajemnica, że się wymykam. Gdyby się dowiedział, to by mnie wrzucił do wody znowu, hahahah. – Zaśmiał się i rozejrzał się na boki, żeby się upewnić, że nie ma tutaj prawdziwego Astrala, który schowałby go z powrotem do amuletu. To bardzo długa historia dla osób niewtajemniczonych, ale można powiedzieć, że brali w tym udział orkowie, magiczny kowal i szczurzy piraci.
– Widziałem jak próbowałeś swoich sił z takim jednym samcem ze Słońca i aż mi się przypomniało, jak podrywałem Ognistą Goździk... nie no, nie, Ognista Goździk nie istnieje, chyba, że w moich marzeniach, hahahah. No, ale wracając! Od tego jestem, żeby wspierać swoje nie-ogniste wnuki, skorzystam ze swoich znajomości i olbrzymiego majątku, żeby wam pomóc i zorganizować randkę nad randki, ale ty będziesz podejmował wybory! O tej porze roku wszystko jest możliwe! Wchodzisz w to? – Wyciągnął ku niemu dłoń i uśmiechnął się, głaszcząc drugą Ognistego Włochatka, którego sobie przywołał. Czy Yami mu zaufa, czy uzna, że Ognisty Astral uciekł właśnie ze szpitala psychiatrycznego i wypadałoby to zgłosić?
Niebanalnie Kuszący
Srebrzysty staw
: 15 lut 2024, 17:54
autor: Tęcza nad Wodospadem
Ano szedł sobie i nic a nic nie spodziewał się podobnej przygody. Czy istniał smok który szedłby sobie przez las i myślał "na zadek Lahae ciekawe czy za zakrętem spotkam coś co nie miało prawa istnieć"? Swoją drogą nawet jeśli Yami miał podobne myśli to raczej spodziewał się kogoś... wyższego, pachnącego dzikością, z grzywą jak u lwa i ognistym spojrzeniem. Oh boski Uessasie na pewno wtedy na jego mordkę wypłynąłby wcale nie mniej boski i rozanielony uśmieszek. Tak jednak nie było. Śnieg trzeszczał mu pod łapami, a tu nagle ślady ognia i bum, dziadek w ogniu. Pierwsza myśl była zdrowa. Yami wyczarował sporych rozmiarów kulę wody i walnął w stojącego przed nim ognistego smoka. Zrobił to zaraz po powitaniu. Jeśli to faktycznie był dziadek to lepiej go zgasić, nie?
Cokolwiek nie wydarzyłoby się później... Yami postanowił wysłuchać ognistego nie-dziadka śmieciarza. Zwęził tylko powieki w wyrazie podejrzliwości.
Słysząc o podrywach, a co więcej, podrywach babcia i dziadka. To nie istotne, że mowa o ich ognistych odpowiednikach! Yami niemal sam się zapalił. Ze wstydu, może zażenowania, ale przede wszystkim ze wstydu. Co było dziwne, przecież on nie miał wstydu. Skrzywił się czując żar na policzkach.
– J... ja nie wiem czy... Czy to będzie zawierało dużo szczegółów z życia d... dziadków?
zająknął się jak nigdy i błagał Immanora, Thahara, Nenyę i resztę bogów oby tak nie było. Czy z zażenowania można było umrzeć? W sumie mogło być gorzej... to mógł być ognisty nie-tata śmieciarz...
– Jeśli nie to zaintrygowałeś mnie nie-dziadku ogniku śmieciarzu.
dodał by nie rozsierdzić bądź co bądź oblanego wcześniej wodą bytu.
Srebrzysty staw
: 16 lut 2024, 16:11
autor: Mistrz Gry
– Gaaaghhh! – Rzucił po tym, gdy woda na niego spłynęła, wziął głęboki wdech i zaświecił się bardziej na czerwono, ogień przybrał też taką barwę, po chwili maddarowa ciecz wyparowała, a przynajmniej dawała takie złudzenie.
– Ufff, na szczęście ogień zawsze pokonuje wodę, pamiętaj o tym nie-ognisty wnuku. – Westchnął i z powrotem skupił się na głównym celu, czyli ustalaniu kwestii podrywania! W tym samym momencie jego kolega Ciumkacz pomagał Batsu, a potem kto wie? Może razem znajdą trzecią ofiarę, której być może pomogą znaleźć drugą połówkę?
– Zależy czy chcesz poznać przepis na słynne, ogniste, ślimacze frytki. – Wytłumaczył. Są jeszcze lepsze od tych klasycznych, przygotowywanych przez Goździk. Do tego podawało się je w ogniu! Jak w tych ekskluzywnych daniach robionych przez Gordona Baranomówcę (Ram-say)
– Wszystko zaczyna się od początku. – Powiedział i aż na chwilę znieruchomiał. – Rany, ale to było głębokie, dobra. Potrzeba jakiejś iskierki, przygody! Nic tak nie łączy jak wspólne przeżycia, prawda? Okej, dobra, co my tu mamy. – Wyciągnął kawałek papieru z torby, który automatycznie spłonął, Ognisty Astral więc rzucił pod nosem jakieś "no tak" i kontynuował czytanie, jakby z niewidzialnej kartki.
– Polowanie na wampira, szukanie trumny, struganie kołków, wspólne poszukiwania czosnku i przebijanie drapieżnika na wylot. Nic tak nie trafia do serca jak przebicie innego, u wampira. Opcja druga, wymyślę NAJBARDZIEJ skomplikowaną zagadkę, jaką widział ten świat, a potem podam ci rozwiązanie, a ty ją złamiesz, pokazując, żeś najbystrzejszy! Zaimponujesz mu, mówię ci. A teraz ekhem, nie chwaląc się, mam zamiłowanie do aktorstwa, nie-ognisty wnuku! Zostaniecie napadnięci przez GANG ŚMIECIARZY, obronicie się wzajemnie, a potem śmieciarze będą was błagać o litość i uciekną, przysięgając zemstę. Opcja na przyszłość, widzisz. No, albo po prostu znajdę jakieś ładne miejsce i obu was tam zaproszę. – Powiedział i przewrócił niewidzialną stronę swojego notesu.
– Teraz czas drugi etap! Czasami zazdroszczę, że twojemu nie-ognistemu dziadkowi nie-ognista Goździk tak gotuje, widzisz? To połączy każdego. Mam do zaoferowania najwspanialszą kuchnię gnomów, egzotyczne potrawy z miasta piratów o zróżnicowanych smakach, ale to nie wszystko! Mój specjał, ogniste, ślimacze frytki podane do stołu. A na koniec JEDZENIE PRAWDZIWYCH WOJOWNIKÓW. Mam wtyki w wiosce orków, tych waszych orków. Potrawy tak ostre, że palą jelita, mięso które dosłownie może zabić, chyba, że odpowiednio się je oddzieli. Woda ognista, stworzona z agawy, mmm. – Wytłumaczy i aż oblizał się.
– A potem muzyka. Myślę znowu nad czymś gnomim, jakieś piosenki cygańskie! Orkowe odgłosy wojennych rogów i szamańskie rytmy. Pirackie piosenki z tawerny, albo znowu, moja solówka. Na koniec mu coś dasz! Myślałem o jakimś ładnym naszyjniku, kamieniu szlachetnym, o na to mnie by się poderwało widzisz, ja kolekcjonuję, mam prawie wszystkie, tylko kilku z loterii mi brakuje. Kwiaty, kto nie lubi kwiatów? Możemy wybrać jakieś egzotyczne! Może jakaś ładna chustka, podobna do tych, które masz? Oczywiście będę siedział gdzieś w krzakach i dawał ci okejki, czy dobrze gadasz! Swojemu ognistemu dziadkowi możesz zaufać. – Wytłumaczył.
1.Wstęp – Wampiry, zagadki, gang śmieciarzy, czy klasyczne spotkanie?
2. Kuchnia gnomia, piracka, zabójcze dania orków, czy specjał Ognistego Astrala?
3. Muzyka cygańska, pirackie nuty, szamańskie rytmy, czy solówa Ognistego Astrala?
4. Prezent w postaci naszyjnika, rzadkiego kamienia szlachetnego, specjalna chusta, czy kwiaty dla prawdziwych facetów?
[Stwórz własną randkę dzięki firmie Ognisty Astral & Ciumkacz & Partnerzy. Uwaga, nie przyjmujemy reklamacji za ewentualne pobicie przez potencjalną drugą połówkę]
Niebanalnie Kuszący
Srebrzysty staw
: 23 lut 2024, 12:07
autor: Tęcza nad Wodospadem
Dobra, dobra. Ogniste ślimaki to on mógł sobie wsadzić. Nikt nie robił lepszych od babci Goździk więc już wiedział, że kłamie. Jak w ogóle śmiał się do niej porównywać. Nikt nie mógł się równać z jej gotowaniem! Yami zmarszczył brwi ale słuchał dalej swojego ognistego nie-dziadka śmieciarza ciekaw co dalej powie.
Słuchając coraz dziwniejszych pomysł które zakładały coraz więcej walki Yami otwarł lekko pysk i zwęził powieki. Czy aby na pewno ognisty nie-dziadek śmieciarz znał się na rzeczy? Od kiedy rzucanie swojego życia na szale było romantyczne?! Gdzie pasja, kwiaty, alkohol dwunogów, ładne zapachy, gwiazdy... aaah ileż pięknych rzeczy mogło zaistnieć, a on dawał mu walki?! FUJ. Nie mógł jednak dojść do słowa, bo nie-dziadek pędził dalej w swoich słowach i planach. Miało się ochotę krzyknąć stój, ale Yami był na to zbyt kulturalny.
Oh? Jedzonko brzmiało dobrze tylko... może nieco mniej zabójcze?
– Czekaj ognisty nie-dziadku śmieciarzu podający się za Astrala. Czy nie możemy przejść od razu do posiłku który nie wypali nam pysków? Albo nie wiem... do szukania składników na ten obiad. Albo... to wizyty w mieście dwunogów by zdobyć piękne nakrycie na stół, wazony, zastawę, świeże jedzonko, modne ubranie i inne korale.
na samą myśl aż mu oczy zaświeciły. Polowanie na cichy brzmiało lepiej niż polowanie na wampira! A potem obiad i spadające gwiazdy!
– Taaa...
słysząc o zaufaniu i radach ognistego nie-dziadka śmieciarza jakoś śmiał wątpić. Co prawda dawał dużo pomysłów ale wiele z nich było... totalnie nie w guście Yamiego, a wiadomo, że on miał najlepszy gust!
– Cicha melodia, nucenie driad albo elfów wystarczy. Nie chce hucznej imprezy bo nie będę mógł z nim gadać. Na zadek Thahara nie-dziadku ty serio w taki sposób poderwałeś nie-babcię ognistą?
Ech, skoro musiał coś wybrać z listy to niech będzie, ale te pomysły... na bogów. Skąd się ten ognisty typ urwał!?
– Dobra niech więc będzie zagadka bo brzmi najmniej groźnie. Spotkanie brzmi jak jakaś podpucha w stylu ognistych frytek. Kuchnia piracka bo egzotyka jest modna. Muzyka będzie problemem bo nie chce nic głośnego... Dasz radę coś takiego zrobić? I oczywiście, że chusta. Ubrania to moja pasja więc pasują jako prezent ode mnie.
powiedział ostatnie z dumą wypinając pierś.
Srebrzysty staw
: 14 sie 2024, 16:13
autor: Jesienna Migracja
Zakołowała kilka razy, przymierzając się do lądowania. W końcu osiadła na polanie, tuż przy strumyku i natychmiast podeszła do niego, wspierając się na łokciach skrzydeł. Zniżyła łeb i napiła się z lubością. Woda orzeźwiała, nawet jeśli nie była tak zimna jak górskie źródło, przy którym rozmawiała z jej nowym przewodnikiem. Z westchnieniem uniosła łeb i rozejrzała się dookoła. Wciągnęła powietrze parę razy, węsząc niczym sarna wietrząca zagrożeń. Czuła przytłaczającą wprost obecność smoków – ciągłą i ciągłą, przeplatające się zapachy dwóch, nie, trzech grup? Otworzyła lekko pysk, pozwalając językowi zasmakować dodatkowo powietrza. Tak, grupa do której myślała dołączyć była jedną z trzech. Uśmiechnęła się pod nosem. Do miejsca tak prześmierdłego smoczymi ciałami raczej nie przyjdzie ani drapieżnik ani rozsądna zwierzyna.
Usiadła wygodnie na zadku i wsadziła tylne łapy do wody, pluskając wesoło. Odruchowo jednak nasłuchiwała, bowiem starych nawyków smok nie pozbędzie się tak z dnia na dzień...
Cisza po Lawinie
Srebrzysty staw
: 14 sie 2024, 17:11
autor: Cisza po Lawinie
Wyglądała jak zmokła kura, gdy tak spacerowała z Taucherem, który nieustannie oblewał ją zimną wodą z trąby. Bealyn niby zrzuciła już białe, zimowe futro, a jednak upały tak mocno dawały jej w kość, że nie potrafiła wytrzymać dłużej niż paru oddechów bez ciągłego namaczania. Może naprawdę powinna poprosić dziadka o zamianę gruczołów na skrzela? Morska krew i tak w niej płynęła, tylko była niewidoczna gołym okiem...
Jej przemyślenia przerwał dźwięk chlupania wody. O, ktoś był w okolicy? Poszła nad pobliski strumień to sprawdzić, i jakież było jej zaskoczenie, gdy ujrzała najnowszy nabytek Ciirioha. Kojarzyła te barwy z przekazu mentalnego.
– Cześć – przywitała się, nawet nie otrzepując się z najnowszej porcji prysznica. Kątem oka zerknęła na mamuta, któremu aż zaświeciły się oczy na widok innego smoka. Sam posłał uzdrowicielce pytające spojrzenie, mówiące "oblewamy? mogę? proszę? tak?". W odpowiedzi jednak niemo pokręciła pyskiem. Nie wątpiła, że taplanie się w nagrzanej przez upały wodzie było mało przyjemne, ale niespodziewany wytrysk lodowatej wody żywiołaka pewnie też byłby niemile widziany.
Skupiła się na smoczycy.
– Sikorka, dobrze kojarzę? Spijający przekazywał stadu. – Przestąpiła z łapy na łapę. – Jestem Bealyn, uzdrowicielka Ziemi – przedstawiła się, głaszcząc prawą łapą zimne uszko żywiołaka.
Srebrzysty staw
: 15 sie 2024, 9:52
autor: Jesienna Migracja
Przybycie nieznajomej zanotowane zostało przez wszystkie zmysły Sikorki. Wpierw usłyszała odgłosy chlupania, przekręcając łeb w stronę drzew. Zanim jednak zauważyła przybyszów, do jej czułego nosa doleciała woń mokrego futra. Z zaintrygowaniem obserwowała linię drzew, póki nie wyłoniła się z niej rosła samica, z baranimi rogami i jakże przewidywalnie – porośnięta sierścią. W tym momencie zapach stał się tak dotkliwy, że Sikorka poczuła smak mokrej sierści na języku.
Wszystko to jednak nikło wobec interesującego towarzysza, który kroczył obok nieznajomej. Błękitno-białe zwierzę, z długim nosem i obrośnięte sierścią... A do tego mokre! W taki upał. Oboje z resztą byli, ale miała dziwne przeczucie, że nie miało to nic wspólnego z okolicznym strumieniem.
– Cześć. – duknęła, aż w końcu udało jej się oderwać łakome prawie spojrzenie od słoniątka – Tak, Sikorka! Bogi daszą, przyszły myśliwy na usługach Ziemi. Miło cię poznać matulu, obym spotykała Cię tylko w formie przyjacielskich pogawędek!
Wyszczerzyła wesoło zęby, oczywiście nawiązując do profesji smoczycy. Sikorka unikała zranień, bowiem nawet pomniejsze rany wśród górskich pustkowi mogły być wyrokiem śmierci. Nigdy więc nie była leczona przez "uzdrowiciela" i nie spieszyło jej się, będąc szczerym.
Spojrzenie powędrowało znowu w bok, obserwując słonika. Ostrożnie wstała, wspierając się na zgiętych skrzydłach i podeszła bliżej do duetu.
– Przepraszam matko, ale co... Kto. – poprawiła się twardo, bowiem zwierzę wyglądało jak przyjaciel smoczycy i kontynuowała – Kto to jest? Oczy nie widziały takiego stwora.
Błysnęła kłami w przyjacielskim uśmiechu do słonika, zniżając łeb na jego poziom. Dopiero teraz zauważyła, że jego kły wyglądały jak wykonane z lodu i wydała z siebie pewne fascynacji westchnienie.
Cisza po Lawinie
Srebrzysty staw
: 15 sie 2024, 16:07
autor: Cisza po Lawinie
Zamrugała słysząc dziwną manierę smoczycy.
– Em... "matulu"? "M-matko?" – powtórzyła, wyraźnie skrępowana tym określeniem. Zdecydowanie wolała, aby nie mówiły tak do niej smoki, które nie były jej dziećmi. Czuła się z tym dziwnie. – Mów do mnie po imieniu, proszę. – Miała nadzieję na bezkonfliktowe załatwienie sytuacji. Nikogo przecież nie zmusi do niczego.
Przeniosła spojrzenie na Tauchera, który znów wywijał wesoło trąbą, podlewając trawę wokół.
– To żywiołak wody. Mój kompan, Taucher. Przybrał formę mamuta. To ogromne, niemal niezabijalne stworzenia z dalekiej północy – wytłumaczyła, przysiadając w miejscu. Na palec nawinęła sobie długi, zmoczony polik i wycisnęła z niego część wody. Nie wiedziała dlaczego, i tak zaraz zamoczy się ponownie. Być może to taki odruch. – Wspomniałaś o byciu myśliwym... masz na myśli łowiectwo, racja? – spróbowała zmienić temat. – Przyda się pomoc. Ostatnio nasz główny żywiciel, niestety, zmarł we śnie. Sama bym się tego podjęła, ale nie mam tyle czasu będąc jeszcze uzdrowicielem, więc... – ucięła, a w jej głowie pojawiać zaczął się mentalny diagram Venna. Gdyby tak zaprowadzić Sikorkę do kwarców...? To samo zrobiła z wieloma innymi smokami, więc czemu by nie tutaj. Najwyżej okaże się to zmarnowaną inwestycją, gdyby wywerna nie znalazła tu dla siebie miejsca na dłużej.
Srebrzysty staw
: 15 sie 2024, 17:10
autor: Jesienna Migracja
Speszyła się nieco na skrępowanie Uzdrowicielki i gdyby miała uszy, pewnie by je po sobie położyła. Ostatnie co chciała, to ją obrazić! Ale zerknęła tylko z uśmiechem niepewności zaczynając tłumaczenia.
– U nas to matulu albo cioteczko się mówiło do starszych, taki wyraz szacunku. Bo tak na ty od razu to i można w pysk dostać. – odpowiedziała ugodowo, zaraz jednak prędko dodając – Ale Bealyn to bardzo ładne imię, będę szczęśliwą mogąc tak się do mat... Ciebie zwracać.
Widać było, że wyuczone manieryzmy czasem jeszcze wychodzą, ale młoda się starała. Była uprzejma, nawet jeśli nieco w nieokrzesana w mowie. Życie ja nauczyło, że czasem by uniknąć kopa, warto było ugiąć karku. Przekręciła łeb na bok zaintrygowana, słysząc o kłopotach Ziemi z wyżywieniem. A to jej się trafiło! Uderzyła we właściwy punkt widać, w rozmowie z wujaszkiem Barwą. Już ona ich podtucze ładnie, a potem jak stanie na jej drodze jakiś wróg to tylko skrzyknie i się zlecą na jej obronę! Tak można żyć, pod skrzydłem silniejszego i bez obaw na jutro. Z resztą nawet medyka mieli, czyż nie? Następnym razem jak się rozkaszle, to nie będzie trzy księżyce cierpieć, tylko się zgłosi i o, po ptokach.
– Przykro słyszeć, świećcie Pańscy nad jego duszą. – powiedziała sentencjonalnie, przywołując na pysk poważny wyraz. W głębi duszy jednak wcale jej smutno nie było, bo śmierć głównego łowcy znaczyła, że tym więcej pola do popisu dla niej. Zaraz też pokiwała łbem, mówiąc nieco luźniej – I tak, łowiectwo, a jak. Tropić umiem i gęstwiny użyć jak przebrania. – zaczęła wyliczać – Zakraść, zabić i obrobić na porcje. Znam też jadalne rośliny, jakby głód do muru przyparł. Niedługo będzie sezon na gruszki, może coś się zerwie. – błysnęła kłami łobuzersko bo wiedziała, że są smoki co by ją wyśmiały za nawet propozycję karmienia ich owocami. Dobrze wybadać z Uzdrowicielką temat w Stadzie Ziemi. Ona to i podgniłe jabłka jadła, kiedy nie było czym zapełnić pustki w żołądku.
Złowiła ruch białej sierści i znów złapała się na tym, że obserwowała ciekawie mamuta, notując w myślach nazwę zwierzęcia.
– Mamutów nie znam. A żywiołak... Tylko słyszałam o takich. Zresztą mądra głowa omijała miejsca, gdzie je widziano. – obróciła się w stronę samicy i stwierdziła rezolutnie – Mięsa z nich żadnego, ino przypalony albo przymrożony kuper z tego spotkania się wynosi, to i po co guza szukać. Ale ten tutaj przyjazny jakiś i taki ładny. Ciekawy. Czy kompan znaczy przyjaciel? W lato pewnie pociecha, mmm?
Ostatnie słowa powiedziała prawie tęsknie, spoglądając na wodę lejącą się z trąby. Mieć przy sobie przenośne źródło ochłodzenia w taki gorąc, szczególnie pokrytym sierścią jak Uzdrowicielka!
Cisza po Lawinie
Srebrzysty staw
: 16 sie 2024, 22:21
autor: Cisza po Lawinie
– Rozumiem. Ale... no, wolałabym po prostu moje imię – wymamrotała nieśmiało. Nie chciała dodawać, że czuła się źle, gdy nawiązywano do jej wieku. Wcale nie była jakoś bardzo stara. W porównaniu z Astralem czy Strażnikiem, można ją nazwać wręcz pisklęciem. – Dziękuję – dodała jeszcze, gdy wreszcie Sikorka odpuściła temat.
– Jej – bąknęła smutno. – To była cudowna smoczyca. Najlepszy łowca Wolnych Stad. Będzie jej brakować. – Z Goździk nie miały ostatnio za wiele kontaktu, lecz Bealyn zawsze mogła na nią liczyć. Jej ślimacze frytki przeszły już do legendy, a do tego łowczyni zwyczajnie dbała o dobro każdego, często ponad własne. Wieść o jej smoczym śnie ubodła uzdrowicielkę wyjątkowo mocno. Tak samo przecież straciła na koniec wiosny partnera. Cała ta rozmowa zrodziła w niej pewien pomysł. – Spotkaj się ze mną o świcie przy świątyni. To tam, w Dzikiej Puszczy, duża jaskinia, na pewno jej nie ominiesz. Coś ci pokażę – powiedziała, wskazując jednocześnie kierunek na północ. – Och, ale owoców tutaj nie zrywaj. Jedynie podnoś te z ziemi. Boginka natury boleśnie karze takie występki, traktuje te rośliny jak swoje dzieci – napomknęła jeszcze.
Taucher zrobił kilka kroczków bliżej i napiął trąbę, patrząc na wywernę wyczekująco. Był gotów oblać także ją! Lawina się delikatnie uśmiechnęła na ten rozczulający widok.
– Kompan... w sumie, tak. Choć wielu widzi w nich dodatkowe łapy do pracy, narzędzia. – Przesunęła spojrzenie na mamuta.
Srebrzysty staw
: 17 sie 2024, 14:46
autor: Jesienna Migracja
Zastanowiła się, czy nad jej własną śmiercią będą tak się rozpuszczać. Może jeśli nałowi wystarczająco zwierzyny to i jak po nią się zgłoszą bogowie, ktoś powie "To była cudowna smoczyca, nikt w Ziemi głodny nie chodził!". Sikorka nigdy nie rozpaczała nad utratą bliskiej osoby bo i nie miała nigdy nikogo bliskiego na długo, jak i nie straciła nikogo na kim jej zależało. Ciągłe zmiany miejsca, przeganianie jej z kąta w kąt nie służyły tworzeniu długich, wartościowych znajomości. Ból Ciszy, choć tak wyraźny, był jej całkiem obcy. Nie skomentowała, tylko słuchała.
– Świątynia w Dzikiej Puszczy? Oczywiście, będę. Zapytam w drodze gdzie to, bo ino pogubić się można tutaj. Każdy strumień czy kamień ma taką nazwę, a inną. – wyszczerzyła kły w rozbawieniu, po czym przekręciła łeb na bok zaintrygowana – Boginka natury, co? Aktywni ci wasi bogowie, że tak każdego smoka z pod jabłonki gonią?
Kiedy mamut podszedł bliżej posłała mu wesołe spojrzenie. Przyjrzała się jego trąbie, naprężonej i gotowej i chwilę zajęło jej pojęcie czego chce żywiołak. W końcu jednak jedno koło zębate pod czaszką zahaczyło z trudem o inne, nakręcając myśl na właściwe tory. Sikorka aż podskoczyła, zachwycona.
– O, to to, Taucher. Oblewaj! – przysiadła na zadnich łapach i rozłożyła skrzydła, przygotowując się na nadejście magicznego deszczu.
Cisza po Lawinie
Srebrzysty staw
: 18 sie 2024, 17:18
autor: Cisza po Lawinie
– Alaleya jest duszkiem, nie bogiem, ale jest starsza od naszych bogów i mieszkała w tych stronach zanim smoki w ogóle powstały – wytłumaczyła cierpliwie. – Wydaje mi się, że to taki zwrot grzecznościowy, nazywanie jej boginką. A czemu ma takiego fioła na punkcie natury.. nie mam pojęcia. Lepiej jednak nie robić jej na przekór, bo skończy się nie tylko bez zerwanych owoców, ale i z przetrąconą łapą. – Wzruszyła ramionami. Dla niej ta wiedza była równie pospolita co potrzeba oddychania, lecz rozumiała jak dziwne mogło się to wydawać dla kogoś z zewnątrz.
Taucher wyczekiwał w rytm nieistniejącej, upiornej muzyki trzymającej napięcie, gdy wreszcie Sikorka dała mu pozwolenie! Niezupełnie rozumiał słowa, więc dopiero dzięki więzi z Bealyn zrozumiał przekaz. Żywiołak zwinął trąbę, a potem ją wyprostował, strzelając strumieniem przyjemnie zimnej wody w pierś wywerny, mocząc ją od rogów po czubek ogona, dzięki rozpryskom.
Srebrzysty staw
: 19 sie 2024, 15:07
autor: Jesienna Migracja
Duszki... A to ci nowina. Dla niej dotąd wszystkie siły nadprzyrodzone to były bogi – mniejsze lub większe, ale boskie stwory. Tutaj widać stare, pomniejsze bóstwa nazywano "duszkami". Zapamięta.
Zanim zdążyła zastanowić się więcej, struga wody obryzgała ją w całości. Krzyknęła odruchowo, bowiem nie spodziewała się jak zimną wodę mógł przechowywać w swojej trąbie żywiołak. Zaraz jednak roześmiała się wesoło, nie chciała bowiem by mały mamut myślał, że zrobił cokolwiek źle. Wprost przeciwnie! Potrząsnęła łbem, potem szyją, a na koniec barkami, z lubością.
– Achhhhhh, Taucher! Dziękuję. – posłała mu zębaty uśmiech od ucha do ucha – To było mi potrzebne. Muszę się zaprzyjaźnić z jakimś twoim kolegą.
Pomrukując z zadowoleniem otrzepała się znowu. Zerknęła na starszą smoczycę. W głowie kłębiło jej się dużo pytań, na temat bogów, obyczajów, stad, historii... Postanowiła jednak zacząć od bliższego poznania jej nowej koleżanki – jeśli tak można było nazwać samicę starszą od niej co najmniej czterokrotnie.
– Rodzinę jakąś masz w Ziemi, Ciszo? – spytała uprzejmie, przekręcając łeb i świdrując czerwonymi ślepiami rozmówczynię.
Cisza po Lawinie