Samotny pagórek
: 26 wrz 2025, 22:05
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Dojrzały rodzic prawdopodobnie pochyli łeb, wierząc w niewinność swojego dziecięcia. Będzie się kajał, pozwoli na ścięcie żeby tylko chronić niewinność dziecka. Przecież to tylko wypadek. Ile matek słyszało ten tekst? Jak wiele z nich było po drugiej stronie barykady? Wypadki miały to do siebie, że chodziły po smokach, a dzieciaki miały naturalny talent do wpadania w nie częściej niż w dziury.To tylko niewinna zabawa. Niewinna zabawa, która skończyła się tragedią. Czy można było jej uniknąć? Kłamstwo powtórzone tysiąc razy ponoć stawało się prawdą, więc jeśli by tylko niezmiennie upierać się przy swojej wersji... Czy w ten sposób można wytłumaczyć każdy zły czyn?
Nie dało się jednak ukryć, że właśnie przez wierzenia być może wiele piskląt mogło osiągnąć dorosłość. Może w ten sposób kształcił się instynkt samozachowawczy. Letharion umykał rodzicom, łaził po drzewach, spadał z nich, wracał brudny, ale jego wyprawy zawsze kończyły się w czułych, matczynych ramionach. Co prawda modlił się w duchu żeby jego pisklęta (o ile kiedykolwiek będzie jakieś miał) nie miały podobnych zapędów do wycieczek. Jednak dzięki temu poznał przyjaciół, członków stada, pierwsze smaki adrenaliny.
Niektórzy jednak nie mieli tego szczęścia. Zasypiali i nigdy nie budzili się ponownie. Jego siostra również spała dłuższy czas...
Oh więc nie widział śniegu? Czyli był zdecydowanie młodziutki. Przez chwilę jego umysł wertował w pamięci do jakiego wieku nie mógł zjeść pisklęcia, ale szybko odgonił tą myśl. NIE WOLNO. Przecież nie był jakimś barbażyńcą, był dumnym wojownikiem Mgieł! Co prawda nadal adeptem, ale to tylko szczegół.
Koszmar nic nie robił sobie ze śmiesznego zachowania młodzika, nawet nie myślał, że dzieciak może nadal zakładać, że ten chce go zjeść. Gdzieś z tyłu głowy miał świadomość, że Ĉielo może czuć się nieswojo z obcym, dorosłym smokiem o wątpliwej aparycji, ale kompletnie nie zakładał, że ten przeżywa taką wewnętrzną walkę.
-Perła siostra. Łaknący zna, przyjaciel.
Chyba mógł to tak określić.
Cóż, ktoś kto nazwał się Trupim, nie nazwał się tak bez powodu. Już chciał wytłumaczyć, że Mgliste imiona są sekretem i tylko stado może je znać, kiedy... A cóż to za zuchwałość?! No to zaczynamy teatr.
Czując na pysku mokry język malca, zawył boleśnie i padł na bok z wywalonym jęzorem. Zamknął oczy i udawał, że ten niecny atak powalił go na amen. Nawet oddech wstrzymał dla lepszego efektu.
A Ĉielo? Na jego języku na pewno pozostał smak goryczy przeplatającej się z kwaśnymi nutami. Czy poczuł szczypanie na języku?