Strona 35 z 35
Liściaste rozstaje
: 19 lut 2025, 8:10
autor: Lśniąca Toń
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Szepcząca Łuska przyjęła jego słowa ze spokojem, nie odwracając wzroku. Rozumiała jego prośbę i wiedziała, skąd się brała. Nie było w tym niczego, co mogłoby ją zdziwić – sama również myślała o tym, co oznacza jej decyzja. Przez chwilę w milczeniu pozwalała, by szum wiatru i trzask opadającego śniegu otuliły ich rozmowę, jakby same chciały nadać jej ciężar.
–Nie przyłączyłam się do Mgieł po to, by stać się dla kogokolwiek zagrożeniem. Jeśli będę mogła, ostrzegę cię– Jej głos był spokojny, ale niósł w sobie tę samą pewność, którą czuła od chwili, gdy postanowiła zmienić stado. Nie zrobiła tego dla władzy ani dla polityki, tylko dla rodziny. Przesunęła spojrzeniem po jego pysku, a potem lekko uniosła łeb.
–Chciałabym, żebyś zrobił dla mnie to samo. Jeśli Ziemia lub Słońce miałyby zamiar w jakikolwiek sposób skrzywdzić Mgły, ostrzeż mnie– Nie było w tym ani cienia wątpliwości, nie prosiła o to dla siebie. Prosiła, bo w Mgłach była jej rodzina. Bo teraz to one były jej domem.
Rytm Słońca
Liściaste rozstaje
: 08 mar 2025, 19:27
autor: Rytm Słońca
– Dziękuję. – przymknął na chwilę ślepia przytakując łagodnie, w widoczny sposób okazując, że uspokoiły go trochę słowa i mowa ciała płynąca ciągle ze strony morskiej smoczycy.
Oczywiście był ciągle trochę smutny, ale, cóż... rozumiał oczywiście to, co kierowało Leste i to akceptował.
– Ostrzegę. – wyraził się jasno – Ale wiedz, że ja nie zamierzam tego robić... Chyba, że zaproszenie Przywódcy Mgieł na rozmowę ze mną i Barwami będzie krzywdą, a jestem w stanie sobie to wyobrazić. Słuchać mojego głosu długo pewnie nie jest łatwo. Ha ha ha. – "zaśmiał się" trzepocząc lekko skrzydłami dla rozładowania atmosfery. Jego poczucie humoru chyba mogło utwierdzić Leste, że dla niego nadal jest dobrą przyjaciółką. No chyba, że odebrała to w inny sposób, to cóż...
Nie powstrzymał się jednak przed ponownym, cichym westchnięciem i chwilowym opadnięciem wzroku na ziemię.
– Czy chcesz pomocy w przenoszeniu jakichś rzeczy do granicy, żebyś nie musiała chodzić tam i z powrotem tak daleko. – Podniósł wzrok i przekrzywił łebek, pamiętając (i w sumie widząc), że Leste przecież nie ma skrzydeł. Podróż na łapach tam i z powrotem, zwłaszcza parę razy zajęłaby pewnie sporo czasu.
Szepcząca Łuska
Liściaste rozstaje
: 08 mar 2025, 19:47
autor: Lśniąca Toń
Szepcząca Łuska skinęła lekko głową, przyjmując jego słowa ze spokojem. Nie była zaskoczona jego postawą – rozumiała, że lojalność wobec stada była dla niego równie ważna, co dla niej jej własne decyzje. Cieszyło ją jednak, że mimo różnic w ich sytuacjach, wciąż mogli mówić do siebie z takim samym zrozumieniem jak wcześniej.
-Doceniam to- odpowiedziała łagodnie.
-Mam nadzieję, że do takiej sytuacji nigdy nie dojdzie, ale dobrze wiedzieć, że mogę na ciebie liczyć- Jego lekki żart przyjęła ze spokojnym uśmiechem, chociaż nie do końca podzielała to samo poczucie humoru. Wciąż czuła, że to, co się wydarzyło, pozostawiało pewien cień na ich rozmowie, ale nie był to cień, który musiałby przesłaniać wszystko. Na jego pytanie uniosła wzrok i zastanowiła się przez chwilę. Faktycznie, droga na łapach zajmowała więcej czasu niż lot, a przenoszenie rzeczy na własnym grzbiecie było bardziej męczące
-To byłoby pomocne- przyznała po chwili namysłu
-Ale nie chciałabym cię obciążać, skoro masz własne obowiązki- Mimo to w jej głosie pobrzmiewała lekka wdzięczność. Nie była przyzwyczajona do proszenia o pomoc, ale wiedziała, że nie powinna odrzucać jej bez potrzeby.
Rytm Słońca
Liściaste rozstaje
: 22 mar 2025, 0:59
autor: Rytm Słońca
– Gdybym nie miał czasu, nie proponowałbym pomocy. – Odpowiedział jej bez zawahania, nawet mrugnąwszy porozumiewawczo. Więc niezależnie czy teraz, czy za chwilę byłby w stanie udzielić jej pomocy.
Oczywiście było mu ciągle bardzo szkoda tracić Leste. Ale z drugiej strony, skoro decyzja już nieodwracalnie zapadła, nie było po co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko choć odrobinę złagodzić efekt dzisiejszego spotkania, które z Rytmem na pewno pozostanie na długo.
//raczej zt
Lśniąca Toń
Liściaste rozstaje
: 27 maja 2025, 23:41
autor: Płatki na Wietrze
… Zarówno Xeri, jak i Noriko nie mogą latać. Więc nie chciał wybierać Terenów któregoś ze Stad na to spotkanie, po prostu byłoby za daleko. Stąd padło na coś na Wspólnych. Oboje będą musieli przejść podobny dystans! Nie żeby nie lubił bezskrzydłych, po prostu, czasem potrafiło to być uciążliwe. Zwłaszcza z perspektywy kogoś, kto lata kiedy tylko może. A trochę się nalatać musiał, żeby to wszystko tu przenieść! Kocyk od Yamiego, czy jakieś jedzenie od Ciirioha o które go poprosił! I akurat bardzo jasno im podkreślał, że będzie to spotkanie z jego rodziną i żeby nie myśleli go śledzić, bo na to jeszcze przyjdzie czas. Ah, no i obok tego, były jeszcze prezenty. Bo właśnie wrócił z miasta i nie omieszkał nie kupić różnych fantów!
~ Chciałbym Wam kogoś przedstawić i, będę czekał na tej polance ~ przekazał mentalnie swoim dzieciom, przesyłając im również swoją lokalizację. Okolicę, widok z lotu smoka i inne szczegóły, żeby łatwo trafili. Liczył, że przybędą prędzej, żeby też ich o pewne rzeczy podpytać!
~ Cześć, uhm, trochę mnie nie było. Pamiętasz jak mówiłem, że kiedyś przedstawię Cię moim pisklętom? No to, co powiesz na teraz? Zwłaszcza że mam dla Was jeszcze coś z Ardenwell. No i, uh, bardzo bym chciał Cię zobaczyć ~ wysłał bardzo niepewnie do Xeriego, również przesyłając mentalnie swoją lokalizację. Czy to było dziwne, że chciałby obdarować i jego i dzieci w tym samym czasie? Chyba nie? To znaczy, może trochę tak… Ugh, nie, skup się naaaa, na tym żeby wszystko przygotować! Zaczął więc wyciągać jedzenie i powoli je układać na kocyku. Roko oczywiście dzielnie mu towarzyszył i był nawet bardzo pożyteczny! Otóż – nie przeszkadzał!
Sei
Noriko
Xeri
Liściaste rozstaje
: 15 cze 2025, 0:47
autor: Niereformowalna Barakuda
Seisei co prawda miała inne plany... Chociaż to może zbyt dużo powiedziane. Plany sugerowały, że pomysł na przyszłość był twardy i przemyślany natomiast Seisei po prostu była tam gdzie ją zaniosło. Czekała aż ktoś podejdzie do niej na arenie... aaaale najwyraźniej trwał jakiś przestój. Poruszyła uszami, tak jakby głos taty usłyszała gdzieś w powietrzu a nie we własnej głowie i dźwignęła się z ziemi.
– Ej. Chcesz iść? – Zapytała Seisei. Siedzący obok niej Daniel, przestał czyścić sobie pióra i również wstał.
– Gdzie? W jakim celu? Wiadomość przyszła tylko do ciebie. – Otrzepał ogon i spojrzał w oczekiwaniu na samiczkę, która nie wpadła na to, że tak faktycznie mogło się zdarzyć. No cóż. To nic takiego!
– Tata mówi, że przedstawi nam kogoś. – Powiedziała, przeciągając się i wyciągając skrzydła, by przygotować je do lotu. Zależała się tutaj. Jeszcze trochę i wrosłaby w grunt. Zatrzymała się wpół ziewnięcia, gdy zobaczyła kątem oka jak Daniel machnął skrzydłem. Już wtedy znała jego odpowiedź.
– Myślę, że odpuszczę to spotkanie. – Odpowiedział spokojnie, nie zważając na niedowierzanie swojej towarzyszki. Powinna przestać zadawać mu pytania, gdy brała pod uwagę tylko jeden wynik.
Nie musiała nawet nic mówić. Przekręcony łeb i wbite w niego ślepia przekazywały więcej niż słowa.
– Twój ojciec zapewne chce w końcu poznać was ze swoim partnerem.
Leciała tak szybko, że hamując na ziemi niedaleko koca zostawiła za sobą ślady. Potem jeszcze musiała zrobić kilka susów, by nie wywalić się na pysk.
– Już jestem. Gdzie on jest? – Zapytała bardzo zaaferowana, podbiegając do Kairakiego, którego przy całym tym manewrze niechcący minęła. Buzowała energią – gotowa do akcji. Tylko do jakiej akcji? Nic się przecież nie paliło.
Płatki na Wietrze
Skrytość Motyla
Xeri
Liściaste rozstaje
: 19 cze 2025, 14:29
autor: Skrytość Motyla
Noriko również przybył sam, pozostawiając krówki aby się ze sobą zapoznały. Co prawda nowy dodatek do ich stadka był znacznie mniejszy od Matyldy, ale może to i lepiej. Nie będzie czuła się przez niego zagrożona.
Jak zwykle wejście Motyla było o wiele spokojniejsze od tego Seisei. Uzdrowiciel przytruchtał równym krokiem, machając w ekscytacji końcówką ogona. Tata chciał im kogoś przedstawić! Któż to mógł być? Może to ten samiec z którym tulił się na polanie z wiankami?
– Hej ho! – przywitał się radośnie i przysiadł obok ojca na rozłożonym kocyku. – To kogo chcesz nam przedstawić, tato? – zaczepił Kairakiego, szturchając go lekko bokiem.
Płatki na Wietrze
Niereformowalna Barakuda
Łuna Czaroitu
Liściaste rozstaje
: 01 lip 2025, 15:23
autor: Łuna Czaroitu
Czaroit ostatnio dosyć... dużo spał. Trochę nawet zaczęło go to martwić. Nigdy wcześniej nie chodził tak zmęczony i ospały bez większego powodu. Czy tak dzieje się na starość? Cóż, zamartwianie nadmierną sennością skutecznie przerwała mu wiadomość mentalna, przez którą Xeri wręcz poderwał głowę do góry. Oh, w końcu się doczekał powrotu Kaia z Ardenwell! Ucieszył się, oczywiście. Dopiero po chwili lekko, uh, zestresował spotkaniem z jego rodziną. Znaczy... jasne, chciał ich poznać, po prostu... zależało mu na tym, żeby dobrze wypaść, a nie był do końca w stanie obmyślić czy przewidzieć scenariusza tego spotkania. W jego łbie pojawiło się wiele potencjalnych ścieżek. Tyle, że już sam zaczął się w tym gubić i nie wiedział czego się w końcu spodziewać.
~ Cześć, jasne! Niedługo będę. Potrzebujecie czegoś? Powinienem coś przynieść? ~ odpowiedział mentalnie i zaczął się zbierać. ~ Też… cieszę się, że będę mógł cię zobaczyć... ~ Dodał nieśmiało i od razu poczuł narastające ciepło na pysku. Ah, przecież nawet jeszcze go nie spotkał…
Spakował do torby parę rzeczy, jak chociażby te potrzebne do zaparzenia herbaty, trochę suszonych owoców i inne drobnostki. Co jeszcze, co jeszcze… Ah, czy wyglądał w porządku? Zmaterializował przed sobą lusterko, poprawił barwną grzywę i z pomocą maddary zaplótł w niej kilka warkoczyków. Na prawym rogu przywiązaną miał ozdobę – lekko zwisający rzemień z akwamarynem i paroma mniejszymi kamykami. Samiec zarzucił na siebie torbę i był gotowy do drogi. Oczywiście nie był sam – na grzbiet smoka wskoczyła jego gęsia kompanka. Na takim spotkaniu pewnie będzie się nudzić, ale w sumie ciekawa była nowych osobników, których mieli poznać. No i może tym razem będzie tam Roko, którego mogłaby znowu pogonić!
Czarodziej przyspieszył kroku, gdy w oddali dostrzegł smocze sylwetki. Zanim wyszedł na polankę, wziął parę głębszych oddechów. Na jego pysku pojawił się ciepły uśmiech, gdy zbliżał się do zebranych. Kolorowa kitka na końcu ogona zadrżała w emocjach. Miał ochotę podejść przytulić Kairakiego, ale uh, obok jego pisklęta… to może nie najlepszy moment. Może Kai wolałby ich najpierw sobie przedstawić.
– Dzień dobry. – Stanął naprzeciw Ziemistych. Wpierw spojrzał na Płatki, któremu posłał nieco szerszy uśmiech, po czym zwrócił się do młodszych. – Jestem Łuna Czaroitu. Albo po prostu Xeri. – przedstawił się, a z jego grzbietu z trzepotem skrzydeł zeskoczyła szaropióra gęś. – A to Honkalit. – Ta wystąpiła nieco do przodu i zaczęła oceniająco przyglądać się smokom.
Płatki na Wietrze
Niereformowalna Barakuda
Skrytość Motyla
Liściaste rozstaje
: 16 wrz 2025, 0:04
autor: Płatki na Wietrze
Był zdziwiony że tak szybko mu odpowiedziano! Nie zdziwiło go natomiast, że to Seisei zjawiła się jako pierwsza(w końcu jako jedyna miała skrzydła). Uśmiechnął się widząc ją i może, y, nieco skrzywił tym lądowaniem… Nie dlatego że coś mu nie pasowało, po prostu się zaskoczył!
– Dopiero dotrze, podobnie jak Noriko, nie lata – odpowiedział spokojnie i sięgnął po jeden z przedmiotów jakie przy sobie miał. Nie wiedział jak powinno się to robić, czy poczekać na wszystkich, czy skorzystać z okazji, że przybyła pierwsza? Nie, chyba skorzysta z okazji… – Ale, skoro już tu jesteś, y, poczekaj no – powiedział i ze stosu jego przedmiotów, przy pomocy maddary oczywiście, uniósł się jeden, konkretny przedmiot. A była to… Barakuda! Ale w formie miękkiego, średnich rozmiarów pluszaka! Podleciał do Seisei – przy okazji kupiłem też parę upominków, ten jest dla Ciebie, żebyś miała do przytulania coś innego, niż tylko Daniela – o właśnie, ughhhh, zapomniał o nim kiedy kupował prezenty… – No i też pasuje Ci do imienia – uśmiechnął się ciepło. – Yhm, dla niego samego niestety nic nie mam – powiedział nieco zmieszany i rozejrzał się, skupiając się też na drzewach – oh, nie przyleciał? – Dodał jeszcze, kiedy pluszak zawisnął przed samicą, żeby ta mogła go łatwo chwycić!
I niewiele później przyszedł tez i Noriko! Czyli nie wybrał aż tak złego miejsca!
– Hej – przywitał się, odwracając się do niego – y, kogoś bardzo, hm, ważnego i bliskiego – powiedział, prawie nie dało się wyczuć w tym nieśmiałości! Czyli szło mu coraz lepiej! – Zresztą, powinien za niedługo być. W międzyczasie, dla Ciebie też mam pamiątkę – powiedział i znowu postanowił skorzystać ze swojej maddary. W stronę uzdrowiciela poleciała skórzana torba, z wymalowaną krowią… Twarzą? Głową? Pyskiem? Na całym swoim boku. W taki uroczy sposób! – Y, zostałeś niedawno Uzdrowicielem i widziałem że noszą zioła w torbach, więc pomyślałem że kupię Ci jakąś – powiedział, kiedy przedmiot zawisnął przed Noriko. – Nie wiem tylko, czy po tamtej przygodzie lubisz krowy mniej czy bardziej… – przyznał nieco nieśmiało. To znaczy, były też inne torby, ale jakoś tak, miał nadzieję że syn dalej lubił te zwierzęta! Nawet pomimo tych przykrych doświadczeń…
No i w końcu pojawił się on. Sam nie miał pojęcia jak się zachować, zwłaszcza że pewnie Noriko i Sei mogli już ich widzieć razem. Chyba, uh, nie był tego pewny… Już chciał się odezwać, coś zrobić, ruszyć się z miejsca, ale Xeri nieco go w tym ubiegł, samemu przedstawiając siebie i swoją kompankę. Dotychczas spokojny kompan, leżący gdzieś z boku w końcu się poderwał i podbiegł do gęsi, na… Bezpieczną odległość.
– To jest Xeri, mój – chwila niezręcznego zawahania – partner – powiedział, patrząc na swoje pisklęta. Potem zwrócił się do Xeriego – To są Noriko – pokazał łapą na pomarańczowego samca – oraz Seisei – tutaj wskazał niebieskołuską samicę. – Moje pisklęta.
Uhm, dobra, tooo… Co teraz powinien zrobić? Chyba… Dać się odezwać innym? Miał taką nadzieję, liczył przynajmniej na Sei…
Xeri
Noriko
Seisei