Strona 35 z 36

Szumiąca Dolina

: 24 cze 2024, 20:18
autor: Dolina Paproci

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Friren nie była zachwycona z bycia Prorokiem, kto chciałby pełnić taką funkcję? Nie, żeby wiedziała co to jest. Przywódca rządził i był super a teraz nieznajoma miała zgarnąć jej stołek? Phi! Co za tupet. Fuknęła obrażona, ale zgodziła się na taki układ, w walce przecież nie miała szans z wiekszym pisklakiem.
Spojrzała na resztę wypinając dumnie pierś, była trochę zażenowaną tym, że reszta nie mówiła w zasadzie wale, ale głupszym stadem łatwiej było sterować – To bendem Plolokiem – powiedziała donośnie aby WSZYSCY usłyszeli, że przeciez jest WAŻNA. Nie spodziewała sie takiej zbieraniny pisklaków.
Zasiadła po prawicy wiwerny– Nasyfam sie Flilen i jestem tu z woli bogów. Powinniśmy dać im jakieś lole zeby wiedzieli co lobić – zaznaczyła zwracając się do nieznajomej. – a jak mas na imie tak wogóle?

// Macie odpis ale ciężko zaznaczyć Was wszystkich xDDD

Szumiąca Dolina

: 27 cze 2024, 1:16
autor: Krewetkowe Lato

Jej pragnienie wiedzy zostało zaspokojone przez fioletowołuską nieznajomą, w którą Shenjë wgapiła się swoimi wielkimi paczałkami. To znaczy zdobyła informacje, o które pytała, ale ani trochę z tego nie zrozumiała. Nie przejęła się jednak tym zbytnio, jako że głównie chodziło jej o to, by ktoś jej coś wyjaśnił. A co było wyjaśniane i przez kogo nie miało już zbytnio znaczenia. Pisnęła więc przeciągle, a potem jej uwagę przykuła nowa przybyszka. Również była duża, ale brakowało jej nie tylko przednich, ale i tylnych łap… Zielonołuska zamrugała parę razy, trawiąc tą informację, aż jej skupienie znów się przemieściło. Tym razem był to głos smoczycy, co podawała się za jej siostrę!! Została najwyraźniej tym całym Pierogiem… Shenjë zwróciła więc główkę z powrotem do fioletowołuskiej.
– Too jaaa… wojomnik!! – ogłosiła, wybierając na ślepo jedną z opcji. Właściwie to była jedyna nazwa, którą mniej więcej zapamiętała, dlatego też stała się jej wyborem. A gdy padło pytanie o imię… To znaczy nie miała pojęcia, czy było w ogóle skierowane do niej, ale niezbyt ją to martwiło! Ćwierknęła wesoło i odpowiedziała, wracając wzrokiem do śnieżnofutrej.
– Szeemje. – po tym uniosła tłustą łapkę i wskazała na swoją siostrę, przy której ciągle siedziała. – Tamka!! – przedstawiła, a po tym jej łapka zmieniła kierunek i ukazała pierzastego samczyka. – Kuli. – zawołała na brata. Możnaby pomyśleć, że przezornie dopilnowała, by jej póki co mniej wyćwiczone w mowie rodzeństwo nie pozostało bezimienne w oczach nieznajomych, ale nic bardziej mylnego. Zielonołuska zwyczajnie była zadowolona sama z siebie, bo spamiętała wszystkie trzy imiona i miała właśnie okazje, by popisać się swą umiejętnością!! Wypięła więc nieco pierś i uniosła uszka, szczerząc się wesoło ledwo uzębionym pyszczkiem do śnieżnofutrej. W tym wszystkim zapomniała całkiem, by odwzajemnić jej pytanie!!

◇ Śmiercionośna Łuska ◇ Fhardiraje ◇ Friren ◇

Szumiąca Dolina

: 29 cze 2024, 12:25
autor: Śmiercionośna Łuska
Uniosła lekko brew widząc Fhardiraje, starszą od niej samicę. To już nie było takie zabawne bo do tej pory to ona była najmądrzejsza i najstarsza. Kiedy było się najmłodszym z rodzeństwa takie chwile były niezwykle ważne. Stało się jednak coś dziwnego bo Fhardiraje zachowywała się jak inne pisklęta. Nie umiała mówić czy coś?
– No cześć.
zaczęła niepewnie
– Bawimy się w stado. Jestem przywódcą, to mój prorok – tu wskazała na Friren – a to nasz wojownik – łapa powędrowała ku Shenje – reszty jeszcze nie ma. Chcesz być naszym uzdrowicielem?
Nie miała pomysłu kto mógłby być kim. Ona tu była od planowania wojny z drapieżnikami!

– Jestem Avenna!
krzyknęła po tym jak Friren ją zapytała
– Role? Dorosłe smoki same sobie wybierają role. Niech powiedzą kim chcą być.
wzruszyła barkiem czując, że takie wyluzowane podejście pasowałoby do Chłodu, jej brata
– Potrzebujemy nadal wojowników, czarodziejów, ale wybierzcie co chcecie. A potem ruszamy na wojnę.
zwróciła się do Culli i Tanki
– Słyszałam, że w tych rejonach panoszą się demony. Silne potwory które zjadają pisklęta raz dwa trzy!
kłapnęła paszczą przy każdej cyfrze, zerknęła przy tym na Earendela
– Musimy pokonać ich przywódcę i odeprzeć atak!
powiedziała unosząc obie skrzydle łapy do góry by bardziej zwrócić na siebie uwagę.

Culli Tanka Friren Fhardiraje Shenjë

Szumiąca Dolina

: 05 lip 2024, 17:09
autor: Hejnał Brzasku
Dużo się działo i jej spojrzenie skakało po wszystkich zebranych po kolei. Gdy Frieren zadała pytanie o imię, młodej się pozajączkowało i zrozumiała, że było to pytanie do niej. Wskazała na siebie skrzydłem zdziwiona i zaczęła zastanawiać się jak to ugryźć. Jak miała przekazać obrazami swoje imię?
Kombinacje obrazów pokazywały się w jej głowie, gdy próbowała to sobie wszystko usystematyzować. W końcu zdecydowała się przesłać obraz WSZYSTKIM, ponieważ byłoby to dużym ułatwieniem.
Przekazała wizję w której pokazała siebie, wskazując na siebie pazurem, następnie pokazała letni krajobraz i przesłała obraz ciepła, próbując w tej sposób przekazać swoje imię w akarubi. Proces był na tyle skomplikowany, że przesłała wiadomość niechcący również matce, która znajdowała się na miejscu.

Niedługo po tym została zapytana o możliwość bycia uzdrowicielem i kiwnęła pyskiem, mniej więcej łapiąc o co chodzi. Nie umiała tego, ale chętnie się nauczy! Pisnęła radośnie, kiwając energicznie Śmiercionośnej.

//Śmiercionośna Łuska Shenjë Friren

Szumiąca Dolina

: 29 lip 2024, 9:46
autor: Krewetkowe Lato

Zamrugała w zaskoczeniu, gdy przed jej oczami nagle pojawiła się wizja ciepłego lata. Spojrzenie Shenjë wwiercało się w żółtołuską, sprawiając wrażenie, jakby zielonołuska głęboko zamyśliła się na temat ciekawego przedstawienia się nieznajomej. Tak naprawdę jednak głowa Ziemistej była pusta, jako że zgubiła wątek myśli i po prostu gapiła się na bezłapą smoczycę.
Z pustego wpatrywania się przed siebie wyrwał ją głos Avenny, mówiącej o pokonywaniu jakichś przeciwników. Shenjë podskoczyła niezręcznie na cztery łapy i uniosła ogon w gotowości.
– Aaaataak!!!! – powtórzyła z ekscytacją ostatnie słowo i śledząc za wzrokiem fioletowołuskiej popatrzyła na stojącego w pobliżu demona. Oczywistym więc wnioskiem było to, że był on owym przeciwnikiem, którego musieli pokonać!! Bez zbędnych pytań Ziemista podreptała w stronę Earendela, po drodzę zaczepiając ogonem rodzeństwo. – CHOĆMY. – zachęciła ich, wypinając pierś w dumnym (i mało zręcznym) marszu.
Przydreptała w końcu do demona i z rozpędem spróbowała ugryźć jego łapę. Jej zęby dopiero zaczynały wyłazić, przez co paszcza ciągle ją swędziała, a jej "ataki" były równie bolesne, co ugryzienie komara. Planowała jednak wbić swe wielkie kły głęboko w kostkę demona, po czym odskoczyć i zawyć zwycięsko: – KWAWE GLYFYYYY!!!!!
W jej głowie wyglądało to znacznie intensywniej, niż wyszło...

FhardirajeŚmiercionośna Łuska

Szumiąca Dolina

: 30 wrz 2024, 14:56
autor: Siewca Gór
Szedł przed siebie i proszę bardzo, trafił na teren gdzie czuł nie tylko zapach Mgielników ale i dwóch innych stad. Po co ktoś kto nie przepada za towarzystwem innych smoków miał włazić na teren gdzie mógł znaleźć jeszcze większą ich ilość? Bo pomimo bycia introwertykiem, Ramzy był też ciekawy. To ponoć jeden z grzechów piskląt czy coś w tym stylu. Przelazł więc przez tereny Mgieł, za błogosławieństwem jakiejś Pomiot i znalazł się tu, wśród drzew pokrytych barwami nadchodzącej jesieni. Przybył z samego rana więc między konarami unosiła się jeszcze gęsta mgła. Rozglądał się leniwie wokół.

Szumiąca Dolina

: 02 paź 2024, 5:11
autor: Kojące Marzenia
Szumiąca dolina to na pewno niezbyt odkrywcza nazwa, ale oddawała w większości to co się tu działo. Drzewa poruszały się niemalże cały czas i liście powodowały szum. Całkiem przyjemne, bo nieco przypominało to dźwięk wodospadu, ale nie było tu tak mokro.
Do tej pory... yh, chyba był to pierwszy raz żeby wyszedł na tereny wspólne w Mgłami. Nigdy wcześniej nie rozmawiał z nikim o jakimś innym zapachu, niż Słońce, chociaż patrole do areny oczywiście odbywał, jednak co innego obowiązek, a... wątpliwa przyjemność. Po prostu chciał poznać większy teren i chociaż miał bardzo dużo niezbadanych terenów na własnym stadzie i sojuszników to przecież nic nie musiało go zmuszać, aby tylko tam się zapuszczać.
No więc siedział w lesie i słuchał szumu. Między drzewami mgły nie było, ale sam nieco wyglądał jak widmo pewnie, bo na grzbiecie nie brakowało brązu podobnego nieco do kory, a ze spodu kremowo- jasne futro, jakby skąpał się w gęstej mgle.
Wtem wypatrzył nadchodzącego smoka i nawet nos mu nie pomógł na razie, bo wiało od niego w stronę nadchodzącego. Był na pewno młodszy, ale hm... Chyba znalazł kolejnego smoka, który mógł mu pomóc w badaniach. Zebrał się w sobie, poprawił torbę i wstał, wychodząc na przeciw smoka. Jeszcze dzieliła ich spora odległość, ale Elsept dość raźno skracał dystans. Po pewnym czasie wyczuł nieznany zapach stada, które do tej pory go jakoś mijało.
Jestem Kojące Marzenia... witaj.
Zagaił do smoka i nieco się przygarbił. Nie chciał, aby ktoś uznał go za groźnego tylko dlatego, że był większy od nowopoznanego.

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 02 paź 2024, 18:09
autor: Siewca Gór
Zza mgły wyłonił się sporych rozmiarów niedźwiedź... to znaczy włochaty smok. Samczyk nie miał zbyt częstego kontaktu z podobnymi jegomościami toteż uniósł lekko brew. Nie ruszył się jednak z miejsca i nie odezwał słowem dopóki nowoprzybyły nie zabrał głosu. Pochylił się nawet nieznacznie. Ciekawe po co... Nie zamierzał jednak być wredny na wstępie. To powitanie i tak było po stokroć lepsze niż to jakie mu zgotowała Pomiot.
– Witaj Kojące Marzenia...
tu za pauzował na moment bo jak to ujęłaby jego matka, to imię było strasznie słabe. Nie było jej jednak nigdzie wokół, nareszcie... więc tylko odkrzyknął
– Ciekawe imię, pachniesz ziołami i czymś nie Mgielnym. Uzdrowiciel?
chciał sprawdzić wiedzę którą wyniósł od rodziców
– Ramzy, chociaż w waszych kręgach powinien być adeptem, Kolcem, prawda? Przywódca jednak potrzebuję chwili.
dodał by sprostować swój status. Nie chciał też by ktoś traktował go jak pisklę. Nie po to zwiał z domu...

Kojące Marzenia

Szumiąca Dolina

: 03 paź 2024, 10:01
autor: Kojące Marzenia
Miał słabe imię, śmierdział... pachniał ziołami. Idealny uzdrowiciel, prawda? Tylko wielkość jakoś tak nie pasowała do smoka, który może i mógłby przypominać jakąś krzyżówkę niedźwiedzia brunatnego z białym smokiem... Obrzydliwe, ale nieco prawdziwe.
Nie miał uprzedzeń, ale spodziewał się raczej mniej przychylnego słowa od smoka, który był ze stada mgły, jednak jego wypowiedź świadczyła o tym, że sam nie był za długo w tym stadzie. Może dlatego był tak miły? Jakoś na Wolnych utwardzało się przekonanie, że Mgły to bardzo dumne i zarazem samodzielne stado... mówiąc bardzo dyplomatycznie. Raczej uważano ich za puszących się bublów, które nie są w stanie współpracować z pozostałymi dwoma stadami na żadnej płaszczyźnie... w sensie jako stado. Nawet jeśli uchodzili między sobą za rodzinę to chyba taką, której się łamie łapy bo ktoś nie postąpił tak jak chciał łeb rodziny... No dobra to też jakiś stereotyp, a Elsept takowych nie lubił. Pewnie i tak niewiele będzie miał w życiu sytuacji w których będzie musiał w ogóle zastanawiać się nad intencjami smoka Mgły- nie tego konkretnie... ogólnie.
Tak, jestem uzdrowicielem– powiedział z lekkim kiwnięciem łba. Zgarbił się nieco mocniej, a potem uznał, że może usiądzie? To zmniejszy wysokość... Nie! Pod nim było za dużo miękkiej od deszczu ziemi. Z westchnięciem położył się na łapach dość sztywno.
O, czyli niedawno przybyłeś? Skąd, jeśli mogę zapytać?
Wlepiał w niego wzrok, ale nie ślepia, tylko patrzył po jego grzywie, aż lekko wychylił łeb w bok, aby spojrzeć na zad. Oczywiście miało to podłoże tylko i wyłącznie badawcze, ledwo mu przez myśl przeszło, że mógłby się zainteresować w inny sposób samcem, co dość szybko też musiał rozwiać u drugiej strony...
Badam też różne rasy smocze. Widzę, że jesteś... co prawda młody, ale jesteś czystej krwi smokiem górskim. Chciałbym zadać Ci kilka...naście pytań i może zrobić kilka pomiarów... Czy pomógłbyś mi?
Zapytał i lekko się uśmiechał, aby nadać sobie nieco bardziej przyjacielski wyraz. Bardzo mu zależało na tym, a więc... będzie naciskał, bo górskich w stadzie to raczej niewiele. Był jeden... dziwny, stary... Sid... Yh, z obawy nie poszedł do niego, ale teraz idealna była sytuacja aby poznać tajniki rasy górskiej!

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 03 paź 2024, 10:39
autor: Siewca Gór
Dobra chociaż tyle się zgadzało, uzdrowiciel. Lubił trenować swój nos, w końcu chciał być łowcą. Z dala od innych smoków... tylko z oddechem gór na plecach.
Patrzył uważnie na bądź co bądź starszego smoka. Różnica stad nie stanowiła dla niego wyznacznika zachowania i nie czuł, że "źle trafił". Chociaż przywitanie miał niezwykle... chłodne. Smoki wszędzie były takie same dlatego chciał łazić po górach. I proszę... już go pytają skąd jest. Skrzywił się lekko. Nie była to tajemnica godna bronienia życiem, ale i po co komu było wiedzieć skąd jest. Sam chciał o tym zapomnieć.
– Tak. Miałem dość pewnych smoków w swoim otoczeniu więc odszedłem. I nie, wolałbym byś nie pytał, ale nie mam na to wpływu nie? Gdzieś zza granicy, to nie jest istotne. Jeśli to cię uspokoi to moi rodzice wychowali się w Wolnych ale odeszli i tam mieli jajo.
dodał ostatnie zdanie i ziewnął wyraźnie będąc zrelaksowanym mimo obecności obcego i starszego smoka wśród mgieł doliny.
Oh? Uniósł lekko brew słuchając dalszych słów Kojenia
– Matka ciągle mówiła, że to po dziadku który też był "czystym górskim". I eh niech będzie, co mi tam. Co chcesz wiedzieć.
Rodzice nie byli z tych którzy go edukowali... ale sporo dowiedział się na polowaniach na które musiał chodzić sam by się wyżywić.

Kojące Marzenia

Szumiąca Dolina

: 03 paź 2024, 12:52
autor: Kojące Marzenia
Na jego wypowiedź Elsept się lekko skrzywił, ale nie w grymasie, a ze smutku.
Myślałem, że może kiedyś tam się wybiorę, ale lepiej zbadać może... eh, nieważne. To nie ma związku z tym skąd pochodzisz i do jakiego stada trafiłeś. Przepraszam.
Nie wydawał się urażony, ale wolał wyczyścić sytuację. Nie chciał nieprzychylności bo i tak był już postrzegany za jakiegoś dziwaka. To zabawne, ale też preferował samotność chociaż może to nie było spowodowane samymi chęciami co kwestią przyzwyczajenia się. Wiedział, że swoim zachowaniem i fobiami nieco odstaje od reszty smoków, więc lepiej trzymać się nieco dalej.

Na zgodę nieco się rozweselił, przybierając delikatny uśmiech. Powoli sięgnął do torby z której wyciągnął papier i węgielek. Nakreślił szybko tytuł pracy. Pytania były już wypisane, bo były dość standardowe...
Dzięki! No... to zacznijmy...Na czym przede wszystkim opierasz swoją dietę. Ile księżyców żyjesz...? Czym ziejesz? W jakiej pozycji sypiasz? Czy masz chwytny ogon? Czy znasz przeciętną długość swoich szponów? hmmm... nie ma włosia, czysto-łuski... Czy to... zakrysztalenie jakoś się powiększa, może kruszeje, wypada? Znasz swoich rodziców, jeśli nie znasz ich rasy to może mi opowiesz jak oni wyglądali.
To nawet nie jedna dziesiąta pytań, którą miał, a niektóre odpowiedzi sam wypisywał z czystej obserwacji oczywiście. Podszedł do tematu niezwykle skupiony.

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 03 paź 2024, 14:50
autor: Siewca Gór
Widząc jego lekkie skrzywienie i słowa, samczyk jedynie kiwnął głową i położył się na wilgotnym podłożu. Oparł jedną łapę na drugiej by było mu wygodniej i westchnął lekko. Może jednak ten smok nie będzie aż taki zły. Ewidentnie czekał aż pytania się posypią i był na nie gotowy. Oby tylko uzdrowiciel nie oczekiwał długich opisów bo Ramzy wolał konkrety. Ech szkoda, że nie wziął ze sobą ziół czy grzybków... Przydałoby się nieco na otwartość umysłu. Może zapyta nowego o to jak udzieli mu paru odpowiedzi w nagrodę.

Uniósł brew widząc papier, uśmieszek i zachowanie samca. On się autentycznie cieszył? Hmh.
– Mięso. Najlepiej twarde i tłuste. Żyje zapewne tyle co większość smoków. 120 księżyców to było? Ja zieję lodem, ale górskie zieją też ogniem. Sypiam ciasno zwinięty żeby nie było mi zimno, najlepiej głęboko w grocie w zagłębieniu. Nie mam chwytnego ogona bo po co mi. W górach nie ma drzew. Szpony zależą od smoka, jedne górskie będą miały nieco więcej niż przeciętny szpon, ale moje widzę już będą większe. Jak u mojej matki. Była większa od ojca. Tak kryształy rosną ze mną, jak szpony. Czasem kruszeją, a jak wypadają to wyrastają w ich miejscu nowe. Nie widać różnicy. Rodzice...
zacisnął na moment zęby. Nie chciał o nich mówić.
– Jestem do nich podobny, ale ojciec ma grzywę. Tyle musi ci wystarczyć.
powiedział chłodniej niż zamierzał
– Nie masz może jakiś sproszkowanych ziół?
zapytał nagle.

Kojące Marzenia

Szumiąca Dolina

: 05 paź 2024, 13:12
autor: Kojące Marzenia
Na pytania oczywiście zapisywał odpowiedzi, ale uniósł na chwilę łapę w górę, aby go zastopować...
Ile lat żyjesz ty... nie twoja rasa średnio. O i zresztą... myślę, że tutaj możesz liczyć na dłuższe życie. Jest dostatek jedzenia i po wojnie jest znacznie bezpieczniej. Ale idźmy dalej.
I potem kontynuował zapisywanie i zadawanie pytań. Te jednak na tym się nie zatrzymały. Na wzmiankę o rodzicach zapisać za dużo nie mógł, ale zaznaczył tylko, że ojciec musiał być skrajnym smokiem skoro miał grzywę. I tak zareagował dość łagodnie... Musiał się nauczyć, że smoki przychodzące zza terenów Wolnych miały przeważnie jakieś problemy z rodziną i nie chciały o nich rozmawiać. Może kiedyś opowie już nawet nie w formie badań.
No dobrze... Długość pazurów, kłów. Wypadały Ci zęby? Yhm, mogę je zmierzyć, jeśli pozwolisz. Um, tylne łapy mają takiej samej długości pazury? Chciałbym też pomierzyć siłę łap i zacisku szczęk... hm...
Zamyślił się na moment i usłyszał pytanie, na które nawet na chwilę podniósł uszy wysoko.
Ooo... a coś Ci dolega?
Zapytał w odpowiedzi, bo przecież... miał ze sobą torbę pełną ziół i niektóre z nich nawet w formie proszków: arcydzięgiel, lulek, kozłek... Byłby gotowy leczyć każdego pacjenta, więc i nie powinno to nikogo dziwić. Nie widział jednak, aby jego rozmówca miał jakiś problem zdrowotny. Po co więc zioła?

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 08 paź 2024, 14:44
autor: Siewca Gór
Zatrzymał się na moment w swoim słowotoku i zastanowił chwilę. On? Hm, może chciał zapisać jak dużego smoka pyta... niech będzie.
– Dwanaście księżyców.
po czym kontynuował odpowiadanie na pytania ignorując wzmiankę o dostatecznej ilości żywności. Nie było co komentować. Na szczęście samiec nie dopytywał dalej o rodzinę... dzięki bogom... bo musieliby się rozejść. Rodzice byli dla niego jak zadra którą kochał i nie lubił. Boleśni ale i kochani eh. Zapatrzył się przy tym w ziemię ale tylko przez chwilę (wprawne oko raczej to zauważy).
Uniósł łapę by spojrzeć na swoje ciemne szpony, rozcapierzył palce, a potem zwinął. Jak teraz się im przyglądał zaczynało nabierać sensu czemu wolał łazić po skałach niż ziemi. Kiedy usłyszał pytanie o zęby oderwał wzrok od łapy i gapił się na starszego samca z wyrazem pyska "serio?".
– Szpony są jak widzisz, twarde i całkiem długie, zadnie podobnie. Co do zębów...
tu zrobił krótką pauzę jakby nie wierząc co musi powiedzieć
– To nie, nie wypadały mi i ok możesz sobie to wszystko zmierzyć, ale nie wiem po co skoro nadal rosnę.
wzruszył barkami po czym zamarł
– Chwila...
znów głośno westchnął
– Będzie chciał znów to wszystko robić jak podrosnę, co?
zapytał z rezygnacją i nieco miał wrażenie retorycznie. Nie obejdzie się bez tych ziół. Lubił je, czuł wtedy... lekkość. I miał w dupie nawet to, że rodzice go olewali. Tylko co miał powiedzieć uzdrowicielowi? Był niby młody, ale już dorosły... jeśli mu powie, że jest chory to zacznie go badać i okaże się, że kłamał. Jeśli powie mu prawdę... nie dostanie nic, prawda? Wydawał się dość sztywny.
– W moich stronach smoki czasem sobie wdychają dym z palonych ziół. Małych ich ilości by... jaśniej myśleć. Próbowałeś kiedyś?
dobra pójdzie w mniej lub bardziej połowiczne kłamstwo.

Kojące Marzenia

Szumiąca Dolina

: 10 paź 2024, 21:35
autor: Kojące Marzenia
Na wzmiankę o wieku pokiwał łbem. Pomyślał sobie właśnie o tym, że badanie w obecnej chwili będzie musiało zostać powtórzone! No ale nie powiedział o tym na głos. Zapisał informację, a potem przyglądał się łapie chwilę, porównał ze swoją, przykładając ją na chwilę naprzeciw jego łapy, a potem coś zapisał, oczywiście robiąc to w 'nawiasie'. Jeśli chodziło o kły to delikatna wibracja maddary pojawiła się z łuskami zaraz przy pysku smoka, aby miał porównanie. Nie prowadząc czynności medycznych, ani myślał dotykać kogoś innego.
Em... możesz przyłożyć przednią łapę do tylnej, aby sprawdzić czy na pewno są takie same?– wymagania? No chciał być bardzo precyzyjny, bo "niej więcej" to mu trzy paliczki pod język się mieściły.
Na jego pytanie retoryczne nawet się uśmiechnął, pokiwał łbem i wzruszył barkami.
Chciałbym, ale mogę też spróbować to policzyć jeśli nie będę miał wyjścia.
Powiedział zgodnie z prawdą... bo i po co miał go zniechęcać tym, że badanie teraz nie miało większego sensu.
Zanim przeszedł do kolejnych pytań... otrzymał nietypową odpowiedź na którą opuścił na chwilę notatki i przeniósł wzrok gdzieś w punkt, który nie miał żadnego znaczenia.
Myśleć jaśniej... przez wpuszczanie do płuc dymu z ziół? Żaden uzdrowiciel o zdrowych zmysłach nie uznałby tego za coś dobrego dla organizmu. Hm, nie próbowałem. Zresztą jak chcesz upalić zioło w sproszkowanej formie? Które zioło? Pył z nich raczej słabo się pali, brzmi, że lepszą formą byłyby skręcane suszone zioła w całości... Zawinięte w, hm. jakiś liść ususzony tak samo...
Przeanalizował to co usłyszał, ale szczęście dla rozmówcy było takie, że nijak nie miał pojęcia o tym, że smoki faktycznie czasami paliły zioła. Nie mając wiedzy co smok czuje w danej chwili tak na prawdę... cóż, musiał polegać na jakichś informacjach i dopiero je weryfikować...

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 11 paź 2024, 12:15
autor: Siewca Gór
– Czy mogę co...?
Na rany zadu mojej matki, ależ on upierdliwy z tymi pytaniami.
Westchnął i siadł wygodniej by móc spełnić jego życzenie. Powinien go olać i pokazać mu środkowy palec, ale z jakiejś przyczyny sam był ciekaw do czego to wszystko poprowadzi. Dlatego siedział teraz jak głupek strając się balansować tak by nie przewrócić się to na lewy to na prawy bok i przyłożył przednią łapę do zadniej.
– Teraz ok?
warknął czekając aż sobie wymierzy co chciał.
Maddary wokół pyska nawet nie komentował. Dobrze, że nie zbliżył własnych paluchów bo jeszcze by go dla zabawy w nie dziabnął.

Widząc uśmieszek na jego pysku sam się złośliwie uśmiechnął. Oh niech tylko zaczeka jak urośnie. Przyszpili go do ziemi i... ah to nie było teraz ważne. Obserwował jak starszy kolega zapisuje rzeczy w notatniku.
– Oh?
uśmiechnął się zadziornie słuchając uważnie teorii samca. No proszę, nie znał się na tym za bardzo bo tylko podkradał to co używali rodzice, a tu proszę. Być może znalazł skarbinicę wiedzy.
– Myślę, że możemy wypróbować więc twój sposób bo brzmi o wiele lepiej niż to co ja zaproponowałem. Niestety nie znam nazw tych ziół, ale wiem tylko że sprawiają iż jest się bardziej wyluzowanym dzieki czemu łatwiej jest myśleć.
wzruszył barkiem czekając na jego reakcję.

Kojące Marzenia

Szumiąca Dolina

: 17 paź 2024, 21:24
autor: Kojące Marzenia
No...przyłożyć łapy. Przednia do tylnej o tak...– pokazał niezbyt skomplikowaną pozycję, zarazem pokazując, że jego łapy były tej samej długości, tak samo jak pazury. Potem wrócił do pozycji wyjściowej na tylnych łapach i przez chwilę przyglądał się łapom, nachylił się, mruknął cicho i coś zapisał, a potem pojawił się rządek łusek przyłożony do łapy przedniej. Potem jeszcze raz zerknął, pochylił się do przedniej łapy na chwilę, a potem znów coś zapisał.
Tak, super! Cieszę się, że współpraca nam się układa.
Powiedział i postukał węgielkiem lekko o notatki zastanawiając się nad dalszymi pytaniami.
Hm... źrenice Ci się zwężają, jak widzę. Masz podwójną powiekę...? Mrugnij!... Hm, pojedyncza...Kolor... szary. Może otworzysz jeszcze paszczę? Policzę zęby. Hmm ciekawe czy wnętrze pyska jest takie od śluzu. Dużo ziejesz lodem?
I spokojnie pisał dalej...
Przerwał dopiero po tym co usłyszał, bo sam nie wiedział jakie zioła się paliło. Maddara powędrowała, ale odpowiedź była zdecydowanie niezbyt przyjemna, jakby mama myślała, że on chciał sobie palić skład ziół w celu rozrywkowym... eh.
No a ja cię muszę niestety zmartwić, ale według najwspanialszej uzdrowicielki wolnych stad żadne zioła z mojej torby nie nadają się do palenia w taki sposób. Być może trzeba tego poszukać u huamnoidów, słyszałem, że oni właśnie lubują się w tego typu paleniu, ale no... nie mam pewności czy będą chętni oddać Ci te swoje zioła
Uśmiechnął się przepraszająco, a potem jakby nic się nie stało... Cóż, był gotowy zadawać więcej pytań.

Ramzy

Szumiąca Dolina

: 22 paź 2024, 14:35
autor: Siewca Gór
Robił to czego chciał postanawiając już więcej nie komentować działań drugiego samca. Jeśli zacznie komentować ten zacznie mu tłumaczyć i wtedy całość zajmie trzy razy tyle czasu. Po co to komu? Siedział sobie wyjątkowo grzecznie i pokazywał ślepia. Mrugał, kiwał głową i unosił wargi by ten mógł liczyć jego zęby. Wszystko byle tylko go nie dotknąć. Zupełnie nie jak uzdrowiciel. Hmh.
– Niezbyt.

Po dokładnym wytłumaczeniu uniósł brew. Jego stary palił wszystko jak leci i czasem opary były doprawdy... intrygujące. Może ta jego matka po prostu nigdy nie próbowała? Do tego ten tekst o humano... co?
– Nie wiem o czym do mnie mówisz, ale u rodziców palono wiele rzeczy i nie było tam żadnych humano-cokolwiek tam nie powiedziałeś.
wzruszył barkami
– Skoro nie masz nic na rozluźnienie to chyba na tym dziś skończymy. Znudziłem się, a nie chcę być nie miły dla kogoś tak cierpliwego jak ty.
powiedział szczerze i wstał. Przeciągnął się zaciskając ślepia i zaczął odchodzić.
– To nara mordo.

/zt

Szumiąca Dolina

: 24 mar 2025, 17:56
autor: Triada Herezji
__
__Dolina rozciągała się poniżej niczym falujący, zielony ocean. Wysokie trawy kołysały się w rytm ciepłego wiatru, który przyjemnie owiewał jej brązowo-popielate łuski. Krążyła nad tym krajobrazem powoli, jej skrzydła unosiły ją lekko, niemal bez wysiłku.
Z góry dostrzegała wszystko – ścieżki wydeptane przez zwierzęta, ciemniejsze plamy leśnych zagajników, samotne głazy, które wyglądały, jakby ktoś kiedyś porzucił je tu w zamyśleniu. Nie spieszyła się z lądowaniem. Obserwował, pozwalała sobie na chwilę w tej ciszy, której nikt jej nie zakłócał.
Być może właśnie to jej przeszkadzało – czuła się cały czas odstawiana na bok. Jakby stado dalej nie chciało zawierać z nią interakcji, mimo, że nie zawiniła niczym. Poza swoim rodowodem.

__I wtedy zobaczyła błysk, który skutecznie rozproszył jej myśli.
Nie był to zwykły refleks światła na mokrej trawie ani przypadkowe odbicie w tafli wody. To było coś głębszego – migotanie, jakie miały tylko kamienie ukryte w ziemi przez wieki, cierpliwie czekające na odkrycie. Obniżyła lot, mrużąc oczy. Jej cień przemknął po trawie, a wiatr, wzbudzony uderzeniami skrzydeł, położył źdźbła w jednym kierunku.
Po chwili wylądowała miękko, ostrożnie składając skrzydła. Powietrze pachniało ziemią i słońcem. Przez moment stała nieruchomo, a potem powoli ruszyła naprzód, śladami swojego własnego cienia, podchodząc do małej kałuży i wyciągając z niej akwamaryn, oczyszczając go z drobinek błota.
  • ━━━━━━━━━━
    :: Agleia ::

Szumiąca Dolina

: 06 lip 2025, 12:20
autor: Pojętny Kolec
Verso powoli tracił rachubę ile to razy wymknął się z groty aby oddać się swojej pisklęcej ciekawości i zwiedzić kolejne zakątki Wolnych terenów. Tym razem trafił na urzekająca dolinę, a cienie rzucane przez okoliczne drzewa były błogosławieństwem dla smoka, który nie przepadał za ostrymi promieniami słońca. Zwolnił kroku aby delektować się chłodem i malowniczym widokiem. Na chwilę przystanął przy jednym drzewie klony i dotknał łapą jego kory, przypominając sobie nauki swojej matki. Sadzenie drzew było dla jego rodziny wazne, pewien symbol trwania i pielęgnacji tego, co dla nich istotne. Usiadł przy korzeniach opierając się barkami o drzewo i delektując się wszechobecną cisza, co jakiś czas przerwaną przez szum liści.

Osąd Gwiazd

Szumiąca Dolina

: 07 lip 2025, 9:52
autor: Osąd Gwiazd
Podobnie i starszy górski wojownik nie przepadał za rażącymi promieniami słońca. Jego ślepia nie były przystosowane do tak mocnego światła. Preferował noc.

Verso już z daleka mógł zobaczyć olbrzyma i poczuć jego zapach, nie należący do żadnego ze stad. Nie skradał się, a jego nierówne stąpanie spowodowane było brakiem prawego skrzydła. Zaburzało to trochę równowagę smoka, wymierzając ciosy w jego krok, który zazwyczaj miałby w sobie więcej dostojności i gracji.

Prorok jednak nie dawał sobie psuć dnia takim błahym problemom. Co prawda, brak skrzydła był irytujący, ale miał ostatnimi czasy znacznie więcej powodów do radości, niż do zmartwień.

Piękną mamy dzisiaj pogodę – powiedział do młodego smoka. Głos miał pogodny, a wyraz pyska łagodny.

Zatrzymał się jakiś ogon przed młodzieńcem i usiadł w rzucanym przez drzewo cieniu.

Czy nie masz nic przeciwko, żebym na chwilę umilił sobie odpoczynek przyjazną rozmową z nieznajomym?

Verso