Strona 46 z 47

Leszczynowy Zagajnik

: 19 lip 2023, 12:58
autor: Jadowity Jeż

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Szalej dalej patrzył na mglaka. Słowa Ciernia wywołały w jego łbie pewne przemyślenia. Honorowa walka.. tak naprawdę jak powinno się określić to pojęcie? Co jak przeciwnik nie stosuje się do tego? Hm. Robotę trzeba wykonać, zło zdusić w zarodku, wykorzystać sytuacje dla dobra swojej rodziny. Metody nie muszą być piękne. W takim razie chyba powinien zabić tego delikwenta przed sobą, dla dobra ziemi? Nieee, idiotyczne.
Uśmiechnął się lekko ironicznie.
– Taaak, nie ma co się obrzucać inwektywami, to donikąd nie prowadzi. – zgodził się z plagijczykiem. Może więcej zyskać przez konwersacje, walenie kogoś w łeb (szok) nie zawsze daje rezultaty. Plus może pozna kogoś fajnego.
– Całe życie, muszę stwierdzić, że zaczyna mi się tu nieco nudzić. Jestem już zmęczony, widziałem tyle ciekawych miejsc poza wolnymi. Pewnie niedługo udam się na daleką wędrówkę. – powiedział Jeż, patrząc w dal. Oddał cale zycie stadu, służył, karmił tych delków. Chyba naszemu bohaterowi i jego żonce należy się coś od życia? Szlag by to, pewnie, że tak! Jak spakują manatki, to będzie jedynie informacja, że to robi, a nie płaszczenie się.

Duszenie Cierni

Leszczynowy Zagajnik

: 22 lip 2023, 14:58
autor: Duszenie Cierni
Samiec obserwował Ziemistego ze spokojem. W zasadzie ten obcy, dla Ciritha, smok był dużo starszy od niego. Najpewniej widział i przeżył więcej w tych stronach, ale kiedy poruszył temat nudy, zmartwiło go to. Czy z nim też tak będzie kiedy obwącha każdy kąt? Kidy smoki będą przewidywalne do bólu i żaden nie wykaże choć odrobiny inności, a co gorsza, sam stanie się nijaki wśród tych wszystkich gadów?
Westchnął wewnętrznie, ale mina mu zrzedła. Stracił już całkowita ochotę na wszystko, pogrążając się w czarnych myślach

– Daleka podróż może być często początkiem czegoś nowego. Sam postanowiłem kiedyś wyruszyć i znalazłem się tu. Kto wie, może nawet w swojej wędrówce spotkasz klany leśnych elfów z którymi ja żyłem przez pierwsze księżyce. – wzruszył barkami. Przejechał łapą po zmęczonym pysk, a następnie wstał. – Miło było pogadać dziadku, ale pora na mnie. Bądź co bądź mam też pewne obowiązki do wykonania. – mruknął i rozpostarł skrzydła, kiwnął starcowi na pożegnanie łbem i machnął silnie nimi, by wzbić się w przestworza i oddalić się od Ziemistego samca.


[z/t]

Jadowity Jeż

Leszczynowy Zagajnik

: 22 paź 2023, 0:19
autor: Mancimilian
Znudziło mu się plądrowanie lasu Słonecznych, więc przeniósł się na tereny wspólne, by osiąść w Leszczybowym Zagajniku. Tam postanowił spędzić popołudnie. Rozłożył się wśród przekwitniętych nawłoci gniotąc wysokie ziele, aby zrobić sobie wśród nich miejsce. Opierał się prawym barkiem o pień leszczyny i leżał niczym wyrośnięty muchomor wśród drzew i traw, a zimne słońce padało mu promieniami na łapy. Obok niego trwała sobie zgromadzona sterta leszczyny, a samiec właśnie skubał je z łupinek przy pomocy szponów i zębów. Orzechy zjadał, natomiast łupki odkładał na oddzielną stertę.
• ~ Wieje wiatr, pieściwiatr
Wieje w lecie, też po lecie gdy już czuć zimowy świat.
Wieje wiatr, jeśniwiatr.
Wieje w chłodzie, gdy nie może, wiej nawet i w kolorze,
Wieje wiatr, pieśni wiatr
Wieje, buczy, gra i nuci, a na pewno się nie nudzi. ~ •
i tak nucił sobie pod nosem używając różnych kombinacji słów. Urywał tylko, aby zębami rozłupać orzeszka. Tak...nie nudzi...
@Malachitowa Noc

Leszczynowy Zagajnik

: 22 paź 2023, 11:12
autor: Malachitowa Noc
Sea ostatnimi czasy sporo wędrowała, tym razem jednak po terenach swojego Stada, próbując uzupełnić braki w składziku. Postanowiła sobie darować na jakiś czas mocnych wrażeń i zaniechała wędrówek poza granice Wolnych. Jakoś prawie zawsze składało się tak, iż pakowała siebie, a tym samym swoich bliskich, w kłopoty. Może więc na razie wystarczy.
Jednak przez to stawała się niespokojna, ponieważ kwestia tych elfów, towarów, żywych i tych martwych, nie dawała jej spokoju, ale również los uwolnionych smoków.
Westchnęła.
Wróciła do swojej groty, gdzie obmyła się z błota oraz kurzu, natarła swoje łuski nowym, jaśminowym olejkiem, który wydestylowała samodzielnie, a następnie postanowiła odwiedzić tereny wspólne.
Pasterz opowiadał jej o pewnym smoku, z którym chciałaby się spotkać, jednak dalej się wahała, czy mieszać się bardziej w politykę. A co jeżeli znowu kogoś nieopatrznie narazi, w dobrej wierze, rzecz jasna?
Wędrując tak w zamyśleniu, dotarł do niej zapach znanego ziela i aż przystanęła zaskoczona, ponieważ to był chyba pierwszy raz, jak to wyrastało gdzieś tutaj... Skuszona, ruszyła tym tropem, a wtedy jej długie uszy zadrgały, bo dotarł do nich dźwięk nucenia.
Zwolniła kroku, marszcząc lekko pysk, a następnie wyjrzała zza krzaków, które otulały leszczynowy zagajnik, a tam, na pięknym okazałym zielu nawłoci, koło pnia jednej z leszczyn, leżał sobie wiśniowołuski smok.
Aż się zatęchła z oburzenia, robiąc wielkie oczy.
Ściągnęła łopatki, ułożyła wyżej pierzaste skrzydła i wyszła, unosząc głowę, zarzucając nieco grzywą na barki.
Niszczysz taki piękny okaz ziela... i to niesamowicie rzadkiego tutaj, w tym miejscu... właśnie... hej, nie powinno go tu być – zatrzymała się w pół kroku, skonfundowana.

Mancimilian

Leszczynowy Zagajnik

: 22 paź 2023, 13:15
autor: Mancimilian
Poruszył uchem na szelest traw. Nasłuchiwał tak czyichś kroków niezaprzestając swojego zajęcia do czasu aż smoczyca nie zbliżyła się na tyle, że jadowite ślepia mogły obarczyć ją spojrzeniem. Pytanie odbiło się w nich, a na pysku malowało się skupienie. Słuchał jej jednocześnie jej się przyglądając. Może tego nie dostrzegała, ale zrobiła na nim wrażenie swoją postawą. Dumna i odważna – przykuwała jego spojrzenie. Jakby przytłoczony nabrał głębiej powietrza. "Pachniałe jak Ona."– pomyślał. Poruszył ogonem. Po czym powoli popatrzył na ziele suchej nawłoci, której kwiaty już samoistnie stały się brązowe przez jesienną porę. Smoczyca jakby się przyjrzała dostrzegłaby, że ziele różniło się od tego jakiego używała do leczenia smoków. Jej nawłoć pospolita była niższa, a kwiaty miała drobniejsze. Tymczasem ta, w której leżał smok była bardzo wysoka i rozłożysta w kwiatostanie. Samiec oczywiście nie znał się na zielu. Więc jego wzrok niezbyt bystrze ocenił tylko stan kwiatów i stwierdził:
• Kwiaty w większości są całe, a korzenie wciąż są w ziemi. Chcesz to możesz zebrać. Orzeszka? • wyciągnął otwartą łapę do niej, a na niej leżały trzy orzechy leszczyny. Patrzył na smoczycę czy weźmie, lecz czy to zrobiła, czy nie nie zmieniło późniejszych jego słów.
• Dlaczego nie powinna tu rosnąć? Ziemia jak ziemia, a zagajnik miesza się z równiną. • zapytał patrząc na nią, lecz w tym samym momencie łupiąc kolejnego orzecha.
@Malachitowa Noc

Leszczynowy Zagajnik

: 24 paź 2023, 8:33
autor: Malachitowa Noc
Taaak, Sese szybko zrozumiała swój błąd, a przynajmniej zaczęła wątpić w swój osąd, kiedy mogła nieco bliżej przyjrzeć się roślinie. Długie uszy smoczycy delikatnie opadły ku czaszce po bokach, jednak wcale nie zmieniła swej postawy.
Z lekko zadartym podbródkiem, przekrzywiła swój trójkątny pysk, zerkając to na samca, ziele i orzechy.
Nozdrza samicy drgnęły delikatnie, a ślina napłynęła do pyska. W sumie tak dawno nie jadła orzechów... Dlaczego właściwie?
Poświęciła jednak chwilę na przyjrzeniu się również smokowi od jego dużych uszu, zaokrąglonego pyska po smukłe czerwone ciało, niemal chude. Oh. Powęszyła w powietrzu, podchodząc o kilka kroczków, a złote szpony zanurzały się w opadłym listowiu.
Hm... To nie do końca ta roślina... chociaż podobna? No i z prawdziwej nawłoci uzdrowiciele zrywają listki – odpowiedziała powoli, z lekkim wahaniem, rzucając okiem to na kwiatostan, to na orzechy.
A co jej tam, ostrożnie czerwoną mgiełką magii zgarnęła kilka orzeszków, uśmiechając się lekko, a następnie usiadła na przeciwko. – Lecznicza nawłoć rośnie głównie na równinach... wiesz, w głowie mam taki schemat, równina równa się konkretne zioła, takie tam – wzruszyła lekko ramionami skrzydeł, zawstydzona, chociaż dosyć umiejętnie to ukrywała, rozpłupując łupinę leszczyny, by dobrać się do orzeszka.
Rozejrzała się wokół ciekawie.
Pachniesz, jak niegdyś moja matka i ja, wszystkim wokół, chociaż nie konkretnym stadem... jedynie mam wrażenie, że wyczuwam na tobie nutkę smoków Słońca? Ciekawe. Jesteś samotnikiem? – chociaż minęło wiele księżyców, pamiętała taką mieszankę zapachów, osiadłą na futrze jej matki i na jej łuskach, gdy wychowywała się w Szklistym Zagajniku.

Mancimilian

Leszczynowy Zagajnik

: 24 paź 2023, 17:56
autor: Mancimilian
• Hmmm... • zamruczał spowrotem posyłając spojrzenie roślinie. Tak. Liściom akurat się ucierpiało. Ogniecione i nadłamane jak niektóre łodygi. Tego jednak samiec nie przyznał. Nawet nie skinął pyskiem. A ostatecznie nic nie powiedział tylko słuchał dalej w czasie tym zauważając, że smoczyca usiadła bliżej. Poruszył nozdrzami. Zawęszył w powietrzu, w którym zapach uzdrowicielki stał się zdecydowanie wyraźniejszy. Z jednej strony miło mu było, że chciała się do niego dosiąść, lecz w momencie, gdy już wzięła od niego orzechy, zakręciło mu w nosie. W rezultacie kichnął raz, potem drugi, i jeszcze jeden, aż porzucił przekąskę oraz wstał z pozycji leżącej do siadu, by przednimi łapami potrzeć o pysk.

Słuchał jej z uniesionymi uszami.
• Tak. To –• pociągnął nosem. •– rzeczywiście wyjaśnia twoje zaskoczenie. • powiedział w czasie, gdy ona się rozglądała jednocześnie znów zmarszczył pysk i kichnął. Łypnął na nią jadowitym ślepiem. Przez jego pysk przeszła odraza, gdy lustrując smoczycę spojrzeniem dostrzegł północne geny. Wyrzucił powietrze przez nozdrza i się odsunął na długość ogona. Zabrał przy tym garść łupinek ze stosiku i przebierał je szponami wówczas smarkając i stwierdzając:
• Wolę określenie Wędrowiec. Samotnik brzmi smutno. • odpowiedział. Marszczył pysk jakby coś mu jeszcze dokuczało, lecz mimika jego po chwili złagodniała. Powietrze przeszyło jedno głośne ",CHRUP", a potem kilka cichszych. To za sprawą łupinek jakie wpakował sobie do pyska, Pogryzł je, połknął i potem nastała zmiana. Smok skończył zajmować się orzechami i popatrzył prosto na smoczycę ze spojrzeniem, jakby takim bardziej obecnym i skupionym. Jego aura też się zmieniła. Spokojny smok nabrał energii, która wibrowała wokół jako uwolniona maddara.

• Łzy z kropel miodu osiadają na głębokiej zieleni, tajemnej i skrytej niczym mech. Mech nad moczarowym jeziorem, nad którym zebrały się świetliki. Lśnią blaskiem umysłu dosięgając spostrzegawczości nie jej ślepi, lecz węchu.• jego ślepia błysnęły, a smok rozpogodził pysk podnosząc kąciki ust. • Trafnie stwierdziłaś moją przynależność i być może domyśliłaś się, że mam znajomości w Słońcu. Też wiem skąd jesteś. Pachniesz zielem i rześkim powietrzem. Dlaczego nie całym światem? • Przekrzywił łeb przy pytaniu, a ogon poruszył się w trawie.

@Malachitowa Noc

Leszczynowy Zagajnik

: 06 sty 2024, 15:24
autor: Niesmak Poranka
Wylądowała wśród leszczyn z swoim kompanem i małym towarzystwem który na plecach miał przyzwoitkę piastuna ich stada. Uradowana wysłała mentalną wiadomość dla samca ze słońca.
~Mam dla ciebie niespodziankę! Jestem w leszczynowym zagajniku.
Ta krótka myśl była przesiąknięta radością. Spojrzała na małego towarzysza z uśmiechem ciesząc się chwilą. Otarła swój pyszczek o pyszczek pisklęcia.
-Schowaj się za moim skrzydłem zrobimy papcio niespodziankę!
Powiedziała ucieszona wizją spędzenia wspólnie czasu jak na rodzinkę przystało.

Apollo jak na brzęczącego towarzysza przystało bawił się z Yngwe gdyż lubił tego pisklaka jednak gdy nastawienie towarzyski zmieniło się na bardziej zalotne w stosunku do innego samca zabrzyczał głośno ze złości i wrócił do zabawy z pisklęciem.
Yngwe Przeświadczenie Dobrobytu

Leszczynowy Zagajnik

: 07 sty 2024, 22:00
autor: Przeświadczenie Dobrobytu
Nie wiedział co smoczyca ma na myśli przez zagadkę, lecz chętny si z nią spotkać (oraz ciekawy co dla niego przyszykowała) zdecydował się przylecieć. Wylądował między drzewami w leszczynowym zagajniku. Rozejrzał się wtedy od razu napotykając spojrzeniem Zaranną. Uśmiechnął się do niego na jej widok. Poruszył ogonem jednkcz machając skrzydłem na przywitanie. Podszedł.
– Cześć Zaranna! Ciebie też Apollo miło widzieć. Wiesz? Mogłaś mówić że wzięłaś kompana bym dla niego Hjige przyprowadził. – zaśmiał się pogodnie. – No dobrze. To może następnym razem... Więc cóż to przygotowałaś? –

@Zaranna Łuska @Yngwe

Leszczynowy Zagajnik

: 09 sty 2024, 0:10
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Lot z nią był naprawdę miły. Nawet Pashtet się nie obruszył, gdy tylko ruszył na mym grzbiecie w nieznane. Pierwsza wylądowała mamcia, ja zaraz za nią. Kot zeskoczył z mego grzbietu. W ten usłyszałem i poczułem go, Papcia. Podsunąłem się bliżej zarannej, aby sie za nią ukryć i tylko, gdy łowca słońca zbliżył się do niej, wyskoczyłem za niej, rzucając się na puchatego, wężowego samczyka. Jak przy skałach, starałem się go przewodzić wtulając się w jego puchatą grzywę i delikatne łuski.
Trelek! – polizałem go po nosie zaczepnie. Miło znowu we trójkę się spotkać. Dawno nie było takiego wspaniałego widoku, rodzina w komplecie. Wszyscy Ci, na których mi zależało. Mruczałem głośno zadowolony, machałem ogonami z zadowolenie, ocierając się o akwamarynowego barda

Zaranna Łuska Przeświadczenie Dobrobytu

Leszczynowy Zagajnik

: 09 sty 2024, 12:45
autor: Niesmak Poranka
Widząc jak młodzik wyskoczył uradowany postanowiła obserwować sytuacje i reakcje samca. Miała nadzieje że taka niespodzianka się mu spodoba.
Apollo nie był zadowolony z reakcji pisklęcia. Usiadł smutno pod skrzydłem swojej towarzyszki ze spuszczoną głową i brzęcząc coś "pod nosem". Nie dość że samiec zabiera uwagę samicy to jeszcze pisklęcia. Smutne losy kompana.
Przeświadczenie Dobrobytu Yngwe

Leszczynowy Zagajnik

: 11 sty 2024, 18:52
autor: Przeświadczenie Dobrobytu
Poruszył uchem słysząc znajomy głos i w tym samym momencie dostrzegł jak bierzy ku niemu pisklę. Pysk mu rozjaśniał uśmiech.
– Yngwe! O rety! Schowałeś się za Zaranną? – zachichotał wesoły. Nie dał się mu jeszcze przewrócić, ale poczuł z dusznością w piersi, że pisklę zauważalnie rośnie. – Cieszę się widząc was obu. To znaczy, że już znieśli twoją karę? – podniósł tym razem spojrzenie na Zaranną.

@Zaranna Łuska Yngwe

Leszczynowy Zagajnik

: 12 sty 2024, 3:37
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Przyjemnie było widzieć ponownie tego samca. Może nie minęło jakoś wiele czasu, ale nadal dla mnie to wieczność. Olbrzymia i nieskończona wieczność. Gorsza niż koszmary. Gorsza niż cokolwiek co mogło mi się przydarzyć tam i wtedy... Samotność zawsze jest gorsza od bolesnej śmierci.
....Kiwnąłem głową na jego stwierdzenie, a uderzenie serca później, moja łapka wylądowała na jego łuskowatym nosku.
I tak i nie. Mam tam przyzwoitkę – wskazałem ogonem, na kota, który był w bardzo wymownej pozie w połowie swej rutyny dbania o puchate futerko. – Ciocia wie, więc możemy się widywać. Zawsze to coś dobrego, prawda Gwiazdeczko? – spojrzałem z czułym uśmiechem na samicę stojącą obok. Miło było na nią patrzeć z takim wesołym uśmiechem. Dawno takiej nie widziałem.

Zaranna Łuska Przeświadczenie Dobrobytu

Leszczynowy Zagajnik

: 12 sty 2024, 12:12
autor: Niesmak Poranka
-Tak jak powiedział. Musi brać ze sobą kompana piastunki i nie mogę go niczego uczyć ale fakt tego ze mogę w końcu mieć go przy sobie jest na prawdę cenniejsze. Zwłaszcza kiedy opowiada z entuzjazmem o swoich naukach. Dzięki temu nie żałuję, że go nie uczę, wręcz przeciwnie.
Powiedziała z radością wymalowaną na pysku i wybrzmiewającą w głosie. Cieszyła się że w końcu nadszedł ten dzień gdzie mogli spędzić czas razem jako rodzina.
Apollo zaś nie potrafił czerpać aż tak sporej radości z tego spotkania przez co siedział smutno pod skrzydłem wiwerny.
Przeświadczenie Dobrobytu Yngwe

Leszczynowy Zagajnik

: 12 sty 2024, 17:44
autor: Przeświadczenie Dobrobytu
– Więc taka sytuacja. Ale! To nam w niczym nie przeszkadza. Może kotek pobawi się z twoim kompanem? Chyba, że nie lubi... A wy coście chcieliby porobić? – zamruczał liżąc językiem łapę Yngwe, co wylądowała mu na nosie. Uśmiechnął się szeroko wówczas bardzo ciesząc się tym spotkaniem. Ciepło skrzące spojrzenie spoglądało nazmiennie na Gwiazdkę i młodzieńca. Kompana łapał kątem oka. Naprawdę było mu szkoda, że nie wziął Hjigi. Wydawał się przygnębiony...

@Zaranna Łuska @Yngwe

Leszczynowy Zagajnik

: 14 sty 2024, 23:59
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Nie starałem się uniknąć mokrego języka Trela, który zmoczył lekko futerko pomiędzy moimi paliczkami. Zaśmiałem się cicho przy tym. Łaskotało mnie to. Nie mogąc się ponownie powstrzymać, moja druga łapa wylądowała na nosie samca. Niech poczuje się ta trufla zaatakowana przez tego pisklaka, czyli mua. Z każdym takim boopnieciem, cicho się śmiałem. Lecz po chwili się znudziłem i usiadłem przed jego łapami. Widziałem jak rozmawiali, mówili o mnie. Nie zwracałem na to uwagi, tylko ulepiłem pacynę z białego puchu i rzuciłem w Gwiazdeczkę. Może się spodoba taka zachęta do zabawy? Nie celowałem w głowę, bardziej w szyję i skrzydło łapę.
Bawmy się! – zaćwierkałem przyjaźnie patrząc jedną parna na jednego rodzica i drug ą na drugiego.
Zaranna Łuska Przeświadczenie Dobrobytu