Strona 34 z 36

Rzeka

: 19 maja 2024, 14:07
autor: Lśniąca Toń

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie wiedziała co myślała kiedy zgadzała się na naukę jednego z piskląt. Nie była najlepszą możliwą nauczycielką ale kto się lepiej odnajduje w wodzie niż smok który z niej pochodzi? Nie chciała zabierać pisklęcia nad któreś z jezior, rzeki były płytsze jednak to iż cały czas woda się przemieszczała dobrze wpłynie na naukę. Nie wiadomo w końcu kiedy pisklę będzie chciało pchać się naprzeciwko prądom morskim. Miejsce było przy tym także naprawdę ładne, zwłaszcza gdy już się ociepliło.

Rzeka

: 31 maja 2024, 15:33
autor: Serafin
Młoda została przyprowadzona w to miejsce przez ojca. Była niesamowicie podekscytowana okazją zarówno nauki, jak i poznania kolejnych smoków w swoim życiu. Gdy została postawiona przed Wieczorem, praktycznie trzęsła się ze szczęścia. Mimo ogromnej ekscytacji jak i bycia pisklęciem, była zaskakująco wyciszona i spokojna.
– Jestem Serafin – przedstawiła się i ukłoniła nisko łebek w geście szacunku do nowo poznanego smoka. Następnie przedreptała z łapki na łapkę szczęśliwa i lekko wyszczerzyła ząbki w dziwnego rodzaju grymasie.
– Jesteś śliczna! – powiedziała, a potem zakryła łapą pyszczek zaskoczona, że słowa wyrwały się z jej głowy mimowolnie. Dużo emocji nie sprzyja nauce, ale może za chwilę uda się młodej uspokoić, gdy trzeba będzie się skupić na zadaniach.

Wieczór Szeptów

Rzeka

: 06 cze 2024, 0:02
autor: Lśniąca Toń
Oh jakie urocze maleństwo! Zachichotała słysząc komplement od Serafin. Naprawdę nie spodziewała się, że młoda aż tak skupi się na jej kolorach ale czy mogła ją za to winić? W końcu trochę odznaczała się na otoczeniu, jej pisklęta wydawały się już do tego przyzwyczajone.
-Jestem Wieczór Szeptów jednak możesz mówić do mnie Leste lub Szept jeśli będzie ci wygodniej słodka Serafin- Rzuciła na przywitanie, zniżając się lekko by tak nie górować nad maluchem. Pisklę musiało czuć się komfortowo podczas nauki, najlepiej żeby uznało ją za zabawę.
-Chciałaś nauczyć się pływać oraz dowiedzieć się o świecie tak? Od czego wolisz zacząć?– Wolała się upewnić w decyzji pisklęcia. Nie będzie przecież od razu wpychać jej do wody!

Serafin

Rzeka

: 28 paź 2024, 11:18
autor: Gwiezdny Tropiciel
Jajo się wykluwało ale oznaki tego zastępca przypadkiem losu zauważył wcześnie. Czym prędzej porwał je w łapy i wrzucił do swojej torby mając pewien cel. Wyleciał z groty od razu i pognał w kierunku terenów wspólnych, jednocześnie wysyłając magiczny impuls do Wieczoru by najnowszy owoc ich miłości mógł przyjść na świat w jej obecności.
Lot zabrał trochę czasu ale jajo na szczęście nie zdążyło się wykluć. Samiec wylądował na brzegu cieku wodnego i czekał na partnerkę we wcześniej ustalonym miejscu. Położył jajo na rzecznym piaksu i przyglądął mu się z uwagą, zastanawiając się czy Wieczór zdąży p[rzypłynąć na czas.

Wieczór Szeptów

Rzeka

: 29 paź 2024, 18:39
autor: Lśniąca Toń
Pędziła przez wodne ścieżki z prędkością, jakiej sama by się po sobie nie spodziewała, czując ekscytację, która rzadko kiedy towarzyszyła jej przy jakimkolwiek pacjencie. Przemykała przez głębiny, aż musiała wynurzyć się na brzeg i poszukać kolejnego jeziora czy strumienia, które poprowadzą ją bliżej celu. Mimo chłodu jesiennego powietrza, nie zwalniała, czując, jak każdy krok przybliża ją do tej wyjątkowej chwili. Gdy wreszcie wychynęła z wody, jej płetwy zadrżały lekko, a łeb uniósł się delikatnie, by lepiej zlokalizować Valnara. Wzrokiem szybko odnalazła go, a jej pysk ozdobił łagodny, pełen ciepła uśmiech. Trzęsąc ciałem, rozproszyła krople wody ze swoich łusek, które w świetle odbijały się niczym małe kryształki.
Podchodząc do swojego partnera, z czułością otarła łeb o jego szyję, pozwalając sobie na ten bliski gest. Gdy usiadła tuż obok, spojrzała na jajko z lekkim drżeniem emocji, czując, że ta chwila jest bliska.
-Jeszcze nie przebiło skorupki?– spytała szeptem, niemalże w napięciu, choć jej głos był jak zawsze spokojny.

Gwiezdny Tropiciel Vunnud

Rzeka

: 29 paź 2024, 19:50
autor: Wichrogłos
Jajo wydało im się duże. Nie było wielkie jakoby jajo smoka olbrzymiego z pokolenia na pokolenie, ni to na jajo pustynnego, ale bez dwóch zdań... duże. Mogłoby się zdawać podmienionym gdyby nie podobieństwo do wszystkich poprzednich. Skorupa, choć na pierwszy rzut oka normalna, wydawała się anormalnym zgrubieniem a na pewno przejrzałym, już ewidetnie poza swoim terminem użytku. Nie połyskiwała w żaden sposób, nie zdawała się odbijać ani łuski światła co na nią padała właśnie w momencie, w którym ich uważne oczy – uzdrowicielki i łowcy – zostały w nią utkwite.
Jednakże cudem by było gdyby Zastępca Mgieł pomylił się w tak kluczowej kwestii. Ukryte tam życie dalej dychało, wiło się niecierpliwie i lekko, bo lekko, ale naciskało od wewnątrz. Minęły bodaj dwa wybitnie długie oddechy nim kawałek jajka, ot, odpadł głucho na ziemię. Był to zgoła lichy kawalątek, ale oczom młodej pary ukazał się zwiastun ich potomka: fioletowy szpikulec podobny do postawionego masztu, z którego bezsilnie zwisała błona.
Potrzebna była interwencja.
Dopiero skupiwszy się z chłodnym umysłem, można było dojrzeć przerażający znak. Skorupka od wewnątrz była sucha. Malec, jeśli użyć tego słowa, zasiedział się w środku i nawet nie walczył. Nacisk, który rozrywał powoli powłokę, stanowił przerośnięcie istoty, dla której zwyczajnie nie starczyło ani miejsca, ani życiodajnego płynu w jajku. Wiercił się bardzo nieznacznie, bowiem nawet przy nowym bodźcu, jakim było zimno na fragmencie grzbietu, instynkt pisklęcia trwał w uśpieniu.

Wieczór Szeptów Gwiezdny Tropiciel

Rzeka

: 31 paź 2024, 20:00
autor: Gwiezdny Tropiciel
Jak zawsze poczuł to przyjemne uczucie które czuł gdy tylko widywał Szept. Uśmiechnął się do niej ciepło i skinął łbem na jej pytanie, wraz z nią przenosząc wzrok z powrotem na jajo.
Valnar patrzył się na nie z wyczekiwaniem. Wydawało się że pisklę się nie śpieszyło wyjść na chłód który nastał w świecie poza skorupką. Nie dziwił mu się. Nie cierpiał wszechobecnego zimna, wolał okazjonalne zimno, tak dla różnorodności.
Powoli zaczął się martwić gdy malec nadal nie wychodził na zewnątrz gdy już zrobił dziurę w jaju. Potem zdał sobie sprawę że po prostu jajo pękało od jego rozmiaru. Spojrzał się na moment zdziwiony na Szept. Do tej pory jego jaja wykluwały się... normalnie.
Eee... może śpi? Chcesz je obudzić? -zapytał się partnerki wyraźnie skonfundowany.

Wieczór Szeptów Vunnud

Rzeka

: 01 lis 2024, 23:18
autor: Lśniąca Toń
Uśmiechnęła się łagodnie do Valnara, odbierając jego ciepłe spojrzenie, które zawsze ją uspokajało. Jednak gdy ich wzrok z powrotem powędrował na jajo, jej spokojne spojrzenie zaczęło zmieniać się w troskę. Widziała to, czego na pierwszy rzut oka można było nie dostrzec, zgrubiałą, przejrzałą skorupę, która nie odbijała światła. Pisklę miało problemy. Pochyliła się bliżej, delikatnie muskając łuskami jego szyję, zanim uniosła łeb, aby lepiej przyjrzeć się maleńkiemu fioletowemu szpikulcowi, który wyłonił się przez odłupany kawałek skorupy. Jednak zamiast ekscytacji, poczuła niepokój, wnętrze jaja było suche, a maleństwo, które powinno z całą siłą walczyć o wyjście na zewnątrz, jedynie lekko naciskało od środka, wyczerpane brakiem miejsca i płynów. Słowa Valnara sprawiły, że spojrzała na niego z łagodnym, choć lekko poważnym uśmiechem.
-Nie sądzę, by to była kwestia snu. Zasiedział się, potrzebuje pomocy, by wyjść na świat- odpowiedziała cicho. Delikatnie wyciągnęła pazur, unosząc go tuż nad skorupką i spoglądając na Valnara, szukając w jego oczach zgody. To był ich potomek i razem mieli mu pomóc się narodzić. Jej ruchy były spokojne i precyzyjne, każdy gest nacechowany opiekuńczą czułością.
-Musimy działać- szepnęła, otaczając swój pazur tworem z maddary, metalowa nakładka na pazur która sprawiała że był jeszcze ostrzejszy, zaczynała powoli rozłupywać skorupkę, by nie uszkodzić małego, ale uwolnić go z tej zbyt ciasnej pułapki. Zaczęła od miejsca które już sam przebił by osłabić skorupkę po czym rozbiła je także w innych paru miejscach, uważając żeby nie zranić pisklęcia. Była uzdrowicielką większość swojego życia jednak nigdy nie była zmuszona do wydobywania pisklęcia z skorupki, musiała jednak działać. Odmawiała pozwolenia swojemu pisklęciu na uduszenie się w zbyt małej przestrzeni.

Gwiezdny Tropiciel Vunnud

Rzeka

: 02 lis 2024, 18:41
autor: Wichrogłos
Ciało licho pulsowało pod skorupą z każdym nowym cięciem. Żywy organizm reagował na każdy nacisk wręcz panicznie, wijąc się o łuski odległości od szpona. Grzbiet rósł i malał co rwący oddech maleństwa uciśnionego w granicach bezruchu, a resztki śluzu martwo błyszczały na lekko wystającej powłoce budzącego się do życia organizmu.
Ciche krach!, i wyślizgnął się przy kolejnym podważeniu jestestwa skorupy – jak trup, wyrzucona na brzeg wiotka mątwa w szczątkach tego, co w najlepszym wypadku można było nazwać wydzieliną. Wśród morza odłamków skorupki, leżał bezsilnie w pozycji embrionalnej. Bezszelestnie, bezgłośnie z lekko rozwartą szczęką. Aż nagle z gardzieli wydał się chrapliwy wdech z następstwem wysokiego tonu westchnięcia.
Nie dało mu się odmówić podobieństwa do rodziców – wybitnie długi, skalany granatową, owalną łuską smoka morskiego. O karłowatych łapkach z błoną pławną, o... futrze, jasnoszarym? Wzdłuż grzbietu kilkadziesiąt jeszcze niewyrośniętych szpikulców po ojcu, gdzie błona nie domagała i nie tworzyła aż tak pokaźnego wachlarza. I choć na pierwszy rzut oka wyglądało na zdrowe – tłuste, zbite, bardzo mięsiste, zbyt ciężkie jak na tak mały twór Immanora – wprawne ślepie uzdrowicielki mogło być zmartwione. Bo jak niezrośnięta błona to niewielka anomalia, tak wysunięta pokracznie dolna szczęka o krzywym uzębieniu świadczy już o charakterze abominacji. To tłumaczyło pustość w jego odgłosach, to tłumaczyło potężną klatkę piersiową, która musiała utrzymać wystarczająco duże płuca.
I spojrzawszy, wziąwszy krótki pysk pisklęcia w łapę – zamkniętych powiek było za dużo. Skrywały one bowiem dwie pary oczu na siłę wciśniętych w nadmiernie dużą czaszkę samczyka.
Ich syn był... zdeformowany.

Gwiezdny Tropiciel Wieczór Szeptów

Rzeka

: 04 lis 2024, 17:37
autor: Gwiezdny Tropiciel
Zastępca Mgieł nie był spanikowany. Był w zasadzie dziwnie niewzruszony za bardzo tym całym wydarzeniem. Był podekscytowany wizją nowego potomka i nieco zaniepokojony tym co się działo z pisklęciem w skorupce ale to tyle. Cofnął się o krok pozwalając uzdrowicielce działać przy jajku i uwolnić malca.
Dobra robota – rzekł do partnerki z uśmiechem gdy już mały był na ziemi i zdawał się oddychać, i podszedł do pisklaka. Opuścił łeb chcąc mu się przyjrzeć z bliska, gdyż zdecydowanie nie wyglądał jak jego dotychczasowo wyklute rodzeństwo. Wyglądał... dziwnie. Za pomocą magii uniósł je delikatnie starając się nie sprawić mu żadnego dyskomfortu i umieścił je w powietrzu gdzieć pomiędzy nim a Wieczorem.
Zobacz, ma cztery oczy! Ma też trochę nietypowe proporcje... Ciekawe czy będzie widział dwa razy bardziej? Ciekawe jak będzie wyglądac gdy dorośnie... Pisklaki zawsze są takie trochę zdeformowane...

Vunnud Wieczór Szeptów

Rzeka

: 15 lis 2024, 16:02
autor: Lśniąca Toń
Wieczór obserwowała, jak maleństwo wyłania się z resztek skorupki. Jej oczy przemykały po każdym szczególe, pulsującej klatce piersiowej, błonach, które nie zdążyły się w pełni rozwinąć, i tej nienaturalnej budowie czaszki. Instynktownie, delikatnym ruchem, uniosła pisklę, by lepiej mu się przyjrzeć. W jej ruchach była precyzja i czułość, ale też niewidoczny dla postronnych ciężar zmartwienia.
-Jest wyjątkowe- powiedziała cicho, próbując znaleźć odpowiednie słowa, by opisać to, co widzi. Nie chciała nadawać tej chwili zbyt dramatycznego tonu, ale wprawne oko uzdrowicielki widziało więcej, niż mogła wyrazić na głos. Jej łapy delikatnie dotknęły jego skóry, badając drobne deformacje. Gdy Valnar podniósł maleństwo za pomocą magii, jej wzrok spoczął na czterech zamkniętych powiekach pisklęcia. Przez chwilę nie mówiła nic, próbując opanować własne emocje. Wiedziała, że każde pisklę, nawet z defektem, miało prawo do życia, ale ta sytuacja mogła być trudna.
-Cztery oczy…– powtórzyła spokojnie, dotykając czubkiem pyska jednego z niewielkich szpikulców na jego grzbiecie.
-Będzie pewnie miało problem z bólami głowy- dodała ciepło, już uznając że malec dożyje wieku w którym choroby będą się jego czepiać.

Gwiezdny Tropiciel Vunnud

Rzeka

: 23 lis 2024, 20:27
autor: Wichrogłos
I co pisklę robiło tuż po wykluciu? Rzekomo każde było inne, lecz czy nie istniała jakaś uniwersalna zasada informująca rodziców, że wszystko... w porządku? Czyżby był to pisk, ciekawskie otwarcie ocząt lub pierwsze słowo? Panika związana z obezwładniającym światem, na które przyszło niespodziewanie i równie niespodziewanie z niego zniknie? Radość? Wyraz emocji, tkliwy pokaz duszy w nowym ciele?
Lecz jego przyjście nie stanowiło fenomenalnych wydarzeń. Jego wola życia, choć niezłomna, stanowiła siłę znacznie cichszą niż u innych smoków. Nie było tej pisklęcej buńczuczności tuż po wykluciu, nie było też świadomości zaistniałej sytuacji – i tu wykazała się wyjątkowość zgoła nieznana.
Szpikulec zadrgał. Odskoczył jak klapka. Wszystkie inne wręcz zarechotały, stając dęba.
Wtem samczyk rozwarł oczy. Jedne złote, drugie zielone, trzecie złote, czwarte zielone – oswojone. Były nieduże, bez źrenicy, wlepione w nicość. Patrzyły odważnie, lecz pusto, w nieznany punkt. Wyczerpany własnym ciężarem, ostrością oddechu, zapachów wokół, dźwięków, rzeczywistością per se, zwyczajnie bytował. Nie robił nic poza tym.
Tak oto było po wszystkim.

Wieczór Szeptów Gwiezdny Tropiciel

Rzeka

: 04 gru 2024, 17:21
autor: Gwiezdny Tropiciel
Valnar przyglądał się pisklęciu zaintrygowany. Było takie inne... Och jasne, zdecydowanie wymykało się standardowemu opisowi smoka i wyglądało też kompletnie inaczej niż jego siostry, ale co tego? Może mieć jakieś problemy związaene z budową swojego ciała? Bez znaczenia, jeśli będzie chcieć to pomoże stadu w swój własny sposób.
Jasne że jest wyjątkowy! To nasz syn! -odparł Wieczorowi z entuzjazmem.– Mamy w stadzie uzdrowicieli, na pewno przepiszą mu jakieś zioła... Albo ty to zrobisz!
Zastępca schylił się i podniósł pisklę tak by włożyć je do swojej torby. Na pewno było straaasznie zmęczone po wykluciu i wyłożona miękkimi roślinami torba będzie dobrym legowiskiem na czas podróży.
No cóż, mamy kolejne potomstwo! -rzekł z werwą uśmiechając się do uzdrowicielki.– Ciekawe ile jeszcze będziemy ich mieć, co?
Liznął ją czule w policzek by podkreślić swoje słowa odrobiną bliskości

Wieczór Szeptów Vunnud

Rzeka

: 12 gru 2024, 14:57
autor: Lśniąca Toń
Wieczór w milczeniu przyglądała się pisklęciu, które jedynie bytowało, jakby samo istnienie było dla niego wyzwaniem. Nie było w nim energii charakterystycznej dla nowo wyklutych smoków – brak pisku, gwałtownych ruchów czy instynktownej ciekawości. Było inne, a jej matczyne serce z jednej strony przepełniała troska, z drugiej cicha akceptacja. Jego oczy, złote i zielone, patrzyły gdzieś w nicość, jakby próbując zrozumieć ten nowy świat. Słowa Valnara wyrwały ją z zamyślenia. Jego entuzjazm był niemal zaraźliwy, a ciepło, jakie emanowało z jego głosu, ukoiło jej obawy.
-Tak, jest wyjątkowy- odpowiedziała cicho, pozwalając sobie na lekki uśmiech. Kiedy Valnar wspomniał o uzdrowicielach i ziołach, Wieczór skinęła łbem, już w myślach układając plan, jak najlepiej pomóc ich potomstwu. Wiedziała, że będzie to wymagało czasu i opieki, ale to nie miało znaczenia. Jej łapy były gotowe nieść pomoc, niezależnie od tego, jak trudne mogło być to zadanie.
-Zrobię wszystko, co mogę, by mu pomóc- dodała spokojnym tonem. Obserwowała, jak Valnar ostrożnie umieszcza maleństwo w torbie, a jej serce na moment znów wypełniło się ciepłem. Jego pytanie i lizanie policzka wywołały na jej pysku delikatny uśmiech.
-Kolejne potomstwo?– powtórzyła cicho, z nutą rozbawienia w głosie.
-Zobaczmy, jak sobie poradzimy z tym- dodała z lekkim uśmiechem, spoglądając na pisklę, które zasłużenie zapadło w spokój.

Gwiezdny Tropiciel Naprężony Kolec

Rzeka

: 13 gru 2024, 20:19
autor: Wichrogłos
A Vunnudowi w torbie było dobrze. Głosy zza ciemnej powłoki brzmiały jak bełkot, niewiele kontrastujący z miękkością pod nim. Jak został włożony, tak został – nie układał się specjalnie, nie wiercił, od razu odetchnął charkliwie. Starał się utrzymywać ślepia otwarte, nozdrza gotowe na kolejne porcje zapachów... ale nic z tego. Mruknął coś miałko, opadł z sił.
Wtem! już go nie było. Znów usnął. I wydawało się, że przez większość swojego życia będzie spał, nie sprawiając Valnarowi problemów w grocie.

/zt dla Vunnuda
Wieczór Szeptów Gwiezdny Tropiciel

Rzeka

: 03 mar 2025, 18:52
autor: Pełnia Rozkoszy
Jemiołuszka już znał, do tego poprzednie nauki przebiegały im w bardzo miłej atmosferze. Maluch nie robił problemów, więc i tym razem liczył, że pójdzie im sprawnie. Miał mieć jeszcze towarzysza i liczył, że się dogadują.
Chimera kręciła się obok niego, gdy spokojnie czekał na brzegu. Czasem zaczepiała go, skubiąc lekko po łapach lub ogonie. Finalnie położyła, łepek opierając na puchatej kicie na ogonie smoka.

Jemiołuszek Letharion

Rzeka

: 03 mar 2025, 19:25
autor: Melancholijny Kaprys
Jemiołuszek dotarł niedługo po nim witając go miłym i ciepłym uśmiechem jak i skinieniem pyszczka. Również i z Chimerą się przywitał uprzyjmie, bardzo ją polubił, była bardzo zabawna i przede wszystkim wiedziała jak się bawić!
Przysiadł zaraz niedaleko Piastuna, na komfortową odległości półtorej ogona.
— Zapowiada się zabawna nauka! Czekamy jeszcze na kogoś? — Rozejrzał się. Perswazja której miał się uczyć nie brzmiała jak nic ciężkiego. Ze wszystkich nauk to pływania obawiał się najbardziej. No i walki! Jednak przecież wcale nie musiał się jej uczyć... powinien zamiast tego załatwić sobie jakiegoś ochroniarza, który będzie się bił za niego.

Letharion Pełnia Rozkoszy

Rzeka

: 03 mar 2025, 20:05
autor: Oblicze Parszywe
Na szczęście na niego również nie musieli długo czekać. Przedzierając się przez śnieg na miejsce doszedł właściwie uderzenie serca po słowach Jemiołuszka. Nie do końca wiedział czym miała być dzisiejsza nauka, ale lubił się uczyć. Nawet jeśli na swój sposób. No i wszystko było lepsze od pływania.
Potruchtał do drugiego pisklęcia i szturchnął go łapą w bok w ramach zaczepki. Znali się. Z resztą Pełnię też miał okazję już poznać, więc kiwnął mu łbem. Mimo wszystko jakieś tam resztki kultury miał. Mlasnął i przeciągnął jęzorem po zębach, w oczekiwaniu wpatrująć się w pozostałą dwójkę. Miał coś powiedzieć? Dobrze, że Jemiołek tu był, znając “kolorowego kurczaka” będzie gadał za nich dwóch.
-Gotowy.
Zasygnalizował krótko.

Pełnia Rozkoszy Jemiołuszek

Rzeka

: 08 mar 2025, 17:01
autor: Pełnia Rozkoszy
Zerknął na kompankę, której wyjątkowo nie ciągnęło do rzeki. Czyżby przekonała się do młodych smoków i szukała z nimi kontaktu? Byłoby to miłe zaskoczenie, zwłaszcza, że z początku ogólnie stroniła od kontaktu z innymi.
– Tak, będziesz miał towarzysza z Mgieł. – Rozejrzał się nawet, czy gdzieś już go nie widać. Wyczucie miał całkiem niezłe, bo i żółte łuseczki odcięły się od otoczenia dość wyraźnie.
– No to mamy komplet. – Po zachowaniu widać było, że się znają. Tym bardziej zadowolił go ten dobór, będą czuli się ze sobą lepiej, niżeli obce pisklęta.

Sama nauka była dość przyjemna, więc liczył na spokojny i płynny przebieg.
– Perswazja przyda wam się w życiu nieraz, pewnie już korzystaliście z niej na swoich znajomych lub w rozmowie z obcymi. Ja pokaże wam jej bardziej praktyczną część, która pomoże wam na przykład zdobyć kompana, takiego jak Sumadra. – Mówić to, pogładził chimerę łapą po grzbiecie.
– A czasem uchroni was przed walką z drapieżnikiem. – Nie każdy podejmował się w końcu ucieczki, a i ona nie dawała czasem pewności względem bezpieczeństwa oraz braku ran.
– Zanim jednak powiem wam dokładnie na czym to polega. Jak myślicie, co trzeba zrobić, by uspokoić takie stworzenie? – Nakłanianie do samodzielnego kombinowania, było nieodłącznym elementem nauki z nim.

Jemiołuszek Letharion

Rzeka

: 09 mar 2025, 13:57
autor: Melancholijny Kaprys
Niemal po chwili dołączył do nich Letharion, którego zdążył już poznać. Nie wiedział jeszcze, co miałby o nim myśleć, był dziwny i specyficzny, a jednocześnie przewidywalny w swojej prostocie, choć zdarzało mu się zaskoczyć Jemiołuszka. Uśmiechnął się na wiadomość o tym, jakie korzyści może przynieść mu perswazja. Był ciekawy tej nauki, na pewno będzie to przydatne, a i ciekawe. Niestety, zanim Pełnia rozpoczął tłumaczenie i opowiadanie o samej nauce, a także tego jak powinni ją wykorzystywać, zachęcił ich do samodzielnego wyszukania rozwiązań.
Co trzeba zrobić, by uspokoić takie stworzenie?
Spojrzał na Chimerę. Czy to o Sumadrę chodziło? Jak miałby ją uspokoić? Czy po prostu dowolne inne stworzenie?
— Cóż... myślę, że zależy od sytuacji, ale na sam początek wypadałoby pokazać, że nie ma się wrogich zamiarów, trzeba zachować spokój i nie atakować, mówienie spokojnym i łagodnym tonem również może pomóc. Wtedy można użyć swoich atutów, jeśli się potrafi jakieś sztuczki, można je pokazać! Wtedy stworzenie zachwycone pokazem zdolności będzie je obserwować z zachwytem. — Skinął pyszczkiem, zgadzając się ze sobą. — Jak się potrafi, można również ładnie zaśpiewać, stworzenia lubią śpiewanie, ptaki śpiewają, ja też potrafię! — Rzucił dumnie.
— Jeśli się posiada jakieś jedzenie, stworzenie można przekupić, dokarmiając je, wtedy ono będzie wdzięczne i nie będzie miało już wrogich zamiarów. Jak się jest ślicznym, to wystarczy się ładnie uśmiechnąć i już! Stworzenie jest tak zachwycone, że na pewno nie będzie chciało ani zaatakować, ani uciec. — Mruknął rozbawiony.

Pełnia Rozkoszy Letharion

Rzeka

: 11 mar 2025, 16:58
autor: Oblicze Parszywe
Więc mógł korzystać z persfazji i o tym nie wiedzieć? Ciekawe ile razy nieświadomie jej używał. Letharion zastanawiał się również po co smoki oswajały kompanów. Czy miały inne zastosowanie niż pilnowanie niesfornych piskląt? Chwilę przyglądał się chimerze i zastanawiał się nad tym wszystkim. Dla niego była po prosto oswojonym jedzeniem.
Natomiast kiedy usłyszał jak piastun mówi o ucieczce, po prostu wryło go w ziemię.
-Po co ucieczka?
Na jego pysku pojawił się grymas i mrugnął zdziwiony.
Tak jak myślał. Jemiołuszek od razu wyskoczył z całą masą pomysłów. Słuchał uważnie pomysłów kolegi i starał się wpaść na coś podobnego. Jego umysł jednak był zbyt prosty na coś tak wyszukanego jak śpiewanie, sztuczki czy... brak wrogich zamiarów. Przecież sama morda Lethariona wyglądała jak coś czego nie chce się spotkać nocą w lesie. Bycie ślicznym musiało być takie proste. A dokarmianie? Dlaczego miał tracić jedzenie na coś czego i tak nie zje.
-Proste. Jak nie uspokoi to zjem.
Kłapnął zębami i wyszczerzył je w krzywym uśmiechu. Tak, dla niego to było proste. Jedz albo zostań zjedzonym.
-A jak ucieka to złapać i...
Na chwilę się zamyślił jakby szukał odpowiedniego słowa na przyszpilenie ofiary.
-Do ziemi. Nieprzytomne też spokojne.
Uznał skrótowo. Może oboje się domyślą o co mu chodziło.

Pełnia Rozkoszy Jemiołuszek