Strona 32 z 41

: 10 mar 2021, 16:53
autor: Oblubienica Mroku

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Smoczyca wysłuchała kolejnego wykładu, tym razem w kwestii pułapek. Brzmiało to dość przydatnie. Czyli teraz będą kopać? W sumie już jest wszystko jedno, i tak jest cała brudna więc nie zrobi to dużej różnicy. Udała się i zaczęła przebierać łapkami kopiąc dół. W międzyczasie układała sobie wszystko w głowie – czyli tak, musimy wykopać dziurę, potem znaleźć patyki i je zaostrzyć a potem wbić w ziemię, Na koniec wszystko ładnie przykryć żeby nie było widać, a no i nie zostawiać kupek ziemi! A potem czekamy aż coś głupiego w taką pułapkę wpadnie. Ciekawe czy mistrzyni by się dało na to złapać? Nie wydawała się nazbyt genialna.... – myślała sobie spokojnie w czasie grzebania w ziemi.

: 13 mar 2021, 12:08
autor: Ostoja Zimy
Samica westchnęła głośno i przyłączyła się do kopania dziury, już na samym wstępie miała dość tego kamuflażu. Przednimi łapami przebierała na zmianę, rozgrzebując zmarzniętą glebę, która wysypywała się z pomiędzy jej tylnych łap. Była dostatecznie silna aby kopać bez zadyszki. Co miało by w nią wpaść? W zależności jak głęboki byłby dół, może zmieściłaby sarnę? Na razie nie zajmowałaby się kamuflowaniem tylko dokończeniem środka dołu, gdy śmiercionośne kolce z badyli byłyby wbite w ziemię, wtedy Hebanowa starałaby się tę pułapkę przykryć. Idealnie by było, gdyby ją przysypał śnieg!

: 13 mar 2021, 16:49
autor: Obietnica Mroku
Przyglądała się pracy łapek młodych smoków, sama też dołożyła wiele starań, aby dół nadawał się na pułapkę. Łapki przebierały, czas mijał, a ich oczom powoli ukazywał się, wielki, głęboki dół. Można już było dostrzec dziurę, która mogłaby pomieścić nawet jelenia.
-Dobra robota! Tyle wystarczy. -machnęła swą łapą na bok, aby dać sygnał, że etap kopnia dobiegł końca.
-Okay, no to w takim razie, nadszedł czas na ostrzenie patyków. Możecie to zrobić zarówno przy użyciu pazurów, jak i przy użyciu maddary. Każdy sposób jest dobry, jakbym miała wskazać lepszy z nich, to cóż, musiałabym wybrać oba. -podniosła gałąź, którą jakiś czas temu strąciła z drzewa i zabrała się za ostrzenie. pazurem swej przedniej łapy przejechała kilkukrotnie w stronę jednej z końcówek patyka, w ten oto sposób powstała połowa stożka na jego zakończeniu. Do drugiej części postanowiła użyć ostrego, niczym ludzkie siekiery, kamienia. Zebrała energie, jej myśli utworzyły w umyśle, najzwyczajniejszy szary kamień, jeden jego brzeg był niesamowicie ostry, poza tym niczym nie różnił się od niemalże wszędzie spotykanych głazów. Twór pojawił się tuż przed jej pyskiem i kilkukrotnie ciosając od góry do dołu sprawił, że końcówka patyka, była długim, niesamowicie ostrym stożkiem.
-No i gotowe! -strąciła patyk do dołu, po czym sama wskoczyła do środka. Łapiąc gruby, i naostrzony patyk wbiła go w środek dołu. Gałąź znajdywała się jakieś dwie łapy pod ziemią, mimo to Vul podsypała ją niewielką warstwą gruntu, aby szanse na obalenie jej były mniejsze. Na koniec zaś jednym, zwinnym susem wyskoczyła z pułapki.
-No to, teraz wasza kolej! Nazbierajcie gałęzi, naostrzcie je, a na koniec powbijajcie na dnie dołu. Jak już to zrobicie powiem wam jak przykryć waszą pułapkę, no i będzie gotowa!

: 18 mar 2021, 20:39
autor: Oblubienica Mroku
Smoczyca pochwyciła leżącą niedaleko gałąź i zaczęła skrobać ją pazurami na jednym z końców. Zajęło jej to chwilę, jednak końcowo wyszło dość zgrabne dzieło, które zdolne byłoby nawet przebić skórę sarny gdyby takowa wpadła w pułapkę. Astralis ruszyła w stronę dołu aby wbić swój patyk w środku. A może gdzieś z boku? Chyba dwa obok siebie będą mniej skuteczne? Zamyślając się, lazła przed siebie aż finalnie pod nogami brakło jej terenu i rąbnęła do dziury prosto na twarz, na szczęście na prawą jej część więc uniknęła przymusowego wietrzenia klatki piersiowej. Gdy już się pozbierała rozejrzała się i powiedziała:
-Tak, taki był plan! Wszystko w najlepszym porządku! – wbiła po tym swój patyk w ziemię w miejscu w którym upadła, przysypała go lekko ziemią i szybko wyskoczyła z dziury sadzając tyłek na małej zaspie śniegu oczekując na towarzyszkę.

: 20 mar 2021, 23:05
autor: Ostoja Zimy
Zrezygnowana poszła nazbierać grubych gałęzi aby wytrzymały ciężar spadającego zwierzęcia. Pułapka była raczej mała ale spokojnie zmieściłaby się w niej sarna lub wilk. Dzid nie mogło być porozkładanych za gęsto, gdyż zwierze może się zablokować i będzie konało. To miała być w miarę szybka śmierć. Hebanowa zamknęła oczy tkając z czaru lodową, ostrą maczetę o grubości pazura, jej wielkość nie była duża, tak na długość łapy. Usiadła na zadku i swoim tworem zaczęła ostrzyć badyl tak, aby szpiczasta część była w miarę gruba i ostra, by wbić się w ciało ofiary. Gdy skończyła czar, który stworzyła, zniknął a na jego miejsce pojawiła się dłoń dwunożnej istoty, na tyle dużej by zgarnęła naostrzone badyle. Samiczka przelewała czar ze swojego źródła, starając się go utrzymać i delikatnie położyła je w dole na ziemi, obok Astralis. W momencie gdy dłoń przetransportowała drewno, rozpłynęła się w powietrzu a Sahida wskoczyła dziury, nie wbijając się już we wbite w ziemie kolce. Złapała obułam jeden badyl i używając siły wbijała jeden po kolei, starając się aby nie były zbyt blisko siebie. Po wykonaniu powierzonego zadania, wyczołgała się z dziury używając szponów i przysiadła obok Ognistej Adeptki nic nie mówiąc. Cierpiała w środku czując się brudna.

: 06 kwie 2021, 13:19
autor: Obietnica Mroku
Vul obserwowała to, co wspólnie stworzyły z młodymi samiczkami. Zostało już tylko jedno.
-A więc, aby pułapka była efektywna trzeba by ją jeszcze przykryć. Trzeba ustawić na sobie klika patyków, aby te tworzyły coś w rodzaju imitacji podłoża. A następnie można na nich położyć liście, trawę, czy kwiaty, aby jak najbardziej zlewały się z otoczeniem. Ale, jako, że aktualnie mamy zimę, to możemy to przećwiczyć jedynie nakładając liście na to sztuczne podłoże. A więc do roboty, róbcie to co ja! -zgarnęła kilka gałęzi i rozłożyła je nad dosyć głęboką dziurą w ziemi. Przystanęła na chwilę przed dołem, czekając aż jej uczennice także dołożą kilka patyków od siebie. Gdy patyki były gęsto ułożone, to Obietnica Mroku zaczęła posypywać je liśćmi.
-No i tak wygląda tworzenie zastawianie pułapki na zwierzynę, co prawda, poza nauką, nie użyłam tego ani razu. No cóż, może wam się to przyda w egzystencji bardziej, niż mnie! -odetchnęła po wykonanej pracy, czekała także na pytania, które mogły się zrodzić w umysłach młodych smoczyc.

// po swoich odpisach możecie złożyć raport //

: 06 kwie 2021, 19:20
autor: Oblubienica Mroku
Przygotowana przez nią, siostrę i przyjaciółkę wyglądała na solidną i nie rzucała się w oczy. W sumie sama w nią wleciała więc pewnie tak to ma działać? Ułożyła wraz z siostrą patyczki i dorzuciła sama jeszcze jeden listek na sam koniec.
-Bardzo fajna nauka! I przydatna! Dzięki za pomoc siostra! – mała uśmiechnęła się i padła na śnieg, trochę zmęczyła ją cała ta praca to i odpoczynek się należy!

: 15 maja 2021, 21:56
autor: Ostoja Zimy
Rozstawianie pułapki mogło być przydatne, samiczka zauważyła, że wystarczy wykopać sam dół i go okamuflować a zwierzę które tam wpadnie może złamie nogę, ale przeżyje. Postawiła uszka w stronę Obietnicy i zaczęła się rozglądać dookoła w poszukiwaniu dobrej jakości listków i patyczków. Kiedy znalazła takie najładniejsze, położyła na pułapkę aby ją przykryć. Współczuła zwierzęciu które by wpadło do środka, oby te kolce przyniosły szybką i bezbolesną śmierć. Przycupnęła jeszcze obok Ognistej Łowczyni i otarła się pyszczkiem o jej ramię z wdzięczności, brud był już zaschnięty ale Sahida dalej czuła się okropnie z powodu brudnego futra. – Dziękuję za naukę... ale.. muszę się umyć – powiedziała z wyraźnym bólem w głosie.

Dodano: 2021-05-15, 20:56[/i] ]
Wierzby oddawały nastrój w jakim była Ostoja, chciała znaleźć chwilowe ukojenie, jeśli Rozkwit Ziemi zgodzi się, smoczyca na jakiś czas uda się do stada Wody i tam odpocznie od całego zgiełku Ziemistych. Jedno z drzew było pochylonych bardziej od reszty, Sahida nie omieszkała na nie wejść i położyć się na nim. Łeb oparła o wierzch przednich łap, chłonęła tę spokój i ciszę.

// Pikuś

: 17 maja 2021, 18:15
autor: Pikujący Upiór
Po długiej chwili spokoju można było usłyszeć czyjś trzepot pierzastych skrzydeł oraz ujrzeć na chwilkę cień dość specyficznej smoczej sylwetki. Do nozdrzy Ostoi od razu dotarł woń Plagi i ziół, niesiona przez lekki wiatr.
Minęło jeszcze trochę czasu, nim spragniony spokoju i ciszy uzdrowiciel dostrzegł bardziej pochylone drzewo, a tam – znajomą mu samicę. Powoli podszedł bliżej do tego miejsca, starając się zbytnio nie hałasować, ale przy tym nie chciał wystraszyć młodej swoją nagłą obecnością.
Witaj, Sahido! – przywitał się z entuzjazmem – Dawno cię nie widziałem! Co tam słychać u ciebie? – zagadnął po chwili.

: 17 maja 2021, 20:58
autor: Ostoja Zimy
Smoczyca leżała rozłożona na, już jej, drzewie. Jedynie tylna noga zwisała bezwładnie. Uśmiechnęła się delikatnie, choć widać było, że zmieniła się. Od smoczycy biła aura, chłodu i zdystansowania, z domieszką obojętności. – Cześć, Pikuś – zakryła przednią łapą pysk, by ukryć szerszy uśmiech. Przypomniała sobie rozmowę z Szarym i cichutko zachichotała. – Ja Ciebie również dawno nie widziałam Upiorze. Hmm... – zastanowiła się, co u niej słychać? Miała postawić na szczerość i powiedzieć, że życie okazało się wredną suką przez pewną smoczycę? Wojowniczka postawiła na bezpieczną opcję – bywało lepiej, ale jest już.... stabilnie – powiedziała po chwili namysłu. Jej mina zmieniała się co chwilę z namysłu, po uśmiech. Patrzyła na Uzdrowiciela z przymkniętych na wpół oczu. – A u Ciebie?

: 18 maja 2021, 12:59
autor: Pikujący Upiór
Oh, a cóż to ona zachichotała? Może o czymś śmiesznym pomyślała, widząc go. Mimo to Hebog starał się nie przydawać temu większego znaczenia. Niech sobie myśli, co chce.
Zamyślił się nad pytaniem dotyczącego jego życia. Ostatnio u niego też nie działy się najlepsze rzeczy. No, może poza pojawieniem się kolejnego członka Plagi. To było zawsze dobrą nowością. Jednak nie chciał o tym mówić, bo to były zbyt prywatne sprawy, żeby je rozpowiadać komu popadnie. Także i on postawił na bezpieczniejszą opcję.
U mnie... U mnie też wszystko dobrze. – odpowiedział. Może to nie była czysta prawda, ale to zawsze lepsze, niż rozpowiadać wszystkie problemy tym, kogo to nie dotyczy. Tak się tylko pokaże z gorszej strony.
Zostałaś już wojowniczką, prhawda? I pewnie znalazłaś już sobie kompana. Tak? – spytał po chwili namysłu.

: 19 maja 2021, 20:03
autor: Ostoja Zimy
No tak, ostatnim razem jak się widzieli, była Hebanową Łuską. W sumie sporo rzeczy się zmieniło od tamtej pory. Ona się zmieniła.
Przejechała łapą po swoim blado-niebieskiem futrzanym szalu i zastanowiła się przez chwilę. –
Tak, jestem wojowniczką. Od jakiegoś czasu jestem Ostoja Zimy – powiedziała dość beznamiętnie, nie przykładała wagi do tego imienia, dla niej jedyne i prawdziwe było to pisklęce, nadane przez jej rodziców. Od momentu, kiedy smoczyca przechodzi ciężki okres, wolała aby jej kompanka nie zbliżała się za bardzo. Przez ich więź ptaszyna bardzo cierpiała, widać było, że nawet kilka piórek pogubiła –
Tak, mam kompankę, Lotkę. To sroka, z kamienną obrączką na nóżce, ale teraz... jest w obozie – zamknęła oczy i powiedziała zmęczonym głosem. Nie miała siły ani ochoty udawać, że faktycznie jest dobrze.

: 20 maja 2021, 17:46
autor: Pikujący Upiór
Uśmiechnął się na chwilkę nieco bardziej. Czyli się nie mylił.
Ciekawe imię. – odpowiedział. Ostoja Zimy... W sumie to pasowało, szczególnie że była północną.
Odpowiedź na temat kompanów także brzmiała niby dobrze, ale z nieco inną intonacją, niż się można spodziewać. Zazwyczaj smoki cieszą się, kiedy udaje im się w końcu znaleźć stałego towarzysza, który zawsze będzie pomocny. Lecz Ostoja była inna. Jakby coś ją męczyło...
Coś się stało? – spytał ostrożnie i z powagą. Zostawianie kompanów czasem było konieczne, ale to powinno być równoznaczne z jego porzuceniem. Z drugiej strony, mógł się przecież mylić. W każdym razie Hebog był ciekaw powodu takiego zachowania.

: 21 maja 2021, 23:50
autor: Ostoja Zimy
Spięła się na jego pytanie, aż tak było widać jej zmianę? Westchnęła – Można powiedzieć, że... jestem chora. Ale żaden uzdrowiciel mi nie pomoże, tylko ja sama – odpowiedziała Plagijczykowi dość zagadkowo. Postawiła uszy w jego kierunku i pomasowała się po policzku, przypominając sobie rozmowę z Szarym. Ogon powoli bujał się na boki, a smoczyca otworzyła pysk na chwilę po czym zaraz go zamknęła. Może był w stanie jej pomóc, ale jako on? Nie uzdrowiciel?
Czy masz partnerkę? – zapytała po chwili.

: 22 maja 2021, 15:47
autor: Pikujący Upiór
Oh, była chora? Pierwsze, co przyszło puchatemu do głowy, to pewnie jakieś problemy z relacjami, czy coś podobnego. Co do tego, że raczej żaden uzdrowiciel w tym przypadku nie pomoże, to miał duże wątpliwości. Dobrym pomocnikiem byłby wtedy Jaah, którego nie za bardzo lubił, ale wiedział co nieco o smoczej psychologii. Mógłby być więc dobrym doradcą.
Lecz po chwili padło intrygujące pytanie dotyczące partnerstwa. Zastanowił się nad odpowiedzią. Jeśli miała problem ze swoimi związkami, to niestety, będzie on tutaj do niczego. Chociaż zawsze mogło jej chodzić o coś innego. Pokręcił głową.
Nie mam. – przyznał krótko i spokojnie, oczekując jej dalszej reakcji na te słowa.

: 22 maja 2021, 16:58
autor: Ostoja Zimy
Nie miała nic odkrywczego do powiedzenia, zwykłe pytanie. Ale czy na pewno? Może gdyby spróbowała... Nie! Warknęła sama do siebie po czym westchnęła.
Rozumiem . – jej ogon, który był owinięty wokół gałęzi, zacisnął swój uścisk niczym u węża. – Przeprasza, to było bardzo osobiste pytanie, ja... nie powinnam wciskać nosa w nie swoje sprawy – skuliła uszy i popatrzyła na Pikującego przepraszająco. – Co tu robisz? Przyszedłeś na spacer? Czy może szukasz ziół?

: 24 maja 2021, 11:40
autor: Pikujący Upiór
Drgnął nieznacznie, słysząc jej warknięcie. Wyglądało to tak, jakby zrobiła to sama do siebie, ale wciąż odczuł lekki dyskomfort. Szczególnie po tym, co ostatnio działo się w Pladze.
Mruknął, kiedy usłyszał jej kolejne pytanie. Głównym powodem, dlaczego tutaj był, to chęć pobycia gdzie indziej. Nie za dobrze czuł się w obecności smoków swojego stada. Może to zdrada, albo zwyczajna niechęć do omawiania kolejnych konfliktów? Jednak jak ma to jej powiedzieć, żeby to nie brzmiało zbyt dziwnie. W końcu to jego... Khm... "Rodzina".
Można powiedzieć, że przyszedłem tu, żeby sobie odpocząć. Od... obowiązków. – odpowiedział ostrożnie. Na razie wolał nie przyznawać się. Chociaż ów samica wydawała się delikatna i miła, to nadal nie wiedział, czy mógł wydawać tak prywatne sprawy.
Słuchaj, ja także mam do ciebie dość nietypowe pytanie. Powiedz mi, co myślisz o tych wszystkich konfliktach? O naszych powarhkiwaniach z powodu wydarzeń, którhe zdarzyły się ze sto księżyców temu? – spytał po chwili.

: 25 maja 2021, 20:01
autor: Ostoja Zimy
Uniosła zaskoczona łuki brwiowe. Zawsze wydawało jej się, że to ona jest odszczepieńcem w swoich poglądach na temat dawnych konfliktów, ale z tego co powoli mogła wywnioskować ze słów Upiora, on również mógł mieć wątpliwości – Jeśli mam być szczera Upiorze, to mam to w dupie – zaśmiała się – Mam wrażenie, że starsze smoki żyją tylko starymi czasami i wymagają tego samego od młodszych smoków, których nie było na świecie kiedy ich trawiła wojna czy konflikty. – powiedziała z kpiną w głosie – Moje stanowisko jest takie, że i w Ziemi i w Pladze znajda się takie smoki, które podłożyłyby łapę albo zepchnęły z klifu. – powiedziała to do Plagijczyka posyłając mu lekki uśmiech

: 10 lip 2021, 18:43
autor: Niepokorny Hiacynt
Po tym jak opuścili ołtarz, szedł przed siebie milcząc.
Dość często rozglądał się na boki i już chyba dwa razy stanął, widocznie wsłuchując się w otoczenie z uwagą. Na jego pysku widniała dziwna intensywność, która nie opuszczała go, może poza momentem, w którym Goździk na pewno zapytała gdzie oni tak niby idą.
Jeżeli faktycznie zadała jakieś pytanie, on jedynie uśmiechnął się krótko w odpowiedzi i poszedł dalej, nie oddalając się jednak więcej niż o kilka kroków, dopóki łowczyni nie ruszyła za nim.

Dopiero, gdy trafili do Doliny Płaczących Wierzb, stanął jakimś bardziej przestronnym miejscu i usiadł wzdychając głęboko.

: 11 lip 2021, 15:07
autor: Słodycz Ziemi
Obserwowała Rapsoda opuszczającego bez słowa świątynie, nie mogąc nic wyczytać z wyrazu jego pyszczka. Stała przez chwilę pośród zimnych kamiennych ścian budowli, niepewna co ze sobą zrobić, aż zauważyła, że złotołuski wyraźnie na nią czeka. Uśmiechnęła się i ruszyła za nim lekkim krokiem, opuszczając siedzibę duszków.
Rozkwit szedł w milczeniu, a Goździk dreptała zaraz obok niego. Z początku nie chciała przerywać jego rozmyślań, dając mu czas i przestrzeń by sam podjął jakąś rozmowę. Nie nastąpiło to jednak, a Przywódca parł przed siebie. W końcu zaniepokojona Cynamonka jasne, że zaczęła zadawać pytania, na które nie nadeszła żadna odpowiedź ze strony samca. To jeszcze bardziej martwiło Łowczynię. Nie rozumiała co się dzieje, a w jej myślach zaczęły pojawiać się różne wyobrażenia. Czy to duszki uszkodziły jej tatę? Oddały mu skrzydło lecz odebrały mowę? Przecież dostały zapłatę! Taka możliwość napełniała ją irytacją. Przysięga, jeśli duszki w jakiś sposób skrzywdziły Rapsoda, ona znajdzie sposób by każdemu z nich wydrapać oczy. Nie obchodziło jej to, iż są bytami niematerialnymi, zapłacą za to.
Przywódca w końcu zatrzymał się, a Goździk przekręciła nieco łebek, wpatrując się w niego intensywnie i próbując znaleźć jakąś odpowiedź w bursztynowych ślepiach. Zbliżyła się do samca i usiadła naprzeciwko, trochę zagradzając mu sobą drogę, gdyby postanowił wstać i iść sobie dalej. Jasne, mógłby bez problemu odsunąć ją czy to łapą czy to magią, ale nie dbała o to teraz.
– Rozkwicie, proszę powiedz coś. Czy wszystko w porządku? Jak się czujesz? – Zapytała z nieskrywaną troską w głosie. Może był zły na nią? Nieważne, wszystko było lepsze niż to milczenie.

: 16 lip 2021, 4:45
autor: Niepokorny Hiacynt
Rozkwit ponownie posłał Goździk uśmiech, tym razem jednak po nim nie nastąpiło milczenie.
– Kto by pomyślał, że na terenach wspólnych będzie dzisiaj tak tłoczno. – Stwierdził chichocząc nieco nerwowo.
Nawet przy bliższej inspekcji wszystko wydawało się być z czarodziejem w porządku, a głosu to już na pewno mu nie odebrano. Byłaby to tragedia, której (ironicznie) Kwiecisty na pewno by nie przemilczał – szczególnie biorąc pod uwagę jego łatwość w posługiwaniu się maddarą.
Głos Rapsoda wcale nie odchodził od normy. Był bardzo spokojny i cichy, to prawda, ale niemniej melodyjny niż zawsze.
– Dopiero teraz już nikogo nie słyszę. – Dodał po czym jeszcze raz westchnął. Wtedy też zbliżył się, unosząc powoli swoje przednie łapy w stronę Zauroczenia.
Delikatnie ujął pysk łowczyni w obie smocze dłonie, patrząc na nią tak intensywnie jakby w jej źrenicach miał znaleźć wypisane sekrety gwiazd. W jego ekspresji była radość tak ciepła i miękka, że nie byłby w stanie jaśniej wyrazić swojej miłości gdyby próbował.
– I nie patrz się tak na mnie. Wszystko jest dobrze. – Zaśmiał się krótko.
– Po prostu... – Przełknął ślinę, gdy jego krtań zaczęła stawiać opór, ściskając się dziwnie. Jego uśmiech zadrżał.
– Nie wiem co zrobiłem, by sobie na ciebie zasłużyć, ale musiało to być coś bardzo, bardzo dobrego... – Niemalże wykrztusił i nagle jego oczy zaszkliły się.
W kącikach ślepi niezmiernie szybko uzbierały się krople, grożące tym, że zaraz spadną.
Goździk nie zobaczyła już jednak jak wodne perły zsuwają się po łuskach Rapsoda, bo ten przycisnął swój policzek do jej policzka, nadal trzymając samiczkę mocno przy sobie.

Nie chciał, żeby ktoś inny zobaczył go w takim stanie.
Rozkwit był przecież cięty, teatralny, często wesoły oraz raczej opanowany – chłodny i oficjalny gdy zachodziła potrzeba.
To co działo się teraz wcale nie pasowało do tego wizerunku.
Na terenach wspólnych, każdy obcy smok mógł dostrzec przywódcę Ziemi trzęsącego się z emocji jak małe pisklę. Nie można było na to pozwolić, ale przecież ich własne tereny były o dużo za daleko.
Droga do doliny nie była długa, a mimo tego Rapsod przez cały czas podróży bał się chociażby odezwać. Nie znał swojego limitu dobrze, wiedział jednak, że się do niego zbliża i każde słowo mogło zakończyć się tym co łowczyni miała teraz przed sobą.