Strona 32 z 32
Łączka Przy Skale
: 14 maja 2024, 19:29
autor: Tęcza nad Wodospadem
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Drzewach? To ci dopiero ciekawostka. Szałasy i hamaki brzmią cudownie. Tam wysoko na pewno jest trochę kolorów których nie mogę dostrzec na dole. Mam na myśli słońce odbijające się od blaszek liści czy kwiatów. Jeśli oczywiście mieszkanie w drzewach które kwitną.
zamyślił się próbując to sobie wyobrazić. Będzie musiał sobie dopisać do listy kolejną rzecz którą chciałby zobaczyć czy przeżyć. Spanie wysoko w drzewie. Tylko czy uda mu się wdrapać z tak długim ciałkiem?
– Jasne, że będę. Wiesz co musisz zrobić? Powiedzieć mi na czym to polega jakiś barw się używa czy kresek na którą część pyska i czemu. Chyba, że kreski, kółka, smużki i kropki nie mają żadnego znaczenia. Wtedy moja praca będzie jeszcze łatwiejsza. Czasem tworzę zakręcane wzory z sadzy czy innych barwników na swoich łuskach czy rogach, częściej rogach. Najlepiej kiedy do barwnika wkruszy się coś mieniącego jak opal czy rybia łuska. Kreski wtedy mienią się w słońcu i dodają uroku.
nie zraził się ani o jotę kiedy Chmurka do niego przemówił. Yami żył w zupełnie innym świecie gdzie nie było miejsca na zastanawianie się czy jakiś element ubioru czy wyglądu nie pasował. Czy tym bardziej, sprawiał że ktoś był brzydki czy innej płci. Nie o to przecież chodziło. Lekki uśmiech nie schodził mu z pyska kiedy konwersował z drugim samcem.
Ślad Chmur
Łączka Przy Skale
: 15 maja 2024, 18:23
autor: Świat zza Chmur
Mieszkanie w kwitnących drzewach zdolnych pomieścić smocze rodziny? To ci dopiero wyobraźnia! Ale pokręciłem głową i przeszedłem do wyjaśnień.
— Nie, nie są to kwitnące drzewa, tylko takie jak tu, ale o wiele większe. Ale tak, jest tam bardzo ładnie — powiedziałem, po czym uciekłem na chwilę myślami do domu. Ah, dalej był jedną z piękniejszych rzeczy jakie widziałem...
Widzę, że naprawdę się zainteresował tym malowaniem ciała. Dziwnie będzie to wyjaśniać komuś nieobeznanemu – ja mimo wszystko mogłem to przynajmniej widzieć przed wyłożeniem teorii. Ale dobra, spróbujmy:
— Tak, dane kreski, kolory i czasami ułożenie mają znaczenie. Przynajmniej w wymiarze tradycyjnym, bo kiedy zrobiliśmy z tego pokazy, zaczęło pojawiać się coraz więcej smoków łamiących zasady dla uzyskania ładniejszego efektu. Nie wszystkim się to podobało, ale tak długo jak ograniczali to na pokazy, było dobrze. — Bo nawet najbardziej tradycjonalistyczne jednostki potrafiły dostrzec piękno tej sztuki. — W kwestii kolorów używaliśmy bardziej odcieni kolorów naszych piór lub łusek. Jako że miał to być kamuflaż, nie chcieliśmy aby kontrastujące barwy nas zdradziły, chociaż muszę przyznać, że kontrast potrafi dobrze wyglądać. Jaśniejsze kolory nakładano na te części ciała, którymi chcieliśmy ranić zwierzynę, a ciemniejsze na te, które pomagały nam w tropieniu i śledzeniu zwierzyny. Jeżeli jedna część miała dwa kolory, to się przeplatały lub robiono po połowie, zależy co smok wolał. — Zaraz po tym, wyobraziłem sobie obok siebie swoją podobiznę, dosyć wierną, stojącą tak, aby było widać wszystkie części ciała, poruszała się w powietrzu lewitując, bo na stojącej figurze łatwiej było dostrzec różne rzeczy niż ruszającej się. — Czyli ja łapy miałbym zrobione jaśniejszym i ciemniejszym kolorem, bo zarówno to dzięki nim poluję, jak i zabijam. Boki dziobu też byłyby jaśniejsze, czasami zagryzam swoje ofiary. Poza tym ciemniej miałbym też w okolicach oczu i nosa oraz przez cały tułów i okolice skrzydeł, chociaż na nie ciężko coś nałożyć.
W kwestii wzorów, kiedyś było to bardziej rozbudowane, z tego co mówiła mi matka. Były całe ceremonie i rytuały nadawania osobistych wzorów, które smok mógł sobie malować. Teraz zostało to ograniczone do profesji. W sensie rybacy mieli takie, łowcy siakie, tkacze jeszcze inne, i tak dalej, a podczas pokazów to w ogóle była dowolność. Ja mam zygzaki. — I wtedy naniesione kreski farb stały się zygzakami. Potem też zacząłem tłumaczyć bardziej złożone niuanse, w tym kwestię faktycznego kamuflażu zlewającego się z otoczeniem, który stosowaliśmy na resztę ciała, prezentując wszystko na swojej podobiźnie, która znikała co jakiś czas, bo mimo wszystko musiałem oszczędzać magię.
Jako że doszliśmy w ten sposób nad granicę, zostawiłem go na chwilę, aby mógł przetrawić tę wiedzę i poleciałem po herbatę.
Niebanalnie Kuszący
Łączka Przy Skale
: 16 maja 2024, 13:39
autor: Tęcza nad Wodospadem
Skinął głową tym samym kończąc rozmowę o podniebnych leżach. Nadal uważał, że potężne kwitnące drzewo byłoby czymś zapierającym dech w płucach. Szkoda, że nawet tam skąd pochodził Czajka takich nie było.
Słuchał niezwykle uważnie notując w umyśle detale o których mówił samiec. Brzmiało to delikatnie podobnie do tego co chciał uczynić dla smoków Wolnych. Barwa miała znaczenie i on dobrze o tym wiedział. Miło było słyszeć jak w innej kulturze do tego podchodzono i jak rozwiązywano kwestie podobnych kolorów.
– Zdecydowanie lubię kontrast jeśli jest wyważony ale rozumiem co masz na myśli. Z tego co słyszę wasze stada są bardzo pragmatyczne w podejściu, ale to nie znaczy że jest to coś złego. Czyli na moim przykładzie musiałbym wybierać coś bliskiego malinie, piaskowi i bieli bo to są moje główne kolory. Powiedz mi jeszcze Chmurko czy te barwy stosowane były tylko w ramach polowań? Póki co opisujesz jedynie łowców. Tak owszem wspomniałeś pokazy, ale zastanawiają mnie inne pozycje w stadzie. Jak na przykład u nas wojownicy czy czarodzieje, zwłaszcza czarodzieje. Maddara jest wszędzie wokół i kiedy chcemy nią atakować bierze w tym udział całe nasze ciało. Chodzi mi rzecz jasna o umiejscowienie nie o rodzaj wzoru czy kolor.
zastanowił się na głos. Zaczekał kulturalnie na odpowiedź po czym dodał.
– Bardzo chciałbym wybrać się na jeden z takich pokazów.
Ślad Chmur
Łączka Przy Skale
: 16 maja 2024, 22:17
autor: Świat zza Chmur
Przytaknąłem mu, kiedy wymienił swoje kolory. Tak, w to bym dokładnie celował, chociaż i tak przyniósłbym i resztę odcieni, gdyby chciał zaszaleć (no i ja sam nie byłem aż tak zatwardziałym tradycjonalistą, byłbym w stanie zaakceptować inne barwy jeśliby pasowały). Słysząc jego pytanie, a raczej fragment o magii, zamyśliłem się chwilę. Hm, dobre pytanie, zwłaszcza że u mnie wyglądało to nieco... inaczej.
— W tym układzie co podałem, to tak, tylko do polowań. Nie licząc też rytuałów z przeszłości i moooże wojen, ale tu się nie wgłębiałem nigdy. Był to w końcu kamuflaż, a go używa się do polowań. U nas, w porównaniu do Wolnych, każdy polował dla siebie. Byli co prawda kupcy czy inni dający mięso co bardziej potrzebującym, ale nie było to ich główną rolą — wyjaśniłem pierwszą zagwozdkę, uznając temat za trochę zamknięty, bo skoro wszyscy polowali, to każdy takowego używał. — A co do magii, to nie wiem szczerze. Nigdy nie polowałem z nikim innym poza rodziną, a żaden z nich wybitnym magiem nie był. Ale jak miałbym zgadywać, to byłoby tym obejmowane źródło, jeśli było w ciele, lub po prostu głowa, kierując się tym, że korzystasz z umysłu tworząc twory. I ewentualnie jakieś kończyny, jak tworzysz tam magiczną broń — mówiłem z wyraźną niepewnością, jakbym sam myślał nad zagadnieniem w trakcie mówienia.
Potem zaś wyraził swoją chęć zobaczenia owego pokazu. Uśmiechnąłem się krótko, ale z lekkim smutkiem.
— Z tym że moja dżungla jest naprawdę daleko od Wolnych, wręcz za morzem, a nie wiem czy jeszcze wrócę w rodzinne strony. — poinformowałem smoka.
Niebanalnie Kuszący
Łączka Przy Skale
: 30 maja 2024, 14:19
autor: Tęcza nad Wodospadem
Kiwnął łbem rozumiejąc potrzebę kamuflażu oraz fakt, że ich stado funkcjonowało inaczej od Wolnych. Swoją drogą bardzo się też ucieszył, że mieszkał tu, a nie tam. Nie przepadał za polowaniami, walkami i innymi męczącymi czynnościami wiec tu czuł się najlepiej. Widząc niepewność malującą się na jego pysku uśmiechnął się lekko.
– Myślę, że twój instynkt dobrze ci podpowiada. No i zgadza się z pragmatyczną naturą waszych stad. Magia powstaje z całego ciała, ale to umysł wymyśla co ma powstać. Twoje spostrzeżenie jest słuszne i jeśli miałbym coś przyozdobić to pewnie zdecydowałbym się na głowę. Dziękuje, że opowiedziałeś mi tyle o twoich stadzie rodzinnym.
pochylił lekko łeb w podzięce by chwilę później westchnąć z ukłuciem rozczarowania
– Oh... przykro mi to słyszeć. Miałem nadzieję na podróż z tobą.
po rozczarowaniu nie było śladu kiedy Yami się zaśmiał i puścił oko Chmurce
– Trudno, pozostaje mi użyć wyobraźni, a z tym problemów nie mam.
Rozejrzał się poznając niektóre drzewa i wzniesienia. Chyba byli już całkiem blisko Słonecznego obozu. Czyli za chwilę będzie mógł spróbować herbaty i popcornu. Cudownie!
Ślad Chmur
Łączka Przy Skale
: 31 maja 2024, 15:07
autor: Świat zza Chmur
Oh, nie ma problemu – sam lubiłem słuchać o innych, ale miło czasem samemu zostać wypytanym o swoją kulturę. Tym bardziej że dawno nie myślałem zbyt wiele o domu i tym, co stamtąd wyniosłem, a korzystałem jedynie z prażonej kukurydzy ze względu na praktyczność.
Kiedy zaś powiedział o wyobraźni, w głowie zaświtała mi pewna myśl.
— A nie chciałbyś doświadczyć tego inaczej? — zapytałem się tajemniczo. — Dalej pamiętam jak wygląda dżungla. Prześlę ci jej obrazy i dźwięki do umysłu, będziesz się czuł jakbyś tam był — zaproponowałem, patrząc się na Yamiego.
Niebanalnie Kuszący
Łączka Przy Skale
: 12 cze 2024, 11:43
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zamrugał zaskoczony podobną ofertą i kiwnął głową. Kochał magię więc coś podobnego było niezwykle kuszące. Przy okazji też zobaczy i poczuje to co czuł Ślad, a przynajmniej to co uzna, że Yami powinien. Pokiwał głową.
– Jak najbardziej podoba mi się twoja oferta.
powiedział ochoczo i zatrzymał się
– Chcemy to zrobić tu czy już przy herbacie i kukurydzy?
przekrzywił nieco głowę w bok czekając na decyzję towarzysza. Cokolwiek nie wybierze Yami na pewno się zgodzi.
Ślad Chmur
Łączka Przy Skale
: 14 cze 2024, 0:07
autor: Świat zza Chmur
Czyli był chętny, ale... hm. Dobre pytanie. Nie powinno to zająć za dużo czasu... Czy chciałbym to robić w drodze? Nie – musze zobaczyć jego minę i reakcję na to. A tam, niech będzie po.
— Poczekaj chwilę, to niedaleko — powiedziałem, po czym wzbiłem się w niebo i poleciałem do drzewa. Wygrzebałem prażoną kukurydzę, jakiś czajniczek, czarki, woreczek z herbatą i wróciłem. Trwało to parę ludzkich minut, ale w końcu wylądowałem.
— Proszę, oto ona. — Położyłem na drewnianej miseczce kukurydzę. Samą herbatę zaś zagotowałem i polałem. — A teraz pora, abyśmy udali się do pewnej dżungli...
...Iiiii jak powiedziałem, tak się stało. Stopniowo wszystko wokół zaczęło się zmieniać; rosnąć. Wyrastały gigantyczne drzewa, roślinność stawała się bujniejsza, a ciszę przerwały najpewniej nieznane Yamiemu odgłosy papug. Wokół zrobiło się wilgotno, wręcz parno. Przed pyskiem przeleciała ważka, zaś w powietrzu było widać tańczące ary czerwone. Słońce zniknęło, zminimalizowane do pojedynczych promyków przebijających się przez cień dużych liści wielkich drzew; nie było ciszy, wiecznie coś gdzieś hałasowało, szeleściło. Okolica wymuszała zachowanie stałej uwagi i czujności. Po nozdrzach biły intensywne, słodkie zapachy, zmieszane z dużą dozą roślinnej woni. Był w dżungli, mojej dżungli, moim domu. Bujnym, dzikim miejscu, którego cywilizacją były majaczące na horyzoncie drewniane domy na drzewach, wyraźnie elfie, choć nie wiem czy samiec mógł znać ich styl architektury.
I po chwili wizja zniknęła. Znów staliśmy w słońcu, niedaleko obozu Stada w którym się zatrzymałem. Nie było wilgotno, ale nieco ciepło, roślinności wokół było zdecydowanie mniej, a tamte olbrzymie drzewa bywały rzadkością i punktem orientacyjnym.
— I jak? — spytałem się po chwili, nieco cicho, łykając herbatę trzęsącymi się łapami. To było... wyczerpujące przeżycie.
Niebanalnie Kuszący
Łączka Przy Skale
: 04 paź 2025, 16:34
autor: Cekorax
Przez ostatnie parę księżyców Rax miała okazję spotkać wiele smoków i choć każdy z nich oferował inspirację, wciąż brakowało jej tego czegoś , aby mogła swojemu życiu nadać odpowiedni kontekst. Tego dnia uznała, iż da sobie więcej przestrzeni aby podsumować doświadczenia w piśmie, tak jak robili to kronikarze w Gigancie, czy jej ojciec. Zmęczona poszukiwaniem odpowiedniego miejsca, spoczęła w końcu na pierwszej lepszej polance. Obok siebie wyłożyła pióro, buteleczkę z atramentem no i parę kartek papieru. Nie miała nieskończoności więc musiała maksymalnie wykorzystać ich wartość nim dowie się gdzie pozyskać więcej.
Ze słońcem wysoko nad głową, oddała się głębokiemu zamyśleniu.
Łączka Przy Skale
: 04 paź 2025, 19:45
autor: Pojętny Kolec
Dni były coraz chłodniejsze, a Słońce, które wcześniej potrafiło być przekleństwem dla bezłuskiego smoka, stało się delikatnym ukojeniem. Verso po powrocie na Wolne nie próżnował i starał się spotkać jak najwięcej smoków na swojej drodze. Łaska Aterala była po jego stronie, bo nie musiał długo czekać, z oddali dostrzegł smoczycę. Delikatny wiatr zerwał się a jedna z kartek papieru odleciała wraz z kilkoma jesiennymi liśćmi. Verso zgrabnie złapał zwitek za pomocą magii, aby nie porwać delikatnego papieru szponami, wtedy też poczuł zapach smoczycy, był jej, nie należała do żadnego stada. Podszedł do smoczycy zwiewnym krokiem i uśmiechnął się życzliwie podając jej zgubę. – Umilasz mój dzień swoją obecnością. Jestem Verso. – przedstawił się swoim imieniem. Jeszcze kilkanaście księżyców temu było to dla niego nie do pomyślenia, teraz, po zwiedzeniu kawałka świata i otwarcia swojego umysły, nie miał juz oporów.
Cekorax
Łączka Przy Skale
: 06 paź 2025, 3:23
autor: Cekorax
Rax była świadoma wiatru mogącego porwać jej papierowe płócienka, więc podczas pracy nad pierwszą stroną, resztę trzymała przygniecioną końcówką ogona. Zamyślenie i drobna nadpobudliwość ruchowa nie pozwoliły owej strategii utrzymać i chwilę przed kulminacyjnym momentem zwyczajnie przesunęła zad, a razem z nim, warstwę ochronną. Serce zabiło szybciej, gdy spostrzegła jak cenny materiał przelatuje jej koło nosa. Nim zdołała zerwać się na równe łapy, jego dalszą ucieczkę wstrzymał blady smok. Pamiętała go ze Spotkania organizowanego przez Proroka, choć przez inne pisklęta był najpewniej zbyt zajęty, żeby ją zauważyć. Oczywiście nie miała mu tego za złe, tym bardziej teraz, gdy ratował fragment jej dorobku.
Zaśmiała się na jego słowa z mieszanką życzliwej wdzięczności, ale i drobnego zakłopotania. Jego komentarz był przemiły, ale niezrozumiały z tego względu, że przecież nic jeszcze nie uczyniła.
– Verso dziękuję! Przez moment myślałam, że będę musiała się z nią pożegnać – sięgnęła po kartkę i ułożyła ją z powrotem na kupce. Jej głos był swobodny, jak gdyby dobrze poznała samca już wcześniej, mimo iż w rzeczywistości nie miała o nim żadnego pojęcia.
– Ja jestem Rax – łapą prawego skrzydła dotknęła własnej piersi.
– Właśnie zmierzałam się z pisarstwem, ale póki co wiatr wydaje się bardziej kreatywny ode mnie haha – Istotnie, przestrzeń papieru w którą wcześniej wpatrywała się Rax była pusta już od dłuższego czasu.
– No w każdym razie to nie ja tutaj umiliłam sytuację – uśmiechnęła się do niego. Nie zamierzała go zatrzymywać, jeśli był tylko uprzejmym przechodniem, choć do rozpoczęcia notatek i tak potrzebowała jeszcze przynajmniej paru godzin.
Pojętny Kolec
Łączka Przy Skale
: 06 paź 2025, 18:53
autor: Pojętny Kolec
Usiadł dość blisko smoczycy zerkając na kartki przyjrzeć się temu, co robi
– Pisarstwem hmm? W jakim języku? – zapytał wyraźnie zaintrygowany. Wtedy go olśniło
– Ah, widzieliśmy się na spotkaniu młodych! – zawołał entuzjastycznie. Jednak jego dobry humor bardzo szybko zgasł a wkradła sie obawa.
– Powiedz mi, nie myslałaś o dołączeniu do któregoś ze stad? To niebezpieczne żebyś była sama. Oczywiście ja Ci nic nie zrobię, ale... na tych ziemiach możesz spotkać rózne smoki – westchnął cicho
– A może, nie wiesz jak przekonać Przywódcę aby Cię przyjął? – puścił jej oczko.
Cekorax
Łączka Przy Skale
: 06 paź 2025, 23:21
autor: Cekorax
Może i papier nie zawierał żadnych zapisków, ale znalazło się na nim parę czarnych plam – wynik wahania Rax, podczas trzymania pióra, bądź szponu zamoczonego w atramencie, bezpośrednio nad powierzchnią pracy.
– Ah... w smoczych runach, jeszcze innego nie miałam okazji poznać – sprostowała od razu, choć w pierwszym momencie zdziwiło ją założenie, że mogła pisać po nie ichniejszsmu. Ucieszyło ją w natomiast, że nieco bliższa interakcja pozwoliła Verso na wygrzebanie ich pierwszego spotkania z pamięci. Co za tym szło, stety i niestety, to jego zaciekawienie względem jej przynależności. Przeczuwała, że nie miał na myśli nic złego, choć jego spostrzeżenie na temat rozmowy z przywódcą od razu przypomniało jej o kąśliwej uwadze od Ziemistej nauczycielki.
– Wyklułam się tutaj, a mój ojciec był prorokiem i opowiadał mi dużo o swojej pracy, jako niezależny sługa społeczności. Nie jestem przekonana czy chciałabym robić coś podobnego, ale po prostu szukam jeszcze swojego miejsca – wyjaśniła przyjaźnie, choć z większą ostrożnością, czujnie przyglądając się jego potencjalnej reakcji.
– Tooo prawda, że smoki na tych ziemiach bywają różne, dlatego stale szukam nauczycieli, żeby zwiększyć swoje szanse – pojedyncze złe doświadczenie nie było dostateczne aby czuła niechęć do całej reszty, ale rozumiała wartość przestrogi.
– No i... nawet gdybym chciała gdzieś dołączyć, nie wiedziałabym jeszcze czym się kierować. – dodała, poszerzając uśmiech, bo choć obecnie była bardziej przekonana do bezstadności, nie zamierzała też ignorować czyichś sugestii.
Pojętny Kolec
Łączka Przy Skale
: 11 paź 2025, 11:53
autor: Pojętny Kolec
Zainteresowanie Rax zwrastało z każdym jej słowem. Nie znał poprzedniego Proroka, ale słyszał że był nim bardzo długo, choć adept nie spodziewał się, że miał on jakiekolwiek pisklęta.
– "Niezależny sługa" brzmi jak wolność, był wolnym smokiem pozbwionym okowów obowiązków związanych z przynależeniem do konkretnego stada. – powiedział z nutą melancholii w głosie, jednak szybko wrócił do swojego pierwotne, życzliwego tonu.
Klasnął w przednie łapy ucieszony – W takim razie, bardzo dobrze trafiłaś, moja droga. Szkolę się na piastuna, przekazywanie wiedzy innym smokom jest dla mnie pasją równie dużą, co pozyskiwanie nowych informacji. – smok posłał smoczycy ciepły uśmiech, wyraźnie podekscytowany mogąc wdrożyć w życie to, czego nauczył się od swojej matki.
Zawiesił wzrok w oczach smoczycy, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Jestem ze stada Mgieł. Obecnie mamy wewnętrzny impas dotyczący bogów. Mogę Cię zaprowadzić do naszego stada, a ja będę nad Tobą czuwać. Jednak przyszłość jest dość... Niepewna. – powiedział z lekkim westchnięciem i usiadł przed nią.
– Dobrze więc, powinnaś mieć już podstawową wiedze na temat stad. Załózmy, że jestem przywódcą Mgieł, a Ty chciałabys dołączyć. Mając na uwadzę delikatne spięcia wewnątrz, przekonaj mnie, że jesteś wartościowym smokiem, który wzbogaciłby nasze stado. Możesz wymyślać niestworzone rzeczy, ogranicza Cie tylko wyobraźnia. – uśmiechnął się delikatnie.
Cekorax
Łączka Przy Skale
: 11 paź 2025, 17:03
autor: Cekorax
Nie sądziła, że ojciec nie był w jakiś sposób stłamszony obowiązkami swojej proroczej roli. Wciąż miał na głowie odpowiedzialność związaną z doglądaniem innych, podczas gdy nikt nie doglądał jego. Ciekawiło ją czy była to praca prostsza, czy trudniejsza w porównaniu z byciem zwyczajnym członkiem stada. Verso określający członkowskie obowiązki jako "okowy", na pewno nie zarysował przynależności w dobrym świetle. Nie poprawiła go jednak, jako że nie znała prawdziwego wymiaru rozterek Strażnika, ani nie wiedziała, jak to jest należeć do stada.
–Oh... może się nie zrozumieliśmy – zaśmiała się, z nutą przeproszenia w tonie. Nie do końca rozumiała z czego wychodzi Verso, bo nie próbowała zakomunikować mu iż potrzebuje pomocy w rekrutacji.
– Nim zdecyduję by gdziekolwiek dołączyć, muszę lepiej zrozumieć na co się piszę. Nie chciałabym tym bardziej stać się częścią grupy, która już od początku cierpi na... wewnętrzny konflikt – nieuprzejmym byłoby w końcu dawanie mu nadziei. Doceniała jednak, że w przedstawieniu tego, co interpretowała jako ofertę, był szczery.
– No ale tak czysto hm... teoretycznie... – cokolwiek miało się zadziać, ojcowskie nauki przyzwyczaiły ją do rozważań.
– ...czy powinnam próbować przywódcę jakoś specjalnie przekonywać? Mam cztery sprawne łapy by polować, dwa sprawne skrzydła by czym prędzej zjawiać się na wezwania, parę uszu by słuchać i buzię by komentować. Czy rekrutacja zazwyczaj jest trudna? No bo... rozumiem jeśli ktoś znałby mnie z bycia uciążliwą jednostką, ale jeśli takiej historii nie mam, to i nie mam czego udowodnić... no chyba że się mylę?
Pojętny Kolec
Łączka Przy Skale
: 11 paź 2025, 19:45
autor: Pojętny Kolec
Cichy chichot wydobył się z pyska smoka a on wdzięcznie odchylił szyję aby się wyprostować. – Kiepski ze mnie Mglisty, ale Twoja dedukcja jest słuszna. Lepiej wybrać stado, które nie ma wewnątrz sporów, bo sam nie wiem jak to się skończy. – spojrzał w bok i westchnął. – Czasem mam wrażenie, że smoki z mojego stada wynajdują sobie problemy aby mieć z czym walczyć aby zabić trawiącą je nudę – powiedział bardziej do siebie, niż do Rex, jednak szybko otrząsnął się z melancholijnego nastroju.
– Twoja pozycja obecnie jest i tak w lepszym miejscu niż zwykłego smoka. Sama wspomniałaś, że jesteś córką poprzedniego proroka. Toteż, znalazłabyś miejsce w Słońcu czy Ziemi bez problemu. Jednakże nie każdy przywódca jest tak ufny. Na ten moment, odbiorę Ci ten przywilej i jesteś smokiem spoza wolnych stad. Będziesz zupełnie obca. To, czego chcę Cię nauczyć nie jest tylko przekonanie Przywódcy do przyjęcia cię do stada, a nauczeniem Cię używać argumentów, masz nauczyć się przekonywać smoki. – powiedział z lekkim uśmiechem. – Czasem same umiejętności polowania nie wystarczą, chociaż możesz spróbować. Potem sprobujemy czegoś innego dla wprawy. Zacznijmy więc. – wyprostował sie i chrząknął, aby przybrać jak najbardziej dumną i poważną minę, godną prawdziwego przywódcy.
Cekorax
Łączka Przy Skale
: 12 paź 2025, 3:47
autor: Cekorax
Wspomnienie o nudzie ją zdziwiło. Mieli społeczność, więc co stawało na przeszkodzie zbudować coś, zamiast próbować niszczyć? Być może Verso upraszczał rzeczywistość, bądź to jej brakowało zrozumienia, aby wyłonić sens z powierzchownie poznanego zagadnienia, ale mógł wyłapać z jej pyska głębsze zamyślenie.
– Przykro mi, że tak to wygląda – powiedziała, choć bez przesadnego współczucia w głosie. Zapewne sprawa była zbyt duża by Verso mógł samodzielnie ją naprawić, więc pozostało mu zachować kontrolę nad samym sobą. Tak jak czynił to teraz.
Ponadto zdawała sobie sprawę, że była w porównaniu z chociażby Nebbią, w uprzywilejowanej pozycji. Nie czuła tego, może przez wzgląd na to co ją do owej pozycji doprowadziło, ale rozumiała. Gdyby była obcym, zdesperowanym by zostać zaadoptowanym przez społeczność musiałaby rzeczywiście rozważyć odpowiedni zestaw słów. Rozumiała przedstawioną jej sytuację bardziej jako grę niż trening, ale nie widziała problemu by wciąż się zaangażować, skoro nalegał. Sama również poprawiła pozycję i lekko uniosła podbródek.
– Sądzę, że mogę być wartościowym nabytkiem do twojej społeczności, przywódco! Może i nie mam doświadczenia jako członek większego organizmu, ale wiem jak to jest być w potrzebie, a także jak czuję się, gdy moje potrzeby zostają spełnione. Niczego więcej nie potrzeba, abym obiecała twojemu stadu lojalność. Lubię uczciwość, a uczciwym jest dawać, gdy się bierze. Uczciwym jest opiekować się, gdy samemu jest się zaopiekowanym. Mogę udowodnić swoją nieagresję i chęć przynależności, pracując na rzecz stada przez kilka księżyców, nie oczekując w zamian niczego, poza zaakceptowaniem mnie choćby na samych obrzeżach terytorium – mówiła entuzjastycznie, z uśmiechem na pysku i podskakującą w lekkim podekscytowaniu końcówką ogona. Sądziła, że zapewniła wszystkie podstawowe argumenty, uwzględniając zarówno to co może oferować, bez narzucania natychmiastowego zaufania.
Pojętny Kolec
Łączka Przy Skale
: 28 paź 2025, 8:36
autor: Pojętny Kolec
Oczy Verso utkwiły w błękitnych oczach smoczycy, na chwilę tonąc w ich głębi, ale wciąż uważnie słuchając. W końcu kiedy skończyła zamknął powieki a na jego pysku wkradł się rozbawiony uśmuiech. – Bardzo dobrze, wzięłaś pod uwagę nieufność i postanowiłaś robić coś na rzecz stada jeszcze nie będąc jego członkiem. To bardzo dobra strategia persfazji, bo tak, to czego cie chce nauczyć to właśnie to. – poprawił się i ponownie wyprostował grzbiet. – Dobrze, jesteś teraz w stadzie. Mieszkasz w nim już od wielu księżyców, przysłuzyłaś się stadu, lecz jest w pewnym momencie staje sie pewien impas. Stado podzieliło się wewnętrznie na dwie grupy, pierwsza ceni sobie swoje stare tradycje, odsuwając się od swoich bogów i nie chcą przyjmować "gości" w postaci smoków z innych stad które mogłyby przebywać okazjonalnie na wyznaczonych wcześniej terenach. Druga grupa to ich przeciwność, chcą żyć bardziej w zgodzie z bogami i otworzyć się na pozostałe stada. – urwał, wiedział, że teraz robi coś, czego nie powinien ale już go to nie obchodziło, poniesie tego konsekwencje później. Był też ciekaw czy smoczyca znalazłaby jakieś sensowne rozwiązanie takiego, którego on nie był w stanie wymyslić. – Zastanów się spokojnie, to nie jest proste zadanie, rozwiązań może być kilka albo jedno.
Cekorax
Łączka Przy Skale
: 28 paź 2025, 13:44
autor: Cekorax
Pierwsze zagadnienie było łatwe, przynajmniej w omawianej przez nich teorii, bowiem zdawała sobie sprawę, że prawdziwy przywódca mógłby mieć więcej pytań, zarzutów i uprzedzeń. Tym bardziej, przymajmniej dopóki nie była zdesperowana, nie czuła ciśnienia aby stać się częścią grupy. Samo trenowanie perswazji było jednak interesujące. Kojarzyło jej się z analizowaniem procesów myślowych by w próżni, nim rzeczywiście wyjdą na światło dzienne, ocenić ich użyteczność. Ojciec, jakikolwiek nie był, uczył ją zarówno o użyteczności tej strategii, jak i bardziej mglistej idei "szczerości intelektualnej". W drugim, podanym przez Verso przykładzie, mogło się to okazać istotne.
– Hmm... – zastanowiła się, mrużąc ślepia. Przykład samca był bardzo konkretny, więc ciekawiło ją czy w obliczu problemów stadnych, o których sam wspomniał, miało to jakiś związek.
– Ojciec mówił mi, że to tradycje mają służyć smokom, a nie smoki tradycjom. Zależy w takim razie co jest powodem rozłamu bo... Czemu wydarzył się tak nagle? Dlaczego w tym przykładzie część współstadnych stała się wroga wobec bogów? Albo czy któryś z gości ich skrzywdził, że ich teraz nie chcą? Gdybym miała dość hm... autorytetu, to chciałabym, żebyśmy wszyscy siedli i o tym porozmawiali, zarysowując wady i zalety każdego z rozwiązań. Gdybym miała to jakoś mocniej uprościć too... wybrałabym opcję, która jest mniej ograniczająca jednostkowo? Bo przecież można się rozwijać i zachowywać jakieś granice jednocześnie – zdawała sobie sprawę, że najpewniej nie była to tak bezpośrednia odpowiedź jakiej oczekiwał, ale nie chciała zmyślać szczegółów sytuacji, których nie podał.
– To że jesteśmy z tego samego stada może nie znaczy, że wszyscy będziemy się lubić, ale skoro już jesteśmy... no skoro utożsamiamy się z konkretną przy-na-leżżnością to powinno nam zależeć na jakimś kompromisie – Wiadomo, kompromis kompromisowi nierówny, ale tutaj jego charakter zależał od konkretnych oczekiwań obu grup.
Pojętny Kolec