Strona 31 z 39

Polana

: 03 maja 2023, 10:48
autor: Udany Połów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nic nie poradzimy na to, że smoki o dobrej intencji dostają ostatecznie w pysk. Naprawdę na tym się opiera smocza kultura? Chociaż...Widział jak ciężko jest przywódcy opanować stado smoków często przeciw niemu będących. Chętnie, wręcz krzykliwie pokazują niezadowolenie. Jakby nie widzieli czasami nic więcej jak tego co ich drażni. Więc wiedział, że takie rzeczy się dzieją. Na swoim przykładzie pewnie też by znalazł kilka mniej stadnych, lecz podobnych sytuacji...
To znaczy, że już się do tego przyzwyzaił- eś?
Zapytał spoklądając łagonie na jego posmutniały pysk. Da się przyzwyczaić? Dystans w przy takich emocjach wydaje się czymś jak ochroną, lecz nie wyobraża sobię całkowicie ukryć się wewnątrz siebie.

Podniósł pysk wracając spojrzeniem na smoka na smoka, choć tym razem prosto na jego pysk. Popatrzył. Posłuchał. Nie nadarzył zareagować, a wtedy błysk rozświetlił niebo, ogłuszający grzmot trafił go w uszy. Odruchowo nastrpszył łuski niespodziewając się tak głośnego dźwięku. Trochę zadzwoniło mu w uszach wciąż słysząc rozoszący się jakby echem grzmot w jego głowie. Odwrócił łeb potrząsając pyskiem. Syknął przestając. Wstępnie obejrzał się na ulewę, lecz chwilę później nieco uspokojony uniósł przyjazne spojrzenie na Kwiat Uessasa.
Lubisz bycie wysokim?
Jednak, kiedy po chwili przerwy na deszcz niebo przeszył kolejny grzmot zareagował już mniej gwałtownie. Skosztował już grzmotu i zaczął się ich instynktownie wystrzegać. Kiedy widział błysk kładł uszy po sobie i tak zostawał, choć po chwili jedno uniósł, tę od strony Kwiatu, by go słuchać.

Polana

: 03 maja 2023, 15:34
autor: Kwiat Uessasa
Jego słowa mnie zmieszały lekko. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, może wewnętrznie nie chciałem. Ten temat był dalej niezbyt przetworzony przez moją psychikę. Bolał... Wreszcie się zebrałem mu na odpowiedź.
Nie reaguje na to, ignoruję. Robię co mam robić i nie zważam na komentarze innych. Ma jej w zadzie, tak głęboko, gdzie światło nie powinno nigdy sięgać. Lecz będąc z tobą całkowicie szczery, to po jakimś czasie boli... – zamknąłem się z niezbyt radosnym wyrazem pyska. Długa droga jeszcze przede mną, aby toi jakoś przetworzyć w dobry sposób...

Reakcja młodzika na piorun była słodka. Bał się jak pisklę i większość smoków. Dla mnie te grzmoty były niczym. Wpatrywałem się i wsłuchiwałem się w ten koncert. Lecz zaraz za drugim grzmotem, z nieba posiekł dosłownie wodospad wody. Carne chmury po horyzont. czyli trochę tu zabawimy...
Widząc kulącego się młodego samczyka, uniosłem skrzydło po prawicy. Było pod nim wystarczająco dużo miejsca, aby mógł się schować.
Jeśli się boisz, to zapraszam. Nie gryzę. – obdarzyłem go uśmiechem. Jedynie na pytanie samczyka wybuchnąłem lekkim śmiechem:
To nie tak czy lubię, czy nie lubię. Są tego wady i zalety. Najwyższy nie jestem, bo brat o parę łusek, i ojciec, bo jest już olbrzymem. Jedyny problem to może mieć dużo mniejsza partnerka. – przypomniałem sobie sytuacje z Mir i ... Było nadwyraz interesująco – Tak to niczego nie zauważyłem. Mam po prostu większa ładowność i odporność na niektóre elementy... A co chciałbyś być takim bydlęciem jak ja? – wpatrywałem mu się w oczy z lekkim uśmiechem.

Rzeczny Kolec

Polana

: 04 maja 2023, 20:43
autor: Udany Połów
Jak nie od razu to po czasie...
Powiedział również przybierając mniej pogodny wyraz pyska, choć w jego wypadku był on bardziej spokojniejszy, choć odrobinkę też posmutniały. Próbował odwzajemnić co czuł smok, choć mimowolnie, kiedy zaczął się zastanawiać tak kołowrotek już zaczął pracować. Przez jego łepek przebiegały myśli, a jednym z fragmentów jakie zesłała mu podświadomość wyraził na głos. Było to poniekąd podsumowanie tego o czym samczyk myślał.
Więc jak by chciał się nie ucieknie od niego.

Lało jak z wodospadu. W gruncie rzeczy podobał mu się taki stan pogody. Chętnie oddychał zapachem wilgotnego poszycia. Wyobrażał sobie, że w lato, kiedy wilgoć będzie również parować, poczuje zapach domu. Duszna temperatura i parująca wilgoć przynosząca świeże wonie, To nie to co fundował skwar pustyni. Ten właśnie pewnego rodzaju sentyment sprawił, że zechciał nie uciekać do środka groty, a spoglądać na zalewany przez niebo las. Choć w tym momencie grzmoty odsunęły go dalej niż bliżej tej przyjemności przyprawiając o niewygodę i po części lękliwość, która wtargnęła mu pod skórę. Jednak kiedy popatrzył na smoka przez zdobytą do niego sympatię posłał mu łagodniejsze spojrzenie.
To nie tak, że obawia-m się ich. Być one baaardzo głośne w moim uczuciu. Nieprzyjemne to bardzo.
Powiedział, ale skorzystał z propozycji smoka. Płynnym ruchem przysunął się jednocześnie kładąc na lewym boku w sposób taki, że jednocześnie oparł się nim o smoka. Poczuł ciepło od jego ciała. Jego jednak mimo rozluźnienia na barkach wciąż było lekko spięte. Zaś tę od strony smoka lekko mrowiły nieprzywykłe. Z kolei ogon, tym razem zwinięty po jego prawej stronie, wciąż unosił się i opadał z kolejnych emocji. Sam nie był pewien jak się czół, lecz stwierdził, że było mu nawet miło. Wąsy zafalowały kiedy uniósł nisko łeb, a pysk obrócił patrząc jasnymi ślepiami na Kwiat Uessasa.
Tak właściwie by nie chciał. Sądze że byłoby wtedy naprawdę mało drzew co by mógł się wspiąć. Teraz na większości gałęzi ciężko mi się mieścić. Dlatego bardzo lubi większe puszcze, bo jest więcej wysokich drzew. Choć słyszał, że od ojca zamiast większy, może być jeszcze dłuższy.
Teraz się trochę zwijał, ale jakby tak rozwalił się na całej płaszczyźnie od razu byłoby widać, że mimo wzrostu i jego stwierdzeń to był całkiem pokaźnym smokiem.
Mam czasami wrażenie, że większe smoki się mniej boją.
Powiedział przesuwając bez większej siły szponami po maddarowym futrze, na którym leżeli.
Jest-em świadom, że nie musi to zawsze być prawda, acz jak obserwuje czasami widze zależności. Może bezpodstawnie?
Przechył łepek obserwując swoje łapy, a spojrzenie po chwili pomknęło pod ścianę po ich prawej.

Polana

: 05 maja 2023, 0:04
autor: Kwiat Uessasa
Jego głośne myśli tylko lekko tknęły. Gdzieś się wbiły i wibrowałby bolącymi falami. Miał w pełni rację. Źle, że kiszę to gówno w sobie, ale co mogę poradzić? Ten świat jest tak brutalny, pełny krwi, śmierci i bezsensownej przemocy. Najbardziej to widać w tym burdelu zwany tą ziemią, pod Tym Niebem i Tymi Gwiazdami. Gdzie tutaj każdy, każdego chce brutalnie wyrypać w zad. Otworzyć ich gardła, wykąpać się w ich krwi, tańczyć w ich flakach czy odprawić orgię na ich kurhanach. Niczym bezrozumne zwierzęta. Szkoda tylko, że i mnie ten brutalizm dopadł. Wszędzie widzę tę szarość, bez światła, bez możliwości pozostawienia w nim jakiejkolwiek cząstki koloru. Szara miłość, szary gniew i szara krew... Przyjaźnie się wypalają, rodzina umiera, me serce nie raz zostało wyrwane i zgniecione. Teraz pozostała mi tylko ostatnia iskra nadziei. Ten mikroskopijny żar co pozostał po tych księżycach sztormów, bólów. Może kiedyś jakaś inna dusza da ukojenie moje wiecznej tułaczce na pustyni. Uwolni, ulula i da osłonę. Lecz wiem, że i taki los nie nastanie. Bogowie mnie przeklęli. Dali balas zła, cierpień i krzywd. Na ten syf cudownego zioła nie ma. Najwyżej delikatny pocałunek, ostatni kontakt z najzimniejszych ze smoków. Jego chłodna łapa zabierająca duszę na łowy, do przodków... Może tam spokój zastanę, taką mam nadzieję.

Niebo jeszcze mocniej pociemniało, a samczyk wydawał się jeszcze bardziej skulony. Byłem rad, że skorzystał z mojej propozycji. Nagłe ciepło, lekkie otarcie jego łusek o moje tylko wywołały u mnie lekki, niespodziewanie przyjemny dreszcz. Zasłoniłem go skrzydłem. Teraz tylko spod mojej osłony widać było tylko głowę samca. Niebiesko złota plama na tle izofiru. Niczym kamień szlachetny zatopiony w tej czarnej skale. Patrzyłem na niego z lekkim, niezrozumiałym uśmiechem. W ten przez niebo padł kolejny piorun, a za nim grzmot. Uderzył dość blisko. Wręcz widziałem, jak uderza w stare drzewo. Te upada i gaśnie w nim żar po uderzeniu. Czułem się jak to drzewo targane tym cholernym światem. Nieświadomie położyłem łapę na samcu i machinalnie głaskałem go po grzywie. Delikatnie od rogów, po jej koniec. Była tak przyjemnie aksamitna w dotyku. Wraz z tym słuchałem wypowiedzi samca.
Wszystko ma swoje wady i zalety. Ty już jesteś długi. Lecz im dłuższy będziesz, tym bardziej będziesz przypominać liany na drzewach. Te nie za dobrze skaczą między nimi i nie masz racji. Sam jestem olbrzymem i się boję wielu rzeczy. Przywódczyni, co potrafi spojrzeniem zabić. Samego siebie i tego co wymyśli świat. Może przypominam niezniszczalną górę, lecz większe smoki są jak piaskowiec. Niby olbrzymy, ale można nas zniszczyć. Dwunodzy mają taką przypowieść. Walka Goliata z Dawidem. Gdzie Dawid, mały karzełek, powalił Olbrzymiego, nawet jak na ludzi. Wygrał i go zabił... Tak już w życiu jest. Wszystko i wszystkich oceniamy wzrokiem. Jedną miarą, krzywdząc siebie i resztę – zamilkłem. Kolejny gniew niebios trafił w okolicę. Ten spektakl był naprawdę boski. Szkoda, ze nie mogło mnie to trafić i zabrać tam... Potrząsnąłem głową, wywalając taką myśl z niej. Nagle piorun uderzył trzy ogony od naszej pozycji. Mogliśmy wyczuć delikatne naelektryzowanie i przyjemny zapach ozony. Dobrze, ze skóra jest dobrym izolatorem, inaczej były z nas dwie smocze skwarki. Biedny młodzik, mógł to znieść gorzej niż ja. Czyli naprawdę źle. Jedynie głaskałem go na uspokojenie po szui. Trochę martwię się o niego. Młoda skóra, która wyraźnie nie jest nasiąknięta złe i goryczą. Jak ja mu zazdroszczę, że jeszcze wielu błędów nie popełnił...

Rzeczny Kolec

Polana

: 05 maja 2023, 11:08
autor: Udany Połów
Następny piorun. Raptownie obrócił spojrzenie w miejsce gdzie uderzył piorun. Ciekawsko zerkał na wypalające się drzewo. Nie podniósł uszu. Położył je po sobie spodziewając się następnego hałasu, lecz zamiast niego dotarł doń głos smoka obok. Amoże już nad nim? Okryty skrzydłem ponownie czuł zamieszanie emocji. Wszystkie tańczyły osobno w jednym ciele, a mimo to na samca popatrzył po prostu roztargniony, jakby wyrwał go z zamyśli, co też było prawdą.
W końcu zamarł w bezruchu, kiedy smok go głaskał. Pieszczota? Ukojenie? Szykuje się by chwycić za kark? Zastosował uległość i nie wyraził sprzeciwu. Choć utkwiło to w jego łebku i nie pozwoliło się skupić na rzeczach co mówił do niego smaiec. Słyszał każdą i jego odpowiedź utkwiła mu gdzieś w zakątkach umysłu, do których coś w jego łebku zagrodziło dostęp.
Bił końcem ogona niczym odzwierciedlenie niespokojnego umysłu i duszy. Podniósł prawą łapę ocierając jej wnętrzem wierzch pyska. Po chwili zabrał ją. Spojrzenie spoczęło na barku smoka i niespodziewanie zderzył z nim łeb w sposób, że opierał się czołem, a pysk w większości skryła jego grzywa. Nie było w tym wiele siły, a przynajmniej nie takiej co by zaszkodziła któremuś. Nie zdziwiłby się gdyby samiec zderzenie ledwie poczuł. Zamknął ślepia.
Następny piorun. Zadrżał. Być może z powodu elektryczności, która naelektryzowała jego grzywę. Jednak nic ponadto tym razem nie zareagował.
Usnął? Może na chwilę. Jednak po chwili odezwał się ciszej:
Sądzisz, że gdybym spał teraz, na jednym z tym drzew, duża szansa by była, żeby burza mnie trafiła?
Zapytał tylko i nasłuchiwał odpowiedzi. Leżał przy tym spokojnie, choć czujnie strzygł uszami, a wąsy leniwie zaczęły taniec.

Kwiat Uessasa

Polana

: 05 maja 2023, 13:09
autor: Kwiat Uessasa
Nie zauważyłem, by ten samczyk jakkolwiek protestował pod moimi łapami. Może początkowo był spięty, lekko przestraszony. Lecz im dłużej moja łapa pieściła jego strudzony kark, tym bardziej czułem, jak się rozluźniają. Jedynie ogon, robił tutaj za lekki wachlarz i chłodził już ciepłą atmosferą. Ta czynność pozwoliła mi się jakkolwiek zrelaksować. Móc odpocząć, ukryć skażone złem myśli pod kadrą z takiego futra. Lekko głaskałem go, drapałem za uszkiem. Szkoda, ze moje dziecię już nie żyło. Odeszło zabrane snem niespokojnych. Tak samo czułem pod łapami go, jak tego samca. Bogowie... Czemu musicie zabierać mi tych, których kocham. Czemu to słowo, tak wyniszcza moje otoczenie? Nagle lekki dotyk na mym barku. Spojrzałem tam krwawym okiem. Samczym się o mnie oparł. Rozczulonym wzrokiem patrzyłem na to. Delikatnym ruchem odkryłem jego słodką buźkę z tej grzywy. Wyglądał tak słodko, można było go tylko zjeść i delektować się tą słodyczą. Ponownie położyłem lekko łapę na łebku samczyka, pogłaskałem czule, niczym kochanek swój skarb.
W ten jego grzywa stanęła dęba, a furia niebios uderzyła blisko nas. Byliśmy tu bezpieczni. Moja maddara dobrze nas odizolowała od tamtego świata. Pomimo nie przyjemności i możliwości utraty życia, tu była ma domena. Domena pełna ledwo wyczuwalnej woni kwitnącej wiśni. Mały świat mego patronatu. Strzygłem uszami, gdy samczyk ponownie się odezwał.
Tak... – odpowiedziałem bez ogródek i spojrzałem mu dwoma kompletami oczu. Oczu o różnych kolorach. Były one pełne troski, zmartwienia i czegoś jeszcze. Uczucia zakopanego pod tym wszystkim. Zbioru myśli niebędących łatwymi do strawienia. Moja łapka zsunęła się z jego grzywy pod brodę, którą ująłem niczym najdelikatniejszy owoc. – Powinieneś się wystrzegać burz. Są one naprawdę mordercze. Jeśli duże drzewo nie wytrzymało uderzenia, to jak zachowałoby się twoje ciało? W najlepszym przypadku poparzenia, olbrzym ból i blizny podobne do moich na karku. W najgorszym ... – te słowa nie mogły mi przejść przez gardło. Polubiłem go, a wizja jego śmierci mnie tylko gniotła w sercu.

Rzeczny Kolec

Polana

: 05 maja 2023, 14:39
autor: Udany Połów
Wciąż otaczał ich szum ulewy. Tak samo jak maddara o zapachu wiśniowego kwiatu. Wkrótce on otoczył go bardziej niż wszechobecny zapach deszczu, choć zdecydowanie łagodniejszy. Może dlatego, że był ciepły? A może to ciepło od Kwiatu? Kwiat pachnie kwiatami? Maddara mieszała się ze wszystkim. Nie był pewien czy czuje jej zapach czy zapach smoka. Odseparował się od tej intrygi po posłyszeniu głosu smoka.

Szczera? Nie. Prawdziwa? Nie miał co zaprzeczać. Właściwie wiedział, znał odpowiedź, tylko szukał zapewnienia. Cieszył się z niego? Zasadniczo przyjął ją w milczeniu. Zesłał myśli na inny tor pod spojrzeniem smoka. Nie widział go, lecz czuł je na sobie. Tak samo potrafił podłapać jego charakter. Zauważył, że polubił głaskanie po grzywie. Dlaczego zauważył to dopiero jak zniknęło? Już po chwili poczuł opuszki łap na brodzie. Jednak doszło to do niego jak smok kontynuował odpowiedź. Mówił dalej? Nie skończyło się na czystym "tak"? Przechylił pysk, choć czoło wciąż opierał o jego ramię. Podniósł spojrzenie na dwukolorowe ślepia.

Wyobraził sobie trafione piorunem drzewo. Potem zamienił je na smocze ciało zielonego drzewnego. Dlaczego drzewnego? Owiało go poczucie troski pochodzącej od nieznanego źródła. Znowu maddara? Choć uczucie było bliżej mistycznego. Odwrócił od niego uwagę. Dostrzegł troskę o wiśniowym zapachu. "W najgorszym..." Domyślił się. Dlaczego nie przeszło mu to przez gardło? Skupił się na samcu. Pewne naiwne uczucie tliło się wewnątrz klatki piersiowej, lecz samczyk nie potrafił go nazwać. Miał wrażenie, że przebywa z kimś co... Może jednak nie?

Zawahał się. Po chwili otarł się bokiem pysk o jego ramie, po czym oparł brodę na jego ramieniu. Grzywa podniosła się lekko i opadała, kiedy schodziło z niej prąd. Przygotował się wewętrznie na pewną ewentualność, obawę, zaś zewnętrznie tylko położył uszy po sobie i przyjrzał smokowi podczas gdy otworzył pysk. Następnie zapytał się go łagodnie.
To twoje blizny?

Zaczekał. Przemilczał. Odezwał się.
Będzie wystrzegać się burz.

Kwiat Uessasa

Polana

: 05 maja 2023, 15:49
autor: Kwiat Uessasa
Spatrywałem się z lekkim zauroczeniem na tego szkraba. Nie wiedziałem, czy to tylko jego aparycja, czy ogólne moje zmieszane odczucia z chorymi uczuciami. Delikatnie gładziłem go kciukiem po poliku. Wpatrywałem się w jego pyszczek, jak falowały jego wąsy. Tak uruoczo wyglądały. Jakby szukały swego miejsca, ale nadal podrygiwały na wietrze. Tak się patrzyłem na jego pysk, ze nie zauważyłem na elektryzowaniu futra. Nagle piorun uderzył w drzewo tuż przy wejściu. Mogliśmy ujrzeć, jak piorun przechodzi po barierze, jaką wytaczało nasze leże z baraniego runa. To był naprawdę straszny widok, choć momentalny huk był jeszcze straszniejszy. Naprawdę tak samo straszne jak To Coś z ziemi... Miejcie nas w opiece. Ulewa przybrała na sile, a pioruny dawały swój straszny taniec co paręnaście może parędziesiąt uderzeń serca. Trwała ona w najlepsze i nie zamierzała szybko przejść...

Pytanie samczyka i jego zachowane było trudne teraz dla mnie do odczytania. Coś chciał, a nie mógł tego otrzymać. Jego drobny ges przyjąłem z wdzięcznością i próbą zachowania spokoju. Choć mógł usłyszeć mimowolny, przyjemny pomruk wychodzący z mego ciała. Bogowie... Co za wstyd, odsłonić się tak przed takim młodzikiem. Gdzie moja godność i rozum smoka? Pewnie w tym samym miejscu co je dobre zdrowie psychiczne, góra kamyczków i talon na Mięty tych stad.
Moje blizny? Zebrałem troche maddary i wszystkie figury Lichtenberga na moim ciele rozbłysły lekkim, przyjemnym dla oka światłem.
Nie są to prawdziwe blizny. Te mam niżej i w innych miejscach... Lecz podobne figury tworzy piorun idący przez ciało. Wysoka temperatura wypala. Jak przejdzie przez serce, czy mózg to jesteś trupem. Z czego przy pierwszym minimalna szansa, ze rytm powróci. – dalej lekko głaskałem go po policzku. Kusiło mnie coś, lecz bałem się mu cokolwiek zrobić. Bałem się, że jeśli teraz wykonam jakiś ruch, tylko go przestraszę czy skrzywdzę. Był taki delikatny, niczym malutkie pisklę, co dopiero stawia swoje kroki. Życie da mu nie jeden kopniak w zad...

Rzeczny Kolec

Polana

: 06 maja 2023, 10:16
autor: Udany Połów
Ma chwilę odwrócił spojrzenie od smoka i posłał je w kierunku lasu. Trzask. Oznajmił o tym, że trafił w swój cel jakim było drzewo. Słyszał i czuł jak ścierające się napięcie przechodzi przez drzewo oraz iskrzy się wewnątrz, aż nie opuścił swojej ofiary na wpół martwej i wyjść im na przywitanie. Piorun tańczący tuż obok zagłuszył swoim dzikimi sykiem grzmot. Samczyk obserwował to z szeroko otwartymi ślepiami, tak czujnie jakby właśnie obserwował pozycje myszy na przekąskę. Niestety odczucia były totalnie inne niż podczas polowania. Choć ciało nie pokazało tym razem nic otwarcie, gdyż smok zamarł w bezruchu. Wszystkie emocję ukazały się więc w jego spojrzeniu. Od czujności, przez obawę, aż kiedy piorun przeszedł nie ukazała się ulga. Poczuł, że odetchnął. Wstrzymał oddech? Najwyraźniej. Obejrzał się na spalone drzewo i tym razem jasne ślepia skrywały zaintrygowanie. W miejscach granicznych, gdzie spalone drzewo łączy się z jeszcze żywym, na złączeniu powstały nadpalone blizny. Rzeczywiście... Podobne.

Dreszczyk przeszedł mu po policzku. Ah. Głaszcze mnie!. Uchylił lekko paszcze, lecz zaraz po tym zamknął pysk i odłożył łepek tam gdzie miał miejsce wcześniej, czyli oparty o smoczy bark. Mruczy? Nasłuchiwał. Zarówno tego odgłosu jak i jego głosu.

Sam nie wyczuł momentu, w którym zaczął się rozluźniać. Wciąż wystrzegał się burzy, lecz teraz, kiedy jej nie było jakby o niej zapomniał. Kwiecista woń skutecznie odseparowała od niej zmysł węchu. Zaś Kwiat odwracał uwagę węchu oraz słuchu. Ogon znowu mu drgał na jego głos poruszając końcówką.
I też zrobi się z niego popiół i to czarne?

Nie wyglądają one jakby nosiły w sobie tyle ciepła. Myląca chłodna barwa. Ale nie czuć od nich ognia. Wiesz co to za rodzaj płomienia?

Kwiat Uessasa

Polana

: 06 maja 2023, 15:36
autor: Kwiat Uessasa
Ten piorun nie tylko mnie wystraszył. Widziałem i czułem pod palcami, jak młodzik się spina. Wstrzymuje oddech, przyspiesza mu serce. Zaś jego oczy wyrażały wszystko. Gładziłem go tak, by zapomniał, by ta straszna chwila ulotniła się lotka na wietrze. Przyłożyłem swoje czoło do jego czoła i wymruczałem gardłowym, przyjemnym dla ucha głosem.
Przy mnie nic Ci się nie stanie. – pogłaskałem ponownie po szui i grzywie. Może to uspokoi tego słodkiego adepta. Gdy piorun odszedł, i parę oddechów po tym odsunąłem się, a ten z powrotem położył, się na moim barku. Nie umiałem już tego powstrzymać i zacząłem cicho mruczeć niczym olbrzymi kot. Spojrzałem na niego czule. Szkoda, że jest taki młody, trochę za młody na wszystko...

Poczułem jak ponownie rusza ogonem. Nawet jeśli sama końcówka trafił na mój. Tamto futerko lekko łaskotało mnie po łuskach. Nie umiałem ukryć swojego uśmiechu. Ruszyłem uszami, słysząc ponownie jego głos.
Nie zawsze słodziaku. Jeśli przejdzie przez ciało, to uszkadza tkanki. Czasem jest martwica tkanek przy tym. Lecz wiedz, ze to idzie po najmniejszej linii oporu. Czyli jeśli nie musi wejść w ciało to prędzej po jego powierzchni. Choć niektóre elementy mogą wejść do niego i dać jakieś ranu... – zachichotałem cicho, i ponownie podrapałem go, niczym kociaka, pod brodą. Patrząc jak tego łapczywie pragnie...

Następne pytanie lekko mnie zmieszało. Musiałem chwile pomyśleć, jak to wytłumaczyć. Odstąpiłem łapkę od niego.
Masz trochę racji, na pierwszy rzut oka mylące. Musisz wziąć pod uwagę wiele czynników. Jak paliwo czym palisz ogień... – wyciągnąłem na tyle łapę by było bezpiecznie. Nagle ona zapłonęła na czerwono i żółto. – ...Taki kolor znasz pewnie. Ogień utrzymywany za pomocą drewna czy węgla. Zmieńmy paliwo na wybuchowe powietrze... – ogień z jednego płonienia stał się nagle skupiony, niczym palnik. Był zasilany metanem i palił się na niebiesko i był wyraźnie cieplejszy – ... Na wolnych stadach, w niektórych miejscach występuję takie łatwo palne powietrze. Jest ono dla nas trujące. Zaś pali się gorętszym ogniem od drewna. Zaś piorun, jest nie tyle, co ogniem. Jest czym innym. Trudno mi to wytłumaczyć, ale ma wiele wspólnego z ogniem i jednocześnie nie ma. Piorun nie potrzebuje tego, by istnieć. Nie wiem, jak powstają. Może kiedyś się dowiemy. Wiem tylko, tyle że spada z nieba i powoduje zniszczenia i rany. Możemy podobne tworzyć maddarą. Choć nie wiem, czy by miały podobna moc co te z niebios. – zgasiłem ognień, a gniew niebios podobnie uderzył w pobliżu. Wystraszyłem się i automatycznie, instynktownie złapałem samca i przysunąłem bliżej. Wręcz wylądował mi na klacie, bliżej szyi i pyska. Po trzech oddechach się zorientowałem. co zrobiłem Gdy nasze psyki dzieliły łuski. Puściłem go. Ten mógł zejść ze mnie jeśli chciał.
Przepraszam. Wystraszyłem się... – powiedziałem zawstydzony, a moje uszy ponownie stały się gorętsze.

Rzeczny Kolec

Polana

: 07 maja 2023, 22:33
autor: Udany Połów
Oparty o jego bark popatrywał na niego z sympatią. Spoglądając na jego pysk odtworzył w pamięci zbliżenie mające miejsce chwile wcześniej. Nie wiedział jak na nie zareagować wtedy, a teraz było już za późno. Wciąż miał w pamięci samcze ślepia, w które wejrzał w tamtym momencie. Nie mówił by oszukać. Widział we sposobie jak patrzył chęć opieki. Odetchnął powoli. Nie miał podstaw mu nie ufać. W jego ślepiach smok cały czas był w porządku i bardzo miły. W krótce, w czasie jak tak leżeli, poczuł się przy nim bezpieczny. Było ciepło, a burza nie była aż tak głośnia, jak odbierał to Tuiti. Okryty skrzydłem, pod życzliwym spojrzeniem oraz słowem. Poczuł bliskość.

Uśmiechnął się delikatnie słysząc śmiech. Na pieszczotę również. Przyjął ją spowalniając machnięcia ogonem. Jednak nie minęła chwila, jak samczyk odezwał się w odpowiedzi na słowa o piorunie.
Czyli jeśli piorun przeszedł po zewnętrznej części, korze, to nawet te drzewa, w które już piorun trafił mogą wciąż być wewnątrz żywe?

Może...
Urwał. Przymierzał się odpowiedzieć Kwiatu, lecz przerwał mu piorun, wraz z którym rozbrzmiał grzmot, a potem już w ogóle zapomniał co chciał. Zdziwił się. To po pierwsze. Po drugie? Zdziwił się. Co? Jak? W jego łepku ziało pustką. Dosłownie. Nie było nic. Natomiast wewnątrz zadrżał. Serce zabiło szybciej. Nagły uścisk. Ścisk. Objęcie. Poczuł jak przylega ciałem do jego ciała. Minęła chwila. I odpust. Uścisk zelżał. Dezorientował go usilny zapach ziół, a potem lekki chłód na łuskach, kiedy smok go puścił. Nawet nie zwrócił uwagi ani na piorun, ani na grzmot. Nawet uszu nie położył. Mięśni nie zdążył napiąć, jakby poddał ciało, lecz skrzydła rozchylił, a szpony zacisnął. Zapomniał prawie o burzy. Ogon przestał się poruszać,smok odsunął się trochę, by mieć możliwość podnieść jasne ślepia na Kwiat Uessasa.
Odczekał uderzenie serca w ciszy. Namyślał się. Dziwnie spokojnie popatrywał na smoka podczas, gdy wąsy znów falowały.

W końcu uśmiechnął się łagodnie do niego. Przysunął pysk do jego szyi i ofiarował mu krótkie liźnięcie w jej bok. Odsuwając się z powrotem na miejsce, gdzie wcześniej leżał, zaczął nucić przyjazną dla ucha melodię. Zwinął schludnie ogon po swojej prawej stronie, a złożone skrzydła położył po bokach. Nie przestawał nucić bardzo dobrze sobie znaną melodię. Nasłuchiwał od strony smoka, w krótce rzucił na niego przyjazne spojrzenie. Nie wykazywał ani trochę gniewu. Sprawdzał jak się trzyma Kwiat. Czy reaguje jakoś? Może też zacznie nucić? W krótce melodia zaczynała się powtarzać, przy którymś momencie, jeśli nic mu nie przerwało dotychczas, poruszał pyskiem wciąż nucąc, choć ruch pyska właśnie sugerował, że niemo tworzy jakieś słowa.

Polana

: 08 maja 2023, 15:15
autor: Kwiat Uessasa
Wpatrywałem się w jego słodki uśmiech. Te maślane oczy i uroczy uśmiech powoli z mojego mózgu robiło małą papkę. Trudniej było mi się skupić na jego pytaniu. Nie przerywałem drobnych pieszczot. Lekko puszkami badałem budowę jego szyi, jak nakładają się na siebie łuski, gdzie zaczynają się rogi, aż w ostateczności, opustami przejechać po szczęce malca. Moja łapa adaptowała się do jego ruchów. Bałem się trochę, że uszkodzę tego maluszka. W porównaniu ze mną był naprawdę mały i delikatny. Dopiero po dłuższej chwili mogłem jakkolwiek odpowiedzieć na jego pytanie:
Drzewa składają się trochę z innych materiałów niż my, smoki. Oczywiście są ranne, ale dopóki ich korzenie są całe to odrosną. Może to trochę trwać, księżyce całe, ale będą żyć. O ile piorun nie dokonał wielkich zniszczeń... – odpowiedziałem spokojnie i rzeczowo. Wziąłem głębszy oddech, starałem się uspokoić myśli. Mój miernik słodkości powoli wychodził poza skalę...

Było mi głupio, gdy tak na mnie leżał i to przeze mnie. Przez mój głupi strach i to, żeby mieć się na baczności, to skupiłem się na nim. Czułem, jak jest jednocześnie spięty i luźny. Jak zaciska na mnie swoje szpony, czy rusz skrzydłami. Było mi trochę smutno, gdy się podniósł, odsłaniając nas na zimno. Patrzyłem na niego, mając słodki woń jego i słonecznego ziela w nozdrzach. Nieśmiało ponownie okryłem go na chwilę skrzydłem, otuliłem. Był tak przyjemnie ciepły, nie chciałem tego ciepła tracić. Trwałem tak przez kolejne dwa uderzenia serca i puściłem już całkowicie speszony...

Tego się naprawdę nie spodziewałem. On... On... polizałem mnie po szyi, a z mego gardła wyszedł jakiś dziwny mruk z lekkim jękiem? Jego język był tak przyjemnie szorstki i ciepły. Samczyku... czemu? Patrzyłem z lekkim zmieszaniem w oczach na malca, ale od razu pojawiła się w nich wdzięczność i jeszcze coś. Choliba miał niecałe dwadzieścia księżyców i takie coś... Ta dzisiejsza młodzież naprawdę szybko dorasta. Szkoda, że zszedł ze mnie i ułożył się przy mnie w uroczy zawijas. Wsłuchałem się w jego mruczenie. Było przyjemne. Położyłem głowę przy jego psyku i mruczałem w takt tej melodii. Okryłem spakowanego węża w dużym skrzydłem i myślałem. Walczyłem z nimi, próbując coś zrobić. Wstydziłem się tego... Po paru oddechach zbliżałem jeszcze bardziej mój pysk do jego pyska i polizałem go po nosie. Delikatnie i czule. Po tym tylko patrzyłem na niego i na to co ta kruszynka zrobi.

Rzeczny Kolec

Polana

: 09 maja 2023, 16:21
autor: Udany Połów
Niewinne liźnięcie. Skąd miał wiedzieć, że tak rozemocjonuje to duszę samca? Choć po prawdzie? Nawet nie spostrzegł tego w samczych ślepiach, choć zrozumiał ukazujące się w nich uczucie jako wdzięczność. Z jego perspektywy wyglądało to jak matczyny całus, który rozprasza uwagę pisklęcia, by skupiło się na opiece zamiast na niebezpieczeństwie. Zrozumiał, że i Kwiat obawia się piorunów. Z wyrozumiałością dla nich obu chciał sprawić, aby burza wydała im się mniej straszna niż była. Pamiętał głos smoczycy, która śpiewała mu, kiedy czegoś się bał. Uspokajało go to, więc miał nadzieję, że i Kwiat poczuje się spokojniejszy. Hym? ...

Uniósł spojrzenie na smoka. Widział jak się powoli przybliża, lecz nie sądził, że odda mu liźnięcie. Serduszko zabiło mocniej, lecz wężowy wciąż pozostał sobą, nie rozumiał co to miało znaczyć, więc pojął to po swojemu i na gest zachichotał lekko poruszając wąsami w uśmiechu. Po chwili nucił dalej. W przeciągu kilku chwil spowrotem oparł głowę o samcze ramie.
Poyidjiemmy na łow, na łow
To-va-ri-shaj moj


Zanucił wraz melodią. Po tym czasie powróciły pioruny i grzmoty, a jeden z nich znów wylądował niedaleko groty. Podniósł spojrzenie na miejsce gdzie trafił i obserwował czujnie jak wypala się drzewo. Jednak nie przerwał nucić. Nie podniósł głowy ze smoczego barku. Głowę wciąż na nim utrzymywał, a nucić nie przestawał. Gdyby przypatrzeć się spojrzeniu nie było ono wielce skupione, przeciwnie, wręcz roztargnione.
Na łąkasze wybjierjiem
Bjiegaju zajace tam
Tovarishaji moy mhyhyhym
ze spocze nehaj sano myhym.

Ciągnął, choć zaraz słowa zaczęły mieszać się z tym jak nucił naprzemian ich używając lub zastępując melodią. W trakcie położył się jeszcze bardziej zwijając się i przysuwając do niego. Popatrzył na pysk smoka lekko znużony choć nadal miło się doń uśmiechał choć delikatniej.

Kwiat Uessasa

Polana

: 10 maja 2023, 11:17
autor: Kwiat Uessasa
Cichy chichot rzecznej naiwności pełnej niewinnego uroku tylko stopiła ostatnie resztki serca, o ile jeszcze one tam były po tylu księżycach, złych czasach i Tarramowych wspomnień. Westchnąłem cicho, potarłem nosem p jego polik i się położyłem w pełni przy nim. Jego drobny i cichy głos przyjemnie koił tę spiętą atmosferę. Podobała mi się ona, wibrowała w moich uszach. Młodzik tylko się mocniej wtulał i wwiercał we mnie. Pioruny z oddali już nie robiły się takie straszne. Katem oka patrzyłem na niewinność, co była czymś targana. Słychać, było jego mylenie się, powtarzanie. Mnie to nie przeszkadzało, było to strasznie urocze...
Burza niestety nie przechodziła, wręcz jeszcze nabierała na sile. Co za wredna pogoda... Lecz nagle niczym piorun z nieba, pojawił się on, piorun z nieba i walna w drzewko, które rosło nad grotą. Widziałem poświatę błysk i prze okrutny huk, trzask a ziemia posypała się nam na głowę. Grota stałą, ale na pewno drzewko nad nią jest już martwe. Ponownie mocniej przysunąłem go do siebie. W razie czego przyjmę ciężar otoczenia na swoje barki... Chyba strop wytrzyma. Nawet z tą myślą trzymałem młodzika dosyć pewnie i blisko swojej klaty u szyi.

Rzeczny Kolec

Polana

: 11 maja 2023, 23:29
autor: Udany Połów
Przez chwilę było w porządku. AZ TU NAGLE! Piorun niczym zesłany ku uciesze jakiegoś makbrycznego duszka strzaskał drewniany pień i powalił, jak rozpoznał, mało rozłożysty klon. Ale kto by się rodzajem drewna przejmował, kiedy to im się wali na łeb! No właśnie nikt o zdrowych zmysłach, a puki co u samczyka działały...no powiedzmy, że zdrowo poprawnie.

A więc...Głośny syk wyrwał mu się z pyska. Podskoczył w miejscu, wręcz porwał się na ugięte sztywno łapy po czym sam zastygł spinając mięśnie w oczekiwaniu aż drzewo zasłoni im wgląd na świat zewnątrz groty. Taki nastroszony jeszcze nie był, żeby czuś jak łuski wpijają się w szyję samca. Oh? Kiedy to znalazł się w jego ramionach? A z resztą! Psia mać, będzie się martwiłtym, kiedy burza zbiera żniwa. Oh! Njiebyiesa, chtoby to Baal opacity byljio. Pomodlił się w chwili, kiedy obserwował jak liście w środku poruszają się przez wiatr z zewnątrz

Kiedy jego ślepia przyzwyczajały sie do nastałego mroku dostrzegł w opadłej drzewu koronie przejście na druga stronę, co znaczy na zewnątrz, lecz nie był przekonany aby był to odpowiedni na to moment moment. W uszach mu huczało od grzmotów, a byli tylko w grocie. To co dopiero na zwenątrz.

Nie lubię burzy.
Stwierdził wtem przyciskając się bliżej do ciała samca, lecz wciąż nie na brzuchu, a opadając na łapy gotów poderwać się raz jeszcze jakby była taka potrzeba.

Kwiat Uessasa

Polana

: 12 maja 2023, 13:27
autor: Kwiat Uessasa
Reakcja samczyka była w granicach przewidywań. Czułem, jak spina się pod moimi łapami, syczy, a jego serce bije nadwyraz mocno. Biedaczysko, które naprawdę potrzebowało wsparcia, by zapomnieć. Dla mnie też to był ciężkie. On mógł wyczuć szybszy puls i oddech.
Spojrzałem na niego. Moje kryształy lekko emanowały światłem. Drobną łuną luminoforu. Maddarą zrobiłem wokół nas szczelną barierę. Ona przepuszczała powietrze i mocno tłumiła dźwięki. Jej głównym zadaniem było, aby nas nic nie zmiotło, co było nad nami.
Pogłaskałem go lekko po policzku:
Też ich nie lubię. Są straszne mordercze... Lecz już nam nic nie grozi. Moja magia nas obroni, Ciebie obroni – puściłem go i spojrzałem na niego zawstydzony. – Przepraszam, że cię tak przyciągnąłem... – poczułem, jak się wciska w moją klatę. Bogowie... Czemu ta niewinna i urocza dusza, tak bardzo ciągnie moje ranne serce. Czemu... Patrzyłem na niego speszony, ale przybliżyłem pysk, do jego pyszczka i lekko potarłem nosek o jego czoło. Znowu woń słońca i jego własna, słodka wtłoczyły mi sie do chrap, niczym opary leków. Zaburzając dobry osąd. Oddając go bogom. Lekko go wycofałem, pozostawiając miedzy sami par łusek odległości. Wyraźnie widziałem cały jego pyszczek. Nieświadomie uśmiechem się i lekko otwarłem pysk.

Rzeczny Kolec

Polana

: 13 maja 2023, 20:57
autor: Udany Połów
Podnosił spojrzenie na smoka. Poruszył uszami zdecydowanie zaciekawiony tym co smok do niego mówi. W reakcji na to uśmiechnął się lekko mrużąc ślepia, w których jednak wciąż kryła się lekka obawa przez burzę. Otarł się pyskiem o jego ramię i przylgnął nim do niego.
Nie szkodzi. Ty też się boi. Rozumie to. Mogę nie odiść jeśli wolis... Dziękuję ci, że mnie bronisz.
Z jakiegoś powodu nie potrafił tym razem na niego spojrzeć, kiedy mówił tylko posyłał lekko speszone ślepia na bok. Dopiero oddech później zerknąć na smoka i zmrużył je niepewien w uśmiechu.

Kwiat Uessasa

Polana

: 13 maja 2023, 22:24
autor: Kwiat Uessasa
Wiedziałem...? Nie... czułem gdzieś tam wewnątrz, że moje słowa, moje... myśli są tak nie na miejscu. Ten szkrab, mniejszy i młodszy ode mnie potrafił ruszyć tym, co zostało wyrwane eony temu. Niczym uzdrowiciel podający cenny lek, ten podobnie koił sobą tę ropiejącą, pełną nienawiści ranę w klatce. Młodziku, czemu musisz tak na mnie działać. Kolejne otarcie i słowa padły ze strony jego pyszczka. Widziałem jak walczył z czymś w sobie. Jak ja, walczył ze swoimi myślami i chęciami.
Nie musisz dziękować – spojrzałem na jego zawstydzony pyszczek, niepewne i obawiające się zerknąć na oczy. Nie mogą się powstrzymać, polizałem go w nosek i zamruczałem głośno
Wybacz, że tak reaguje... Jesteś słodki i w jakiś sposób przyciągasz mnie... – oparłem pyszczek na jego czole, mrucząc kontynuowałem – Koisz coś, co mi wyrwano. Coś, co nigdy nie miało się zagoić... Przepraszam... – cofnąłem głowę zawstydzony, zmieszany. Nie wiedziałem czemu, to powiedziałem. Czemu myślałem na głos... Czułem się dziwnie z tym co ze mnie teraz wyszło.

Rzeczny Kolec

Polana

: 14 maja 2023, 1:20
autor: Udany Połów
Skłonił rogaty łeb niczym kocię które uciekało przed liźnięciem matki. I choć on nie cofnął głowy,była podobnie co takie kocię przymknął ślepia i otworzył je szerzej zerkając na smoka. Liźnięcie. Poczuł jak dreszczyk przechodzi mu przez pysk oraz kark docierając do ogona, który poruszył blond kitką. Spojrzenie pełne z uczuciem kierował na smoczy pysk oraz jego ślepia. To... Jednocześnie takie znajome, a równocześnie inne... Gdzie tkwi tą różnica? Dlaczego ten smok jest taki – urwał myśl. Poruszał uszami podnosząc je na głos smoka.

Co to znaczy? Czy to tę uczucie, które czuł do Niej? Jeśli tak, to dlaczego odczuwa je inaczej? "Przyciągasz mnie. Co to oznacza? Zerkał prosto w ślepia, które były tak blisko. Ciepło. Zwrócił uwagę na jego oddech, zapach, a tym bardziej co za uczucie tliło się w jego oczach. Źrenice rozszerzyły się, kiedy się odsunął. Dlaczego... Pochylił głowę. Poprawił łapą grzywę jednocześnie drapiąc się pazurami po karku, zaś od niego samego czuć było niepewność, a jednocześnie dalej spięcie, kiedy poruszył jednym uchem słysząc cichy grzmot.

Ja...Doceniam.

Zamrugał do niego miło. Czy mówiąc coś więcej lepiej się określi? Może nie trzeba mówić nic więcej? Tak naprawdę nie wie co jeszcze by miał rzec. Odwrócił spojrzenie powracając nim po chwili.

Mogę zapytać? Co ma znaczy, że przyciąga cię?

Zapytał spoglądając nieśmiało.
Kwiat Uessasa

Polana

: 14 maja 2023, 22:29
autor: Kwiat Uessasa
Och młodziku... Ile w tobie jest tej werwy i ognia. Pomimo że go nieświadomie kryjesz, za swoją maską niewinności. Widziałem jego ciekawość, zawstydzenie. Na dobroci patronatu, Panie... Czemu znowu zapraszasz inną duszę w miejsce pożogi? Czemu znowu, swoim przekleństwem mam narażać niewinną duszę, co ten żar, co został z mego serca ponownie rozpala? Pozwala buchnąć tutaj nieznanemu ogniowi. Ogniowi co jest w barwach i kolorach, a nie czerni i smole, co zwykle jest pełna złości, krwi i nienawiści? Czemu widzę w szarych barwach przejaw akwamaryny i pirytu? Może sam jestem jak piryt... Głupcem nad głupcami? Głupcem rozpoczynającym swój skok wiary, gdzie odrzucam rozum. Niestety do świata mi daleko, samemu będąc w cieniu wierzy... Niestety Panie, powiedź mi czemu. Czemu niewinna dusza? Po raz kolejny, dusza nieskażona mym złem... Może... Chyba tak... Powinien osłonić niczym głupiec prawdę...
Spojrzałem mu w oczy, on mógł w nich zobaczyć wiele myśli, wahań, mrok i światło, jakie kryje moja wyrwana i zniszczona duszyczka.
Pociągasz nie fizycznie... Coś w Tobie mnie przyciąga, podoba się, rozpala coś we mnie, co było zniszczone wyrwane i zadeptane przez czas... Każde chronić, dać radość, przyjemności, pokazać świat... Zaznać smaku wolności. Nie wiem, czy to przez to, kto jest mym patronatem czy przez to już jak zniszczonym jestem smokiem. Ja... Po prostu przepraszam, że jestem tak... Nieidealną istotą w tym padole, pod wzrokiem Tego Nieba i Tych Gwiazd... – zamknąłem pysk, i lekko go odsunąłem, ale nadal był w zasięgu malca. Byłem teraz jego. Nagi i bezbronny. Smok z wyrwaną duszą i sercem...

Rzeczny Kolec

Polana

: 17 maja 2023, 20:14
autor: Udany Połów
Słysząc odpowiedź smoka miał przed umysłem tylko jedno stwierdzenie co to może być. Być może to wina doświadczenia? Gdyż pamiętny, podobny charakter tego uczucia, które opisuje samiec otaczało go całe dzieciństwo. Stracił je zbyt wcześnie albo po prostu za nim tęskni tak jak smoki dorosłe za czasami, kiedy były pisklętami. A być może myli je z jakimś innym uczuciem? Jednak ten samczyk nie miał w istocie pojęcia o innym rodzaju tej sympatii, o jakim inna podświadomość podejrzewała... Znając je od rodzica, od znajomych, od stada, nie znając go między parującymi się gadami. A może słusznie? Może słusznie zakładał to co zakładał? Jednak on się nad tym nie rozwodził tym razem. Wewnętrznie czuł, że czymś to się różni od przyszłego stwierdzenia, że to nie było to samo co odczuwał od matki oraz do matki, lecz wciąż było określane jednym i tym samym słowem. – Może odczuł od samca miłość? Podkreślając, że on, mając na myśli miłość, myślał o cieple i opiekuńczości matki. – Jak daleko było to od prawdy?

Samczyk sam powątpiewał w swoje uczucia, jednak dawał się ponieść tym, które znał najlepiej.
Jednak w tym fragmencie skupiał się na sobie. A co kiedy zwrócił uwagę na smoka?

Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Jednak w jednej chwili podnosił się po czym, do czego samiec mógł już być przyzwyczajony albo znowu zdziwić się bliskością samczyka, otarł się bokiem pyska o jego pysk. Nie była to sytuacja, w której czuł się pewny, bo wciąż nie widział czy Kwiatu nie przeszkadza taka bliskość, lecz samczyk inaczej nie nauczył się okazywać uczuć. Posądził o to, że zbliżył się do samca, a każdy, którego lubił mógł spodziewać się nie tylko powitań przez gesty oraz dotyk. Umysł bił się chwilę z tym co czuła dusza, a ciało przez to nie wiedziało co robić i robiło co podpowiadały mu odruchy. Co znaczy: kolejno przysiadł na tylnych łapach unosząc przód ciała w górę tak, że załapał prawą łapą za nadgarstek drugiej łapy. Ogon delikatnie przesuwał się po baranim runie jakby je głaskał. W tym momencie był wysoki jak tak siedział, więc popatrzył w dół na smoka, lecz zdawał się nie koniecznie zwracać uwagi z tej różnicy wzrostu. Poruszał wąsami i odezwał się.
Nie przepraszaj. Mnie nie masz za co. Przeprasza się istoty, którym krzywdę poczynilimmy. A nieidealno to rzecz smoka. Puki wciąż jesteśmy smoki to jest dobrze. Puki staramy się być smoki nie trzeba przepraszać. Lubienie nie jest zła rzecz. Także ja cię polubiłem. Doceniam twój ogień. Sympatyzuje mnie do ciebie.
Czy to dobrze? Jeśli nie, to dlaczego ma być to źle.


Kwiat Uessasa