Strona 31 z 34
Stara brzoza
: 29 wrz 2023, 16:02
autor: Słodycz Ziemi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jakiś hałas wyrwał ją z zamyślenia, gdy tak przygotowywała pieczeń z tarpana. Wyjrzała z kuchni, aby sprawdzić czy to nie pijany Astral, ale nieee... Było znacznie gorzej. Śmieci.. Wyparowały!
– O nie, nie, nie – Rzuciła się bohatersko do przodu, próbując złapać znikające przedmioty. Co prawda wiele razy się odgrażała, że wyrzuci mu to wszystko w piz.. do rzeki, ale nie było to "na poważnie". Teraz próbowała więc ratować śmietnik, na próżno. Niemal ze łzami w oczach sięgnęła do umysłu Astrala.
~ Astral! Twoje śmieci.. Wszystko zniknęło! Przysięgam, to nie ja się ich pozbyłam. – Przekazała mu roztrzęsionym głosem, nadal będąc w szoku. Wiedziała jak cenne były dla Pasterza te bibeloty.
Pasterz Ziemi
Stara brzoza
: 30 wrz 2023, 14:10
autor: Pasterz Kóz
Odchrząknął zakłopotany, gdy wszystkie skarby pojawiły się przy brzozie. Tak, trochę tego nazbierali. Pomyśleć, że Astralowa część musiała mieścić w grocie przez tak długi czas... To była naprawdę pojemna grota.
Pasterz nie widział uśmiechu Syna ani sam nie odczuł od razu jakiejś zmiany w ich relacji. Dla niego oddanie skarbów za życie Dila było oczywistym wyborem, tego samego spodziewał się po synu. Nie widział w tym nic niezwykłego, więc nie spodziewał się, że miało to jakiś wpływ na zdobycie uznania w oczach Syna. Skupił się za to na Błędzie i Dilu, szczególnie na wybudzeniu. Piorun kulisty i to taki dziwny, źle wpływający... Esencja duszka? Albo jego dusza?
W każdym razie, Dil żył, Błąd zniknął, a razem z nim wszystkie skarby. Do tego Goździk się do niego odezwała. Rozumiał jej strach i obawy, też mu zależało na tych wszystkich rzeczach.
~ Em... W domu wyjaśnię, nie martw się. To moja wina ~ odparł jej półprzytomnie. Skierował potem głowę w stronę Syna, ale jakby nie patrzył na niego, a przez niego. – Daj go na owoce – polecił mając na myśli Dila. Od razu po tym okręcił się i ruszył w stronę obozu Ziemi, pieszo. Powoli, włócząc łapami. Jakby bezpowrotnie utracił cząstkę siebie.
// Zt raczej, Syn Przygody Córa Róż
Stara brzoza
: 30 wrz 2023, 21:41
autor: Trzeci Szlak
Czy mógł zmienić sposób rozumowania Błędu...? To byłoby trudne. Karkołomne. Najprawdopodobniej niemożliwe. A przede wszystkim szalenie ryzykowne, biorąc pod uwagę mordercze ciągoty duszka. Wstrzymał oddech, gdy Błąd zbliżył się do Dila. Czy nie okaże się na koniec, iż to wszystko jedynie jego nieśmieszny żart, zabawa kosztem smoków, a duszek nie dotrzyma obietnicy...? Czy Błąd mógłby być tak okrutny...? Czy jakkolwiek wiązało go dane słowo...?
Obserwował, jak Dilowi wraca dech. Jak zaczyna... odżywać. Przyglądał się malcowi jeszcze przed długą chwilę, nawet nie zauważając zniknięcia Błędu, a jego słowa, niemalże puszczając mimo uszu. Nim jeszcze ruszyli, podszedł do chłopca i uniósł łapę, delikatnie głaszcząc go po głowie.
– Dil... – wyszeptał, przymykając ślepia. – Już wszystko dobrze... Będziesz... Będziesz żył...
Było jeszcze jedno, co musiał załatwić. Po tym wszystkim, co się właśnie wydarzyło... Po tym, jak oddali, co tylko mieli...
– Tato! – krzyknął do ojca, rzucając mu się na szyję niczym kilkusiężycowe pisklę. – Dziękuję! Nie myślałem... Nie spodziewałem się, że będziesz gotowy poświęcić dla Dila tak wiele – mówił, ściskając go mocno. Z jego oczu polało się kilka łez. – Jesteś wspaniałym ojcem. I przywódcą. I jeszcze pewnie kilka tytułów by się znalazło. Dziękuję.
Pasterz Ziemi
Stara brzoza
: 14 gru 2023, 22:37
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Kolejny dzień w tym stadzie. Było coraz lepiej. Przyzwyczajałem się do jego rytmu, wartości. Do nowej rodziny, nadal tęskniąc za tamtą. Fortuna mogła być lepsza, a świat cieplejszy, ale na to wpływu nie mam. Spacer z kotem u boku był nawet intrygujący. Mógł się bawić, ale to nie to samo co mamcia. Musiał niestety wystarczyć... Nim się obejrzałem, a przeprawiłem się na środek szklistego zagajnika, wręcz pod sosnowy bór. Nie zważając ze brodzę po pysk w śniegu, ot, tak trening i zatraceniu się w marzeniu o zielonym i żywym świecie. Zauważyłem Olbrzymią brzozę na środku. Usiadłem tam, pod nią. Patrzyłem w niebo, szare, smutne i bez blasku. Niestety mój nastrój był podobny co tego świata. Smutku pełny czekał na słońce...
Stara brzoza
: 15 gru 2023, 12:11
autor: Łuna Czaroitu
Coraz to zimniejsza pogoda nie do końca podobała się fioletowofutremu. Zaczął padać ten biały, zimny, mokry puch pokrywający wszystko wokół. Żadnych robaczków, ładnych roślinek, nawet kamyków trudno szukać przez śnieżną kołderkę! No cóż, młodzik i tak ruszył przed siebie z zamiarem eksploracji. Zimowy krajobraz wiele się różnił od tego podczas innych pór, a więc nawet nie przeszkadzało mu przechadzanie się po znanych mu już terenach. Najbardziej cieszył się, że chłodne powietrze nie przeszkadzało mu jakoś bardzo, ze względu na jego gęste futerko. Dziękował za swoje częściowo północne geny.
Zawędrował aż pod Szklisty Zagajnik, gdzie natrafił na starą brzozę. Wyróżniała się ona na tle rosnącego obok Sosnowego Boru, więc przykuła jego uwagę. Z początku nie zauważył siedzącego pod nią perłowofutrego schowanego za brzozą. Dopiero po zbliżeniu się dostrzegł kolorowe piórka. Podszedł ostrożnie od boku. Pisklak... Wydawał się być smutny... Był tu sam?
– Süne... C-czy coś się stało? Zgubiłeś się? – Spytał cicho. Gdy przyjrzał się lepiej dotarło do niego, że chyba kojarzy owego samczyka. Niestety Xeri “przespał” spotkanie Yngwe i Daenjər, ale mieszające się wspomnienia podpowiadały mu, że jednak skądś zna pisklaka. Mimo to i tak nie pamiętał zbytnio, co się wtedy wydarzyło.
Yngwe
Stara brzoza
: 17 gru 2023, 22:28
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Spokojnie obserwowałem z kocim towarzyszem tę okolicę. Przyjemnie sie siedziało w lekkim chłodzie patrząc jak wiatr przegania ze śnieg z miejsca na miejsce. Było to naprawdę odpełzające. Nie zauważyłem, że ktoś się zbliżył do mnie. gdy tylko padł znajomy głos, odwróciłem pyszczek z lekkim uśmiechem.
– Daenjər! – zawołałem, robiąc sus w jego stronę. Nawet nie skończyłem go robić, a moja łapa wylądowała na puchatym nosie znajomej mordki – Minęło trochę dni, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, Kamieniarzu. Masz może jakieś ciekawe łupy? – przekręciłem łepetynkę zaciekawiony, jednocześnie delikatnie tykając ogonem w jego łapę. Chciałem go delikatnie zachęcić do zabawy w tym puchatym, białym dywanie.
Xeri
Stara brzoza
: 19 gru 2023, 16:38
autor: Łuna Czaroitu
Wzdrygnął się lekko i cofnął troszkę łeb, gdy na nosie wylądowała łapka Yngwe. Już myślał, że dostanie w pysk, ale pisklak nie użył przecież wystarczająco siły. Czy to był jakiś sposób na przywitanie?
Cóż, tak jak przeczuwał – chodziło o Daenjər. Na fioletowym pyszczku można było dostrzec nutę zaskoczenia. Oh? Dae jednak zawarła jakieś… pozytywne relacje? I to z kimś spoza stada. Nie żeby przynależność czy pochodzenie znajomych były dla nich jakieś ważne. Przy okazji zauważył też towarzyszącego Yngwe kota. Hm, trochę podobna kreatura do tej, która zazwyczaj kręci się koło ich Przywódczyni.
– Oh… W-wybacz mi ale… Nie jestem Daenjər. Na imię mi Xeri. – Aj, nie chciał zawieść mniejszego futrzaka. Chyba ucieszył się na widok Dae… – W-wiem, że wyglądamy tak samo, ale właściwie… – Właściwie, to czy powinien to tłumaczyć pisklakowi? Nie wiedział też, czy zrozumie, o co mu chodzi. – Um… Ona teraz… Pewnie śpi. Tak jakby… – Ale co jeśli perłowofutry to jakiś jej przyjaciel? I może powinien wiedzieć? – W mojej głowie? Dzielimy to samo ciało. – posłał mały, niezręczny uśmiech. – Przypomnisz może swoje imię? –
Nie bardzo zrozumiał gest samczyka, gdy ten tykał go ogonem. Po prostu zaczepka? Spojrzał w dół i położył swój ogon obok, bliżej łap. Przekręcił lekko łeb i zaczął ugniatać łapką śnieg. Podniósł zimną garść puchu, który był na tyle mokry, że łatwo dało się go skleić w twardszą grudę.
– Myślisz… Że można by zrobić z tego coś ciekawszego? – Zagaił.
Yngwe
Stara brzoza
: 22 gru 2023, 12:52
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Lekko zaskoczyło mnie wyznanie tego futrzastego przyjaciela. Ale tylko przez chwilę zwątpiłem w to wszystko. Wziąłem głęboki oddech, oddalając myśli o ojcu na bok. Nie chciałem, by opinie o nim mi jakoś szczególnie przeszkadzały. Widziałem jak się stresuje samiec. Biedy...
– Jestem Yngwe. Spokojnie rozumiem. Mam nadzieję, że nie jesteś szalony czy chaotyczny w takim przypadku. Bo ja... Niom... – kurwa! Zestresowałem się, wyciągając mego szalonego, zamordowanego tatka. Bywa zdarza się. Zasłużył... Zasłużyłem na taki los... Głęboki wdech. Spokojny wydech... Ponownie otwarłem oczy i spojrzałem na niego – Przepraszam za to. Ja zna... Po prostu trochę wiem na ten temat. Nie chciałbym, aby Ciebie spotkało co... – spojrzałem na swoje łapy, lekko smutny. Ta jednak wiecznie nie trwała i minęła chwilę później.
...Coś zrobienia z białego puchu? Spojrzałem zaciekawiony na samca z garścią lekko ubitego śniegu. Zebrałem śnieg spod łapek, lekko go ugniatając i rzuciłem w słonecznika na tyle ile umie rzucić 7-dmio księżycowe gigantyczne młode.
– Bawmy się! – powoli zacząłem zbierać kolejny materiał na amunicję.
Xeri
Stara brzoza
: 24 gru 2023, 13:12
autor: Łuna Czaroitu
Młodszy rozmówca spoważniał nagle. Oh? Jednak to… rozumiał? Najwyraźniej sam miał z tym jakieś doświadczenie. Czyżby też posiadał podobną przypadłość? W sumie też miał dwie pary oczu… Mimika fioletowofutrego zmieniła się na tyle, że otworzył szerzej oczy, lekko zaskoczony.
– Oh. N-nie, raczej nie… Znaczy, Daenjər potrafi czasem nabroić, ale nie powiedziałbym, że jesteśmy od razu szaleni. – zaśmiał się niezręcznie. – Um. Chyba… – Dodał ciszej, bardziej do siebie i odwrócił wzrok. Przez chwilę zastanawiał się, o jakich wybrykach współlokatorki głowy jeszcze nie wie… I błagał, żeby nie były poważne. Ile by dał, żeby mieć tą pewność...
– W-w porządku, nie przepraszaj. – Podrapał się po szyi. Nie miał pojęcia, jak poradzić sobie z zasmuconym pisklakiem. – Nie musisz się tłumaczyć… M-możemy porobić coś innego. – Może jednak ktoś bliski? Widział, że perłowofutry zapewne ma parę przykrych wspomnień z tym związanych. Ale jedyne co był w stanie zrobić teraz Xeri to spróbować odwrócić uwagę samczyka od nieprzyjemnych myśli.
Patrzył na ugniatającego śnieg towarzysza, zastanawiając się, co on wymyśli. Gdy uniósł łapkę z ubitą kulką wyżej, Xeri podniósł uszy, ale nie zdążył schylić się i uniknąć pocisku. Śnieg rozsypał się przy jego pysku, a mały dreszczyk z zimna przeszył wężowe ciało. Szybko otrzepał głowę i szyję z resztek zmarzniętej wody, zamrugał kilka razy, po czym zachichotał cicho.
– Hah, pomyślałem, że możnaby coś z tego ulepić, ale skoro tak chcesz się bawić…! – Odskoczył do tyłu, by znaleźć się po drugiej stronie brzozy i zrobić nieco większy dystans. Dokleił troszkę więcej śniegu do tego, który już trzymał i cisnął nim w odwecie w kierunku młodszego smoka. Swym długim ogonem zgarnął biały puch na bok tak, aby utworzyć większą kupkę i zaczął przygotowywać kolejne kilka sztuk amunicji.
Yngwe
Stara brzoza
: 27 gru 2023, 13:29
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Nagła zmiana, jaką uświadczyłem u rozmówcy, lekko mnie speszyła, lecz zaświadczenie o częściowej poczytalności mnie całkowicie wystarczyło. Kiwnałem pyszczkiem podnosząc łapkę.
–Spokojnie, nie przejmuj się. – uroczy uśmiech pojawił się na moim pyszczku. Zaś uszy były lekko uniesione. Niemo byłem wdzięczny za nie ruszanie tego, na co jeszcze nie jestem gotowy. Może w przyszłości, może jak bardziej mu czy jej zaufam. Ja... ja...
....Patrzenie jak śnieżna pacyna uderza w samca w pysk, przy jednoczesnym wyrazie bezsilności było to naprawdę wspaniałe. Nie czekając długo, ubiłem kolejną broń i rzuciłem w niego. Było trudniej. Odskoczył na druga stronę brzozy.
– Budować też mo.. – nie dokończyłem, gdyż jego biała amunicja idealnie trafiła w odkrytą od futra część pysk. Otrząsnąłem się, ukrywając jednoczenie za starym drzewem. Ta śnieżka była piekielnie celna. Ugniotłem kolejną i ponownie rzuciłem w samca. Nie celowałem konkretnie, tylko aby trafić.
Xeri
Stara brzoza
: 01 sty 2024, 14:18
autor: Łuna Czaroitu
Młodszy towarzysz uśmiechnął się, co Xeri odwzajemnił lekko unosząc kąciki ust. Nie zamierzał naciskać. Widział, że perłowofutry nie czuje się zbyt komfortowo mówiąc o tym. Sam nie byłby w stanie rozmawiać na takie prywatne tematy z praktycznie nieznajomym. Ale kto wie, może w przyszłości, po bliższym poznaniu... Byliby w stanie sobie bardziej zaufać? Miło byłoby mieć u boku kogoś, kto zrozumie... Może i zaakceptuje?
Starał się skutecznie unikać następnych pocisków, zwiększając przy tym dystans między nimi. Gdy zobaczył, jak rzucona przez niego kula trafia idealnie w pysk Yngwe, zatrzymał się zaniepokojony.
– E-ej, – przesadził? Nie zamierzał przypadkiem pozbawić pisklaka oka... Chciał podejść troszkę bliżej do schowanego za brzozą towarzysza. – Yngwe? Jest okeE- – urwał, bo zza drzewa wychyliła się łapka rzucająca kolejna śnieżkę. Szybko zrobił mało zgrabny sus w prawo, ślizgając się na ubitym śniegu. Reakcja była nieco za wolna, przez co kula uderzyła w jego łapę. Potrząsnął nią, pozbywając się resztek puchu i cofnął się do miejsca, gdzie wcześniej ulepił i zostawił kilka śnieżek. Chwycił jedną z nich i zrobił kilka kroków w bok tak, by wychylić się i zerknąć za brzozę, upewniając się, czy z pisklakiem rzeczywiście wszystko w porządku. Cisnął kulą w jego kierunku, choć teraz starał się celować trochę niżej i znowu nie trafić przypadkiem prosto w jego pysk.
Yngwe
Stara brzoza
: 07 sty 2024, 14:46
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Widząc jak całość się przeradza w regularną białą wojnę na całość. Nie parzyłem czy śnieżne pecyny trafiła cel, czy nie. Starałem się jak najszybciej ubijać śnieg, rzucić nim w cel, powtórzyć czynność. W dobre parędziesiąt oddechów ogołociłem ziemie ze śniegu. Oczywiście nie odbyło się to bez strat. Moje futro było całe w śniegu, przypominałem bałwana. A gdy skończyła się amunicja. Uniosłem łapy nad brzozę
– Poddaje się... – byłem zmęczony. Ta walka wypompowała mnie z większości energii. Bogowie, przyjemne to było, męczące, ale przyjemne. Nie czekając na nic, wyszedłem zza bariery i padłem na psyk w śniegu. Teraz to już jest po całości smoczy bałwanik-dywanik...
Xeri
Stara brzoza
: 19 sty 2024, 17:26
autor: Łuna Czaroitu
Ciskał śnieżnymi kulami tak długo, jak z przeciwnej strony leciały kule rywala. A leciało ich dużo. Niekoniecznie celnie, ale trudno było niektórych uniknąć, ślizgając się dodatkowo na zamarzniętej ziemi. Xeri na szybko lepił kolejne kulki i rzucał w kierunku brzozy, być może trafiając wychylające się łapki lub pyszczek, czy chociażby obsypując Yngwe resztkami rozbitej o pień drzewa śnieżki.
Intensywna walka stopniowo zwalniała, aż nie odkopali resztek trawy spod grubej warstwy białego puchu wokół siebie. Fioletowofutry dysząc unosił łapę z niewielką kulką, gdy zza brzozy wychyliły się pozbawione już amunicji kończyny. Roztrzaskał trzymaną śnieżkę o podłoże, tuż przed sobą.
– Oh? Czyli co… wygrałem? – prawie wysapał z małym uśmieszkiem na pysku. Niby pisklęca zabawa, ale nie będzie ukrywał, że się zmachał. Zmarznięty, przemoczony i ulepiony w śniegu futrzak otrząsnął się niczym mokry pies, po czym podszedł bliżej młodszego towarzysza. Usiadł i zawinął ogon wokół łap, trzymając kończyny blisko siebie i próbując je choć trochę ogrzać.
– Hej… żyjesz? W porządku? – Wyciągnął łapkę i delikatnie strzepnął trochę śniegu z grzbietu Yngwe. – Nie rzuciłem cię za mocno czy coś? – Xeri może i silny nie był, ale pierwszy raz walczył na śnieżki, a tamten jeden zaskakująco celny strzał w pysk nieco go zmartwił.
Yngwe
Stara brzoza
: 25 sty 2024, 13:28
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Oddychałem ciężko ze zmęczenia, starając się jakkolwiek złapać oddech. Nawet nie zwróciłem uwagi jak przysiadł się obok mnie i lekko odśnieżył. Mógł przy tym ruchu usłyszeć mimowolny i cichy pomruk zadowolenia.
– Żyje...Zmęczyłeś mnie... – wysapałem i starałem się wspiąć do pozycji siedzącej, ale łapa się pode mną ugięła i wylądowałem na miękkim i ciepłym towarzyszu zabaw – Przepraszam... – wyszeptałem zawstydzony. Nie powiniem się tak spoufalać z inną duszą, tym bardziej spoza mego stada. Nie byliby zadowoleni ci, którzy mnie wiążą w strasznych więzach stada mgieł. Znowu spiąłem mięśnie, by wstać z niego. Zrobiłem to bardzo niechętnie, gdyż ta futrzasta osłona była dla mnie bardzo przyjemna w dotyku.
Xeri
Stara brzoza
: 04 lut 2024, 12:24
autor: Łuna Czaroitu
Zachichotał cicho, zadowolony ze swojego triumfu, aż nagle poczuł upadający na niego ciężar młodszego kolegi. Z płuc głucho uciekło trochę powietrza. Xeri zachwiał się, poleciał lekko w bok, ale wyciągnął szybko łapę, by zamortyzować upadek.
– O-oh. N-nic się nie stało. – uśmiechnął się niezręcznie. Podparł towarzysza, aby pomóc mu wstać i przysiadł się bliżej, w razie gdyby chciał oprzeć się o jego bok. Mimo wszystko było mu… miło. Nie zawierał zbyt wiele przyjaźni, a nawet jak próbował to… no cóż, nie zawsze wychodziło. Chociaż tym razem rzeczywiście dobrze się bawił. W duchu liczył, że może kiedyś mógłby zaprzyjaźnić się z Yngwe. Pomimo przynależności do różnych stad.
– To jak, chcesz kiedyś jakiś rewanż? – spytał, posyłając mu rozbawione spojrzenie. Może zgodziłby się na kolejne spotkanie? – Heh, może sobie urządzimy mały trening w tym stylu? – Rzucił luźną propozycją, zastanawiając się czy mógłby połączyć zabawę z jakąś nauką lub ćwiczeniami. Nie spodziewał się, żeby młodzik potrafił już korzystać z maddary, ale myśl o podkręconej magią bitwie na śnieżki wydawała mu się ciekawa.
Yngwe
Stara brzoza
: 05 lut 2024, 16:04
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Lekko zastrzygłem uszami, usłyszałem jego głos a kontem oka widziałem ten niezręczny uśmiech. Mój wyraz pyska też nie wyglądał lepiej. Zakłopotanie by z niego odczytało nawet najgłupsze i bezuczuciowe pisklę. Jakoś udało mi się stanąć na łapach. Nadal się lekko chwiałem. Spojrzałem mu na pysk z uśmiechem lekkim. Jebać założenia stada. Czułem, że dobyłem przyjaciela, a nawet jeśli nie, to towarzysza. Byłem mu wdzięczny, za tak bliskie posadzenie zadu obok mnie. Mogłem ponowie oprzeć się o jego ciało, zanurzyć się w delikatnym futerku. Ponownie mimowolnie, z mego gardła wydobył się cichy pomruk.
– Lubie twoje futerko... – wyszeptałem speszonym i ledwo słyszalnym głosem. Gdyby mógł się rumienić, to pod tym całym futrem, byłaby wielka różowa plama. Zaś na kolejne odpowiedzi, musiał chwilę poczekać. Dopiero po paru oddech, kiedy się uspokoiłem, otwarłem pysk – Z przyjemnością, Przyjacielu. Nawet jeśli to będzie trening czy sparing. – podniosłem pysk, a za nim całą resztę i po polizałem go po nosie. Z lekką czułością i wyraźną przyjaźnią. Mam tylko nadzieję, ze nie przekroczyłem jego granic.
//Xeri
Stara brzoza
: 08 lut 2024, 23:44
autor: Łuna Czaroitu
– O-oh, – Co odpowiedzieć? Nie umiał za bardzo odbierać komplementów, nie był do tego przyzwyczajony. Chyba pierwszy raz ktoś tak stwierdził o jego futerku? – C-cieszę się… – zaśmiał się nerwowo. Pomimo zmarzniętych paru części ciała poczuł pojawiające się na pysku ciepło. Odwrócił na chwilę wzrok, rozglądając się na boki. Spojrzał znowu na samczyka, gdy ponownie się odezwał.
P…Przyjacielu…? Zastrzygł uchem, zamrugał parę razy szerzej otwartymi ślepiami. Czy właśnie został czyimś przyjacielem? Pasiasty ogon zawił się po ziemi z zadowolenia, zamiatając resztki nieubitego obok śniegu. Na pysku zaczął pojawiać się ciepły uśmiech, ale nagle na jego nosie na moment wylądował ciepły język towarzysza. Znieruchomiał na chwilkę nieco zdezorientowany. Gdyby mógł widocznie się zarumienić, pewnie strzeliłby teraz buraka. Trochę nie spodziewał się takiej bliskości od nowo poznanych smoków. Rozumiał, że przyjaźń można okazywać na różne sposoby, ale on raczej był typem, który potrzebuje sporo czasu, żeby się do kogoś zbliżyć. Nie żeby miał się w tym momencie poczuć jakoś niekomfortowo, ale po prostu nie wiedział jak zareagować. Po chwilowej konfuzji podniósł nieco łeb i poczochrał delikatnie futerko na głowie Yngwe – uważając na rogi i kryształki – czubkiem pyska, na który wkradł się przyjazny uśmiech.
– Heh, dziękuję… Przyjacielu… – Po chwili odsunął łeb i odwrócił wzrok lekko zawstydzony.
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 09 lut 2024, 0:02
autor: Pryzmatyczny Kolec
Motyw muzyczny
....Od dwa zawstydzone i skonfundowane smoki istniały pod starą brzozą. Ja w rumieńcu i szczęśliwy z możliwości zdobycia przyjaciela, o tak delikatnym futerku. I on, persona co chyba nikogo nie miała za przyjaciela. Czy to przez swoją przypadłość, czy raczej przez to, iż jesteśmy jak dwie krople tej samej czystej wody? Tak podobni, a zarazem różni. Patrzyłem z lekką przyjemnością w sercu, jak ten się kłopocze w gorącu i mym nietakcie. Widziałem jak jego ciało krzyczało w zawstydzeniu, podobnie moje. Ogony delikatnie poruszały się na boki, zaś sam ugniatałem kawałek ziemi zdenerwowany. Choć byłem naprawdę wdzięczy za ten drobny gest. Gorące powietrze lecące z lekko mokrego noska, niczym klucz, ponownie wymusił na mnie pomruk. Cichy, wstydu pełny poprzeszywany przyjemnością, jaką wykonał. Nawet Słowa mnie zawstydziły bardziej. Przez delikatny meszek w uszach, mógł wyraźnie ujrzeć zaczerwienienie rumieńca.
"A może by tak...?" Głupi pomysł wpadł mi do głowy. Widziałem, jak przez zawstydzenie lekko zmienił postawę, na łatwiejszą do wytrącenia z równowagi. Podniosłem się na tylnych łapach i chciałem swoim ciężarem przewrócić go. A gdy tylko mi się to uda, zacząć go delikatnie gilgotać. Mozę to też był tylko pretest, aby móc pomiziać to delikatne futerko.
//Xeri
Stara brzoza
: 10 lut 2024, 23:01
autor: Łuna Czaroitu
Miał mętlik w głowie przez to nowe, dziwne dla niego uczucie. Z jednej strony się denerwował, ale z drugiej jednak… w sumie było mu miło. Miło, że został przez kogoś w ten sposób doceniony pomimo jego niezręczności i peszenia się. Wzrokiem uciekł gdzieś w głąb pobliskiego lasu i ta chwila nieuwagi wystarczyła, by perłowofutry szybko ją wykorzystał. Xeri odwrócił łeb, gdy poczuł jak towarzysz się podnosi. Nie wiedział czego się spodziewać, ale zanim w ogóle zdążył przemyśleć sytuację został pchnięty w bok. Przewrócenie go nie było trudne, szczególnie, że młodszy towarzysz był całkiem spory jak na pisklę, a więc niewiele większy wężowy nie był wyzwaniem.
– H-hej, co- – urwał, gdy Yngwe zaczął miziać fioletowe futerko. Jeśli łaskotki dotarły do bardziej wrażliwych miejsc typu okolice pach czy brzucha, podłużne ciało zaczęło wyginać się na boki. – C-co ty r-robisz?! Pft- pfhahaha…! – mimowolnie zaczął chichotać, choć starał się powstrzymywać. Co to ma być?! Co za dziwne uczucie?! Jeszcze dziwniejsze niż wcześniej! Niezbyt mu się podoba, ale i tak się z tego śmieje? Ale zamiast próbować od razu wstać, wpierw spróbował się zrewanżować.
– A m-masz! – Podniósł łapę i starał się trafić w okolice torsu i pachy perłowofutrego i w podobny sposób go pogilgotać, co mogło okazać się trudne jeżeli jego palce akurat trafiłyby głównie w łuski. Trudno mu było teraz tak trafić w czułe punkty przeciwnika.
Pryzmatyczny Kolec
Stara brzoza
: 12 lut 2024, 15:26
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Widok śmiejącego się w głos futrzastego smoka, tylko mnie rozochocił na gili gili. Bo łapami już przeniosłem się z pach na brzuch i okolice podbrzusza. Choć dosłownie zamarłem gdy i jego łapa znalazłem się na moim tosie przy łapie. Samiec miał szczęście trafić za pierwszym razem w okolice pachwiny. Na swój pech mogę powiedzieć, ze i ja byłem dość delikatny, jeśli chodzi o łaskotki. Zaśmiałem się w głos, wraz z wierzganiem się na nim czy przy nim. Nie pomagało mi to w jego torturowaniu. Chciałem pociągnąć to dalej. Choć i w tym aspekcie mnie Xeri pokonał. Jego łaskotki były zbyt potężne, albo ja zbyt wrażliwy i cały padłem na niego ze łzami w oczach i resztkami uśmiechu ma mordce.
– Wiem, wiem. Mam za swoje – położyłem na płasko pysk, by mógł widzieć moje czworo oczu – Choć było warto usłyszeć twój śmiech – posłałem mu lekki, pełny wstydu uśmiech i ponowne zanurzyłem się w tym futrze. Zbyt miękkim, by się oprzeć wtulania w niego. Opatulony tak ponownie zamruczałem mimowolnie. Cholibka, powinienem przestać, ale nie mogłem się w żaden sposób powstrzymać.
//Xeri
Stara brzoza
: 14 lut 2024, 15:40
autor: Łuna Czaroitu
Sukces! Przeciwnik unieszkodliwiony… no, częściowo, bo lekko przygniótł Xeriego swoim ciałem. Z początku próbował się podnieść, ale zaraz zrezygnował, bo zmęczone mięśnie już trochę opadły z sił. Rozluźnił więc swoje kończyny, kładąc się całkiem na ziemi, gdy oboje zakończyli tortury. Leżał tak chwilę, by uspokoić nieco oddech.
– Ta, to było trochę nieczyste zagranie. – zaśmiał się, zerkając w jego dwie pary oczu. Hm, nie spodziewał się, że jego skóra w niektórych miejscach może być tak… wrażliwa. – Ale dobrze. Teraz też wiem gdzie jest twój słaby punkt. – wyszczerzył kiełki z odrobiną złośliwości. Umilkł na chwilę słysząc ten… komplement? Nie bardzo wiedział jak to odebrać, ale chyba rzeczywiście nie śmiał się często. Nawet on nie wiedział, że potrafi tak brzmieć.
– A ja się nigdy tyle nie uśmiałem, hah. – Odwrócił wzrok trochę zawstydzony. W odpowiedzi na kolejny przytulas wpierw się troszkę zawahał, ale w końcu podniósł łapę i lekko poklepał Yngwe w okolicy karku. – Hej, tylko żebyś tam nie zasnął. – dodał żartobliwym tonem, choć sam padał z nóg i obawiał się, żeby nie przysnął na zimnej i mokrej ziemi. Jeszcze by jakieś choróbsko złapali…
Pryzmatyczny Kolec