Strona 31 z 32

Las

: 22 maja 2024, 23:45
autor: Barwy Ziemi

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

O o! Nie miał nawet czasu odpowiedzieć na wątpliwości Yamiego, bo ledwie zaczął się przymierzać do wysmarowania go błotem, a już miał przed sobą białą korę! To na niej ostatecznie zostawił brudne smugi, parskając przy tym śmiechem. Czym prędzej zakrył sobie pysk łapą, żeby przypadkiem nie roześmiać się zbyt głośno, po czym wychylił się zza pnia, szczerząc się radośnie.
– Och, Yami! Ale to dla dobra misji! – odparł szeptem, samemu pozwalając sobie na teatralne wydęcie policzków. Potem oparł się barkiem o brzozę, machając wężowemu ostrzegawczo palcem przed oczami – A ty tak nie czaruj, bo jeszcze nas wydasz! Nic się nie dowiemy, jeśli spłoszymy Kairakiego! On nam się przecież do niczego nie przyzna! – dodał, a choć używał liczby mnogiej, to i tak miał na myśli głównie samego siebie. Kuszący bowiem może zdołałby wyciągnąć jakieś wytłumaczenie od Pąku, ale Ciirioh wątpił by on miał dostęp do takich przywilejów. Pf! Zresztą uzyskanie informacji tradycyjnym sposobem nie byłoby tak zabawne! Udawanie szpiegów zdecydowanie wygrywało ze zwykłą rozmową! – Dlatego jak zaczną iść w naszą stronę, to ty uciekaj w lewo, a ja w pra... Och! – wyrwał mu się zdziwiony jęk, kiedy drzewo nagle zniknęło, a on po prostu runął na ziemię. Aha! Wyłożył się jak długi! Prędko się jednak pozbierał, po czym pstryknął Talhę w nos, bo ta już zaczęła się z niego śmiać w akompaniamencie lisich popiskiwań. Kompanka burknęła coś niezadowolona, a sam Ciirioh oparł ubłocony łeb na łapie, posyłając Yamiemu rozbawione spojrzenie. Proszę, proszę... Ktoś dostał za swoje!

Długo się tak jednak nie wylegiwał, bo Niebanalny ogłosił przybycie samicy. Spijający szeroko rozwarł ślepia, od razu rzucając się ku krzakom, żeby zobaczyć spotkanie na własne oczy!
– Aha! A nie mówiłem! – szeptał z entuzjazmem, rozgarniając kilka zielonych gałązek. To zaś wystarczyło by zdołał rozpoznać znajomą sylwetkę. No no! Nie tego się spodziewał! Chociaż miał podstawy by jednak się czegoś domyślać – To przecież Fabia! Ha! A podobno się tylko przyjaźnią! – stwierdził z rozbawieniem, obracając się w stronę Yamiego z łobuzerskim uśmiechem błąkającym się po jego wargach – Ty byś się tak wystroił na zwykłe spotkanie z koleżanką? – dodał, mrugając do towarzysza figlarnie. Sam ton jego głosu sugerował zaś, że on widział w tym coś więcej niż tylko zwykły piknik. Zachichotał więc pod nosem, widząc przy tym entuzjazm Kuszącego. No to było ich dwóch! Z taką obstawą Kairaki po prostu nie mógł sobie nie poradzić! Zrobią dziś z niego samca idealnego! Aha! Z ich pomocą Pąk na pewno zostawi po sobie wspaniałe wrażenie! O to nie musiał się martwić! Spodobała mu się ta myśl, więc żywiołowo pokiwał łbem, zgadzając się z wężowym.
– Mhm! Potrzebny nam plan – stwierdził, samemu również przykładając sobie łapę do serca. Jego spojrzenie nabrało zaś typowej dla zdeterminowania ostrości, zupełnie jakby właśnie zawierał z Yamim jakiś sekretny pakt.

Fabia
Pąk Róży
Niebanalnie Kuszący

Las

: 27 maja 2024, 19:39
autor: Nocne Niebo
Smoczyca popatrzyła na Pąk Róży delikatnie kiwając końcówką ogona. Jej spokój w oczach wybaczał każdą niewygodę, a wdzięczny uśmiech jakim obdarowała samca za to, że o niej pomyślał – był na razie jedynym co mogła mu podarować. Przybyła do Wolnych Stad bez żadnych bogactw, którymi opływała w swoim poprzednim domu. Co prawda nie spotkała się tutaj ani razu z wrogością, czy odtrąceniem, ale musiała przestawić się na życie uboższe w dostatki, które ukształtowały ją na nieporadną. Zrozumiała jedno – smok bez stada, przyjaciół i rodziny, jest skazany na wymarcie. Dlatego miała mu do przekazania pewną radosną nowinę, którą zamierzała podzielić się z nim właśnie teraz. Stad te przygotowania i ta pozytywna pieśń grająca w jej piersi.
– Nic takiego? – zdziwiła się. – Dla mnie to wiele znaczy – przyznała uczciwie. Nie ukrywała, że podobał się jej jego gest i myślała, że to właśnie z tego powodu zaaranżował to spotkanie. Bo przecież ładnie się przygotował – wyczuwała świeżą woń jego futra, zauważyła jak ładnie je wyczesał. Podobał się jej ten zabieg, bo sądziła, że smok chce może smok ma dla niej jeszcze jakąś niespodziankę?
Jakież było jej zdziwienie, kiedy Kai pochwalił się jej nowym zwierzątkiem. Oczywiście panda była przeurocza! Ale... no.
Fabia zwróciła głowę w kierunku zwierzęcia i spokojnie uśmiechnęła się do Roko. Smoczyca emanowała nadzwyczajną przyjazną aurą, a jej aparycja nie mogła nie wzbudzić ufności. Mimo to zachowała się tak jak prosił samiec, czyli nie próbowała go dotykać, tylko delikatnie pochyliła nad ziemią swój łeb i rzekła do pandziątka miękkim głosem:
– Witaj Roko – uśmiechnęła się promiennie do kompana Róż. – Nie wiem czy mnie rozumiesz, ale nic ci z mojej strony nie grozi – zajrzała w oczka zwierzęcia szukając w nich nici zrozumienia, którą mogłaby zapleść i nawiązać z przemilutkim stworzeniem jakąś pozytywną relację.

Nagle coś zaszeleściło nieopodal w krzakach. Smoczyca powstrzymała się od gwałtownej reakcji i zwróciła w tamtą stronę swój rogaty łeb. Nasłuchiwała i obserwowała ruszające się gałęzie drzew. Nic jednak nie mówiła. Milczała wsłuchując się w jakieś szmery nieopodal. Nie była pewna, czy to jakieś szepty, czy zwyczajnie miała przesłuchy. Ale... chyba wyczuwała jakieś zapachy. Uśmiechnęła się kątem pyska.


Las

: 30 maja 2024, 17:38
autor: Płatki na Wietrze
Uśmiechnął się delikatnie, słysząc, że ten gest wiele dla niej znaczy. Może w takim razie wybaczy mu brak jego umiejętności kulinarnych? Zaczynał mieć na to nadzieję. Ale dobra, póki co przysiadł i obserwował sobie, jak tam pójdzie Roko i Fabii. Może zaczęcie spotkania od czegoś takiego mogło być rozczarowujące, ale wolał się upewnić, czy kompan będzie się dobrze czuł w towarzystwie samicy, czy nie. W końcu planuje oswajać go z innymi.

A no właśnie i jak tam poszło Fabii? Zwierzątko przyglądało jej się chwilę i przekrzywiło pytająco łepek. Nie uciekło, ani się nie wzdrygnęło widząc, co ona robi. Problem też w tym, że Fabia nie może być do końca pewna, czy Roko jej słowa zrozumiał, możliwe, że tak, boo… W odpowiedzi polizał ją w nosek! Bo akurat miał do niego najbliżej.

Niestety, ten szelest zwrócił zarówno uwagę kompana, jak i smoka. Ten pierwszy zwyczajnie z czujnością zwrócił tam swoje spojrzenie, a Kairaki… No, przestał koncentrować się na półmiskach na których leżały przeniesione przez niego fanty, w wyniku czego te się rozsypały. Uhh… Samiec szybko powrócił do koncentracji nad swoim czarem i zaczął zbierać to, co się rozsypało.

– Uh, przepraszam, coś mnie rozproszyło – powiedział jeszcze przy tym. Uh, poczuł się… Głupio… Na tyle, że zapomniał o tym szeleście i drganiach maddary i tym wszystkim... Zresztą, póki co. A liczył, że pokaże się z tej lepszej strony...

Niebanalnie Kuszący Spijający Barwy Fabia

Las

: 04 lip 2024, 22:59
autor: Nocne Niebo
Na polizanie po nosie zareagowała szerokim uśmiechem. Z dziecięcą satysfakcją rzekła do Kairakiego.
– Chyba mnie polubił. – I znowu zwróciła się do Roko. Nie wiedziała czy go rozumie, ale emanowała taką przyjazną aurą, że słowa były zbędne. Pozwoliła sobie zbliżyć nos do jego nosa i dmuchnąć mu w oczka powietrzem płynącym z nozdrzy. Z promiennym uśmiechem popatrzyła jak je mruży.
Co by właściciel nie poczuł się zazdrosny znów skupiła swą uwagę na nim. Nawet mimo, że wyczuwała jakieś niewyraźne wonie gdzieś od źródła hałasu. Nie przyszłoby jej do głowy, że to kumple Kairakiego.
Popatrzyła jak biedak traci kontrolę nad magią.
– Nic nie szkodzi. Nic się nie stało – powiedziała ciepło się do niego uśmiechając. Zauważyła, że opuścił jeden owoc leżący w trawie, więc zrobiła krok w jego stronę i podniosła go z ziemi. W powietrzu zawirowała maddarę, która uniosła owoc nad wyciągniętą przednią łapę zwróconą do góry. Smoczyca popatrzyła na samca, a jej oczy rozświetlił niesamowity, zagadkowy blask. Lekki wiaterek, który pojawił się nie wiadomo skąd poruszył jej ciemną grzywą i zdawał się popchnąć owoc w kierunku smoka. Kairaki ujrzał na jej pysku spokojny, ale niezwykle zagadkowy uśmiech.
– Co zamierzasz z tego przyrządzić? – Zakładała, że nie bez powodu przyniósł to wszystko na ich spotkanie. Wyczuwała też od niego słodki zapach kwiatów. Nie spodziewała się tego od niego. Traktowała go jak przyjaciela. Takiego najbliższego przyjaciela. Może nawet jak... Ale do tego trzeba było czegoś więcej. Jakiegoś ruchu z jednej strony. Tylko, że Kairaki był taki cichy, zagadkowy i nieśmiały. I przez to obawiała się przekroczyć pewną granicę. Ostatnie czego by chciała, to go spłoszyć. Stracić tak ważnego przyjaciela.
– Możemy też zjeść tak bez przygotowania. Ja nie muszę jeść pieczonego mięsa – powiedziała. Powoli wycofując maddarę, którą unosiła owoc.

Las

: 09 lip 2024, 0:11
autor: Płatki na Wietrze
Kompan nie tylko zmrużył oczka. Wyglądał jakby chciał coś zrobić, ale było za późno. Samica przeniosła swoje spojrzenie na Kairakiego. Hmpf.
– Oh, faktycznie – powiedział, delikatnie tym zaskoczony, ale i ucieszony! – Rzadko widzę, żeby tak szybko kogoś polubił – dodał jeszcze, może nieco na zachętę. Jednak więź potrafi wpłynąć na to, jak Roko postrzega innych, bo… Idzie mu o wiele łatwiej poznać go z kimś, kogo już Kairaki zna i lubi.

Uh, dalej czuł się głupio i zakłopotany tym wszystkim, ale… Taka reakcja ze strony Fabii nieco go uspokoiła. Nie do końca, ale… No, nie pogorszyła jego stanu, a to już pewne osiągnięcie! I dobry początek, żeby samiec zapomniał o tym, jak się wygłupił i pewnie jeszcze wygłupi, booo… Uhm, nie do końca wiedział, jak odpowiedzieć na jej prośbę. Chciałby, ale… Jakoś nie udało mu się w międzyczasie czegokolwiek nauczyć. Uhm, czy jak teraz spróbuje wezwać Yamiego, albo Ciirioha, to ona to wyczuje? Może nie, skoro oboje używają cały czas maddary. Spojrzał tylko jeszcze raz trochę niepewnie w stronę tamtych krzaków, uhm, nie, bo znowu się rozproszy, lepiej się skupić na tym, co się teraz dzieje. Sytuację poprawiło to, że nijak nie naciskała na cokolwiek wymyślnego, więc, wewnętrznie odetchnął z ulgą i nieco się rozluźnił.

Samiec już miał odpowiedzieć, ale tym, który był zazdrosny o atencję okazał się Roko! Dopiero co przekonał się do samicy i chętnie by się z nią pobawił, a ta już go zignorowała! Kompan spróbował więc zdobyć jej uwagę, najpierw zaczepiając jej ogon, a potem próbując się na nią wdrapać.

– Oh, uh, dobrze, to znaczy... – Powiedział i nie dokończył, bo zauważył co robi jego kompan. – Oh, ym, rzadko też widzę, żeby tak chętnie chciał się z kimkolwiek bawić – powiedział jeszcze, z niepewnym uśmiechem, widząc jak jego towarzysz dokazuje. Już się zebrał, żeby podejść do kompana, ale Fabia ma raczej dużo czasu na reakcję.

Fabia Spijający Barwy Niebanalnie Kuszący

Las

: 25 lip 2024, 22:10
autor: Nocne Niebo
Znała Kairakiego nie od dziś, no i nie od dziś miała do czynienia z samcami – choć nie zawsze chodziło tu o interakcję akurat z nią – i wiedziała jak czasami samce zachowują się w kontaktach z samicami, które są ładne i im się podobają. Tak się składało, że była świadoma swej urody, która poniekąd czasami przeszkadzała jej w normalnej rozmowie z niektórymi smokami. Z pomocą przychodziła jej śmiałość i umiejętność łagodzenia napięcia.
Zauważyła jak Pąk zareagował na jej propozycję i ucieszyła się, że się na to zgodził.
– To może odłóż je na tamtym kamieniu – zaproponowała wskazując pyskiem na kamień, który leżał na ziemi. Był w miarę płaski i owoce nie powinny się z niego stoczyć. – W ogóle, to z jakiej okazji mnie tutaj zaprosiłeś? – spytała ciekawa, czy smok zbierze się na odwagę i zdradzi jej to czego się domyślała już od paru księżyców. Nie chciała jednak go spłoszyć, ani jeszcze bardziej stresować. Sama nie wiedziała, czy powinna dać mu więcej swobody i pozwolić mu samemu wybrać odpowiedni moment na poczynienie dalszego kroku, czy mu w tym delikatnie pomóc. Wstrzymała powietrze, kiedy nagle coś capnęło jej ogon.
Z wielkimi z zaskoczenia oczami popatrzyła do tyłu obracając głowę i przekrzywiając ją w bok na zadziwiający i zabawny widok. Panda najwyraźniej chciała się z nią pobawić.
– Najwyraźniej mnie zaakceptował jako członka rodziny. – Roześmiała się kiwając czubkiem ogona. Odważne to twierdzenie, ale wszystko na to wskazywało. Nocnofutra gapiła się na pandę, która miała we krwi wspinaczkę, bowiem weszła jej na zad, a potem na grzbiet. Zabawny ciężar pochodzący od puszystego zwierzątka wywołał u niej wesoły śmiech.
– Ależ on jest sprytny! – zaśmiała się i wyszczerzyła białe kiełki do Kairakiego. – Chyba chce się pobawić. – Stwierdziła mrugając figlarnie do samca. – To ty się zajmij krojeniem i przygotowaniami, a ja zaopiekuję się twoim pupileee... ejj. Hahaha! Ja mam tam łaskotki! – parsknęła głośnym śmiechem, kiedy Roko zaczął czepiać się jej boków. Smoczyca wykonała kontrolowany przewrót na bok i śmiejąc się głośnie wykręciła ciało w łuk, żeby dorwać czerwonego łobuza w przednie łapki i wytarmosić go po brzuchu. Ogon zawinęła do siebie z szelestem kładąc miękką trawę. Utworzyła ze swojego ciała otoczkę, którą odgrodziła łobuzującego Roko. Strasznie się jej spodobał ten rudy łobuz.


Pąk Róży, Spijający Barwy, Niebanalnie Kuszący

Las

: 27 lip 2024, 14:38
autor: Płatki na Wietrze
O, kamień! Jakim cudem wcześniej go nie zauważył… No, mniejsza o to. Odłożył więc tam przyniesione pożywienie, szczęśliwy że już nie musieć koncentrować się na swoim tworze.

Już miał odpowiedzieć na jej pytanie o spotkanie, ale Roko wkroczył do akcji i wszystko zepsuł. To znaczy, panda nie zrobiła nic złego, ale ten tekst Fabii o rodzinie mocno speszył Kairakiego, eh. Dobrze że była skopiona na kompanie i tego nie widziała. To znaczy, sam chciał się cieszyć z tego jak Roko do niej podszedł, ale, uh, nie ubrałby tego w taki sposób w słowa...

Nie wiedział co sądzić i jak się czuć z tym, że Fabia poszła bawić się z Roko. To znaczy, pewnie czułby się z tym dobrze, gdyby nie to, że chciałby jeszcze chwilę z nią porozmawiać. No i gdyby nie kazała mu kroić warzy. Uh, ostatecznie nie zdążył odmówić. Uhhh… Gdyby tylko był tu KTOŚ kto mógłby mu pomóc… Może faktycznie wyśle wiadomość mentalną korzystając z tego, że Fabia zajmuje się obecnie jego kompanem?

– Uhhh, taaak – powiedział niepewnie widząc ich zabawę. – A, y, w sumie, zaprosiłem Cię tu bez szczególnego powodu – postanowił w końcu odpowiedzieć, podchodząc do zostawionych warzyw. Trochę go to pytanie zaskoczyło. – Po prostu chciałem się z Tobą spotkać, spędzić czas, może zrobić Ci kolejną figurkę, albo spróbować Cię pouczyć jakbyś chciała. No i chciałem Ci trochę pomóc, dopóki nie dołączysz do jakiegoś Stada… Myślałaś nad tym w ogóle? – Zagaił jeszcze, zerkając w jej stronę. Miał nadzieję, że go chociaż słuchała. Na spotkanie z nią nie potrzebował jakiegoś powodu, po prostu ją lubił. No i była ładna… No i domyślał się, że może nie być jej zbyt łatwo tutaj, a że miał trochę własnych zapasów...

A jak to wygląda z perspektywy Roko? Panda była totalnym przeciwieństwem Kairakiego! To znaczy, uh, byłaby, gdyby nie ten nagły przewrót i chwyt. To znaczy, zwierzątko mogło się tego spodziewać, ale i tak pisnęło zaskoczone tak nagłym obrotem spraw. Moooże był też trochę przestraszony, ale to dlatego, że mało kto aż tak się z nim bawi! Na szczęście Kairaki po skrzywieniu się na otrzymane emocje, jako tako był w stanie uspokoić kompana dzięki więzi. Kiedy sytuacja nieco się uspokoiła, Roko rozejrzał się dookoła nieco zdezorientowany. Najpierw zawiesił swoje spojrzenie na Fabii, a potem doskoczył do jej kitki na końcu ogona, żeby się nią pobawić. Tak jak robią to koty! Póki co nie próbował uciekać, bo domyślał się, jak się to skończy.


Fabia
KTOŚ 1
KTOŚ 2

Las

: 30 lip 2024, 22:10
autor: Nocne Niebo
Chociaż zajmowała się pandą czerwoną, wcale nie zapomniała o Kaim. Słuchała go, a jego odpowiedź nieco ją zaskoczyła. No bo... Eh. Aż na niego popatrzyła. Nie przypominała sobie kogokolwiek, kto by się o nią tak troszczył. Nigdy. Owszem, jak któryś z samców chciał wiadomo czego, to potrafił ścielić po jej łapami dywany z róż, ale nigdy nie było to bezinteresowne. Czy Kairaki też był taki? Zdecydowanie nie podejrzewała go o taki zamiar. Lubiła go. Jego nieśmiałość, delikatność, a przede wszystkim to, że patrzył na nią inaczej niż ci, których spotykała na swojej drodze. Jej ładny wygląd nie pomagał w zawieraniu szczerych przyjaźni. Kairaki nie sypał komplementami i nie próbował jej zmuszać do czegokolwiek.
Popatrzyła na Roko, który chyba potrzebował czasu na dojście do siebie. Chyba za bardzo go wystraszyła. Uniosła łapę i zbliżyła ją do głowy pandy i jakby czekała na zezwolenie zawiesiła ją nad głową kompana. A jeśli zwierzę nie uciekło, powoli opuściła łapę na jego kark i pogładziła go po nim delikatnie. Następnie wstała i podeszła do złotookiego. Popatrzyła na niego jednym okiem i usiadła.
Milczeniem zasiała ciszę w lesie. Zastanawiała się co ma powiedzieć.
– Wiesz... To bardzo miłe z twojej strony, Kai – powiedziała patrząc na owoce. Była głodna, ale chciała najpierw coś powiedzieć. – Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto by był dla mnie tak bezinteresowny. Co tu dużo gadać... Ja zwykle na jedzenie musiałam zapracować zaspokajając czyjeś pragnienia, albo po prostu poprzez kradzież. Kiedy zrobiłeś dla mnie tamtą figurkę wiedziałem, że masz dobre serce i nie robisz tego żeby mnie po prostu wykorzystać i zostawić. – Przysunęła ogon do przednich łap. Popatrzyła na jedzenie, a potem na pysk samca. Uśmiechnęła się lekko.
– A ty przychodzisz do mnie po prostu mnie odwiedzić, porozmawiać, podzielić się swoimi wrażeniami z dnia. Nakarmić. I nie chcesz niczego w zamian? Kiedyś pomyślałabym, że postradałeś zmysły – zaśmiała się i trąciła go barkiem pochylając się na chwilę w jego stronę, a potem znowu prostując. – Jesteś moim pierwszym przyjacielem, wiesz? – uśmiechnęła się do niego. Jak miałaby inaczej go wynagrodzić? Chciała żeby zrozumiał jak dla niej to ważne co dla niej robił.

Pąk Róży

Las

: 01 sie 2024, 17:42
autor: Płatki na Wietrze
Ooo i tego typu gesty Roko bardzo lubi! Uśmiechnął się i dał się pogłaskać samicy!

Oh, Kairaki bardzo chciałby się ucieszyć, że fabia widzi go jako przyjaciela, zwłaszcza takiego pierwszego, tylko… Cała reszta jej wypowiedzi mocno zbiła Kairakiego z tropu. To znaczy, uhm, nie spodziewał się, że mogła mieć aż tak źle… Gdyby wiedział, to już wcześniej naciskałby, żeby dołączyła do któregoś ze Stad… A najlepiej Ziemi lub Słońca, Mgły nie bardzo znał…

– Oh, uhm, dziękuję – uh, nie do końca wiedział, co mógłby na to odpowiedzieć. – Y, to dla mnie nic takiego. Ja, uhm, nie wiedziałem, że miałaś aż tak złe doświadczenia z innymi – on co prawda też nie zawsze doświadczał od innych dobra, przykładowo od Kokoro, ale mimo wszystko był w stanie znaleźć przyjaciela w postaci Yamiego. Uhm, to życie tutaj, a poza terenami Stad aż tak bardzo się różniło? Uh, najwyraźniej krótkie wypady nie bardzo pomagały mu doświadczyć w pełni innego świata... – Y, przepraszam, to co powiedziałaś dużo dla mnie znaczy i, uhm… – No zmieszał się biedaczek no, co poradzić! Ale to dlatego że ta wypowiedź Fabii wzbudziła w nim tyle różnych emocji! Od współczucia do… Hm, jak to nazwać… Do takiego miłego ciepła w serduszku! – Po prostu, cieszę się z naszej przyjaźni – powiedział uśmiechając się w końcu do niej! – Tylko, uhm, jeśli miałaś tyle złych doświadczeń, to… Może dołączysz do któregoś ze Stad? Nie musiałaś byś się martwić o niektóre rzeczy, na przykład o pożywienie, albo schronienie…

Fabia

Las

: 02 sie 2024, 21:20
autor: Nocne Niebo
Miała nadzieję, że ją zrozumie, bo wiele dla niej znaczyła ich przyjaźń. Lubiła go i jego zabawną nieśmiałość. Była czymś nowym i niezbadanym, dlatego cieszyła się z tego spotkania, tak jak każdego poprzedniego. Przy nim nigdy się nie nudziła. Wynikało to też z jej charakteru, który był jego zupełnym przeciwieństwem. Otóż dzieliły ich nie tylko dziesiątki dni marszu odległości skąd pochodzili, ale też przede wszystkim to co wynieśli ze swojego życia. To dlatego ostrożnie podchodziła do kwestii dołączenia do stada. Okazało się to trafną decyzją. Potrzebowała wyciszyć się. Zaadoptować. Poznać świat w którym nie trzeba było ryzykować żeby przeżyć.
Ale... Czasami za tym tęskniła.
Popatrzyła na ognistogrzywego.
– Chyba już najwyższy czas. – Uśmiechnęła się do niego ciepło. Nieśmiało wzięła do łapki jabłko i schrupała je. Gdy przełknęła sięgnęła po gruszkę, ale zanim ją zjadła popatrzyła znów na samca. – Chyba czas żebym dołączyła do któregoś ze stad. Powiedz mi jakie jest twoje, Kairaki? – Spytała odgryzając kawałek gruszki.

Pąk Róży

Las

: 03 sie 2024, 18:16
autor: Płatki na Wietrze
A Kai lubił Fabię, więc się cieszył z tej nowej przyjaźni! No i cieszył się, że dalej tu jest i że najwyraźniej zostanie na dłużej. A już chciał się bać…

O, trochę się ucieszył, że zapytała akurat o jego Stado!

– Ziemia – odparł niemal od razu. – Nie jestem jednak pewien jak podchodzą do przyjmowania obcych, ale, uhm, powinno Ci być tam lepiej. To znaczy, jeśli Cię przyjmą. Ja nie miałem nigdy problemu z zapasami i – uhm, delikatnie się zawstydził – nikt mnie do niczego nie zmuszał… – Odparł nieco smutniej. Tak jakby, bo jednak Kokoro go krzywdziła, ale to zupełnie inna sytuacja. – Ah, no i miałabyś gdzie i na co polować! Tutaj rzadko kiedy spotykałem jakąkolwiek zwierzynę, albo cokolwiek… – Powiedział rozglądając się dookoła. – No i byłoby wtedy też nieco łatwiej o spotkania – dodał nieśmiało. Milczał jeszcze chwilę, zastanawiając się, co jeszcze mógłby powiedzieć, albo jak mógłby ją zagadać. – No i może któregoś dnia byśmy się gdzieś wybrali, poza Tereny – dodał, równie nieśmiało. Pamięta, że przy ich pierwszym spotkaniu wspominała coś o ludziach.

Fabia

Las

: 05 sie 2024, 20:46
autor: Nocne Niebo
Ziemia. Tak, słyszała już o tym stadzie. Była trochę oczytana na temat wolnych stad. Ale co innego czytać stare pergaminy, a co innego zobaczyć to wszystko na własne oczy. Jej jasne ślepia skupiły się na czerwonogrzywym zapamiętując ten jego wyraz pyska, kiedy mówił z zakłopotaniem o spotkaniach do których miało by dochodzić częściej, gdyby dołączyła do jego stada.
– No, trzeba by było się wreszcie gdzieś wybrać. Spotkałeś kiedyś elfy? To bardzo ciekawa rasa człowieka. Moglibyśmy ich poszukać. Oni mają fantastyczne dzieła sztuki. Może mógłbyś im zaprezentować swoje figurki. A słyszałeś ich śpiewu? Marzę o tym żeby znów posłuchać ich muzyki... – powiedziała z nutką melancholii w głosie.
Nagle wpadła jej do głowy ciekawa myśl. – A może udałoby Ci się wymienić na coś te figurki? A tak właściwie, to wystrugałeś ostatnio coś nowego? – Uśmiechnęła się promiennie. Bardzo podobały się jej jego rękodzieła. Tą swoją figurkę trzymała przy legowisku i wpatrywała się w nią za każdym razem, gdy kładła się spać.

Pąk Róży

Las

: 06 sie 2024, 16:05
autor: Płatki na Wietrze
Ohhh, ależ się rozpromienił na wspomnienie o elfach! A jeszcze jak powiedziała o muzyce! Mogła dostrzec jak na pysku samca malował się coraz szerszy i weselszy uśmiech.

Szykował się do odpowiedzi, ale… Otrzymał jeszcze jedno pytanie! A nawet i dwa…

– Oh, y, nie, szczerze, nie zabierałem ich ze sobą poza te tereny, jeszcze… I y, ostatnio ćwiczyłem na Roko, ale dostałem zlecenie od znajomego i próbuję się za nie zabrać. Póki co nie mam zbyt wiele. – Odpowiedział szczerze, mając na myśli prośbę Yulo o drewnianego Ciirioha.– Może następnym razem wezmę ze sobą figurki, gdyby były pomalowane to coś bym za nie mógł dostać…? – Zastanowił się chwilę i ruszył gwałtownie łbem, spoglądając na Fabię. – Ah, y, właśnie, Tobie chyba figurki nie malowałem, tak? Jak chcesz, to będę mógł to zrobić, zacząłem się tym zajmować dosyć niedawno.. – Aż teraz wystrugałby dla Fabii kolejną figurkę, tym razem w jej kolorach! I bez tych skrzydeł. Ale bardziej interesował go inny temat, więc szybko do niego wrócił. – A odpowiadając na wcześniejsze pytanie, to… Tak, spotkałem już elfy, a konkretnie to elfa. – Widać i słychać było nieco entuzjazmu w jego głosie! – Uh, akurat to nie on chwalił się wtedy swoimi dziełami, tylko jego towarzysz. On odprawił z nami rytuał ku czci natury i powiedział mi o innym rytuale, który mógłbym odprawić przy moich ulubionych krzakach róż – potem zaczął się przez chwilę zastanawiać. – Muzykę również słyszałem! Bez śpiewu… I nie od elfów, a chyba właśnie ludzi, nie pamiętam dokładnie, było to dawno i… Nie byłem tam osobiście. – Powiedział ciszej, jakby się nad czymś zastanowił, albo próbował sobie przypomnieć. Brzmiał przy tym nawet nieco tajemniczo, chociaż nie był to zamierzony efekt.

Fabia

Las

: 06 sie 2024, 21:47
autor: Nocne Niebo
Acha, czyli jednak miał już przyjemność poznać elfy! Uśmiechnęła się ciepło, kiedy samiec rozpromienił się wspominając swoje chwile spędzone z elfem. To wspaniale – pomyślała. Będzie jej łatwiej podróżować z kimś, kto nie boi się dwunogów i nie chce ich zjeść. Bo i na takie pomysły czasami smoki wpadały. Aż jej futro lekko stanęło w odpowiedzi na zimny dreszcz, który przebiegł po jej grzbiecie na myśl o zjedzeniu człowieka, czy elfa. To tak jakby zjeść drugiego smoka! Obrzydlistwo.
Potrzepała grzywą, żeby położyć futro na nowo i popatrzyła na Kairakiego.
– Moja jest bez koloru, ale to nie szkodzi. Jest piękna i trzymam ją na legowisku, bo lubię na nią patrzeć gdy zasypiam. – Uśmiechnęła się nieśmiało. Gdyby wiedziała, że pomyślał o zrobieniu dla niej nowej figurki, kolorowej i w dodatku bez skrzydeł, byłaby zachwycona. Szkoda, że nie umiała czytać w myślach, bo na pewno by go do tego namawiała.
Kiedy ognistogrzywy wrócił do tematu myzyki i ludzi lekko zachichotała.
– To co ja ci tam będę opowiadać. Musimy wyruszyć na wycieczkę, gdy tylko nadarzy się okazja. Ale nie wcześniej niż przed moim przejściem do stada. – Specjalnie nie mówiła do którego. Chciała mu zrobić niespodziankę.
Tymczasem poczuła, że jej brzuch był już pełny, a słońce chyliło się ku zachodowi.
– Powinieneś już wracać do swoich, Kairaki. A ja do siebie, bo już się robi późno – powiedziała podchodząc do niego bliżej. Przysunęła pysk do jego policzka i delikatnie liznęła go pod okiem. Potem cofnęła głowę patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
– Dziękuję za przepyszny posiłek. Do następnego razu – powiedziała i odwróciła się od niego. Delikatnie otarła ogon o jego przednią łapę. Ruszyła w kierunku lasu skąd przyszła, kołysząc ogonem na boki. Wkrótce jej ciemna sylwetka z dziesiątkami migoczących oczek przypominających gwiazdy, zniknęła w zapadającej ciemności.

//zt

Pąk Róży

Las

: 08 sie 2024, 23:18
autor: Płatki na Wietrze
Oh, zrobiło mu się niezwykle miło, kiedy Fabia powiedziała mu o jego figurce. Uhm, naprawdę aż tak ją polubiła? Więc może faktycznie na następny raz zrobi dla niej figurkę, tym razem w kolorach! Tak, to zabrzmiało jak idealna zachęta, żeby podążyć za tym pomysłem!
– Oh, to… Bardzo miłe. Dziękuję – powiedział, uśmiechając się przy tym.

Kiwnął łbem na kwestię wspólnej podróży.

– Oh, tak, tylko… Większość z nich spotkałem póki co na chwilę, więc i tak byśmy musieli poszukać – wolał doprecyzować na wszelki wypadek, że nie znalazł jeszcze niczyich siedlisk.

A co do następnych akcji, to… Aż się zarumienił i zaniemówił na ten gest Fabii! Było to ostatnie, czego się spodziewał! Zrobiło mu się ciepło nie tylko na pysku, ale też i w serduszku! Uśmiechnął się trochę niepewnie i wstydliwie, jakby był jakimś małym pisklęciem, albo czymś!

– Oh, yhm, y, a ja dziękuję ze towarzystwo. Do zobaczenia – siedział tak jeszcze chwilę, wpatrując się w miejsce, w którym zniknęła mu Fabia. To było… Bardzo miłe, krótkie i intensywne jak na niego doznanie. Więc to jest przyjaźń z samicą!

Kiedy już się ogarnął, a emocje opadły, zaczął zbierać swoje rzeczy i wrócił do Obozu! Nie chciał wracać po zmroku…


Kąsająca Łuska
//zt

Las

: 27 paź 2024, 13:43
autor: Okowy Przeszłości
//Okolice dębu Strażnika

Onyks potrzebował czasu na ponowne przywyknięcie, do tak licznego występowania smoków i innych istot. Podczas ich nieobecności na Wolnych przez cały czas przebywał w niemałej grupie kruków należących do trzech smoczyc. Ptaki zdawały się dogadywać między sobą bez większych problemów i szkoda było jej odrywać od tego kompana. Od początku jednak, wiadomym było, że nie zagrzeją tam miejsca na stałe.

Po raz kolejny wyszła na spacer, nie mając zbyt wiele zajęć. Przeskok z uzdrowiciela, na rangę czarodzieja niósł za sobą sporo zmian w rytmie dnia, do których musiała przywyknąć. Stare nawyki gdzieś tam zostały i czasem nieco jej to wadziło.

Kruk szybował gdzieś na niebie, zaś dwa gryfy krążyły między drzewami, do czasy dotarcia do niemałego dębu. Zaczęły krążyć naokoło niego czując smoczą woń. Czasem zadzierał dzioby ku koronie, jakby to tam szukały źródła. Sam zapach Proroka nie był dla nich obcy, stąd reakcja taka, a nie inna.

Venhedis

Las

: 27 paź 2024, 15:31
autor: Triada Herezji
  • __Nie miała jeszcze do czynienia z żadnymi innymi smokami. Znała tylko Ojca, który zwykł mówić o sobie Strażnik. Obcy był jej koncept matki, toteż nie odczuwała jej braku. Obcy był jej też koncept jakkolwiek większej rodziny – nie traktowała niewyklutego jaja dzielącego z nią gniazdo jako bytu jej pokrewnego. Było to... Coś. Nie do końca życie, nie do końca przedmiot. Chwilami miała wobec jaja obrzydliwe myśli, ale żadnej z nich nie nadawała praw do egzystencji. Może była to jakaś forma skrupułów, kręgosłupa moralnego.
    A może po prostu nie chciała, by Ojciec był wściekły. Nie była pewna jego stosunku do jaja, ale miała wrażenie, że musi być w jakiś sposób istotne.

    __Słysząc jednak chód, który zdecydowanie nie przypominał Strażnika, a wraz z nim nutę absolutnie obcego zapachu, jej przymykające się ze znużenia ślepia momentalnie otworzyły się na pełną szerokość. Palce skrzydeł jej zadrżały, gdy zaczęła wsłuchiwać się konkretniej. Dźwięk stawał się wyraźniejszy, intensywniejszy, czyli intuicyjnie wiedziała, że ktoś był coraz bliżej.

    __Powoli, po cichu zaczęła iść przed siebie, chcąc wyjść na skraj masywnego gniazda i oprzeć się o jego krawędź. Idea poruszania się w ciszy była jej znajoma, ale jej egzekucja była już trudniejsza – pod drobnym ciałem cicho skrzeczały małe gałązki i inne suche elementy. Kiedy więc wychyliła się już zza krawędzi swojego domu i spojrzała w dół, na wielką, czerwonołuską bestię, nie trudno było zorientować się, że trzeba patrzeć w górę, by namierzyć źródło hałasu.

    __W Okowy wpatrywała się więc para brązowych oczu, a czarne, zakrzywione pazury namiętnie wczepione były w skraj ich małego imperium. Młoda nie mówiła nic, po prostu obserwując. Czuła podświadomie, że ma przed sobą smoka, ale nie wiedziała dokładnie, jak w związku z tym ma postępować.

    • ━━━━━━━━━━
      :: Okowy Przeszłości ::

Las

: 02 lis 2024, 16:16
autor: Okowy Przeszłości
O ile ona nie była w stanie usłyszeć tych drobnych hałasów, tak gryfy już tak. Jak jeden zawiesiły spojrzeniem na gnieździe oraz tym, co wystawało poza jego granice. Pisklę, bo to o nim tutaj mowa kojarzyło im się tylko z jednym, dlatego też nie były względem niego nastawione negatywnie.

Przewróciła ślepiami, sama dawno pogrzebała myśli o córce, wraz z jej drobnym ciałkiem. Nie zapomniała, ale też nie rozpaczała już za życiem, które nie miało dość siły by trwać. Brutalna, lecz naturalna kolej rzeczy.
Podeszła bliżej dębu, samej spoglądając w górę.
– Wystraszycie je. – Mruknęła cicho do gryfów, które same w sobie nie należały do małych stworzeń. Do tego oba były samcami.

Onyks przysiadł na gałęzi, zaraz za gniazdem. Maluch powinien dostrzec go bez problemu.
– Kto ty? – Wykrakał, przechylając łepek to na lewo, to na prawo. Jego śmiałość wynikała jedynie z rozmiarów widzianego smoka.

Kolejny...
Stworzyła niewielkiego motyla, o delikatnie szkarłatnych skrzydłach, jaśniejszych o kilka tonów od jej własnych łusek. Było to również jej sonda, mająca ułatwić zrozumienie słów malca. Przysiadła na gałęzi w okolicy gniazda.
~ Jesteś sama? ~ Zagadnęła spokojnie.

Venhedis

Las

: 02 lis 2024, 18:02
autor: Strażnik
Choć potomkowi obrońcy daleko było do faktycznej samotności, niewyklute jako, sarna, czy schowana gdzieś hydra z pewnością nie stymulowały go tak, jak uczyniłaby to obecność innej, zbliżonej do niej rozmiarem czy intelektem istoty. Nie żeby na tym etapie pisklę wykraczało daleko poza doświadczenia zdecydowanie starszych od siebie stworzeń, ale póki co nie miało metody aby się z nimi porozumieć.
Sarna leżała wygodnie wewnątrz gniazda, unosząc łeb dopiero gdy niedaleko rozbrzmiały obce dźwięki. Obrońca nie zabierał jej ze sobą, od pojawienia się pisklęcia. Nie żeby mogła samodzielnie go obronić, najwyraźniej po prostu zaczął potrzebować przestrzeni tylko dla samego siebie. Słaba z niej była towarzyszka. Nie wydawała dźwięków, nie robiła nic nadzwyczajnego. Z daleka możnaby uznać że nie istnieje.

Ciemne ślepia skierowały się w stronę kruka. Sarna zastrzegła ogromnymi uszami, ale nic ponadto nie uczyniła. Kojarzyła już skądś to zwierzę.

Las

: 03 lis 2024, 8:57
autor: Triada Herezji
  • __Brązowe ślepia patrzyły z nieufnością na Nieznajomą, co jakiś czas zerkając też na krążące nieopodal, zupełnie obce stworzenia, niepodobne do tych które znała do tej pory. Nie licząc kruka. Kruk nie był nowością. I to właśnie kruk przemówił do niej jako pierwszy, przysiadając na gałęzi za nią.
    Odwróciła ku niemu trójkątną głowę o wykształcających się, powykręcanych rogach.
    Córka. – odpowiedziała krótko, w jedyny sposób, w jaki potrafiła. Ojciec nie mówił do niej w żaden inny sposób. Nie nadał jej żadnego imienia.

    __Dwie ze skrajnie prawych, białych szyj starego żywiołaka podniosły się jako pierwsze, w idealnej synchronizacji. Pozostałe trzy dołączyły do nich w swoim tempie, po dłuższej chwili.
    Był zobowiązany do czuwania nad pisklętami, co akceptował z niesmakiem – ale akceptował. Były fragmentami Mahvran, czuł jej prastarą krew w ich ciałach. Były jej częścią, chociaż jej już tutaj nie było. Cały czas tkwiła w nim lojalność wobec niej, mimo, iż nie wzięła go ze sobą.
    Nadała mu nowy cel. Nie potrafił w pełni się z tym pogodzić, ale nie buntował się. Nadała mu nieśmiertelność, nadała mu nowy sens, nowe zdolności. To, że nie było jej już z nim nie oznaczało, że zamierzał zdradzić zaufanie, które w nim pokładała przez całe dotychczasowe życie.

    __Środkowa z głów uniosła się najwyżej, spoglądając na kruka, by następnie gwałtownie wystrzelić do przodu, kłapiąc ognistą paszczą tuż przed dziobem ptaka. Ostrzeżenie.
    Z twoich piór stworzę źródło nowego ogniska.


    __Spojrzała na Ulfhedinna, gdy ten zirytował się wyraźnie obcą obecnością. Iskierka dumy zalśniła jej w oku, gdy zobaczyła, jak ten wyraźnie stawia granicę między sobą i tym, czego strzegł, a ciekawskim ptaszyskiem.
    Jej uwaga szybko jednak znów zmieniła swój cel, gdy dostrzegła szkarłatnego motyla, pojawiającego się znikąd, materializującego z drobnego, magicznego pyłu.
    Nie ma miejsca. – odpowiedziała na pytanie dorosłej smoczycy, mierząc ją ostrożnym wzrokiem. Nawet, gdyby było miejsce, nie zamierzała pozwolić jej wejść głębiej. Już i tak była zbyt blisko. Nie widziała zresztą innego sensu dla zadawania pytania o jej samotność, niż próba wtargnięcia, częściowo już udana.
    • ━━━━━━━━━━
      :: Okowy Przeszłości ::

Las

: 16 lis 2024, 14:12
autor: Okowy Przeszłości
Czy sarna w gnieździe na drzewie, była czymś dziwnym? Gdyby nie wiedziała czyj jest to kompan, uznała by to za nietypowe, a tak mogłaby jedynie dać jej nieco owoców. Niestety, jej zapasy były mizerne i nie miała czym dokarmić trójnogiej podopiecznej Proroka, jak robiła to niejednokrotnie przed Rathen oraz odejściem poza Wolne.

Nie była zresztą sama, o czym doskonale przekonał się kruk. Przewróciła ślepiami na zachowanie tego panikarza, bo o ile nie usłyszała samego krakania, tak jakieś emocję przedarły się przez ich kruchą więź. Nie pozwoliła jednak hydrze zbliżyć do Onyksa pyska, zatrzymując go w połowie drogi. Na tej konkretnej szyi, miała pojawić się metalowa obroża i zatrzymać owe ostrzeżenie w połowie dystansu. Twór nie przylegał ciasno do ciała, miał jedynie wyhamować zapędy żywiołaka i zniknąć. Dać mu też do zrozumienia, że każdy taki wybryk w stronę jej towarzysza ukróci skutecznie.

Po tym na nowo skupiła się na młodej.
~ Nie planowałam wspinać się na drzewo, jestem na to za duża. Do tego wywerny bez odpowiedniej domieszki krwi, raczej słabo się w tym odnajdują. ~ Wyjaśniła, przebiegając spojrzeniem po gałęziach. Zdecydowanie nie miała w sobie drzewnego.
~ Nie nudzi Ci się tutaj z nimi? ~ Nawet jeśli nie było to jej pisklę, niechętnie zapatrywała się na wizję zostawienia jej samej. Kompani byli mimo wszystko mizerną ochroną.

Venhedis