Strona 4 z 4
: 04 lis 2014, 20:15
autor: Echo Odwetu
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Niektórzy doszli do naszego stada bardzo niedawno, mają prawo nie wiedzieć, gdzie jest granica. Pisklęta mają też czasami szalone pomysły, nie jesteśmy w stanie kontrolować ruchów wszystkich Ognistych. – Czarodziejka nie odpuści, będzie się spierać chociażby do czasu, gdy śniegi już stopnieją. Zmrużyła odrobinę oczy, słysząc kolejne słowa samca. Może był to strzał na ślepo, ale warto było spróbować.
– Złodziej będzie pewny, że nie zostawił nic, czego by nie chciał, w tym wypadku, wiedziałby również, że nikt nie przekroczył granicy, bo zrobił to sam. Niewinny zacznie się zastanawiać, czy przypadkiem nie on jest winny lub ktoś, kogo zna. – Nikogo nie oskarżała… w prost. Może powinna kilka razy pomyśleć, nim się odezwała tym razem, ale Ogień słynął z temperamentu, a tego smoczycy nie brakowało w tym momencie.
– Kto tu robi z siebie ofiarę, Słowo? Nie, nie robimy z siebie ofiar. Robimy z siebie stado, które chce poznać imię tego żartownisia, żeby móc wiedzieć kto postanowił pozbawić naszą Uzdrowicielkę środków, których używała do ratowania smoków. Nie tylko z Ognia. – Powoli chyba przeradzało się to w osobistą kłótnię. W innym wypadku czarodziejka spróbowałaby załagodzić sytuację, ale teraz ta opcja odpadała. Definitywnie.
– Nie przyprowadziliśmy pisklęcia, mają one swój własny rozum. Nie możemy też ich kontrolować będąc tutaj. – Zauważyła ostro, spinając się. Gdy Słowo się zbliżył, odsłoniła delikatnie kły, warcząc cicho. Miała nadzieję na zwykłą, pozbawioną waśni bitwę, a sytuacja robiła się gorsza z sekundy na sekundę.
– Chodziło o zwykłą bitwę o tereny, teraz robi się to powoli personalne. – Syknęła patrząc Słowu prosto w oczy. To się nie może dobrze skończyć. Uśmiechnęła sie drapieżnie słysząc wyzwanie. Wreszcie powiedział coś, co nie sprawiało, że chciała sobie odgryźć uszy.
– Na to akurat chętnie przystanę. – O ile w dyskusji była porywcza, w walce starała się być dokładna. Kreatywna. I skuteczna. Zerknęła na Runę, ostatecznie to do niej chyba należał dobór przeciwników.
: 04 lis 2014, 20:38
autor: Jad Duszy
Obserwował tworzącą się dyskusję z rozbawieniem, chociaż gdy patrzył na Słowo prawdy w jego wzroku pojawiał się jeszcze inny, trudny do odgadnięcia błysk. Co oznaczał? Można to było różnie interpretować. Nie ruszał się z miejsca, ale gdy Słowo nieopatrznie zbliżył się za bardzo do jego córki – cóż, smok z Życia zrobił to świadomie, jednak nieopatrznie znalazł się zbyty blisko Jadu, a na dodatek odwrócił łeb jak głupiec, czerwonołuski Wojownik wykorzystał ta sytuację. Dwa szybkie, długie susy i już stał przy Wojowniku Życia. jeden ruch łapą i już jego pazury znalazły się przy łbie smoka. tak blisko jego oczu, ze delikatne poruszenie łbem w stronę ognistych spowodowałoby, iż końcówki pazurów wbiłyby się w oczy Prawdy.
– Zamiast Słowo Prawdy powinieneś nazwać się po prostu Błaznem – stwierdził z niewinnym uśmiechem, ale w jego ślepiach doszukać się można było pewnego ostrzeżenia. Cóż, jakby mało było pazurów przy oczach. Przez chwile patrzył na smoka z namysłem, po czym przeniósł wzrok na swoja łapę, jakby dopiero teraz zauważył, gdzie i w jakim położeniu się znalazła.
– Wybacz, chyba nieco mi zdrętwiała od słuchania waszych drętwych przemówień – wycedził z cynicznym uśmiechem, odsuwając nieco łapę i kręcąc nadgarstkiem na boki, jakby rzeczywiście jego kończyna zareagowała sama z siebie i nie miał nad nią kontroli. Przeniósł wzrok na pisklęta, na krótka chwilę.
– Niech patrzą i się uczą, nic ci do tego. Ale jesteś głupcem grożąc pisklętom Ognia, a potem włażąc w szyk przeciwnika i jeszcze na dodatek odwracając się od niebezpieczeństwa. Nie ma znaczenia, kto pierwszy, a kto drugi i czy w ogóle dotarł do czyjego obozu, Słowo Prawdy. nie pilnowaliście swojego terytorium. Smoki są drapieżnikami, jeśli o tym zapomniałeś. Gdy terytorium nie jest pilnowane każdy może na nie wejść i zgarnąć część dla siebie. Nie zapominaj, że taka jest natura drapieżników – zmrużył lekko oczy, a jego głos wprost ociekał jadowitą słodyczą.
– Ale rozczarowujesz mnie, robiąc z siebie ofiarę... Skoro taki jesteś chętny do walki, to czemu nie staniesz do walki ze mną, zamiast wyrażać chęć do walki z pisklęciem? – Zadrwił. A o dziwo mógł nawet przez moment wydawać się rozczarowany. A może po prostu był rozbawiony? Kto wie. Ale grożenie, że może sobie dowolnie skrzywdzić pisklę, gdyż może być małą Adeptką było wręcz żałosne.
: 04 lis 2014, 21:16
autor: Marmurowa Łuska.
A Era ze swojego miejsca przypatrywała się, i słuchała spokojnie uważnie całej dyskusji. Robiła się coraz bardziej zażarta. Tematem sporów zaczęło być jej pojawienie się tutaj. Nie czuła strachu, chęci powrotu, ani tym bardziej jakiegokolwiek poczucia winy. Najwyraźniej Ogniści wstawili, się za nią, była im wdzięczna. Choć domyślała się że mogli tak mówić tylko by nie zgadzać się ze Słowem "Prawdy".
Jakby nie było ten przerośnięty zarozumialec nie ma prawa tak zwracać się do Ognistych! Jednak jako pisklę nie miała zbyt dużo do powiedzenia. To jednak nie mogła się powstrzymać, nie będzie tak stać z boku!
Gdy nadażyła się okazja wystąpiła trochę naprzód. Poza zasięgiem Słowa, blisko swojego stada.
– Co cię to obchodzi że tu jestem? Czy złamałam jakieś prawo? Nie mam jednego księżyca! Bo chyba się o mnie nie martwisz? To tylko bezsensowne zarzucanie czegoś? A co? Myślisz że w walce przeszkodzę? Bitwę może sobie nawet cały Cień ogladać! – Może to i śmiałe słowa, ale tutaj, wśród Ognia, jej rodziny czuła się pewnie jak nigdy. I nienawidziła tego samca, jak nikogo innego! Śmiał grozić jej matce? I tak nie powiedziała wszystkiego co o nim myśli, a były to nazwy nie przystojące pisklęciu.
/Naomi: Ta kłótnia już zaczyna wyglądać nienaturalnie, paszczaki :P Poczekajcie, zaraz będę zakładać walki wojenne i będzie też tam temat fabularny do kłótni :)
: 04 lis 2014, 21:38
autor: Pryzmatyczna Łuska
Patrzyła tylko na Białego z podniesioną prawą ,,brwią". Z zadowoleniem oglądała reakcje Jadu.
– Biały, jakim prawem mówisz za całe stado? Nagle staleś się przywodcą, czy co? Probojesz zwalic winę na Ognistych, twierdząc tym samym że tylko my jesteśmy ofiarami. Ognisci w obozie Życia, Życie w obozie Ognia. A mowimy tu o sytuacji, o dziwnym zbiegu okoliczności, albo i całkowicie przemyślanej akcji, wchodzenia na cudze tereny. Przypadek? Nie sądzę. Tak jakby tylko smoki miały zapach. To jest wyzwanie wojenne a nie dyskusja, na temat tego czy innego zdarzenia. Na dodatek grozisz innym smokom, a potem się tego wypierasz. Więc weź się w końcu ogarnij. – powiedziala wypuszczając z pyska oblok zimnej pary. Nie broniła oczywicie Ognistych, ale to co mówi ten smok nie miało ani krztyny objektywizmu.
– Więc skończmy tą bezsensowno rozmowe i zacznijmy walk! – powiedziala na koniec i przygladala się to Runie to Złudzeniu.
/Naomi: Ta kłótnia już zaczyna wyglądać nienaturalnie, paszczaki. Poczekajcie, zaraz będę zakładać walki wojenne i będzie też tam temat fabularny do kłótni.
: 05 lis 2014, 17:58
autor: Administrator