Strona 4 z 32

: 03 lis 2014, 10:36
autor: Pani Wojny

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– A może po prostu coś ci uszkodziło też łeb, oprócz zadania innych ran – stwierdziła dobrodusznie Runa, uśmiechając się wesoło do Uśmiechu Cienia – Dziękuję za przybycie. Chciałam porozmawiać o pakcie, który proponowałeś jeszcze mojemu poprzednikowi – przekrzywiła łeb na bok, a na jej pysku pojawił się dość suchy uśmiech.
Czy Uśmiech w ogóle pamiętał o tym? Może zdarzyło się to tak dawno, że już nie był tym zainteresowany? Nigdy nie wiadomo.

: 08 lis 2014, 2:01
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca zachichotał gardłowo, kiedy usłyszał kolczastą odpowiedź Runy, a z otwartego pyska buchnęły czarne strugi dymu.
– Ranisz mnie tym oskarżeniem, Ognista Przywódczyni. Jeśli twoje słowa byłyby prawdą, musiałoby się nagle okazać, iż każdy zdrowy, normalnie myślący samiec na tych ziemiach ma uszkodzony łeb – rzekł z rozbawieniem, obserwując smoczycę uważnie. Pozwolił sobie usiąść leniwie, choć jego kolczasty ogon nadal rył w ziemi podczas leniwego wicia się. – Nie musisz mi dziękować, to dla mnie czysta przyjemność, zważywszy, z kim mogę rozmawiać – dodał, skinąwszy lekko rogatym łbem. Jego ślepia lśniły drapieżnie, nie spuszczał z Runy spojrzenia choćby na moment.
Mlasnął krótko z roztargnieniem, gdy usłyszał o pakcie.
– Czy naprawdę musimy od razu przechodzić do konkretów? O ileż przyjemniej byłoby porozmawiać niezobowiązująco. Trzeba czasami odpocząć od pracy – rzekł i wyszczerzył kły w krzywym uśmiechu.

: 08 lis 2014, 18:22
autor: Pani Wojny
– Nikt nie prawi mi komplementów żadnego rodzaju, nawet takich, które niekoniecznie są komplementami – mrugnęła do Uśmiechu Cienia wesoło – Dlatego musisz mi wybaczyć posądzenie cię o uszkodzenia łba.
Przez chwilę po prostu patrzyła na starszego samca, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając.
– Przewodzisz całkiem interesującym stadem, Cieniu – stwierdziła w końcu niezobowiązująco – Zastanawiam się, czy twe stado bierze swój temperament od ciebie, czy po prostu mieliście szczęście dobrać się wszyscy na podstawie podobieństw w charakterze.

: 10 lis 2014, 2:16
autor: Uśmiech Szydercy.
Szkarłatne ślepia czarnołuskiego samca powiększyły się lekko ze zdziwienia.
– Doprawdy? – mruknął warkliwie. Starał się zachowywać z pełnią kultury, ale jego głos przypominający warkot bestii i tak psuł to wrażenie. – Daruj więc me słowa, ale w takim razie musisz być otoczona przez głupców i ślepców – dodał i sapnął, jakby z politowaniem dla tych osobników, a z nozdrzy wydobył się czarny obłoczek dymu.
Pochylił lekko rogaty łeb ku Runie, co czynił zawsze, gdy z kimś rozmawiał, jak gdyby niedosłyszał, co było jedynie pozorami.
– Interesującym, pod jakim względem, Przywódczyni? – spytał, uśmiechając się z rozbawieniem. – Zapewniam, że mamy w Cieniu bardziej temperamentne osobniki ode nie – rzekł. W porównaniu z niektórymi, sam nie był wcale taki zły, jak wszyscy sądzą.

: 10 lis 2014, 18:22
autor: Pani Wojny
Zmrużyła ślepia, przyglądając się badawczo Uśmiechowi Cienia.
– Wszyscy jesteśmy smokami, a jednak według mnie twoje stado jest zupełnie inne niż moje – powiedziała łagodnie – Nie zrzuciłabym to jednak na kwestię temperamentu. Chociaż przyznaję, że mogę na ten temat posiadać za mało informacji by cokolwiek stwierdzić.
Naprawdę nie liczyła na tak długa rozmowę. Po księżycach czekania miała wrażenie, że załatwią wszystko krótką dyskusją i rozejdą się w swoje strony. Ale jednak!

: 15 lis 2014, 21:28
autor: Uśmiech Szydercy.
Być może Szyderca chciał miłą i przyjemną rozmową wynagrodzić smoczycy tak długi czas oczekiwania na jego stawienie się na rozmowę oraz pokazać, iż nie przyszedł tu tylko po to, by odbębnić formalności.
– Każde z obecnych tu stad mocno różni się od innych. Może faktycznie wyróżniamy się najbardziej, a to dlatego, że przybyliśmy z daleka stosunkowo niedawno, mając inne poglądy i tradycje – odparł mrukliwym, wibrującym tonem. Różnice na pierwszy rzut oka było widać chociażby po ich imionach.
– Mówiłem to już podczas swej niedawnej pogawędki z Jadem, ale powtórzę też Tobie, Przywódczyni. Życzę wam szybkiej i smacznej wygranej podczas walk – dodał, uśmiechając się drapieżnie. Tak, wiadomość o wojnie szybko dotarła do jego uszu. Zapewne cholernie im zazdrościł.

: 16 lis 2014, 16:39
autor: Pani Wojny
Zmrużyła ślepia, patrząc w jakiś punkt ponad łbem Uśmiechu Cienia.
-Dziękuję, przekażę twoje życzenia reszcie stada. Ze swojej strony mam nadzieję, że wkrótce nasze stada spotkają się na polu bitwy, czy to na jednej stronie czy na dwóch przeciwnych. – spojrzała na drugiego przywódcę i uśmiechnęła się wesoło – Ale kto wie co przyniesie los.
W końcu może okaże się, że przez kolejne długie księżyce nie wybuchnie żadna bitwa. A może Ogień będzie tak poharatany po walce z Życiem że nie będą najlepszym przeciwnikiem dla Cienia.

: 16 lis 2014, 17:50
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca widząc, że Runa patrzy gdzieś tam naokoło niego, uniósł łeb osadzony na długiej szyi tak, aby znaleźć się na linii jej wzroku. Uśmiechnął się psotnie, niczym małe pisklę.
– I to szczerze płynące z mojego nieistniejącego serca – rzekł żartobliwie, przykładając sobie teatralnie łapę do piersi, po czym odstawił ją na ziemię. Słysząc o wojnie, zmrużył szkarłatne ślepia. – Jest na to spora szansa... liczę jednak, że nie popsuje to stosunków między stadami... a Cień i tak ma najmniej terenów – rzekł samiec, wzruszając barkami. Cień był tak słaby i miał tak mało terenów, że walka najpewniej odbyłaby się dla samej walki i urozmaicenia nudnych, szarych dni.
– A pomijając te wszystkie formalne kwestie... co robisz w wolnym czasie, dla odprężenia? O ile w ogóle? – spytał mrukliwie z ciekawością.

: 18 lis 2014, 16:45
autor: Pani Wojny
– Wojny wzmacniają stado nawet jeśli przegra ono tereny. Poza tym jestem pewna, że Ogień będzie chętny na próbną bitwę. Niektórym adeptom przydałoby się uświadomić, że ich życie nie jest tak beztroskie i bezpieczne jak im się wydaje – wykrzywiła pysk z niesmakiem, rozmyślnie nie podając imion, ale bardzo dobrze wyrażając swoją dezaprobatę wobec takich osobników – W wolnym czasie... W wolnym czasie śpię – wzruszyła lekko ramionami – Czasami wędruję po Terenach Wspólnych w poszukiwaniu rozmówcy, ale częściej jestem na tyle zmęczona funkcją, że po prostu padam na pysk w legowisku – zmrużyła ślepia i spojrzała pytająco na Uśmiech – Czy w miarę jak się będę przyzwyczajać do rangi ciężar obowiązków okaże się lżejszy, czy nie mam co na to liczyć?

: 28 lis 2014, 23:30
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca przypatrywał się Runie niezwykle uważnie, można by wręcz rzec, iż namiętnie. Skinął powoli, acz stanowczo rogatym łbem.
– Powiadasz rację. Powiedziałbym wręcz, że przegrana wzmacnia je bardziej, niż zwycięstwo. Pokazuje bowiem słabości, których wcześniej się nie znało... a co z tym dalej zrobimy, zależy tylko od nas. Słabości mogą nas zniszczyć, ale znając je, możemy je też pokonać – wymruczał, co w sumie zaskoczyło też jego. Raczej nie był zbyt znany z filozoficznych tekstów. W końcu jest jedynie bezmyślną, szponiastą górą mięśni i kolców. I lepiej, by dla niektórych tak zostało. Zachichotał krótko.
– Spanie to również moje ulubione zajęcie. Spójrz ile mamy wspólnego. Moglibyśmy w sumie pospać sobie razem – rzekł zawadiacko i wyszczerzył kły żartobliwie. Przesunął ogonem po ziemi, zagarniając nim nieco ziemi. – Dla mnie obowiązki nigdy nie były ciężkie. Wszystko zależy od twojego podejścia. Nie traktuj wszystkiego poważnie i pozwól sobie na naturalizm i relaks... A przede wszystkim przyjmij, że jesteś tak samo omylna, jak pisklę czy adept w twym stadzie – rzekł, a właściwie poradził. Nigdy nie był szczególnie poważny, czy to na ceremoniach, czy spotkaniach z innymi Przywódcami, co w sumie ma miejsce teraz. Uwielbia lenić się, a gdy tego nie robi, to walczyć na arenie, często ryzykując swym życiem. Z pewnością nie należy do zbyt roztropnych, ale dzięki temu nie czuje na barkach ciężaru bycia Przywódcą, a mimo to Cień jest silny i zorganizowany. Najwyraźniej więc można sobie pozwolić na luźniejsze podejście. – Tutejsze smoki są zbyt poważne, Przywódca Życia ma ten sam problem. Skosztujcie trochę zabawy... gdybyś miała ochotę, polecam się – uśmiechnął się drapieżnie i podrapał szponami po barku.

: 28 gru 2014, 23:09
autor: Pani Wojny
Przekrzywiła łeb na bok.
– Zabawy, powiadasz – powiedziała w zamyśleniu – To co powiesz na propozycję bitwy o tereny między naszymi stadami, za kilka księżyców? – uśmiechnęła się szelmowsko, zastanawiając się jak starszy smok zareaguje na tę propozycję. Czy tak jak Złudzenie Życia zapluje się, deklarując Ogień pozbawionym honoru, i to pomimo kradzieży ziół, której towarzyszący zapach jasno wskazywał winnych – Oczywiście, musiałabym porozmawiać z moimi Ognistymi, ale nie wierzę by bardzo się wzbraniali przed walką. Przecież nikt nie chce, by jego jedynymi obowiązkami okazywały się patrole – wzruszyła lekko ramionami, i czekała wyczekująco na odpowiedź Uśmiechu Cienia.

: 29 gru 2014, 17:34
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca zaśmiał się gardłowo. Cóż.. nie do końca taką zabawę z Runą miał na myśli. Walka oczywiście była jedną z jego ulubionych rozrywek, jednak z tą smoczycą mógłby z chęcią porobić dużo więcej równie przyjemnych rzeczy.
– Z rozkoszą – oznajmił, mrużąc ślepia. Cień zawsze odpowie na propozycję walki ochoczo, choćby wróg miał znaczą przewagę siłową i liczebną. Każda walka jest dobra.
– Jednakże... chcę w takim wypadku walczyć z Jadem – oznajmił. O tak, nie podaruje sobie walki ze swoim... przyjacielem, nie bójmy się nazw. Z nikim nie walczy mu się lepiej. Oblizał lubieżnie pysk, na moment tracąc panowanie nad sobą.

: 29 gru 2014, 23:16
autor: Pani Wojny
Runa Ognia wzruszyła obojętnie ramionami.
– Ja nie mam nic przeciwko, a Jad Duszy raczej się ucieszy – uśmiechnęła się sucho – Ale do tego czasu, i po tym czasie, chciałabym podkreślić naszą chęć do sojuszu... Nawet jeśli Paktu już cię nie interesuje – jej uszy zadrgały lekko, jakby powstrzymywała jakąś emocję, albo opinię.
Przyglądała się Uśmiechowi Cienia spokojnie, badawczo.

: 31 gru 2014, 2:02
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca zamyślił się, opuszczając na moment spojrzenie na swe łapy, nie tracąc jednak przy tym czujności.
– Sojusz... jakie proponujesz warunki? – spytał, gotów przyjąć je lub odrzucić. – Ze swojej strony do standardowych założeń aliansu pragnąłbym dodać jedno. Mianowicie... Cień rządzi się specyficznymi zasadami, które tutejszym smokom mogą wydać się okrutne. Gdy skazuję kogoś na wygnanie, ma to być wygnanie daleko stąd. Nie chciałbym, aby Ogień przyjmował takie osobniki, bo minie się to z celem – dodał spokojnie i wypuścił czarny dymek z nozdrzy.

: 03 sty 2015, 13:47
autor: Pani Wojny
Przekrzywiła łeb na bok, przyglądając się Uśmiechowi z pewną sympatią.
– Wiele księżyców temu, kiedy Nieśmiertelny Ogień, dawna przywódczyni Ognia, wygnała smoka z mojego stada, ty go przyjąłeś do siebie – powiedziała, a w jej głosie bardzo wyraźnie było słychać rozbawienie.
Pamiętała te czasy jak przez mgłę, ale jednak takie zdarzenie miało miejsce. Czemu, skoro i tak Cień i sam Uśmiech Cienia uchodzili za bardzo groźnych, bardzo mrocznych, wzdragali się przed zabijaniem osobników wyrzucanych ze stada? Z wielkim wysiłkiem woli przemilczała jednak tę kwestię. Gdyby to powiedziała, raczej mogłaby się pożegnać z sojuszem.
– Przez wzgląd na to wydarzenie byłabym skłonna jedynie obiecać, że w każdej ewentualnej sytuacji wysłucham twojego uzasadnienia i je dogłębnie rozważę – zastrzygła uszami.
Pomińmy w ogóle fakt, że Runie nie mieściło się w głowie, że ktokolwiek chciałby zostać w Cieniu... Jak więc mogłaby odmówić schronienia wygnanym uciekinierom? No właśnie!
– Jeżeli ty skłonny będziesz zaakceptować taką wersję swojego warunku i obiecanie mi tego samego – popatrzyła na swój szaro-bury ogon, obklejony dodatkowo płatkami śniegu.
Jej uszy były jednak nadstawione na odpowiedź Uśmiechu Cienia.

: 03 sty 2015, 14:31
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca, słysząc argumentację Runy, uniósł powoli jeden łuk brwiowy w uprzejmym zdziwieniu, a jego uśmiech stał się pobłażliwy.
– Nieśmiertelny Ogień nie dała nam takiego warunku podczas zawierania sojuszu. A przyjęcie do Cienia Znamienia Chaosu ponaglone było przez waszych "bogów", jak również za porozumieniem z Nieśmiertelną – odpowiedział sucho, a dyplomatyczny ton był niwelowany przez zachrypnięty, gardłowy głos przypominający bestię jaką.
Skąd myśl, że Cień nie zabija wyrzutków? Wiele takich duszyczek ma już na swym koncie. Nie wszystkich jednak czeka jeden i ten sam wymiar kary, co zapewne nie byłoby takie trudne do pojęcia dla Runy.
Uśmiechnął się szerzej, ukazując czubki kłów i sapnął, wypuszczając z nozdrzy czarny obłok dymu.
– Nie. Będę skłonny zaakceptować jedynie taką wersję, o jakiej powiedziałem. Jak również obiecać to samo – odparł spokojnie. Ciekawe, co powiedziałaby Runa, gdyby się dowiedziała, że jeden z jej ogników rozważa dołączenie do cienistych.

: 06 sty 2015, 14:02
autor: Pani Wojny
Wydawała się lekko zdziwiona zachowaniem Uśmiechu Cienia. Nie słyszała, aby Ogień miał odrębne bóstwa niż reszta stad, ale z drugiej strony Cień był tak skryty że trudno było o nich powiedzieć coś konkretnego. Chociaż...Może Uśmiech upierał się na ciągłym podkreślaniu faktu, że Cień przybył skądś tutaj, na ciągłym podkreślaniu pochodzenia innego niż reszty... Ale wtedy byłoby to dziwne zachowanie. O ile dobrze Runę nauczono historii, Życie też było przybyszami. Spora część jej własnego stada przybyła spoza bariery.
Może Cień potrzebował takich wyróżnień, aby zachować integralność. Nie jej sprawa.
Zastrzygła uszami, powracając do teraźniejszości.
– Niech więc tak będzie. Przyjmuję warunek. Ale chciałabym cię prosić także o jeszcze jedną obietnicę. Tak długo, jak nasze stada będzie łączył sojusz, wasi uzdrowiciele nam nie odmówią swojej pomocy – przekrzywiła łeb na bok, ciekawa reakcji.
Miała swoje powody – wśród których nie najmniej ważnym był ten, że Słodycz Zbawienia miewała dziwaczne humory – ale na pewno nie miała ochoty ich podawać. W końcu to nie była dziwna obietnica. Na pewno mniej dziwna, niż to, czego zażądał od niej przywódca Cienia.

: 14 lut 2015, 14:02
autor: Azyl Zabłąkanych
Dostrzegając to miejsce z daleka, do razu zapałała do niego sympatią.
Młode drzewko, rosnące na środku, oczywiście w Porze Białej Ziemi straciło charakterystyczne dla siebie jasne listki, jednak wciąż miało w sobie coś, co uspokajało i wprawiło Jaźń w być może nieco melancholijny, ale szczęśliwy nastrój. Próbowała sobie wyobrazić to miejsce wiosną bądź latem, gdy nazwa tego terenu zyska sens i uśmiechnęła się delikatnie do siebie.
Spodobało jej się tutaj. Szklisty Zagajnik był jednym z najbezpieczniejszych terenów w Wolnych Stadach, co sprawiło, iż otaczała ją nieskazitelna cisza i błogi spokój. Przez otoczenie roślin delikatny, łagodny wiaterek tutaj nie docierał, dzięki czemu pomimo wszechobecnego białego puchu wydawało się być o wiele cieplej, niż normalnie. Wrażenie to potęgowały delikatne promienie słońca przebijające się przez korony drzew.
Przysiadła pod drzewkiem, przymykając ślepia. Wkrótce powinna zjawić się tu osoba, na którą czekała.

: 15 lut 2015, 13:32
autor: Zorza Północy
Kolejny raz samiczka udała się w swą małą podróż, do jednego z ulubionych zakątek. Szklisty Zagajnik ją fascynował, a przede wszystkim drzewa, jakie mogła tam znaleźć. Były niesamowite, w dużej mierze miały za sobą wiele księzyców, skrywały niezliczone tajemnice szeptane przez smocze egzystencje dawno już minięte. To było niesamowite, gdyby tylko się wysilić, szelest ich koron zdradziłby nie jeden sekret!
Ale nie tylko to ją wybawiło z legowiska, nie. Tym razem miała się spotkać ze swą małą, tymczasową uczennicą, która pragnęła zgłębić tajniki Maddary, a więc coś, co fascynowało młodą Czarodziejkę, czemu była oddana całą swą duszą.
W oddali dostrzegła białe drzewko, a w jego cieniu, pośród wszechobecnej bieli, brązu i szarości, znajdowała się ona, mała Ognista.
Ruszyła ku niej raźnym krokiem, przeskakując rozrosłe krzewy stające na jej drodze.
Co jakiś czas jednak się potykała przy akompaniamencie swojego smiechu, aż w końcu stanęła przed młodą i posłała jej ciepły uśmiech.
Miło widzieć mi cię ponownie, malutka – przysiadła jakiś ogon od niej, patrząc na nią błyszczącymi morskimi ślepkami,
Aby nie przedłużać. Powiedz mi, domyślasz się, jakie rodzaje obron i ataków rozróżniamy w Maddarze? – zagadnęła.

: 15 lut 2015, 15:55
autor: Azyl Zabłąkanych
Otworzyła błękitne ślepka, słysząc odległy śmiech i szelest piór, chrupot łap stawianych na śniegu. Czyżby się pojawiła? Zerknęła w daną stronę i dostrzegając znajomą sylwetkę, ucieszyła się. Ailla nie kazała długo na siebie czekać.
Skinęła jej łebkiem na powitanie.
Mi ciebie również, Ulotna – odpowiedziała łagodnie, a na jej pyszczku zagościł uśmiech.
Słysząc pytanie, zamilkła na dłuższą chwilę, zamyślona odwracając wzrok. Spoglądała na horyzont, niczym w jasnym, błękitnym niebie szukając odpowiedzi.
Wydaje mi się, że można podzielić je na wiele rodzajów – zaczęła ostrożnie, zerkając na czarodziejkę. – Poprzez podział na żywioły, aż po to, co mają spowodować. Pnącza unieruchomią przeciwnika, a ognista kula posłana w jego pierś wypali łuski. Tak samo z obroną – ktoś użyje zwyczajnej bariery, a inny uformuje twór, który w jakiś sposób będzie ingerował z magicznym atakiem. Na przykład wytworzy ostrza, które mają przeciąć linki obwiązujące łapy, płomienne koło mające roztopić lodowy kolec. – Nie była pewna, czy to miała na myśli Ailla, chociaż jako ktoś szkolący się na tę samą profesję, jaką miała jej nauczycielka powinna to wiedzieć. No cóż, nikt nie jest idealny, prawda?

: 15 lut 2015, 16:43
autor: Zorza Północy
Ailla uśmiechnęła się raz jeszcze, nieco szerzej, widząc łagodny uśmiech małej smoczycy. Dobrały się wyborowo, obie niewielkie, obie o łagodnym raczej usposobieniu, ale każdy powinien wiedzieć, że w tych niewielkich ciałach znajduje się wielki duch.
Przesunęła ogonem po podłożu, zgarniając hałdy białego puchu i ułożyła go przy przednich łapach, strzygąc uszami, aby przysłuchać się słowom młodej Adeptki.
Tak, jest to jeden z rodzajów walki. Żywioły, ale też są metody unieruchomienia, czy ogłuszenia, oślepienia przeciwnika. Tak, czy inaczej jest jeszcze jedna rzecz: – Czarodzieje walczą z dystansu, owszem, mogą tworzyć ataki bezpośrednio na ciele smoka, ale nie wewnątrz niego. A czemu? No właśnie, często o tym zapominamy. Smocze ciało chroni swoisty pancerz stworzony z energii, to tak, jakby nieświadoma ochrona własnego ciała. Dlatego cudza Maddara nie wedrze się do środka, chyba że... mamy kontakt fizyczny z takim smokiem. A i to nie zawsze. Ale Uzdrowiciele chociażby, aby uleczyć i odtworzyć uszkodzone narządy, tkanki i żyły, najpierw dotykają oponenta, a dopiero potem, przesyłają swą Maddare wgłąb jego ciała. Ich dotyk sprawia, że przerywają tą magiczną otoczkę i na kilka chwil mogą mieć dostęp do ciała pacjenta, mogą zrobić z nim, co zechcą. Tak, czy inaczej Maddara sama w sobie jest tylko i wyłącznie mocą twórczą, to my, jako istoty rozumne, nadajemy jej destruktywne właściwości. Co zaś się tyczy walki: nasze ataki i obrony mogą wyglądać dwojako, są tworzone bezpośrednio na ciele lub z dystansu – uśmiechnęła się leciutko, przekrzywiając smukły pysk na bok, tak iż ten ruch sprawił, że długa, gęsta morska grzywa rozsypała się na jej barku, a następnie zafalowałamuskając biały puch.
Naszą naukę przeprowadzimy w formie walki właśnie, w ten sposób nauczysz się atakować i bronić właściwie, mając nie wiele czasu na reakcję. Musisz nauczyć się badać wibracje Maddary, które zdradzają twory przeciwnika, a także działać intuicyjnie i zapobiegawczo. To co, gotowa? Wycisz się, skup na energii przepływającej przez swe ciało, odnajdź źródło i zaatakuj. Najpierw proste ataki i obrony, oparte na bazie żywiołów – poleciła swym melodyjnym, miękkim głosem.