Strona 4 z 38
: 08 paź 2014, 18:59
autor: Nathi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Westchnął.
– Widzisz, Czerwony Kolcu... Słowo klucz: nie wyglądasz. To główna wada naszego gatunku. Oceniacie mnie. Ty oceniasz mój wygląd. Inni oceniali moje zachowanie. Dobry, zły, silny, słaby... Jakie to ma znaczenie, gdy mam prawdziwą wizję idealnego świata? Co oznacza moje smocze ciało, gdy wiem co trzeba tu zmienić? Prawda, o której mówię... Czuję, co mam zrobić. Nawet nie czuję. Ja to skądś wiem. Wiem, że trzy oddzielne stada nie powinny istnieć. Będą toczyć wojny, spory w nieskończoność. Będą wahać się, czy są we właściwym stadzie, po właściwej stronie. Będą zadawać sobie pytania. Będą mieli takie same życia, jak setki, tysiące smoków przed nimi. Urodzą się i umrą nic nie wiedząc. Ograniczeni. Ja chcę pokazać wam świat. Stworzyć jedno stado, w którym brak będzie ograniczeń. Smoki martwią się o granice, przekraczanie ich. W moim świecie ich nie będzie. Nie będzie też bariery Naranlei. Świat nie kończy się wraz z nią, a my jesteśmy potężniejsi, niż myślimy – mówił powoli i spokojnie. Oglądał Czerwonego, chodząc nieśpiesznie wokół niego. Kątem oka spojrzał na horyzont. Gdzieś tam, daleko, zaczęło padać. Biały podejrzewał, że ciemne chmury i do nich wkrótce dojdą. Nie wyglądał na przejętego tym faktem.
– Jeden wielki naród jest dobrym pomysłem. Rada sześciu smoków – wręcz przeciwnie. Szczerze wątpię, by kiedykolwiek żyło jednocześnie aż sześć smoków, które bezwzględnie kierowałyby się tylko i wyłącznie dobrem stada. Trudno znaleźć choć jednego takiego smoka. Taka nasza natura. Zawsze czegoś będziemy pragnąć. Kamieni, władzy, samic. Każdy kolejny smok rządzący resztą będzie kulą u nogi każdego innego. Stado musi być jednym organizmem. Powiedz mi, co będzie działać najlepiej? Trzy organizmy o trzech mózgach, jak jest teraz? Jeden organizm o sześciu mózgach, czyli rozwiązanie, jakie proponujesz? Czy też jeden, idealny organizm o jednym, zdecydowanym mózgu, chcący dobrze dla całego układu? – spojrzał głęboko w ślepia adepta Ognia. Poczuł delikatne krople deszczu, odbijające się od jego ciemnych, śliskich łusek. Obrócił się nagle, patrząc na odbicie jego i Czerwonego w kałuży, której tafla była pofalowana przez wpadające w nią krople.
– Dzielimy skórę na niedźwiedziu. Nasz plan, jaki by nie był, zaczyna się tak samo. Jeśli wciąż masz wątpliwości, to poradzimy sobie z nimi z czasem. Szkól się. Wkrótce znów się spotkamy – zrobił kilka kroków do przodu, w kierunku terenów Życia.
– Mamy jeszcze coś ważnego do omówienia?
: 12 paź 2014, 10:02
autor: Czerwony Kolec
Czerwony zastanowił się nad słowami Białego, patrząc się nad nadciągające chmury. Taka rada mogłaby rzeczywiście kierować się tylko własnymi pragnieniami. Z drugiej strony można by było wybierać nową radę co kilka księżyców. Tylko komu będzie się chciało wybierać cały czas kogoś innego? To rozwiązanie może i miało swoje plusy, ale też minusy. Zaś jeden smok rządzący wszystkimi byłby całkiem prostym wyjściem. On też jednak miałby wady. Kto w końcu zagwarantuje, że on nie pragnie przede wszystkim kosztowności i samic? Adept spojrzał jeszcze raz na niepokojącą pogodę i powiedział:
– Masz rację, wybiegamy trochę za daleko. Co jeżeli jednak owy jeden, zdecydowany mózg także będzie pożądał przyjemności? Naturalnie, jeśli uda się nam doprowadzić ciebie na to stanowisko, nie wątpię w twoje dobre zamiary. Nie będziesz przecież żył wiecznie, następcy mogą być różni. Poza tym, na taką rolę pewnie wiele smoków będzie miało chęć i zapewne uciekną się do wielu nieczystych zagrywek, by osiągnąć swój cel. Proponuję jednak na razie się tym nie zajmować, teraz obchodzą nas bardziej zbliżone plany. Gdy osiągnę dorosłą rangę, spróbuję przenieść się do Cienia- Czerwony także postąpił nieznacznie w stronę swojego stada. Chciałby wreszcie coś przekąsić.
: 25 paź 2014, 13:49
autor: Tejfe
Tehanu przybyła w to piękne miejsce z powodu? Z powodu? A musi być jakiś powód? Po prostu chciała zwiedzić tereny Wolnych Stad. I tak lecąc trafiła tutaj. Podobało jej się to miejsce, było ciche, spokojne, a przede wszystkim piękne. Podeszła do stawu, który był niesamowity. Działał jak lusterko. Pierwszy raz w życiu, mogła tak dokładnie, tak blisko obejrzeć swoją twarz. Jest piękna, pomyślała, odgarniając łapą ważkę, która usiadła jej na nosie. To może być ostatnia ważka w tym roku... Przed zimą...– pomyślała. Udzielił jej się melancholijny nastrój.
Dodano: 2014-10-25, 13:49[/i] ]
Nikt nie przybył, a szkoda... Nie przejęła się jednak za bardzo. Niech Ci którzy tu przylecą, żałują, że nie poznali takiej smoczycy. Jak ona. Jeszcze raz spojrzała na szklany staw. Wzbiła się w powietrze i odleciała.
: 02 lis 2014, 18:01
autor: Spiżowa Łuska
Ostatni przypadek dał jej wiele do myślenia. Nie będę głucho słuchać rozkazów. Ta smoczyca nie jest nikim ważnym. I jest głupia. Mała buntowniczka hardo stwierdziła w swoim niewielkim pyszczku. Ale gdybym ją posłuchała utopiłabym się! Pomyślała. Struchlała nieco. Na siłę, ale jednak. Postarała się uspokoić. No już. Napomniała samą siebie. A potem dostrzegła błysk między drzewami. Podeszła tam i zobaczyła jezioro. Westchnęła głęboko i usiadła na zadzie. Owinęła czarnym ogonkiem swoje łapy i smętnie zwiesiła łepek.
: 03 lis 2014, 21:17
autor: Pasterz Kóz
Nagle wokół pisklaka owinął się czerwony ogon i uniósł nieco nad ziemię. Lekko ją obrócił, aż mogła w końcu dojrzeć swojego... porywacza?
-Co tutaj robisz sama? Wiesz, jak łatwo pisklaki mogą paść ofiarą jakiegoś drapieżnika albo nawet smoka? Nie mówiąc o nieszczęśliwych wypadkach?– spytał czerwonołuski, patrząc z góry swoimi całkowicie białymi ślepiami na Cienistą zawieszoną w powietrzu. Nie powinna się szlajać sama, o czym każdy powinien wiedzieć. Czyżby jej rodzic albo opiekun, nie interesował się nią? Było to karygodne! Tak kruche istoty, szybko odchodziły...
: 03 lis 2014, 21:51
autor: Spiżowa Łuska
Wyglądała na smutną. Po prostu smutną. Z nisko zawieszonymi ramionami skrzydeł, oczami obserwującymi taflę jeziora. Westchnęła. Nagle zobaczyła coś czerwonego i chciała uskoczyć, ale znalazła się w powietrzu. Pisnęła, a potem chciała krzyknąć, ale za nią odezwał się głos. Warknęła. Znowu mi grożą! Znowu! Znowu chcą utopić? Nie znam tego smoka! Jest czerwony! Zanim tamten by odwrócił Theakrę zobaczyłby ślad po ugryzieniu na jej karku. Niezbyt groźne, ale miękkie, pisklęce łuski zdołały się odkształcić w miejscach, które potrzebowałby niemal dorosły już smok, by tak rozstawić swoje ząbki. Jest straszny! Szepnęła sobie w duchu, jego puste, białe oczy. Trzymał ją, a ona wiła się i wykręcała, wykręcała i wiła cichutko powarkując. Była przestraszona. Przed chwilą próbowali ją ugryźć i utopić, a teraz została unieruchomiona! No, ale nie można było powiedzieć, że była całkiem bezbronna. Cechowały ją całkiem długie kiełki, które z całej siły zatopiła w ogonie łowcy. Odruch kazałby raczej strząsnąć ją z ogona.
A wtedy ona postąpi kilka kroków do tyłu, żeby z całkowicie racjonalnym strachem skulić ogon, grzbiet i szyję. Jej oddech był szybki. Przeraził ją! Nie chciała umrzeć! Nie chcę umrzeć! Cień zapewniał pewną szkołę przetrwania. Myślała, że tu będzie cicho, jak nad stawem Aterala. Ale nie. Powinnam wrócić do papy! Nagle poczuła się zrezygnowana i zrozpaczona. Papa nie zaakceptowałby mojego tchórzostwa, tego, że w ogóle uciekałam, ani tego, że dałam się ugryźć. Tylko chciałam, żeby mógł być ze mnie dumny! Jestem bezwartościową, nieumiejętną samicą... Pisklęciem... Nic nie mogę zrobić dla papy...
: 04 lis 2014, 22:37
autor: Pasterz Kóz
Jego uwadze nie umknęły ślady ugryzień. Może wynik jakiejś zabawy pisklaków albo małej bójki? Gdy ugryzła go w ogon, nie przejął się tym bardzo. Miewał już rany, choć nigdy bardzo poważne. Ten ból po prostu wchłaniał, akceptował go, ale i tak ją odstawił na ziemię. Usiadł sobie na ziemi i owinął łapy ogonem, jak gdyby nigdy nic. Zauważył jej zdenerwowanie, strach oraz smutek. Może nieco przesadził, ale jej reakcja też była przesadzona. To bardziej jako nauczka na przyszłość.
-Umiesz mówić?– spytał. Wystawił w jej kierunku jęzor, a potem delikatnie postukał w niego swoim pazurem. Mogło to wyglądać komicznie, ale miało oznaczać, że miał na myśli sposób komunikacji, jeśliby nie zrozumiała słów. Gestykulacja była przecież podstawą każdej rasy, mowa zawsze dopiero później się wykształcała.
: 04 lis 2014, 23:05
autor: Spiżowa Łuska
Ostatnio trochę za dużo przeszła jak na jej mały, pisklęcy łepek. Była, spójrzmy prawdzie w oczy, po prostu delikatna. I strachliwa. Cała Thea. Ślady na jej karku raczej też jasno zasugerowałyby, że nie mogło to być pisklę. Za duży pysk. Z pewnością to zapamięta. Była panikarą, ale przynajmniej... cichą. Starała się taka być. Trochę szerzej otworzyła oczy, gdy po krótkim pytaniu on próbował przekazać jej jakiś gest. To gestu nie zrozumiała. – Umiem. – Odpowiedziała krótko. Nadal się kuliła, nadal patrzała bystrymi oczami, zdenerwowana. Za dużo ostatnio miała nerwów. Zaczynała czuć, że każdy nią sobie pomiata jak się im podoba, a ona nic nie może z tym zrobić. Gryziona, szturchana, pomiatana. Tylko papa był wobec niej w porządku i kilka obcych spoza Cienia, ale tylko Cień się dla niej liczył. Grzeszna była jednym źródłem problemu, drugim, większym, jej brat. Ten na każdym kroku sprawiał, że stawała się niepewniejsza, bardziej bojaźliwa i wszędzie szukała czegoś, co może ją skrzywdzić. No, a papie by w życiu nic nie ujawniła. Nie szukałaby pomocy. Chciała być silna. Pokazać nie tylko innym, ale i sobie, że jest silna. Ach, tak naprawdę miała nadzieję, że papa kiedyś ją o to zapyta.
: 04 lis 2014, 23:22
autor: Pasterz Kóz
-Jestem Bezchmurne Niebo- powiedział, dotykając swojej klatki piersiowej ostrym pazurem. Potem wskazał nim ją. -A Ty? No i czemu jesteś sama?– spytał. Uśmiechnął się do niej lekko, licząc na to, że jakoś ją do siebie przekona. Czasami potrafił się dogadać z pisklakami, były one dla niego jak wyzwanie. Ciężej bowiem przejrzeć umysł kogoś młodego, kto jest nie miał doświadczenia i miał całkowicie inne myślenie, niż osoby bardzo dobrze znanej oraz dorosłej. Te młode smoki miały inny pogląd na świat, a z wiekiem zmieniał się on coraz bardziej. I to było złe. Wtedy łatwo oddziaływało się na niego i każde wydarzenie, każda osoba mogły wpłynąć na przestrzeganie rzeczywistości. A tak, będąc młodym i nieskażonym, widziało się wszystko w ciekawszych barwach. No chyba, że już na początku poznawało się trudy życia, ale gdyby rozwodzić się nad każdym przypadkiem, spędziłby na tym sporo czasu.
: 04 lis 2014, 23:38
autor: Spiżowa Łuska
A jaka była Thea? Świat się jej zawalił, Brat ją prześladował, dominująca wielkością nad pisklęciem samica próbowała ją utopić. Spojrzała trochę niechętnie na czerwonego. Jakiś czas temu sporo mniej jadła, co widać było trochę po jej bokach czy szyi, jeżeli jej skrzydła akurat nie zasłaniały tego pierwszego. Ale zdarzają się i drobniejsze pisklęta. Kiedy wskazał na siebie, sięgnęła do swoich zasad dobrego wychowania i chciała już odpowiedzieć, ale Bezchmurny zadał jeszcze jedno pytanie. – Theakra. – Powiedziała cicho na pierwsze, mrukliwym tonem, z niesłyszalnym "h". Westchnęła i opuściła wzrok, trochę zaczęła drżeć, ale zaraz to ustało. I skąd oni biorą te pytania? Wyglądała na zniechęconą wobec odpowiedzi. – Po prostu... – Zamruczała cicho jak mogąc unikając odpowiedzi. Nie miała pojęcia co powiedzieć, a całej swojej historii opowiadała nie będzie. Najwyraźniej jednak poczuła się trochę pewniej, bo poza kuleniem się zwinęła ogon przed łapy.
: 05 lis 2014, 18:14
autor: Pasterz Kóz
-Miło mi Cię poznać Theakro- powiedział z łagodnym uśmiechem. -Nie musisz mówić. Może wezwać Twojego rodzica, żeby Cię stąd zabrał? Musiałbyś mi tylko powiedzieć jak ma na imię- zaoferował, dalej szczerząc kły. Nie liczył na to, że jakoś specjalnie zaskarbi sobie jej przychylność, ale wyglądało na to, że już nie obawiała się go aż tak jak na początku. Może to podniesienie jej, białe ślepia, przewaga fizyczna, zapach innego stada oraz bycie nieznajomym, tak ją przerażało? Nie wspominając o tym, że mogła mieć jakieś doświadczenie w kontaktach z innymi smokami i Ci niekoniecznie musieli być mili. Z resztą, nie zdziwiłby się. Różnie to bywa.
: 05 lis 2014, 18:44
autor: Spiżowa Łuska
Przestawała tak się bać. Raczej nie przywykła do podobnych żartów czy pouczeń. Parę razy wyszła z obozu, ale nie miała takich niespodzianek. A w domu jakoś jej nie wychodziło. Kiedy zaoferował taką pomoc tylko pokręciła energicznie łbem i posmutniała wyraźnie. Z pewnością nie chcę teraz wracać do stada. – Chcę zostać. – Mruknęła cicho wbijając wzrok w ziemię pod jego łapami. Mam nadzieję, że mnie nie przepędzi. A może? Co to było? Zastanowiła się. Ten cichy odgłos w jej głowie sprawiający, że tylko bardziej znów zaczęła się bać. Zrobiła dość ponurą minę. – Mógłby pan powiedzieć mi, jak się pływa? – Zapytała cicho, lekko uniosła wzrok, może też w jej błękitnych oczach pojawiła się nadzieja. Ostatnio jej zdecydowanie nie poszło, ale nie powiedziałaby tego. Nic by nie powiedziała, gdyby nie musiała. A dotychczas nie musiała.
: 06 lis 2014, 18:06
autor: Pasterz Kóz
-No to zostań, skoro tak chcesz- stwierdził. -Pływać? Nie wolisz sama się przekonać, zamiast poznać jedynie teorię? Tylko, dlaczego pływanie? Jak myślisz, do czego Ci się przyda?– spytał. Najwidoczniej to przypadkowe spotkanie zakończy się nauczaniem. Nie odmówi jednak nauki Cienistej, bo wydawała mu się smutna i ponura, a ta nadzieja w oczach wręcz całkowicie rozpuściła jego opory do nauczania. A z resztą, co mu tam. To długo nie potrwa.
: 06 lis 2014, 19:49
autor: Spiżowa Łuska
Tak się cieszę! Uśmiechnęła się blado, kiedy Bezchmurny stwierdził, że wcale nie ma zamiaru jej stąd przepędzać. Robisz sobie złudne nadzieje. Za chwilę~ Potrząsnęła gwałtownie łbem, speszona. Z trudem dosłyszała pytanie, jakie wypowiedział czerwonołuski. Po co...? Właśnie, po co? Musiała chwilę pomyśleć, najprostsza odpowiedź chyba jest najlepsza, ta, która objawia się zaraz po usłyszeniu zdania. – Gdybym wpadała do wody myślę, że powinnam umieć stworzyć sytuację, która by mi nie zagroziła. – Powiedziała trochę rozkojarzona. Spojrzała speszona na nauczyciela. Przecież nie powiem mu, że chcę po prostu być dobra we wszystkim. A ostatnio jedna smoczyca już próbowała... cię utopić! Haha! Zacisnęła szczęki. – Żebym mogła sobie poradzić gdybym wpadła do wody i mogła pokazać innym... że umiem. – Trochę zacięła się przy ostatnim, zrobiła się lekko zdeterminowana. Pomyślała o swoim bracie. Spojrzała w oczy Bezchmurnego znowu się pesząc i zwieszając ramiona skrzydeł. Z drugiej strony gdybym umiała pływać, a nawet nurkować, to może to byłby całkiem dobry środek ucieczki?
: 07 lis 2014, 19:11
autor: Pasterz Kóz
-Między innymi. Przydaje się nam do pokonywania terenów drogą wodną. Nie przebiegniemy po wodzie, a może się zdarzyć, że nie będziemy w stanie lecieć z powodu jakiejś rany czy coś. Poza tym, będziemy mogli się schować pod nią, gdybyśmy sobie nie dawali rady z jakimś drapieżnikiem latającym. No i dla przyjemności- stwierdził z uśmiechem. -Wejdź do jeziora po szyje i pospaceruj trochę, aby się oswoić do oporu jaki powoduje ciecz oraz do samej temperatury. Później odbij się od dna z łap i zacznij nimi machać tak, jakbyś kopała ziemie. Ruchy te mają być energiczne i rytmiczne. Wypinaj cały czas zad ku gorze, a kręgosłup trzymaj prosto. Skrzydła przyciśnięte do ciała, chyba że będziesz się bał, wtedy je możesz rozłożyć i łatwiej będzie ci się utrzymać na powierzchni. Ogon jest twoim sterem, utrzymuje twoja równowagę, pamiętaj o tym. Łapy maja zagarniać wodę pod ciebie, w ten sposób zaczniesz unosić się na wodzie, potem przejdziemy do pływania do przód.
: 07 lis 2014, 20:19
autor: Spiżowa Łuska
/Od jutra do wtorku mnie nie ma, jakby cu
Mała zapamiętała dokładnie słowa czerwonego. Czy w praktyce będzie jednak okazja, żeby wykorzystać wszystkie te możliwości? Latanie jest cudowne. Posłuchała jeszcze instrukcji. Mówi zupełnie inaczej niż ta nadęta samica. Podeszła do wody i zanurzyła dwie przednie łapki. I mnie nie pogania. Czuję się bezpieczniej. Mruknęła w swojej głowie i powoli weszła trochę głębiej. Zimna woda zaczęła ją pochłaniać. Coraz bliżej i bliżej... Potrząsnęła łbem i spojrzała na rozmąconą taflę. Ta sięgała już jej piersi. Złożyła skrzydła, ale po chwili je rozłożyła. Jeżeli mam być nie atakowana od góry czy dołu, to chyba tak jest bezpieczniej. Błony położyły się prosto na wodzie, a ona odepchnęła się od dna. Położyła ogon na wodzie unosząc zad, by było to możliwe, łeb wysoko nad wodę. I zaczęła machać łapkami. Były to koliste ruchy, nieco owalne w górę i w dół. Palce jej łap przylegały do siebie i tworzyły miseczki. Zdążyła to wypróbować trochę wcześniej. Lepiej jest zrobić coś krok po kroku niż od razu żądać niemożliwego. Pomyślała nieco ze smutkiem. A jednak była dużo bardziej ożywiona niż przed chwilą. Może był to wpływ zimnej wody? Ogon zachowywała prosty, niezbyt spięty, żeby był gibki w razie, gdyby miała wykonać jakiś zwrot.
: 08 lis 2014, 19:02
autor: Pasterz Kóz
//Szkoda :P
-Świetnie. No to teraz pływanie do przodu. Wystarczy, że oprócz zagarniania wody pod siebie zaczniesz również za siebie. By się z kolei zatrzymać wystarczy, gdy z powrotem zaczniesz zbierać ją tylko w ten sposób, by się unosić. Ciężko się rozpędzić przez opór, więc nie potrzebne jest jakieś specjalne hamowanie. Pamiętaj o ogonie, który pełni role steru, zatem powinien być utrzymywany prosto, a jeśli zbytnio nie będzie się odchylać nadal możesz sobie nim pomagać. Próbuj- polecił. W razie czego, był gotowy ratować Cienistą przed utopieniem się. Jeszcze nikt z uczących się nie umarł pod jego okiem, więc nie zamierzał tego zmieniać.
: 12 lis 2014, 21:36
autor: Spiżowa Łuska
/Sem! Nie chce mi się pisać xD
Pokiwała łebkiem na znak, że rozumie. Utrzymywała skrzydła na powierzchni wody bojąc się ewentualnych podtopień, ale starała się zachować wszelki spokój. Szkoda, że jej to nie do końca wychodziło. Chciałaby, by to skończyło się jak najszybciej. Nie przepadała za wodą i źle się czuła. Źle w duchu. Dlatego nie idzie mi tak dobrze. Wymruczała sobie. Zawszsze byłaśś taką miernotą. Coś jej szepnęło w głowie aż się jej zakręciło w środku. – Jak się nurkuje? Czy wystarczy, że utrzymam się pod wodą bez oddechu? Utrzymam się gdy będę zagarniać wodę w górę? – Zapytała jakby zbita z tropu, oderwana od rzeczywistości. Nieobecna. Zaraz potem zaczęła zagarniać łapkami wodę do tyłu, za siebie, ale pod kątem. Nie musiała się spieszyć. Ale chciałabym coś wypróbować. Mam nadzieję, że On nie będzie zły. Palce miała ugięte w "łódeczki", którymi zagarniała wodę nie tyle co za siebie, ale też pod siebie, jakby brodziła opadając na tors. Zaczęła to korygować. Jej ogon zaczął się nieco wężowo poruszać, ale nie uginał się znacząco. Przednimi łapami trochę bardziej zaczęła zagarniać w dół, a tylnymi, silnymi, w tył. Ale nieznacznie, by nie zepsuć kombinacji. Z ostatnim lepiej się pohamuję. Miała jeszcze jeden pomysł, ale ten użyje może później.
: 13 lis 2014, 22:15
autor: Pasterz Kóz
//O to tak jak mi... Wszędzie xD
-Hm, tak. Jeśli przestaniemy pływać to pójdziemy na dno jak kamień, a machając łapami, ale jeśli będziemy machać łapami pod siebie to zdołamy wypłynąć lub też utrzymać się na określonej wysokości pod wodą- stwierdził. Nie skomentował pomysłu Cienistej, zatem musiał go aprobować. Albo nie zauważył, co było jednak wątpliwe. -Skręcanie. Musisz wygiąć ciało w łuk oraz ogon w tym samym kierunku jakim chcesz zmierzać. Oprócz tego, łapami zgarniasz wodę skosem na bok odwrotnie do skrętu. Dla praktyki spróbuj wykonać ósemkę- polecił.
: 14 lis 2014, 10:45
autor: Spiżowa Łuska
Jej łapy poruszały się nieustannie. Wyciszyła swoje myśli. Zagarniała wodę pod i za siebie. Ogon przestał drgać, wygięła go w łuk jak tułów i zaczęła zagarniać wodę w bok przekręcając tułów niezgodnie do strony jego przekrzywienia. Odbiła w lewo dość mocno. Skrzydła na wodzie, łeb wyżej. Ogon niezatopiony. Zatoczyła okrąg i płynnie się wyprostowała do poprzedniej pozycji. Od razu przeszła do kolejnego etapu figury. "Wywaliła" łapy w lewo, a całą widoczną część ciaĺa w prawo tam też patrząc. Nadal zagarniała wodę pod siebie, za siebie i odpychała się w prawo. To był łagodny skręt i większe koło owej figury. Kiedy zakończyła była niemal prostopadła do brzegu. Zaczęła zagarniać wodę tylko pod siebie stając w miejscu.
– Chcę spróbować zanurkować! – Zadeklarowała nagle. Może lubiła samowolki? Pewnie tak. Myślała, że może sobie na to pozwolić. Jaka sssamowolka! Zignorowała to. Chciała pozbyć się tego czegoś. Czuła się przez to otumaniona. Podkuliła łapy i trzepnęła w dół jakby chciała skoczyć. I w końcu wykorzystała skrzydła! Wykorzystując mocną błonę uderzyła w dół. Głęboki wdech. Rozległ się plusk, a ona pyskiem rozcięła taflę wody. Uniosła skrzydła w górę zagarniając wodę. Z łatwością znalayła się na dnie. Wysunęła skrzydła płasko do przodu by bez oporu i machnęła za siebie podkulając łapy. To jak lot, ale powietrze zagarnia się w dół, a wodę w górę. Stwierdziła. Poczuła parcie na klatkę piersiową. Wypuściła powietrze i zgarnęła wodę w dół. Po chwili gwałtownie się wynurzyła i nagle odetchnęła kładąc skrzydła na wodzie. Poczuła się rześko. Pomogła sobie łapami. – Mogę wyjść? – Zapytała lekko drżąc. Rześko, ale zimno. Często mrugała. Jakby tamten się zgodził ta wyjdzie i otrzepie się jak otrzepują się psy.
: 14 lis 2014, 20:03
autor: Pasterz Kóz
-Musisz uważać. Błony skrzydeł mimo wszystko są delikatne i lepiej ich nie nadwyrężać. Niby Uzdrowiciel załata, śmiejąc się przy opowieści jak to nurkując zrobiłaś sobie krzywdę, ale ja bym wolał nie ryzykować. Ale już możesz wyjść, to tyle- stwierdził, tym samym kończąc naukę. -Chcesz, żebym Cię osuszył i ogrzał za pomocą magii?– spytał uprzejmie. Dla niego to była drobnostka, a dla Cienistej zimno mogło być dokuczliwe. Czasami magia bywała nieoceniona i nawet Wojownicy, którzy tak jej nie cierpieli, musieli to przyznać, choćby w duchu.
//Raport – Pływanie I