Strona 4 z 35

: 22 gru 2014, 14:48
autor: Dwuznaczna Aluzja

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Smoczyca spojrzała w górę, jakby błagała bogów o litość.
– Jeśli atakiem na Ciebie miałaby być przykładowo świetlista opaska, mająca pojawić się na Twoich ślepiach i wypalić je, to jak się obronisz? Nie stworzysz tarczy czy bariery, bo atak ma się pojawić bezpośrednio na Tobie – syknęła zirytowana. To ostatni smok z Życia, jakiego uczy, na świętego Immanora! Po co ma uczyć wroga? Członków wrogiego stada, którzy byli dla niej niczym innym jak przeciwnikiem? Nie wiadomo jak dla innych cienistych, ale ona nie tolerowała życiowych. Miała ku temu pewne powody.
Nie zwróciła uwagi na jego spojrzenie, miała to gdzieś. Albo się skupi na nauce, albo niech szuka innego nauczyciela, najlepiej ze swojego stada, a nie zawraca jej łeb w czasie, gdy mogła robić coś innego.
Na przykład spać.

: 22 gru 2014, 18:48
autor: Niebieski Kolec
Udało mi się ją ziirotować co chyba nie było moim zamiarem. Chyba... Jednak wbrew pozorem posiadałem wiedzę. ~ Taki atak nie mógłby mieć miejsca, ponieważ każdy smok na barierę z maddary, który go chroni przed atakami bezpośrednio na ciele.~ Powiedziałem i owinąłem łapy ogonem czekając aż moja " cierpliwa" nauczycielka coś powie.

: 23 gru 2014, 10:36
autor: Dwuznaczna Aluzja
Wojowniczka uśmiechnęła się drapieżnie. Wreszcie młodzik się wykazał wiedzą, mimo iż starała się odwlec od poprawnej odpowiedzi.
– Bingo – mruknęła. Nie zamierzała dawać jednak samcowi forów. Nic nie mówiąc wyobraziła sobie atak. Najpierw coś prostego, a więc kula ognia. Miała średnicę czterech szponów, więc była spora. Miała twardość zwykłego kamienia, ale była doskonale wyszlifowana, a z każdej jej strony skakały języki parzącego ognia, dwukrotnie bardziej niebezpiecznego od typowego, jakim potrafiły przykładowo ziać smoki. Atak pojawił się ogon nad łbem adepta, i miała z impetem w nią uderzyć, powodując rozległe oparzenia. Przynajmniej tak by było w czasie prawdziwej walki, teraz wystarczyło by samiec się prawidłowo obronił. Nawet gdyby coś nie wyszło, samica zatrzymałaby swój atak... Teoretycznie.

: 23 gru 2014, 12:28
autor: Niebieski Kolec
Cóż... Dziwnie się czułem ucząc się od kogoś ode mnie młodszego, a przynajmniej Aluzja wyglądała na młodsza. Jednak moje rozmyślania przerwało dziwne uczucie. Słyszałem kiedyś, że smoki potrafią wyczuwać maddarę. Czyżby to było to? Na mój łeb leciała kula ognia, więc szybko musiałem obmyśleć obronę. Pomyślałem, że nad swoim łbem stworze kamienną tarcze twardą jak diament i grubą na jakieś dwa, trzy szpony. Powinno wystarczyć, więc wystarczyło tylko tchnąć maddarę w twór i czekać na efekty.

: 23 gru 2014, 12:39
autor: Dwuznaczna Aluzja


Dobrze, że smoczyca w porę zlikwidowała swój atak, bo o mały włos a Zapomniany miałby czarny, spalony doszczętnie łeb. Mógł poczuć gorący podmuch, jednak nic więcej, bo Aluzja mimo wszystko zdołała unicestwić kulę ognia. Obrona Zapomnianego bowiem pojawiła się, zamigotała niepewnie i zniknęła, odsłaniając go na atak. Warknęła zirytowana.
– Szczegóły. Za mało szczegółów miał twór. W jakiej odległości od łba miał się pojawić? Jak dokładnie miał wyglądać i przede wszystkim jakie miał mieć działanie? – syknęła. Będą działać aż do oporu. Znowu ogon od jego łba pojawiła się ta sama, identyczna kula ognia. Niech próbuje dalej, dopóki się nie uda nie przejdą do kolejnego etapu nauki.

: 23 gru 2014, 12:52
autor: Niebieski Kolec
Cóż nauka to ciąg prób i błędów, a więc nie rozumiałem zbytnio złości Aluzji. Jej wypowiedź skwitowałem tylko potwierdzającym skinieniem łba. Cóż atak się powtórzył, a ja mogłem teraz na spokojnie obmyśleć sposób obrony. Po raz kolejny wyobraziłem sobie tarcze. Była owalna zasłaniająca mój łeb i pół łapy długości wokół niego. Miała być zrobiona z czystego diamentu i miała zachować też jego właściwości. Jej grubość miała być równa dwóch szponów. Miała zatrzymać kulę i rozprowadzić po sobie ciepło, a później zniknąć. Teraz wystarczyło tylko tchnąć maddarę w twór i czekać na efekty.

: 23 gru 2014, 13:17
autor: Dwuznaczna Aluzja
Kula ognia uderzyła w tarczę, rozpryskując się po niej. Po chwili znikła, nie wyrządzając adeptowi żadnej szkody. Samica skinęła łbem, jednak nie okazując aprobaty. Nigdy tego nie robiła.
Nic nie powiedziała, tylko stworzyła kolejny atak przed którym smok musiał się obronić. Był to stożek o ostrym zakończeniu – czyli kolec prościej mówiąc. Zrobiony z diamentu, o ostrym końcu. Miał długość dwóch szponów i był dość wąski. Twardy i wytrzymały, miał pojawić się pół ogona od klatki piersiowej adeptka i uderzyć w nią, wbijając się i zostawiając głęboką dziurę w jego ciele. Tchnęła w to maddarę, ale nie mówiła nic o ataku. Niech się sam domyśli, nic mu nie zaszkodzi. Poza tym każdy smok powinien umieć wyczuwać maddarę.

: 23 gru 2014, 13:31
autor: Niebieski Kolec
Nie okazałem jakoś specjalnie że cieszę się z obrony. Tylko lekko uśmiechnąłem się pod nosem jednak po chwili znów musiałem mieć się na baczności, ponieważ został na mnie przypuszczony kolejny atak. Znów wyobraziłem sobie tarcze. Tym razem była ona jednak kwadratowa... zasłaniająca większą część przodu mojego ciała. Po raz kolejny miała być zrobiona z diamentu i miała też mieć jego właściwości. Jej grubość miała być równa czterem szponom i pojawia się miała jakaś łapę ode mnie gdyby na wszelki wypadek została przebita. Po raz kolejny zaczerpnąłem maddary ze źródła i urzeczywistniłem swój twór.

: 23 gru 2014, 13:48
autor: Dwuznaczna Aluzja
Diamentowy kolec zderzył się z obroną Zapomnianego, wywołując tym samym nieprzyjemny zgrzyt. Po chwili zniknął.
– Powtarzasz się. Spróbuj wymyślić coś innego niż tarcza – mruknęła tylko. Jak na razie szło mu całkiem nieźle, chociaż bez rewelacji. Nie mniej jednak to tylko podstawy, więc nie powinno się wymagać nie wiadomo czego.
Kolejnym natarciem okazały się być pnącza. Żeby sobie nie utrudniać, wojowniczka skorzystała z korzeni pobliskiego drzewa. Były wytrzymałe i twarde, barwy szaro-brązowej. Ich jedynym zadaniem było unieruchomienie samca – miały owinąć się wokół jego wszystkich czterech łap i przytrzymać. Nie trzeba było mówić, że miały wystrzelić z ziemi tuż pod samcem, prawda?

: 23 gru 2014, 14:04
autor: Niebieski Kolec
Cóż... Jak na razie szło mi dobrze, ale też chciałem spróbować czegoś nowego. Przy kolejnym ataku miałem już do tego okazję. Tylko jak obronić się przed pnączami, które są tuż obok... Wyobraziłem sobie, że łuskę od mojego ciała jest cienka błona, która przy każdym dotknięciu miała porażać bardzo wysokim napięciem. Miała być elastyczna, czarnego koloru. Wyobraziłem sobie, że będzie przewiewna tak bym mógł spokojnie oddychać. Po tej " burzy mózgów" tchnąłem maddarę w twór i zacząłem czekać na efekt.

: 23 gru 2014, 14:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
No i Zapomniany popełnił koszmarny błąd. Mógł poczuć na swoim ciele potworne szczypanie i ból, i smoczyca musiała sobie wyobrazić potężny podmuch wiatru który zdmuchnął porażającą prądem błonę. Warknęła. Błona bowiem pojawiła się bezpośrednio na jego ciele, a nie łuskę przed nim, jak oczekiwał.
– Miała razić prądem przy dotknięciu, ale zapomniałeś dodać jej właściwość, żebyś nie raził tym cholerstwem samego siebie – powiedziała zirytowana. Atak pojawił się znowu, smoczyca nie zamierzała dawać smokowi wytchnienia. Identyczne pnącza wystrzeliły z ziemi chcąc unieruchomić samca. Musiał wymyślić coś, co nie spowoduje obrażeń u jego samego. Wojowniczka chciała już iść, ale dopóki samiec nie wykona zadania prawidłowo, to będą tutaj siedzieć, chyba że sam zdecyduje iż chce już iść nie kończąc nauki.


: 23 gru 2014, 14:25
autor: Niebieski Kolec
Cóż... Nie pierwszy raz już dostałem po łbie więc zbytnio się tym nie przejąłem. Musiałem spróbować jeszcze raz. Tym razem szpon od mojego ciała miała się pojawić po raz kolejny cienka żółta błona, która miała przysmarzać wszystko od zewnętrznej strony mojego ciała, a od wewnątrz miała dawać przyjemny chłód. Tylko czy tym razem nie dostanę w łeb...

: 23 gru 2014, 14:39
autor: Dwuznaczna Aluzja
Samica obserwowała efekty. Naprawdę? Miała wrażenie, że mówi do ściany. Nie wytrzymała i pochyliła się, by uderzyć samca w łeb. Nie specjalnie mocno, ale wyczuwalnie. Może coś mu się tam poukłada. Samica znowu musiała zniwelować swój atak, bowiem obrona po raz kolejny zawiodła, a właściwie zupełnie się nie pojawiła.
– Słuchaj co mówię. Szczegóły. Nie ustaliłeś dokładnie, czy błona ma pokryć całe Twoje ciało, czy tylko łapy czy nie wiadomo jeszcze co. Skup się – syknęła, wracając na swoje poprzednie miejsce i odgarniając ogonem kolejną porcję nieprzyjemnego, zimnego śniegu. Po raz trzeci atak pojawił się i wystrzelił ku samcowi. Jak to mówią – do trzech razy sztuka. Pytanie tylko czy samiec się wreszcie wysili, czy znowu o czymś zapomni lub zrobi się, samemu siebie raniąc.

: 23 gru 2014, 18:02
autor: Niebieski Kolec
Cóż... Osfoiłem się z tym, że w końcu dostanę po łbie. Gdy to się stało tylko lekko się uśmiechnąłem. Cóż... Praktyka czyni mistrza więc po prostu spróbuje jeszcze raz. Wyobraziłem sobie błone pokrywającą całe moje ciało i odsunięte od niego na jakiś szpon. Bariera miała przepuszczać powietrze, ale nic poza tym. Miała być przezroczysta i elastyczna. Nie mogła ograniczać ruchów. W moją stronę miało iść lekko ciepłe powietrze, a w drugą stronę miało być gorąco jak w ogniu. Po takim obmyśleniu obrony tchnąłem maddarę w twór i czekałem na efekty.

: 23 gru 2014, 18:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
Wreszcie. Obrona się powiodła. Z powodu dużej temperatury pnącza błyskawicznie uschły, stając się absolutnie niezdatne do ataku. Zniknęły, bowiem smoczyca wymazała atak ze swojego umysłu. Kiwnęła lekko łbem, wzdychając ciężko.
– Rada na przyszłość. Kiedy bronisz się przed czymś, to nie zużywał bezsensownie maddary na tworzenie błony okrywającej całe ciało. Atak miał obejmować łapy, więc wystarczyło tworzyć obronę tylko na nich. To tyle – odparła ochryple, po czym wstała, otrzepała się i kilkoma silnymi machnięciami skrzydeł wzbiła w powietrze, po chwili znikając na horyzoncie. Kierowała się w stronę obozu Cienia. Miała dość smoków błagających o nauki. Czas na odpoczynek i robienie tego co przyjemne.
Spanie.


: 23 gru 2014, 18:42
autor: Niebieski Kolec
Obrona udana... Koniec. Lekko się uśmiechnąłem do cienistej i zacząłem iść do własnego obozu. ~ Żegnaj...~ Powiedziałem i kilka kroków dalej przystanąłem i zacząłem patrzeć w niebo. Nie wiem ile dokładnie tam siedziałem, ale trochę czasu to trwało. Później powoli zacząłem iść do obozu. Szkoda, że nie mogłem lecieć... Te rany.

: 24 lut 2015, 19:40
autor: Tejfe
Samica leciała popędzaną dziką nienawiścią i chorym szaleństwem. Jej skrzydła gwałtownie uderzały w powietrze, z całą siłą jaką miała, tworząc potężny przepływ energii. Była zrozpaczona. Velum się od niej odwróciła. Zapomniany również i chyba Ailla też. A to wszystko przez niego! A może przeze mnie?– Nie, nie, nie! To nie jej wina. Powiedziała to co myśli i tyle. Nie będzie kłamać. Jak nie chcą jej tutaj to odejdzie. Samica zaczęła pikować w dół, porywczy wiatr smagał jej łuski, a ona powoli słaniała się ku dołowi. Wreszcie wylądowała. Gniew jaki czuła przerodził się w smutek. Położyła się na pagórku i zaczęła szlochać. Tak bardzo potrzebowała kogoś, kto powie "Ja jestem po Twojej stronie, nie smuć się", kogoś kto chociaż by ją pocieszył. Ale nie miała co liczyć na swoich bliskich... Ale zaraz. Na ceremonii Iskra powiedziała, że przyjdzie na jej wezwanie. Czy zrobi to też teraz? Jeżeli się zjawi, adeptka postanowiła sobie, że nie będzie mówić o Złudzeniu jeśli ta nie poprosi. Jej nie chciała zrazić. Po mimo wszystkich przeciwnościach, była jej matką, a ona ją kochała. W tej chwili potrzebowała kogoś kto ją przytuli, a więc wysłała mentalną wiadomość Iskrze z prośbą o przybycie.

: 24 lut 2015, 21:50
autor: Iskra Nadziei
Siedziała i wylegiwała się w grocie mącąc jedną z kałuż powstałych przez jeden z wodospadów. Nie mogła się pozbierać po tym długim śnie i następstwach jego. Nie potrafiła od nowa odnaleźć swojego miejsca. Często wieczorami wychodziła na długie spacery, by trochę pomyśleć i ułożyć we łbie jakiś plan działania, jakiś cel, do którego miała dążyć. Wszystko wydawało się takie błahe, jedyne co ją motywowało była rodzina. Zastępstwa zrzekła się przez problemy, nawet nie wiedziała czy ktoś o tym wiedział. Nie widziała sensu w poświęcaniu się tak bardzo dla stada. Może była już zmęczona tym pilnowaniem, a może nigdy się nie nadawała na tą funkcje. Jednak kiedy usłyszała mentalną wiadomość od córki, od razu wstała i czym prędzej czmychnęła w stronę Dzikiej Puszczy. Poczuła się potrzebna, poczuła że ktoś ją potrzebuje, może tylko do rozmowy, ale dla niej znaczyło to bardzo wiele. Tym bardziej że to była już dorosła smoczyca, która nie potrzebowała zbytnio matki. Już z oddali zobaczyła znaną jej sylwetkę. Wylądowała ryjąc w ziemi pazurami tuż obok Hipnotyzującej. Potem żwawym chodem podeszła do adeptki i mocno ją przytuliła, otulając ją skrzydłami.
-Witaj córuś. -powiedziała ciepłym głosem z lekkim uśmiechem. Kiedy smok jest potrzebny dostaje tak dużą dawkę energii, że potrafiłby przenosić góry.

: 25 lut 2015, 14:55
autor: Tejfe
Przyleciała. Wiedziała, że chociaż ona jedna jej nie porzuci. Że będzie, być może jedyną, ale nigdy jej nie pozostawi samej. Jej obecność sprawiła, że poczuła się kochana. Chciana. Podniosła łeb do góry, czując jak matka okrywa ją swym pięknym, dużym skrzydłem. Podziwiała je. Samica spojrzała na Iskrę swymi wielkimi, kryształowymi ślepiami, drżąc z przejęcia. Widząc jej pysk, rozpłakała się na nowo. Przeźroczyste łzy okalały jej poliki, a oczy powoli przybierały czerwony odcień. Tehanu nic nie mówiła. Nic kompletnie. Nie była w stanie. Słowa nie chciały jej wyjść przez gardło. Chyba była zbyt emocjonalna, niedojrzała psychicznie. Często gdy coś nie szło po jej myśli, zalewała się morzem łez. Niczym nieporadne pisklę, którym czasami była. Hipnotyzująca z ogromnym uczuciem wtuliła się w Nadzieję... Nadzieja, tak ona jej była teraz najbardziej potrzebna.

: 26 lut 2015, 16:47
autor: Iskra Nadziei
Dla niej poleciałaby nawet za granice i jeszcze dalej. Tak jak dla każdego z jej bliskich. Wtulała się w córkę, lekko ją głaskając. Nie musiały nic mówić. Liczyły się gesty. Wytarła jej łzy, tak by nie pozwolić nowym przybyć. Nie chciała by płakała. Wolała jak jej bliscy są szczęśliwi i uśmiechnięci. To był lek na wszelkie zmartwienia. Liznęła ją lekko po czubku łba, jak liże wszystkie swoje pisklaki. To taki gest troski. Ona na zawsze będzie jej pisklakiem, nawet gdyby już miała własne dzieci. Tak to już jej, w ślepiach rodziców zawsze zostaniemy małymi bezbronnymi pisklakami. Nawet jak będziemy już dorośli, to zawsze możemy przybiec każdą sprawą do opiekunów. Tak już jest i tak pozostanie. Tuliła córkę w ciszy, pozwalając tym samym jej się uspokoić. Nie zamierzała ją pośpieszać, mieli czas, mieli mnóstwo czasu.

: 26 lut 2015, 16:57
autor: Tejfe
Uczucie jakim darzyła ją Iskra było dla niej lekiem na każde zło. Łzy powoli wysychały, a nowe mimo starań Tehanu nie pojawiały się. Była jej za to naprawdę wdzięczna. –Dziękuje, że przyszłaś.– powiedziała, kiedy trochę się uspokoiła. Nie puszczała jednak matki. Cały czas obejmowała ją łapami, schroniona pod jej skrzydłem. Czułą się bezpieczna. –Zawsze będziesz mnie kochać?– spytała podnosząc łeb do góry. Patrzyła jej w oczy. Była ciekawa odpowiedzi, nawet jeśli poniekąd ją znała. Czekając na słowa matki, na słowa nadziei, zaczęła sobie przypominać chwile kiedy byłą małym pisklakiem. Kiedy dopiero się wykluła. Szkoda, że te dni nie wrócą...