Strona 4 z 35
: 17 sie 2014, 9:47
autor: Jad Duszy
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Obserwował, jak Arktyczny ustawia swoje ciało w pozycji gotowości. Nie zrobił większych błędów, może poza jednym.
–
Pamiętaj, żeby opuszczając głowę nie odsłaniać karku – powiedział do Adepta. To była ta jedna rzecz, o której zapomniał Arktyczny. Dobrze, to przejdą do praktyki, znudziło mu się całe to mówienie.
–
Trening przeprowadzimy w formie walki. Ty atakujesz mnie, ja się bronię, atakuję ciebie i tak dalej. Obserwuj, co robię uważnie i najlepiej to zapamiętaj – powiedział do Adepta. odsunął się kilka kroków w tył i sam przyjął pozycje gotowości. Obserwował każdy ruch Arktycznemu, dając mu znać, by zaczynał jako pierwszy.
: 17 sie 2014, 21:26
autor: Arktyczny Kolec
No i gdyby doszło do walki miałby niemały problem w postaci szczęk innego smoka na karku, wyrwaną tchawicę lub krwawienie w wyniku przecięcia arterii. Po zwróceniu uwagi natychmiast się poprawił, opuścił głowę odpowiednio nisko by osłonić przednią cześć szyi, ale także tak by nie odsłonić karku. W końcu praktyka, skinął łbem na znak zrozumienia. Bardzo był ciekaw jak wygląda sparing. Nieco go zdziwiło, że będzie walczył z mentorem. Sądził, że zrobi jakąś kolejną iluzję z jakimś smokiem. Nie zamierzał jednak narzekać. Liczył tylko, że oni on ani nauczyciel nie posuną się za daleko.
Przynajmniej nie oskarży mnie, ze się nie staram – pomyślał i po chwili dodał tym razem na głos – No to... – nim dokończył zdanie zaszarżował na Zatrutego, kierując swe rogi wprost na jego łeb. Dobrze pamiętał słowa zatrutego by skupił się na atakach siłowych w razie uderzenia dokończył – ... Jedziemy!
Gdyby jednak umknął to by natychmiast się odwrócił, natychmiast przyjmując obronna pozycję. Gotów na zablokowanie ciosu. Czy te pierwsze teoretyczne lekcje pomogą mu w praktyce?
: 18 sie 2014, 11:14
autor: Jad Duszy
Cóż, tworzenie iluzji, gdy sam mógłby się trochę zabawić, nawet w walce sparingowej? nigdy. tym bardziej, ze za magia nie przepadał i używał jej tylko wtedy, gdy nie było innego sposobu. Uważnie obserwował Arktycznego, a gdy ten zaszarżował najzwyczajniej w świecie odskoczył w bok. Jego ruch mógł się wydawać wręcz leniwy, ale był wykonany tak szybko i płynnie, że Arktyczny nie miał szans go trafić.
– Opuszczając głowę, by zaatakować rogami szarżujesz na oślep. nie jesteś w stanie zobaczyć przeciwnika, a ponadto taka pozycja jest raczej niewygodna i daje przeciwnikowi idealny widok na podstawę twojej czaszki... A to łatwy cel, jeśli chce się skręcić przeciwnikowi kręgosłup – powiedział do Adepta.
Sam nie ruszał się z miejsca, poza obróceniem się w kierunku smoka. Zionął w kierunku jego głowy wąskim, ale niezwykle długim strumieniem ognia. Płomienie wycelowane były prosto w nos Arktycznego, więc lepiej byłoby uniknąć trafienia.
: 19 sie 2014, 2:45
autor: Arktyczny Kolec
Szczerze mówiąc Arktyczny sądził, że ma małe szanse na trafienie. Spodziewał się, że nie poczuje oporu przy uderzeniu. Byłby mile zaskoczony gdyby mu wyszło. Równie bardzo jak szybko i z jaką łatwością Zatruty umknął przed jego rogami. Choć może i dobrze. Co to za walka, która by się rozstrzygała po pierwszym uderzeniu. Przyjął do wiadomości słowa mentora. Przy następnej walce będzie musiał uważać w trakcie wykonywania tego ruchu i wykorzystać go w innych warunkach bojowych. Przyszła kolej na ruch mentora. Zauważył jak jęzor ognia wydobywający się z paszczy smoka. Mózg Kolca pracował na pełnych obrotach, czas jakby zwolnił czas. Miał opracowane 3 opcje. Pierwsza to blok, ale to raczej kiepski pomysł bo przez to by sfajczył łuski. Mógłby także skontrować swoim zionięciem, ale nie wiedział jak to by wyszło, 3 opcja to unik, choć jak zauważył nauczyciel powinien polegać na sile. Tu po opracowaniu, opcji zdecydował się na ostatnią. Jęzor był wąski, wiec odległość przy szybkości nie powinien być problemem. Gdy tylko to wykona. Zamierzał znowu zaatakować tym razem skoczył naprzód dodatkowo, zamachnął się skrzydłami by nabrać wysokości i prędkości. W trakcie manewru zaciągał przednią łapę do tyłu by się sierpowym ruchem zamachną się na nos mistrza. po udanym lub nieudanym ataku zamierzał odskoczyć by być gotowym na kolejny ruch mistrza.
: 19 sie 2014, 10:47
autor: Jad Duszy
Ale jak uniknął? Odskoczył tył, w bok? gdzie, jak daleko, jak szybko? A może się odturlał? Smok nie zrobił nic. może i zanalizował wszystko poprawnie, ale samo wykonanie było żałosne – o ile o jakimkolwiek wykonaniu można było mówić. Zdecydował się na unik, to niech go wykona. Szczęściem dla smoka ogień nie był zbyt rozległy, wiec ledwie osmalił łuski na jego nosie – Zatruty specjalnie nie ział mocno, by w razie takiej sytuacji nie zranić Adepta.
– Przyłóż się, a nie stój jak słup soli. Analiza sytuacji bez wykonania akcji nie zda ci się na nic – rzucił w kierunku Adepta.Przy ataku tak samo – zamachnął się,a le czym? Atakował pazurami, wykonując cięcie, czy może raczej zamierzał uderzyć łapą? Arktyczny najwyraźniej się nie zdecydował, w związku z tym jego atak nie doszedł nawet do celu, a Zatruty nie musiał nic robić.
– Mniej się skup na odskakiwaniu po akcji, a bardziej na ataku. W walce nie będziesz miał czasu na odskok po zadaniu ciosu – powiedział do smoka.
//to tak – opisuj swoje akcje dokładnie, bo aktualnie nie wykonałeś żadnej obrony, a atak nie został poprawnie opisany, więc Mg nawet by ci nie rzucał na akcję. I nie pisz, ze po tym odskakujesz, bo MG co to policzy jako dwie akcje – a tego nie możesz zrobić, więc nawet gdybyś dobrze opisał atak, MG i tak dałby ci porażkę bez rzutów
: 21 sie 2014, 3:04
autor: Arktyczny Kolec
Niestety Arktyczny, wciąż popełniał klasyczny błąd. Analizował sytuacje w momencie kiedy powinien działać. Boleśnie zdał sobie sprawę gdy ogień osmolił mu nos. Aż zasyczał z bólu. Z atakiem podobnie, znów za dużo analizy, a za mało czasu. Ani razu nie dotknął swego mistrza. W normalnej walce nie miał by szans na zadanie ciosu. To go bardzo denerwowało. Jednak nie okazał tego. Umiał tłumić emocje, uważał je za słabość, które przesłaniają mu widok na sytuacje.
Czystość umysłu przed nierozważną akcją – powtórzył sobie w myślach
Cała ta Analiza nie była jednak całkowicie zła w momencie odskoku wymyślił kilka akcji i by pokazać, że zrozumiał uwagi nauczyciele natychmiast przeszedł do działania. Zgodnie z regułami walki teraz jego kolej na atak. Tym razem zaskoczy. Wpadł na pomysł by użyć ziania. Kolejny z ataków siłowych tym razem używanych z dystansu. Jednak w momencie brania wdechu może być problem. To dałoby czas na zrobienie obrony. Tu znów przydał Analityczny sposób myślenia. Gdy już to szybko ułożył wykonał akcje. Zrobił krok do przodu taki szybki jakby wyglądał na szarżę. W tym samym momencie wziął wdech i zionął. Z jego pyska wyleciała biała para, która zamrażała wszystko co dotknie. Kolejna cecha po jego wpół górskim ojcu. Strumień mienił się jak kryształ gdy promienie Słońca na niego padały. Postarał się zionąć wystarczająco mocno by Lód dotknął celu. Uważnie obserwował akcję, gotów na swoją obronę, którą wykona równie poprawnie (albo i lepiej), co swój atak
//Sorki, ale jakby nie patrzeć mój pierwszy opis walki. dobrze, że teraz się dowiaduje a nie w trakcie prawdziwej//
: 21 sie 2014, 10:35
autor: Jad Duszy
//właśnie po to napisałam:)
Tym razem atak wyprowadzony przez Arktycznego nie miał większych wad – ale i nie był całkowicie poprawny, na co za chwile zwróci smokiowi uwagę. Na razie jednak musiał się obronić i zrobił to w prosty sposób – zionął ogniem w lód smoka. Nie w Arktycznego, a jedynie w jego atak tak, by oba strumienie – lodu i ognia się zneutralizowały wzajemnie, nie czynią szkody ani jednemu, ani drugiemu.
– Musisz wycelować w coś konkretnego, nie ziej na oślep, tylko wybierz jakąś część ciała przeciwnika. podobnie nie próbuj bronić się lodem przeciwko lodowi... Ale przeciwko ogniowi już możesz – powiedział do Adepta.
Sam doskoczył do niego, frontalnie, celując pazurami prawej przedniej łapy w oczy smoka – tak więc atak wykonany wysoko, poziome cięcie szponów przez oboje oczu smoka. Jak teraz sobie poradzi z obroną?
: 22 sie 2014, 3:18
autor: Arktyczny Kolec
Wystarczy drobna korekta działań i już jest lepiej. Może nie wyszło idealnie, bo wciąż nie trafił w Zatrutego, wnioskując po wyparowanym strumieniu lodu. Przynajmniej coś zrobił, a nie stał i rozmyślał nad atakiem. Kolec zamierza kontynuować takie działanie. Co więcej to go bardziej zmotywowało, zamierzał wykonać taki atak, który w końcu trafi w Zatruty płomień. W trakcie ziania, przyszło mu do głowy by w coś wycelować, jednak, to już było po fakcie. Niemniej uwaga nauczyciela była przydatna. Umiejętnie połączył praktykę z teorią w trakcie walki. Tuz po tej uwadze, nadeszła tura nauczyciela. Szybko wydedukował atak, który szedł w czuły punkt. Miał tylko kilka sekund na wykonanie poprawnej obrony. Czas znów zwolnił w niebieskich oczach Arktycznego. Tym razem wykona Kontratak. Znal ryzyko wykonania tego, ale lepsze mniejsze obrażenia, które sam zrobisz niż gdyby miał to zrobić przeciwnik. Zamierzał zagryźć łapę, która się do niego zbliżała, zupełnie jak pies, który chce odebrać coś co mu brutalnie zabrało. Skoro mentor tak chętnie podsuwał łapę tak blisko pyska, nie zamierzał się sprzeciwiać. Musiał tylko wyczekać na odpowiedni moment by był dostatecznie blisko, dodatkowy plus to fakt, że łeb miał mniejsza odległość do pokonania i co za tym szło? Krótszy czas na wykonanie ruchu. Gdy tylko nadszedł moment, adept uniósł łeb, otworzył paszczę błysnął swymi kłami, wyprostował szyję, by pochwycić kończynę atakującego. By natychmiast zatrzasnąć je jak pułapkę. Gdy tylko zaciśnie na nim swe kły nie zamierza puścić. Chyba, że za cenę zdartych łusek i ran szarpanych. A nawet jeśli nie zmierzał robić sobie ran. To Arktyczny chętnie by wykonał to zadanie za niego. Tylko czy to był na pewno dobry pomysł?
: 22 sie 2014, 10:40
autor: Jad Duszy
Zatrzymał łapę przed oczami Adepta, które w przeciwnym wypadku zostałyby wydrapane i zabrał łapę tak szybko, ze szczeki smoka zacisnęły się na powietrzu. Ale to nie był koniec. Szybkim ruchem złapał Adepta za pysk, zamykając na nim łapę i uniemożliwiając mu otworzenie pyska, a potem przycisnął jego głowę do ziemi, nie wypuszczając pyska.
– Serio, kontratak, gdy masz się bronić? – Syknął cicho, a w jego głosie zabrzmiała irytacja. – nie wykonałeś jeszcze ani jednak poprawnej obrony, a chcesz atakować? Zostałbyś ślepy do końca życia, bo ode mnie nie dostałbyś nawet kamyczka dla Erycala, żebyś zapłacił za swoja głupotę. Co chciałeś osiągnąć? Stracić oczy w zamian za co? Niewielkie, łatwe do wyleczenia obrażenia przeciwnika? Myśl – warknął. Błędy błędami, ale nie tak kategoryczne. Zwłaszcza, gdy mówił wyraźnie, ze nie walczą, a UCZĄ SIĘ ATAKU I OBRONY. Jeśli Arktyczny chce tracić oczy, to niech to robi w walce, a nie w czasie nauki podstaw. Puścił w końcu pysk smoka, pozwalając mu tym samym unieść łeb z ziemi. Niezły z niego będzie wojownik, serio – nie potrafił się bronic ani poprawnie ocenić, kiedy można kontratakować, a kiedy nie.
– Wykonaj jedną, jedyną obronę poprawnie – warknął do smoka i ponownie zionął w jego głowę strumieniem ognia – z bardzo bliskiej odległości. Chyba stracił cierpliwość.
: 24 sie 2014, 0:29
autor: Arktyczny Kolec
Niestety nic nie wyszło zgodnie z planem Adepta. Zatruty natychmiast zatrzymał łapę tuż przy oczach młodego. Zdołał jedynie chapnąć powietrze. Frustracja smoka w tym momencie wzrosła. Ciągle mu nie wychodziło
Co ja robię nie tak pomyślał i tuż po tm jak to pomyślał, nagle mentor chwycił go za pysk, tak, że nie mógł całkowicie nic zrobić i rzucił nim o ziemię. Ten ruch całkowicie zaskoczył Arktycznego, co niby w t en sposób chce zademonstrować. Jedynie co usłyszał to to jak kiepsko mu idzie. To cały czas dźwięczało mu w głowie. Aż w końcu coś w nim pękło. Całe to opanowanie i brak emocji zniknęło. Poczuł jak całe ciało go płonie. Sięgało od głowy przez serce po ogon. Ta emocja cały czas rosła i odebrało mu chłodnej oceny sytuacji. Gdy tylko Zatruty go puścił. Błyskawicznie dźwignął swój łeb i ustawił się odpowiedniej pozycji. Z pewnym wyjątkiem jego wzrok był inny. Oczy lśniły mocniej, można było dostrzec w nim ogień, zwężone źrenice i wzrok kompletnie inny. Zupełnie jakby chciał zabić nim samym. Kły złowrogo błysnęły z towarzyszącym mu warkotem. Arktyczny poczuł w nim narastający gniew. Coś co odebrało mu chłodną ocenę sytuacji. Przestał w ogóle się zastanawiać nad tym co robi. musiał natychmiast coś zrobić by to wszystko wylądować. Więc jak tylko zobaczył jak leci w niego strumień ognia. Szybko wziął wdech i błyskawicznie zionął swoim mocnym strumieniem lodu. Tym razem dokładnie wycelował w strumień. Gdy tylko te strumienie się zniwelują ruszył do ataku. Musiał po prostu zaatakować. Czuł to. Był zdeterminowany i złość mu wcale nie mijała ani malała. Był tylko jeden sposób by to minęło. Z rykiem podbiegł i wystawił swe szpony z prawej łapy. Zamierzał zrobić poziome cięcie w poprzek szyi mentora. Chciał skuteczny i konkretny atak to sam się o niego prosił.
: 24 sie 2014, 11:13
autor: Jad Duszy
Złote ślepia Zatrutego rozbłysły rozbawieniem, a na jego pysku pojawił się drapieżny uśmiech. Zauważył oczywiście zmianę w spojrzeniu smoka. Co ciekawsze również to, jak się teraz zachowywał Arktyczny różniło się od poprzedniego postępowania Adepta. I była to zmiana na lepsze, co okazało się po tym, jak smok się obronił. natychmiast również przeszedł do ataku, co przypadło Zatrutemu do gustu – póki co atak wychodził Adeptowi lepiej niż obrona. Najwidoczniej jednak Arktyczny stracił umiejętność oceny sytuacji.
– Nie trać głowy – powiedział do smoka, odskakując w tył, poza zasięg pazurów Adepta. W walce trzeba było trochę myśleć, nie można było polegać na samym instynkcie. tylko czy słowa Zatrutego dotrą do Adepta? Jeśli nie... Cóż, trzeba będzie mu to pokazać w inny sposób.
Na razie jednak korzystając z tego, ze smok jest blisko, Zatruty wyprowadził cios ogonem. obrócił się na łapach, celując ogonem w szczękę smoka. Cios miał uderzyć w nią od dołu, odrzucając łeb Adepta do tyłu.
: 26 sie 2014, 1:07
autor: Arktyczny Kolec
Obrana wyszła Młodemu perfekcyjnie. Jednak w obecnym stanie to go w ogóle nie obchodziło. Głównie dla niego liczyło się wyprowadzenie udanego ciosu. Gdy tylko ogień i lód wyparował z pola widzenia, to już widział jak jego pazury tną łuski Zatrutego. Niestety jego wyobrażenia nie dokonały się w prawdziwym życiu. Odskok mistrza skomentował jedynie krótkim warknięciem. Chciał wyprowadzić kolejny atak i zmusić mentora do obrony. Wszystko byle tylko wyżyć się. By pozostał w tym stanie gdyby nie głos słowa
"Nie trać głowy". To lekko ocuciło Kolca. Złość mu nie minęła, ale za to nie oślepiła go by ocenić sytuacje. Do tego w odpowiedniej chwili. Zobaczył jak Zatruty się odwraca do niego tyłem. Arktyczny doskonale wiedział co szykuje Zatruty. Atak ogonem, bo chyba nie zamierzał odwrócić się i powiedzieć, "Hej atakuj mnie od tyłu śmiało". Arktyczny miał sporo czasu na wypracowanie uniku i co więcej na wykonanie go. Powtórzył tym sposobem ruch Zatrutego odskoczył w tył pomagając przy tym swoim skrzydłom by zwiększyć odległość by umknąć przed ciosem podbródkowym. W czasie wykonania tego manewru coś sobie przypomniał z lekcji
"Również ogon, bo trudno go obronić" – Mam cię! – pomyślał. Znów tuż po wykonaniu obrony, wykonał podobny manewr tyle, że do przodu. W czasie skoku, specyficznie ustawił łapy. Swoją Lewą łapą zamierzał chwycić ogon od góry i go przyszpilić do ziemi. Wiedział, że nim się odwróci to zdąży tego dokonać. W trakcie gdy w prawej wystawił pazury i zamierzał dokonać Cięcia idącego od od boku wzdłuż ogona. Nawet gdyby w trakcie tego manewru nie wyszło mu cięcie to i tak miałby przewagę bo by przytrzymał ogon i mógłby później go obrać zupełnie jak skórkę banana. Może dzięki temu w końce jego gniew minie.
: 26 sie 2014, 9:46
autor: Jad Duszy
Ale Arktycznemu nie udało się złapać ogona Zatrutego – w końcu odskoczył poza jego zasięg, a tym samym ogon smoka znajdował się poza zasięgiem łap Adepta. Zanim ten doskoczył, Zatruty już zabrał swój ogon w bok, a w jego ślepiach pojawiło się rozbawienie.
– Nieźle – stwierdził z drapieżnym uśmiechem. – Chcesz walczyć dalej? – Zapytał. nazwał to walką, gdyż teraz bardziej przypominało to walkę niż naukę. nie miał nic przeciwko temu, by poćwiczyć jeszcze z Arktycznym. Wciąż w pozycji gotowości, nie spuszczając ślepi z samca oczekiwał na jego odpowiedź – słowna lub fizyczną. teraz, gdy Arktyczny zaczął sobie radzić stało się to znacznie bardziej ciekawe.
//raport Atak i obrona I
: 28 sie 2014, 1:16
autor: Arktyczny Kolec
Po tym zwinnym ruchu ze strony Zatrutego, łapy młodego mocno zaryły w ziemię. Wkurzył się, ale przynajmniej to uderzenie nieco wyładowało większą ilość złości, która się w nim nagromadziła. Co dodatkowo bardziej oczyściło mu umysł. Dziwnie to było, ale poczuł się świetnie. Walka mu dobrze szła, sądząc po reakcji przywódcy. Czuł, że mógłby to robić dla innych, dla tych kogo by musiał bronić. Zwłaszcza moment, w którym mu wychodziło, mimo emocji, które okazywał z rezerwą. Czuł, zmęczenie, ale i satysfakcje. Dyszał głośno, poczuł jak jego ciało piekło i jak serce mu waliło by utrzymać odpowiednia ilość energii w jego mięśniach. Na pytanie mówił z przerwami na wzięcie oddechu
Dzięki... Chwila... przerwy... i możemy... kontynuować.... Bo w... Innej okoliczności... Nie będę... miał... Okazji – po tym wywalił jęzor by nieco schłodzić swe ciało od wewnątrz. Gdy jego oddech już się nieco uspokoił. A serce wracało do swego wolniejszego rytmu powiedział
Podobał mi się ten sparing. Choć nie znoszę tracić panowania nad sobą. Zawsze uważam, że emocje to słabość. – był ciekaw co na ten temat powie jego mentor. Gdy całe ciało już odpoczęło i po tym jak wysłucha odpowiedzi mistrza (lub braku odpowiedzi), automatycznie ustawił się w swej obronnej pozycji i spytał
Gotowy? – tym razem zaalarmował chciał nieco inaczej do tego podejść. Krył to, ale czuł ekscytacje.
: 28 sie 2014, 10:45
autor: Jad Duszy
Przekrzywił lekko głowę, ale nie zmieniał swojej pozycji, pozostając w gotowości, jak podczas walki – czy w trym przypadku nauki. Cierpliwie czekał, aż Adept odpocznie. nie wszyscy w końcu byli tak wytrzymali jak on, chociaż musiał na to naprawdę trochę pracować.
– Emocje są dla słabych. Znacznie lepiej jest kierować się rozumem niż uczuciami – odpowiedział Arktycznemu. i nie tyczyło się to jedynie do walki. Zatruty nigdy nie kierował się uczuciami. Zycie bez nich było przyjemniejsze. Nie przywiązywał się do nikogo, dlatego czyjąś śmierć nie wpływała na niego za bardzo... A nawet jeśli odczuwał smutek czy coś w ten deseń, szybko to mijało.
– Skocz do którejś z Czarodziejek pouczyć się magii – powiedział jeszcze do Adepta, a słysząc jego pytanie skinął głowa.
– Dawaj – rzucił w stronę Arktycznego Kolca. Nie spuszczał z niego spojrzenia rozbawionych, złotych ślepi. Zobaczmy, na co naprawdę stać tego smoka.
: 30 sie 2014, 1:43
autor: Arktyczny Kolec
Spodobało mu się, że mentor ma to samo zdanie na temat emocji. Nawet byliśmy świadkami jak go to oślepiło, może i dodało skrzydeł, ale chwila w tym stanie i całkowicie byłby zaślepiony. On tak po prostu miał od najmłodszych pisklęcych lat nie ukazywał radości czy smutku. Nawet jeżeli to chodziło o jego mamę. Fakt było mu jej brak, ale nie rozpaczał z tego powodu. To także tyczyło się drugiej rundy walki. Czekał na gotowość mentora do bitwy. Gdy ją uzyskał, ruszył z (jego zdaniem) pięknie ułożonym planem.
Zrobię podobny manewr jaki zastosowałem na początku, zaszarżuje z opuszczonym łbem i prostym karkiem, gdy będę dostatecznie blisko. uniosę łeb i zobaczę, w która stronę mentor uskoczy. Jeżeli w lewo to cofnę lewą łapę i zadam tnący poziomy cios w okolicach szyi, lub w gorszym przypadku klatki piersiowej, a jeżeli w prawo to tak samo, tyle, że druga łapą, a potem natychmiast się odwrócę gotowy na ruch Zatrutego– wykonał to dokładnie tak jak zaplanował. Liczy, ze uda mu się zaskoczyć swego mistrza.
: 30 sie 2014, 8:32
autor: Jad Duszy
Problem w tym, ze Zatruty wcale nie odskakiwał. Obserwował ze spokojem Arktycznego, a gdy smok ruszył w jego stronę przekrzywił lekko głowę. Ciekawe, jak Arktyczny ma zamiar zobaczyć, co robi Zatruty, skoro znowu skierował łeb w dół, wystawiając rogi w przód tak, ze jedynym, co widział były jego łapy? Tak czy inaczej Zatruty nie odskakiwał. uniósł się na zadnich łapach, po czym uderzył w odsłonięty kark Adepta łapa, od góry, zbijając jego głowę z toru lotu – a dokładniej wbijając ją w ziemię i prawie powalając całego smoka. nie zrobił mu jednak krzywdy, chociaż teraz miał doskonały wgląd na odsłonięty kark i grzbiet Arktycznego. Zamierzał przejechać po nim pazurami, wzdłuż całego grzbietu mniej więcej od połowy kręgosłupa ku szyi, zostawiając długie, ale niezbyt głębokie rany. Zobaczymy, jak obroni się Arktyczny – czy nie popełni błędu?
//opisuj akcję, samo myślenie nie wystarczy. To akcja jest ważniejsza, więc następnym razem nie zatwierdzę "co pomyślał, to zrobił". Możesz sobie przemyśleć cały plan, ale potem musisz opisać dokładnie jego wykonanie.
: 30 sie 2014, 22:03
autor: Arktyczny Kolec
Nie mógł się doczekać, aż wykona swój atak. Był coraz bliżej i bliżej. Czuł, że tym razem go zaskoczy nagłą dywersją. Po prostu czuł już smak zwycięstwa. Niestety, w tym razem poczuł smak piachu w pysku. Cóż walki nie mogą się rozstrzygnąć po jednym uderzeniu, jak już zapewne się dowiedział. Musiał natychmiast działać, leżąc na ziemi dawał wyraźny sygnał by go atakować. W niehonorowy sposób, ale na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Zresztą czuł, jak ziemia drży gdy mentor się do niego zbliżał. Tu nie było czasu na długie myślenie, musiał natychmiast działać. Zupełnie jak wtedy, gdy stracił panowanie nad sobą. Tyle, że w kontrolowany sposób. Zamierzał się "wyturlać" się od niego. Jednak uzupełnił go pewnym ruchem. Zamierzał wykorzystać cale ciało jak ruch dla jego wyprostowanej łapy, odwrócił nią szykując szpony i w czasie od turlania robił zamach by mu zdrapać kilka łusek w kierunku poziomym. Połączył w ten sposób unik z atakiem. Gdy już zrobił 2 obroty wstał szybko na równe łapy i automatycznie ustawił się w swojej pozycji. Gotowy na kolejny ruch ze strony swego mistrza.
// Tak się kończy gdy jesteś oryginalny.
: 31 sie 2014, 10:41
autor: Jad Duszy
//jakie zbliżanie się? Zatruty stał nad Arktycznym, nie miał powodu, by się zbliżać. I nikt nie zabrania ci być oryginalnym:p
Co niehonorowego było w zaatakowaniu przeciwnika, którego samemu się powaliło? No właśnie. Arktycznemu udało się odturlać, chociaż nie miał szans zranić kogoś pazurami, skoro nic nie znajdowało się w jego zasięgu. Niemniej pomysł był dobry, tylko wykonanie gorsze.
– Najpierw skup się na tym, by uniknąć ciosu, potem na ataku. Jeśli starasz się robić kilka rzeczy na raz najczęściej nic ci z tego nie wyjdzie – poradził Adeptowi Zatruty, doskakując do niego od frontu. Obrócił się nagle, stając na przednich łapach, a tylnymi wyprowadził silne kopnięcie w szczękę Arktycznego. Coś jak kopniecie przez tylne nogi konia, a wiec cios potężny, z łatwością mogący połamać szczękę, jeśli nie gorzej.
: 02 wrz 2014, 1:47
autor: Arktyczny Kolec
Wszystko wydawało się pięknie układać w jego głowie. Już to widział, jak zaskakuje swego mistrza jednym prostym ciachnięciem. Jednak wyszło jak wyszło, czy raczej nie wyszło. Gdyby tylko wykonanie było równie dobre, jeżeli nie lepsze od samego pomysłu. Co słusznie zauważył i powiedział mentor. Skok do przodu go zaskoczył chciał zrobić, blok, jednak. Zauważył obrót.
Kolejny atak od tyłu – szybko pomyślał. Znów mentor dal mu sporo czasu na obmyślenie ruchu i jego wykonanie. Taki, potężny cios raczej się nie blokuje. Postanowił znów zrobić unik. Wiedział, że taki atak może iść jedynie do tyłu, a nie na boki. Miał spore pole do manewru, więc skoczył lewo. Niezbyt daleko, a czemu? Bo w trakcie myślenia o uniku, wymyślił swój atak. Zgodnie z nauką, jaką dostał przed chwilą. By nie robił ataku i obrony jednocześnie. Gdy tylko skoczył patrzył na przednią lewą łapę Zatrutego. Wziął wdech i zionął swym strumieniem wprost tam gdzie celował. Kolec doskonale wiedział jak wykorzystać lekcje w praktyce. Zwłaszcza jeżeli chodzi o uczeniu się na błędach. Wyciągnął odpowiednie wnioski. Już miał obmyślona taktykę, gdy tylko uda mu się zamrozić łapę Zatrutego do ziemi, to wtedy będzie mógł wykonać kolejna fazę swego planu. Oby mu się udało.
: 02 wrz 2014, 9:17
autor: Jad Duszy
Szczerze mówiąc atak ani nie szedł nisko, ani tez nie był do zablokowania. Zatruty wręcz chciałby, aby Arktyczny popróbował trochę blokować ciosy, gdyż jego siła była równa sile Jadu – ten drugi był po prostu lepiej wyszkolony, ale tez sprawiało to, ze blok wcale nie był niemożliwy. Jednak Adept sprawnie odskoczył, choć ze względu na to, ze nie był zbyt szybki było to bardziej niebezpieczne niż przy próbie bloku. Zatruty obserwował go kątem oka, niedostrzegalnie skinąwszy łbem na znak aprobaty. Gdy Arktyczny nabrał powietrza w płuca, Wojownik ugiął przednie łapy, na których stał, a potem wyprostował je gwałtownie, wybijając się z nich w tył. Dzięki temu, ze nie musiał przy tym wybijać się z tylnych łap, jego odskok był nawet szybszy niż normalnie, a jego łapa znalazła się poza zasięgiem lodu Arktycznyego Kolca.
Sam również zaatakował. Kilkoma susami znalazł się przy lewym boku czerwnonołuskiego samca, który radził sobie coraz lepiej. Wyciągnął pazury prawej przedniej łapy, celując w jego skrzydło. A dokładniej w nasadę lewego skrzydła samca, po której chciał przejechać szybkim, poziomym cięciem od prawej do lewej, by szponami porozcinać mięśnie i naczynia krwionośne, być może nawet odcinając skrzydło od ciała.