Strona 4 z 30
: 14 sie 2014, 16:49
autor: Jaskiniowy Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
No cóż. Nie miał nawet możliwości ratowania Zwiastującej, a więc po prostu uskoczył w tył przed gałęzią.
–
Co do cholery...
No i po chwili jeszcze te owady. Na początku po prostu próbował je odganiać, ale potem zrozumiał, ze nie ma to sensu. Dlatego też zionął ogniem i dymił z nozdrzy, nawet parząc sobie pysk. Lepsze to, niż te całe owady. Dym przeważnie odstrasza...
Nie było czasu nawet na patrzenie w stronę Zwiastującej...
: 14 sie 2014, 17:24
autor: Mistrz Gry.
Oh tak. Wszystko z pewnością szło po myśli obu smoków. Szkoda tylko, że na Sumiennym zaczęły też siadać dwie wrony, które go zaczynały dziobać jak tylko się ruszy...
Samica posługująca się maddarą nie miała wcale lepiej. Kamień który ją uniósł o dziwo znacznie przyśpieszył unoszenie i nagle gwałtownie stanął, przez co Zwiastująca poleciała w korony drzew, uderzając o niejedną gałązkę po drodze. Pokryta błotem i liśćmi zaczęła spadać... A że latać nie mogła bez bólu... Znów znalazła się na ziemi szybciej niżby chciała... Pewnie coś by sobie zrobiła, gdyby nie miękkie lądowanie...znów w błoto. Tym razem jeszcze głębiej niż była... Ah ta maddara...
Teraz śmiech wydawał się wszechobecny, a nie tylko świstem wiatru.
: 14 sie 2014, 17:31
autor: Zwiastująca Łuska
Wszystko działo się tak szybko, że nie zdołała dokładnie tego zarejestrować. Nim się obejrzała, znów wylądowała w błocie. To nie był dobry pomysł.
Samica wyobraziła sobie szczelną błonę, która miała pojawić się na całej powierzchni błota. Była zimna i jej zadaniem było zamrożenie kleistej brei. Może nie ułatwiłoby to jej wyjścia, ale z pewnością potem coś wymyśli. Tchnęła maddarę w wyobrażenie i modliła się do Naranlei o pomoc. Nie miała nawet czasu, by spojrzeć na Sumiennego, ale słyszała skrzeczenie wron, co nie wróżyło niczego pozytywnego.
: 14 sie 2014, 17:59
autor: Jaskiniowy Kolec
Sumienny nie miał w zwyczaju zabawę z takimi zwierzętami. Skoro pozbył się komarów to i pozbędzie się wron. Dzięki swojej sprawności, po prostu złapał i zagryzł wrony...
Z krwią w pysku rozglądnął się w poszukiwaniu tego, kto tak bardzo uprzykrza im życie.
–Wyłaź! Pokaż się!
Warknął w przestrzeń chcąc po prostu zakończyć to przedstawienie w którym grał kogoś kukiełkę...
: 15 sie 2014, 10:27
autor: Mistrz Gry.
Postarajmy się bardziej, dobrze? Zwiastująca tym razem chyba przesadziła z maddarą, ponieważ jej wyobrażenie zamieniło całe bagno w twardą skorupę, całkowicie ją zaklinowując w zamarzniętym błocie... A może to nie było jej wyobrażenie...?
Sumienny usłyszał śmiech jakiejś istoty, która była za nim, a kiedy się obrócił, znów to coś zaśmiało się za jego łbem.
"Czuję się trochę ignorowany! Czy mogłbyś się postarać trochę bardziej? Naprawdę, zaczynam się nudzić!"
Przekaz myślowy należał do tej istoty, która stwarzała te wszystkie psikusy.
Chwilę po tym co usłyszał Sumienny zaczęły mu się zaplątywać rośliny na łapach i kiedy tylko uskoczył, wpadł w jeszcze większe zarośla, które trwale go przykuły do ziemi.
Wtedy też na przymarzniętą Zwiastującą zaczęły wchodzić małe żyjątka takie jak szczypawice, mrówki i żuki... Widocznie bardzo je zainteresował nowy 'kamień' na którym mogły znaleźć 'schronienie'
: 15 sie 2014, 10:33
autor: Zwiastująca Łuska
Adeptka miała dość. Aby pozbyć się robali nabrała powietrza w płuca i wypuściła z pyska wiązkę lodu, która zabiła część żyjątek. Pozostałe zamroziła za pomocą maddary, a gdy uwolniła się od robaków, ponownie użyła magii by wydostać się na zewnątrz. Kiedy była już wolna, ruszyła na pomoc Sumiennemu. Widząc zarośla wyobraziła sobie następny twór. Była to szczelna błona o trujących właściwościach, mająca pojawić się na wszystkich czterech łapach wojownika. Była przezroczysta, a trucizna w niej zawarta była niegroźna dla smoka. Rośliny miały obumrzeć i opaść na ziemię. Tchnęła maddarę w twór i widząc, jak rośliny znikają, powiedziała szybko.
~ Lepiej stąd chodźmy ~ powiedziała i kiwnięciem łba dała znak do odejścia, sama ruszając do biegu. Zdyszana zatrzymała się tam, gdzie poprzednio siedzieli.
//Jeśli jest taka możliwość, to Zwiast ucieka od tego czegoś i jej to nie dotyczy xD
: 15 sie 2014, 19:06
autor: Jaskiniowy Kolec
Sumienny nie należał do strachliwych i został na miejscu.
–Pokaż się! Nie będę przed Tobą uciekał jak tchórz...
Zwiastujaca uciekła, ale ten stał hardo, choć był uwolniony. Powoli zaczynał zgadywać któż to sobie tak z nim pogrywał.
–Wyjdźże Riromi! Mam dość Twoich gierek!
Smok warknął w przestrzeń zaczynają się znów rozglądać. Znając życie się pomylił i zaraz spadnie na niego jakaś gałąź. Ale cóż. Wszystko mogło się zdarzyć...
: 15 sie 2014, 19:09
autor: Mistrz Gry.
Odpowiedź jednak nie nadeszła od razu. Znów wiatr przywiał śmiech...
~Pogratulować Ci muszę, zdegradowany kolcu.
I znów ten śmiech z daleka...
~Śpij z jednym okiem otwartym, smoczku...
A następnie wszystko jakby zamarło. Las się uspokoił. Nie było tutaj żywej duszy. Widocznie duszek uciekł po tym jak smok zgadł jego imię. Nie pokazał się, bo nie miał powodów, aby to zrobić. Sumienny okazał się nudziarzem. Marionetką, która zerwała się z jego sznureczków. Dlatego też nie zasługiwał na więcej zainteresowania...
: 15 paź 2014, 22:54
autor: Pasterz Kóz
Łowca przypałętał się z córką u boku do lasu. Tym razem nie w nocy, a na koniec dnia, gdy już zmierzchało. Chociaż teraz coś jeszcze widział bez wspomagania się magią. Ciekawe czy Luna poradzi sobie podczas polowań w nocy? Może jej wzrok był bardziej przystosowany do ciemności? Kto wie.
-To od czego zaczniemy, zanim przysnę?– spytał.
: 18 paź 2014, 14:15
autor: Luna
Uznała pytanie za bardziej formalne bo i tak ani na jedno nie udzieliła odpowiedzi słownej. Przekrzywiła łeb tylko, lekko w bok.Zastanawiało ją czy jest tak zaspany że nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co robi czy pyta, bo jeszcze się łudzi, że się odezwie.
: 19 paź 2014, 1:35
autor: Pasterz Kóz
Czyli znowu nic, świetnie. Jedna córka gadatliwa, druga miała problemy z mową, a ta to już w ogóle się nie odzywa.
-Reasumując, nie powiesz mi co to jest skradanie i do czego jest potrzebne?– spytał, praktycznie retorycznie. Miał nadzieję, że kiedyś przemówi do niego... Jak będzie wyglądała jej ceremonia? W sumie, może kiwać głową, a imię? Wyryje je w ziemi, przekaże za pomocą maddary, a może przełomowo wypowie je? Ciekawe.
: 18 lis 2014, 21:28
autor: Czerwony Kolec
Czerwony przyleciał tutaj, w nadziei na znalezienie wreszcie nauczyciela. A właściwie to na zgodę tego nauczyciela na naukę. Lasek wydaje się być całkiem przyjemnym miejscem do ćwiczeń. Po wylądowaniu rozejrzał się i spojrzał na ranę, która wciąż doskwierała. Odchrząknął i ryknął głośno. Jest to wezwanie dla samego przywódcy, Złudzenia Życia. Ciekawe, czy się zgodzi? Adept niecierpliwie czekał.
: 25 gru 2014, 18:57
autor: Ujmujący Kolec
Wypadł niezgrabnie spomiędzy łysych drzew. Futro miał rozwiane we wszystkie strony, piórka na łbie lekko odgniecione. Nie wyglądał najpiękniej, ale i tak dużo lepiej niż smoki z Wolnych Stad. No cóż, mało kto mu w urodzie dorównywał, to było jasne. Szkoda tylko, że nie spotkał jeszcze nikogo, kto by to doceniał. Tak, jakby wszyscy byli ślepi.
Sapnął, w końcu uwalając się pod jednym z drzew. Jednym ze skrzydeł przykrył sobie bok, przymykając ślepia. Oddychał miarowo, odpoczywając tak sobie. Bleh, oby nikt go nie śledził.
: 25 gru 2014, 19:09
autor: Krnąbrny Kolec
Szczerze zmartwiony stanem psychicznym swego brata, Krnąbrny starał się czym najprędzej odnaleźć go. Szczęśliwie to on obdarzony był większą tężyzną fizyczną, toteż nawet lot sprawiał mu mniejsze problemy. Sylwetka Ujmującego już niebawem zamajaczyła mu przed oczyma.
Północny wylądował i oparłszy się o jedno drzewo, zbierał siły. Przebył długą drogę, która w istocie była dość wyczerpująca. Jeszcze przez moment lustrowany był spojrzeniem swego granitowołuskiego brata, który ostatecznie zapikował i sam znalazł się na ziemi. Lądując ugiął łapy, coby nie nabawić się żadnej kontuzji.
Odetchnął głęboko, czemu towarzyszyło dość głośne sapnięcie. Z pewnością zaalarmowało ono pięknisia o obecności niepożądanego intruza. Samiec bezceremonialnie zbliżył się do swego rodzeństwa i powiedział. Jego głos był spokojny, choć pobrzmiewała w nim nuta poczucia winy.
– Bracie...
: 25 gru 2014, 19:22
autor: Tejfe
Samica leciała wśród gęstych chmur, wśród sypiącego śniegu, aż w końcu zmęczona podróżą postanowiła wylądować. Czemu akurat na miejsce odpoczynku wybrała sobie Bliźniacze skały? Czuła, że coś się wydarzy, że kogoś spotka. Przeczuwała to. Nie myliła się. Kiedy była już na ziemi, a raczej na zimnym białym puchu, kiedy już wzięła w nozdrza orzeźwiające, zimne powietrze i kiedy skończyła się już nim upajać, spostrzegła dwóch samcy. W podobnym wieku. Nie wiedziała z jakiego są stada, z Cienia czy z Ognia, lecz poczuła się przy nich dziwnie obco. Jak jakiś nieproszony gość. Nie przejmowała się tym jedna, las jest dla wszystkich. Jeżeli jej towarzystwo nie będzie im odpowiadać, powiedzą jej o tym. Teraz jakby się nie przejmując ich obecnością, rzuciła się na śnieg i niczym pisklę zaczęła się w nim tarzać, bawić. Nacierała się nim, brykała koziołki. Niech sobie myślą. Ona teraz, jak nigdy dotąd czuła się w pełni szczęśliwa.
: 25 gru 2014, 19:30
autor: Ujmujący Kolec
Tak dobrze znany zapach brata dotarł szybko do jego nozdrzy. Smok drgnął, napinając mięśnie. Otworzył ślepia, momentalnie odnajdując sylwetkę Krnąbrnego. Spojrzał na niego z wyrzutem. Przecież nie zapomniał, co się wydarzyło na granicy. Jak powietrzny go zdradził. Syknął cicho, sprężając się i odskakują od brata. W tym samym momencie ktoś inny również zawitał w lesie. Ujmujący spojrzał na smoczycę, która i ich obdarzyła dosyć krótkim spojrzeniem. Dojrzał w niej swoją bohaterkę, kogoś, kto uwolni go od towarzystwa Krnąbrnego. Nawet pomimo tego, że życiowa nie robiła sobie nic z ich obecności i zaczęła się po prostu bawić w śniegu. Ale to i nawet lepiej.
Pokonał dystans dzielący go od smoczycy (swoją drogą, byli chyba w podobnym wieku), po czym bezceremonialnie wpadł na nią, pół przypadkiem, pół ostentacyjnie.
– Sorki – wydukał niewinnym głosem, mrugając i patrząc na smoczycę.
: 25 gru 2014, 19:47
autor: Krnąbrny Kolec
Ujmujący zwrócił ku niemu swe pełne wyrzutu spojrzenie. Krnąbrnemu wcale się nie wydawało! Wściekłość i żal emanowały od jego ukochanego brata, wydostając się na świat zewnętrzny przez niemal każdą kępkę jego futra! Powodów mogło być kilka, ale głównym było zawiedzione zaufanie, gdyż północny niekoniecznie rozumiał słowne zabawy powietrznego. Ponadto uwadze granitowego uszedł akt przemocy w wykonaniu Shierra, ognistego napotkanego na granicy.
Gdy przypomni sobie jaki odór rozpościerał się po całym tamtejszym terenie, niemal miał ochotę zwymiotować. Woń spalenizny nie była mu obca, ale tam szczególnie dawała się we znaki.
– Bracie. – Powtórzył, a jego głos stał się mniej wyraźny i wyblakły. Ujmujący był ostatnią osobą, na której mógł polegać, a niestety dopuścił się wobec niego zdrady. Właściwie cały przebieg wydarzeń został inaczej odebrany przez pięknisia, a inaczej zinterpretowany przez łuskowatego. Dlatego nie dostrzegał on tak wielu szczegółów, które wzbudziły w futrzanym te negatywne emocje. – Co mam zrobić? Bracie?! – Ostatni wyraz wypowiedział z niejakim przerażeniem, gdy tamten postanowił zwrócić się do nieznajomego smoka. Wolał towarzystwo byle przybłędy od własnego rodzeństwa, co całkowicie pokruszyło mu serce.
Posłał Hipnotyzującej (choć właściwie nie znał jej z imienia) wymowne spojrzenie, jakoby miała się stąd wynosić. Jej towarzystwo było niepożądane i dawało pretekst Ujmującemu do ignorowania swego braciszka.
: 25 gru 2014, 19:57
autor: Tejfe
Kiedy podczas jej zabawy w śniegu, przeszkodził jej jakiś "typ", aczkolwiek całkiem ładny typ, nieco się speszyła. –Uważaj, jak idziesz.– burknęła, po czym słysząc wymuszone przeprosiny dodała. –Nie szkodzi. Hipnotyzująca Łuska, adeptka Życia. A Wy?– Przedstawiła się szybko i z uprzejmości zapytała o to również samców. Zauważyła, że jeden z nich ten dalej, który próbował nawiązać więź ze swoim bratem. (Uznała, że to jego brat, skoro tak go nazywa), patrzy na nią krzywym wzrokiem. Tak jak myślała nie była tu mile widziana. Nie pójdzie stad jednak dopóki on sobie tego nie zażyczy. Słowami. Teraz jakby ni stad ni zowąd, zagadnęła. –Pomóc Wam w czymś? Widzę, że jest między Wami jakaś negatywna linia. Pokłóciliście się czy coś?– spytała, nieco nietaktownie, tak jak zwykle to robiła.
: 25 gru 2014, 20:10
autor: Ujmujący Kolec
A co go obchodził Krnąbrny? Miał się nim teraz przejmować, po tym jak ten wręcz go porzucił na granicy?! Dobre sobie, naprawdę. Ignorował głos swojego brata, nie chciał mieć z nim nic do czynienia w tej chwili. Całą swoją uwagę skupił na nieznajomej. Widząc, że ta przyjęła jego przeprosiny, wyszczerzył kły w serdecznym, szczerym uśmiechu.
– Ujmujący – przedstawił się, celowo nie podając nazwy stada. Bo, według siebie, do żadnego nie należał. W dodatku, czemu miałby mówić, że jest w Cieniu (którym mimo wszystko trochę śmierdział), skoro powitano go niczym ale kłamstwem i przypalaniem piór. A fe.
– Oj, mi możesz pomóc. Ostatnio brakowało mi towarzystwa – oznajmił lekkim tonem, przysuwając się jeszcze bliżej smoczycy. – Ja, miałbym się z tym kłócić? Nie, żarty odłóżmy na bok – zaśmiał się krótko, a w tym śmiechu można było usłyszeć ponurą nutę. Nawet nie spojrzał na Krnąbrnego.
Kto by pomyślał, że Ujmujący może być aż tak mściwy.
: 26 gru 2014, 22:42
autor: Krnąbrny Kolec
Bezbrzeżny smutek ogarnął Krnąbrnego, który odrzucony przez własnego najukochańszego brata, nie wiedział co począć. Dotąd jego marzenia i potrzeby stawiał nade swoje, starał się dbać o niego niczym własna matka. Jednak zawiódł go i nie podołał temu zadaniu. Ujmujący znajdował zdecydowanie większe szczęście u boku byle poznanego smoka, który, jak się okazało, był samicą. Jego ogon, dotąd kołyszący się do melodii świszczącego wichru, teraz znajdował się w zupełnym bezruchu. Samiec zniżył swój łeb i spod niego spoglądał na swego krewnego. Żałował, naprawdę żałował, a jednak przyczyny poszukiwał u innego źródła, tudzież zachowania Niepokornego. Czyżby kolejne ich spotkanie miało wiązać się z aktami przemocy? Możliwe, że nigdy nie nastąpi. Nikt nie byłby szczególnie zaskoczony, Krnąbrny nie był w humorze, aby łapać jakikolwiek kontakt ze sprawcą całego zajścia.
Ruszył ku jakże rozmownej parze, zastępując północnemu drogę. Teraz obecność Hipnotyzującej nie miała żadnego znaczenia, gdyż adept tak czy inaczej całkowicie opuścił swoją gardę. Spojrzał mu prosto w ślepia, przewiercając go niemal na wskroś. Kryło się w nich to, co naprawdę czuł – żal, zmartwienie, beznadziejność. Obecnie można było z niego czytać jak z otwartej księgi, choć Ujmujący prawdopodobnie nie posiadł tej umiejętności. Gdyby mógł w jakiś sposób cofnąć czas, prawdopodobnie by się tego podjął.
– Proszę, posłuchaj bracie! – Podniósł na moment ton, choć zaraz stłumił swe emocje. Póki miał tą możliwość, chciał jak najdłużej utrzymać wodze swojego rozdarcia psychicznego, toteż nie mógł poddać się biorącym nad nim góry negatywnym odczuciom. – To były tylko głupie żarty! – W razie niedomówień, łatwiej mu będzie wszystko wytłumaczyć.
Gdyby ktoś chciał skrzywdzić Krnąbrnego, prawdopodobnie musiałby swą uwagę zwrócić na jego brata. To on był najlepszą bronią wobec powietrznego adepta. Żadne tortury, nękania, zakazy, nakazy – nic nie było w stanie ukarać go bardziej, aniżeli podniesienie łapy na jego ukochane rodzeństwo.
: 27 gru 2014, 15:55
autor: Tejfe
Uśmiechnęła się ujmująco do samca, choć była trochę zażenowana tym, że usiadł tak blisko niej. –Nie, powiedziałeś mi z jakiego...– Nie dokończyła, gdyż niespodziewanie, choć może i spodziewanie, przerwał jej brat Kolca, którego imienia nie poznała. Nie chciała się wtrącać w ich konflikt, ale jakaś wewnętrzna siła kazała jej coś zrobić. –Nie chcę być wścibska, ale może jak mi powiecie co się stało to ocenię czy były to tylko głupie żarty. Nie stoję po żadnej ze stron i może obiektywnie wyrażę swoje zdanie? – spytała nieśmiało braci. Cała ta sytuacja nie bardzo jej pasowała. Chciała coś poradzić, pogodzić obie strony, choć mediować zbytnio nie umiała.