Strona 30 z 53

: 26 lip 2019, 21:10
autor: Słodycz Życia

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie chcąc zbyt namoknąć wyszłam z wody otrzepując się delikatnie z nadmiaru wody która osiadła na moich piórach oraz na moim futrze. Nie mogłam w końcu pozwolić bym wyglądała jak zmokła mantikora. Zaśmiałam się na komentarz o imieniu swojej kompanki wypowiedziany przez Sztorm. Jak się okazało Awantura była kelpie. Nigdy żadnej nie widziałam z bliska to też przyjrzałam się jej dokładnie przy czym także stworzyłam ciepły powiew wiatru który do końca wysuszył moje ciało. Ja przygładziłam futro z pomocą języka oraz łap.
-Ja też nie lubię ale raz na jakiś czas warto wziąć taką relaksującą kąpiel- Stwierdziłam lekkim tonem wskazując na swoje futro i pióra. Gorąc nie był za dobry dla smoków mojej rasy. Wolałam kiedy było zimno, moje futro wtedy było naprawdę przydatne!
-Sądząc po twoich mięśniach jesteś wojowniczką albo łowczynią co nie?– Spytałam podchodząc do smoczycy na wyciągnięcie mojej łapy. Przez taki mały dystans musiałam porządnie unieść łeb do góry ale nie przeszkadzało mi to.

: 29 lip 2019, 22:12
autor: Sztorm
Sztorm wyszczerzyła kły wesoło ciesząc się, że jej żarcik rozbawił nową znajomą. Uwaga na temat jej Rangi spowodowała odruchowe odciągnięcie ramion w tył i lekkie wypięcie piersi. Stulecie była stanowczo bardzo dumna ze swojej pozycji w Stadzie i kiepsko to ukrywała, jeśli w ogóle.
Wojowniczka Wody! A ty? – ostrożnie pociągnęła nosem, ciepła para wciąż unosiła się z futra Wieczornej – Ogień...? – pozwoliła sobie na strzał w ślepo, mrużąc oczy.
Awantura wślizgnęła się tymczasem do sadzawki o prychnęła przeciągle, z zadowoleniem. Ona nie miała nic przeciwko ciepłej wodzie. Zanurkowała pod powierzchnię pary i tymczasem tyle ją widzieli.

: 30 lip 2019, 10:44
autor: Słodycz Życia
Reakcja samicy była przezabawna no i też dosyć urocza jeśli mogłabym tak stwierdzić. Przypominała mi trochę moją siostrę ale ona była bardziej, po prostu bardziej! A więc naprawdę była wojowniczką. Jak dla mnie nadal pasowała na łowczynię. Polowania z jej udziałem mogłyby być nader łatwe. Delikatnym przytaknięciem potwierdziłam jej przypuszczenia w którym stadzie jestem. Nie było to aztak trudne do zgadnięcia mając sprawny zmysł węchu.
-Tak, jestem adeptką z stada ognia. Tak jak ty szkole się na wojowniczkę- Rzuciłam radośnie trochę odchodząc parę kroków od Sztorm i merdając ogonem na boki. Lubiłam walczyć no i w razie czego nie będę broniła stada a swoją rodzinę. W końcu wszyscy ogniści to jedna wielka rodzina!
-Wydajesz się bardziej doświadczona ode mnie w walce, myślisz że możesz podzielić się ze mną swoją wiedzą?– Spytałam niewinnie patrząc prosto w oczy wojowniczki. Mogła podzielić się wiedzą prawda? Chciałam się czegoś nauczyć!

: 31 lip 2019, 16:46
autor: Sztorm
Sztorm pokiwała łbem i pierwszy raz obrzuciła Wieczorną fachowym spojrzeniem, od łap po ogon. Smoczyca zbudowana była krzepko, przypominała w tym Zgliszcza. Stulecie przeczuwała, że podobny będzie styl jej walki. Nie znaczyło to, że Wojowniczka nie mogła jej niczego przekazać... Wprost przeciwnie, w tych okolicznościach przyszła jej do głowy idealna lekcja, niosąca ze sobą kilka przydatnych wskazówek. Drapieżnie uśmiechnęłą się do adeptki. Bardziej od brania udziału w walkach, kochała tylko o nich uczyć. Dla Wodnej było jakieś ulotne piękno w krwi chustającej z rozerwanego mięśnia, w aksamitnym dźwięku dartej na strzępy błony skrzydeł. Arena była jak styl życia i prawie religia.
Jasne. – mruknęła i posłała oczko Wieczornej – Nie nauczę Cię bić mocniej, ale mogę nauczyć Cię zrozumieć walkę lepiej... – wyszczerzyła kły zadziornie i obeszła dookoła sadzawkę. Następnie, stojąc po drugiej stronie kłapnęła szczęką i dodała – ...jeśli nie brak Ci odwagi. Ja wierzę w naukę poprzez praktykę. Podołasz?
Awantura wypłynęła, obserwując z zainteresowaniem niebieskofutrą. Miała wgląd w myśli Sztormu, wiedziała więc doskonale, co jej towarzyszka planuje. Zapowiadało się jak dobra zabawa... Kelpie łypała tylko na jej potencjalną uczennicę, zaciekawiona czy ta druga przyjmie wyzwane lekcji.

: 31 lip 2019, 18:00
autor: Słodycz Życia
Zgodziła się mnie uczyć. A więc moje nadzieję nie były płonne. Musiałam stać się silniejsza, w końcu jak mam obronić rodzinę w razie niebezpieczeństwa kiedy jestem tak słaba? O co jej chodziło? Zrozumieć walkę? Że odpowiadać na ruchy przeciwnika czy co? Nie rozumiałam tego ani trochę.
-Postaram się!– Odpowiedziałem na pytanie smoczycy obracając się w jej kierunku z szerokim uśmiechem na pysku. Nie mogłam się przecież dać tak łatwo odstraszyć od nauki. Nawet jeśli nie rozumiałam o co chodzi Sztorm. Jej kompanka wyjrzała z wody więc to nie może być nic nudnego prawda? Dla pewności moje skorzydła po otrzepaniu ich z wody której nie zdołałam pozbyć się wcześniej przycisnęłam do boków tak by nie utrudniały mi w żaden sposób poruszania się, okrywały boki i wyglądały naturalnie czyli po prostu ładnie.

: 05 sie 2019, 20:18
autor: Sztorm
Sztorm zmrużyła ślepia i skinęła jej łbem z drugiej strony sadzawki.
Moja przyjemność... – drapieżnie wyszczerzone kły zalśniły chwilę, zagubionym promieniem światła, odbitym przez strome ściany. Te białe zęby były ostatnią rzeczą, jaką Wieczorna zobaczyła. Nagle, z pomocą magii Awantury, kłęby nienaturalnie mlecznej pary zaczęły gęsto unosić się dookoła nich. Ciężko było zobaczyć cokolwiek dalej niż kilka szponów. Chichot Sztorm poniósł się echem.
Walka musi być Twoją drugą naturą. Młodzi za dużo polegają na wzroku. Zdaj się na inne zmysły. Broń się! – niski baryton wydawał się dochodzić z lewej, w miarę jak Sztorm obchodziła sadzawkę. Zgrzyt pazurów rozległ się kolejno dalej, tąpnięcie bliżej i po chwili bladobłękitny kształt leciał ze szponami prawej łapy wyciągniętymi do ciosu przez pierś Ognistej.

// opisz akcję jak na pojedynku/misji

: 05 sie 2019, 21:25
autor: Słodycz Życia
Prychnęłam kręcąc łbem na komentarz wodnej. Nie miałam zamiaru zamykać oczu jednak skupiłam się na innych zmysłach. Oddychałam cicho przez nos by w razie czego wyczuć zapach smoczycy wraz z wiatrem. Moje uszy poruszały się na boki by jak najlepiej wyłapywać dźwięki kroków samicy która najwyraźniej obchodziła sadzawkę. Słysząc cochy święt powietrza z swojej lewej strony uniosłam swoją lewąnłapę przybliżając ją do swojej klatki piersiowej i spinając mięśnie jej oraz reszty moich łap na których rozkładałam ciężar swojej ciała by się nie przewrócić. Ogon był ułożony na ziemi by zapewnić mi jeszcze lepszą stabilność kiedy zamachnęłam się zamaszyście uniesioną łapą w lewą stronę mając nadzieję za jej pomocą jakoś zatrzymać atak wojowniczki odpychaćjąc jej łapę uzbrojoną w ostre pazury jak najdalej od mojego ciała. Korzystałam z takiej siły by nie wyglądało to jakbym chciała w taki sposób wyrządzić samicy większą szkodę.

: 12 sie 2019, 22:09
autor: Sztorm
// hesus marija! tydzień przerwy, już się zabieram za odpis

Sztorm wyłoniła się z mlecznej pary z szeroko wyszczerzonymi kłami i uniesioną lewą łapą. Wieczorna odepchnęła ją od siebie mocno, a Wojowniczka zanurkowała za tym ciosem i zniknęła znów w parze po drugiej stronie.
Dobrze! Skup się na słuchu, na węchu... – dał się słyszeć głos Wodnej. Tym razem jednak Stulecie kierowała go wprost w sadzawkę, woda niosła dźwięk i rozbijała go echem tak, że za nic nie szło wyciągnąć, skąd się dobywa – Nie próbuj usilnie przebić wzrokiem mgły. Zdaj się na instynkty.
Tym razem Sztorm skradała się. Przygotowywała się do ataku, jednocześnie nie widząc Wieczornej, ale dzięki magii Awantury mając dobre pojęcie o położeniu adeptki. Pazur za pazurem posuwała się naprzód i szykowała do skoku.

// opisz uniwersalną obronę, nie wiedząc skąd ani jaki nadejdzie atak

: 21 sie 2019, 12:10
autor: Słodycz Życia
Pokiwałam delikatnie głową kiedy po raz kolejny usłyszałam żeby nie skupiać się na wzroku. Ile można było to powtarzać? To już było po prostu nudne bo przecież nie miałam twk słabej pamięci a to że nie chciałam zamknąć oczu nic nir znaczyło. Nie czułam się tak zbyt pewnie przy dopiero co poznanym smoku. Spięłam mięśnie obniżając się na zgiętych delikatne zgiętych łapach które miałam rozłożone na boki na szerokości barków oraz bioder. Skrzydła miałam przyciśnięte do boków i ułożone na tyle wygodnie by nie przeszkadzały mi w wykonywaniu żadnych ruchów. Odchyliłam delikatnie ogon na lewą stronę oddychając głeboko zavnim zaczęłam poruszać łapami podczas kręcenia się dookoła własnej osi by mój ogon nabrała rozpędu podczas tego ruchu. Miałam zamiar kręcić się dookoła własnej przez cały okres czasu podczas ktorego samica mogłaby wyprowadzić swój atak. Mój ogon latał od góry na dół i z powrotem by w razie czego obronić mnie przed atakiem z góry lub atakiem z pozycji stojącego smoka. Siła była wymierzona w taki sposób by nie wyrządzić przeciwnikowi żadnych poważniejszych obrażeń.

: 25 sie 2019, 20:31
autor: Grabieżca Fal
//sorry, ale trza mi lokacji z ciepłą wodą a niestety innych nie ma :/

Opłacało się ruszyć z groty! Morien, obladowana lupami – naszyjnikiem, dwoma karpiami, masą nowego doświadczenia i poczuciem zadowolenia – prowadzila za sobą druga smoczyce. Po tej pelnej adrenaliny przeprawie potrzebny był im relaks. A zawsze milej było świętować w czyimś towarzystwie!
Zostawila karpie przy brzegu i wslizgnela się do wody z cichym pluskiem. Gorąco otoczylo ją przyjemnym kominem i wielobarwna mruknela z zadowoleniem. Co za ulga, zwłaszcza po tym przedzieraniu się przez rozmoczony śnieg.
Wskakuj do środka... Rakto? Dobrze pamiętam? – Uchylila leniwie jedno sklepie, mierząc bialoluska pomarańczowym wzrokiem. Pytanie było jedynie punktem zaczepienia. Morien starala się nie zapominać poznanych raz imion, a Skrwawiona awansowala w pamiętnym dlań dniu.
Nie widziałam jak Ci poszło, za to widzę, że leśną pani nagrodziła Cię równie hojnie. Walczysz do końca, hmm? – Zagadnela dalej, zaczynajac leniwie płynąć do następnego brzegu. – Dobra cecha dla wojowniczki.
Doplywnawszy, zlapala jednego z zostawionych karpi i odgryzla łeb, nie przejmując się wcale oscmi. – Skusisz się? Mimo fikusnego koloru smakuje całkiem dobrze. – Jak zasłużone zwycięstwo.

: 25 sie 2019, 21:12
autor: Spuścizna Krwi
Szła za Naderwana, ale nie w tak świetnym humorze jak morska smoczyca. Bądź co bądź nie wygrała... Ale też nie przegrała. Drugie miejsce nie jest takie złe, prawda? Nie, nie jest, ale tez nie jest najlepsze, a Rakta nie lubiła przegrywać. Niestety, z morską stworzoną do życia w wodzie nie dało rady wygrać. Musiała tez pamiętać, że jej nie lubi. Tak, nie lubi jej, prawda? Bo została przyjęta do Ognia lepiej niż ona sama. Zazdrość i te sprawy. Popatrzyła na ciepła wodę bez entuzjazmu, który charakteryzował naderwaną. Tak się chyba nazywała. Przysiadła na brzegu pozwalając, aby ciepłe powietrze z gorącego źródła ogrzało jej zmarznięte łuski. nie miała nic do wody, ale nie darzyła jej tez przesadną miłością.
Taa... Rakta. Gratuluję zwycięstwa, Naderwana Łusko – ostatnie słowa, imię smoczycy zostały wypowiedziane raczej pytającym tonem. Rakta miała dobra pamięć, ale do imion jej przywiązywała aż tak dużej wagi. Zazwyczaj mijało trochę czasu, zanim poznała imiona swoich rozmówców, więc przyzwyczaiła się do nadawania im imion wymyślonych przez siebie. Gratulacje stanęły jej w gardle, ale mimo to udało jej się wypowiedzieć je w miarę normalnym tonem. I nawet zdobyła się na oszczędny uśmiech. Proszę, jaka była milutka.
Włożyła jedną z łap do wody, mącąc nieco taflę zatoczki.
To było interesujące przeżycie, na szczęście nagrodzone dość hojnie. Nie przywykłam do poddawania się, nawet jeśli przegram więcej razy niż wygram. Starcie w wodzie ze smokiem stworzonym do życia w niej jest tego przykładem – powiedziała do Naderwanej, a w jej pysku musiał to być komplement. Tak, to był komplement, jakkolwiek niechętnie, ale szczerze wypowiedziany. NIE LUBIŁA PRZEGRYWAĆ.
Wydaje mi się jednak, że nie tylko w wodzie jesteśmy rywalkami. Co powiesz, aby następnym razem spróbować sił na arenie? – Zapytała, tym razem z pełnym entuzjazmem i drapieżnym uśmiechem na pysku. Naderwana lubiła pływać, Rakta walczyć. Obie chciały być Wojowniczkami... Która z nich górowałaby na ladzie?
Nie radzę sobie z ościami – odpowiedziała, zerkając nieufnie na rybkę. Kolor był nienaturalny. na pewno nie były trujące? Może morskie mogły jej jeść bez przeszkód... Albo trucizna działała powoli?

: 25 sie 2019, 21:42
autor: Grabieżca Fal
Morien, proszę. Tutejsza tradycja noszenia łusek i kolców wydaje mi się nachalna i nieco zbędna. Bez urazy. – Jej tom sugerował, że uraza niezbyt ja przejmowala. Zapewne tak samo jak Skrwawiona, która nie wyraziła sprzeciwu przeciw "pisklecemu" imieniu. – Aep Barra. Chociaż tutaj nie używacie imion swych rodziców... Chociaż pamiętam, że ty wymieniłeś wiele imion swego ojca na ceremonii. – To pewnie dlatego. Trudno byłoby mówić Rakta aep Jad Duszy-Zatruty Plomien-Oprawca Gwiazd.
Odwzajemnila uśmiech, szczerzac drobne, przypominające igły, zęby. Cały ich szereg.
Przyznam, szeregi były nierówne. Najmlodsza miała niewiele więcej niż sześć księżyców, jak na moje oko. Na początku oczekiwałam, że leśną pani mnie odsunie... Postawiła jednak na realizm. W końcu trudno oczekiwać, że każdy będzie miał różne szanse. – Poruszyla lekko łbem, zastępując tym gestem wzruszenie barkami.
Zauważyła ożywienie Rakty na wzmiankę o walce. Trudno było to przeoczyć.
Czemu nie? Nie postawilam jeszcze łapy na tutejszych bitewnych piaskach. Skoro tak ładnie zaproponowalas, to oddaje Ci swoją pierwszą walkę. – Mrugnela zadziornie i lekko kropiac Rakte woda ze swojego ogona, ktorym strzelila nad powierzchnię.
Och. Na szczęście, jestem świetna w oprawianiu zdobyczy. Przy tutejszych futrzakach, musiałam się nauczyć. – Zażartowała po chwili ciszy. Szybko się rozejrzala i złapała pierwszy kamień, który był nieco większy i wygladzony przez wodę. Zauważyła go na chwilę w źródle, po czym położyła nań bezglowego karpia. Ostrym pazurem przeciela rybę wzdłuż, na dwa płaty. Teraz wystarczyło tylko delikatnie popodwazac mniejsze ości... Złapać za kręgosłup i wyciągnac cały balagan. Przy okazji mogła zająć się brzuchem. Może Rakta nie lubiła wnętrzności. Za to białe mięso powinno jej smakować. Zadowolona że swojego przygotowania, gestem łapy zachęciła białą do czestowania sie.
Iechyd da! – Rzuciła jeszcze, po czym sama złapała kawałek i przezula z wyraźnym zadowoleniem.

: 26 sie 2019, 17:57
autor: Spuścizna Krwi
Wbrew sobie poczuła lekkie zainteresowanie Naderwaną Łuską. Wypowiadała się sposób dość dystyngowany – dziwne, jeśli ktoś spytałby ją o zdanie na ten temat.
Niech będzie Morien. Cień, który używał swoich imion w taki sposób jak ty został okrzyknięty najgorsza zarazą, bo nie chciał kultywować tutejszych tradycji... Nawet jeśli zgadzał się na kolce i łuski, myśląc o nich w ten sam sposób. Co ci się zatem tam nie podobało? – Zapytała tonem konwersacyjnym. Ona również uważała, że Łuski i Kolce są zbędne. Za to dorosłe miana... Cóż, zdobycie dorosłego imienia jest oznaka siły. Bardziej tytułem. Zazwyczaj nie miało się wpływu na to, jak zostanie się nazwanym jako pisklę. To dorosłe imię to zazwyczaj własny wybór. Ale Łuski i Kolce? Do niczego nie pasowało.
Nie, nie używamy tu imion ojców. nie wiem dlaczego. Większość smoków zdaje się zapominać o swoich korzeniach, a nawet jeśli o nich pamiętają, to w żaden sposób nie dbają o przodków. Jasne, martwi to martwi, ale ich historie mogą pomóc w uniknięciu błędów. po co uczyć się na własnych błędach, skoro można się uczyć na cudzych – nie zmieniając już faktu, że przeszłość, chociaż nie ma się na nią wpływu, ma wpływ na teraźniejszość, a teraźniejszość w końcu stanie się przeszłością. Brak szacunku do historii własnego stada, nie tylko własnych przodków sprawiał, że stada utraciły własną tożsamość. Nie podobało jej się to. Zupełnie.
Parsknęła lekko, gdy ochlapała ją woda. Tak jakby nie miała jej dość na jakiś czas. Fakt, była ciepła, ale wciąż była mokra. Pamiętaj, spokój, spokój. Kontroluj się i nie rzucaj się do gardeł każdemu, kto nadepnie ci na ogon... To tylko kilka kropel wody, nic o co warto szczerzyć kły.
Gdyby cię odsunęła, ja bym wygrała. To nie byłoby takie złe – odpowiedziała, jednak szczerząc kły w grymasie w połowie drapieżnym, a w połowie rozbawionym. Ta smoczyca miała nietypowy punkt widzenia, musiała to przyznać. Na razie była interesująca, zobaczymy dalej.
Nie można jednak powiedzieć, że nie wygrał najlepszy. Poruszasz się jak ryba w wodzie – powiedziała. Znów komplement, już drugi z kolei. Świat zacznie się wkrótce palić. Co Rakta miała w głowie? W tym momencie sama nie wiedziała, co chce osiągnąć.
Jesteś już tak st... Dojrzała i nie walczyłaś na arenie? Pomimo tego, że chcesz być Wojowniczką? Cóż, trzeba będzie nad tym popracować. Zobaczysz, przelejesz trochę krwi i zaczniesz odwiedzać arenę częściej – powiedziała z równie zadziornym spojrzeniem. Mówiła z doświadczenia, z areny schodziła jedynie na czas leczenia ran. Szkoda tylko, że arena nie lubiła jej tak bardzo, jak ona lubiła arenę.
Jej spojrzenie straciło jednak cały entuzjazm na widok ryby. Nie brzydziły jej wnętrzności, ale... Było tu stanowczo za mało krwi. Czerwonej krwi. Jak coś takiego mogłoby być dobre?
Skoro jednak Morien zadała sobie tyle trudu... Nie żeby Rakta chciała być uprzejma, ale nawet ona czasami wiedziała jak należy się zachować. Chciała również bliżej poznać Naderwaną, chociaż nie wiedziała dlaczego. Z pewnością nie dlatego, że należała do ognia. W postawie smoczycy było jednak coś świeżego. Chciała się przekonać, co to takiego. Chwyciła zatem rybę w pysk, przeżuwając z miną pełna powagi, jakby była krytykiem degustującym nowa potrawę.
Nawet niezła... Lepsza niż gryzonie – Tylko za mało w niej krwi. Dla Rakty smak krwi nie miał sobie równych. oczywiście mówiła tez prawdę. Ta rybka, oprawiona specjalnie dla niej smakowała zdecydowanie lepiej niż gryzonie. Nie lubiła gryzionego mięsa. Tak, to też miał być komplement. A przynajmniej nie krytyka. Jaka ta Rakta dzisiaj milutka.

: 27 sie 2019, 0:14
autor: Grabieżca Fal
Nie spięła się, jej spojrzenie nie zbystrzało, nie kłapnęła zębami. Wzmianka o Cieniu nie wywołała u Morien widocznej reakcji, poza lekkim – ptasim – przechyleniem łba.
Och, wątpię, by tradycja o zachowaniu swoich imion była powodem do nienawidzenia ich – mruknęła. Nabrzmiały pasją głos Arkan i żar ognistego ptaka z Urwiska zagluszyly jej na moment szum wody. Zbierała myśli, patrząc na Raktę spod wpół przymknietych powiek. – Jesteś pierwszą, która mnie pyta. Pozwolę sobie udzielić dłuższej odpowiedzi. – Minęły czasy, kiedy Morien mijala się z Prawdą codziennie.W tych stronach, chociaż żyła na stałym terenie, prowadziła bardziej samotniczy tryb życia niż dawniej.
Trafiłam na tereny Cienia podczas zimy. Było paskudnie. Najgorsza pogoda z jaką miałam do czynienia. Schronilam się w górskiej jaskini, niedaleko granicy. Znalazl mnie tam przypadkiem Tejfe. Kojarzysz go? Ten ze spalonym pyskiem? W grocie... Po tym, kiedy przyszliśmy, chyba probowalas bo pocieszyć. – Zwolnila, krzywiac się na wzmiankę o okaleczonym Czarodzieju. – Wydaje mi się, że kiedy go poznałam, nie był starszy niż Ty. I był drobny, śliczny jak pisklak i równie przyjazny. Zaproponował, że przedstawi mnie ich przywódczyni, Arkanom Nekromancji. Z takim imieniem, powinnam się domyślić, że coś jest nie tak. Ale jeszcze nie znałam tych ziem. – Uśmiechnęła się niewesoło, kładąc się na grzbiecie i powoli dryfujac. Kacikami ślepi obserwowala Raktę. – Nazajutrz zwolano ceremonię. Poleciałam na Urwisko razem z Tejfe. Arkany nie żyła, nad jej ciałem stała Eliana i Khuran, rodzeństwo. Nie powiem Ci, jakie słowa padły. Nie mam aż tak dobrej pamięci. Jak to zwykle bywa, powolywali się na wieksze dobro i chęć zmiany. Może poszło bym im lepiej, gdyby otruta Przywodczyni nie wstała z żądzą mordu. I spaliła Tejfe, który był winny tylko jednego – bycia pisklakiem Eliany. – Może los powinien sprawić, by Tejfe umarł wtedy. Nie musiałby męczyć się z tym, co czekało na niego dalej. – A potem spalila sama siebie. Zapewne nie chciała dac się nikomu pokonać. A może zupełnie oszalała. – Zanurzyla się, znikajac dramatycznie pod powierzchnią, by po chwili gładki przebić tafle wody oblym pyskiem.
Eliana obwolala się przywodzynia. Zaproponowalam jej swoje pazury. To był jedyny rozsądny wybór. Mimo zapewnień, watpilam by puścili mnie stamtąd po tym wszystkim, co widziałam.
Moglam zrezygnować, potem. Ale... Zostałam. Miałam tam... kogoś. – Zawahała się. Ithel nadal potrafił wędrować po jej myślach. – Pomijając ceremonie, nie spotykalam się z nikim poza... przyjacielem. Równie dobrze moglismy być stadem samotników. A może to mojego towarzystwa nie chcieli. W każdym razie, Eliana odeszla, jej miejsce zastąpiła jakąś inna smoczych. Vanora? Nie poznałam jej w ogóle. Zniknęła szybciej niż się pojawiła. A po niej... Po niej został Tejfe. Podobno wybrała go na swojego następcę. Pamiętam, że byłam spóźniona w tym dniu. Nie mogłam latać, a wdrapanie się na Urwisko wcale nie było łatwe. Słyszałam głosy z góry, ryki. Kiedy się pojawilam, Tejfe był odmieniony. Osmalony, wycofany. Pojawil się nowy samiec, który twierdził że jest dawnym przywódcą stada i nie podoba mi się to, co proponowal Tejfe. Chyba poszło o zmianę nazwy. I może części tych tradycji? To zabawne, ale nikt nie podawał żadnych szczegółów. Chcieli po prostu energii pochodzącej ze zmiany. Czegoś by przerwać złą passę, tak myślę. Może poszloby dobrze, gdyby nie Khagar. On miał inna wizję. Mówił o tym, że całe stado jest słabe i pozbawione dyscypliny, niewarte garści klakow. Przyjemnie wyglądał, taki napuszony i pewien siebie. – Mimo tego, że Morien opowiadała długą historię, mówiła szybko. Nie ociagala się. – Niezwykle przyjemnie było słuchać całego tego moralizatorskiego gowna, bo on w nie szczerze wierzył. Ale cóż, jakby to ująć... Zmasakrowane młodzika i powalenie wojownika w walce zdecydowanie pokazało jego siłę. Nie kupiło za to mojego przekonania. Był obcy dla mnie i większości zebranych, pomijając jego dwóch synów i małą, platajaca się pod łapami córkę. Rządził sobie prawa do władzy. I dal wybór – zostać lub odejść. Skorzystalam z drugiego. Wiesz czemu, Rakto? Miałam już styczność z takimi hersztami. Którzy chcieli wcisnąć reszcie zgrai swoje widzimisię. Chciał nas uczyć o przeszłości Cienia i swoich przodkach. Fanatycy to niebezpieczne stworzenia. Kodeksy są często wiążące. A ja cenię sobie nienaruszone tętnicze i wolność. Serce też jest idealistka, a przynajmniej tak brzmiała. Sama się tak nazwała, prawda? Serce. Uczucia są łatwiejsze do... wpłynięcia na nie. Dają większe pole do manewru. – Dlaczego mówiła to wszystko Rakcie? Może dlatego, że biala szczerze zapytała i wydawała się głodna odpowiedzi, która byłaby dluzsza niż "bo tak".
Cień który poznalam nie wyróżniał się niczym poza imionami i przydomkami. Było dla mnie w większości znana z widzenia zgraja. Ich terenom brakowało jezior i morza. Od gór robiło mi się niedobrze. Khagar, chociaż piękny, twierdził że jest wcieleniem dawno zmarlego smoka i ma jego wspomnienia. Wystarczylo mi to aż nadto. – Westchnęła cicho, kończąc swoją odpowiedź i patrząc na pysk mlodki. Zanudzila ją? Zgubila po drodze kretej opowieści?
Nie wątpię w twoje zwycięstwo. – Parsknela śmiechem. – I dziękuję. Miło, kiedy naziemce są w stanie to docenić. Chociaż na przyszłość wolałabym być porównana do lewiatana. Lepsze od ryb. – Mrugnela. Jej ego nie zostało aż tak polechtane – naprawdę spodziewała się swego zwycięstwa. Czuła zew morza będąc w jaju.
Szczeknela śmiechem po raz kolejny, kiedy Rakta uprzejmie poprawia się w połowie słowa. – Stara, ha? Masz rację, szprotko. – Pomaranczowew ślepia zalsnily, przeczac temu określeniu. Nie było w nich widać żadnego starszego zmęczenia. – Tam, skąd pochodzę, rzadko walczyło się dla czystej rozrywki. W Wolnych Stadach nie docenilibyscie moich talentów. – O, tego była pewna. Gdyby ktoś odkrył iż brakuje mu kamieni zdecydowanie nie byłby zadowolony.
Po tym, kiedy Rakta wydała jakże pozytywna opinię na temat karpia, Morien nader ozdobnie skłoniła przed nią łeb i złapała się za pierwsze, jak gdyby wzruszona. – Nie wszystko stracone! Ryby po raz kolejny wygrywają z futrzastymi zwierzami! Poczekaj, aż spróbujesz wielorybiego mięsa. To dopiero rarytas... – Rozmarzyla się, wirujac w wodzie niczym wielobarwny korek. – Ach, po upolowaniu tak wielkiej bestii jesteś władcą wód. Sam Pan Fal daje wtedy swoje błogosławieństwo. Słyszałaś kiedyś o wielorybach, Rakto?

: 27 sie 2019, 20:38
autor: Spuścizna Krwi
Przysłuchiwała się słowom Morien z uwagą, nie gubiąc się w potoku słów smoczycy. Chociaż czasami zachowywała się jak bezmyślna ignorantka zazwyczaj robiła to, bo tak było zabawniej. No i musiał mieć rację, bo przecież inni wiecznie się mylili. Gdyby była Mahvran lub któraś z cienistych teraz pewnie oburzyłaby się na słowa Naderwanej. Co prawda miała własne zdanie na temat Cienia, zupełnie rożne od tego, jakie przedstawiła jej smoczyca, ale każdy miał prawo się mylić. Rakta wybaczy jej tą krótkowzroczność za podarowana rybę. Lepsza niż gryzonie i na dodatek za darmo. Każdy lubił dostawać coś za darmo, nawet jeśli smoczyca wiedziała, że tak naprawdę nic nie mogło pozostać bez ceny do zapłacenia.
Wiesz, powiedziałam kiedyś Poszeptowi, że nikt, kto nie ceni i nie szanuje swojej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości – powiedziała, oblizując pazury z resztek karpia. Cóż, faktycznie nie był taki zły. nieco więcej krwi i byłby dość smaczny. Zawsze dobrze uczyć się nowych rzeczy.
Powiedziałam mu też, że racja jest jak d.upa, każdy ma własną – puściła smoczycy oko.
Oba stwierdzenia są prawda w sytuacji Cienia. Każdy sadzi, że ma rację oraz prawo oceniać, ale czy na pewno ja ma? Cień został stworzony na jasnych zasadach. kodeksie, którego przestrzeganie tworzyło tożsamość tego stada. Grupa smoków uznała, że nie potrzebuje tego kodeksu. Nie chce być Cieniami. Inni nie chcieli oddać Cienia. Każdy miał własną wizję tego, jak powinno wyglądać stado. Jednak nie można zapominać o tych, którzy je stworzyli. O przeszłości stada, jego historii i tradycjach. tego, co odróżnia jedno stado od innego. Nie można wszystkiego odrzucić, bo nie pozostanie nic, co spaja stado razem. Stado to nie jedność ani nie rodzina, ale każdy smok je tworzy. Co twoim zdaniem łączy te smoki? – Zapytała, zanurzając łapy i pysk w ciepłej wodzie, aby wypłukać z łusek resztki ryby. Dobrze, ze została oprawiona bo teraz pewnie cała byłaby w łuskach, plując ośćmi na lewo i prawo. Podniosła łeb znad tafli wody, spoglądając na Morien.
Konflikt wewnątrz stada jest nieunikniony, gdy spotkają się dwa dominujące smoki, walczące o przejęcie władzy i dyktowanie własnych warunków. Ale trzeba umieć przyjąć swoją porażkę. Próbować ponownie, zamiast uciekać do innego stada. Nie wspominając o tym, że ingerencja obcego stada w wewnętrzne sprawy drugiego... Cóż, to słabe. Bardzo słabe – wymruczała, powoli wchodząc do wody jednak była przyjemna. Taka ciepła, pozwalająca mięśniom rozluźnić się i odpocząć po trudach zmagań z Naderwaną.
Ale rozumiem, dlaczego zdecydowałaś odejść. Nie czułaś się Cieniem, nie czułaś się tam dobrze. Nie każdy czuje się dobrze w stadzie, do którego trafił. Nie każde stado przyjmuje też dobrze zdradę – cóż, to mogło być ostrzeżenie. Naderwana powinna pilnować ogona, gdy znajdzie się w otoczeniu cienistych. Cóż, teraz już nie Cienistych. Mogła tez mówić o sobie. Sama nie czuła się, jakby należała do ognia, chociaż czuła się ognistą. Skomplikowane.
Znam Khagara. To najlepszy Wojownik jaki obecnie stąpa po tych ziemiach. Był przyjacielem mojego ojca – powiedziała, a jej ton można było zinterpretować różnie. Owszem, był despotą, szaleńcem i tyranem. Był tez silny, a Rakta ponad wszystko ceniła siłę. No, może krew mogła się z nią równać. No i Khagar... Czy tez Kheldar zrobił dla niej coś, czego nie zrobił żaden członek Ognia. Nie zapomniała o tym.
W takim razie nie mogę się doczekać naszej walki, Lewiatanie. Zobaczymy, co potrafią mieszkańcy morza – wyszczerzyła drapieżnie kły. Czy spotkają się na arenie jako "przyjaciele" czy "wrogowie"?
Co to za talenty? No i te wieloryby? – Zapytała, bo obu tych rzeczy była bardzo ciekawa. Może nawet tej pierwszej bardziej. Zabrzmiała tajemniczo, a ona lubiła tajemnicze sprawy.

: 27 sie 2019, 22:31
autor: Grabieżca Fal
Prosto w tętnice! Swojej przyszłości. Swoją przyszłość znam, i nawet cenię. Ale tysiąca innych smoków, których kości zakopane są w tej glebie, z dala od fal? Obchodzi mnie to równie mocno jak chędożące się wegorze. – W pomarańczowych ślepiach zamigotały iskierki. Rakta była... Cóż, zupełnie nie tym, czego Morien mogła się spodziewać. A może to kwestia starczej sklerozy i tego, że od wielu księżycy nie przebywała z młodszym smokami? Ta, prawdopodobnie. Z resztą, morskie smarkacze były inne.
Ach, tak, znam tą mądrość! – Śmiech wyrwał się z jej gardła, zmniejszył ostrość poprzednich słów. Wielobarwna kiwnela nieznaczne łbem w stronę Rakty. Doceniala bycie wysluchana bez przerywania i bez rozbierania jej wypowiedzi na drobne fragmenty.
Odwzajemnila się podobną ciszą i uwagą, raz tylko pozwalając sobie na uwagę:
Wtracanie się obcych mąci wodę do imentu. – Kto wie, co by się stało gdyby nie interwencja Serca? Nie miała nic przeciwko przywódczyni, ba, wręcz zawdzięczala jej życie. Ale czasami się zastanawiała, co by było gdyby.
Nie, nie każde stado jest łaskawe... – Zamruczala z namyslem. Słowa w oczywisty sposób odnosiły się do niej. Ale czy nie do czegoś innego? W połączeniu z dalszymi słowami Skrwawionej, teoria Morien nawet pasowała.
Najlepszy, mówisz? Będę ostrożna, żeby nie spotkać go na arenie. – Złośliwe rozbawienie splynelo z jej rozwidlonego języka. – Każdy z nas jest dla kogoś innego potworem. Lub, w moim przypadku, zdrajcą. Znam gorsze losy.
Po tej odrobinie mądrości gadziej z jej stron, zanurkowala, pozwalając by ciepła woda ogrzala jej błony i pysk. Ach, już skóra cierpla jej na myśl, że niedługo będzie trzeba przerwać relaks i wrócić do obozu.
Zainteresowanie młódki, kiedy dotarło do uszu morskiej, sprawiło że oznaczony wzorami pysk rozpromienil się w uśmiechu.
Teraz uważaj, żeby go nie przegapić. – Przykazala, zamykając ślepia i pozornie ignorując pytania Skrawionej. Dawno nie bawiła się w tkanie iluzji. A ta wymagała od niej konkretnego wspomnienia i umiejscowienia go w tutaj.
Na prawo od Rakty powietrze zdawało się jaśniejsze, bardziej i bardziej, dopóki nie przybrało koloru przezroczystego błękitu. Istota, która zaczęła się z niego formować była dluga na trzy skrzydła, z gładką skórą, ogromna pletwa ogonowa i smuklymi pletwami bocznymi. Oko było wielkości smoczego łba, a w paszczy – zamknietej – zmieściłyby się obie. Obraz lekko drzal, jak tafla wody po której przechodziły kręgi. Morien wykorzystala wszystkie szczegóły które ofiarowała jej pamięć. Nie tylko po to, by zadziwic Rakte. Może, sama przed sobą, mogła pozwolić sobie na tęsknotę za symraedzkimi glebinami.
To wieloryb. Pletwal. To święte istoty, potężne jak sam Pan Fal. Jego posłańcy. Legendy mówią o pojedynczych hersztach, którzy były w stanie je pokonać, a i wtedy mieli ze sobą spore bandy. Rzadko, bardzo rzadko, można znaleźć jeszcze świeże truchlo, jeśli lleiddiad coś po sobie zostawiły. Zjeść wielorybie mięso to wielkie szczęście. Dobry omen. – Iluzja znikła, rozproszyla się w powietrzu niczym mgła parujaca w słońcu. Morien głębiej zanurzyla się wodzie. Nie trwało to długo, ale nie była przyzwyczajona do czarów na taką skalę.
Mam Ci zdradzać moje talenty? – Pokazowo zdziwiona potrzasnela łbem. – To coś za coś, biała Gwaed. Powiedz mi coś o sobie.

: 30 sie 2019, 18:06
autor: Sztorm
// wkręciliście się i zapomniałam, że mam tu naukę xD przyjmiemy, że to się dzieje w innym czasie

Sztorm pojawiła się z boku, niczym duch wyłaniając się z kłębów pary. Widać było tylko jej wyszczerzony pysk, kły błyskające bielą w rozbawionym uśmiechu, czuprynę na łbie oraz zarys piersi. Reszta sylwetki rozpływała się w białej, nienaturalnej mgle. Stała tak, patrząc jak ognista kręci się jak bączek i zacmokała kilka razy, nieco sarkastycznie.
Tsk, tsk, tsk. Nie dość się zmęczyłaś? – zapytała niewinnie po czym, zniknęła z powrotem w białych oparach magicznej mgły. Kompanka skupiała się na podtrzymaniu scenerii, wciąż generując nowe jej tumany, przyczajona wewnątrz Gorącego Źródła – To był dobry pomysł, ale nie słuchasz co mówię. Nie widzisz skąd nadejdzie cios, więc spróbuj usłyszeć. Wyczuć. Przestań myśleć jak Łuska, zdaj się na instynkt drapieżnika. I nie utrzymuj tak wymagającej obrony długo, bo padniesz. Oszczędzaj siły, przygotuj uniwersalną obronę i czekaj, żeby ją ukierunkować... Tak?
O ile można było śledzić, gdzie poruszała się Sztorm przez całą przemowę, ostatnie słowo odbiło się echem i zamaskowało kilka kroków. Nauczycielka mogła być wszędzie. Nie szło jej zobaczyć, ledwo było widać na odległość kilku szponów.

: 30 sie 2019, 18:26
autor: Słodycz Życia
Warknęłam zirytowana na smoczyce. Czy ona musiała prowadzić tak dziwny trening?
-Możesz zachować swoje mądrości dla kogoś innego? Bo przepraszam bardzo ale nie widziałam nigdy ŚLEPEGO drapieżnika który porwałby się na walkę z czymś czego nie widzi. Ja mam sprawny zmysł wzroku i nie mam zamiaru z niego rezygnować bo tobie znudziło się normalne szkolenie. Oczywiście jestem wdzięczna że się zgodziłaś ale taki sposób nauki mogłabyś zachować dla kogoś innego- W końcu nie wytrzymałam i wyrzuciłam z siebie tą lawinę słów. Byłam zirytowana, rozumiałam że chce mnie czegoś nauczyć ale jak mam się obronić przed czymś co będę widziała dopiero jak będzie blisko mnie? W przeciwieństwie do niej nie mogłam przygotować się do skoku i w odpowiednim momencie odskoczyć w innym kierunku lub przypaść do ziemi lub się gdzieś przeturlać. Ja mogłam tylko stać, ze spiętymi mięśniami i czekać aż atak w końcu nadejdzie co też zrobiłam w tym momencie. Niby próbowałam z pomocą uszu coś usłyszeć lub trochę powęszyć ale to i tak wydawało mi się po prostu głupie

: 30 sie 2019, 21:05
autor: Sztorm
Słowa Wieczornej odbiły się echem i odpowiedziała im cisza, aż nie przebrzmiały. Po chwili jednak poniósł się dziwny, niski odgłos, jakby narastający warkot, który okazał się... Śmiechem! Sztorm śmiała się, a głęboki baryton jej głosu dudnił na pozór bez źródła, rozchodząc się od ściany do ściany w ciasnym kokonie mgły. Zanim dobrze przebrzmiał, niebieskołuska sylwetka wynurzyła się z mlecznych oparów przed nosem Wieczornej.
Pyskata jesteś. – powiedziała smoczyca, szczerząc kły jak krokodyl i drapieżnie zwężając ślepia – Prosisz o pomoc kogoś z poza Stada, chwaląc jej doświadczenie, ale odrzucasz nauki, bez próby ich zrozumienia. Tsk, tsk... – zacmokała i powoli pokręciła łbem – Jeśli potrzebujesz, żeby wyłożyć Ci oczywistości, proszę. Nie zawsze masz wpływ na to, jakie środowisko trafisz. Co jeśli obce smoki zaatakują Obóz w gęstej mgle? Jeśli piaskiem w ślepia pryśnie Ci drapieżnik? A kiedy zaleje Ci oczodoły krew z rozciętego czoła? – zbliżyła się tak, że Wieczorna mogła poczuć chłód jej oddechu na swoim pysku. W ślepiach Stulecia szalał sztorm pasji, gdy mówiła o walce – Podstawy przeżycia na równym piasku Areny, pod okiem medyków, zna każdy głupiec. Jak machać łapą, a jak skoczyć na bok. Prawdziwi Wojownicy nie grają po wytartych schematach, oni szkolą nie tylko mięśnie, ale odruchy i instynkt. Dostosowują się do sytuacji i myślą taktycznie! I styl walki nie ma z tym nic wspólnego. – odwróciła się, gotowa odmaszerować w gęste opary, a za plecami adeptki magiczna mgła rozstąpiła się, ukazując przesmyk między skałami do wyjścia – Jak Ci się nie podoba moja nauka, jeśli satysfakcjonuje Cię poziom głupców, niech Cię uczą głupcy. – obróciła łeb z powrotem w jej stronę i dodała, nieco zniesmaczona – Zapominasz, że robię Ci przysługę adeptko Ognia. Dzielę się wiedzą z obcym Stadem. Za darmo.
Miała rację. Słyszała, że inne smoki uczą technik zaawansowanych za szlachetne kamienie. Ona jednak po prostu lubiła uczyć.

: 30 sie 2019, 21:19
autor: Słodycz Życia
To co mówiła samica było zrozumiałe. Nadal jednak miałam problem z jedną ważną sprawą.
-Nadal jednak nie wiem w jaki sposób miałabym przygotować się do obrony na coś nieznanego inaczej niż po prost stojąc w pozie do obrony i czekając aż coś usłyszę bądź wyczuje- Rzuciłam w końcu, krzywiąc się delikatnie. Ja nie skakałam na boki żeby móc w zależności od tego gdzie zobaczę ruch ukończyć w drugim kierunku. Uniwersalna obrona u wojowników którzy polegają na sile jak dla mnie nie istniała. Chyba że można za to uznać zbicie czyjejś łapy bądź ogona.

: 30 sie 2019, 21:41
autor: Sztorm
Sztorm pokręciła łbem, ale mgła za plecami adeptki znów się zrosła. Smoczyca przekręciła łeb na bok i chwilę patrzyła na nadąsaną niebieskofutrą, szukając we głowie odpowiednich słów. Może stosowała za dużo myślowych skrótów? Spróbujmy inaczej więc...
Prosiłam, żebyś polegała na innych zmysłach. A ty wciąż albo czekasz, aż mnie zobaczysz, albo kręcisz się w kółko, licząc że akurat zaatakuję. Jeśli słuchałabyś jak się poruszam, wyczuliła się na mój zapach, mogłabyś bronić się jak zwykle, zbijając moje ciosy czy wytrącając mnie z rytmu – bo wiedziałabyś skąd nadchodzę. – zrobiła pauzę, uważnie wpatrując się w pysk Wieczornej, szukając tam zrozumienia – Skup się na tych zmysłach. Przygotuj obronę, standardowe zbicie od boku ciosu ogona, łapy czy pyska. Ale poczekaj na moment, kiedy będziesz wiedziała skąd leci cios. A jeśli dobrze się wyciszysz, przeniesiesz uwagę i skoncentrujesz, to będziesz wiedziała zanim zdążę Cię trafić. – pozwoliła sobie na lekki wyszczerz pyska – Praktyka czyni mistrza. No dalej...
Po czym zaczęła wycofywać się we mgłę, by przyszykować się do ataku.