Strona 30 z 39
: 12 paź 2021, 23:38
autor: Niezapomniana Pogawędka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Niepewność w głosie nauczyciela była lekko niepokojąca. Nie śmiała jednak wątpić w jego umiejętności. Zdała jednak sobie sprawę ze skali zagadnienia jakim jest maddara. Nawet smoki, które używają jej na co dzień i praktycznie nie mogą bez niej funkcjonować, nie wiedzą o niej wszystkiego. To prawie tak samo ekscytujące jak przerażające. Tofi zawsze lubiła słuchać opowieści o nieznanym, o głębokich wodach gdzie nie ma dna. Maddara dawała jej podobne dreszcze co myśl o nieskończonych głębinach. Przynajmniej teraz rozumiała trochę więcej o tych niestabilnościach, co poprawiło jej trochę humor. Już wie, że nie spali komuś futra, gdy coś stworzy. Co najwyżej może zranić tylko siebie, nie najlepsza wizja, ale lepszej nie będzie.
W porządku, znaleźć w sobie to źródło. Patrzenie w głąb siebie wychodziło Tofi znakomicie, więc nie powinno sprawić jej to problemów. Skupić się na uczuciach, na tym co lubi. Było tego sporo, ale zawsze mogła próbować po kolei. Uniosła pyszczek w górę i wzięła głęboki oddech, zbierając zapachy z okolicy. Lubiła zapach drzew, liści i traw. Przypominał jej o pierwszych krokach poza grotą, to uczucie swobody. Gdzie by nie iść tam więcej miejsca, a potem więcej i więcej. Niewyobrażalna wolność, strzeżona potrzebą na ciekawość. Czuła coś nowego? Chyba nie, prócz kręcenia w nosie. Chyba wciągał jakiś pyłek, byle tylko ją nie kichnęło w środku tworzenia czegoś. Przejechała łapą po ziemi, przypominając sobie strach jaki odczuwa podczas pierwszego lotu. Kiedy po raz pierwszy rozstała się z glebą i nie miała za nią żadnego zastępstwa. Jej jedyny punkt odniesienia, jej dosłowne ugruntowanie. Nie istnieje siłą która dała by radę poruszyć ziemią, niemożliwa wytrzymałość. Wszystko co istnieje i istniało oparte jest na tej samej nieporuszalnej mocy. I dalej nic, może nie stara się wystarczająco mocno. Musi pomyśleć o czymś co sprawia jej przyjemność, coś co daje jej otuchę. To zdecydowanie zawęzi obszar poszukiwań. Tak właściwie to prócz rodziny, nie ma nic co jej dale uczucie bezpieczeństwa. Zawsze musi być czujna, być świadoma swojego otoczenia. To raczej nie daje jej czasu na docenienie tego co ją otacza, ani też życia chwilą. Dla niej każda chwila polega na byciu ostrożną, inaczej może coś na nią wpaść, albo ona na coś. To dziwne, ale jeszcze nigdy nie odczuła, że jej to przeszkadza. Wzięła to jako codzienność, normę, jak oddychanie. Ale teraz jak tak siedzi i myśli, to naprawdę na prawdę musi być spięta. Rozluźniła mięśnie i pozwoliła sobie opuścić na chwilę uwagę od otoczenia. Zagłębiając się w myślach i w tym co tak naprawdę lubi.
Głosy, chyba smocze. Coś szeptało dookoła niej, czasem nawet chichotało. Nie były to głosy, które znała, ale to nie to jest ważne. Ważne co mówiły, co miały do przekazania. Historie, opowieści, legendy, niezliczona wiedza przekazywana od smoka do smoka. To było to co Tofi uwielbiała, dobrą opowieść, taką co porusza nie tylko wyobraźnie ale całe ciało. Dreszcz emocji, napięcie, wczuwanie się w treść opowieści. To jest jej odskocznia, coś czego nigdy by nie zamieniła niczym innym. Wtedy poczuła coś nowego, coś ciężkiego. Jak głębokie wody i nieugiętość ziemi. Ssąca siła, pochłaniająca wszystko co się do niej zbliży. A w centrum tego wszystkiego światło, którego nie jest dane jej widzieć.
– Chyba mam, miałam wrażenie, że ktoś coś do mnie mówił. Przypomniały mi się opowieści taty i mamy, brata Poranka. Potem poczułam jakby coś ciągło mnie gdzieś w głąb siebie, jak wir wodny, ale bez wody. Taka ciemna pustka, ale bardzo ciężka i przytłaczająca, prawie jakby nie pozwalająca oddychać. A na samym końcu było światło, to które widziałam tylko w obrazach od innych. Czy to o to chodzi?
: 14 paź 2021, 22:49
autor: Światło Głębin
Owszem, zaskakująco maddara była polem które smoki nadal całkiem nie odkryły. Na wiele pytań nie było nadal odpowiedzi. Ale ich głównym celem dzisiaj było opanować podstawowe władanie nią, a nie wchodzić głęboko w jej funkcjonowanie. Maddara była potężną i niebezpieczną mocą. Ale dawała niesamowity potencjał. Czasami warto było podjąć ryzyko dla sporej nagrody.
Światło miał świadomość że mogło chwilę zająć nim Tofi dotrze do swojego źródła. Cierpliwie usiadł obserwując. Nie chciał nic mówić póki sama nie będzie chciała pomocy od niego, głównie żeby nie przerywać jej skupienia. Musiał dać jej samodzielność, inaczej do niczego nie dotrze. Nie czuł się zdenerwowany faktem że nie udało jej się od razu. W końcu do tego na pewno dojdą, potrzeba było czasu.
Mimo że Tofi była zagubiona w swoich myślach i ciszy jaka zapadła, Światło był w stanie wyczuć lekkie różnice w mimice. Wyraźnie starała się. Teraz dopiero zauważył że od momentu jak ją zobaczył, zdawała się bardzo sztywna i spięta. Być może był to efekt jej stanu. Zastanawiało go jak to jest funkcjonować bez wzroku. Zwłaszcza że w jego przypadku był to zmysł na którym polegał najbardziej. Po chwili samiec przymknął delikatnie oczy, relaksując się samemu i ciesząc chwilą spokoju. Jednak pozostawał czujny, wiedząc że Tofi w tej chwili polegała na nim w kwestii bezpieczeństwa. A byli poza terenami Ziemi. Było to w sumie dziwne uczucie. Nigdy nie był wcześniej rzeczywiście odpowiedzialny za innego smoka...
W końcu nastała odczuwalna różnica. Światło odczuł lekkie zawirowanie maddary, które świadczyło że samica odnalazła własne źródło. Na pysku czarodzieja pojawił się mimowolny uśmiech. Nawet nie delikatny. Po prostu zaczął się szczerzyć, autentycznie szczęśliwy że się udało.
– Czuję że znalazłaś źródło...gratulacje! – W końcu po dłuższym czasie oczekiwania na ten moment, samiec odezwał się. Poczuł nawet trochę podekscytowania, po raz pierwszy ucząc kogoś od czasu gdy uczył Sekcję Zwłok pływać.
Nie chciał naciskać na Tofi względem o czy myślała w momencie znalezienie źródła, ale sama postanowiła się podzielić. Wysłuchał uważnie, analizując co te wieści znaczyły. Z pewnością czuła silne powiązanie z swoją rodziną. Także coś innego zwróciło jego uwagę. – Czyli miałaś wizję dźwiękową. Widocznie to też jest możliwe. Moje wizje z źródła były zawsze powiązane z potęgą jaką jest morze. Za równo tą niszczycielką częścią, jak i tą dającą życie wielu wodnym stworzeniom. – Wiele żywiołów miało to do siebie że były jak dwie strony płaskiego kamienia. Dając życie i zabierając życie. Smoki zaś często wydawały się mieć silne powiązanie do tych żywiołów. Ciężko powiedzieć czy tak było z Tofi, ale najważniejsze że dała radę. – Jest wiele możliwości i da się je odczuć czasami wszystkimi zmysłami. Te wizje nie zawsze są przyjemne. Mogą być przerażające za pierwszym razem. Jednak za każdym razem gdy będziesz sięgać do źródła, będzie łatwiej. – Być może w pewien sposób źródło samo oswajało się ze smokiem, niczym oddzielne stworzenie. Zazwyczaj im większe doświadczenie mieli, tym mniej problemów powodowało. Chociaż nie zawsze było niezawodne.
– Myślę że powinniśmy przejść do tworzenia. Co nas tak naprawdę ogranicza, jest nasza wyobraźnia, doświadczenie i siła naszej maddary. Tworząc musimy zwrócić uwagę na wiele rzeczy. Maddara jest bardzo konkretna w tym zakresie. Jak o czymś nie pomyślisz dokładnie, to tego nie będzie. Podam to na przykładzie, by było prościej. – Światło starał się wytłumaczyć na tyle zrozumiale na ile potrafił. Patrząc na to, nie było to coś prostego do wytłumaczenia. On był już przyzwyczajony do tworzenia, ale musiał to przełożyć na formę zrozumiałą dla kogoś kto nigdy nie próbował.
– Czysto teoretyczna sytuacja, ale załóżmy że z jakiegoś powodu chcę stworzyć doskonałą imitację kamienia szlachetnego. Dokładniej, Perły. – Wokół nich zawirowała maddara, a w umyśle Tofi pojawiła się wizja perły. Zobaczyła białą kulkę o wysokim połysku, umieszczoną w smoczej łapie dla porównania. Mogła częściowo także poczuć przez chwilę jej gładką, chłodną powierzchnię i ciężar. Światło Głównie chciał żeby wiedziała o co mu chodziło. – Żeby stworzyć coś takiego, muszę pomyśleć o wielu rzeczach. Dokładny kształt perły, ten charakterystyczny białawy kolor, połysk. Ale to nie wystarczy. Muszę także dokładnie przewidzieć jaka jest w dotyku. Jej gładkość, chłód w dotyku, a także wyczuwalny ciężar. Jeżeli tego nie zrobię, perła będzie jedynie iluzją, której nie da się dotknąć. Nie będzie materialna. Jeżeli twór ma mieć zapach lub wydawać dźwięki, to także musimy przemyśleć. – Nie chciał nawet mówić o fakcie tworzenia imitacji żywych stworzeń, bo była to bardziej skomplikowana sztuka, do której będzie musiała dokładniej dojść sama. Miał nadzieję że nie pogubiła się w jego tłumaczeniu.
– Co chciałabyś stworzyć na początek? Najlepiej żeby było to coś małego i nie zbyt skomplikowanego. – Chciał jednak pozostawić jej wybór w kwestii jej pierwszego tworu. Może miała coś co naprawdę chciała zrobić i było dla niej ważne. Od tego punktu będzie mógł jej pomóc wskazując o czym powinna pamiętać.
: 15 paź 2021, 10:13
autor: Niezapomniana Pogawędka
Czy to dalej wizja skoro się nic nie widzi? Nazwa może mało trafna ale racja, te głosy nie pewnie były częścią źródła. Może jej maddara wie, że głosy i zapachy do niej bardziej przemówią. W końcu jest częścią niej, może jej źródło też nie wie jak co wygląda. Słyszała już trochę o tworzeniu, brat Poranek uratował ją tworami parę razy. Mimo dość skomplikowanego procesu, wydawało jej się, że da radę. Wystarczy, że wybierze coś prostego i dobrze przemyśli wszystkie parametry. Pomacała ziemię dookoła siebie i podniosła z niej liść. Pomacała go i objechała pazurem po jego brzegach. Powąchała go na koniec i trzymając w łapie wyciągnęła drugą przed siebie.
Pomyślała znów o tej pustce, dokładniej o świetle w jego wnętrzu. Wyobraziła sobie, że światło zaczyna formować kształt, odwzorowując liść który trzymałą w drugiej łapie. Był on lekki, prawie niewyczuwalny, wiatr mógł go ponieść w nieznane, gdyby nie był trzymany. Grubością nie mógł przekraczać włosa, a wielkością porównywalny był do jej łapy. Był śliski, ale też giętki, dało się go zwinąć w ciasny rulonik. Jednak był na tyle kruchy, że mocniejsze naciśnięcie powodowało obrażenia. Pachniał jak ściółka, ziemia i roślinność, ale też jak wiatr, który go wcześniej niósł. I zakładając, że jest to liść, to pewnie jest zielony. Potem obraz tego tworu miał pojawić się na jej drugiej łapie, by mogła go na niej poczuć. Twór rzeczywiście się pojawił, ale kształt był całkowicie nieprawidłowy. Wyglądał jakby ktoś popatrzył na liść przez taflę wody. Brzegi były falowane i całości brakowało jakiejkolwiek faktury. Kolor też się nie zgadzał, bo trzymany prze nią liść kontrolny był żółty z pomarańczowymi plamkami. Jej zaś wyszedł blado zielono, jak więdnąca trawa. Tofi chwyciła dzieło maddary, które zachowywało się podobnie do liścia. Było giętkie i trochę śliskie, ale dało się go przebić pazurem. Chwilę po tym jak samica uszkodziła liść, ten znikł z jej łapy. Wyleciał jej, czy czar prysł?
– Wyszło mi? Pachniał i wyginał się jak liść. Dużo więcej nie mogę stwierdzić.– Puściła ten pierwszy liść, który odleciał na wietrze gdzieś w dal. Ale skoro już udało jej się stworzyć twór i nie zamieniła jej się łeb z ogonem, to znaczy chyba, że nie ma niestabilnego źródła. Albo może, że tym razem nie postanowiło jej skrzywdzić.
– Nie wiem czy już na to pora, ale skoro już umiem korzystać ze źródła to wytłumaczysz mi jak robi się sondy? Podobno pozwalają widzieć bez używania ślepi. Czekałam na to bardzo długo, jest to dla mnie najważniejsza część tej nauki.– Powiedziała Tofi, machając mimowolnie ogonem. Trochę wróciły na jej pysk kolory, gdy zaczęła o tym mówić. Przez chwilę zapomniała o potencjalnym ryzyku, przypominając sobie jak długo czekała na ten dzień.
: 16 paź 2021, 16:10
autor: Światło Głębin
Światło wydawał się zadowolony z samego faktu że uczennicy udało się rozluźnić i odzyskała trochę entuzjazmu do nauki. Nawet z niestabilnym źródłem życie i posługiwanie się maddarą było możliwe. I na razie nic nie wskazywało że Tofi mogłaby mieć ten problem.
Światło nie komentował jej procesu. Liść był dobrym wyborem na początek i nie dziwił się że chciała upewnić się co do tego jakie posiadają szczegóły. Niedługo coś pojawiło się w łapie Tofi, co ...przypominało liść. Chociaż było dalekie od perfekcji. Kształt, tekstura i kolor się nie zgadzały. Ale przynajmniej twór był czymś materialnym, co nie było najgorszym startem. Miał też zapach, co było całkiem dobrym znakiem. Tofi była w stanie dość dobrze tworzyć co chciała, tylko zdawała się wymagać nieco więcej pomocy w kwestii wyglądu.
– Powiem szczerze...Kształt jest dość krzywy, nie ma faktury i kolory się nie zgadzają. – Wyłożył jasno, nie mają zamiaru jej okłamywać i przesładzać sytuacji. – Jednak, jest materialny, zgina się i ma zapach lasu. Jest to nadal całkiem niezłe jak na pierwszą próbę. Wielu zajmuje kilka prób gdy zaczynają, by stworzyć coś co da się dotknąć. – Poinformował ją po chwili o dobrych wieściach. Jemu udało się dopiero za drugim lub trzecim razem. Musieli jednak popracować nad kwestią jak twór ma wyglądać i jaki dokładnie miał mieć kształt.
– Tofi...czy ktoś ci kiedyś pokazywał maddarą jak wyglądają teraz jesienią liście? – Smok domyślał się że kwestia koloru mogła być tym spowodowana. Tofi mogła nie wiedzieć że liście zmieniły kolor. Wiedziała tylko że są zielone. – Pokażę ci jak dokładnie wygląda prawdziwy liść jaki trzymasz w łapie. Chcę byś się dokładnie skupiła na tym co ci pokażę i spróbowała się odwzorować tak dokładnie jak możesz. – Chwilę po tym jak czarodziej to powiedział, maddara wokół niego zawirowała. Dzięki maddarze Tofi mogła teraz zobaczyć zobaczyć dokładnie trzymany przez nią liść w taki sam sposób jak samiec. Dokładnie mogła teraz dostrzec obwód podłużnego liścia, jego suchawą tekturę i sieć małych lekko wypukłych żyłek. Żółtawą powierzchnię, pokrytą pomarańczowymi plamkami. Kawałek małego ogonka. Trzymał wizję liścia przez dłuższy czas, by Tofi miała możliwość dokładnego przeanalizowania tego co widzi. Nie oczekiwał także że zrobi dokładną, realistyczną kopię, wystarczy że będzie przypominać go w kształcie i kolorystyce. Ale zarazem nie mówił nic o tym, chcąc zobaczyć jak wiele była w stanie zdziałać. W końcu materialny twór przy pierwszej próbie był już całkiem obiecujący.
– Hm, sondy? Może być na to nieco zbyt wcześnie, ale rozumiem że z pewnością ci się przydadzą. Sam ich nie używam zbyt dużo, ale spróbujemy coś wymyślić. – Nie był szczególnie zaskoczony że chciała poszerzyć swoje możliwości. – Twoja maddara zawsze jest z tobą związana, dlatego powinnaś być w stanie połączyć swój umysł z tworem. Myślę że połączenie np. Z małym ptakiem stworzonym maddarą dałoby ci możliwość obserwowania jego oczami. Jednak domyślam się że twór musiałby mieć bardzo dokładną budowę, by rzeczywiście mógł działać w ten sposób. Musiała być prawdopodobnie dokładniej poznać budowę prawdziwego stworzenia i odtworzyć to. A przynajmniej narządów odpowiedzialnych za wzrok. – Pewnie działa to podobnie jak więź. Co prawda nie widział zawsze tego co Alga, ale jedno mogło mimowolnie wyczuć emocje drugiego, zwłaszcza gdy były intensywne. Ciężko też było rzeczywiście ukryć coś przed własnym kompanem. Jednak maddara mogła działać nieco inaczej, jako że w końcu była częścią smoka. – Na to jednak musisz trochę bardziej nabrać wprawy w władaniu maddarą. Zaś na to chwilę myślę że przydałoby ci się coś co pomoże ci trochę wyczuć najbliższe otoczenie. Myślę że można stworzyć coś co dawało by ci sygnał gdy będziesz bardzo blisko smoka, drzewa lub innej dużej przeszkody. Dźwięk lub coś bardziej subtelnego...
Wtedy nie będziesz musiała martwić się o wpadanie na rzeczy. Można by to także bardziej wyodrębnić, jeżeli chcesz wiedzieć czy w bliskiej okolicy jest jakiś smok, żeby reagowało tylko na nie. – Powinno być to trochę łatwiejsze niż przekazywanie obrazu przez cały czas. Coś jak alarm który będzie wydawał dźwięk gdy Tofi podejdzie za blisko czegoś.
: 16 paź 2021, 22:28
autor: Niezapomniana Pogawędka
Nie spodziewała się, że wyjdzie jej za pierwszym razem, ale za to spodziewała się, że twór nie będzie wyglądał najlepiej. Liście zna tylko z opisów i z odległych obrazów przesłanych przez innych. Nie jest to dokładnie najlepszy wzorzec. Nie mówiąc już, że kolory to dla niej bardziej koncepty, niż jakakolwiek praktyczna wiedza.
– Jak to zmieniają kolory? Czyli są rzeczy, które nie mają stałego koloru? Myślałam, że wszystko ma swój kolor, nikt mi nie mówił, że coś może mieć dwa. Ja też mam więcej niż jeden kolor?– Zapytała zdziwiona, że nikt jej o tym nie wspomniał. Trawa jest zielona, niebo niebieskie, a mięso czerwone. Dopiero gdy zobaczyła przesłanie nauczyciela, zobaczyła jak wiele rzeczy nie wiedziała o liściach. Mają one tyle detali, można by było opisywać je cały dzień. Zawsze były opisywane jako zielone i rosnące na drzewach. To aż oburzające, że tak skomplikowana rzecz była tak pobłażanie traktowana. Tofi skupiła się na obrazie, starając się zapamiętać dobrze kształt i kolor. Absolutnie nie mała pojęcia jaki to kolor, ale nie chciała ośmieszać się przed starszym smokiem. Nie wydawało jej się, że śmiałby się z jej niewiedzy, ale mógłby pomyśleć, że samiczka jest znacznie mniej kompetentna niż przed chwilą zademonstrowała. Z tą nowo zdobytą wiedzą, ponownie zabrała się za tworzenie liścia. Dalej pamiętała o pozostałych atutach. Grubość bardzo mała, prawie niewyczuwalna. Zapach ziemi i lasu, mieszanki próchnicy i grzybni. Bardzo skomplikowana giętkość, pozwalająca na swobodne wyginanie i zwijanie, lecz też kruchość przy większym nakładzie siły i przy mocnym zginaniu. Prawie nieobecnej wadzę, pozwalającej mu unosić się w powietrzu. Jednak tym razem przyłożyła większy nacisk na wygląd. We łbie cały czas miała obraz liścia, z tym jasnym kolorem i miejscami gdzie był ciemniejszy. Małe wypuklenia, które rozchodziły się od większego, który szedł po środku i wychodził z twardszego ogonka. Pamiętała o tej lekko matowej fakturze i drobnych dziurkach na brzegach. Wielkość nie większa niż szpon, bez problemu mieszcząca się w jej łapie. Sięgnęła w otchłań jaką było jej źródło i światłem w jego centrum tchnęła obiekt w rzeczywistość. Tym razem liść był bardziej trafny, choć kolor dalej nie był tak jaskrawy jak wzorzec. Kształt i żyłki jednak dawały tworowi większą autentyczność, a razem z pozostałymi atutami, można było nazwać go całkiem dobrą imitacją. Mimo to, żaden smok, który wcześniej widział liść nie pomyliłby go z oryginałem, ale był to start. Uczennica przejechała po tworze drugą łapą, wyczuwając drobne żyłki, które się na nim znajdowały.
– Ten jest chyba lepszy, ale tworzenie czegoś z konkretnego obrazu wydaje się być łatwe. Prawie wszystko podane jest przed ciebie, nie ma w tym dużego wyzwania. To prawie jakby ktoś dyktował mi co mam pomyśleć.– Powiedziała sceptycznie Tofi, nieświadoma, że w sumie smoki ze wzrokiem mają właśnie możliwość tak tworzyć kopie przedmiotów. Jakoś nie połączyła faktów, że obrazy to w sumie wzrok innych, że daje im to właśnie możliwość dobrze czegoś obejrzenia przed próbą stworzenia tego maddarą.
Przeszli potem do tej ciekawej części nauki, czyli sondy i pseudo widzenia. Ponownie, Tofi była nieco rozczarowana. Wszyscy widocznie za bardzo przereklamowali te sondy, bo używanie ich rzeczywiście wydaje się być niesamowicie skomplikowane. O więzi z kompanami też słyszała i o podglądaniu przez ich oczy. Jednak z tego co rozumie, to też są bardziej jednorazowe przekazy, coś jak te w wiadomościach mentalnych. Lecz skoro musi się dalej szkolić, to chyba nie ma wyboru. Jej cel dalej znajduje się poza zasięgiem umiejętności. Druga część jednak była już bardziej intrygująca, sposób wyczuwania terenu, bez widzenia go. To tak jakby zabrać całą przyjemność z widzenia i zostawić tylko pożyteczność, ale to i tak duży krok w przód. Wystarczy, żeby się poruszać swobodniej i nie wpadać cały czas na drzewa i skały. To nie to co chciała, ale co na pewno jej się przyda.
– To rzeczywiście ułatwiło by mi sporo codziennych problemów. Jeżeli uważasz, że jest to coś co mogłabym osiągnąć to chętnie spróbuje. Może moje oczekiwania zostały zmiażdżone, ale to nie zniechęci mnie przed dalszym kształceniem.
: 18 paź 2021, 23:34
autor: Światło Głębin
Tofi potwierdziła jego przypuszczenia. Widocznie nikt nie powiedział jej o tym jak zmienia się świat podczas przebiegu pór. Widocznie jemu przyjdzie jej to wytłumaczyć.
– Liście nie są wieczne. Gdy zaczyna się robić chłodniej – obumierają. Zmieniają kolory na ciepłe i po jakimś czasie opadają same na ziemię. Pomarańczowe, czerwone i żółte. Czasami mogą mieć kropki. Zimą, gdy na ziemi leży śnieg, drzewa są zazwyczaj całkiem pozbawione liści, poza tymi które mają igły. Te się nie zmieniają. Za to gdy przychodzi wiosna, pojawiają się nowe, jasno-zielone listki. – Samiec starał się wytłumaczyć opisowo Tofi cykl życia drzew. Być może rodzice zapomnieli wytłumaczyć tego konceptu, jako że było to możliwe. Mogli po prostu zapomnieć że Tofi nie będzie miała jak tego sama doświadczyć. Przynajmniej nie aspektów wizualnych. W sumie smoki były tak przyzwyczajone do postrzegania świata przez oczy, nie myślały nawet co mogłoby im umknąć bez tego zmysłu.
Gdy ta kwestia została chyba wyjaśniona, Światło skupił się obserwacji tworu córki Błysku. Podobnie jak poprzednim razem: grubość, elastyczność, ciężar i zapach zdawały się całkiem dobrze odwzorowywać naturalny liść. Nic zaskakującego tym razem tutaj, ale efekt dość dobry. Co jeżeli chodzi o wygląd? Kształt był sporą poprawą, praktycznie idealnie odwzorowując prawdziwy liść. Tofi uwzględniła nawet drobne nadgryzione dziurki. Miał sieć żyłek i ogonek. Jeżeli chodzi o kolor, nadal niestety było coś nie tak. Oceniając ten fakt, Światło zauważył w czym mógł być problem. Tofi zdawała się w stanie zobaczyć kształt i detale z wizji którą jej dał, jednak najwidoczniej nie była wstanie rozróżnić kolorów. Prawdą było że nie był to pierwszy raz kiedy się spotkał z czymś podobnym.
– Powiem że jest o wiele lepiej. Bardzo dobrze powtórzyłaś kształt, teksturę i mniejsze szczegóły budowy liścia. Chociaż kolor nadal nie do końca się zgadza, chociaż jest bliższy niż poprzedni. – Światło Głębin w końcu wydał krótką ocenę, mówiąc z pełną szczerością. Za to Tofi zdecydowała się podzielić swoimi myślami. Doceniał to. Dawało mu to wgląd w jej sposób myślenia i ułatwiało wyłapanie problemów oraz znalezienie rozwiązań. – Tofi...myślisz że to zasadniczo różni się czymkolwiek od tego jakbyś miała wzrok? Myślę że spojrzałabyś na jakiś liść w okolicy i powtórzyła. Tak po prostu robimy, powielamy rzeczy z naszego otoczenia, czasami je trochę zmieniając gdy jest potrzeba. Stworzenie czegoś nowego...jest możliwe. Ale robi się to tylko by osiągnąć konkretny cel. Ponieważ jest to o wiele trudniejsze. – Zdecydowanie nie wymagał od uczennicy by była w stanie stworzyć twór nie wzorowany bezpośrednio na czymś. Mogła potem eksperymentować, ale na początek po prostu najlepiej było ćwiczyć na imitacjach.
Gdy Światło skończył, zastanowił się nad czymś przez chwilę. – Co do koloru...nie jestem pewien czy twój umysł tak samo postrzega kolory jak mój. To może być powód. Spotkałem już kiedyś samicę która widziała wszystko w kolorze szarym, odróżniając jedynie odcienie. – Światło Głębi przyznał, wracając myślami do spotkania z smoczycą z Wody. Chociaż Tofi w przeciwieństwie do niej wydawała się rozróżniać przynajmniej część kolorów. Niestety, nie widział w tym przypadku jak mogłaby rozwiązać ten problem, poza sondą umożliwiającą jej widzenie pełnej skali kolorów. Będzie musiała po prostu nad tym pracować. – Na szczęście kolor bywa istotny tylko w bardzo specyficznych sytuacjach.
Niestety tak już było, jeżeli ktoś chciał rzeczywiście mieć dobry użytek z maddary, musiał się sporo nauczyć. Nie była to tak naprawdę łatwa dziedzina. Jednak była także na tyle elastyczna, że ograniczenia prawie że nie istniały. Wszystko naprawdę zależało od smoka i jego pomysłowości.
Światło trochę skrzywił się na pesymizm samiczki. Czy naprawdę 'Zmiażdżył jej oczekiwania'? Sztuka władania maddarą pewnie okazała się o wiele bardziej skomplikowana niż przypuszczała, ale czy ktokolwiek powiedział że to czego oczekiwała było całkowicie poza zasięgiem?
– To że coś jest skomplikowane, nie oznacza wcale że nie jest możliwe. Masz wiele czasu przed sobą, Tofi. Nawet jeżeli te rozwiązanie byłoby poza zasięgiem, to nadal masz szanse znaleźć inne, które być może spełni twoje oczekiwania... – W sytuacji jakiej była Tofi, porzucenie nadziei i poddanie się było najgorszym co mogła zrobić. Każdy smok był kształtowany przez innych wokół niego. To że Światło nie miał na tą chwilę lepszego rozwiązania, nie znaczyło że lepsze nie istniało.
Skarabeusz wziął głęboki oddech, próbując prześledzić o czym powinien jeszcze powiedzieć.
– Gdy teraz potrafisz stworzyć fizyczny twór, jest kolejna ważna rzecz. Jak mówiłem, rzeczy stworzone z pomocą maddary istnieją tylko tymczasowo, ale można nadal wpłynąć nimi na coś innego. Chciałbym żebyś spróbowała to zrobić. – Światło nawiązał do tego co tłumaczył Tofi wcześniej. Następnie przelał maddarę i dwie pionowo-stojące, cienkie gałązki wystające z ziemi, między którymi rozłożona była delikatna pajęczyna. Twór pojawił się bezpośrednio bez Tofi, by nie musiała go na ślepo szukać. – Przed tobą teraz znajduje się niewielka pajęczyna. Bezpośrednio na wprost od ciebie. Chciałbym żebyś stworzyła coś by zebrać i usunąć tą pajęczynę z tych gałęzi. – Światło przysiadł, dając ogólnie wolność córce Błysku względem co chciała wykorzystać. – Jeżeli nie lubisz pająków, nie martw się. Nie ma tu żadnego. – Światło dodał po chwili, mając świadomość że niektóre smoki czuły dyskomfort w otoczeniu tych stworzonek...nawet jeżeli większość nie była w stanie ich skrzywdzić.
: 19 paź 2021, 12:58
autor: Niezapomniana Pogawędka
W zasadzie to wiedziała, że drzewa zimą nie mają liści, ale nie zastanawiała się gdzie znikają. Trochę smutne, że umierają, ale potem wracają, więc czy tak naprawdę umierają? To by też wyjaśniało, czemu w lasach ziemia jest taka gładka, to wszystko martwe liście. Wydawało jej się, że po prostu to inny rodzaj trawy, poza tym nie spędzała dużo czasu w lasach, za dużo przeszkód. Twór był zadowalający, ale ponownie, kolor był niewłaściwy. Czy to z nią jest coś nie tak? Czy może źle zapamiętuje przekaz. Potem zastanowiła się nad tym co powiedziała na temat odwzorowywani, rzeczywiście dochodząc do sedna sprawy. Możliwe, że tworzenie maddarą kopi to tylko skomplikowany proces dla smoków bez wzroku. Gdy się nie widzi co się trzyma i nawiguje świat za pomocą dźwięku i zapachu to ciężko tworzyć twory, które będą wykorzystywać inne zmysły. Czyli ponownie, to tylko jej problem. Kolory były skomplikowanym tematem, bo tak właściwie były dla Tofi tylko słowami, w nie istniały jej świecie.
– Kolory są dla mnie ciężkie do zrozumienia. Wszyscy opisują je temperaturą: zimne, ciepłe. Ale zimno nie wygląda, ciepło też. Wiem że niebieski to zimny, ale niebo jest niebieskie nawet jak jest ciepło. Poza tym, jest więcej kolorów niż smoków w wolnych stadach, a ja znam może 3 i to też tak nie do końca. Tylko tyle co z przesłań, więc chyba dzisiaj poznałam czwarty, żółty. Jeżeli nie wygląda dobrze, to może dlatego, że nie rozumiem jak go opisać w myślach. Każdy inny atrybut mogę do czegoś porównać, jakoś określić go czymś innym, co znam. Ale koloru nie da się niczym innym zastąpić, on po prostu jest.– Spróbowała uzasadnić swoją niekompetencje, ale możliwe, że nie w tym jest problem. Nie widzenie kolorów to chyba kwestia ślepi, więc jeżeli ktoś przesyła obraz, to nie widzi się go swoimi, tylko czyimiś, kto te kolory widzi normalnie. Inaczej ona nie byłaby w stanie nic widzieć z przekazów. Więc to jednak chyba kwestia nie rozumienia kolorów, czyli po raz kolejny, tylko jej problem.
Może użyła zbyt mocnego określenia na opisanie jej zawodu. Po prostu spodziewała się o wiele więcej, ale do przewidzenia było, że to nie będzie takie proste.
– Nie chodzi mi o to, że straciłam motywacje. Myślałam, że maddara pozwoli mi być normalna. To się nie zmieniło, bo to możliwe, tylko cięższe niż myślałam. Wydawało mi się, że skoro byłam za młoda na naukę, to że jak podrosnę, to da mi to możliwość nauczenia się wszystkiego co trzeba do widzenia sondom. Po prostu muszę zmierzyć standard do umiejętności. Więc na początek wykrywanie przeszkód.– Maddara okazała się być bardzo obszernym tematem, a nikt nie ostrzegł przed tym samicy. Dlatego jej oczekiwania były oparte na wcześniejszych naukach, jak bieganie czy pływanie. W tym wypadku jednak praktyka czyni mistrza, jeszcze będzie jej dane zobaczyć.
Kolejne zadanie z tworzeniem, tym razem trochę bardziej praktyczne. Zebrać pajęczynę udawało jej się wcześniej tylko pyskiem, przechodząc gdzieś między krzakami. Ale stworzenie łba nie jest chyba dobrym pomysłem, zwłaszcza, że nie przypominała sobie dokładnego wyglądu żadnego pyska. Więc znów pora improwizować. Zastanowiła się co w zasadzie wie jak wygląda, starając się przypomnieć jakieś przekazy i kiedy był jej wysyłane. Kojarzy łąkę i wysokie trawy, skóry zwierząt, liści i kamienie. Drzewa chyba będą pasować, chociaż widziała je z daleka. Może nie będą do skali, ale jako obiekt powinny zadziałać. Wyobraziła sobie drzewo, wielkością podobne do jej łapy. Było szorstkie, pełne małych koryt z okazjonalnym sękiem czy dziuplą. Gałęzie odchodziły na boki w losowy sposób, pnąc się cały czas do góry. Na drzewie tym nie było liści, tak tylko dla ułatwienia. Ważyło nie więcej niż garść mchu, który składał się właściwie większości z wody. Twór pachniał jak wilgotna ziemia i grzybnia, drzewa miały swój własny konkretny zapach, ale to było najbliższe określenie tej woni. Twardością był dość solidny w okolicach pnia, lecz gałęzie były giętkie. Nim cieńszy konar, tym bardziej elastyczny. Teraz wygląd, czyli znów jej słaba strona. Kolor miał być brązowy, ciemny. Pień był prosty, a na górze rozchodził się na mniejsze gałęzie korony drzewa. Taki twór miał pojawić się przed pyskiem uczennicy i polecieć w prostej linii do przodu. Po sięgnięciu do źródła i wykorzystaniu światła w nim się znajdującego, małe drzewko pojawiło się i wykonało polecenie, ale wyglądem znów tylko ledwo przypominało drzewo. Wyglądało bardziej jak krzak z pniem, gdyż w koronie drzewa brakowało tego głównego środkowego pnia. Kolor tym razem był zaś za ciemny, ledwo było widać że jest to brązowy. Ale zebrało to pajęczynę i chwile później zniknęło jakby rozpłynęło się we mgle.
– Udało się? Wydaje mi się, że rozumiem jak działają twory.– Stwierdziła, spodziewając się już krytyki odnośnie wyglądu.
– To miało być miniaturowe drzewo, mam nadzieje, że chociaż dało się to rozpoznać.– Dodała, tak dla pewności, żeby ułatwić też nauczycielowi próbę ocenienia.
: 20 paź 2021, 19:12
autor: Światło Głębin
Z powodu stanu Tofi, było wiele rzeczy z którymi Światło niestety nie mógł jej pomóc. Mógł podać jej pomysły, które być może ułatwią jej życie, ale prawdą było że będzie musiała funkcjonować inaczej niż większość smoków. – Nazywamy je zimnymi i ciepłymi z powodu tego z czym się zazwyczaj kojarzą na pierwszą myśl. Takie jak czerwień lub pomarańcz, są to kolory ognia. Więc kojarzą się z ciepłem. Za to niebieski na przykład często kojarzony jest z wodą, a ta zazwyczaj jest zimna, jeżeli coś jej nie podgrzeje. – Światło wyjaśnił po krótce skąd takie określenia. Faktycznie, powinien się bardziej pilnować podczas rozmowy z Tofi, jako że wiele rzeczy było dla niej obce i całkowicie abstrakcyjne. Ciężko było tego jednak uniknąć gdy dla większości smoków było to coś do czego przywykli odkąd byli małymi pisklakami. – Nie dziwię ci się. Kolory nie są tak naprawdę czymś...co można łatwo opisać. Można je porównać do rzeczy i uczuć. Ale nawet wtedy nie jest to łatwe do zrozumienia. – Dla kogoś kto ich nigdy nie widział.
Z tego też powodu Światło nie zamierzał oceniać jej za to że nie mogła powtórzyć koloru. Przynajmniej nie na tym poziomie, gdy dopiero się uczyła. Zwłaszcza że sam nie miał pojęcia co mogłaby w związku z tym zrobić. Może uda jej się kiedyś znaleźć rozwiązanie by móc dostrzec je tak samo jak reszta. A być może nie.
– Maddara jest czymś w co trzeba włożyć sporo pracy. Sam wiem że początki nie są łatwe. Ale można to znacznie rozwinąć przez ćwiczenia i z pomocą innych smoków. Podałem ci pomysł z przedmiotem który określałby twoje położenie względem przeszkód, prawda? Pomyśl teraz ile możliwości mogłabyć dostać pytając więcej smoków. Każdy z nas ma swoje mocne strony i limity. Wiele z nas prędzej czy później spotyka się z sytuacją kiedy wydaje się że nie będziemy w stanie jej pokonać. Ale razem możemy osiągnąć o wiele więcej. – Na pysku czarodzieja pojawił się lekki uśmiech, mimo faktu że Tofi nie była w stanie tego dostrzec. Było nadal sporo nadziei dla młodej samicy. Wydawała się całkiem zdolna mimo faktu że brakowało jej czegoś co miał prawie każdy. Światło widział wystarczająco by wiedzieć że miała potencjał. Sam spotkał się z pewnym zawodem związanym z faktem że wcale nie szło mu tak dobrze na arenie jak się spodziewał. Wiele razy miał wątpliwości. Faktem było że ten problem zazwyczaj pojawiał się później niż w przypadku Tofi, ale każdy musiał chyba przez to przejść.
Światło Głębin skupił się na obserwacji zadania, zastanawiając się co Tofi wymyśli. Spodziewał się że większość smoków podeszłoby do tego z niewielką gałązką. Jednakże Tofi przekroczyła jego przewidywania i podeszła...z całym drzewem! Fakt, sporo zmniejszonym jego budowa nie do końca się zgadzała, ale był to całkiem ciekawy twór. Najwidoczniej umiała dość dobrze improwizować z tego co znała. Może było pozbawione liści, ale nadal całkowicie materialne. Nadała mu także zapach, mimo że nie było to konieczne tym razem. Chociaż może to osobista preferencja samiczki, żeby odczuć twór więcej niż jednym zmysłem? Najważniejsze w tej chwili było czy uda jej się pokierować odpowiednio tworem i zebrać pajęczynę. Jak się okazało, nie miała większego problemu by manewrować swoim tworem. Może dlatego że dla ułatwienia postawił cel prosto przed nią, ale musiał liczyć się z faktem że trzeba będzie to trochę dostosować do okoliczności.
– Pajęczyna została zgarnięta, więc jak najbardziej ci się udało. Można w ten sposób robić wiele więcej rzeczy. Chociażby czarodzieje wykorzystują to cały czas. Cokolwiek z ostrą powierzchnią i pchnięte z odpowiednią siłą może przebić łuski. Czasem można to wykorzystać by chwycić coś poza twoim zasięgiem. Wykopać dziurę w ziemi jakimś narzędziem. Albo podgrzać lub ochłodzić coś. Łowcy nie raz to wykorzystują podczas przygotowywania posiłków. – Światło Głębin potwierdził z entuzjazmem, krzyżując przednie łapy i opierając się grzbietem na prawdziwym drzewie za nim. – Jeżeli pytasz o wygląd drzewa, będziesz musiała nad tym trochę popracować. Drzewa zazwyczaj mają jeden grubszy pień i mniejsze gałęzie wychodzące z niego na różnej wysokości. – Czarodziej powiedział luźno, ale podstawę zadania wykonała, więc nie zamierzał się nad tym skupiać za bardzo. Wziął głęboki oddech. Nie pozostało im wiele na dzisiejszy dzień. Tak naprawdę tylko powiedzieć nieco więcej o mentalnych wiadomościach. Światło prześledził w myślach proces nauk, by upewnić się że nie pominął żadnej ważnej kwestii.
– Prawie skończyliśmy, ale jest jeszcze jedna ważna rzecz. Wiadomości mentalne. Może być to bezpośrednia wiadomość, gdy chcesz komuś powiedzieć coś bez otwierania pyska. Ale tak jak zrobiłem wcześniej, może być to także obraz, dźwięk, zapach lub nawet uczucia. – Światło Głębin zaczął temat, który z resztą nie powinien zająć im zbyt długo. Zazwyczaj był to taki dodatek w nauce maddary, ale w codziennym życiu był niezwykle przydatny. – Wiadomości możemy wysyłać do każdego i to na duże odległości. Świetne rozwiązanie gdy ktoś musi wezwać posiłki w walce, tylko trzeba pamiętać by dać im znać o położeniu.
Może się zdarzyć że wiadomość nie dotrze w przypadku jeżeli smok zamknął swój umysł na wiadomości mentalne. Jeżeli jednak ktoś to robi, nie może jednocześnie samemu wysłać żadnej, ponieważ działa to niczym bariera. Jednak nie wiele smoków trzyma umysł zamknięty, gdyż zazwyczaj ten typ komunikacji ma więcej zalet niż wad.
Można tego użyć także w przypadku poufnych rozmów, jeżeli nie chcemy żeby ktoś wiedział o czym rozmawiamy. Zwłaszcza w przypadku poufnych dla Stada informacji. Pozostałe smoki przy tobie tego nie usłyszą, ale jeżeli są blisko, mogą poczuć oddziaływanie maddary dookoła ciebie, tak samo jak jest z każdym czarem. – To już w jaki sposób Tofi będzie wykorzystywać wiadomości, zależało już jedynie od niej. Ale powinna umieć to zrobić, jako że była to jedna z podstawowych rzeczy. – Żeby wysłać taką wiadomość, oczywiście korzystasz ze źródła. Na początku musisz skupić swoją uwagę smoku żeby dosięgnąć jego umysłu maddarą. Następnie musisz być pewna co chcesz mu przekazać, bądź pokazać. Wyobrazić sobie że coś mówisz na głos, tylko nie otwierają w tym czasie pyska. Może brzmieć trudno, ale zazwyczaj jest prostsze niż znalezienie własnego źródła. Spróbujesz? – Był to czas na jedno ostatnie ćwiczenie na dzisiaj. Mogło to ponownie chwilkę zająć, ale dawało to czarodziejowi czas by przypomnieć sobie o jeszcze jednym fakcie.
Gdy już kwestia wiadomości mentalnych była załatwiona, samiec postanowił przejść do tym razem ostatniego tematu. – Poszło ci dzisiaj naprawdę dobrze, Tofi. Chciałbym tylko wspomnieć o czymś jeszcze, co może ci się kiedyś przydać. Maddara jest używana jeszcze do zakładania więzi między smokiem a jego zwierzęcym kompanem. Polega to na połączeniu umysłu zwierzęcia do twojego własnego. Tłumaczono mi to na zasadzie niematerialnej liny z maddary. Jednym końcem oplata się umysł zwierzęcia i drugi łączysz z własnym. Jeżeli założenie tej więzi się uda, zdobywasz kompana. Umożliwia to obu do pewnego stopnia wgląd w myśli i emocje. Jak i znacznie wydłuża życie zwierząt. – Nie było to coś co mogli dzisiejszego dnia przećwiczyć. Po prostu Tofi sama pewnego dnia może mieć okazję spróbować. Jeżeli będzie chciała posiadać kompana.
/Po twoim poście możesz składać raport/
: 20 paź 2021, 23:13
autor: Niezapomniana Pogawędka
Tofi miała chęć poddać się z kolorami, ale czy chce czy nie to wszyscy inni wokół niej będą z nich korzystać, więc powinna się w końcu ich nauczyć. Może poprosi któregoś rodzica, żeby powysyłał parę przekazów i trochę zwiększył jej repertuar wizualny. Co do sondy będzie jednak musiała popytać we własnym zakresie, no trudno, jeszcze jednak nie dzisiaj. Zajmie się tym nazajutrz, dzisiaj już starczy tych nauk. Udało jej się też zebrać pajęczynę, choć twór był kiepski to wykonał swoje zadanie. Już miała się pytać, gdy nauczyciel wyszedł z właśnie wiadomościami mentalnymi. Niezmiernie przydatne narzędzie, na pewno przyda jej się nie raz. Miała tylko nadzieję, że nie trzeba wiedzieć jak wygląda smok, by dotrzeć do jego umysłu. Spróbowała w sumie bez zastanowienia się, skupiając się na głosie i zapachu nauczyciela. Wyobraziła sobie, że między nią a nim tworzy się linia, po której wędrują informacje. Pomyślała prostą frazę, nie zagłębiając się w nic specjalnie. Potem sięgnęła do źródła i tchnęła wyobrażenie w rzeczywistość. Światło otrzymał tylko proste „Liść” jako przekaz od samiczki. To nie wydawało się skomplikowane, o ile zadziałało.
O nawiązywaniu więzi z kompanami już słyszała, ale nie wiedziała dokładnie jak to działa. Dzięki tym wyjaśnieniom na pewno będzie w stanie znaleźć sobie jakiegoś biednego zwierzaka, by mógł jej służyć. Ponownie skupiła się na tworzeniu łącza między dwoma smokami, tym razem próbując przesłać obraz. Wyobraziła sobie polanę, którą wcześniej już widziała w przekazach, a na niej smoka o jasnych kolorach. Przed nim stał większy smok, o ciemnych kolorach. Obaj mieli skrzydła i rogi, ale obu brakowało ślepi. Zamiast tego, w miejscach gdzie normalnie by się znajdowały, były dwie dziury, przechodzące na wylot przez ich pyski. Obraz został posłany, ale otrzymany został zupełnie inny. Smoki przypominały plamy czerni i bieli, a ślepia wydawały się jakby, ktoś narysował łeb smoka w piasku. Dwie dziury, ukazujące tło, nie ważne z której nie patrzy się strony. Dziwny i może trochę ponury obraz.
– Wysłałam ci przekaz, jak wydawało mi się, że wyglądała ta nauka.– Powiedziała i poczekała na werdykt starszego smoka.
: 22 paź 2021, 15:44
autor: Światło Głębin
Tofi szybko załapała jak miał działać przekaz mentalny. Co prawda nie rozgadywała się przy tym, ale rozumiał że mogła poczuć się przytłoczona tym jak te nauki poszły. Było na tą chwilę wiele przeciwności przed nią. Wiele rzeczy które będzie musiała odkryć sama. Ale przynajmniej ta część nie wydawała się być dla niej znacznym problemem.
Nim jednak Światło Głębin odpowiedział, Tofi przesłała mu nową wizję. Nie mógł jej zupełnie odszyfrować. Zobaczył coś co wyglądało na dwójkę smoków. Ale było tak zniekształcone że ciężko było mu wyróżnić zbyt wiele. Oczywiście, Tofi nie mogła wiedzieć że nie miał skrzydeł i nie przypominał za bardzo sylwetki którą mu pokazała. Samiec uśmiechnął się smutno. Nie trudno było zgadnąć że była zawiedziona. Sam do końca nie wiedział ile mógł jej pomóc, nie mając wcześniej doświadczenia z niczym podobnym. Sam fakt że po raz pierwszy przyszło mu uczyć maddary także nie pomagał.
– Nie mam skrzydeł, moja droga. Sam jestem całkowicie niezdolny do lotu...a nawet gdybym miał skrzydła, i tak bym nie mógł. Bycie w powietrzu mnie przeraża. – Samiec przyznał cicho. Wiedział że jego rodzaj tego co można by określić jako kalectwo, nie miało nawet podobnego efektu na jego życie co ślepota. Więc nie można było tak naprawdę tego porównać. Ale w kwestii technicznej, sam nie był w pełni sprawnym smokiem. Geny wężowego prawdopodobnie miały z tym coś wspólnego. – Jednak usłyszałem twój przekaz, więc jesteś w stanie wysyłać wiadomości do smoków. Wydaje mi się że obraz jest...trochę zniekształcony. Będziesz musiała nad tym popracować. – Światło Głębin przyznał, wiedząc że jeżeli miała się nauczyć nie mógł ukrywać prawdy by chronić jej uczucia. – Przepraszam że nie jestem w stanie pomóc ci bardziej na tą chwilę. Mógłbym kiedy indziej nauczyć cię wykorzystywać magię do walki, jeżeli byś miała ochotę. – Sama nauka walki w rzeczywistości nie powinna okazać się większym problemem. Kolor nie liczył się tak bardzo. Ale z pewnością musiała przedtem nieco poćwiczyć panowanie nad maddarą i przede wszystkim, nadawanie odpowiedniej formy tworu. Gdy spojrzał na otoczenie, zauważył że spędzili już tutaj nieco czasu. Będzie musiał zabrać niedługo Tofi z powrotem. A wolałby nie robić tego w ciemności.
– Myślę że skończymy na dzisiaj Tofi. Jak mówiłem pytaj inne smoki o kształt obiektów, żebyś miała się na czym wzorować. I postaraj się ćwiczyć, wtedy będzie ci łatwiej. – Czarodziej lekko Westchnął po chwili. – Czas żebyśmy wracali. Chociaż pewnie jesteś zmęczona, prawda? – Zaczął się zastnawiać czy rzeczywiście było dobrym pomysłem zabierać ją tutaj. Może powinien po prostu uczyć ją w obozie? Ale zarazem miał chyba ciekawy pomysł jak rozwiązań ten problem. Uśmiechnął się lekko, przelewając maddarę. Był zbyt wątły żeby móc wziąć ją po prostu na grzbiet. Ale miał inny pomysł. Stworzył sporą drewniane misę, która powinna pomieścić w sobie samiczkę. U spodu miała dwie części, które trochę przypominały połówki pustej kłody, przekrojone na pół. Jedynie były całkowicie gładkie by mogły dość łatwo ślizgać się po trawie. Wnętrze misi było wyłożone miękką skórą jakiegoś zwierzęcia, a z przodu zamocowane były dwa silne pnąca. Maddarowe sanki powinny być na tyle stabilne żeby nie wywalić się w drodze, ale jednocześnie na tyle lekkie by nie sprawiły mu problemu. A kto je będzie napędzał. Oczywiście że czarodziej. Światło Głębin oplótł grube pnącza wokół siebie, by móc ciągnąć. – Mam fajne rozwiązanie, tylko się trzymaj mocno, dobra! – Światło podniósł Tofi, pomagając jej wejść do drewnianej miski na miękkie skóry. Niedługo potem wystartował, Bieg był dość szybki, ale nie na tyle by przewrócić twór razem z Tofi, która mogła poczuć nieco wiatru w swojej błonie. I ruszyli z powrotem na tereny Ziemi.
/zt z Tofi
Dawaj raport. Jak coś będzie źle, to poprawimy/
: 30 gru 2021, 12:03
autor: Szczerozłota
Velka coraz śmielej przybywała na tereny wspólne, tym razem jednak wybrała to miejsce nie od parady. Szara Rzeczywistość dalej się nie pojawiał, więc Łowczyni wzięła pod opiekę jego pisklę. Aby czarna kulka nie nudziła się za bardzo, smoczyca postanowiła nauczyć ją paru sztuczek łowieckich. Niosąc ją na swoim grzbiecie, weszła do Lustrzanego Lasu, który o tej porze roku był wręcz bajkowy.
Chwyciła małą Gernę w pysk i odstawiła ją na ziemię.
– Dobrze kruszynko, czas się odrobinkę pouczyć! Widzisz, smoki muszą coś jeść, dlatego plują na zwierzęta. Nie jest to takie proste, musimy być cicho, uważać na to, co nas otacza by przypadkiem rogiem czy ogonkiem nie poruszyć liści czy innych krzaczków. – oznajmiła z uśmiechem na pysku.
– Jesteś gotowa na lekcję skradania, Gerno? – zapytała pochylając łeb nieco w stronę samiczki.
: 04 sty 2022, 15:57
autor: Słodkie Wspomnienie
Czy wzięcie małego pisklaka na naukę skradania poza tereny stada było dobrym pomysłem? Nie Gernie to oceniać, ale smoczyca nie czuła się pewnie na terenie, który nie pachniał stadem. Zapach był dziwny i niezbyt podobał się maliźnie, ale mała nie narzekała głośno, więc przynajmniej Velka nie musiała wysłuchiwać marudzenia malucha. Mina Gerny mówiła wszystko, ale nie musiała się wcale tym przejmować przecież.
Mała wyskoczyła znów na ziemię. Lustrzany Las nie wygladał...źle, ale Gerna nieufnie po nim spojrzała, a potem skierowała poirytowany pysk na Szczerozłotą. Skinęła łbem na potwierdzenie i czekając na początek nauki. Co jakiś czas lekko się obracała, aby zbadać okolicę, ale nie powinno to przeszkodzić w nauce.
: 06 sty 2022, 11:31
autor: Szczerozłota
Gerna musiała się nauczyć polować w każdych warunkach, nie zawsze dane jej będzie uprawiać sztukę łowiectwa na jej terenach, choć Velka miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała być poza terenami stada lub na ziemiach obcych stad. Smoczyca wygięła szyję we wdzięczna literę "S" i posłała kruszynie ciepły uśmiech.
– Dobrze, czas na odrobinę teorii, i na bogów, odezwij się. Język zjadłaś przez sen? – zaśmiała się radośnie.
– Po pierwsze, musisz pamiętać o wietrze. Zwierzątka doskonale wyczuwają Twój zapach, tak samo jak Ty ich. Dlatego musisz się ustawić tak, by wiało Ci na nosek, a nie na pupę. Jeżeli odpowiednio się ustawisz, wiatr będzie Twoim sprzymierzeńcem, który nawet pomoże Ci odrobinę zatuszować Twój zapach. – spojrzała na małą, upewniając się czy zrozumiała. Starała się używać dosyć prostych określeń, aby młoda samiczka zrozumiała, co Velka do niej mówi.
– Kolejną ważną rzeczą jest to, abyś była jak najmniej widoczna. Twoje łuseczki są ciemne, więc teraz bardzo rzucasz się w oczy przy śniegu, ale spokojnie, nauczę Cię kamuflażu potem, teraz skupmy się na odpowiedniej pozycji. – Kiedy to powiedziała, ugięła łapy tak, że tors był szpon nad ziemią, ogon był przedłużeniem kręgosłupa, ogon utrzymywał równowagę, zaś skrzydła przylegały do ciała lecz nie na tyle mocno by nie krępować ruchów.
– Ugnij łapki, tylko tak, żebyś się nie położyła na śniegu i nie szurała brzuszkiem! Dobrze... dobrze, teraz ogonek. Pamiętaj, żeby nie ruszać nim gwałtownie, musisz uważać na wszystko co Cię otacza. Łebek niżej, ale tak, żebyś widziała co robisz, uważaj też na skrzydełka, trzymaj je blisko siebie tylko nie naciskaj za mocno bo nie będziesz mogła się dobrze ruszać. – poinstruowała małą, samą będąc w odpowiedniej pozycji.
– Czy jak na razie wszystko rozumiesz? Czy potrzebujesz jakiejś pomocy? – zapytała samiczkę z troską w głosie.
: 07 sty 2022, 23:25
autor: Słodkie Wspomnienie
Gerna skrzywiła się, słysząc słowa opiekunki. Jej brak słów wynikał raczej z niepewności, ale teraz już pewnie nie usłyszy, ani słowa od małej, bo się tylko naburmuszyła mocniej i zatupała ogonem po ziemi.
Smoczyca tłumaczyła jej całkiem przydatne rzeczy, a młoda kiwała łbem na znak zrozumienia. Mówić umiała, ale dzisiaj najwyraźniej nauka będzie milcząca. Może i lepiej, bo odciągnie to malucha od negatywnych myśli. Wciąż przecież nie była świadoma śmierci ojca, chociaż mijające księżyce nie były dobrym znakiem. W końcu Gerna mogła przejść do nauki, a konkretnie do pozycji! Nareszcie, bo ileż można mówić. Inne smoki tyleż gadały, a Gerna miała dosyć takiej surowej paplaniny.
Ciało maluch przeszło do zabawy. Wiedziała już od Veir jak mniej więcej wygląda pozycja, której mogły oczekiwać smoki, więc zaczęła powtarzać wyuczoną pozę. Łeb znalazł się nad szyją, miękko i lekko, ale nie kiwał się na boki. Ogon za ciałem, lekko nad ziemią, aby nie szurał. Łapy na wysokości obręczy i skrzydła na grzbiecie, ale tak, aby nie ściskać ich zbyt mocno. Tutaj już musiała jednak zwrócić uwagę na różnice między sobą, a nauczycielką. Smoczyca ugięła łapy, więc i młoda to zrobiła. Ogon nieco uniosła, a skrzydła nieco poprawiła, aby przylegały do ciała, ale niezbyt mocno. Łeb umieściła na wysokości tułowia, tak, aby wpatrywał się intensywnie przed siebie, podczas skradania. Młoda obniżyła leciutko pierś, ale być może było to za mało dla Velki. Gerna nie wiedziała, ale dziwnie jej było niżej schodzić. Spojrzała na starszą smoczycę, która była wyjątkowo troskliwa. Było to, aż za dziwne, ale Gerna zacisnęła mocniej wargi, trwając w swoim upartym postanowieniu o nieodzywaniu się dzisiaj.
: 08 sty 2022, 11:55
autor: Szczerozłota
Velka czujnym okiem oglądała pozycję małej szukając w niej błędów. Nie było idealnie, ale przecież pisklę dopiero się uczyło, instynkt zresztą zrobi swoje. Pewnie będzie polować na małe ptaszki czy gryzonie jak te tylko będą wychodzić ze swoich norek.
–Oddychaj spokojnie, przez nos. Dobrze, dobrze. Teraz kolejna ważna rzecz. Poruszanie się bezszelestnie. Jak widzisz, teraz mamy dużo śniegu, więc każdy nieumiejętnie postawiony krok, będzie wydawał głośny dźwięk. W lasach jest też bardzo dużo liści i gałęzi, więc na to również trzeba uważać. Po pierwsze, przednie łapki stawiasz ostrożnie i powoli, kiedy zrobisz ślad tylne łapki kładziesz na te ubite wcześniej ślady. – smoczyca postanowiła zademonstrować jak się poruszać, by nie wlewać za dużo informacji w tę małą główkę. Będąc w odpowiedniej pozycji do skradania, ostrożnie położyła przednią prawą łapę, balansując ciężarem ciała. Następnie w ruch poszła lewa przednia łapa, która również zrobiła ślad. W następnej kolejności Velka zademonstrowała, jak kłaść tylne łapy na pozostawionych wcześniej przez przednie łapy, śladach.
– Musisz pamiętać o pozycji, żeby się nie przewrócić. Zwróć uwagę, żeby nie zahaczyć o nic ciałem. – podpowiedziała i podniosła się.
– No dobrze, przejdźmy do praktyki. – klasnęła w przednie łapy uśmiechając się szeroko – Będziesz musiała się zakraść tak, bym Cię nie zauważyła. Oddalę się odrobine od Ciebie, a Twoim zadaniem będzie podkraść się do mnie. – puściła młodej oczko i wykonała kilka sprawnych długich susów, między drzewa i położyła się na śniegu, czekając aż Gerna pokaże czy nauka nie poszła w las.
: 08 sty 2022, 15:54
autor: Słodkie Wspomnienie
Smoczyca poprawiła lekko pozycję, gdy widziała uważny wzrok nauczycielki. Wiedziała, że ją ocenia, więc chciała wypaść jak najlepiej. Gerna nie należała do najambitniejszych jednostek, ale ukryte pragnienie nie pozwalało jej robić wszystkiego byle jak. Mimo wszystko chciała się przyłożyć do tego wyzwania. Czerwone oczy sunęły po pysku samicy, aż ta odezwała się do niej. Kolejne instrukcje były dość proste i zrozumiałe, chociaż najgorzej będzie z powtórzeniem tego w ćwiczeniu. Samica przeszła do prezentacji, za co Gerna w duchu podziękowała. W duchu, bo nie zamierzała przecież się odzywać!
Zadanie zostało przedstawione, a mała pokiwała znowu łbem, zaciskając mocniej wargi, aby przypadkiem czegoś na głos nie powiedzieć. Velka zniknęła za drzewami, a mała została chwilowo sama. Przez dosłownie parę sekund mała przeżyła istną, wewnętrzną kakofonię strachu związana z samotnością, ale na szczęście dostrzegła nieco futra, które było celem. Wzięła głęboki wdech i przeszła do ćwiczenia.
Pozycję mała już przyjęła, więc było dość oczywiste, że nie musiała tutaj za dużo kombinować. Drugim celem było skupienie się na poruszaniu, więc młoda wspomniała nauki nauczycielki. Powietrze to ważna rzecz, więc musiała sprawdzić skąd wieje wiatr. Chwilę trwała, próbując określić jego kierunek. Nie było to łatwe, ale kiedy oblizała nerwowo pysk, to zauważyła, że lepiej czuje, skąd tenże wiatr leci. Wysunęła język i upewniła się, że odczytuje poprawnie kierunek. Uznała, że wiatr leci z lewej strony, więc wiedziała, że musiała dostosować się do niego. Nie chciała podejść do nauczycielki ot tak, prosto, bo wiedziała, że przecież oczekiwała jej właśnie z tego kierunku. Maluch ruszył w prawo, tak, aby wiatr leciał od strony nauczycielki do niej. Skoro wiatr był już rozwiązany to przeszła do kwestii poruszania się. Pozycję zachowywała, starając się poruszać miękko i płynnie. Łapy stawiała na śniegu dość powoli i ostrożnie tak, aby nie skrzypiał. Tylne łapki próbowała położyć na wcześniejszych odciskach, ale nie zwracała po chwili na to większej uwagi. Skupiała się głównie na tym, żeby te łapki położone były delikatnie na ziemi. Ogon zaś unosił się nad ziemią, pomagając zachować równowagę, ale nie wadząc o okoliczne krzaczki, czy patyki. Głowa pozostawała nisko, wypatrując dobrego miejsca na położenie łapy i kontrolując swoją pozycję względem smoczycy.
Gerna szła ostrożnie, kryjąc się za przeszkodami jak krzewy i drzewa. Kiedy była już z boku, czyli miała Velką po swojej lewej, delikatnie skierowała się między krzewy, aby wyjść w jej kierunku. Chciała do niej podejść i spróbować ją macnąć łapą w najbliższą część ciała.
: 09 sty 2022, 10:38
autor: Szczerozłota
Smoczyca leżała spokojnie poruszając rytmicznie końcówką ogona. Gerna była pojętna, a smoczyca widziała, że mała się stara jej nie zawieść. Czuła dumę do tego małego szkraba. Wiatr delikatnie muskał jej pysk, gdy czekała na jakiś szmer. Była czujna, uszy postawiła niczym wilk, a nosem starała się wyłapać zapach Gerny. Przez dosłownie ułamek uderzenia serca, wydawało jej się, że słyszy skrzypienie śniegu, lecz było ono tak krótkie, że Velka nie wyłapała z której strony dochodzi dźwięk.
Po jakimś czasie pojawiła się mała kluseczka, którą Łowczyni zauważyła dopiero po pewnym czasie.
– Brawo malutka, nieźle Ci poszło! – klasnęła w przednie łapy i przytaknęła łbem z aprobatą.
– Bardzo ładnie się podkradłaś, do było dosyć proste ćwiczenie, pamiętaj tylko, że nie zawsze ofiara będzie sama. Często się zdarza, że będziesz musiała uważać nie tylko na jedną ofiarę, a na liczną grupę. – umysłem musnęła swojego kompana, który spacerował nieopodal. Po chwili czarna, masywna sylwetka jednorożca wyłoniła się zza drzew.
– Pomoże nam teraz Kaszmir. Teraz będziesz musiała zapolować na naszą dwójkę. – podrapała się pod brodą zastanawiając się czy o niczym nie zapomniała.
– Pamiętaj, że możesz chować się za drzewami, krzewami i pagórkami. Słowem – wykorzystuj teren na swoją korzyść. I uważaj też na ptaki, jeżeli poruszysz się zbyt gwałtownie, one wzbiją się do lotu i mogą ostrzec na przykład grupę saren o nadchodzącym niebezpieczeństwie. – podniosła się z ziemi i ruszyła w innym kierunku, aby zmienić miejsce "polowania" Gerny. Jednorożec trącił małą miękkim pyskiem w policzek na "powodzenia" i ruszył za swoją przyjaciółką aby zgrywać rolę ofiary.
Velka znów położyła się, patrząc na wschód, zaś Kaszmir stał jak wryty patrząc na południe. Choć jednorożec czasem obniżał łeb by kopytem wykopać ze śniegu kawałek trawy i sobie ją przeżuć. Smoczyca była jednak cały czas czujna i czekała na swoją podopieczną.
: 09 sty 2022, 16:54
autor: Słodkie Wspomnienie
Nieźle Ci poszło? Gerna wypięła mocniej pierś, słysząc kolejną pochwałę na swój temat. Potrafiła dobrze się skradać, więc czy to wystarczyło? Najwyraźniej nie, bo starsza samica wymyśliła kolejne wyzwanie, z którym miała się zmierzyć. Maluch obserwował, jak dwójka zniknęła z pola widzenia, umykając lekko łbem przed wilgotnymi chrapami kompana. Nie miała ochoty na czyjeś płyny ustrojowe na łuskach, szczególnie od kompana, który nie pachniał zbyt ładnie. Jego zapach kojarzył jej się prędzej z bagnem, niż czymś przyjemnym. Otrzymała wskazówki i miała ruszyć dalej.
Gerna przybrała ponownie pozycję, a raczej poprawiła ją po prostu porządnie, skoro chwilę stały. Ogon znów znalazł się na wysokości ciała, czyli lekko uniesiony i prosty. Łeb zrównał się z łopatkami, a łapy ugięły, aby mogła poruszać się lekko i płynnie. Poprawiła skrzydła, które spoczywały na grzbiecie, ale tak, aby nie ocierały się o niego zbyt mocno. Nie chciała przecież, aby ocierały się o jej ciało. Mogły hałasować, a nie taki był plan.
Kiedy już była zwarta i gotowa do ruchu, więc musiała zacząć znowu od początku. Pierwszym krokiem było sprawdzenie wiatru, więc ponownie wysunęła jęzor z paszczy. Na nieszczęście, okazało się, że wiatr wiał w jej zad, a zatem niósł zapach małej w kierunku smoczycy. To oczywiście nie było idealne, bo oznaczało, że musiała ruszyć. W lewo lub prawo. Smoczyca skupiła się na obraniu kierunku. Przyjrzała się obu ścieżkom i zdecydowała się udać w prawo, bo po lewej stronie ujrzała dość dużo ptactwa, które mogło być problematyczne. Maluch starał się chować za krzewami i drzewami. Uważał na chrupiący śnieg, patyki, czy inne powierzchnie, które mogły wydać z siebie dźwięk. Poruszała się ostrożnie, uważnie kładąc łapy. Pilnowała ciała, aby nie otarło się o zbędne miejsce. Kiedy poczuła, że wiatr przestał już wiać w kierunku, który mógł jej przeszkodzić. Ostrożnie wyjrzała zza krzewów, chcąc zobaczyć, w jakiej pozycji jest Velka i jej kompan. Zauważyła blisko pysk ogiera i zaraz się wycofała, aby nie zbliżać się, skoro mógł ją zauważyć. Wiedziała już, że musi ją ominąć. Ruszyła dalej, aby zajść smoczycę i kompana z północy. Powoli wysunęła się zza drzew, aby podejść do swojej nauczycielki. Znowu chciała jej dotknąć, spoglądając od czasu do czasu na kompana.
: 10 sty 2022, 6:48
autor: Szczerozłota
Smoczyca cierpliwie czekała, aż jej uczennica wykona swój ruch. Cisza rozlegała się po lesie i nic nie wskazywało na to, że ktoś mógł czaić się na łowczynie i jej kompana. Tym razem nie chciała dawać forów malej by też mogła zrozumieć, że nie każde polowanie może być udane.
Ku jej zaskoczeniu, Gerna poradziła sobie śpiewająco, nawet by nie zauważyła jak podchodzi, gdyby nie dotknięcie przez swoją uczennice.
– Brawo malutka! Bardzo ładnie Ci się skradasz. Pamiętaj tylko, że jeżeli będziesz polować na zwierzynę, musisz się na nią rzucić i zadać śmiertelny cios. Ale na naukę walki jeszcze przyjdzie czas – oznajmiła z uśmiechem. Nie była pewna czy pisklę już się tego nauczyło od innych smoków czy jeszcze nie było za wcześnie dla młodej samiczki. Podniosła się z ziemi i przeciągnęła się niczym kot.
– Myślę, że na dziś koniec lekcji. Musisz nieco odpocząć i pamiętaj o trenowaniu! – zawołała wesoło.
/ Możesz złożyć raport Skradanie I /
: 10 sty 2022, 9:22
autor: Słodkie Wspomnienie
Gernie się udało. Zaskoczenie było miłe, chociaż młoda wiedziała, że to dopiero początek nauki polowania. Skradanie to jedno, ale przecież zostało jeszcze całe to śledzenie, którego mała jeszcze nie opanowała. Pokiwała głową opiekunce i prawie, by się nie odezwała całą naukę, gdyby nie ciche "dziękuję", które wymamrotała do Velki, a potem znów zacisnęła wargi. Co teraz?
: 17 sty 2022, 16:14
autor: Szczerozłota
Velka pozwoliła pisklęciu chwilę posiedzieć i odpocząć, nie chciała jednak przerywać nauki. Uśmiechnęła się czule, słysząc cichutkie podziękowanie.
– Dobrze Gerno, skradanie masz opanowane, teraz czas na kolejną naukę, która ułatwia polowanie. Teraz zaczniemy uczyć się śledzenia. Jak sama widzisz, na śniegu jest pełno naszych śladów. Aby wyśledzić swoją ofiarę, będziesz musiała zwracać uwagę na różne rzeczy. – powiedziała podnosząc się z ziemi.
– Możesz natrafić na ślady łap lub kopyt. Zwierzyna często pozostawia po sobie futro lub odchody. Zwróć uwagę na zapachy i dźwięki, które zdradzają położenie Twojego celu. – Szczerozłota spojrzała wymownie na swojego jednorożca, a ten przewrócił oczami, jakby wiedząc, co chce powiedzieć.
Po chwili ruszył na zachód, wydeptując ślady na ziemi i powoli znikając z pola widzenia smoczyc.Jednorożec robił kółka wokół drzew, zmieniając kierunek swojej trasy by nie było zbyt łatwo, starał zachowywać się naturalnie. Co jakiś czas zatrzymywał się przy drzewie i szorował zadem po pniu, by pozostawić odrobinę sierści i swojego zapachu.
– Twoim zadaniem będzie znalezienie Kaszmiru. Nie będzie to trudne, znasz jego zapach i kojarzysz jego ślad kopyt. Z czasem uda Ci się rozpoznawać zapachy należące do innych zwierząt. Gotowa? – zapytała, czekając na ruch swojej podopiecznej.