Strona 30 z 42
: 07 sty 2020, 0:58
autor: Błysk Przeszłości
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Heh, trudno, żeby Mętny miał słabszą wolę niż ciało, bo w przeciwnym wypadku dawno przyczyniłby się do stworzenia pierwszego na terenach Wolnych Stad obozu dla szaleńców albo groty psychiatryka.
– To nic takiego, po prostu trzeba odpowiednio korzystać z Maddary, żeby się odpowiednio dogrzewać i... w sumie jak by nie patrzeć jestem stworzony do życia pod wodą.
Samiec mówiąc obojętnie położył swój łeb na przednich łapach i wpatrywał się przed siebie we florę otaczającą iskrzące ognisko.
– Mmm... deszczowe spacery w ciepłe dni... to było coś... – przymknął w połowie swoje ślepia, przypominając sobie te letnie dni, w których wylegiwał się na środku łąki w czasie gwałtownych, rzęsistych opadów deszczu i nie musiał się martwić w żadnym stopniu o temperaturę. Brzmiał nawet trochę inaczej niż zwykle, trochę rozmarzony, ale wciąż brzmiący głównie neutralnie i informacyjnie.
Kiedyś to było... No, może nie wszystkie rzeczy kiedyś były lepsze, ale zawsze znajdzie się jakiś wyjątek od reguły.
: 09 sty 2020, 18:40
autor: Despotyczny Ferwor
– Racja... Chociaż ja też jakby nie patrzeć zostałem stworzony do życia w wodzie, a nie wytrzymałbym długo w takiej temperaturze... Chociaż... To trochę bardziej skomplikowane. Bo gdybym był tam, gdzie powinienem być, to prawdopodobnie nie wiedział bym co to jest zima... Czy też słońce i niebo... –
Mówiąc to, wydawał się jakby zamyślomy. Nie obecny, a z tonu jego głosu można by było wyczuć... Lekki strach. Wyczuwalny, lecz nie na pierwszy rzut oka. Bo z każdym dniem, coraz bardziej rozumiał czym było TO miejsce. Bycie łowcą, pomogło mu to uświadomić i co więcej, zrozumiał prawdziwie niebezpieczeństwo płynące z tego tajemniczego świata... Do którego i tak zamierzał wrócić...
– Tak... Dlatego nie mogę się doczekać wiosny. – stwierdził, lekko kiwając głową. Może przy tym wyglądał jak debil, ale dla niego było to nawet przyjemne...
– Lubie deszcz też z jeszcze jednego powodu. Dzięki niemu, trudniej cię zobaczyć podwodą, zwłaszcza kiedy jesteś pisklakiem... –
: 10 sty 2020, 22:16
autor: Błysk Przeszłości
– Czekaj, co masz na myśli? – Nie zmieniając pozycji Mętny zapytał o pierwszą wypowiedź nowego-starego znajomego. Nie patrzył oczywiście nadal na Mułka, więc jego potakiwanie umknęło jego ślepiom. Czy to było bezpieczne tak szybko ufać nieznajomym i spuszczać ich ze ślepi? Raczej nie.
– Jedyne takie miejsce, jakie przychodzi mi do głowy to jaskinie, ale nigdy w życiu nie widziałem głębokich jaskiń. – zrobił tu krótką pauzę na przełknięcie śliny – Eh... pierwszy raz wszedłem do wody dopiero, jak miałem gdzieś dziesięć księżyców... Cóż, takie uroki bycia przetrzymywanym w gnieździe wysoko nad ziemią.
: 11 sty 2020, 23:58
autor: Despotyczny Ferwor
Jaskinia? A racja... Mógł to lepiej sprecyzować, bo miejsce z którego pochodził, było tak nie zwykłe, że nic dziwnego, że Malstrom pomyślał o jaskini. Sam Mułek nie miał pojęcia jak nazwać to... Coś. Dlatego nazywał to roboczo bagnami, bo nie jako znajdowało się właśnie na nich.
– Miejsce o które mi chodzi nie jest jaskinią, a dziwnym miejscem. Drzewa znajdujące się w nim, są tak gigantyczne, że całkowicie zasłaniają nimi słońce. Dodatkowo ta lokacja jest czymś skażona, bo wszystko co się w niej znajduję, posiada świecące plamy. Rośliny, zwierzęta a nawet woda. Same zwierzęta tak jakby... Się zmieniły. Nie wiem jak to opisać, ale spotkałem tam coś, co kiedyś było wilkiem. A przynajmniej tak mogę stwierdzić po posturze. Cokolwiek stworzyło to miejsce, jest też we mnie. Co mnie trochę niepokoi... – Całe szczęście nie pozostał tam na dłużej, bo kto wie, co by się stało z jego ciałem.
– Lepiej być przetrzymywanym w gnieździe, niż walczyć o przetrawnie na bagnach... – Stwierdził, poprawiając swoje krzydło.
: 12 sty 2020, 13:53
autor: Błysk Przeszłości
Och, ciekawe, to brzmiało trochę... nierealnie, ale w tym świecie zdarzają się na pewno jeszcze dziwniejsze rzeczy. Mętny raczej nie przestraszył się, bo zdawał sobie sprawę, że gdyby to, czym był "zarażony" Mułek miałoby się rozprzestrzeniać, to już dawno pewnie przeszłoby na członków jego stada i na otoczenie, a najwidoczniej coś takiego jeszcze nie miało miejsca. Z resztą Mułek nie wyglądał na kogoś, komu by to przeszkadzało. Chociaż kto wie?
– Hmm... Może to nie skażenie, a sposób radzenia sobie przyrody z brakiem słonecznego światła? – zrobił krótką pauzę, w końcu odwracając swój łeb w stronę łowcy i przypatrując mu się przez chwilę. – Bo ta... plama na twoim oku nie sprawia ci problemów, prawda? I tak, wiem, na pewno taka walka o przetrwanie musi być bardzo wyczerpująca fizycznie. – stwierdził, znów odwracając swój wzrok w stronę najbliższych krzaków, jakby cały czas coś tam widział i wolał tego nie spuszczać ze ślepi.
: 14 sty 2020, 21:38
autor: Despotyczny Ferwor
– Oprócz paraliżującego bólu, to w zasadzie nie... Bo to żółte paskudztwo zmienia kolor zależnie od moich emocji. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale problem leży w kolorze żółtym, bo gdy jestem wkurzony na coś, albo na kogoś, to zaczyna się świecić. Coraz mocnej i mocnej i.... Wykręca mi potem pysk. A przynajmniej tak to mogę opisać. Dlatego nauczyłem się panować nad sobą. – Stwierdził przenosząc wzrok na krzaki, na które spoglądał morski samiec.
– Bardziej psychicznie niż fizycznie. Spędzenie samotnie trzech księżycy na bagnach, począwszy od wyklucia, nieźle może ci ją zrujnować. –
Poprawiając swoją błone, powonie spojrzał na Mętnego. Lekko się uśmiechając.
– Ale grunt to się nie poddawać. Najlepsze co można zrobić, to po prostu olanie tego wszystkiego i żyć, ja nie dla siebie to dla kogoś. –
: 15 sty 2020, 0:39
autor: Błysk Przeszłości
– Przykro mi o tym słyszeć. – stwierdził fakt, znajdując w sumie teraz w Mułku coś wspólnego ze sobą. Może nie było to spowodowane tą samą rzeczą, ale wynik końcowy swojego charakteru był ten sam.
– Coś... coś chyba wiem o zrujnowanej psychice, ale nie wątpię, że dla Ciebie musiało to być znacznie trudniejsze. Jesteś silniejszy, i tyle. – ponownie przyznał rację przedstawicielowi stada Wody, podziwiając go w swoim łbie za takie podejście do życia i odwagę, jaką pewnie nie raz musiał się wykazać w jego trakcie.
– Taa... dla kogoś... – powtórzył jakby trochę zrezygnowanie, po Mułku, przewracając swój łeb na prawy policzek i składając swoją błonę rozpoczynającą się od samego czubka nosa w możliwie największym stopniu. Po prostu rozluźnił jej mięśnie. Strzygnął podświadomie raz uszami i w tym samym momencie przesunął ogon po ziemi, oddalając go trochę od ciepłego ogniska. Mętny nie wyglądał i nie brzmiał z resztą na osobę, która dużo mówi i ogólnie dużo w swoim życiu rozmawiała.
: 17 sty 2020, 22:54
autor: Despotyczny Ferwor
– To nie dokońca prawda. Fakt, może to, że przeżyłem dowodzi mojej sile, ale ona nie wzieła się z niczego. Wtedy... Na bagnach. Złożyłem sobie obietnice... Że zmienie ten świat na lepsze... Żeby już nikt nie cierpiał tak jak ja cierpiałem... Dzięki temu przeżyłem, bo musiałem przeżyć. To dało mi siłę oraz pozwoliło mi przetrwać... – Mułek wziął głęboki oddech, po czym z lekkim smutkiem zaczął spoglądać na ziemie.
– Siła nigdy nie bierze się z niczego, tylko z naszego wnętrza. Cele... Idee... Oraz marzenia. To one sprawiają, że jesteśmy silni. Bo musimy tacy być, jeżeli chcemy je spełnić. Dlatego nie jestem silnijeszy od ciebie. Jestem jedynie tym, który za wszelką cenę jest gotów spełnić swoje marzenia. Ty też jesteś silny. Twój trening, nie jest zapewne jedynie hobbym, co nie? Myślę, że kryje się za tym coś jeszcze. Oczywiście mogę się mylić. Nie jestem jasnowidzem... A propo... Co zrujmowało twoją psychikę? –
A może faktycznie było to tylko hobby? Nie każdy musi mieć jakiś cel, żeby stawiać czoło trudnością i pewnie teraz też tak było. Chociaż nic dziwnego, że wodny mógł tak to odebrać. W końcu od początku wychowywał się wraz ze swoją ideą. Dla niego to było po prostu normalne. Idea rozwoju... Zmian... Przymusu i powiności. We wszysktim widział jakąś ideologie.
Mułek zauważył jak Błysk, posmutniał kiedy wspomniał o życiu dla kogoś. Może morski nie miał kogoś, dla które mógł żyć? Może był sam... Tak jak on sam niegdyś... A może po prostu źle go zrozumiał? Kij wie...
– Tak... Gdyby nie pewien smok z twojego stada, to pewnie dawno wąchałbym kwiatki od spodu. Może go znasz. Zwie się Krwawym Okiem. I jest jakby to powiedzieć moim bratem. Nie biologicznym, ale mimo to jest dla mnie jak brat. Okazał mi więcej troski, niż ktokolwiek z mojego stada. –
: 18 sty 2020, 13:32
autor: Błysk Przeszłości
Wow, Mętny poczuł się, jakby był na jakimś wykładzie, który miał za zadanie podnieść jego morale. W sumie trochę... udało się to zrobić Mułkowi. Niby z jednej strony wszystko to, co mówił o sile i skąd się bierze, wiedział, ale z drugiej, kiedy ktoś o tym mówi na głos... Wtedy smok zdaje sobie sprawę o prawdziwości tego założenia, a zwłaszcza, jeśli widzi to na własne ślepia.
– Pływam i ćwiczę, bo po pierwsze to lubię, a po drugie chcę być silniejszy. Chcę móc lepiej spełniać moje zadanie, czyli pomoc ważniejszym osobom ode mnie. – zapauzował na chwilę, myśląc, jakby tu ugryźć drugie pytanie rozmownego samca.
– Cóż... Jak teraz na to patrzę, to... moją psychikę najbardziej zrujnowałem sobie sam. – Ooo, czyżby po raz pierwszy nie zrzucał całej winy na swojego opiekuna, który takim mianem nie powinien się nawet nazywać? – Nie mogąc wyrzucić ze swojego łba wrażenia, że nie dość, że jestem nikim, to jeszcze, że za każdym razem, jak chciałem udowodnić komuś, że coś znaczę, że mam głos, to zawsze źle się to kończyło. – wyprostował swój łeb i odwrócił go w stronę palącego się ogniska. – Ale przynajmniej jestem teraz spokojny i zaakceptowałem moje miejsce No, może czasem mi jeszcze odbija i miewam... przebłyski nadziei, jeśli można to tak nazwać.
Nie mówił tego z jakimś ciężarem, ot tak po prostu, jakby przyznawanie się do takich rzeczy było dla niego codziennością.
– Ach, Krwawy... Tak, znam. Miło słyszeć, że macie w sobie nawzajem poparcie. Lubię go, tylko mam wrażenie, że czasem postępuje... zbytnio pod wpływem emocji. Zakłada wynik zdarzenia, jeszcze zanim się wydarzy. Też mam przybranego brata, Żwawy Kolec się zwie, jest jedyną osobą, która traktuje mnie jako równego sobie, ale mam wrażenie, że robi to tylko dlatego, że nie miał innego wyboru...
: 20 sty 2020, 22:48
autor: Despotyczny Ferwor
– Przepraszam, jak to nikim? – Rzucił oburzonym głosem. – Słuchaj mnie uważnie. Sam fakt, że trenujesz, po to, aby ochraniać tych ,,ważniejszych" od ciebie, oznacza że jesteś kimś więcej niż nikim. Bo to właśnie nasze czyny, czynią nas wartościowymi i żadny głubi podział na rangi, czy inne tego typu nic nieznaczące bzdety, tego nie zmienią. Nie musisz coś znaczyć, żeby być kimś. Bo już jesteś kimś i uwierz mi, wiem co mówię. Mogę powiedzieć, że na tle mojego stada, tak na prawdę nic nie znacze i też nikt nie brał pod uwagę mojego głosu, ale nigdy o to nie dbałem. Ważne były moje czyny. I pamiętaj, miejsce w stadzie, nie oznacza jakim jesteś smokiem. – Kurde... Luźna rozmowa przemieniła się w motywacyjny bełkot, który sam bagienny wątpił w jego motywacyjność. No ale, chciał mu jakoś pomóc... Jakoś podnieść na duchu.
Spokojnie wysłuchał opini o swoim bracie. Mętny miał rację, Beri czasem zabardzo dawał się podnieść emocją, ale Mułek wcale nie był przecież inny. Gdy Malstrom wspomniał o swoim bracie i o równości, ten podniósł swoją brew.
– Nie jest jedyną osobą, ja też tak uważam. –
: 21 sty 2020, 12:00
autor: Błysk Przeszłości
– Tu nie chodzi o rangi. – stwierdził, wstając powoli z miejsca, aby położyć się później drugim bokiem do tańczących płomieni – Zastanawiałeś się kiedyś, co by było, gdybyś tak nagle pewnego dnia zniknął bez śladu? Ktokolwiek by się wtedy tym przejął? Bo w moim przypadku pewnie tylko brat zwróciłby na to uwagę, ale przyjąłby to po prostu do wiadomości i żyłby dalej. Ot tyle ze śladów mojej obecności na świecie. – wytłumaczył, o co mu dokładnie chodziło. Milczał potem, dopóki Mułek nie stwierdził, iż on też traktuje Mętnego jako równego sobie. Huh, w sumie tak się teraz zachowywał, więc... chyba mówi prawdę?
– To... miłe, dziękuję Mułku. – nie wiedział w sumie jak powinien odpowiedzieć na ten komplement. Przechylił łeb w jego stronę, mając go już w zasięgu wzroku. To znaczy po zmianie pozycji leżał tak, że ogień nie zasłaniał już mu pyska rozmówcy.
: 22 sty 2020, 21:05
autor: Despotyczny Ferwor
– Rozumiem. – Powiedział, lekko zbity z tropu. – Słuchaj, ja ciebie na prawdę rozumiem, ale chyba za bardzo bierzesz to wszystko do siebie. Spójrz na to z innej strony. Fakt może nikt nie będzie o tobie pamiętał, ale też i nikt nie będzie za tobą płakał. Nie będzie cierpiał z tego powodu. – Stwierdził, owijając się swoim ogonem.
– Ale myślę, że możesz źle do tego podchodzić. Jeżeli pragniesz tego, aby ktoś o tobie pamiętał, to muszisz najpierw sprawić, aby ta osoba miała powód by to zrobić. Przed poznaniem Beriego też nie miałem nikogo, kto by o mnie pamiętał gdybym zniknął. Ja znalazłem kogoś, nakim mi zależy i kogoś, któremu zależy też na mnie. Ty też musisz sobie takiego kogoś znaleść. Wiem, że nie jest to łatwe, ale hej... Ja też nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę miał okazję nazwać kogoś rodziną... – Wyjaśnił to wszyskto spokojnie. Ton głosu brzmiał przyjaźnie, ale wyczuć można było w nim współczucie. Sam bagienny nie wiedział, dlaczego się tak stara, aby... Poprawić humor morskiemu, ale dobrze mu z tym było. Bowiem zdążył polubić Mętnego i przyjemnie się mu z nim rozmawiało.
– Nie musisz mi dziękować. Ja tylko stwierdziłem fakt. Poza tym, fajnie mi się z tobą rozmawia. Ostatnio nie miałem okazji tak szczerze z kimś porozmawiać. – Rzekł z uśmiechem na pysku.
: 23 sty 2020, 11:52
autor: Błysk Przeszłości
Tak... Nikt nie będzie pamiętał i nikt nie będzie płakał. Czyli śmierć w sumie niczym nie będzie się różniła od jego codziennego życia, przynajmniej w jego głowie. Skoro to, czy żyje, czy nie nic nie zmienia znaczy, że... ...że mógłby nawet w tym właśnie momencie wstać i dla swojej własnej satysfakcji podciąć gardło rozmówcy, przytrzymywać go przy ziemi i spijać cały czas jego smakowitą krew, ciesząc się z prostego łupu jak nigdy dotąd.
Oczy mu zalśniły, jak drapieżnikowi, tylko wyobrażając sobie ten scenariusz w swojej głowie. Można by również powiedzieć, że jego język delikatnie nawilżył suche od płomieni ognia wargi, ale nagle to wszystko się skończyło. Mętny poczuł, jakby coś go mentalnie walnęło prosto w czółko, jakby dostał niewidzialną łapą plaskacza, odsunął łeb do tyłu na łuskę czy dwie, zamrugał, a poprzedni obojętny i neutralny wzrok do niego powrócił. To było... dziwne.
– Huh... – zdołał tylko tyle z siebie wydać, odwracając wzrok znów gdzieś w krzaki, lekko zaniepokojony swoim dziwnym stanem psychicznym. Skoro Mułek nie chciał, aby mu dziękowano, to nie będzie tego robił. Chyba to rozumie, co nie?
– Ja zawsze jestem szczery, a przynajmniej staram się taki być. Po co miałbym kłamać, skoro i tak nic by to nie zmieniło. Z Tobą też mi się... miło rozmawia.
: 23 sty 2020, 13:53
autor: Despotyczny Ferwor
Mułek od razu zauważył dziwne zachowanie morskiego, lecz nie dał po sobie tego poznać. Co jak co, ale udawanie przychodziło bagiennemu z łatwością. Tak na prawdę Mętny mógł poznać całkiem innego Mułka, gdyby tylko chciał. Zastanawiało go tylko jedna rzecz. Dlaczego samiec tak nagle zmienił swoje zachowanie?
Mułek jedynie lekko napią swe mięśnie, nie zauważenie oczywiście. Chciał być gotowy, na potencjalny atak ziemnego. Ku dziwieniu plamistego, Błysk na powrót przybrał neutralną minę... Hm... Ciekawe. Trzeba było uważać.
– Miło to słyszeć i ja też jestem szczery, chociaż więcej mam z tego problemów niż porzytku. – Zaśmiał się lekko z tego faktu.
– I wiesz... Nawet cię polubiłem, ale... Mam jedno pytanie do ciebie... – Urwał po czym wstał i powoli zaczął się odsuwać od ogniska i morskiego samca, wciąż uważnie go obserwując. Był przygotowany na wszelki przejaw wrogości wobec samca.
– A owe pytanie brzmi, co konkretnie myślałeś, patrząc się na mnie, jak na zwierzę łowne? – Rzekł wpatrując się podejżliwie na Mętnego.
: 23 sty 2020, 23:23
autor: Błysk Przeszłości
– Bycie szczerym nie zawsze wychodzi na dobre, to prawda. Jednak życie w kłamstwie jest, przynajmniej dla mnie, nieprzyjemne. – Odpowiedział mu na te pierwsze słowa, nadal się na niego nie patrząc. Odwrócił swój łeb z przymrużonymi ślepiami dopiero, gdy usłyszał, jak ciało bestii zaczęło się podnosić z ziemi. Dlaczego wyglądał, jakby przygotowywał się do jak najszybszego odskoku i opuszczenia tego miejsca? Słysząc ostatnie pytanie zdał sobie sprawę, po pierwsze w jaką pułapkę się wpakował, a po drugie, że właśnie teraz, jak do tej pory zdarzało mu się to tylko raptem kilka razy w ciągu długiego życia, to, o czym myślał znalazło drogę ucieczki na zewnątrz.
– Mój łeb przez to wszystko czasami jest... dziwny. – spokojnie się na niego patrzył myśląc, że pewnie przedstawiciel stada wody pójdzie sobie i nie będzie chciał mieć nic z nim wspólnego. – Kiedy usłyszy kilka słów, które... które łączą się w niej w pewien niewiadomy nawet dla mnie sposób, to powstają w niej wyobrażenia, których nie jestem w stanie powstrzymać. Zazwyczaj tego nie pokazuję, ale teraz... Mówiłem, że nie lubię kłamać, więc teraz też nie będę. Kiedy powiedziałeś, że nikt nie będzie pamiętał, to wyobraziłem sobie, że nie ważne, co zrobię, to i tak spotka mnie ten los. Wyobraziłem sobie, że podcinam Ci gardło, spijając ciepłą krew sączącą się z twojego ciała dla własnej przyjemności, żeby jej zaznać chociaż raz i oglądam, jak ulatuje z Ciebie życie, a potem, że zostaję za ten akt zabity. Ale ze świadomością, że przynajmniej uszczęśliwiłem jedną osobę – siebie. – Spokój, w jakim tłumaczył to wszystko mógł być na prawdę zatrważający. – Ale to głupie, prymitywne i niemoralne. Z resztą to, co w głowie, to w niej zostaje. Przynajmniej u mnie. Dopóki ktoś się o to nie zapyta, jak Ty.
: 24 sty 2020, 11:10
autor: Despotyczny Ferwor
Mułek uważnie słuchał Mętnego. Wciąż utrzymywał od niego pewien dystans, lecz już nie był przygotowany jak wcześniej. Plamisty po prostu sobie przysiadł. Widać było, że poważnie nad czymś myśli. Trwało to jakiś czas, aż w końcu przemówił.
– Rozumiem twoją przypadłość. Sam miewam takie momenty. Myślę o różnych okropnych rzeczach, chociaż tak na prawdę nie chcę o nich myślec. Dlatego też nie mam do ciebie urazy. –
Powiedział, po czym ze spokojem wrócił na swoje miejsce. Wpatrując się już nie podejrzliwym, a przyjaznym wzrokiem na morksiego samca.
– Mimo, że powinienem sobie z stąd pójść i nie potrzebnie się narażać to... Ufam ci, że to były tylko myśli i że tak na prawdę nie chcesz mi zrobić krzywdy... Bo mam rację, co nie? –Odpowiedział luźnym tonem, jakby to co właśnie usłyszał było jedynie nie winym żartem.
– Mam więlką nadzieje, że nie chcesz tego zrobić, nie chciałbym stracić dopiero co poznanego przyjaciela. –
: 24 sty 2020, 12:21
autor: Błysk Przeszłości
W czasie, kiedy Mułek myślał, Malstrom milczał i ponownie spuścił ze ślepi łowcę, śledząc go znów samym słuchem. Odwracał na niego wzrok tylko, kiedy usłyszał, że ten się rusza, po czym ślepia znowu uciekały gdzieś na bok w gęste zarośla.
– Gdybym zawsze realizował to, co mówią mi myśli, już dawno by mnie nie było wśród smoków. – Powiedział, ale rozmówca mógł tylko domyślać się kontekstu jego wypowiedzi. W zasadzie jakkolwiek by tego nie zinterpretował... miałby raczej rację.
– Z resztą ja tak czy siak nie chcę łamać praw Wolnych Stad. Szanuję je. Czekaj... przyjaciela? Co ja dla Ciebie zrobiłem, żeby zasłużyć już na bycie przyjacielem? – to stwierdzenie bagiennego samca wprowadziło go w lekkie zamyślenie. Przecież nawet dopiero co się go bał. Chyba. I już, tak po prostu nazywa go przyjacielem? To trochę dziwne. Nie złe, ale dziwne.
: 25 sty 2020, 17:30
autor: Despotyczny Ferwor
Z tą racją bywa różnie. Zwłaszcza, gdy chodzi o Mułka. Bo ten konkretny plamisty gad, interpretuje wszystko po swojemu. Od pisklaka zdążył sobie wyrobić opinie o całych tych stadach mimo, że zrobił to, już wtedy kiedy po raz pierwszy o nich usłyszał. Słowa Mętnego za to zrozumiał w taki sposób, że cokolwiek dzieje się w jego łbie, to stara się to trzymać na wodzy. Zupełnie jak on sam.
Gdy Błysk zdziwił się na nazwie go przyjacielem, Despot jedynie się do niego uśmiechnął.
– Cóż... Wysłuchałeś mojej historii oraz ja wysłuchałem twojej. Byłeś też dla mnie szczery mimo, że wcale nie musiałeś taki być. Poza tym... Czas który z tobą spędziłem był przyjemny. Można powiedzieć, że nawet dobrze się bawiłem, no i też zdobyłeś moje zaufanie. Dla mnie to w zupełności wystarcza.– Skitował to, lekkim ruchem swojej błony. -No chyba, że wolisz, abym nie nazywał cię przyjacielem? –Podniósł brew z zaciekawieniem.
: 26 sty 2020, 9:21
autor: Błysk Przeszłości
Ooh, czy aż tak niewiele trzeba, aby być uznawanym za przyjaciela? Trzeba potrafić kogoś wysłuchać, być wobec niego szczery i... tyle? To znaczy to, że w teorii wygląda to na łatwe zadanie, w praktyce Zamącony spotkał się więcej razy z sytuacjami, gdzie inni nawet nie próbowali zrozumieć innych, i to nawet nie chodzi o jego samego, tylko o ogół.
– Nie, nie – potrząsł łbem – Jeśli w twoich ślepiach jestem przyjacielem, to bardzo mi będzie miło, jeśli będziesz używał tego stwierdzenia. – Znów odwrócił się w jego stronę, nawet z delikatnym... uśmiechem. – Po prostu staram się być sobą. Tym sobą, którym prawdziwy ja chce być, i tyle.
Ciepło ognia już wysuszyło morskiego smoka, a teraz zajmowało się tylko nagrzewaniem jego chłodnych, drobnych łusek. Co za przyjemne uczucie, tak w środku zimy...
: 27 sty 2020, 0:03
autor: Despotyczny Ferwor
Mułek słysząc aprobatę, rozłożył się nie dbale, przy ognisku. Pysk spoczywał jego ogonie, a sama błona złożyła się na tyle, na ile była wstanie.
– To dobrze, że starasz się być sobą. – Stwierdził, podkładając trochę więcej węgla do ogniska...
Ślepia łowcy na dobre przyglneły do Mętnego. Wypatrywał się w niego przez jakiś czas. W ciszy... Nie wydając z siebie anj jednego, nawet najmniejszego dźwięku, do czasu gdy nagle znowu przemówił.
– Słuchaj... Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie... Jeżeli rodziece by cię porzucili... To... Czy chciałbyś wiedzieć dlaczego... W sęsie... Czy chciałbyś ich odnaleść mimo, że mogło by się to wiązać z dużym niebezpieczeństwem. –
: 28 sty 2020, 19:22
autor: Błysk Przeszłości
Oddech samca był bardzo spokojny i rytmiczny. Wsłuchiwał się z przymkniętymi oczami w odgłosy, jakie wydaje ciało Mułka przesuwające się po wilgotnym gruncie, a potem, jak spokojnie dorzuca coś do palącego się ogniska. Lubił czasami tak widzieć wszystko wokół siebie ślepiami wyobraźni, mógł sobie wtedy pozwolić na dowolną interpretację bodźców zewnętrznych. Skupiając się na nich mógł też się po prostu jeszcze bardziej wewnętrznie wyciszyć i uspokoić.
W sumie dość długo już tu leżał, a przydałoby się wrócić do domu i porobić co nieco... Otworzył ślepia i chciał się już powoli żegnać, kiedy usłyszał, jak dostaje dość... ciekawe pytanie.
– Hmm... – wyjawił werbalnie, że zastanawia się nad tym problemem, po czym leżał milcząco jeszcze przez kilkanaście uderzeń serca.
– ...Tak. Gdybym miał mieć choć cień szansy, to chciałbym chociaż ich zobaczyć, nawet jeśli by mnie nienawidzili i byłbym tego świadom. To trochę dziwnie brzmi, wiem, ale... Cóż, taki jestem. A ty?