Strona 30 z 35

Pisklęcia równina

: 03 wrz 2023, 21:19
autor: Kwiat Uessasa

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

....Nie zareagowałem jakkolwiek na jego komentarz. Niezbyt mnie obchodziło to co o mnie myśli, nawet jeśli był to mój syn. Kolejny smok i kolejna smocza dusza, gdzie mogę spalić ten most... Na wydźwięk imienia wiedźmy, nieświadomie zasyczałem groźnie z warkotem. Nie lubiłem, nie wróć. Nienawidziłem tej jędzy. Tak mocno uprzykrzyć żywot... Wziąłem wdech, splunąłem w dal i wróciłem wzrok ku synowi.
Nie lubię jej i ogólnie mam miętowo zły czas. przekrzywiłem łeb z lekko niebezpiecznym uśmiechem. Mogłaby dla mnie ta jędza nie istnieć. Czasem marzyłem o tym, aby ją wybebeszyć i rozciągnąć jej flaki po całym klepisku.Jakbyś się czuł, czując tylko negatywne emocje? Gniew, nienawiść i chęć mordu? To masz odpowiedź na wszystko...
Niewidzialna Łuska

Pisklęcia równina

: 18 paź 2023, 0:53
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Minęło kilka dni od przyjścia na ten dość brutalny świat. Po raz kolejny mój opiekun przysnął, a ja wyczłapałem z groty na spacer. Tm razem ruszyłem w inną stronę, gdyż doczłapałem na skaj lasu. Przede mną rozpościerały się gąszcze traw, ale drzew nie było. Niezniechęcony niczym ruszyłem powoli w przód. Starałem się zapamiętać wszystko. Podmuch wiatru, szelest opadłych liści czy pojedynczej piski drobnej zwierzyny. Dumnie kroczyłem, a raczej człapałem niezdarnie. Nie zdawałem sobie sprawy, jak ten świat potrafi być brutalny. Byłem tylko młodym pisklęciem. Miałem około jednego księżyca. Może więcej widziałem czy słyszałem, ale w przestrzeni między uszami były nadal pustki.

Pisklęcia równina

: 18 paź 2023, 20:37
autor: Ołtarz Wyniesionych
Często odwiedzała Dziką Puszczę, gdyż znajdowała się tam jej kapliczka ku czci Ognvara. Założyła ją tam, gdyż miała nadzieję iż ktoś zainteresuje się tematem Boga Czasu, może nawet zdecyduje się go wyznawać? Zdawało się to nawet przynosić rezultaty, ostatnio wręcz ktoś zostawił tam... wiadomość. W każdym razie – ołtarz trzeba było trzymać w czystości, czasami przynosić i zapalać świeczki, a innym razem uzupełniać kadzidełka. Dzisiaj właśnie wracała z takiej wizyty przy kapliczce, miała zamiar udać się już na tereny Mgieł, gdy coś zaczęło szeleścić nieopodal. Nie były to głośne dźwięki, ale czujne uszy Veir to wychwyciły. Udała się sprawdzić, cóż to takiego. Zapewne jakiś ptak, ale kto wie?
Gdy na miejscu zobaczyła małe pisklę, bardzo się zdziwiła. Szczególnie dlatego, że nie widziała tutaj żadnego rodzica, ani kompana. W tak młodym wieku nie chodzi się po Terenach Wspólnych. Od razu zwróciła uwagę na oczy samczyka, które przypominały jej o kimś.
– Zagubiony, hm? A może badasz świat? – Rzuciła do pisklęcia. Przez większość swojego życia była piastunką, dlatego miała podejście do tak młodych smoków. Podeszła do czterookiego, powoli i bez gwałtownych ruchów, trochę jak do potencjalnego kompana. Wyciągnęła z torby kilka owoców agrestu, które podsunęła samczykowi. Tak. Rzeczywiście jak z kompanem. Ale miała dobre zamiary, a jedzenie zawsze nosiła ze sobą, szczególnie rośliny. Musiała mieć materiały do warzenia herbat i tworzenia kadzidełek.

Yngwe

Pisklęcia równina

: 20 paź 2023, 12:03
autor: Pryzmatyczny Kolec
.... Sam nie byłem, w oddali czułem spojrzenie jak w grocie. Ktoś mnie obserwował z daleka, spomiędzy grzew i krzewów. Możliwe że, któryś z opiekunów zauważył mój brak i postanowił mnie obserwować z oddali. Chociaż dla potencjalnego rozmówcy z daleka będzie cuzc mieszankę woni Zarannej i Przeświadczenia. Niestety nadal żyłem pomiędzy stadami...

.... Niesforny wiatr przeczesał połacie olbrzymiej równiny. Jeszcze żywe trawy uginały się pod jej krokiem niosąc ze sobą woń persony dziwnie znajomy. Dopiero po chwili, gdy zapach zadomowił się w moich nozdrza usłyszałem i ujrzałem dużego smoka. Coś do mnie mówił. Odwróciłem się do niej. Lekko przekrzywiłem łepek, jednocześnie oblizując swon nos. Gdy tylko zaczęła się zbliżać, zrobiłem niewprawne parę kroków w tył. Nie znałem jej, pomimo że mówiło mi coś że jest dobra i nic mi nie zrobi. Nie ufałem jej ale... Zielone, słodko pachnące kulki trafiły na ziemię. Co to jest...?! Zbliżyłem się powoli do nich ostrożnie. Powąchałem je z odległości szpona. Odsunąłem się i z wielką niepewnością szturchnąłem łapką. Były dziwne w dotyku. Wręcz moneta starałem podnieść się, że a raczej stanąć na tylnych łapkach i rozwinąłem kaptur z piór. To coś było dziwne.
Fuknalem na to i przewróciłem się na plecy. Niesyty nie miałem wyrobionej dobrze motoryki...


Zaranna Łuska
Wrota Dziejów

Pisklęcia równina

: 23 paź 2023, 23:03
autor: Ołtarz Wyniesionych
– Ostrożny. Dobrze. – Powiedziała, lekko chwaląc młodego. Mogły być przecież zatrute, prawda? Jak to ciekawe, że większość piskląt zjadłaby wszystko. Veir dawała swoim dzieciom różne przedmioty i nawet próbowały pożerać jakieś futra zwierząt, czy kadzidła.
– Od początku wojujesz, ale przyda ci się jeszcze nieco treningów. Jak masz na imię? – Rzuciła do pisklęcia, zostawiając owoce w spokoju. Wątpiła, że uda jej się przeprowadzić dwustronną rozmowę z młodym, ale imię powinien kojarzyć. Prawdopodobnie. Dziwne, że wyczuwała od niego woń Mgieł, ale też szczyptę Słońca? Przeważało to pierwsze. Sądząc po oczach to mogło być to jajo Hrasa, albo Erkal.

Sięgnęła raz jeszcze do swojej torby, by poszukać tam czegoś interesującego. Lubiła dawać młodym jakieś przedmioty. Pokazywać harfę, kadzidełka, czy ozdoby lub figurki ze szkła. Po chwili była piastunka stwierdziła jednak, że to nie zadziała. Zwłaszcza, że zdawał się nie być zadowolony z jej owoców.
– Ja Veir. – Mówiła do niego, spokojnym i neutralnym głosem, nawet lekko zahaczającym o pogodny. Bycie piastunem nie wyszło jeszcze z niej, mimo iż dobrze sprawowała się jako czarodziej. Udało jej się pokonać wszystkie drapieżniki Viliara. Często dotarcie do pisklaka było tak samo trudne, jak pokonanie przeciwnika na tej arenie. Veir podchodziła do kwestii Yngwe powoli i metodycznie. Co jakiś czas spoglądała na owoce agrestu pozostawione na ziemi. Wyciągnęła łapę, by wziąć jeden z nich. Zjadła go, pokazując, że to coś dobrego. Gdyby był nieco starszy, to możliwe, że czegoś by go nauczyła. Trochę z przyzwyczajenia. Lot, pływanie... na pewno w sposób tradycyjny, nieco ryzykowny.

Yngwe

Pisklęcia równina

: 26 paź 2023, 1:00
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Ziemia była dosyć twardawa. Przez dłuższą chwilę starłem się wstać, niestety to poszło w całości na marne. Wierzgałem się niczym ryba na lądzie. Dopiero po jakimś czasie udało się przepełniać na cztery łapy. Spojrzałem na nią z lekkim wyrzutem i prychnąłem. Otrzepałem się z nadmiaru kurzu, polizałem łapkę, a tą oczyściłem puchate uszka i odsunąłem futrzastą grzywkę z oczu. Gdy tylko wyglądałem jak bóstwo, uwalone w kilku miejscach, ale słodkie. Ponownie i niepewnie podszedłem do niej. Spojrzałem w oczka, gdy ponownie otwarła pyszczek i zjadła owoc. Niepewnie spojrzałem na agrest. Ponownie go obwąchałem, a potem chapsnąłem. Był przyjemnie kwaśny, a zarazem słodki. Zajadałem się nim, wyraźnie mlaszcząc i memlając.

....Długą chwilę myślałem, czy się odzywać, czy bardziej skupić się na futrzystastych łapach ciotki. Niepewnie podchodziłem do nich, a gdy były w moim zasięgu, delikatnie je tknąłem łapką. Badając ich strukturę. Dotyk i krok w tył. Przekręciłem zaintrygowany łepek w bok i ponownie tknąłem. Mięciutkie. Przeniosłem wzrok na pyszczek.
Yng~! – bardziej brzmiało jak czkawka, ale spróbowałem wypowiedzieć swoje imię. Niestety dźwięki jak zwracanie wczorajszej kolacji nie był łatwy dla pisklęcia.

Wrota Dziejów
Zaranna Łuska – ping dla obserwacji

Pisklęcia równina

: 26 paź 2023, 8:23
autor: Niesmak Poranka
-Dokładniej to ma na imię Yngwe. Musi jeszcze poćwiczyć wymowę ale jego ciekawość świata pozwala mu szybciej przyswajać wiedze i umiejętności.
Mówiąc to biała wiwerna wyszła z ukrycia i spokojnym krokiem podeszła do pisklęcia i otarła pysk o pisklę w matczynym geście po czym spojrzała na samice po części ze smutkiem, a po części ze swego rodzaju zadowoleniem.Trochę minęło już od śmierci zdrajcy więc chyba trzeba by było dokończyć to co nie uniknione.
-Witaj Veir...
Przywitanie było krótkie choć dawało pewien wydźwięk emocjonalny Zarannej. W tym krótkim zdaniu było zmęczenie, smutek, speszenie oraz krztyna nadziei
Yngwe
Wrota Dziejów

Pisklęcia równina

: 30 paź 2023, 21:24
autor: Ołtarz Wyniesionych
Nie ingerowała w walkę ze wstawaniem Yngwe, pozwoliła, żeby tę bitwę wygrał sam. Jeżeli chodzi o jej taktykę z agrestem, to odniosła sukces. Veir wiedziała, że jeżeli sama przy nim spróbuje owoców, to młody łatwiej tego spróbuje. Nie zamierzała jednak go przekarmiać i chyba skończy na tym.
– Yng? Hmm, krótkie, ale ładne. – Powiedziała do samczyka, uśmiechając się. Już myślała, jak go tutaj zabawić, gdy nagle dostrzegła Zmierzch. Nie była zaskoczona jej obecnością, chociaż bardziej stawiała na Erkal'zirrę.
– Witaj. Czy... czy to jego pisklę? – Skinęła łbem smoczycy, jak gdyby nic nie wydarzyło się na Zdradliwym Urwisku, mimo iż miała swoją opinię o tej smoczycy. Nie uważała jej za złą, ale na pewno była zaślepiona czyjąś fałszywą wizją świata. Kwestię podejrzenia co do ojca młodzika bazowała oczywiście na jego oczach, które definitywnie przypominały te należące niegdyś do Hrasa. Jednak równie dobrze mogło być to dziecko Erkal, która przekazała dalej jego geny.

– Mam nadzieję, że jest pod twoją stałą opieką. Tereny Wspólne nie są zbyt bezpieczne dla młodzików.
– Zaczęła, spoglądając na samczyka. Próbowała powiązać z kimś jego egzotyczny wygląd, a raczej z kimś innym niż rodzina Niepowszedniego. – Czy Yngwe potrzebuje jakiejś nauki? Biegania chociażby? – Zapytała jeszcze po chwili, co mogło zdziwić Zmierzch. Veir nie patrzyła na młodego negatywnie tylko z powodu jej opiekunki i potencjalnego ojca. Trzeba byłoby jednak zadbać o to, żeby głupoty Hrasvelga nie zostały mu wpojone do głowy. Sakralna nie chciała powtórki z sytuacji, którą miała z samym Kwiatem Uessasa.
Po chwili spróbowała delikatnie pogładzić młodego po głowie. Hm. Ciekawe, czy będzie już w stanie bardziej jej zaufać, czy może odskoczy, albo będzie próbował gryźć.

Yngwe, Zaranna Łuska

Pisklęcia równina

: 01 lis 2023, 1:27
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Nim się obejrzałem, a coś mnie zaczęło mymlać. Ten znajomy język, co oczyścił każdy kawał futra na ryjku. Wraz z pierwszym kontaktem, wyciągnąłem łepek, chcąc więcej tej drobnej przyjemności. Po niecałym oddechu odsunąłem się i otrząsłem, niczym pies. Przypominałem teraz rozczochrany kłębek bawełny. Zauważyłem, że rozmawiają o mnie. Tupnąłem w ziemie, chcąc trochę atencji, ale pewnie prędko jej nie dostanę. Podniosłem zadek i ruszyłem spokojnie do ciotki. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem i zacząłem się wspinać po jej łapie. Może to da jej do myślenia, że przyszedłem się tutaj bawić, a nie...

....Mniejszej pary oczy nie spuszczałem z matki. Bałem się, że jak zwykle będzie niszczycielką dobrej zabawy i zabierze mnie do groty. Tutaj jest tak przyjemnie, spokojnie, a ciocia wydaje się naprawdę miłą duszyczką.

Wrota Dziejów
Zaranna Łuska

Pisklęcia równina

: 07 lis 2023, 21:07
autor: Niesmak Poranka
-Tak to jego dziecko. Zajmujemy się nie w raz z Przeświadczeniem Dobrobytu i chcę go zabrać do naszego stada za jakiś czas. Jak widzisz nie ma źle i staram się by poznawał też świat na własną łapę.
Nie ukrywała, że jest zmęczona jak i jej pysk świadczył o tym że nie potrafi sie pogodzić z tym co miało niegdyś miejsce.
-Co do nauk to zobaczymy czego damy rade go nauczyć, a po tym zwrócę się do ciebie. Zapewne przyślę go do ciebie by miał lepszego nauczyciela do korzystania z maddary niż mnie.
Uśmiechnęła się szczerze do samicy gdzie wzrokiem na nowo wróciła do pisklęcia.
Wrota Dziejów
Yngwe

Pisklęcia równina

: 10 lis 2023, 15:12
autor: Ołtarz Wyniesionych
Veir była dosyć miła dla Yngwe i tak raczej zostanie, o ile ten nie zdecyduje się iść drogą swojego ojca, którego na szczęście nie miał czasu poznać. Wyglądał na takiego, który potrzebował atencji. Spróbowała więc czegoś, co zadziałało na siostrze młodzika, Erkal. W pewnym sensie historia zatoczyła koło, ale było to normalne. Dokładnie tak działał czas. Horgifellijka wyciągnęła z torby swoją harfę, wykonaną z drewna. Była już lekko stara, chociaż nadal wydawała przepiękne dźwięki.
– Gdy pociągniesz za struny, usłyszysz coś bardzo przyjemnego. Spróbuj. Może kiedyś nauczysz się grać całe pieśni? – Zaproponowała. Ta harfa przeszła przez wiele łap podczas tych wszystkich księżyców. Veir zatem zamierzała uważać, żeby młody jej nie zniszczył. Przysunęła ją w jego kierunku i sama kilka razy pociągnęła za struny.

– Uważajcie na niego. Na Terenach Wspólnych mogą być niebezpieczni samotnicy. Masz już kompana? Jeżeli nie, to powinnaś sobie jakiegoś znaleźć. Ułatwia pilnowanie piskląt. – Poleciła tylko Zarannej. Zdziwiło ją, że młodym zajmował się także Przeświadczenie Dobrobytu. Zdawało jej się, że po próbie porwania przez Hrasvelga, nie chciał mieć z nim nic wspólnego.
– Dobrze, chętnie nauczę go magii. Szkoliłam także jego dziadka, Isira, gdy był jeszcze młodym pisklęciem. Właściwie trochę zastępowałam mu opiekuna. – Odparła. Dlatego właściwie zależało jej na tym, żeby uczyć Yngwe. Powinien iść w stronę swojego dziadka, nie ojca. Mimo iż Hrasvelg nie miał o nim dobrego zdania, to Veir zawsze bardzo go lubiła. Zanim zapadł w sen, dbał o patrole całego stada, podchodząc do tego niezwykle profesjonalnie i z pewną nutą pasji. Ogólnie miała dosyć pozytywną reakcję na to, że młody wychowuje się tutaj. Ale Sakralnej aż tak to nie przeszkadzało. Jeżeli zginie, to byłby to problem z głowy. Jak przeżyje, to ma potencjał. Sama wychowywała się w bardzo trudnym środowisku, jeszcze cięższym niż Tereny Wspólne.

Zaranna Łuska, Yngwe

Pisklęcia równina

: 13 lis 2023, 23:09
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Przyjemna była ta łapka. Taka mięciutka i pachniała czymś naprawdę wspaniałym i nieznajomym, lecz gdy tylko z torby pojawił się nieznany przedmiot. Momentalnie puściłem jej łapkę, powoli człapiąc do harfy. Gdy tylko wydała dźwięk, zjeżyłem się zaskoczony. Po oddechu ponownie przysunąłem do niej pyszczek. Obwąchałem ją na spokojnie. Delikatnie dotykałem łapką, sprawdzając, czy nadaje się do czegokolwiek. Była lekko zimna w dotyku, ale nie atakowała. Sukces. Usiadłem przy niej, lekko hacząc łapką po strunach. Ta zabrzęczała przyjemnie da uszu. Ponownie to zrobiłem, odsłuchując każdy dźwięk wydany przez strunę. Po chwili przez moją pustą łepetynę wpadł pomysł, by łączyć jakoś te dźwięki. Szarpałem struny różne. Na swój prywatny, wewnętrzny gust, starając się wydobyć z nich jakąś składająca się w całość melodię. Może dla zewnętrznych słuchaczy mogło być nieidealne. Zaś miało jakiś potencjał w tym co robiłem. Spojrzałem na mamcie z lekkim uśmiechem i ponownie zagrałem na tym urządzeniu. Chciałemby była ze mnie dumna mamcia. Nie potrzebowałem wiele, tylko jej miłość i akceptację.

Zaranna Łuska Wrota Dziejów

Pisklęcia równina

: 30 sty 2024, 14:11
autor: Widmo Tęczy
Minęło trochę czasu od kiedy Lazurowa zdecydowała się na wyjście z jaskini. Spała, niemal ciągle i nieustannie, wprawiając się w wieczny stan zagubienia. Wybyła w końcu z groty, stawiając pierwsze kroki w okolicach Szklistego Zagajnika. Spokojna równina wyglądała dziwnie, pokryta śniegiem, który strasznie kontrastował z promieniami słońca, do których była zwykle przyzwyczajona. Czas mijał nieubłaganie. Adeptka zatrzymała się na polanie, zamierzając na moment pocieszyć się widokiem.

Yngwe

Pisklęcia równina

: 01 lut 2024, 4:06
autor: Pryzmatyczny Kolec
.... Dni mijały spokojnie, monotonnie. Unikanie współstadnych i ich dziwnych spojrzeń. Przesypia nie w nie zajętej grocie czy szwedaniu się wszędzie z kotem u boku czy na plecach. Niestety, lub stety moje łapy zaprowadziły mnie w stare miejce. Ledwo je pamiętałem. Tutaj przecież poznałem Ciotkę... Stanąłem na skraju polany, nawet widocznym miejscu. Chwilą minęła, nim zobaczyłem że sam nie jestem. Niepewny i ostrożny, suszyłem ku smoków, który stał do mnie plecami. Gdy tylko byłem niecały ogon obok niej zatrzymałem się i nie wenie zagadałem.
Hej... – lekko zdenerwowany, a zarazem starając się ukryć większą mieszankę uczyć, głos rozbmial po okolicy. Chciałem zwrócić tylko uwagę tego nieznajomej z stada słońca.
Lazurowa Łuska

Pisklęcia równina

: 01 lut 2024, 13:44
autor: Widmo Tęczy
Adeptka spokojnie cieszyła się ostrym mrozem, kłującym w nozdrza. Dość nieprzyjemne doświadczenie, ale chciała je przeżyć, nim zima znowu opuści tereny stadne. W sercu liczyła, że zabierze razem ze śniegiem ludzi. Kulka zastrzygła uszami, gdy usłyszała powitanie. Obróciła lekko łeb, a jej oczom ukazał się...wyjątkowy pan kolega. W pierwszej chwili zamarła, świdrując wzrokiem ciekawą, puchatą kulkę. Chyba...puchate. Spoglądala na niego zdziwiona, ale zaraz poprawiła się, próbując nawet o tym nie myśleć. Nie chciała, żeby poczuł się dziwny. Jej własna siostra była przecież nietypowym smokiem i nie wypadało się na nią gapić, więc tym bardziej winna zachować jakieś okrzesanie. Obróciła się delikatnie w jego stronę. Chociaż głos smoka brzmiał neutralnie, postanowiła odezwać się z entuzjazmem i pozytywną nutą w głosie.
Cześć.pociągnęła nosem, próbując rozpoznać zapachy, które mogły się wokół niego kręcić. Zdecydowała się też przywitaćJestem Azfel.

Yngwe

Pisklęcia równina

: 05 lut 2024, 15:13
autor: Pryzmatyczny Kolec
...Widziałem, jak samica reaguje na mój głos, jak i lustruje mnie wzrokiem. Będąc chodzącą abominacją, musiałem się jakoś do tego przyzwyczaić. Choć byłem rad, iż długo nie patrzyła jakoś długo. Sam patrzyłem na samiczkę, zafascynowało mnie jej umarszczenie. Musiało minąć kilka uderzeń serca, nim lekko speszony oderwałem od niej wzrok. Zaś głos, który rozbrzmiał, był miły dla uszu.
...Azfel... Podniosłem wzrok, by nasze spojrzenia się spotkały.
Ja jestem Yngwe... – mogła usłyszeć zdenerwowanie w moim głosie. Dawno mnie się tak nie zdarzyło, abym przed kimś się stresował... Czemu tak się działo?! Nie umiałem tego zrozumieć. Lekko zawstydzony ruszyłem ciemnymi skrzydłami, poprawiając je delikatnie.

Lazurowa Łuska

Pisklęcia równina

: 05 lut 2024, 19:07
autor: Widmo Tęczy
Smoczyca wyczuwała lekkie nerwy w jego głosie i to sprawiło, że w sumie nie wiedziała co powiedzieć. Obserwowała go spokojnie, delikatnie poruszając ogonem.
Miło Cię poznać.Odezwała się spokojnie, wyczerpując już swoje opcje. Chwilę przyglądała się jego skrzydłom, ciekawa jego kolorów, ale zaraz na tym skończyła. Nie chciała się gapić, więc na chwilę oderwała od niego wzrok.

Pryzmatyczny Kolec

Pisklęcia równina

: 05 lut 2024, 23:24
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Zapeszyła mnie swoim wyglądem. Musiałem wyglądać naprawdę śmiesznie, a raczej tragicznie. Zawstydzony 11 księżycowy adept. Ponownie słysząc jej głos, tylko ruszyłem uszami, strzepując kilka płatków śniegu, które zdążył przywiać wiatr.
Co cię tutaj sprowadza? – zagaiłem już spokojniejszym i przyjaźniejszym głosem. Wraz z moim głosem posłałem jej lekko onieśmielony uśmiech. Poprawiłem ponownie czworo skrzydeł i usiadłem na zadzie, owijając dwa ogony wokół łapek. Pióra na nich, niczym wachlarz delikatnie zakrywał mnie i moje speszenie. Szkoda ze nie umiałem ukrywać emocji jak niektóre smoki z jej stada...

//Lazurowa Łuska

Pisklęcia równina

: 07 lut 2024, 15:24
autor: Widmo Tęczy
Jej ogon wygiął się delikatnie, próbując ratować przed zimnem łuskowaną końcówkę. Otulała się skrzydłami, będącymi jedyną okrywą przed zimą, nie licząc oczywiście długiego włosia na szczycie czaszki.
Chciałam zasięgnąć nieco świeżości.Odpowiedziała spokojnie, znów kierując jasne oczy na smoka. Przechyliła łeb na moment zastanawiając się, czy odpowiedzieć, ale...czemu by nie.Co sprowadza Ciebie? Wydajesz się być bardzo młody? Nie boisz się?

Pryzmatyczny Kolec

Pisklęcia równina

: 07 lut 2024, 15:53
autor: Pryzmatyczny Kolec
....Zimne podmuchy wiatru ponownie zmierzwił moje futro. Dobrze, że miałem tyle gęstego i grubego futra. Jej wytłumaczenie było akceptowalne. Kiwnąłem pyskiem, owinąłem się szczelniej skrzydłami. Nie przepadałem za takimi wietrzyskami. Z uśmiechem i już mniejszym podenerwowaniem, wywołanym moją nieśmiałością, odparłem:
Spacer po starych terenach, gdzie mieszkałem... Choć tak szczerze to szukam przyjaciół. – spojrzałem w kierunku zarośniętej groty. Dom, za którym tak tęsknię... Po niecałym oddechu ponownie utkwiłem wzrok, na pyszczku rozmówczyni – Może jestem młody, ale mam już jedenaście księżyców. Nie boję się. Widziałem złe i straszne rzeczy. Mało co może mnie przestraszyć. – wzruszyłem barkami z lekkim, uroczym uśmiechem. Znowu wietrzysko przehulało się przez równinę. – Nie jest Ci zimno? – zmartwiłem się wyraźnie.

Lazurowa Łuska

Pisklęcia równina

: 09 lut 2024, 7:52
autor: Widmo Tęczy
Spoglądała dalej na młodego, myśląc nad odpowiedzią. Nie boi się, ale to było bez znaczenia. Najeźdźców nie obchodziło, czy był lękliwy, czy też nie. Czy warto było mu to powiedzieć? Poruszyła uszami.
Ktoś, kto Ciebie chciałby zranić, nie będzie się interesował Twoimi emocjami. W tym i strachem.Zwróciła mu uwagę. Jeśli nie skrywał talentu magicznego, nie sądziła, aby miał szansę w starciu z ludźmi, czy drapieżnikami. Na wojownika zadatków raczej nie miał, aczkolwiek wiedziała, że futro mogło zwodzić.Jest znośnie. Jak na zimę.

Pryzmatyczny Kolec