Strona 39 z 42

: 31 lip 2021, 16:02
autor: Agnar

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Agnar odetchnął lekko. Wiedział że te pytanie padnie ale miał cichą nadzieję że jednak obejdzie się bez niego. Nie chodziło o to że wstydził się tego co zrobił ale że jego wersja wydarzeń była inna niż wersja przywódcy ognia.
– Zakładam że będziesz chciał to sprawdzić z przywódcą ognia więc powiem ci wersje którą oni ci powiedzą. Nie mnie jest oceniać która jest według ciebie prawdziwa. A więc chodzi o to że nic nie robiłem w stadzie. Nie uczyłem się specjalnie. Nikomu nie pomagałem. Mówiłem że nie szanuję roli wojownika. A i jeszcze że nie słuchałem się rozkazów, z których mogę potwierdzić tylko to że nie chciałem dowiadywać się kto jest rodziną Mirri. I kolejną rzeczą do której mogę się przyznać to wytykanie przywódczyni jej błędów które według stada są kłamstwem. Ale ostatecznym powodem wygnania była moja rzekoma odmowa przyjęcia rangi wojownika. I to właśnie było przyczyną mojego wygnania. Niestety moje kłamstwa o przywódcy prawie sprawiły że stado zdecydowało się mnie zabić z tego co się dowiedziałem. To są zarzuty które przedstawi ci stado.
Powiedział nie mówiąc nic o swojej wersji. Jeśli ziemisty zechce jej wysłuchać to mu ją powie. Ale nie chciał zaczynać od niej bo bał się że to pędzie pierwsza jaką sprawdzi u zorzy i wyjdzie na kłamcę. Wtedy nie będzie miał wyboru i będzie musiał opuścić stada.

: 04 sie 2021, 2:21
autor: Niepokorny Hiacynt
Ściągnął łuki brwiowe odkładając swoją łapę na ziemię. Nie był zły, ani zirytowany. Bardziej zbity z tropu.
Nieszczególnie zaszokowało go to co usłyszał, a w jaki sposób zostało mu to przekazane.
Czyżby Agnar już się poddał? Może nie. Może jego słowa świadczyły bardziej o resztkach buntu niż czymkolwiek innym...
Nagle Rozkwit prychnął, ledwo powstrzymując się od krótkiego wybuchu śmiechu.
Samiec przed nim był w jakiś sposób ciekawy, to nie podlegało wątpliwości.
– Mój drogi, nie ułatwiasz mi wyboru. Pytam ciebie, nie twojego byłego stada, więc czemu wkładasz im słowa do pysków. – Stwierdził podnosząc łuk brwiowy. Emocje emocjami, ale czy narzekanie było warte potencjalnej straty miejsc do polowań? Młodszy samiec nawet nie próbował przedstawić się w dobrym świetle.
Rozkwit skierował wzrok gdzieś na bok, przekręcając odrobinę łeb w zamyśleniu.

Dać szansę czy nie?
Punkty przeciw były jasne, za także – decyzja czekała na podniesienie jej z ziemi.

Cisza rozciągnęła się do prawie niekomfortowej długości. W końcu jednak Rozkwit powrócił do swojej dumnej, wyprostowanej pozycji.
– Bagno Utah, Las Falar i... Narazie to wszystko. O tym możemy dodatkowo porozmawiać później. – Stwierdził dość sucho po czym, niby mimowolnie uśmiechnął się półgębkiem.
– A teraz wysłów się jeszcze raz – tym razem za siebie młokosie.

: 04 sie 2021, 18:13
autor: Agnar
Agnar ucieszył się że dostał chociaż dwa miejsca gdzie mógł zdobywać jedzenie dla swojego potomstwa. Zdziwiło go jednak że zapytał go o jego wersje wydarzeń. Spodziewał się że wersja stada mu wystarczy.
– Emm nie chciałem jej mówić bo podejrzewam że jak przywódczyni ognia ci powie swoją wersje to uznasz mnie za kłamce. Jednak skoro chcesz poznać moje słowa to ci je powiem. Otóż mam konflikt z mamą od dawna. Mamy inne poglądy co zwykle jej nie pasuje. Mój dziadek bardzo chciał mnie uczyć dlatego wstrzymywałem się z nauką aż będzie w stanie to zrobić dlatego tak długo się nie uczyłem i zostałem oskarżony o nic nierobienie. Wydała mi też rozkaz bym dowiedział się kto jest rodziną Mirri. Odmówiłem wykonania tego ponieważ to jest jej sprawa prywatna i nie jest to zbyt poprawne takie wypytywanie członka innego stada. Następny rozkaz to było szkolenie innych. Niestety na Początku owy smok nie chciał szkolenia a potem po prostu miał innych nauczycieli. Ostatecznie podczas ceremonii na Wojownika nie wiedziałem czy jestem godzien przyjąć rangę co powiedziałem. Zostało to uznane za niechęć przyjęcia rangi i za obrazę przywódcy i stada. Więc uznali że mnie wygnają podając za przyczyne że jestem nierobem i szkodzę tym stadu mimo że wszystkie walki robiłem dla stada. Poświęciłem dla niego życie i mógłbym oddać życie za każdego z ognistych. Niestety te oskarżenia bardzo mnie rozzłościły i wyrzuciłem z siebie wszystkie złe rzeczy które robiła przywódczyni. Żałuję że to zrobiłem. I nadal żałuję ale dla Matki to za mało. Oto wszystkie grzechy które według siebie popełniłem wiem że nie różnią się za bardzo od tego co powie stado ale taka jest moja wersja.
Dokończył wypowiedź i lekko schylił głowę. Nie lubił wspominać tej ceremonii. Zawsze były to ciężkie wspomnienia i bardzo nie miłe.

: 21 sie 2021, 22:43
autor: Niepokorny Hiacynt
Życie Agnara zdecydowanie brzmiało jak jakiś pokraczny zbiór przypadków i przykrych zbiegów okoliczności.
W dodatku jego relacje z rodziną pozostawiały chyba wiele do życzenia.
Ogień był Rozkwitowi najmniej znany, a słuchanie tłumaczeń smoka pokazywało mu niezbyt pozytywny obraz tego stada.
Oczywiście mag zdawał sobie sprawę z tego, że słowa wygnańca mogą nie być całkowicie zgodne z prawdą, ale nie mógł być też kompletnym pomyleńcem biorąc pod uwagę jego relację z Mirri.
Swoją drogą niezwykle ciekawa była misja "dowiedzenia się kto jest rodziną Mirri".
To była ich Sekcja. "Ziemista Mirri" i w sumie w przekonaniu Rapsoda tylko tyle się liczyło. Stado było jej rodziną, więc śledztwo ognistych było daremne.
Na tą myśl nawet uśmiechnął się pod nosem, od razu poważniejąc jednak na nowo.
Mimo wszystko nie chciał, by Agnar pomyślał, że to jego historia tak bawi czarodzieja. Teraz młodszy samiec wydawał się mówić szczerze, a skoro tak było to wyśmiewanie go mijało się z kulturą rozmowy.

W każdym razie...
Naprawdę w stadzie Ognia nie znalazł się nikt kto kochał Agnara wystarczająco mocno, by próbować go obronić? Nie miał żadnej rodziny lub przyjaciół, którzy bez niego poczuliby ubytek w stadnej duszy?
Pomijając już to, że nieróbstwo, nieważne jak potężne, nijak miało się do zdrady.

Wyglądało to zbyt ponuro, nawet jak na wrogie stado...
Co nawracało myśli Rozkwitu na poprzednie tory – wyciąganie wniosków po słowach jednego smoka nie miało sensu.

A jednak na razie niesmak pozostał.

Gdy Agnar skończył, Rozkwit kiwnął łbem na znak, że przyjmuje jego odpowiedź.
– Dziękuję za szczerość – Odparł na początek. Przy tym rozluźnił nieco skrzydła, pokazując, że będzie się już gotował do odlotu.
– Mam nadzieję, że polowania będą udane i zarówno ty jak i Ziemia zyskają z naszego układu. – Dodał.

Jego skrzydła rozłożyły się gwałtownie, ale nimi nie machnął – zawahał się.

Westchnął krótko.
– Następnym razem jak spotkasz Sekcję Zwłok to jej lepiej podziękuj za istnienie.
Przez nią byłem bardziej skory do słuchania.
– Stwierdził wzruszając barkami. Morrigan poderwała się do lotu.
– Cokolwiek stało się w Ogniu – nie wydajesz się być parszywym zdrajcą. Nasza umowa będzie więc trwać tak długo, jak nie będziesz sprawiać kłopotów – plotki nie kierują moimi decyzjami.
Miłego dnia.

Po tych słowach odleciał nie czekając na odpowiedź.

: 13 paź 2021, 22:13
autor: Gwar Traw
Erja był na tyle duży, żeby już samemu próbować wędrować. Rzecz jasna warunkiem było towarzystwo kompana, więc zapewne śledził go jeden z nich. Albo miał go w zasięgu wzroku. Samczyk pomimo zimnej wody nie bał się wykorzystywać nowych zdolności i płynął Tdarą aż do dotarcia na tereny wspólne. Rozpoznał je po zapachach.

Zatrzymał się przy jednym z brzegów, gdzie też wyszedł na płyciznę. Z wody wystawała tylko jego głowa oraz te kolce z błonami, przypominające już teraz żebra padliny. Rogi nadal mu rosły, choć już teraz nabierały kształtów jelenich, nie będąc jedynie wypustkami.

Samczyk zainteresował się wodną lilią. Do tej pory widywał tylko rzęsy wodne, więc biały kwiat był interesującym znaleziskiem. Ostrożnie powęszył przy jego płatkach, starając się go w żaden sposób nie naruszyć.

: 13 paź 2021, 22:20
autor: Pogoń Brzasku
Pogoń nie mogła uzgodnić z kompanami, który pójdzie niańczyć Erję, więc ostatecznie poszli oboje. To przecież tak jakby szli na łowy, które nawet lubili! Tylko zamiast szukania skarbów, musieli pilnować skarba.
Na początku zastanawiali się, czy Hradi nie mógłby po prostu wleźć na Hviske żeby mogli śledzić pisklę z lotu, ale zadecydowali że to nie było zbyt optymalne. Czy bezpieczne. Przystali więc na spacer brzegiem rzeki, aż nie dotarli na ustronie. Jezioro jak jezioro, nie imponowało im praktycznie wcale. Gryf i puma usadzili się niedaleko Erji, zerkając czasami, czy pisklę przypadkiem się na przykład nie utopi.
Ale generalnie oddawali się szlachetnemu zadaniu czyszczenia piórek i futra.

: 13 paź 2021, 22:25
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Bardzo dużo ćwiczyła rozmawianie z przeróżnymi zwierzakami jak i smokami. Cztery księżyce życia i proszę! Może nie potrafiła wysławiać się jak Przywódca, ale na pewno już nie sepleniła. Jakim cudem mała kula futra trafiła nad Zimne Jezioro? Klasycznie.
Szła za kluczem gęsi o śnieżnobiałych piórach. Na początku zapytała się ich tylko o drogę. Skoro wzbiły się w powietrze i poleciały gdzie poleciały, to znaczy, że właśnie tam powinna iść! Ciężko było jej nadążyć za nimi i koniec końców zgubiła je nad jeziorem. Odetchnęła ciężko i upewniła się, że na rogu nadal siedział ślimak, na skrzydle mała żabka, a na głowie puste gniazdo.
– To było cięższe niż myślałam. Ale nie martwcie się. Kiedyś za nimi polecimy i zobaczymy dokąd lecą.
powiedziała ciepło do swoich kompanów i ujrzała ranne stworzenie! Kolce tak mu wystawały z pleców, że wyglądał jakby się na coś nadział! Podtuptała bliżej.
– Nie potrzebujesz pomocy? Wezwać uz... uzdro... uzdrowiciela?
to było długie słowo, ale chyba sobie poradziła.

: 14 paź 2021, 14:52
autor: Gwar Traw
Usłyszał trzepot skrzydeł i gęganie na niebie, co zwróciło jego uwagę. Odsunął się od kwiatka i zadarł brodę, patrząc na odlatujący klucz ptaków. Zaraz potem jego uszy wyłapały czyiś głos. Poruszył nimi, a potem zlokalizował źródło dźwięku.

Jego oczom ukazała się samiczka o prawdopodobnie tym samym lub zbliżonym wieku co jego własny. Rzuciły mu się w oczy jej rogi. Bardzo podobne do jej mamy. Prawie identyczne, nie licząc koloru! Odruchowo spojrzał w górę, jakby mu to umożliwiło zerknięcie na własne poroże, nadal rosnące. Było bardziej pionowe, niż pod skosem jak u Mergo, ale przypominał ją łuska w łuskę z innych powodów. Będzie musiał zapytać mamę jak wróci do domu o to, czy przypadkiem nie miał zaginionej siostry.

Zamrugał, powracając do rzeczywistości kiedy zadano mu osobliwe pytanie.

Pomocy...?

Um, nie? – powiedział niepewnie, nie rozumiejąc o co jej chodziło. Przekrzywił główkę, a uszy skierowały się ku sobie do środka, łącząc się jak u młodego wilczka. – Czemu tak myślisz?

: 19 paź 2021, 0:18
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Samiczka jak przystało na pisklę nawet nie zauważyła dwóch drapieżników – kompanów, którzy mogliby ją zjeść zanim powiedziałaby "cześć". Oni jednak nie byli ważni! To nowy pisklak którego poznała był istotny. Coś wyrastało mu z pleców i trzeba było to sprawdzić! Nastawiła obie pary uszu do przodu i podeszła jeszcze bliżej. Gruby ogon zaczepiał o krzaki i trawę. W ogóle całe jej futerko miało w sobie... wiele patyków o gniazdku nie wspominając.
– O to, to. Nie boli?
powiedziała siadając przy nim i wskazując na drobne wyrostki na plecach.
– Widziałeś jak lecą?
zagaiła nagle zmieniając temat i uśmiechając się szeroko. Uniosła łepetynę do góry i tylko dzięki jej porożu gniazdo nie spadło.
– Kiedyś też tak będziemy. Polatasz ze mną jak już będziemy mogli latać?
zapytała bezpośrednio. Nadal się ciepło uśmiechała i to zerkała na niebo to na nowego znajomego.

: 19 paź 2021, 11:02
autor: Wybebeszone Jelita
A Jelito jak to miała w zwyczaju obserwowała córkę w oddali. Młoda wykazywała zainteresowanie światem i zwierzętami, co było dobrym znakiem wróżącym jej przeżycie. Wywerna jednak nie do końca rozumiała czemu z nimi rozmawia. Może próbowała wypełnić jakąś potrzebę skoro z matką nie mogła?
Fioletowa wywerna zaszła za swoim dzieckiem aż nad Zimne Jezioro i ułożyła się wygodnie w krzakach, skryta przed obcym wzrokiem.

: 19 paź 2021, 18:15
autor: Gwar Traw
Potrzebował chwili aby zrozumieć o czym ona do niego mówi. Wzrok miał niezwykle zdezorientowany, wręcz widoczne były zębatki jego umysłu, które się obracały w rytm myśli samczyka. Co go miało bo-

Oh! Oh . Ścisnął wargi w kreskę i potrząsnął pyskiem na boki.
To moje kolce, tak fwyglądam – wydukał nieśmiało, zastanawiając się jednocześnie, czy ona się z niego przypadkiem nie naśmiewała. Poniekąd nie byłby to pierwszy raz, już wcześniej ktoś go nazywał per 'żeberka', co dla Erji było nie do końca zrozumiałe.

Zapytany o lecenie odruchowo zerknął w górę. Samczyk raczej nie patrzał na niebo, unikał spoglądania na rzeczy, które były poza jego zasięgiem. Uziemiony jak jego babcia Honi, mógł co najwyżej cieszyć się z tymczasowej możliwości latania na grzbiecie rodziców. Inna sprawa, że za tym nie przepadał. Z góry sobie to założył, tę niechęć, byle później nie tęsknić za tym, co nigdy nie wróci.

Wrócił spojrzeniem do samiczki, tylko na moment, bo jego wzrok szybko umknął gdzieś na bok.
Ptaki podobno lecą czasem w cieplejsze miejsca. Jak idzie zimno – powiedział cicho, zwieszając głowę.

Zaś na propozycję samiczki poczuł narastającą w gardle gulę. Nie winił jej. Wynurzył się z wody, pokazując jej w całości. Może przez kąpiel nie zauważyła tego?
Nie mam skrzydeł – bąknął niewyraźnie, patrząc wymownie na swoje palce u przednich łap.

: 20 paź 2021, 0:44
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Jego nieśmiały głos sprawił, że samiczka nabrała bardzo dużo powietrza nosem po czym wypuściła je bardzo powoli pyszczkiem. Był jak te gęsi do których chciała podejść, albo zające na polanach! Jeśli była za głośno to uciekały.
Uśmiechnęła się przekrzywiając główkę na bok.
– Cieszę się, że nic ci nie jest. Bycie zdrowym jest ważne.
powiedziała dumna, że może coś tak błyskotliwego wyrazić na głos. Nie zauważyła niestety tego, że jej nowy znajomy nieco się zmartwił.

Nie zauważyła również swojej mamy. Swoją drogą jak na kogoś kto obserwował zwierzaki, Citialin dostrzegała na prawdę... niewiele.

Kiedy on zadarł główkę do góry również to zrobiła. Niebo było super! Można byłoby latać z ptakami i wszystko dokładnie oglądać. Nie miała wiele okazji do lotu, ale wyobrażała sobie niestworzone rzeczy jakie można było w powietrzu robić. Na przykład lepić z chmur kulki!

Otworzyła szczerzej oczka i postawiła znów uszy ku górze. On wiedział dużo! I wiedział, że jak ptakom jest zimno to lecą! Sama o tym nie do końca wiedziała... Zaczęła powoli ogonem wachlować po ziemi z radości.
– Jesteś mądry. Wiesz coś jeszcze o ptakach?
zagaiła mając nadzieję, że usłyszy jeszcze jakiś ciekawy fakt którym podzieli się z innymi.

Bąknął coś pod nosem i... o rany. No tak! On nie miał latajek jak ona! Był jak... jak kaczka bez skrzydeł. Zrobiło jej się smutno. Pochyliła główkę w jego kierunku tak, że pacnęli się lekko nosami. Odsunęła się potem.
– Przepraszam. Nigdy nie widziałam smoka bez latajek. Albo widziałam...
zastanowiła się chwilę wertując w głowie obrazy.
– Ale to nie szkodzi bo na ziemi też jest dużo fajnych rzeczy!
krzyknęła po czym zasłoniła łapką pyszczek. Miała nie krzyczeć!
– Wybacz.
szepnęła jakby zrobiła coś złego.

: 20 paź 2021, 12:29
autor: Gwar Traw
Nieznacznie poszerzyły mu się źrenice kiedy samiczka zapytała go o coś jeszcze. Zwykle uchodziła za nudziarza. W stadzie jego rówieśnicy woleli się bawić tradycyjnie, gonić za motylami, udawać walkę, lub po prostu komuś dokuczać w ramach żartów. Erja zawsze siedział na uboczu i zaledwie obserwował, w ten sposób ucząc się więcej.

Podrapał się po karku w zakłopotaniu i uciekł spojrzeniem na bok. Trawa nagle wydała się niezwykle interesująca.
K-kiedyś nie mogłem spać w nocy i siedziałem w przejściu jaskini, patrząc na to co się dzieje. I słuchałem – zaczął powoli, przełykając ślinę. Rzadko miał okazję mówić tak dużo, wyczerpał w tej jednej chwili swój zwyczajowy księżycowy limit. – P-ptaki jak latają to trzepoczą skrzydłami, dość głośno. A-ale sowy nie. Nic nie słychać. Są jedyne. – Ostatnie słowo niemalże wyszeptał. Zawsze próbował sobie wmawiać, że był wyjątkowy, a nie dziwny.

Jednocześnie przypomniał sobie coś jeszcze. Postawił uszy na sztorc i posłał Cit lekki uśmiech.
K-kruki potrafią mówić. Nie jestem pewien jak, ale nasz przywódca ma kruka-kompana, który rozmawia. Zbiera nawet smoki na ceremonię, w akompaniamencie ryku Rozkwitu Ziemi. – Pochwalił się kolejną ciekawostką.

W końcu do niego dotarło, że oboje zapomnieli o dość prozaicznej czynności. Nie przedstawili się sobie. Lewe ucho częściowo się złamało, nadal rosło, a czasem okazywało się zbyt ciężkie do poruszania nim w ramach jakichkolwiek reakcji. Samczyk wyciągnął niepewnie łapkę w kierunku rówieśniczki.
Jestem Erja, syn Pogoni Brzasku i Bojowego Okrzyku – przedstawił się uprzejmie.

: 21 paź 2021, 18:28
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Samiczka podchodziła bardzo poważnie do swojej obserwacji natury. Chciała wiedzieć wszystko o wszystkich zwierzakach, więc biedni kompani w Księżycu byli wiecznie przez nią prześladowani. Uśmiechała się ciepło patrząc bez problemów na samczyka, wyczekując aż przewalczy swoje zawstydzenie.
Im więcej słówek o sowach Erja mówił tym bardziej otwierały jej się ślepka. Chociaż może nie tyle otwierały co błyszczały. Sów – nie słychać! Była jeszcze za młoda by podważać coś co ktoś do niej mówił, więc uwierzyła na słowo.
– To brzmi super.
szepnęła i stanęła na zadnich łapkach. Rozłożyła skrzydełka i zaczęła nimi powoli machać. Jak bardzo by nie próbowała ciągle słyszała szelest lotek. Wysunęła w pewnym momencie język.
– Ciekawe jak one to robią.
dodała i opadła na przednie łapki składając jednocześnie skrzydła.
Drgnęła słysząc kolejną ciekawostkę. Aż tyle wiedział?! Nie mogła w to uwierzyć. Po tym jak się przedstawił, podskoczyła w miejscu i nagle zaczęła biegać wokół samczyka.
– Eriiija Eriiija mądry jest! Kto się nie zgadza to gupi jest!
zaśmiała się i stanęła znów przed nim. Odetchnęła kilka razy.
– A ja... ja jestem Citialin, córa Wybebeszonych Jelitek i Wysłanniczki Nieba.
rzuciła używając zwrotu "córa" bo tak mówiła czasem mama Jelitko.

: 30 paź 2021, 18:13
autor: Gwar Traw
Lekko się zląkł kiedy nagle rozpostarła skrzydła. Mimo życia jako syn dwóch lotnych smoków, nadal nie przywyknął do gwałtowności tych ruchów. Rozluźnił się nieco widząc, że jednak nic mu nie groziło. Przekrzywił za to główkę i przypatrywał się samiczce.

Faktycznie, była straszliwie głośna.

Um – przełknął ślinę. – To chyba ma coś wspólnego z ułożeniem p-piór – wywnioskował. – N-niedawno sprawdzałem na takiej martwej, co upolowała ją mama. Mają takie inne lotki, bardziej miękkie, z innymi kształtami niż twoje. Kiedy je o siebie próbowałem ocierać, nie wytwarzały przy tym dźwięku. – Wytłumaczył na spokojnie.

Serce mu do gardła podskoczyło gdy rówieśniczka zaczęła wokół niego skakać. Uszy mu się przechyliły ku sobie, zwiędły nieznacznie, a on nie miał pojęcia co należy w takiej sytuacji zrobić. Nie przywyknął do uwagi w żadnym stopniu. Tym bardziej do piosenek na jego temat. To wydawało mu się całkiem...miłe?

Na wydźwięk imienia jednego z rodziców, prawdopodobnie ojca, przełknął głośno ślinę. Do tej pory spotykał się z dość miłymi dla ucha imionami, w swoim stadzie. Ewentualnie dumnymi. Nie było jednak mowy o brutalności (na całe szczęście nie poznał Brzoskwini).
Wy-wybebeszone...? – dopytał, bo może się przesłyszał i wcale jej ojciec się tak nie nazywał. – A-ale nikogo nie... nie... – zamarł w bezruchu.

Widywał martwe zwierzęta, były dla niego niczym poduszki – taki los syna łowczyni – ale na szczęście ominął go obraz preparowania tego mięsa. O ile w ogóle Pogoń to robiła, raczej nie. Nie przygotowywała posiłków w żaden sposób, była raczej waniliowa.

: 31 paź 2021, 15:03
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Słuchała go jak zaczarowana. Lotki które są inne i nie wydają dźwięków, to brzmiało jak maddara.
– Ciekawe czy to maddara tak zrobiła czy one same.
szepnęła niespodziewanie na głos. Sądziła, że powiedziała to sobie tylko w głowie. W każdym razie ślepia jej się mieniły i miała nadzieję, że kiedy wróci do domu będzie w stanie dorwać jakąś żywą sowę. Szkoda, że nie potrafiła z nimi rozmawiać.
– Myślisz, że smoki też mogą mieć takie skrzydła?
westchnęła rozmarzona.

Po posturze samczyka zrozumiała, że nieco przytłacza go jej skakanie, ale przez pyszczek – kiedy się już zatrzymała – przepłynął mu jakby miły wyraz? Uśmiechnęła się ciepło i siedziała już spokojnie.
– Wybacz, mamy mówią, że mam za dużo energii czasem. Ponoć biegałam jako jajko po ceremonii i siostra mnie uratowała.
dodała chichocząc.

Zastanowiła się nad pytaniem nowego przyjaciela i podrapała po podbródku.
– Mama jest wojownikiem i ma bardzo dużo ran na ciele, to znaczy blizn. Mama nas wszystkich chroni ale nigdy nie widziałam czy coś... wybebesza. Też tego nie lubię.
pokręciła główką
– No popatrz tylko jak te gęsi ładnie lecą w powietrzu. Jak są żywe i zdrowe to można na nie patrzeć i... ja lubię patrzeć jak coś sobie żyje.
powiedziała spokojnie jakby odkrywając przed samczykiem jakąś swoją tajemnicę.