Strona 29 z 33

: 11 kwie 2021, 11:37
autor: Pikujący Upiór

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W większej części Ziemia jest sama sobie winna, że wyrobiła taką reputację dla Plagi. Nie dość, że nie pomagają, to wręcz przeciwnie, jeszcze sami z radością im dołożą. W ogóle cała sytuacja wyglądała tak, jakby cały świat był przeciwko Pladze i tylko czeka na ten przepiękny moment, aby je ponownie rozwalić na strzępy.
Hebog puścił ciężko i głośno powietrze przez nozdrza, starając się powstrzymać od powiedzenia czegoś głupiego. Jeszcze mu brakowało urazić kogoś, kto sam jest sobie winien.
Przecież nikt ci nie zabrhania spotykać się z Plagą. Możesz z nami rhozmawiać do woli, dopóki nas nie tkniesz łapą. – rzekł spokojnie.
Jeśli chce, aby te dwa stada się pogodziły tylko po to, aby mogła robić to, co i tak może, to w oczach Heboga wyglądało to głupio.
Drgnął uchem, kiedy ta nagle zagadała o jego kompanach. Zazwyczaj nikt nie interesuje się nimi, dopóki nic poważnego nie zrobią.
Hebog uśmiechnął się, jakby cieszył się z tego, że posiada aż dwóch wiernych towarzyszy.
Ten latawiec to Erhevinit, a siedzący obok niego krhuk to...
Tenebris. – dokończył za niego ptak grubym basem.
Czy byli nieśmiali? Trudno było powiedzieć, bowiem zazwyczaj są ciekawscy, tylko przywykli do tego, że nikt nimi się nie interesuje, więc przestali pchać się w cudze sprawy.
Poczekaj jeszcze trhochę. Wkrhótce sama znajdziesz idealnego towarzysza. – powiedział uzdrowiciel.
Co do faktu, że bez kompana jest jakoś samotnie, to się zgodził. Nie myślał o tym wcześniej. Przywykł do tego, że kompani nic nie robią, tylko cały czas pomagają mu w wyprawach, za co był bardzo wdzięczny.
A kogo byś chciała? – spytał po chwili.

: 18 kwie 2021, 15:29
autor: Ostoja Zimy
Postawiła uszka, a na jej pyszczku zagościł szerszy uśmiech niż zwykle
Ty mówisz! – zawołała wesoło i podeszła parę kroków bliżej do siedzącego na drzewie ptaszyska.
Miło mi Cię poznać Tenebrisie! – Usiadła, jeszcze przez chwilkę przyglądając się stworzeniu.
Cześć Erhevinicie, Ciebie również miło poznać – jemu też posłała ciepły uśmiech. Cóż, Heban nie miała jeszcze ani jednego kompana, a Uzdrowiciel miał ich aż dwóch! Poczuła się odrobinę zazdrosna.
Zachichotała na słowa Pikującego – Teoretycznie, ja Ciebie tknęłam łapą, nawet dwiema – uśmiechnęła się zaczepnie do Plagijczyka. Wiedziała o co chodzi dokładnie samcowi, ale nie zaszkodzi się z nim odrobinę podrażnić, prawda?
Nie zastanawiałam się nad tym, jakiego kompana bym chciała. Może też ptaszka? Są urocze i robiła ładne gniazda – pogłaskała się po futrzanym szalu zastanawiając się.
Swoich kompanów znalazłeś na polowaniu? Była przy tym jakaś ciekawa historia? – przekrzywiła łebek wlepiając oczy na Pikującego.

: 20 kwie 2021, 18:57
autor: Pikujący Upiór
Tenebris mruknął, po czym kiedy podeszła do niego smoczyca, zrobił parę kroków w tył, strosząc przy tym pióra. Raczej nie był zbyt rozmowny, w przeciwieństwie do Erevinita, który z radością ją obserwował.
Ptaszek? Cóż, ptaki były całkiem niezłym wyborem. Przydadzą się dla łażenia po górach albo do natychmiastowej pomocy na wysokościach. Co do wygląda, to tym mało się interesował. Dla niego każdy ptak był piękny po swojemu.
A jaki? Jakiś drhapieżny? – dopytał.
Co do pytania na temat tego, jak zdobył swoich kompanów, to tutaj zamyślił się na chwilkę. Nie spodziewał się, że ktoś go o to zapyta. No ale cóż, nieładnie jest nie odpowiadać na zadane pytanie, więc trzeba będzie odpowiedzieć.
Erhevinita znalazłem nie ja. W sumie to mi o nim powiedział mój kolega. Ten latawiec sympatyczny i barhdzo przyjacielski, więc czemu by go nie oswoić? – zaczął – Co do Tenebrhisa, to nie ja go, tylko on mnie znalazł. Rhaz przy silnym wietrze wrhacałem z wyprhawy i po drhodze wyleciał mi z torhby liść babki. Ten wylądował gdzieś w górhach, więc poleciałem tam na chwilkę. Na miejscu nigdzie nie mogłem znaleźć zgubiony liść. Już miałem lecieć, lecz nagle usłyszałem czyjś trzepot skrzydeł. Rhozejrzałem się i zobaczyłem dużego krhuka, którhy trzymał w dziobie ten liść i wrhęczył mi go. No i jakoś się oswoił. – odpowiedział. Wierzył, że to znak od Kruczego Pana, ponieważ zazwyczaj zwierzęta same z siebie nie podporządkowują się smokowi. W tym czasie sam kruk mruknął coś do siebie, jakby uważał, że niepotrzebnie to zrobił.

: 22 kwie 2021, 19:30
autor: Ostoja Zimy
Oh, nie bój się. Nic Ci nie zrobię – powiedziała z uśmiechem na pyszczku do dostojnego ptaka, jednak widząc jego reakcje nie podeszła bliżej, tylko wycofała się parę kroków. Nie miała zamiaru go bardziej stresować. Przymknęła delikatnie oczy dalej wpatrując się w głęboką czerń na jego upierzeniu, która była wręcz hipnotyzująca.
– [color= #90bad6]Tak, Twój latawiec jest bardzo śmiały[/color] – zaśmiała się cicho. Siedziała patrząc na Upiorka słuchając jego słów z uwagą. Okoliczności w jaki znalazł kruka były niezwykłe, dokładnie tak, jakby los chciał połączyć tę dwójkę ze sobą. Heban zazdrościła Plagijczykowi takiego wyjątkowego spotkania ze swoim towarzyszem. Westchnęła cichutko przeciągając plecy, które od przyjemnego masażu uzdrowiciela, były zrelaksowane. Po chwili wstała i rozłożyła lekko skrzydła.
Dziękuję Ci raz jeszcze za pomoc z plecami, następnym razem będę bardziej uważać – zaśmiała się nerwowo – Muszę już wracać, ale... – tutaj zrobiła parę kroków w jego stronę i bokiem otarła się o bok samca – może się znów zobaczymy? – posłała mu zaczepny uśmiech, po czym odbiegła od niego by zaraz machnąć potężnie skrzydłami i wzlecieć się w powietrze.


: 25 kwie 2021, 12:37
autor: Pikujący Upiór
Tenebris nic nie odpowiedział, po prostu patrzył groźnie na smoczycę. Wolał święty spokój, a nie jakieś kręcące się w pobliżu samice.
Latawiec uśmiechnął się, słysząc, co o nim mówią. Nawet wypiął dumnie pierś, udając, że w ten sposób demonstruje odwagę. Widzący to wszystko Hebog parsknął ze śmiechu. Jaki mu się zabawny latawiec trafił.
Co do historii poznania Tenebrisa to owszem, była jeszcze jak niezwykła. Uzdrowiciel wierzył, że to znak od Kruczego Pana, skoro ten powierzył mu jednego z jego wiernych poddanych.
Smok mruknął, kiedy Hebanowa otarła się o niego na pożegnanie.
Może. – odparł tajemniczym tonem. Kiwnął jej na dowidzenia i sam wzbił się w powietrze, aby kontynuować ćwiczenia akrobacji.


: 27 lip 2021, 22:12
autor: Niepokorny Hiacynt
Rozkwit przyleciał na miejsce chwilę przed ustaloną porą. Z góry zauważył, że faktycznie, to było tu tak spokojne na ile pamiętał – dobrze wobec tego, że przyszło mu do głowy.

Nie wiedział jeszcze o czym dokładnie będą rozmawiać z Agnarem, ale domyślał się. Mirri wymsknęło się coś o tym, że samiec nie należał już do stada ognia co produkowało kilka możliwych scenariuszy...

Rapsod usiadł wyprostowany, ale zamyślony i po chwili na jego rogu wylądowała Morrigan.
Do jakiś między-stadnych pogadanek mogło jej nie być, ale do oceny smoka z innego stada dwie pary oczu zawsze były lepsze niż jedna.

: 28 lip 2021, 13:48
autor: Agnar
Agnar tez zjawił się wcześniej ale jednak nie był szybszy od ziemistego. Chciał być pierwszy ale nie zdołał. Wylądował lekko przed przywódcą i skłonił się przed nim oddając honory. W końcu był przecież przywódcą ziemi. Po ukłonie samiec się wyprostował patrząc na złocistego swoim jedynym zdrowym okiem.
– Dziękuję że zechciałeś mnie wysłuchać. podejrzewam że Mirri już mniej więcej wytłumaczyła panu sytuację w jakiej się znajduje?
Zapytał wiedząc że skoro Mirri pomogła mu skontaktować się z przywódcą to musiała mu podać jakiś powód tego spotkania. Ciekawe co mu powiedziała.

: 30 lip 2021, 21:09
autor: Niepokorny Hiacynt
Kiwnął łbem w odpowiedzi na ukłon, za to Morrigan już nie dała samcowi tej satysfakcji.
Agnar ogólnie mógł czuć się oceniany nie tylko przez Rapsoda, ale też jego bystrooką kompankę (która zdecydowanie podchodziła do niego surowiej).

Przywódca Ziemi nie silił się na uśmiech, ale wcale nie był też wrogo nastawiony. Jego wzrok wyrażał narazie tylko spokój i przesiąkał ciekawością.
Po bardzo krótkiej chwili ciszy czarodziej zakręcił koło barkami, wyprostował się i dopiero wtedy przemówił.
– Sekcja Zwłok nie wyjawiła mi zbyt wiele. Można jednak powiedzieć, że poinformowała mnie o najważniejszym – o tym, że już nie należysz do Stada Ognia. – Stwierdził spokojnie.
– Zanim jednak zajmiemy się tym, chcę wiedzieć co chciałbyś wynieść z naszej rozmowy.

: 30 lip 2021, 21:23
autor: Agnar
A więc nie powiedziała mu wszystkiego. Wyglądało że będzie musiał sam pokazać że jest wart współpracy.
– Więc chciałbym cię prosić o pomóc w zdobyciu pożywienia. Wiem że proszę o dużo ale mogę się odwdzięczyć. Ale zacznijmy od konkretów. Chciałbym mały kawałek waszych terenów do polowań oczywiście nie chcę nic konkretnego, wybór pozostawiam tobie. Sam mogę zaoferować przynajmniej jeden kamień za każdy użytek terenów. Niestety nie mogę ci zagwarantować tego ale będę spędzał więcej czasu na polowaniach bym mógł sprostać swoim słowom. Czy taka współpraca by ziemi pasowała?
Zapytał pozostając niewzruszony oceniającym wzrokiem. To że tak na niego patrzyli świadczyło że nie skreślali go od razu.

: 30 lip 2021, 22:16
autor: Niepokorny Hiacynt
Rozkwit, słysząc słowa Agnara ledwo powstrzymał się przed westchnieniem. Wyraz jego pyska złagodniał na moment. Czyli samczyk nie szukał sobie domu w nowym stadzie. To dobrze, bo taką sprawę niezwykle trudno byłoby rozpatrzeć pozytywnie...
Chociaż za chwilę jeszcze miało się okazać czy smok w ogóle mógł liczyć na pomoc Ziemi.

Rapsod zamruczał cicho. Oparł pysk na zaciśniętej pięści po czym pokiwał lekko łbem, dochodząc najwyraźniej do jakiś wniosków.
– Cóż. Twoja propozycja wydaje mi się rozsądna. Raczej jestem przychylny do tego, by na nią przystać... – "ale" zawisło w powietrzu, a w spokojnych oczach czarodzieja błysnęła iskra niepohamowanej ciekawości.
Łapa spod podbródka została wyciągnięta przed złocistego samca. Widniały na niej ostre, zadbane pazurki. Rozkwit obejrzał je z udawaną uwagą jakby miało to ukryć jego zainteresowanie, ale za moment jego wzrok znów łapał ślepia Agnara.
– Odpowiem z całkowitym przekonaniem dopiero, gdy wytłumaczysz czym podpadłeś swojemu byłemu stadu. – Niby nie zarządał, ale jego ton nie pozostawił też wątpliwości co do tego, że ucieczka od tematu nie wchodziła w grę.
Co zrobił Agnar? Złamał rozkaz przywódcy? Okradł skarbiec? Skrzywdził członka stada?
Każdy powód zasługiwał na znacznie inne traktowanie.
Samiec pytał go o zgodę na odwiedzanie terenów Ziemi, dlatego przestała to być jego osobista sprawa.

: 31 lip 2021, 16:02
autor: Agnar
Agnar odetchnął lekko. Wiedział że te pytanie padnie ale miał cichą nadzieję że jednak obejdzie się bez niego. Nie chodziło o to że wstydził się tego co zrobił ale że jego wersja wydarzeń była inna niż wersja przywódcy ognia.
– Zakładam że będziesz chciał to sprawdzić z przywódcą ognia więc powiem ci wersje którą oni ci powiedzą. Nie mnie jest oceniać która jest według ciebie prawdziwa. A więc chodzi o to że nic nie robiłem w stadzie. Nie uczyłem się specjalnie. Nikomu nie pomagałem. Mówiłem że nie szanuję roli wojownika. A i jeszcze że nie słuchałem się rozkazów, z których mogę potwierdzić tylko to że nie chciałem dowiadywać się kto jest rodziną Mirri. I kolejną rzeczą do której mogę się przyznać to wytykanie przywódczyni jej błędów które według stada są kłamstwem. Ale ostatecznym powodem wygnania była moja rzekoma odmowa przyjęcia rangi wojownika. I to właśnie było przyczyną mojego wygnania. Niestety moje kłamstwa o przywódcy prawie sprawiły że stado zdecydowało się mnie zabić z tego co się dowiedziałem. To są zarzuty które przedstawi ci stado.
Powiedział nie mówiąc nic o swojej wersji. Jeśli ziemisty zechce jej wysłuchać to mu ją powie. Ale nie chciał zaczynać od niej bo bał się że to pędzie pierwsza jaką sprawdzi u zorzy i wyjdzie na kłamcę. Wtedy nie będzie miał wyboru i będzie musiał opuścić stada.

: 04 sie 2021, 2:21
autor: Niepokorny Hiacynt
Ściągnął łuki brwiowe odkładając swoją łapę na ziemię. Nie był zły, ani zirytowany. Bardziej zbity z tropu.
Nieszczególnie zaszokowało go to co usłyszał, a w jaki sposób zostało mu to przekazane.
Czyżby Agnar już się poddał? Może nie. Może jego słowa świadczyły bardziej o resztkach buntu niż czymkolwiek innym...
Nagle Rozkwit prychnął, ledwo powstrzymując się od krótkiego wybuchu śmiechu.
Samiec przed nim był w jakiś sposób ciekawy, to nie podlegało wątpliwości.
– Mój drogi, nie ułatwiasz mi wyboru. Pytam ciebie, nie twojego byłego stada, więc czemu wkładasz im słowa do pysków. – Stwierdził podnosząc łuk brwiowy. Emocje emocjami, ale czy narzekanie było warte potencjalnej straty miejsc do polowań? Młodszy samiec nawet nie próbował przedstawić się w dobrym świetle.
Rozkwit skierował wzrok gdzieś na bok, przekręcając odrobinę łeb w zamyśleniu.

Dać szansę czy nie?
Punkty przeciw były jasne, za także – decyzja czekała na podniesienie jej z ziemi.

Cisza rozciągnęła się do prawie niekomfortowej długości. W końcu jednak Rozkwit powrócił do swojej dumnej, wyprostowanej pozycji.
– Bagno Utah, Las Falar i... Narazie to wszystko. O tym możemy dodatkowo porozmawiać później. – Stwierdził dość sucho po czym, niby mimowolnie uśmiechnął się półgębkiem.
– A teraz wysłów się jeszcze raz – tym razem za siebie młokosie.

: 04 sie 2021, 18:13
autor: Agnar
Agnar ucieszył się że dostał chociaż dwa miejsca gdzie mógł zdobywać jedzenie dla swojego potomstwa. Zdziwiło go jednak że zapytał go o jego wersje wydarzeń. Spodziewał się że wersja stada mu wystarczy.
– Emm nie chciałem jej mówić bo podejrzewam że jak przywódczyni ognia ci powie swoją wersje to uznasz mnie za kłamce. Jednak skoro chcesz poznać moje słowa to ci je powiem. Otóż mam konflikt z mamą od dawna. Mamy inne poglądy co zwykle jej nie pasuje. Mój dziadek bardzo chciał mnie uczyć dlatego wstrzymywałem się z nauką aż będzie w stanie to zrobić dlatego tak długo się nie uczyłem i zostałem oskarżony o nic nierobienie. Wydała mi też rozkaz bym dowiedział się kto jest rodziną Mirri. Odmówiłem wykonania tego ponieważ to jest jej sprawa prywatna i nie jest to zbyt poprawne takie wypytywanie członka innego stada. Następny rozkaz to było szkolenie innych. Niestety na Początku owy smok nie chciał szkolenia a potem po prostu miał innych nauczycieli. Ostatecznie podczas ceremonii na Wojownika nie wiedziałem czy jestem godzien przyjąć rangę co powiedziałem. Zostało to uznane za niechęć przyjęcia rangi i za obrazę przywódcy i stada. Więc uznali że mnie wygnają podając za przyczyne że jestem nierobem i szkodzę tym stadu mimo że wszystkie walki robiłem dla stada. Poświęciłem dla niego życie i mógłbym oddać życie za każdego z ognistych. Niestety te oskarżenia bardzo mnie rozzłościły i wyrzuciłem z siebie wszystkie złe rzeczy które robiła przywódczyni. Żałuję że to zrobiłem. I nadal żałuję ale dla Matki to za mało. Oto wszystkie grzechy które według siebie popełniłem wiem że nie różnią się za bardzo od tego co powie stado ale taka jest moja wersja.
Dokończył wypowiedź i lekko schylił głowę. Nie lubił wspominać tej ceremonii. Zawsze były to ciężkie wspomnienia i bardzo nie miłe.

: 21 sie 2021, 22:43
autor: Niepokorny Hiacynt
Życie Agnara zdecydowanie brzmiało jak jakiś pokraczny zbiór przypadków i przykrych zbiegów okoliczności.
W dodatku jego relacje z rodziną pozostawiały chyba wiele do życzenia.
Ogień był Rozkwitowi najmniej znany, a słuchanie tłumaczeń smoka pokazywało mu niezbyt pozytywny obraz tego stada.
Oczywiście mag zdawał sobie sprawę z tego, że słowa wygnańca mogą nie być całkowicie zgodne z prawdą, ale nie mógł być też kompletnym pomyleńcem biorąc pod uwagę jego relację z Mirri.
Swoją drogą niezwykle ciekawa była misja "dowiedzenia się kto jest rodziną Mirri".
To była ich Sekcja. "Ziemista Mirri" i w sumie w przekonaniu Rapsoda tylko tyle się liczyło. Stado było jej rodziną, więc śledztwo ognistych było daremne.
Na tą myśl nawet uśmiechnął się pod nosem, od razu poważniejąc jednak na nowo.
Mimo wszystko nie chciał, by Agnar pomyślał, że to jego historia tak bawi czarodzieja. Teraz młodszy samiec wydawał się mówić szczerze, a skoro tak było to wyśmiewanie go mijało się z kulturą rozmowy.

W każdym razie...
Naprawdę w stadzie Ognia nie znalazł się nikt kto kochał Agnara wystarczająco mocno, by próbować go obronić? Nie miał żadnej rodziny lub przyjaciół, którzy bez niego poczuliby ubytek w stadnej duszy?
Pomijając już to, że nieróbstwo, nieważne jak potężne, nijak miało się do zdrady.

Wyglądało to zbyt ponuro, nawet jak na wrogie stado...
Co nawracało myśli Rozkwitu na poprzednie tory – wyciąganie wniosków po słowach jednego smoka nie miało sensu.

A jednak na razie niesmak pozostał.

Gdy Agnar skończył, Rozkwit kiwnął łbem na znak, że przyjmuje jego odpowiedź.
– Dziękuję za szczerość – Odparł na początek. Przy tym rozluźnił nieco skrzydła, pokazując, że będzie się już gotował do odlotu.
– Mam nadzieję, że polowania będą udane i zarówno ty jak i Ziemia zyskają z naszego układu. – Dodał.

Jego skrzydła rozłożyły się gwałtownie, ale nimi nie machnął – zawahał się.

Westchnął krótko.
– Następnym razem jak spotkasz Sekcję Zwłok to jej lepiej podziękuj za istnienie.
Przez nią byłem bardziej skory do słuchania.
– Stwierdził wzruszając barkami. Morrigan poderwała się do lotu.
– Cokolwiek stało się w Ogniu – nie wydajesz się być parszywym zdrajcą. Nasza umowa będzie więc trwać tak długo, jak nie będziesz sprawiać kłopotów – plotki nie kierują moimi decyzjami.
Miłego dnia.

Po tych słowach odleciał nie czekając na odpowiedź.

: 13 paź 2021, 22:13
autor: Gwar Traw
Erja był na tyle duży, żeby już samemu próbować wędrować. Rzecz jasna warunkiem było towarzystwo kompana, więc zapewne śledził go jeden z nich. Albo miał go w zasięgu wzroku. Samczyk pomimo zimnej wody nie bał się wykorzystywać nowych zdolności i płynął Tdarą aż do dotarcia na tereny wspólne. Rozpoznał je po zapachach.

Zatrzymał się przy jednym z brzegów, gdzie też wyszedł na płyciznę. Z wody wystawała tylko jego głowa oraz te kolce z błonami, przypominające już teraz żebra padliny. Rogi nadal mu rosły, choć już teraz nabierały kształtów jelenich, nie będąc jedynie wypustkami.

Samczyk zainteresował się wodną lilią. Do tej pory widywał tylko rzęsy wodne, więc biały kwiat był interesującym znaleziskiem. Ostrożnie powęszył przy jego płatkach, starając się go w żaden sposób nie naruszyć.

: 13 paź 2021, 22:20
autor: Pogoń Brzasku
Pogoń nie mogła uzgodnić z kompanami, który pójdzie niańczyć Erję, więc ostatecznie poszli oboje. To przecież tak jakby szli na łowy, które nawet lubili! Tylko zamiast szukania skarbów, musieli pilnować skarba.
Na początku zastanawiali się, czy Hradi nie mógłby po prostu wleźć na Hviske żeby mogli śledzić pisklę z lotu, ale zadecydowali że to nie było zbyt optymalne. Czy bezpieczne. Przystali więc na spacer brzegiem rzeki, aż nie dotarli na ustronie. Jezioro jak jezioro, nie imponowało im praktycznie wcale. Gryf i puma usadzili się niedaleko Erji, zerkając czasami, czy pisklę przypadkiem się na przykład nie utopi.
Ale generalnie oddawali się szlachetnemu zadaniu czyszczenia piórek i futra.

: 13 paź 2021, 22:25
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Bardzo dużo ćwiczyła rozmawianie z przeróżnymi zwierzakami jak i smokami. Cztery księżyce życia i proszę! Może nie potrafiła wysławiać się jak Przywódca, ale na pewno już nie sepleniła. Jakim cudem mała kula futra trafiła nad Zimne Jezioro? Klasycznie.
Szła za kluczem gęsi o śnieżnobiałych piórach. Na początku zapytała się ich tylko o drogę. Skoro wzbiły się w powietrze i poleciały gdzie poleciały, to znaczy, że właśnie tam powinna iść! Ciężko było jej nadążyć za nimi i koniec końców zgubiła je nad jeziorem. Odetchnęła ciężko i upewniła się, że na rogu nadal siedział ślimak, na skrzydle mała żabka, a na głowie puste gniazdo.
– To było cięższe niż myślałam. Ale nie martwcie się. Kiedyś za nimi polecimy i zobaczymy dokąd lecą.
powiedziała ciepło do swoich kompanów i ujrzała ranne stworzenie! Kolce tak mu wystawały z pleców, że wyglądał jakby się na coś nadział! Podtuptała bliżej.
– Nie potrzebujesz pomocy? Wezwać uz... uzdro... uzdrowiciela?
to było długie słowo, ale chyba sobie poradziła.

: 14 paź 2021, 14:52
autor: Gwar Traw
Usłyszał trzepot skrzydeł i gęganie na niebie, co zwróciło jego uwagę. Odsunął się od kwiatka i zadarł brodę, patrząc na odlatujący klucz ptaków. Zaraz potem jego uszy wyłapały czyiś głos. Poruszył nimi, a potem zlokalizował źródło dźwięku.

Jego oczom ukazała się samiczka o prawdopodobnie tym samym lub zbliżonym wieku co jego własny. Rzuciły mu się w oczy jej rogi. Bardzo podobne do jej mamy. Prawie identyczne, nie licząc koloru! Odruchowo spojrzał w górę, jakby mu to umożliwiło zerknięcie na własne poroże, nadal rosnące. Było bardziej pionowe, niż pod skosem jak u Mergo, ale przypominał ją łuska w łuskę z innych powodów. Będzie musiał zapytać mamę jak wróci do domu o to, czy przypadkiem nie miał zaginionej siostry.

Zamrugał, powracając do rzeczywistości kiedy zadano mu osobliwe pytanie.

Pomocy...?

Um, nie? – powiedział niepewnie, nie rozumiejąc o co jej chodziło. Przekrzywił główkę, a uszy skierowały się ku sobie do środka, łącząc się jak u młodego wilczka. – Czemu tak myślisz?

: 19 paź 2021, 0:18
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Samiczka jak przystało na pisklę nawet nie zauważyła dwóch drapieżników – kompanów, którzy mogliby ją zjeść zanim powiedziałaby "cześć". Oni jednak nie byli ważni! To nowy pisklak którego poznała był istotny. Coś wyrastało mu z pleców i trzeba było to sprawdzić! Nastawiła obie pary uszu do przodu i podeszła jeszcze bliżej. Gruby ogon zaczepiał o krzaki i trawę. W ogóle całe jej futerko miało w sobie... wiele patyków o gniazdku nie wspominając.
– O to, to. Nie boli?
powiedziała siadając przy nim i wskazując na drobne wyrostki na plecach.
– Widziałeś jak lecą?
zagaiła nagle zmieniając temat i uśmiechając się szeroko. Uniosła łepetynę do góry i tylko dzięki jej porożu gniazdo nie spadło.
– Kiedyś też tak będziemy. Polatasz ze mną jak już będziemy mogli latać?
zapytała bezpośrednio. Nadal się ciepło uśmiechała i to zerkała na niebo to na nowego znajomego.

: 19 paź 2021, 11:02
autor: Wybebeszone Jelita
A Jelito jak to miała w zwyczaju obserwowała córkę w oddali. Młoda wykazywała zainteresowanie światem i zwierzętami, co było dobrym znakiem wróżącym jej przeżycie. Wywerna jednak nie do końca rozumiała czemu z nimi rozmawia. Może próbowała wypełnić jakąś potrzebę skoro z matką nie mogła?
Fioletowa wywerna zaszła za swoim dzieckiem aż nad Zimne Jezioro i ułożyła się wygodnie w krzakach, skryta przed obcym wzrokiem.

: 19 paź 2021, 18:15
autor: Gwar Traw
Potrzebował chwili aby zrozumieć o czym ona do niego mówi. Wzrok miał niezwykle zdezorientowany, wręcz widoczne były zębatki jego umysłu, które się obracały w rytm myśli samczyka. Co go miało bo-

Oh! Oh . Ścisnął wargi w kreskę i potrząsnął pyskiem na boki.
To moje kolce, tak fwyglądam – wydukał nieśmiało, zastanawiając się jednocześnie, czy ona się z niego przypadkiem nie naśmiewała. Poniekąd nie byłby to pierwszy raz, już wcześniej ktoś go nazywał per 'żeberka', co dla Erji było nie do końca zrozumiałe.

Zapytany o lecenie odruchowo zerknął w górę. Samczyk raczej nie patrzał na niebo, unikał spoglądania na rzeczy, które były poza jego zasięgiem. Uziemiony jak jego babcia Honi, mógł co najwyżej cieszyć się z tymczasowej możliwości latania na grzbiecie rodziców. Inna sprawa, że za tym nie przepadał. Z góry sobie to założył, tę niechęć, byle później nie tęsknić za tym, co nigdy nie wróci.

Wrócił spojrzeniem do samiczki, tylko na moment, bo jego wzrok szybko umknął gdzieś na bok.
Ptaki podobno lecą czasem w cieplejsze miejsca. Jak idzie zimno – powiedział cicho, zwieszając głowę.

Zaś na propozycję samiczki poczuł narastającą w gardle gulę. Nie winił jej. Wynurzył się z wody, pokazując jej w całości. Może przez kąpiel nie zauważyła tego?
Nie mam skrzydeł – bąknął niewyraźnie, patrząc wymownie na swoje palce u przednich łap.