Strona 29 z 30
Dolina Rozpaczy
: 19 cze 2024, 16:36
autor: Świat zza Chmur
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ktoś się zbliżał. Od razu spojrzałem w tamtą stronę załzawionymi oczami; bardziej odruchowo, bo smoka wyczułem. Xeri albo Dae? Bez wąsa? Coś ich trapiło. Chyba. Nie kojarzyłem smutku z żadnym z nich, a najwyraźniej chciał (dla porządku założę, że to Xeri, przez płeć) też sobie popłakać, a ja chcę czymś zająć myśli. Ujście myśli czasami pomaga. Czasami...
— Co się stało? — spytałem jedynie, wracając wzrokiem do medaliku. Nie miałem ochoty na kontakt wzrokowy; w ogóle nie miałem na nic ochoty, ale trzeba było jednak jakoś żyć...
Inkluzje Ametrynu
Dolina Rozpaczy
: 19 cze 2024, 23:18
autor: Łuna Czaroitu
Ciekawe, że zagadał do niej, mimo że wyglądał na znacznie bardziej smutnego. Dae zwyczajnie wyglądała na wysuszoną z wszelkich emocji. Mruknęła coś niewyraźnie w odpowiedzi po dłuższej chwili milczenia. Również unikała wzroku, więc wyszło na to, że siedzieli obok siebie, wwiercając spojrzenia w czarny grunt.
– Chujnia się stała. – po kolejnej przerwie milczenia odpowiedziała wreszcie, wciąż trochę niewyraźnie, ale słyszalnie. – Zdałam se tylko sprawę, w jak bardzo przesranej sytuacji jestem. Trochę późno, nie? – drgnęła w krótkim ruchu, który przypominał urwany śmiech, mimo że w jej głosie nie było ani ułamka rozweselenia. Nie była zbytnio rozgadana, właściwie rozważała nie odzywanie się wcale, ale uważała Czajkę za kolegę, więc nie chciała partaczyć z nim relacji. Prędzej czy później i tak to zapewne zrobi, zupełnie jak z każdym znajomym, przyjacielem czy kimś bliższym.
– Jestem znowu bezdomna, więc se łażę po Wspólnych. A ciebie co sprowadza do tych… uroczych okolic? – ukazała kły w cieniu uśmiechu i nawet rzuciła Łowcy krótkie spojrzenie, ale równie szybko wróciła nim do skraju tej jednej kępki sczerniałej trawy, gdzie jej wzrok przykuwało odstające od reszty źdźbło. “Ja też, trawo, ja też.” pomyślała sobie z gorzkim rozbawieniem.
Ślad Chmur
Dolina Rozpaczy
: 21 cze 2024, 15:16
autor: Świat zza Chmur
Oh. Czyli bez konkretów, ale przynajmniej wiedziałem, że mam do czynienia z Dae. Milczałem, zarówno po jej wypowiedzi, jak i pytaniu, analizując co powiedziała. Co to była za zła sytuacja? Jak to znowu stała się bezdomna? Co się stało z jej lokum, że je porzuciła? Tyle pytań, ale czy chcę się ją o to pytać. Czy chcę w ten sposób odciągnąć swoje myśli – zmuszając kogoś innego do mówienia o swoich problemach?
— Dawno mnie nie było na Wspólnych i... tak jakoś się tu znalazłem — powiedziałem, ocierając łzy. Tak, na pewno to łyknie. — Powiedz... byłaś z kimś kiedyś? — zapytałem nagle, ot od niechcenia, chociaż można w tym było wyczuć konkretną intencję. Może będzie w stanie mi pomóc z moim smutkiem? Lepsze to, niż drążenie tematu wąsa...
Inkluzje Ametrynu
Dolina Rozpaczy
: 23 cze 2024, 11:49
autor: Łuna Czaroitu
Skinęła głową ledwie zauważalnie na wytłumaczenie Czajki. Nie zamierzała go wypytywać, nie miała ochoty na rozmowy, ale oczywistym było, że Łowca wcale nie przypałętał się tu przypadkowo. Kolejne jego słowa sprawiły, że ponownie parsknęła pod nosem, jakby ją to pytanie rozbawiło.
– Zabawne, że pytasz akurat o to. – zajęło jej chwilę, by wykrztusić jakąś zrozumiałą odpowiedź. W tym czasie końcówka jej ogona miotnęła się parę razy na boki, zdradzając zdenerwowanie. – …Nie wiem nawet jak na to odpowiedzieć. Tak..? Chyba? Przez chwilę. A potem go straciłam. – przy ostatnich słowach jej głos się załamał, a do gardła powróciła gula, towarzysząca jej od dłuższego czasu. Te wszystkie emocje były… mdlące i niezwykle irytujące. Randomowe, mało znaczące potyczki nieco z tym pomagały, ale fakt przegrywania większości z nich jedynie bardziej ją wkurwiał. Gdzieś z tyłu głowy rozumiała, że miała niewielkie szanse na zwycięstwo, gdy jej umysł był wyjadany paskudnymi myślami i ciągle dręczony utraconym szczęściem, ale aktualnie nie bardzo obchodziły ją logiczne wyjaśnienia.
– …Czemu pytasz? – rzuciła po chwili ciężkiej ciszy. Zaskakująco dla niej, nie było w tym pytaniu podejrzliwości ani nacisku. Zupełnie jakby nie zależało jej zbytnio na odpowiedzi. Hm, zabawne. Czy zależało jej ostatnio na czymkolwiek? Dbała jedynie o kompankę, ale i tak nie spędzała z nią zbyt wiele czasu. Lub to Honka unikała jej..? W każdym razie ostatnio… znaczenie wielu rzeczy nagle ogromne zmalało w oczach Dae.
Ślad Chmur
Dolina Rozpaczy
: 25 cze 2024, 12:02
autor: Świat zza Chmur
Oh, czyli pociągnąłem złą strunę. Poczułem się przez to gorzej – nie chciałem jej do tego zmuszać, ale nie spodziewałem się, że też doświadczy... podobnych problemów.
— Przykro mi z powodu straty — powiedziałem szczerze. Nie wiedziałem jak to jest kogoś stracić w sposób dosłowny, ale w obecnym nastroju nie było ciężko mi sobie tego wyobrazić. — Pomyślałem, że może mi pomożesz z przetrawieniem odrzucenia, ale skoro sama się zmagasz ze stratą kogoś, to... zapomnij, że pytałem. Nie chciałem — urwałem nieco, nie wiedząc czy tłumaczenie się jest właściwe. W zasadzie nie wiedziałem w ogóle co teraz zrobić. Pomilczeć z nią? Drążyć jej temat? Zwierzyć się ze swojego? Patrzyłem w ten przeklęty medalik, jakby miał mi odpowiedzieć.
Inkluzje Ametrynu
Dolina Rozpaczy
: 26 cze 2024, 23:33
autor: Łuna Czaroitu
Przytaknęła głową smętnie na jego słowa, na początku nie zdając sobie nawet sprawy, że Łowca chyba nie tak odebrał to, co powiedziała. Dopiero, gdy powtórzył o stracie, drgnęła uchem i nawet uniosła wzrok. Hah, to było trochę zabawne.
– Nie, nie, źle mnie chyba zrozumiałeś. Nie że umarł. Choć, heh, śmierć w tym przypadku byłaby chyba zwyczajnie prostsza. – stwierdziła gorzko. Nie, że życzyła sobie czy Batsu śmierci. Po prostu w jakiś sposób to brzmiało jak… łatwiejsze wyjście. – Po prostu zakopałam wszystkie… jakiekolwiek swoje… szanse… – jej głos nieco osłabł, zauważalnie tłumiła nawracające do oczu łzy. Od jakiegoś czasu myślała, że całkiem straciła umiejętność do płaczu po tamtym dramatycznym zerwaniu swojego wąsa. Pocieszającym było, że jednak coś w niej z normalnego smoka zostało, ale ta chwila akurat nie była na to odpowiednia. A przynajmniej tak nie uważała. Odetchnęła urwanie. – …Nieważne. – pociągnęła głośno nosem, a jej głos wrócił do wyraźnego i wypranego z emocji. – Zresztą wal. Nie, żebym była jakimś – jak widać – ekspertem od związków, ale co tam. – może Czajce coś pomoże wygadanie się o swojej sytuacji. Ona zdecydowanie wolała zwyczajnie zostawić te całe przeżywania gdzieś z boku i unikać ich wzrokiem. Słuchanie zdecydowanie było prostsze od mówienia. Utkwiła więc wzrok w sczerniałą trawę i zawinęła ogon przed łapami, choć wciąż całe jej ciało było spięte.
Ślad Chmur
Dolina Rozpaczy
: 29 cze 2024, 23:06
autor: Świat zza Chmur
Oh. Czyli byli krótko, ale ona to zepsuła? Przynajmniej tak to zrozumiałem. Smutne; kolejna z wielu tragedii na Wolnych, kolejny rozpaczający smok w raju.
Codzienność.
Zawahałem się. Wyraźnie chciałem coś powiedzieć, patrzyłem czasami na nią, ale nic nie wychodziło; wokół panowała mroczna cisza, przerywana szumem ciemnej trawy. Może akurat ona mnie zrozumie? Też jest w żałobie, ale innej – apatycznej. Może posłuchać, ale nic z tym nie zrobi.
Ale czy ja tego potrzebowałem? Nie, chciałem jedynie zrozumienia, a to mogła mi dać. Westchnąłem.
— Był taki jeden smok, może znasz – Ciirioh lub Spijający Barwy, Zastępca Ziemi. Ładny, wpadliśmy na siebie przypadkowo. Nabrałem go, potem rozmawialiśmy. Od razu mi się spodobał — mówiłem niezbyt prędko, robiąc pauzy, jakobym chciał pozbierać myśli. — Wtedy nazywał się Obejmującym Obłoki. Ja, jak wiadomo, jestem śladem Chmur, więc zażartowałem, że powinien mnie objąć – i to zrobił. — Zaśmiałem się krótko. — Było tak... cudownie, romantycznie wręcz. Przekomarzaliśmy się. Potem widzieliśmy się jeszcze parę razy. On był cudownie pocieszny, w zasadzie każda moja ciekawostka go rozweselała, a ja lubiłem widzieć jego uśmiech i tę pasję z odkrywania świata. Szło dobrze, tak myślałem... Do pewnego spotkania, na klifach, nad Zatoką Tadir. — Spojrzałem w stronę terenów Słońca. — Tam, podczas naszych rozmów, powiedziałem mu co do niego czuję a ten na to że... nie jest tego pewny, bo jest ktoś jeszcze. Serce mi wtedy zamarło, nie wiedziałem co robić, ale ostatecznie uzgodniliśmy, że dam mu czas i wtedy zadecyduje, kogo kocha. Było to głupie.. — Łzy zaczęły napływać mi do oczu. — Spotkaliśmy się parę Księżyców potem. Chciałem mu tam dać medalik, a on powiedział, że już wybrał – nie byłem to ja, jak możesz się domyślić. — Ciszę przerywały pojedyncze uderzenia kropel o czarną trawę; nie zostawały śladu. — Co więcej – powiedział, że... że... już wtedy wiedział. Że ja... mówiąc wtedy, nad Zatoką, że brzmi jakby wybrał... miałem rację. — Zacząłem cicho łkać. — Że to parę Księżyców było niepotrzebnych, że już wtedy moglibyśmy się rozejść w spokoju.... — Rzewny płacz chciał nawilżyć tę mroczną glebę. Nadaremno.
Inkluzje Ametrynu
Dolina Rozpaczy
: 02 lip 2024, 18:58
autor: Łuna Czaroitu
Cisza była zaskakująco nieznośna. Czekała, aż Łowca się odezwie, ale nie zamierzała go poganiać, mimo że jej własne myśli w milczeniu zaczynały robić się coraz bardziej nieznośne. W końcu jednak zaczął swoją opowieść, a smoczyca nie odrywając wzroku od gruntu nastawiła uszy i słuchała.
Pierwsza część zdecydowanie była dla niej zbyt słodka, aż ją nieco mdliło. Być może teraz to była jej reakcja na jakikolwiek romans, sama zdawała się zapomnieć, że dzieliła kilka uroczych momentów z Batsu. Nie dała jednak po sobie poznać, że jakkolwiek ją to obchodziło.
Natomiast druga część historii była bardziej interesująca. To nie tak, że całkowicie straciła empatię i słuchała czyjejś tragedii dla rozrywki… No, może trochę. Ale faktycznie było jej żal Śladu. Nie patrzyła na niego, ale obserwowała, jak jego łzy upadały na przesuszoną ziemię.
– Chujowo. – podsumowała po dłuższej ciszy, przerywanej szlochami Łowcy. – Serio wybrał kogoś innego? Ja bym temu “komuś innemu” siarczyście przywaliła, nawet nie maddarą, tak fizycznie. – skomentowała, choć zdawała sobie sprawę, że to raczej nastroju Czajce nie poprawi. – Wybacz, to chyba nie na miejscu. – mruknęła po chwili. – Ale wiesz, jak ziom się spotykał z kimś bez twojej wiedzy i przy tym dawał ci nadzieję… To na ciebie nie zasługiwał. Wiem, że to żadne pocieszenie, ale serio mówię. – uniosła nawet wzrok, przyglądając się chwilowo zapłakanemu Łowcy. Na chwilę wróciły jej nawet jakieś tam ciepłe emocje. – Jesteś świetnym towarzyszem, zawsze fajnie się z tobą spędza czas i do tego jesteś zdolny i przystojny. Kurde, brzmię trochę jak czyjaś matka. – parsknęła cicho. – Mam na myśli to, że… ten Zastępca postąpił okropnie, a teraz przez niego cierpisz… – nie wiedziała do końca, jak ująć swoje myśli w słowa. Zdawała sobie sprawę, że obrażanie tego Spijającego czy jego wybranka ani trochę Czajce nie pomoże (nawet jeśli dla niej to brzmiało jak świetna poprawa humoru), a nie chciała, by Słoneczny cierpiał przez uczynki kogoś innego. Na tę myśl znów spochmurniała, mimowolnie zastanawiając się, jak wiele bólu sprawiła Szlakowi samą swoją egzystencją. Tia, chyba nie była w najlepszej pozycji, by dawać Łowcy jakieś rady…
Ślad Chmur
Dolina Rozpaczy
: 27 lip 2024, 16:06
autor: Świat zza Chmur
Skrzywiłem się delikatnie na jej słowa. Naprawdę byłaby w stanie go uderzyć za to, że okazał się lepszy? Przestałem na chwilę płakać. Czy naprawdę na mnie nie zasługiwał? Też uważałem, że to nie w porządku, że miał też kogoś innego, zwłaszcza że z nim wyraźnie coś zagrało, ale czy to kwestia zasługiwania? Naprawdę według kogoś innego zasługuję na kogoś lepszego...?
Skrzywiłem się na kolejne słowa. Czemu zaczęła sypać komplementami...? Faktycznie nie szło jej to pocieszanie, albo go nie potrzebowałem.
— Um, dziękuję za te słowa, ale... nie podziałają. — Posłałem przepraszające spojrzenie. — Słowa tego nie załatają, a czyny, jak uderzenie kogoś, nie są w moim stylu. Nie jestem zły na tego smoka, tylko na Ciir-Spijającego. — Poprawiłem się w ostatniej chwili. — Ale... nie wiem czy słusznie. On na koniec naszej rozmowy się... rozpłakał. Źle mi przez to, że zrzucam na niego cały ten ból, że winię go za jego ślepotę... — Przerwałem i potrząsnąłem głową. Chyba zaczynałem bredzieć; sam już nie wiedziałem czego chcę.
— Co to znaczy, że na mnie nie zasługiwał? — zapytałem się po krótkiej pauzie. — Czym w ogóle jest zasłużenie na kogoś? Ile jeszcze razy ktoś musi mnie skrzywdzić, abym w końcu kogoś znalazł? Uessas mi powiedział, że czasami ktoś nas odrzuca i że kiedyś się na kogoś trafi, ale... czemu to wszystko pomiędzy jest takie bolesne? — bredziłem dalej, patrząc gdzieś w przestrzeń, znowu zaczynając płakać...
Dolina Rozpaczy
: 09 mar 2025, 21:45
autor: Gadożer
—Spotkała tu wiele dziwnych smoków i zaczynała się zastanawiać czy właśnie tego pragnął jej brat kiedy ruszył z babcią? Jasne, ktoś ciągle nie dychał jej nad karkiem ale póki co napotykała same nieporozumienia. Zmarszczyła pysk z lekkim ukłuciem irytacji. Nie potrafiła wskazać łapą co dokładnie szło nie tak, przecież zachowywała się logicznie. Siadła nagle i spojrzała na rozgwieżdżone niebo. Starała się wypatrzeć te same gwiazdy które zawsze widziała w obozie. W sumie nie wiedziała po co... może po prostu chciała zobaczyć coś znajomego nawet jeśli to było bolesne?
—Uniosła łapę i rozcapierzyła palce patrząc teraz przez nie na niebo po czym opuściła ją powoli szyję. I po co uciekała. Zastanowiła się zaciskając lekko łapę. Trzmiel nie przyjdzie chociaż zawsze modliła się, że zobaczy jak wyskakuje zza krzaków...
Dolina Rozpaczy
: 09 mar 2025, 22:07
autor: Znośny Ziąb
Czarna ziemia przyjemnie zgrzytała pod łapami; brzegi doliny dawały poczucie, jakoby przemierzał miejsce zupełnie nieznane światu, obserwowane tylko przez gwiazdy.
Nie lubił nocy ani nie lubił samotnych spacerów – przypominały mu księżyce spędzane pod łapą ojca. Nie lubił gwiazd, bo przypominały mu matkę, która go opuściła. Nie lubił też listów pożegnalnych. Ten od Laryssy leżał właśnie zgnieciony na dnie jego torby. Nie lubił odkrywać tych nowych rzeczy o sobie – podatności na własne wspomnienia. Podatności na emocje, nad którymi nie dało się zapanować.
Nie przywiązał się do Laryssy, nie. Ale nadal coś dla niego znaczyła, a tego rodzaju rozłąka ziała pustką, którą znał, choć do tej pory tego nie wiedział. Tę samą pustkę czuł, gdy zabił ojca. Gdy wyruszył w drogę z Babą, a siostra poszła w swoim kierunku. Gdy podał Babie chmiel. Wtedy po prostu nie rozumiał tego uczucia.
Samotność? Czy to było dobre słowo? Zamysł brzmiał żałośnie. Obecność innych smoków nie robiła mu różnicy. Bywała ciekawa, ale...
Przystanął. Zmrużył ślepia. Wpatrywał się w smoka przed sobą, wytrącony z zamyślenia samym faktem cudzej obecności. Był środek nocy – kto oprócz niego miałby teraz przebywać na terenach wspólnych?
Gadożer
Dolina Rozpaczy
: 09 mar 2025, 22:33
autor: Gadożer
—Nie usłyszała go na początku, ani nie poczuła znajomego zapachu. Ten już dawno przecież przepadł zastąpiony Ziemnym. Drgnęła jednak bo wiedziała, że ktoś się na nią gapił. Wiedziała jakie to uczucie aż za dobrze dlatego powoli opuściła łapę na ziemię nadal udając iż patrzy się w gwiazdy.
—Nie dam ci tej satysfakcji.
—Pomyślała nienawistnie przypominając sobie o nich wszystkich. Gapiących się, a potem robiących inne rzeczy. Smok dalej uparcie się gapił dlatego logicznym dla niej było odwrócić się w jego stronę i zaatakować. Tak, zapewne dlatego nie szło jej jak na razie w kontaktach z Wolnymi. Uznała jednak, że skoro nie odchodził ani się nie odzywał to pewnie miał złe zamiary. Lepiej było je ubiec zwłaszcza, że...
—Już nigdy nie pozwolę.
—W jej oczach płonęła nienawiści kiedy szklane groty powstały wokół jej głowy. Pięć ich było i wystrzeliły w kierunku samca. Bogowie na szczęście jej nie sprzyjali no i była dość marnie wyszkolona w samoobronie (jak to teraz widziała) dlatego też szklane ostrza które wyglądały jak odłamki ludzkiej szyby wbiły się w ziemię przed łapami obcego.
—Dopiero kiedy księżyc wychylił się zza pojedynczej chmurki i zechciał oświetlić oba smoki niemal zachłystnęła się otwierając szerzej ślepia. Ten smok... wyglądał zupełnie jak... łzy same zaczęły cisnąć się jej do ślepi. Cóż jednak z podobnym smokiem i reakcją pocznie Trzmielojad? Ona póki co stała jak spetryfikowana.
Dolina Rozpaczy
: 10 mar 2025, 10:08
autor: Znośny Ziąb
Smocza postać nie była mu bardzo znajoma – i nie było w tym nic dziwnego. W końcu poza Ziemnymi nie znał tutaj nikogo; nie planował zresztą tego zmieniać. Samotność czy nie, w tym jednym stadzie było aż nadto smoków, by dostarczyć sobie rozrywki... i urozmaicenia czasu. Przez większość dni zresztą sama obecność Klary mu wystarczyła.
Być może zaczynał rozumieć jej niezadowolenie. Nie żeby miał zamiar otwarcie przyznać jej rację.
Maddara uniosła się w powietrzu; na to nie był gotowy, ale zwierzęcy odruch zapanował nad jego ciałem. Odskoczył – groty i tak by nie dosięgły. Ostrzeżenie...? Uniósł podejrzliwy wzrok na smoczycę. I zamarł.
Minęły dziesiątki księżyców, odkąd ostatnim razem się widzieli. Światło nocy zniekształcało barwy łusek i błon i ślepi, a kolekcja blizn wraz złamanym rogiem tylko utrudniały sprawę; woń również straciła swoje naturalne podobieństwo. Więc czemu...?
Krok. I kolejny. Powoli podszedł do Gadożer – i podszedł blisko. Uniósł łapę, ale widząc blizny, pamiętając własne wzdrygnięcia, nie dotknął jej pyska; palce zatrzymały się w pół ruchu blisko jej polika, emanując ciepłem. Przyglądał się siostrze z bliska nierozumiejącymi, czarnymi ślepiami.
Otworzył pysk, ale przez długą chwilę brakowało mu słów. Westchnął przez nos, a ciepłe powietrze rozbiło się o kufę siostry.
– Wyglądasz okropnie – wymamrotał, nie rozpoznając ciepła i smutku we własnym głosie.
Gadożer
Dolina Rozpaczy
: 11 mar 2025, 15:57
autor: Gadożer
—Serce waliło jej w piersi jakby za chwilę miało rozbić klatkę żeber i wydostać się na zewnątrz. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, ale smok się zbliżał. Z każdym krokiem stawał się coraz bardziej podobny do jej brata. Kiedy w końcu stanął przed nią i uniósł łapę rozszerzyła mocniej nozdrza.
—Nigdy by tego nie zrobił, prawda? To on był obrońcą nie oprawcą. Jego łapa nigdy nie opadła na nią... poczuła uderzenie w policzek mimo, że Trzmielojad jej nawet nie dotknął. Mimo łez płynących teraz ze ślepi czuła niemal realnie jak piekły ją łuski.
Nie rycz, bo spotka go coś jeszcze gorszego.
Słyszała i niemal zawyła gdyby nie głos jej brata. Zadziałał jak kubeł zimnej wody w pysk. Co o ironio było też innym wspomnieniem kiedy tak odlatywała. Zimna woda jednak zawsze pomagała i dlatego zamrugała patrząc teraz obecnym wzrokiem na Trzmielojada.
—~ Przypominasz babcię.
odparła mu magicznym głosem który brzmiał jakby w smoczym mówił jakiś młody człowiek. Spojrzała na futro rosnące u jego szyi.
—~ I pachniesz rannymi...
dodała marszcząc lekko nos, tym razem głos należał do jakiejś starszej ludzkiej kobiety.
Dolina Rozpaczy
: 12 mar 2025, 11:16
autor: Znośny Ziąb
Nie winił siostry za wilgoć w jej ślepiach – wręcz przeciwnie, wzmagało to jego własny żal, gotujący się w żołądku jak lawa świeżo wybudzonego wulkanu. Łzy były czymś tak charakterystycznym dla Gad, a jednocześnie tak obcym dla niego; nie licząc łamanych kości i głębokich szram, jego ślepia pozostawały suche.
Chciał jej dotknąć – na bogów, wszystko w jego ciele krzyczało, by upewnić się, że Gad jest prawdziwa. Ale dotyk oznaczał krzywdę, więc z trudem opuścił łapę. Nie odsunął się jednak.
Głos, którego użyła, był obcy. Nie powstrzymało go to jednak póki co od skinięcia łbem.
– Przy niej od razu było widać, że dzielimy krew – wymruczał w odpowiedzi. Zupełnie bezsensowny temat do poruszania teraz, ale od czego mieliby zacząć? Ważne, że rozmawiali, że mówili cokolwiek. Będą potrzebowali księżyców, żeby poznać siebie nawzajem jeszcze raz, a na tę myśl wszystko w Trzmielojadzie chciało się zagotować. To była jego siostra. Nie pozwoli jej zostać samej, skoro już wróciła.
– Zostałem uzdrowicielem, tak jak Baba. Leczę rannych – objaśnił cicho w monotonnej odpowiedzi – acz jego pysk pełen był uwagi. Po prostu wyrażanie emocji głosem było mu obce. – Nie umiem trzymać się z dala od krwi – przyznał prawie szeptem, nie odrywając ślepi od Gad. Ale teraz przyszła jego kolej na pytania.
– Nie używasz swojego głosu. – Kontynuował ciąg stwierdzeń. I wiedział, czuł, że to za tym nie kryje się nic miłego. Ich życia nie miały prawa być łatwymi.
Gadożer
Dolina Rozpaczy
: 17 mar 2025, 18:21
autor: Gadożer
—Widząc jak opuszcza łapę poczuła się jeszcze gorzej. Nie powinna czuć tego co czuła, a jednak. Wiedziała, że była popsuta i teraz za to płacili. Tyle księżyców, a ona zastygła przed
bratem. Tym który ją
chronił. Jedynym dobrym wspomnieniem poza czasem gdy znała... zacisnęła lekko zęby nie chcąc wracać do wspomnień. Była tu i teraz. Otarła łzy z pyska ramieniem opuszczając łeb gdy przyznał, że dzielili krew. Tak. Dzielili. Nie tylko między sobą czy babcią. Nie powiedziała tego jednak na głos nie swoim głosem.
—Czerwone ślepia znów na niego opadły gdy wspomniał o ścieżce jaką obrał i jak na zawołanie zaczęła paskudnie kaszleć. Pochyliła się mocno próbując złapać dech, ale nie było łatwo. Charczenie i świszczące dźwięki później dochodziły jakby z jej piersi. Cholerne szczury... jednak faktycznie ją zaraziły. Musiała oderwać spojrzenie od brata by wypluć wydzielinę na ziemię nieopodal.
—I znów ta krew o której wspominał. Próbowała głęboko oddychać, ale było ciężko. Czy to przez wspomnienia czy chorobę?
—~ Ja też...
powiedziała głosem młodego mężczyzny, nieco zagadkowo. Cóż też mogła mieć na myśli? Otarła tym razem kąt pyska.
Pokręciła łbem kiedy obraz rozgrzanych do czerwoności obcęgów błysnął jej przed oczyma. Dobrze, że była zima. Tak, było wtedy zimno i powiedziała... co ona wtedy powiedziała?
—~ Ile mieliśmy... kiedy odeszliśmy...? Nie pamiętam mojej... mowy.
warknęła ostatnie w sposób taki jakby powiedział to ludzki, rosły żołnierz
—~ Nie mogłam ćwiczyć magii...
powiedziała z przyzwyczajenia zamiast maddara. Co jeszcze miała mu powiedzieć. Zmarszczyła brwi i znów zaniosła się kaszlem.
—~ Pachniesz Barwami.
dodała pod koniec drugiego ataku.
Dolina Rozpaczy
: 21 mar 2025, 21:18
autor: Znośny Ziąb
Nie miał szans się domyślić, co kryje się za ślepiami i nad przełykiem siostry – nawet nie próbował. Kierował się ograniczonym repertuarem własnych doświadczeń i garścią wniosków, które poza te ramy się wychylały.
Cierpliwie czekał na jej odpowiedzi przerywane atakami kaszlu; jego uzdrowicielski umysł już wiedział, po które zioło sięgnie, gdy nadarzy się na to okazja. Był środek nocy, lecz odruchem już było zawsze mieć przy sobie coś – choćby tak podstawowe, jak lulek i babka.
Szczęk ludzkich głosów przyprawiał go o dziwną nerwowość, ale nie zamierzał narzekać.
– Dziesięć księżyców – odpowiedział odruchowo na jej pytanie; matka karmiła jego fascynację niebem, gdy jeszcze dotrzymywała im towarzystwa. A potem pilnowanie upływu czasu było jedyną rzeczą, jaka mu po niej pozostała.
Wypuścił powietrze przez nos w powolnym westchnięciu. To wrażenie... fatygi nie było mu dobrze znane.
– Jestem w jego stadzie – objaśnił cicho siostrze, domyślając się po kilku uderzeniach serca, co takiego ma na myśli. Głęboki oddech. Znowu podniósł łapę. – Dotknę cię – wymruczał ostrzegawczo. I tym razem już się nie zawahał; ujął w dłoń jej szczękę, kciuk opierając na jej boku, a szponowi pozwalajac się wślizgnąć między wargi. Uniósł lekko palec, by zmusić Gad do rozwarcia pyska.
Potwierdził swoje podejrzenia.
Puścił.
– Podam ci napar na kaszel. I opowiem o ołtarzu. – Odsunął się lekko i sięgnął do torby. Zatrzymał się jednak w pół ruchu. – Zostajesz tutaj, prawda? Na Wolnych. Przyjdź ze mną od Ziemi. – Wżarł się w czerwone ślepia siostry własnym spojrzeniem.
siostra
Dolina Rozpaczy
: 06 kwie 2025, 16:44
autor: Gadożer
—Hm gdyby tylko liczyła księżyce jak brat. Te jednak zlewały jej się strasznie i nie była nawet w stanie powiedzieć ile księżyców miała aktualnie. Dziesięć... ciekawe co może przeżyć smok w tym wieku. Wpatrywała się w ślepia brata wiedząc, że i on swoje przetrwał. Byli silni, ale na inne sposoby.
—Wiadomość o tym, że należał do stada Barw jakoś jej nie przejęła. To chyba dobrze? Barwy jej pomógł, jako jedyny z napotkanych smoków i nie naruszał jej... zanim zdążyła przeanalizować dalsze słowa brata ten już wyciągnął ku niej łapę. Jej rubinowe ślepia rozszerzyły się mocno kiedy skupiła spojrzenie na palcach Trzmiela. Ledwo udało mu się wsunąć palec w jej pysk, a ona już odskoczyła w tył kuląc się, ale jednocześnie strosząc swoje błony i pokazując zęby. Rozłożyła też skrzydła i warczała. Dopiero po kilku głębokich wdechach opuściła powoli kołnierz i skrzydła tak, że te drugie opadły płasko na ziemię.
~ Wybacz...
szepnęła jedynie w umyśle Trzmielojada. Prawie go ugryzła... na bogów, nie sądziła, że aż tak bardzo tego nie chciała.
—Pokręciła powoli łbem zamykając jednocześnie ślepia.
~ Zostaje... Czemu wszyscy tak bardzo chcą bym gdzieś należała?
zapytała wprost, otwierając w końcu ślepia by wybadać co malowało się na pysku brata. Nie rozumiała czemu wszyscy tego chcieli podczas gdy ona chciała być po prostu
Wolna.
Dolina Rozpaczy
: 16 kwie 2025, 16:20
autor: Znośny Ziąb
Nie wykonał w odpowiedzi żadnego gwałtownego ruchu – wręcz jak gdyby zamienił się w posąg. Łapa wręcz mu zdrętwiała; siłą zrezygnował z na wpół wykonanego ruchu i postawił ją z powrotem na ziemi. Jak zawsze, był bezużyteczny. Nie było czynu, którym naprawdę mógł siostrze pomóc. Ich światy nie potrafiły się przeciąć. Obserwował, jak zawsze.
– Tak działają tutejsze zasady. Samotnika można zabić bez konsekwencji. Stado zapewnia ochronę w zamian za znikomy koszt. – Mówił beznamiętnie, siłując się z drętwym językiem i nieruchomą masą własnego umysłu. Stojąca za tym logika była prosta. – Co stoi na przeszkodzie? – Wreszcie jego spojrzenie podążyło za sylwetką siostry.
Czy kiedykolwiek miał jej zaufanie? Czy był dla niej czymś więcej niż mordercą? Nic nie wiedział.
Gadożer
Dolina Rozpaczy
: 18 kwie 2025, 23:50
autor: Gadożer
—Jej klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. Potrzebowała chwili by serce przestało jej walić, by mogła znów zebrać myśli i jakoś odpowiedzieć bratu. Nie skomentował jej reakcji, ale nie była ślepa nawet jeśli trauma mocno przysłania jej faktyczny obraz sytuacji. Nie przejął się, nie na zewnątrz. Ten chłód i wyrachowanie które jej ofiarował w następnych słowach były czymś znajomym. Innym od tego co dał jej Barwy, ale chociaż wdziała że brat się nie zmienił. Przyjęła to z ulgą, choć chyba nie powinna.
Wyprostowała się powoli.
~ Więc zostań ze mną.
urodziło się w jego umyśle kiedy patrzyła na niego nieruchomym wzrokiem. Wiatr sprawił, że jej błony załopotały, a sierść jej brata zafalowała.
—Nie odpowiedziała na razie na jego pytanie.
Dolina Rozpaczy
: 06 maja 2025, 20:44
autor: Znośny Ziąb
Poruszył niemrawo szponami i opuścił wyciągniętą łapę. Zostań ze mną? Jego czarne ślepia błysnęły ostro – w konflikcie, ocenie, wahaniu. To była pisklęca fantazja. Gdyby miał dziesięć księżyców i o to go spytała przed własnym odejściem, to ruszyłby z nią; może wtedy nie miałaby tylu blizn... Ale teraz?
Teraz zadomowił się w swojej nowej-starej-innej rzeczywistości. Zapuścił korzenie, tak jak go ostrzegano, i jeszcze nie chciał się stąd ruszać – przed czym również go ostrzegano. Lubił woń ziół i ciche towarzystwo Doliny oraz Bealyn w lecznicy. Spędzał czas na przechadzkach i przekomarzaniu się z Klarą, a wieczory na rozmowach z Barakudą, Chmielem, czasami kimś innym. Nie zależało mu na idei stada. Nie przychodził nawet na ceremonie, jeśli ktoś nie zaciągał go tam siłą. Jednak cała reszta miała dla niego znaczenie, nawet jeśli dopiero teraz się o tym orientował – szczerze i bez zaprzeczenia.
– ... Chcę być dalej tutaj. W Ziemi – odpowiedział wreszcie, z oporem dobierając słowa. Świdrował Gadożer spojrzeniem. – I nie chcę, żebyś stąd szła. Mogę cię odwiedzać codziennie. Pomagać ze wszystkim, z czym potrzebujesz pomocy. – Jego głos drgnął dziwnie, przez moment ujawniając, jak bardzo mu zależy na tym, by siostra przystała na tę ofertę w najmniejszym choćby stopniu.
Dla siebie zabrzmiał po prostu dziwnie. Czuł się dziwnie. Jakby stał na krawędzi urwiska.
Gadożer