Strona 29 z 33

Drzewo na Wzgórzu

: 19 gru 2022, 11:32
autor: Trzeci Szlak

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Choć okolica nosiła niezbyt przyjazną nazwę Czarnych Wzgórz, Brat Wędrowców nie sprawiał wrażenia, jakby dostosowywał się do klimatu tego miejsca. Uśmiechnięty smok spacerował spokojnie po okolicy, poznając ją i ciesząc się pięknem natury, nucąc przy tym cichą melodyjkę, które nieśmiało odbijała się echem od skał. Dostrzegłszy drzewo, postanowił właśnie ku niemu skierować swoje kroki – wyróżniało się wyraźnie wśród okolicznej szarości i bieli, takie właśnie miejsca miały swój klimat, sprzyjając opowieściom. Co więcej, ze szczytu wzgórza smok miał doskonały ogląd na cała okolicę.

Brat wspiął się więc na miejsce i rozsiał się wygodnie, lustrując wzrokiem wszystko, co znajdowało się wokół. Jego paszcza wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu; podobał mu się ten krajobraz. Brakowało w okolicy tylko kogoś, z kim mógłby podzielić się wrażeniami!

Drzewo na Wzgórzu

: 21 gru 2022, 18:26
autor: Grad Skał
Co niby Grad miał robić w tak nudnym miejscu jak Miejsca pokoju? Cóż... złaził już tyle zakątków wolnych stad, że chyba mógł zajść i tu. Szedł bez celu, sam. Feniksa zostawił w swojej grocie by pilnował skarbów. Bał się kradzieży? Nie, ale Lhatark nie przyjmował innego wytłumaczenia czemu niby miał zostać w obozie. Wojownik nie miał nic przeciwko kompanom, ale czasem chciał pobyć sam, bez kogoś kto ciągle informował go, że "jest bezpiecznie". Więzi tak łatwo się nie wyłącza jak przekazów mentalnych, ku jego niezadowoleniu.
Szedł więc powolnym krokiem teraz przez Czarne Wzgórza, aż nie zauważył czegoś iście niepokojącego. Smoka który szczerzył zęby jakby właśnie dostał pół skarbca za samo swoje istnienie. Niezbyt chciał przechodzić koło kogoś takiego... W sumie to, miał ochotę dać mu w te zęby. Czemu? Był zazdrosny, czy jak?
Sam nie potrafił powiedzieć czemu, po prostu ten uśmieszek sprawiał, że krew zaczynała mu buzować szybciej w żyłach. Jakby ten bogom ducha winny uśmiech obraził jego i jeszcze kilka pokoleń wstecz łącznie z kompanami.
Podszedł.

– Czego się szczerzysz jak idiota.
warknął na iście kulturalne powitanie.

Drzewo na Wzgórzu

: 05 sty 2023, 0:04
autor: Trzeci Szlak
Nieznajomy oczywiście natychmiast zwrócił uwagę Brata. Nie zmieniając pozycji ani nawet specjalnie nie przekręcając łba, smok odwrócił się w jego stronę, obserwując obcego bacznie. Uśmiech jednak nie schodził z jego pyska – jak zawsze, kiedy zapowiadała się...

...interesująca rozmowa.

– A ty co się odzywasz, jakby ktoś ci pień drzewa w zad wsadził? – odpowiedział równie kulturalnie. – Ja tam powitanie wolę zaczynać, podając swoje imię. Jestem Brat Wędrowców, wojownik Stada Ziemi – przedstawił się, nie spuszczając wzroku z Gradu. – A ty na pierwszy rzut oka też wyglądasz na takiego, który lubi się bić. Duże mięśnie, pewny krok i cięty język. Chyba się nie pomyliłem, prawda? – zapytał, przekręcając na bok łeb. – Widzę to w twoim wyrazie pyska, pewnie się pobijemy. Ale zanim to się stanie, chętnie poznałbym twoje imię i dowiedział się czegoś o tobie. Ty mi dasz opowieść, a ja tobie jatkę, układ stoi?

Drzewo na Wzgórzu

: 07 sty 2023, 13:00
autor: Grad Skał
Hm normalnie tak zwracał się do Kharta, ale to dlatego, że ten był niezwykle poważny i nie potrafił się śmiać. To znaczy już zaczynał się śmiać, ale do tej pory był niezwykle poważny i nudny. To dość intrygujące, że tym razem jego uraczono tym tekstem. Uniósł brew bo chyba go nieco zatkało.
Brew opadła kiedy usłyszał imię i stado.
– Tak, normalnie też się witam ale przez chwilę pomyliłem cię z kimś innym.
rzucił pragnąc jak najszybciej stąd zniknąć. To prawda! Przecież był kulturalnym smokiem... tylko ten uśmieszek Ziemnego go wkurzył. Sam nie wiedział czemu.
– Grad Skał i owszem lubię się bić, nie ma lepszego komplementu dla drugiego smoka niż zostać wyzwanym na walkę.
powiedział zgodnie ze swoją prawdą i siadł ciężko, na razie się nie uśmiechając. Po co w ogóle tu usiadł, przecież chciał odejść. Cóż, obwińmy fakt, że mimo durnego uśmiechu ten smok wydawał się być niezwykle logiczny w tym co mówił. W dodatku cała szopka z tym, że Grad był durną maszynką do bicia innych była mu na rękę. Opowieść jednak mogła to wszystko popsuć. Westchnął ciężko walcząc ze swoim uzależnieniem, a logicznym myśleniem.
– Jeśli pragniesz opowieści mogę zawołać Wrota Dziejów, piastuna. Nie jestem przyzwyczajony do opowiadania bajek przypadkowo spotkanym, dorosłym smokom. Swoją drogą co mnie powstrzymuje przed wzięciem sobie jatki już teraz?
rzucił doskonale wiedząc, że jeśli chciałby się bić już by się na niego rzucił. Zamiast tego siedział i gadał. Jego postawa fizyczna nie była nastawiona teraz na atak. Mroczna Nowina nigdy by nie siedział z lekko pochylonym grzbietem i rozluźnionymi mięśniami przed obcym, co właśnie robił Grad.

Drzewo na Wzgórzu

: 07 sty 2023, 19:53
autor: Trzeci Szlak
– Naprawdę jest wśród Wolnych Stad inny smok w tak jaskrawe paski? Chętnie bym go poznał – odpowiedział na komentarz Gradu, samemu nie będąc pewnym, czy to jedyne zgrabne wybrnięcie z sytuacji, czy faktycznie kogoś takiego znał. Nie było to jednak zbyt istotne.

– Wyzwanie na walkę to niewątpliwie pewien honor, oznacza, że szanujesz umiejętności przeciwnika i uznajesz go za godnego rywala. Co miałoby cię powstrzymywać? Pewnie to, że rzucenie się do ataku bez uprzedzenia, zwłaszcza na zastępcę przywódcy, mogłoby zostać odebrane jako bezpodstawna napaść na członka innego stada, wywołać niesnaski, wojnę czy inne tego typu drobiazgi. Ale możesz być spokojny, ja nie odbieram takich spraw osobiście, po prostu bym się bronił – podkreślił z uśmiechem. – Więc jeśli chcesz, możemy zmienić kolejność – dodał.

– Wrota Dziejów też chętnie poznam, dziś jednak rozmawiam z tobą. Rozumiem jednak, że nie lubisz się uzewnętrzniać przed obcymi, więc mogę opowiadać pierwszy, aby nie być już obcym. Zacznę od tego, że często bywam za barierą. Ty też? – Przyglądał się Gradowi z ciekawością. – Poznałem tam wiele ciekawych ras i kultur, takich jak ludzie, niziołki czy orkowie. Do tych ostatnich mogę wskazać ci drogę; lubią się bić i chętnie przyjmą każdego godnego przeciwnika. Zaś ich wódz, Ulfie Wspaniały, wcale nie odstaje umiejętnościami od smoków – podkreślił. – Myślę... Myślę wręcz, że był najlepszym z przeciwników, z którymi się biłem. Może siłą dorównywał mu magiczny konstrukt, będący ruszającym się domem dwunogów. Ale z tym już nie zawalczysz, gdyż został zniszczony – powiedział, wyszczerzywszy kły. – Wciąż czuję się jednak młody, z pewnością spotkam jeszcze wielu godnych przeciwników, zapewne mocniejszych. Ty wydajesz się bardziej doświadczony. Jaki był najpotężniejszy rywal, z którym przyszło ci się mierzyć? – zapytał.

Drzewo na Wzgórzu

: 08 sty 2023, 14:12
autor: Grad Skał
Samiec zacisnął pysk na dłuższą chwilę po czym rzucił zdawkowe
– Ta.
To kłamstwo miało niezwykle krótkie łapy, ale przecież nie rozmawiali o sekretach życia czy stad. Aoha mógł mieć jedynie nadzieję, że rozmówca w końcu odpuści.

To co usłyszał później go zaciekawiło. Nie interesował się polityką stad odkąd obudził się ze śpiączki. Jak widać zaszło nieco więcej zmian niż sadził. Księżyc przestał istnień, Matka przestała być przywódczynią podobnie jak i Veir. No i stał teraz przez nim Zastępca Ziemi. Poczuł zaintrygowanie, ale nie zrobiło to nim wrażenia.
– I tego właśnie nigdy nie lubiłem. Dotkniesz kogoś szponem, kogoś kto potrafi się bronić, i od razu afera na wszystkie stada.
westchnął ciężko
– I jak widzisz, nie przywaliłem ci w pysk od razu choć mnie kusiło. Uważam to za dyplomatyczny sukces. Nie, nie musisz mnie chwalić.
dodał patrząc na niego spod półprzymkniętych oczu. Wyrazem pyska dawał mu do zrozumienia, że jeśli jednak zacznie to na prawdę oberwie.

Patrzył na niego spokojnie chociaż w środku czuł coraz większe zaintrygowanie. Czy to w ogóle było możliwe? Dopiero poznał tego smoka, a jemu pysk się nie zamykał. W dodatku dzielił się z nim informacjami jakby był jego starym znajomym. Czy wszystkie smoki Ziemi takie były? W Pladze smoków uczy się raczej... skrytości.
– Powiedzmy, że to raczej cecha Plagi, nie moja. I nie przepadam za światem za barierą. Jak dotąd sprowadzał on na nas tylko złe rzeczy. Kanibale, łowcy smoków i tym podobne. Jak więc widzisz jestem dość sceptycznie nastawiony do wspaniałości jakie ma do zaoferowanie tamten świat.
Raczej ciężko byłoby mu zmienić podejście z dnia na dzień.
– Trochę księżyców na karku już mam, ale to nic w porównaniu do niektórych smoków.
Wiek Mahvran i Frar nie powinien już chyba nikogo dziwić.
– Widziałem cię na arenie Viliara więc prędzej czy później i tak przyszłoby nam się bić jak mniemam. Liczę na to.
W końcu uśmiechnął się pod nosem, z błyskiem w oku. Był niewolnikiem swoich pasji i odkąd przestał być przywódcą niezbyt się z tym krył.
– Najpotężniejszy?
uniósł brew ku górze, co było ciężkie przez to jak twarde łuski i zbiorowiska kryształów miał na łbie.
– Ciekawe pytanie. Nie mam szczęścia do walk ze smokami, jeśli pytasz o wygrane pojedynki, ale mnie to nie przeszkadza. Dopóki mogę stać i przyjmować na siebie ciosy za innych, wiem, że wypełniam swoje zadanie. Czy więc wszyscy ci co ze mną wygrali są "najpotężniejsi"? Nie powiedziałbym, widziałem jak padają pod atakami innych przeciwników. Najpotężniejszym przeciwnikiem dla siebie jesteśmy my sami. Widziałem smoki które rezygnowały z kariery wojowników bo nie wygrywali pojedynków. Mam nadzieję, że moja odpowiedź cię satysfakcjonuje.
rzucił spokojnie.

Drzewo na Wzgórzu

: 09 sty 2023, 1:27
autor: Trzeci Szlak
– Orkowie z pewnością uznaliby cię za świetnego dyplomatę, Gradzie Skał. Nie będę cię jednak dalej chwalił, skoro znasz swoją wartość – odpowiedział Brat, który cały czas pozostawał wesoły. Smok mógł dostrzec, iż z biegiem rozmowy nawet coraz bardziej się rozluźnia.

– Cóż, gdyby wszyscy mieli szczęście, to i tak połowa tego szczęścia uchodziłaby za pech. Moje doświadczenia zza bariery są zgoła inne, ale nie mogę cię przecież zmusić, żebyś sam tam ruszył i jednak znalazł coś pozytywnego. Choć gdybyś chciał spróbować takiej wyprawy, byłbym na nią otwarty – zasugerował, wyszczerzywszy kły. – Skrytość jest zrozumiała w niektórych sytuacjach, zwłaszcza w takich, gdy nie ufasz w pełni temu, z kim rozmawiasz. Mówisz, że to cecha całej Plagi... czy też Mgieł? Nie nazywacie się tak teraz? – Przyjrzał się smokowi. – Czy kryje się w tym brak zaufania do innych stad? Obawy, że wiedząc zbyt dużo, mogłyby tę wiedzę w niewłaściwy sposób wykorzystać? – zapytał.

A potem wsłuchał się w odpowiedź smoka i na moment się zamyślił. To było... intrygujące. Choć w pierwszej chwili Grad Skał sprawiał wrażenie jedynie wyćwiczonego osiłka, z każdym kolejnym jego słowem Brat przekonywał się, iż jego rozmówca wcale taki nie był.
– To dość filozoficzna odpowiedź. I niezwykle celna – odpowiedział. – Każdy od czasu do czasu przegra jakąś walkę, ale przecież kluczowym jest, aby po porażce podnieść się i spróbować znowu, prawda? I mowa nie tylko o walce w sensie fizycznym – dodał. – Czasem samo powstrzymanie się od walki będzie jej wygraniem. I warto o tym pamiętać – podkreślił.
Grad Skał

Drzewo na Wzgórzu

: 21 kwie 2023, 14:27
autor: Puste Łąki
Łąka ostatnio miała dziwne myśli, które ją denerwowały. Żeby dać upust emocjom, wyszła z groty i od razu wzbiła się w powietrze, lecąc jak najdalej, jak najszybciej! Czując pęd powietrza na pysku, i siłę nośną pod skrzydłami, dziwne odczucia nieco przygasły. Frunęła tak dość długo, śpiewając i robiąc beczki w powietrzu. Pogoda była wyborna, niebo błękitne, ah, wspaniale! Doleciała do jakiegoś wzgórza, było tam całkiem przyjemne, spore drzewo. Można odpocząć! Wyładowała, robiąc przy tym duży raban i zamieszanie. Nigdy nie była w tym dobra, tym razem jednak obyło się bez kontuzji. Trochę ziemi wystrzeliło w powietrze, kamienie rozwaliły się na boki i gromada kawek, krakając w przerażeniu, uciekło gdzie pieprz rośnie. Pusta rozwaliła się na plecach w dość mało gustownej pozycji, aby sobie deczko odpocząć. Dziwne emocje powróciły sprawnie, smoczyca jęknęła, przeciągnęła się, a z pyska nieco wyciekła jej ślina. Cholera, co jest? W sumie.. czy to złe, co myśli? Dzieci z Kokoro były od duszków, bez czynności bezpośredniej, chyba będzie to przyjemne? Samo to, bez jakichś bebokow też jest ok, a nawet jest to zaleta! Wychodzisz zadowolonym z „kooperacji”, a potem nie musisz przejmować się konsekwencjami, które za Tobą chodzą i zatruwają przestrzeń!

/Vedilumi aka Bies

Drzewo na Wzgórzu

: 22 kwie 2023, 0:04
autor: Vedilumi
  • Nie lubił i nie chciał oddalać się od groty, jednak Asu wybyła gdzieś i miał w sobie jakiś taki instynkt by jej poszukać.
    Życie na terenach wspólnych niestety – mimo braku drapieżników – wiązało się z innymi niebezpieczeństwami. Pilnował Młodej jak ślepia w głowie a ona i tak potrafiła mu uciec, stosując bardzo proste sztuczki. Czy geny Matki w jakimś stopniu same w sobie ratowały ją od zdziczenia?
    – Auuuuuu! – zawył, jak wilk do księżyca, jak porzucony pies przy budzie wiedząc że na ten sygnał Asu może (i powinna) zareagować. Był niespokojny a ten niepokój udzielał się też mnie. Grzebał w krzakach, próbował wytropić a gdy złapał jej zapach, szedł jak po sznurze by zaraz go zgubić.
    A potem zaraz go złapać, przejść kawałek i znów go zgubić.
    Dotarł w nowe miejsce, w którym jeszcze nigdy nie był, jednak nie zwrócił nawet na to uwagi. Przebijał mu się gdzieś tu znikomy zapach córki, to też dalej się rozglądał, węsząc niczym sprawny tropiciel. Albo pies myśliwski.
    – AUUUUUUU!!! – zawył po raz kolejny w przerwie, nabierając powietrza w płuca. Głośniejsze, bardziej stanowcze wycie miało chyba jego samego przekonać iż Asu odwyje mu i zdradzi swoje położenie.

    Nawet nie zauważył wylegującej się tu smoczycy...

    Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 22 kwie 2023, 14:52
autor: Puste Łąki
Coś wyrwało ją z niepokornych myśli. Coś zawyło, coś zrobiło raban. Oczy zwęziły się i zapłonęły złowrogo, kłęby dymu poszły z nozdrzy. Wstała powoli, mając zamiar znaleźć tego wyjścia i spuścić mu, w swoim stylu łomot.
No zauważyła tego kogoś. Był to smok, tylko jakiś taki niedowalony, jakby upośledzony. A może ranny, kij wie. Pusta w ciszy obserwowała tego delikwenta jakiś czas.. ładny cholernik, a ją świerzbi. Co z tego, że jakiś debil? Ważne, że ma walory, którymi może zaspokoić rządze naszej bohaterki.
Powoli zaczęła iść w stronę stwora, przeciągając się, wydając ciche pomruki, przyjemne, żadnych wysokich tonów. Patrzyła na niego lubieżnie, jakby zachęcając do wiadomej czynności. Gdy podeszła bliżej zaczęła iść nieco po okręgu, dalej wykonując swoim obmyślony taniec godowy.
– No, pięknisiu, nie skusisz się? Tępy jesteś jak kamień, ale zrozumiesz na pewno to. – powiedziała uwodzicielskim tonem, po czym obróciła się tyłem, dając do zrozumienia, co chce. Fifi nie lubiła jakiegoś gadania, czy innych tego typu pierdół. Chciała przejść szybko do rzeczy, i dostać to co chce. Chciała mianowicie jego
Potem nie będzie ją ten delikwent specjalnie obchodził. Zaspokojenie tego dziwnego, irytującego odczucia było najważniejsze.

Vedilumi

Drzewo na Wzgórzu

: 22 kwie 2023, 21:19
autor: Vedilumi
  • Dał sobie chwilę na to aby nasłuchiwać otoczenia i z oddali usłyszał jakąś wątłą odpowiedź, to też już miał ruszyć w tamtą stronę gdy drogę zaszła mu.. O ja pierdolę.
    Aż wstyd za tak wulgarne i paskudne wyrażenie ale inaczej nie dało się opisać tej sytuacji.
    W istocie, na każdy byt tu istniejący – Czy każda kolejna Samica spotkana na tych terenach musiałabyć coraz to bardziej chora na głowę w dodatku, każda kolejna była również okropną niewolnicą swojej własnej chuci. Nie wiadomo czy szło to zrzucić na karb pory roku, niedoboru samców czy może tego że po prostu tutejsze samice miały nierówno pod sufitem.
    A może to taka kumulacja wszystkiego?
    Był czujny lecz zaaferowany Asu nie zwrócił zbytnio uwagi na smoczycę, która pachniała tym całym "Słońcem".. I z tym stadem nie miał za dobrych doświadczeń do tego momentu, więc to już przeważyło na jej niekorzyść. Drugim co było to to iż – mimo zapachu, który normalnie na niego działał – była zbyt agresywna i bezpośrednia.
    Działał na zasadzie instynktów ale on sam był sfrustrowany oraz przytłoczony dużą dawką zapachów wraz z sygnałami niewerbalnymi. To też spiął się, napuszył....
    – WRRRR... – i zawarczał. Pokazał zębiska, spiął mięśnie i ustawił się w pozycji gotowej do ataku, jeżeli smoczyca się od niego nie odczepi lub lekko nie zmieni swojej taktyki.
    Niestety, to nie była kwestia przyjęcia obrazy do siebie a i również instynktów. Czasem działały jak los przykazał, mimo że w większości jedynie komplikowały sprawę...

    Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 11 cze 2023, 15:30
autor: Puste Łąki
// zdechło, za późno ożywiać, jak Velidum zdechł xDDD

No podeszła sobie znów w miejsce, gdzie ten dziki samiec ją
. Głupi był jak but, choć ładny. Miejsce na wypad było osobliwe, dość mroczne, ale Fifi lubiła takie przestrzenie. Potrafiła czerpać radość z tak specyficznej aury. Pogoda była dobra, ciepło, las szumiał delikatnie, wzburzony niewielkim wiatrem. Czarodziejka postanowiła sobie odpocząć deczko. Przysiadła na tyłku, wyczarowała kilka motylków srebrnych, które latały nad Cząberką. Ta próbowała je łapać, ale zawsze były o włos poza zasięgiem.
Słoneczna wpadła na pewien pomysł, czemu by nie zaprosić Kokoro, pogadać z nią? Przecież w teorii były partnerkami? Ciężko stwierdzić, jak w ogóle nie gadały. Łąka darzyła ją umiarkowanym uczuciem, jednak pielęgnowane mogło zmienić się w coś piękniejszego.
~ Kokoruś, chodź na czarne wzgórza pod dąb, pogadamy sobie, może nieco opowiesz mi o dzieciach, które kryłaś przede mną, aż do prawie dorosłości? Liczę na sprawną obecność, odmowy nie przyjmuje! – wysłała mentalkę do ziemnej. Pożyjemy, zobaczymy

Najlepszy Wojownik

Drzewo na Wzgórzu

: 12 cze 2023, 23:24
autor: Najlepszy Wojownik
Tak naprawdę ich nie ukrywała, ale po prostu nie miały fabuły, toteż było bardzo dziwne, bo była pewna, że o nich mówiła! No ale trudno najwyraźniej nie mówiła i teraz w fatalnym stanie jakim była musiała jakoś żyć. Chociaż nie chciała i normalnie pewnie by nie przyszła to tym razem postanowiła zrobić wyjątek. Wymknęła się i przybyła w wyznaczone miejsce cała roztrzęsiona. W końcu trzeba było to wszystko jakoś wyjaśnić. Poczuła suchość w gardle na widok Fifi. Przełknęła nerwowo ślinę, przystępując z łapy na łapę. Przez chwilę miała gardło ściśnięte tak bardzo, że nic nie potrafiło przez nie przejść. Westchnęła, wyduszając z siebie:
H-hej. Dawno się nie widziałyśmy – Kokoro widocznie była jakaś nieswoja, omijała wzrok. Coś było na rzeczy.

Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 13 cze 2023, 16:01
autor: Puste Łąki
– Co się tak trzęsiesz, fizjologia się odzywa czy co? – rzuciła śpiewnie w formie żartu do ziemnej. Zawsze zestresowana, roztrzęsiona, co się z nią dzieje? Fifi nie pojmowała, że może być ktoś smutniejszy i bardziej rozbity emocjonalnie, niż ona sama.
Uniosła jedną brew do góry, a srebrne motylki zamigotały ostrzegawczo. A może ma coś na sumieniu? Kto wie? Nie uważała nigdy Gogora za kogoś, kto chętnie skrzywdziłaby kogoś czy coś takiego, ale wiadomo? Nie miała nigdy okazji spędzić z nią więcej czasu, poznać się lepiej. Najlepsza była mocno zamkniętym w sobie smoczakiem, kiszącym w sobie różne myśli, problemy. Podobna to naszej bohaterki z tym nieco, tylko, że u Pustych Łąk ukazywało się to w postaci żalu i wielkiej wściekłości.
– No dobra, prosto z mostu, bo bez sensu Cię dręczyć. Co żeś odwaliła? Szczerze. – rzuciła chłodno, tonem, który nie przyjmuje odmowy. Jak ktoś coś zrobił jej, to pozna gniew oceanu.

Najlepszy Wojownik

Drzewo na Wzgórzu

: 14 cze 2023, 21:51
autor: Najlepszy Wojownik
Z pyska Kokoro normalnie może i wyrwałoby się parsknięcie albo jakakolwiek próba rozluźnienia sytuacji. Jednak tym razem to nie była kwestia tego, czy była piękną i czarującą smoczycą, a raczej tego, jak bardzo spaliła ten most i czy kiedykolwiek będzie mogła jeszcze go naprawić.
Pytanie było prosto z mostu. W pewnym sensie spodziewane, a i tak wyrwało całe powietrze z pyska Kokoro. Oklapła jeszcze bardziej, unikając jej wzroku. Odważyła się jednak spojrzeć po dłuższej chwili milczenia, zbierając w sobie całe swoje resztki energii. Nie miała już na to wszystko po prostu siły.
Mam więcej piskląt. Nie twoich – zrobiła krótką pauzę, przymykając nagle ślepia. Spodziewała się krzyku, ciosu, czegokolwiek. Jeśli jednak to nie nastąpiło...
Ale nic mnie z nim nie łączy. N-nawet ich nie chciałam. Ale zabijać ich tesz nie chciałam. Nie jestem taka. Najchętniej bym ich nigdy więcej nie chciała zobaczyć, ale komu bym je miała podszucić? Kto by je wychował naleszycie? Kto by je faktycznie chciał? – zrobiło jej się sucho w gardle. Powiedziała szczerze, głosem wyprutym z emocji. I jeśli nie przedtem, to teraz spodziewała się oberwać. Jej mięśnie lekko się spięły, a wzrok znowu błądził, omijając Fifi. Byle szybko.

Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 14 cze 2023, 22:32
autor: Puste Łąki
Zaczęła słuchać, z każdym słowem Kokoro jej oczy coraz bardziej zwężały się, z gardła zaczął wydobywać się powoli ryk. Podeszła blisko, bardzo, ale to bardzo blisko, miała zamiar nie dać Najlepszej ani trochę strefy komfortu. Przez chwilę nic nie mówiła, wbijając wściekłe ślepia w oczy ziemnej. Ma dzieci, z innym. Ale... wielka przerwa... co z tego?
Sekundę później wybuchła śmiechem, parabola emocji się dokonała.
– Ładny był chociaż? Bo ja też bez winy nie jestem, ostatnio przeleciałam takiego całkiem ładnego samca, głupi jak but, nie umiał nic mówić, tylko wrr, wrr, ale znał się na rzeczy. Wielki, włochaty, idiota. – rzekła śpiewnie Fifi.
– Muszę jednak Cię ostrzec, że tych bękartów nigdy nie uznam jako swoich, nie okaże im nawet grama ciepła, wyłącznie obojętność, zimną jak lód. Nie umiem po prostu inaczej, mam nadzieję, że to rozumiesz. – powiedziała dużo poważniejszym tonem. Zdawała sobie sprawę, że te pisklaki nie są niczemu winne, ale nie będzie potrafiła z siebie nic więcej wykrzesać, niż wrogości, choćby nie wiadomo, jak się starała. I tak poczyniła postęp, bo była blisko urwania łba wojowniczce.
– Zbyt mi na Tobie zależy, żeby na drodze stanął nam jakiś powalony samiec, co nie potrafi powiedzieć nawet kupa, albo jakieś pierdy małe. – dodała na koniec, uśmiechając się.
Kochała Kokoro, ale nie zdobyła się na to, żeby to w tej chwili powiedzieć. Zbytnią jej zafundowała huśtawkę emocjonalną, będzie musiało to chwile poczekać.

Najlepszy Wojownik

Drzewo na Wzgórzu

: 18 cze 2023, 19:46
autor: Najlepszy Wojownik
Wybuch Fifi był o tyle niespodziewany, że otworzyła nieśmiało ślepia, nie potrafiąc zareagować w żaden sposób. Skutecznie się zwiesiła, otwierając i zamykając na zmianę pysk. Zauważyła, że już wcześniej zdążyła przestać się trząść, zaakceptowawszy swój los. Mimo to nadal stała. Nie czuła bólu, a Fifi się śmiała, jakby opowiedziała jej właśnie najśmieszniejszy kawał świata.
Sama zaczęła się śmiać, a śmiech ten, wpierw przypominający chrząkanie, zmienił się coraz bardziej w histeryczny, nieposkromiony rechot. Brzydki i nieprzyjemny. Należący do kogoś, kto wyrzucał z siebie w tej chwili absolutnie wszystko, a i gotów był zrobić wszystko, byle już cały stres sobie poszedł i nie wracał przynajmniej przez pięć minut. W jej ślepiach zakręciły się łzy. Zaszlochała, a jej rozdygotanie spotęgował trzask pioruna. Prooosto w serducho.
Jeshsteś w-wsphaniała – wymamrotała jękliwie między pociągnięciami, opierając czoło o jej pierś. Uderzyły w nią tak olbrzymie złe przeczucia, że nie potrafiła już ustać o własnych łapach. Znowu jej było niedobrze. Dlaczego zawsze przy niej?
Vedilumi. T-to on. To oh...ojciec tych... tych piskląt – wydusiła przez częściowo zaciśnięte gardło. – P-psz-pszeplaszam, Fifi. Pszeplaszam – powtórzyła między wdechami, nie potrafiąc powstrzymać opadających łez. Nadal targało nią poczucie winy. I wrażenie, że wszystko znowu stoczy się spiralą w dół.

Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 23 cze 2023, 9:49
autor: Puste Łąki
Fifi przytuliła do siebie ziemną skrzydłem, dając jej nieco ukojenia w tej trudnej dla niej chwili. Coś sprawiało, że biedna właściwie ledwo żyła od stresu. Miała nadzieje, że w końcu się dowie, bo już ją nieco irytowało, trzeba te sprawy rozwiązać, nawet jak były mocno złożone i zakorzenione głęboko w psychice Najlepszej. Albo po prostu dać komuś w ryj, proste rozwiązania też są dobre, nieprawdaż? Zbliżyła pysk do ucha partnerki, i bardzo kojącym, melodyjnym głosem zaczęła mówić.
– W Twoich oczach widzę tyle bólu, ale także całe niebo rozjarzone gwiazdami, ciepłym, letnim wieczorem. Już dobrze, jesteś bezpieczna. Kocham Cię, gamoniu. – odparła, ale nie zamierzała skończyć tylko na tym. Miała jeszcze pewien dodatek.
– A tego pchlarza, Velidumiego, jeżeli jeszcze raz Cię tknie, lub skrzywdzi, to jego krew przysłoni niebo, księżyc i słońce. Jego cierpienie będzie legendarne. – gadała dalej. Co by nie powiedziała wojowniczka, że to ona chciała, że to jej wina etc. To Fifi już swoje wiedziała.
– A, też przepraszam, że go puknęłam. Nie było to poprawnie.. moralnie. – dodała szybko. Nie odczuwała całkiem wyrzutów sumienia, była zbyt na to dumna i uparta, ale tak należało powiedzieć, więc no, ugięła się. Dla niej.

Najlepszy Wojownik

Drzewo na Wzgórzu

: 26 cze 2023, 15:30
autor: Najlepszy Wojownik
Kokoro na moment zabrakło tchu, słysząc te magiczne słowa. Nie minęła jednak długa chwila, a kompletnie się rozkleiła, ukrywając pysk w szyi Firletki. Jej łapy zacisnęły się wokół tułowia wywerny jeszcze mocniej, a sama smoczyca chlipała i pociągała nosem. Pokręciła w pewnym momencie głową, lekko drżąc w skrzydlastych objęciach.
T-to nic – wydusiła z trudem, łamiącym się głosem, nie przestając jej przytulać. Tak wiele księżyców minęło. Nie chciała już tego psuć. Nigdy więcej. Pociągnęła lekko Fifi do siebie, zamierzając jej niewerbalnie przekazać, by poddała się jej sile i dała przeciągnąć na ziemię. O ile ta chciała się położyć, oczywiście. Niezależnie jednak od ostatecznej pozycji, poczuła na tyle silny przypływ poczucia winy i chęci wyrzucenia z siebie wszystkiego, by zacząć mówić.
Pszeplaszam Fifi. Z-za to wszystko. Że jestem... taka – zaczęła, pociągając nosem i wycierając ramieniem policzki – Kompletny wlak, nie smok. Zasługujesz na kogoś znacznie lepszego. Pszeplaszam sze nic nie mówiłam o pisklętach. N-niedawno pochowałyśmy Splyta. Tlochę tesz spałam magicznym snem, i... i nie chciałam, szeby n-nasze cólki pszechodziły pszez to samo co ja, i ty, i wiele z innych smoków. I... i tszymałam je w domu, ale to nic nie dało. Nyanyan poszła do pielwszej lepszej obcej smoczycy mieszkać u niej. O-ona mnie nienawidzi. Ja to wszystko... ja zdecydowałam się zlobić... to, z Vedilumim, bo... ja byłam taka zła, wściekłam się, to było po kłótni, kiedy... ja, ja nie wiem, pszeplaszam – schowała pysk w swoich łapach, opierając czoło o pierś Fifi. Nie umiała powstrzymywać ciągle napływających do oczu łez.
J-jestem oklopną matką. Nie powinnam była ich nigdy wychowywać. Byłabyś o w-wiele lepsza. Nie chcę wychowywać tych piskląt, a-ale jak nie ja to kto? – załamała się, a jej głos zmiękł jeszcze bardziej, zmieniając się w głosową mamroczącą papkę.

Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 27 cze 2023, 19:35
autor: Puste Łąki
Być na dole? Ok, niech będzie. Poddała się sile Kokoro, która trzeba przyznać, krzepę solidną posiadała.
Ryczała i ryczała, tyle negatywnych emocji w jednym smoku nie wróżyło nic dobrego.
– Nie masz za co przepraszać gamoniu. Zastanów się, robiłaś co mogłaś, chciałaś, żeby dzieci były bezpieczne. Izolowanie uznałaś za najlepsze, co dla nich będzie, ja bym zrobiła zupełnie co innego, ale to nie jest w tej chwili ważna kwestia. Podjęłaś decyzje, w swoim mniemaniu odpowiednie, które skończyły się danymi konsekwencjami. Pamiętaj jedno, NIGDY nie przepraszaj za coś, co uznałaś za stosowne. Bądź dumna, silna, tylko taką będą Cię szanować. – zaśpiewała, opłacając swój ogon wokół chwostu ziemnej. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, bla, bla, bla, walić to. To wykształca zależność, to sprawia, że traci się wolność, poprzez ciągle patrzenie na innych. Nie można tak, Pusta zrobi wszystko, żeby jej partnerka była silna. Będą się wzajemnie wspierać,
innych, z poza rodziny, powinni dla nich znaczyć mniej, niż łajno na wyschniętym piachu. Na słowa o Velidumin dookoła powietrze zaiskrzyło, a wzrok czarodziejki zrobił się bardzo intensywny. Trwało to ułamek sekundy, na jej pysk znów wrócił łagodny uśmiech.
– Sama skorzystałam z walorów tego bezmózga, tu nie masz za co się kajać także. Wiedz jedno, Ty jesteś MOJA, jeżeli ten kundel w jakikolwiek sposób będzie próbował Cię posiąść, odrąbie mu łapy, obetnę język i zostawię, aby zdychał gdzieś w łajnie. – wpierw mówiła łagodnie, następne słowa wysyczała. Kochała Kokoro, z oddaniem, dużym, ale nie zdzierży jakichś innych smoków, rzucającym im kłody pod łapy. Nie żartowała z tymi groźbami, gotowa była wywołać wojnę, tylko po to, żeby sprawić ból wrogowi Najlepszej.
Kolejna niewygodna kwestia..
– Ah, te bękarty.. Cóż, w tej kwestii Ci nie pomogę. Nigdy nie uznam ich jako swoje, nie okaże ciepła.
Wiem, że to nie ich wina, zdaje sobie sprawę, że zachowuje się nie w porządku. Kwestia jest tego, że nie chce ich skrzywdzić, na samą myśl o nich cofa mi się jedzenie do pyska, jak jakaś zgnilizna czy co. Jesteś tutaj zdana na siebie.
No, może jeszcze na tego idiotę, ich ojca.
– powiedziała chłodno. Nie chciała już zamęczać biednej wojowniczki, ale szczerość przede wszystkim.

Puste Łąki

Drzewo na Wzgórzu

: 06 lip 2023, 22:24
autor: Najlepszy Wojownik
Podniosła zapłakany wzrok na Firletkę. W jej ślepiach zamigotało coś nowego. Słuchała z lekko rozdziawionym pyskiem, przez który teraz nabierała drżącego powietrza, nadal mocno trzymając ją w garści i słuchając w ciszy, jak gdyby usłyszenie jej słów wzbudzało w niej tak bardzo zapomniane uczucie. Jakby ktoś na serio stał po jej stronie. Jakby naprawdę próbował jej... pomóc? Może już od dłuższego czasu miała nadzieję, że ktoś się nią zainteresuje? Że zwróci na to uwagę?
Nie powiedziała ani razu, że ją za cokolwiek wini. Miała ochotę jej przerwać tak wiele razy, a jednak głos utykał jej w gardle przy każdej próbie. W pewnym momencie zrobiło jej się ciepło, nawet ciepłej, na kiedykolwiek wcześniej w życiu. Zacisnęła nieco mocniej palce wokół ramion skrzydeł Fifi. Odwzajemniła uścisk ogona, patrząc jeszcze przez długą chwilę na pysk czarodziejki w absolutnej ciszy. Kiedy ją przerwała, jej głos brzmiał już nieco stabilniej, lecz łzy kontynuowały jeszcze co jakiś czas swoją drogę po pysku Kokoro.
A co ty byś zlobiła? – zapytała szeptem, podsuwając jedną z łap wzdłuż jej szyi, aż po policzek. Pogłaskała ją. Oddychała głęboko, nadal pociągając nosem. Póki co najwyraźniej emocje nieco zdążyły z niej opaść... jeszcze nie wiadomo na jak długo.

Puste Łąki