Strona 29 z 32

Łączka Przy Skale

: 01 gru 2022, 0:51
autor: Sięgający do Nieba

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nieczęsto wybieral się poza granice swojego stada. Tego dnia zrobił wyjątek, głównie po to, by przekonać się, czy będzie warto. Prędko uznał, że nie. Lasy, łąki, równiny, polany, kilka rzek i jezior... wszystko wyglądało tak samo, jak na terenach Mgieł i zapewne innych stad. Z tego, co wiedział, nie różniły się one prawie niczym.
Nie przybył tu w celach treningowych – szukał ciszy i spokoju. Na ziemiach wspólnych było mało gadów, większość skupiała się wokół własnych terytoriów. Zapadł już zmierzch i księżyc powoli wypełzał na niebo: nie było to nic niezwykłego, dni trwały śmiesznie krótko i prędko ustępowały nocom. Niebo, w towarzystwie białej mantykory i czarnego jelenia, zatrzymał się na niewielkiej łączce. Racząc się wyłącznie swoim towarzystwem zadarł łeb ku gwiazdom i przymknął ślepia, rozkoszując się ciszą.


/Vear

Łączka Przy Skale

: 01 gru 2022, 13:29
autor: Plugastwo Wampirów
  • Jeżeli nauczyła się czegoś ze swoich obserwacji smoków, to to, że przytłaczająca większość miała dzienny tryb życia. Nocą prawie wszyscy wycofywali się do swoich jaskiń i zapadali w błogi sen, co czyniło rozległe tereny Słońca przyjemnie pustymi i spokojnymi. O ile nie liczyć oczywistej puli drapieżników, ale one, w przeciwieństwie do smoków, były prostsze i nie szukały powodów do rozmów. Albo cię atakowały, albo ignorowały. Zazwyczaj to pierwsze, ale wszystko, jak na razie, zdawało się Vearhenyi lepsze od konwersacji.
    Może po prostu ani Narwana, ani Oddany nie sprezentowali się jako interesujący rozmówcy. Pierwsza była zbyt energiczna i wyczerpująca, drugi zbyt przemądrzały. Oboje skutecznie wyssali z wywerny siły witalne, tylko na różne sposoby. Tym razem więc wyruszyła na zwiedzanie ziem wspólnych nocą. Skoro smoki Słońca wolały dzień, to pozostałe pewnie też?
    ... Teoretycznie.

    Rozkoszowanie się ciszą i pięknym widokiem zostało Niebu przerwane. Pierwsze przez odgłos szumu skrzydeł wywerny, która swoją sylwetką przesłoniła zaś fragment rozgwieżdżonego nieboskłonu centralnie nad nim. Leciała stosunkowo nisko, z pozornie rozdartą i otwartą klatką piersiową na widoku dla każdego poniżej.
    Dostrzegła samca pod sobą, ale wolała udawać, że tak nie jest, w razie gdyby znowu została wciągnięta w jakiś rodzaj interakcji. Dlatego też głowę trzymała cały czas w tej samej pozycji. Latanie na teoretycznie ślepo mądre nie było, zwłaszcza w jej wieku, ale świat widział dziwniejsze rzeczy.

Łączka Przy Skale

: 06 gru 2022, 23:27
autor: Sięgający do Nieba
Jeśli Vearhenya obawiała się jakiegokolwiek kontaktu... to niepotrzebnie. Gwieździste Niebo najpierw usłyszał, a później dostrzegł bladą sylwetkę. Dokładne kolory obcej były trudne do określenia przez mrok oraz dzielący ich dystans. Kocie ślepia zmrużyły się odrobinę, ale oprócz tego drobnego gestu Niebo nie wykazał żadnych innych emocji. Uniósł łeb i zasmakował powietrza, by dowiedzieć się z kim ma do czynienia. Słońce. Wyverna nie wyglądała na starą, nie osiągnęła jeszcze pełni rozmiarów (bądź była doprawdy dorosłym mikrusem) i nie mogła mieć niczego wspólnego z Księżycem. Była przedstawicielką nowego pokolenia, czyli wyłącznie Słońca.
Dwubarwne oczy śledziły poruszającą się sylwetkę gadziny o rozdartej przez kolce piersi, aczkolwiek sam czarodziej nie uczynił nic, by zainicjować jakikolwiek kontakt. Był świadom obecności obcej i nie zamierzał tego lekceważyć, jednakże nie było w nim chęci do zaznajomienia się, toteż Vear miała zatem spokój.


[mention]Vearhenya[/mention]

Łączka Przy Skale

: 11 gru 2022, 20:21
autor: Plugastwo Wampirów
  • Spotkanie dwóch niechętnych do zaznajamiania się smoków zdawało się być wygodne – żadne z nich nie musiało na siłę wyduszać z siebie słów. Mogli po prostu minąć się i w ten oto sposób zaniechać jakiejkolwiek interakcji. Oczywistym wyborem ze strony młodej samicy byłoby więc dalej lecieć przed siebie.
    A jednak.
    Smok sam w sobie jej nie zainteresował; ale dziwna dwójka stworzeń mu towarzyszących już owszem. Jakkolwiek jeleń wydawał się być zwyczajny, mimo ciemnego umaszczenia – które pośród mroków nocy można było częściowo tym winić – tak mantykora była już niezwykła. Nie przez barwę, tylko przez sam fakt swojego istnienia. Vearhenya nie miała jeszcze styczności z tym stworzeniem. Nie słyszała o nim. Było dziwne. Groteskowe.

    Uderzyła skrzydłami o powietrze, po czym zniżyła lot, lądując kilka ogonów na lewo od Gwieździstego. Zrobiła to, celowo, bardzo niezgrabnie, prawie ryjąc pyskiem o ziemię, ratując się w ostatniej chwili odzyskaniem równowagi. Zakasłała cicho, jakby przyduszona powietrzem.
    Jak zapytać się o mantykorę, jeśli teoretycznie jest się ślepym? Jakim prawem mogła w ogóle stwierdzić, że ją zauważyła? Jak mogła podeprzeć ciekawość?
    Poruszyła nozdrzami, biorąc głęboki, głośny wdech. Odwróciła się chwiejnie w kierunku smoka Mgieł, zmniejszając dystans między nim, a sobą, wpatrzona w ziemię przed sobą, jakoby badając ją palcami.

    – Jest z tobą zwierzę. – Powiedziała bez ogródek, zatrzymując się w odległości rozsądnej do prowadzenia rozmowy, nadal z wzrokiem wbitym w trawę. – Czuję je po zapachu. Opiszesz mi je?
    Wybitna do konwersacji zdecydowanie nie była. Obce były jej też grzecznościowe formułki... Chociaż nie tyle obce, co zbędne. Dlaczego nie można od razu o coś zapytać, dostać odpowiedź, i odejść? Szybsze. Wygodniejsze.

    [mention]Gwieździste Niebo[/mention]

Łączka Przy Skale

: 17 gru 2022, 20:56
autor: Sięgający do Nieba
No proszę, a już był pewny, że spędzi tę noc samotnie i pozbawiony towarzystwa... Bez zbędnych emocji obserwował, jak wyverna zniża lot i niezdarnie ląduje. Była ślepa, czy po prostu wyjątkowo niezdarna? Jeśli to pierwsze: w jaki sposób fruwała i nie waliła w każde drzewo, skałę czy górę znajdującą się na jej drodze i w jaki sposób w ogóle go spostrzegła? Po zapachu? Słowa Słonecznej sugerowały, że niczego nie widziała bądź widziała, ale bardzo słabo, ale... nie zamierzał jej ufać i dowierzać. Nikomu nie ufał, nawet własnemu stadu, a co dopiero obcym.
Hermes śledził obcą spojrzeniem. Brak źrenic utrudniał mu zorientowanie się, czy ta podąża spojrzeniem za nim bądź jego zwierzętami, które stały po jego bokach. Jeleń prychnął cicho, mantykora milczała, a sam smok, leżąc, skrzyżował przednie łapy.

– Które? – padła krótka odpowiedź. Ani myślał strzępić języka i opisywać oba towarzyszące mu stworzenia, zwłaszcza ze nie był do końca przekonany, czy istotnie było to potrzebne. Przekonajmy się. Ich mała szarada mogła trwać.

[mention]Wampirza Łuska[/mention]

Łączka Przy Skale

: 20 gru 2022, 20:52
autor: Plugastwo Wampirów
  • Przekrzywiła lekko głowę, słysząc prychnięcie. Wiedziała, że pochodzi od jelenia, ale nie chciała na sam początek stwierdzać, że wie o obecności dwóch zwierząt.
    Kłamanie było ciężkie. Uciążliwe. Męczące. Ale wierzyła, że w przyszłości może jej się to przydać, jeśli musiałaby stanąć z samcem do walki. Z jakiegoś powodu. Im słabsza będzie w jego ślepiach, tym łatwiej będzie go oszukać. Przynajmniej w teorii. Nadal była zbyt młoda i zbyt słabo obeznana w międzysmoczych relacjach, by pojmować pewne potencjalne konsekwencje.

    Zakołysała się lekko, skrobiąc nerwowo czarnym pazurem w ziemi, nim nie podniosła prawego skrzydła, powoli wskazując w stronę mantykory. Nie do końca dokładnie, ale kierunek się zgadzał.

    – To. – Powiedziała, szurając ogonem po ziemi, szarpiąc nierównymi krawędziami błon o trawę. – Nikt ze Słonecznych takiego nie ma. Chyba że maskowaliby zapach tego zwierzęcia jakimś innym. Ale tak się chyba nie robi.
    A przynajmniej wedle jej wiedzy. Lesze, żywiołaki, harpie... Widziała już trochę zwierząt, ale mantykory jeszcze nie. A że wiedziała, że wkrótce i ona zyska okazję na nawiązanie jakiejś więzi, to chciała wybadać inne gatunki. Może właśnie ten dziwny kotoskorpion będzie dla niej dobry?

    [mention]Gwieździste Niebo[/mention]

Łączka Przy Skale

: 05 sty 2023, 20:55
autor: Sięgający do Nieba
– Jest duży, z sierścią barwy Twoich oczu, przypomina lwa z długim ogonem skorpiona i niewielkimi skrzydłami nietoperza – opisał jej swą mantykorę zgodnie z życzeniem obcej, kompletnie nie przejmując się faktem, że jeśli ta naprawdę jest ślepia, to prawdopodobnie żadne z jego słów nie miało dla niej sensu. Od barwy zaczynając na skorpionie kończąc.
– W gruncie rzeczy dlaczego nie posłużysz się sondą z maddary? Słyszałem, że są skuteczne w zastępowaniu poszczególnych zmysłów – zauważył, przekrzywiając swój rogaty łeb w bok i przypatrując się Słonecznej.
Najbardziej irytujący był jej brak źrenic. Nie był w stanie stwierdzić czy smoczyca go oszukuje i podąża za czymś spojrzeniem, czy wręcz przeciwnie.
Villedor nie rozumiał smoczych słów, ale był na tyle inteligentny, by zorientować się, że to na nim skupia się cała uwaga. Wyprostował się i zamruczał z głębi gardła, natomiast Garlemald parsknął po raz kolejny i obrażony zarzucił łbem. Hermes rzucił mu krótkie spojrzenie i zwierzę się uspokoiło, ale wciąż nie wyglądało na zadowolone.


Wampirza Łuska

Łączka Przy Skale

: 25 maja 2023, 19:09
autor: Vedilumi
  • [Od stycznia tu się nic nie dzieje, przejmuje temat xD]

    Stwór kroczył tutaj z Asu przy swoim boku, rozglądając się na boki. Raz rozejrzał się w prawo, drugi raz w lewo.. Ostatnio Młoda uciekała coraz to bardziej mimo tego iż rosła.. Powolutku zaczął to dostrzegać gdy wcześniej sięgała mu do zgięcia łapy, teraz była do połowy przedramienia. Mnie natomiast zaczęło zastanawiać czy wdały się w niej te olbrzymie geny, które przypadły też Bestii czy po prostu pisklęta tak po prostu rosły.. Bardzo ciekawe a zarazem przerażające.
    Wizja ojcostwa powoli do mnie docierała, choć bardziej było to pisklę Olbrzyma niż moje. Biedaczyna nie doświadczyła dorastania w normalnym środowisku więc nawet.. Nie mówiła.
    To było okropne, straszne, paskudne.
    Samiec zatrzymał się, usiadł na zadzie i spojrzał na Asu, przekrzywiając łeb.
    – Asu choghiig gheeeerh bez Ved-i-lu-mi. Asu wygheghr? Nughrrr sighrr w ghhrrobhth?– Asu chodzi gdzieś bez Vedilumi. Asu wycieczki? Nudzi się w grocie? – dobrze że przynajmniej swoje imię potrafił dobrze wypowiedzieć, choć ciężko było nazwać jego charczenie dalej jakąś mową. Co ciekawe Asu nauczyła się tego samego, zdawała się rozumieć... Uh. Jego ton jednak nie był karcący a po prostu ciekawy. Doskonale wiedział że Córka miała dobrą świadomość tego że zawsze ją znajdzie po zapachu i też zawsze usłyszy jej wycie, które wyda z siebie gdyby coś się działo. Choć już raz napędziła mu stracha.

    Asu

Łączka Przy Skale

: 26 maja 2023, 12:14
autor: Asu
Z pewnością, gdyby stanęła przy smoku w tym samym wieku, widać było by, że jest większa. Póki co niewiele, ale jednak. W przeciwieństwie do Ojca, tutaj wzrost nie szedł w parze z masą, zaś drobną budowę delikatnie kryło futro, chociaż smukłe łapki mogły zdradzić co kryje się i pod nim.
Zadowolona dreptała obok niego, wodząc spojrzeniem za każdym dźwiękiem, jaki tylko przykuł jej uwagę. Nie musiało być to nic szczególnego, wystarczył ledwie ptasi trek, by łepek uciekł na bok. Temu wszystkiemu towarzyszył niezwykle dobry humor, a co za tym idzie uśmiech na pyszczku.

Posadziła zadek na trawie, jedynie ogonem powoli poruszając na boki.
– Assu, zhhhrać ghrrot.Asu, znać grotę. zdecydowanie, znała ją jak własne łapki, każdy kamień, kępkę futra którą nieraz przyszło jej się bawić. Okolica samej groty również powoli nie miała przed nią tajemnic, zaś w niektórych miejscach widać było ślady niewielkich dołeczków.
– Bhhrrrawic. Bawić. poderwała się na cztery łapy, przednie ugięła, przez co jej klatka piersiowa niemal dotykała ziemi. Jasne ślepia zawiesiła na nim, czekając.

Na co?
Minęło kilka oddechów, gdy nagle odbiła się od ziemi, by przednimi łapkami oprzeć się o Ojca i uszczypnąć go w podstawę szyi ząbkami.

Vedilumi

Łączka Przy Skale

: 28 maja 2023, 17:34
autor: Vedilumi
  • Samiec lekko zmrużył ślepia na jej odpowiedź, próbując jakoś zrozumieć co miała na myśli to iż zna grotę. A co, znajome to złe? Już trzeba było szukać wrażeń poza bezpiecznym miejscem? A może to właśnie były moje myśli, popędzane przenikającym się z moją nieobecną duszą instynktem ojcowskim Bestii?
    Bo on chyba za bardzo nie rozumiał co to.
    Gdy podskoczyła jednak, on też podskoczył na jakiś swój dziwny sposób i zaczął się rozglądać, jak gdyby nie rozumiejąc jej słów w pierwszym momencie. Asu była szybsza jednak poderwanie się do piersi Stwora nie było takie łatwe, jakby się jej zdawało, o nie! Futro miał gęste a i nie zdawał się być aż tak strasznie wolny to też gdy oparła się łapkami on po prostu cofnął się o krok, równie szybko by mała "ześlizgnęła mu się" z klaty, lądując jednak bezpiecznie na dwóch łapkach, skoro te dwie, zadnie były wciąż na ziemi.
    – Asu bhhhhrraawic, Vedi-lu-mi pogharrrac Asu sghooki– Asu bawić, Vedilumi Pokazać Asu skoki – wybulgotał Stwór a potem rozstawił szeroko dwie łapy, uginając je nieznacznie w stawach tak by brzuchem jednak nie szurać po ziemi ale by zniżyć pozycje. Łeb przylgnął do szyi a ogon lekko podniósł na ziemię by mu się nie plątał. Skrzydła przycisnął do ciała a potem mocno wyrzucił parę zadnich łap do tyłu, wcześniej odbijając się z przednich na które przelał ciężar ciała. Zamierzał odskoczyć do tyłu i sprężyście wylądować kawałek od córki.. Demonstrując jej dość zgrabny odskok w tył.
    Bestia miała jakiś niecny plan z tym.

    Asu

Łączka Przy Skale

: 01 cze 2023, 16:17
autor: Asu
Czy złe? Zdecydowanie nie, a jednak dla młódki stawało się to coraz mniej atrakcyjne. Bywały momenty, gdzie lubiła panujący tam spokój, ale też takie, w których ciągnęło ją do świata. Wtedy też umykała spod nosa opiekuna, na własną łapę poznając dalszą okolice.

Już miała wyciągnąć łepek w górę, by lekko złapać wcześniej upatrzony cel, gdy całe jej podparcie uciekło w tył, przez co ona wychyliła się do przodu, na nowo stając na ziemię czterema łapkami. Nie udało się, nawet nie była to kwestia "mało brakowało", bo gdy zamykała pyszczek, od ojca dzielił ją solidny krok. Jego. Czyli na jej ze dwa.
Pokręciła niezadowolona nosem, to też jej nie wychodziło, zupełnie jak z tą myszą!
– Shhoki? – a co tu było do nauki? Umiała wskoczyć na kamień, a nawet z niego zeskoczyć. No, o ile nie był zbyt duży, już raz zdarzyło jej się na takim utknąć na dłuższą chwilę.

Szybko jednak coś przykuło jej uwagę i to na tyle, by rzeczywiście się na tym skupić, a nie jedynie poświęcić temu chwilę. Obserwowała jak Ojciec poprawia łapy i resztę ciała. Sama nawet zaczęła to robić, nawet jeśli nie rozumiała dlaczego. Rozstawiła łapki, ugięła w stawach, z początku zbyt mocno, podniosła się nieco. Ogon poruszył się nad ziemią, nawet obejrzała się za siebie, czy aby na pewno. Skrzydła pozostawały przy bokach. Z szyją i łbem zrobiła identyczny ruch, co stojący przed nią opiekun.
Skoczył, ona chwilę zaczekała, by sama spróbować. Efekt pierwszego podejścia, nie był zbyt widowiskowy, zmieniła pozycję może o dwa szpony w tył, a i niemal usiadła na tyłku. Jeszcze raz, tym razem nieco lepiej, chociaż lądowanie na sztywniejszych łapach trochę zabolało. Dopiero przy trzeciej próbie, wpadła na to, by wybić się bardziej płynnie, próbując przy tym popchnąć znajdującą się pod nią ziemię do przodu. Tym razem pierwsze na podłożu znalazły się tylne łapy, uginając pod ciężarem ciała, zaś za nimi przednie. Uważała też na ogon, by nie wpadł jej pod nogi, co zakończyło by się upadkiem.

Vedilumi

Łączka Przy Skale

: 01 cze 2023, 20:42
autor: Vedilumi
  • Obserwował ją uważnie i na dobrą sprawę, gdyby był jakimś bardziej cywilizowanym bytem to pewnie wytłumaczyłby jej co robi źle. Ale on po prostu patrzył, czekając aż Młode po prostu załapie i odskoczy dobrze. I za trzecim razem załapało! Zamruczał z aprobatą, nawet podszedł i liznął ją w policzek. Ale to nie był koniec ich dziwacznej zabawy..
    – Asu shhhoki pssgghród. Shhybkoo.– Asku skoki w przód. Szybko. – wytłumaczył jej znów krótko i bardzo prosto a potem znów przyjął te samą pozycję z ugiętymi lekko łapami, rozstawionymi w odpowiedniej odległości od siebie. Ugiętymi tak by nie dotykać gruntu brzuchem, jednak tak by zniżyć ciało. Zastygł tak na pare minut, dając jej do zrozumienia mruknięciem że ma się przypatrzeć. Potem dopiero pysk przytulił do szyi by ją zasłonić, ogon uniósł lekko by nie plątał mu się pod łapami a skrzydła docisnął do boków. Przelał ciężar ciała tym razem na zadnie łapy a przednie po prostu oderwał od ziemi, wyciągając je przed siebie na sztywno. Przeleciał nad Asu, choć nie wybił się do lotu i gdy tylko poczuł na poduszkach przednich łap jak dotyka ziemi, ugiął je nieznacznie by lądowanie nie było tak sztywne. Potem dołączył zadnie łapy, które też ugiął by lekko wylądować.
    Odwrócił się zaraz do Asu. A potem przywarł do ziemi całym ciałem. To chyba jeszcze nie był koniec pokazu?
    – Asu wgghiieeghiiec skoghhi i tugghhlangghie gdy smooghi, lughhhie, drggghieghniki atgghhahowac Asu, Asu wiehgggec jahhrggg obhhrroooghha– Asu wiedzieć skoki i turlanie gdy smoki, ludzie, drapieżniki atakować Asu, Asu wiedzieć jak się obrona– wycharczał całość, wiedząc że Córka jest w stanie (co dalej było dla mnie cudem) doskonale go zrozumieć, w odróżnieniu do cywilizowanych smoków. Ale no właśnie, przylgnął on do ziemi i co dalej? Pierwsze co to przysunął przednie i zadnie łapy do siebie, docisnął łeb do szyi ponownie a ogon ustawił sztywno, też pozostawiając go na ziemi, skrzydła natomiast ponownie docisnął do ciała.. I po prostu bardzo mocno machnął lewą stroną ciała, jednak pilnował by zamach był tak mocny aby był on w stanie się przeturlać. Dokładnie zrobił trzy obroty, dzięki którym oddalił się trochę od Asu. Ale wylądował w pierwotnej pozycji, wciąż mając brzuch na ziemi. Zaraz jednak poderwał się na cztery łapy, wracając do pozycji stojącej.. Tylko trochę otrzepał z liści i gałązek które powłaziły mu w futro.
    No I co teraz Asu?

    Asu

Łączka Przy Skale

: 16 sie 2023, 20:11
autor: Ukojenie Sennah
Biesia była... zamyślona. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić od kilku dni. Ciągle jej umysł wynajdywał coraz to nowsze tematy do potężnych rozmyślań. Samica była już tym zmęczona.

Dochodząc na łączkę przy skale, opadła na brzuch, zwinęła skrzydła przy sobie i wydmuchnęła powietrze z nozdrzy.
– Czy te skaczące obrazki i słowa, mogą mi dać spokój chociaż raz w życiu... – mruknęła i obróciła się na plecy, wzdychając i wyciągając łapy. Potem ponownie wróciła do pozycji na brzuchu.

Nic nowego nie odkryła. Ot... czuła się zraniona i bardzo niepewna pobudek, które kierowały jej matką. W głowie, jakiś podstępny głos, ciągle powtarzał, że jakby jakiś duszek obiecał jej bycie prorokiem za życie córki, to by się nawet nie zastanowiła dwa razy. Jedyne co ją ciekawiło, to czy była to żądza władzy, czy głupota... miała choć nadzieję, że to tylko durne myśli, bo nie wierzyła, że Sekcja Zwłok mogłaby się nabrać na taki zabieg dwa razy. Samica wypuściła chłodną mgiełkę ze swojego pyska, próbując stworzyć z tego jakieś wzorki. Póki co wychodziły jej kółka, ale od czegoś trzeba zacząć...

Kairaki

Łączka Przy Skale

: 16 sie 2023, 23:19
autor: Płatki na Wietrze
Co prawda Kairaki nie wyglądał najlepiej, ale jakoś mu to nie przeszkadzało w zapuszczaniu się coraz dalej od groty, w której ostatnio tylko egzystował. Uh, jak żałuje, że nie znalazł lepszego miejsca do spania…
Ale dość negatywnych myśli, trzeba skupić się na spacerze i pozytywnych rzeczach, jakie przynosi – i dobrze, patrząc na to, co ostatnio go spotykało to ważne, żeby wypatrywał dobrych rzeczy. Na przykład, poznaje już miejsca, które nie mają z wodą nic wspólnego! Aż nieco go to zadziwia! Przez tę myśl aż zirytował się, że rodz… Kay i Kokoro zabierały go ciągle do podmokłych miejsc. Okropność, brrr. I jeszcze te groźby... Potrząsnął głową.
Na szczęście szybko przestał o nich myśleć, gdyż spostrzegł znajomego smoka! Co prawda, ledwo ją pamiętał, ale ważne że w ogóle ją kojarzy! Jako iż jest starszy i widział się parę razy w wodzie(niestety, w wodzie), to mniej więcej wiedział jak wygląda. Dlatego nieco go uderzyło jego podobieństwo do tej smoczycy. Jakby, obaj mało podobne skrzydła, futro w podobnym kolorze, a on sam nie pamięta, by widział dużo takich smoków. Ugh, znowu pojawiły się negatywne myśli. Kolejna wyrzucona siostra? Dlaczego o niej nie wspominano? Ale przecież w niczym nie przypominała Kokoro, Nyan czy Kay. On i Yeviyi też w sumie nie… Może więc spróbuje do niej zagadać?
Podszedł w kierunku… Już zapomniał jej imienia, jeśli w ogóle je znał.

– Yhm… Cześć – zaczął, nieśmiało. Ugh, w swoim krótkim życiu chyba tylko raz zaczął jakąkolwiek znajomość z kimś nieznajomym i nie było to wtedy takie trudne i dziwne! Co powinien powiedzieć dalej? – Uhm… Znasz Kay lub Nyan? Albooo... Kokoro? – Trochę w panice zaczął wymienią swoje starsze siostry oraz Kokoro, tę już nieco ciszej, prawie wyszeptał. Źle mu się kojarzyło nawet jej imię. Myśl o możliwym pokrewieństwie tak mu utkwiła w głowie, że aż postanowił rozwiać te wątpliwości od razu. Spuścił wzrok po tym pytaniu, trochę ze wstydu. I tak nie wiedział jak inaczej mógłby zacząć rozmowę.

Martwa Łuska

Łączka Przy Skale

: 16 sie 2023, 23:40
autor: Ukojenie Sennah
Nauki ojca przyniosły rezultaty, to na pewno. Wiatr jej sprzyjał, dlatego gdy ktoś zbliżał się do pozycji Biesi, ta wyczuła go dość szybko i była przygotowana na gościa. Zapach też rozpoznawała, choć długo już nie widziała tego smoka, niemal zapomniała o jego istnieniu, choć na spotkaniu młodych, była bardzo zainteresowana tym smokiem.

Toteż gdy Kairaki się zdziwił, myśli Biesi wokół Sekcji Zwłok zniknęły, przynajmniej na chwilę, wróciło zastanowienie... znała już sporo smoków Ziemi, nawet kilka ze Słońca i nie spotkała jeszcze żadnego takiego gada, jakim był Vedilumi... tak futrzasty, dokładnie w tych kolorach, które dominowaly i na Biesi i na Kairakim. Uśmiechnęła się do młodszego samca, gdy zobaczyła jak się zbliża, choć mogła od razu poznać iż nie jest z nim najlepiej. Dało się wyczuć od niego pewne napięcie. Miała oczywiście naturę osoby troskliwej i chciała od razu zapytać o co chodzi, ale nim się odezwała, ten zaczął coś niepewnie mówić... Martwej nie zajęło dużo czasu, by się domyślić o kogo pyta. Pamiętała przecież jak Nyan, na spotkaniu młodych, wspomniała, że jest ich siostrą. Samiczka zastanowiła się chwilę, nie kojarzyła żadnej innej osoby, o której wspominał.
– Nyan kojarzę, poznałam ją na Spotkaniu Młodych, tam gdzie Ciebie i Twoją futrzastą siostrzyczkę – odpowiedziała spokojnie – ale żadne z pozostałych imion nic mi nie mówi. Chociaż bardzo mi przypominasz mojego ojca, wiesz? Masz bardzo podobne futro do niego, tak samo jak ja. Może kojarzysz samotnika o imieniu Vedilumi? Mama Ci o nim mówiła? Albo go spotkałeś? Ostatnio często przebywa na terenach Ziemi. Wygląda podobnie do mnie, ma też rogi i cały jest pokryty szarym futrem, ma też pierzaste skrzydła, tak jak ja – wyjaśniła, machając swoimi skrzydłami delikatnie, licząc, że młodszy zajarzy kogoś i razem dojdą do porozumienia... skąd to ich podobieństwo, bo Biesia mogła zauważyć jego intencje w tym pytaniu. Może Kairakiego też zastanawiało, czemu są tak podobni?

Kairaki

Łączka Przy Skale

: 17 sie 2023, 0:47
autor: Płatki na Wietrze
Odpowiedź nieco zaskoczyła samczyka swoją złożonością. Nie spodziewał się otrzymać czegoś tak wyczerpującego temat.
Był niemal pewien, że nie zna smoka, o którym mowa. I tak z tego stada znał tylko swoje siostry i Kokoro. Nie widział też nigdzie wcześniej innego futrzsatego smoka. Trochę zabawne, że jego siostra jest jedynym futrzastym smokiem, którego pamięta i który nie jest do niego podobny. Gdyby nie ona, to zacząłby wysnuwać teorie, że wszystkie futerkowe smoki są do siebie podobne.

– Kay to moja druga siostra, a ma-Kokoro nic mi nie opowiadała o tym smoku. – Speszył się nieco swoim prawie przejęzyczeniem się przy Kokoro. – A, yyy… Dlaczego miałbym go kojarzyć? Albo Kokoro miałaby o nim coś mówić? Czy to ma coś wspólnego z tym, że jest ojcem? Czy to coś podobnego do – zawahał się – mamy? – Powiedział już teraz nieco tylko ciszej. Tak, nie wiedział do końca, po co jego rozmówczyni zaczęła mówić o Vedilumim, albo go przytaczać. – Yyyy… jesteś jedynym futrowym smokiem, jakiego w ogóle pamiętam. Oprócz mojej siostry, tylko ona bardziej kojarzy mi się z Kokoro. – O, rozmowa zaczyna już wyglądać nieco lepiej. I zapowiada się na to, że będzie jeszcze mogła trochę potrwać, więc samczyk po prostu usiadł tam, gdzie stał, oplatając ogon wokół łap.

Martwa Łuska

Łączka Przy Skale

: 17 sie 2023, 17:34
autor: Ukojenie Sennah
Samiczka pozwoliła się zbliżyć nieco do samca i zaciągnąć się zapachem jego, choć jak najmniej inwazyjnie. Tata ją nauczył, że jeśli chce się kogoś poznać, to można to zrobić przez zapach rodziców. No i nie wyczuła nic znajomego, a na pewno nic, co by połączyło go w jakiś sposób z Vedilumim.

Wysłuchiwała uważnie, słów młodszego samca i zastanowiła się chwilę. Nic z tego nie kojarzył, więc możliwe, że była w zupełnym błędzie, albo po prostu ich matka zrobiła sobie dzieci i zapomniała o ich ojcu. Samica westchnęła, bo czuła, że bez konfrontacji z którymś z rodziców, nie dojdą do jednoznacznych wniosków.
Zaśmiała się natomiast na pytanie o ojcu. Dla niej było to oczywiste, ale nie musiało dla smoka, który nie znał swojego.
– W zasadzie to trochę tak... znaczy... Hmmm... to że Ty wyszedłeś z jajka, albo może inaczej. To że w ogóle Twoja mama złożyła jajo, w którym byłeś, to zasługa Twojego taty, który musiał spotkać się z Twoją mamą i... hmmm... – zawahała się na chwilę, zastanawiając się, jak to wytłumaczyć, ale całe życie Biesia, wszystko miała tłumaczone prosto z mostu, tak więc i ona przyjęła taką strategię – Smoki mają narządy rozrodcze, które służą właśnie do rozmnażania. Dlatego dzielimy się na samców i samice, to jest pierwsza rzecz, która po urodzeniu pisklaka, sugeruje jego płeć. No więc, smoki składają jaja, ale tylko takie, które zapłodnił samiec, mają szanse, aby wykluło się z nich dziecko. Samiec daje połowę genów, samica drugą połowę i one się mieszają i tworzą zupełnie nowego smoka – wyjaśniła biologiczną stronę tego wszystkiego. To teraz czas na wyjaśnienia kto to ojciec – Ojciec to właśnie samiec, z którym dzielisz geny, na przykład futro. Zapytałam czy znasz tego samca, bo jesteś bardzo do niego podobny, no i do mnie, a jest on samotnikiem, więc zakładam, że nie miał dzieci tylko z moją mamą, poza tym, nie widziałam nigdy innego szarego, futrzastego smoka, stąd moje przypuszczenia. Ojciec to jest w rodzinie ktoś, kto pomaga odchować pisklę i uczy je tego, w czym on jest dobry i co pisklęciu się przyda w dorosłym życiu. Wiadomo, że nie możemy być mistrzem we wszystkim, także posiadanie dwóch rodziców, daje Ci większą szansę na to, że będą mogli Cię nauczyć wszystkich podstaw, nawet jeśli Twoja mama nie umie się skradać. Poza tym... dużo też zależy od samych smoków, każdy jest inny i każdy w takiej rodzinie pełni inną rolę, jak w stadzie, dużo zależy od tego, jak rodzice Cię nauczą – zakończyła swój monolog i dała chwilę Kairakiemu na przyswojenie tych informacji.

Kairaki

Łączka Przy Skale

: 18 sie 2023, 0:24
autor: Płatki na Wietrze
Nieco się wzdrygnął na ruch rozmówczyni. Po prostu kompletnie nie spodziewał się po niej czegoś takiego. W miejscu usiedział, tylko delikatnie osunął swój pysk, kiedy ta go powąchała.
A jeszcze bardziej, nie spodziewał się tego monologu, który za chwilę usłyszy. Gadatliwość tej smoczycy zaskakiwała go coraz bardziej! Ale to dobrze, przynajmniej ucieknie myślami od tego wszystkiego...
Krzywił się wyraźnie, kiedy słyszał słowo "mama", jeszcze bardziej kiedy łączone było z "Twoja". Po prostu niezagojona rana. Kto wie, czy w ogóle się kiedyś zagoi…
Na obecną chwilę to wszystko brzmiało dla malucha trochę… Dziwnie? Chodzi o to z tym rozmnażaniem się. W sensie, nie do końca wiedział co o tym myśleć i czy w ogóle jest o czym myśleć? Na pewno zrozumiał teraz, czemu dla samicy tak ważne było to, czy Kokoro spotkała kiedykolwiek tego Vedilumiego. Z tego, co kojarzył, to nigdy nie słyszał od niej o jakimkolwiek samcu?
Zrobiło mu się trochę… Dziwnie? Przykro? Z jednej strony dowiedział się właśnie, że jego ojciec go porzucił… Albo sama Kokoro coś mu zrobiła, tak jak jemu, uh… Z drugiej strony… Kay tak trochę tego ojca zastąpiła, jeśli chodzi o odchowanie jego i Yeviyi? Uh, dlaczego znowu zaczął tyle myśleć o tym, najpierw Kokoro odrzucająca mu ojca, teraz jeszcze Kay, odchowanie i grota. Może znowu zada pytanie i gadanie rozmówczyni skutecznie odciągnie go od tych myśli?

– Ummm… Czy myślisz, że Twój ojciec byłby w stanie… Porzucić swoje dzieci? – Jakoś ciężko odrzucić mu myśl, że może być jakkolwiek spokrewniony z futrzastą samicą. Możliwe, że jakiś wpływ ma na to fakt, że dopiero co poznał nowe słówko i nową rolę w… rodzinie… I próbuje dociec, co stało się z jego własnym. W końcu, gdyby Vedilumi nie porzuciłby swoich dzieci, to raczej ciężko, żeby był jego ojcem, prawda? Miałby wtedy jeszcze większą pewność. – U mnie chyba rolę ojca przejęła Kay… Chyba, jeśli tak się może w ogóle stać – dodał jeszcze cicho, nie wiedząc czemu. Strasznie dużo emocji nim targa podczas tej rozmowy.

Martwa Łuska

Łączka Przy Skale

: 18 sie 2023, 1:25
autor: Ukojenie Sennah
Dało się zauważyć, że w głowie Kairakiego przepływało teraz dużo informacji. Pytanie młodszego wcale nie zaskoczyło Biesi. Nie wiedziała tylko jak na nie odpowiedzieć.
– Cóż... nie powiedziałabym, by mógł je porzucić. W zasadzie to jest dobrym ojcem. Problem pojawia się wtedy, gdy on o tych dzieciach nie wie. Sam nie będzie szukał. Nie jest zbytnio przyzwyczajony do innych smoków. Ciężko mu żyć w społeczeństwie, dlatego jest samotnikiem, choć mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. Sama wychowałam się z mamą, ale czasem spotykałam się z ojcem, no i Mirri mi przedstawiła go, gdy byłam jeszcze bardzo młoda, wtedy też poznałam swoją siostrę, która została z nim. Możliwe, że mama nie zauważyła jaja i znalazł je tata, który się nią bardzo dobrze opiekował – zakończyła na tym swój wywód, nie chciała za bardzo drążyć tego, co się stało potem z Asu, jednak na tyle na ile samiczka żyła, czuła, że Vedilumi był dobrym ojcem.

Nad drugą wypowiedzią futrzastego towarzysza, musiała się chwilę zastanowić.
– W zasadzie to nie jest tak, że drugi rodzic musi mieć określoną płeć. Ważnym jest to, jaki wzór Ci daje i czy jest wsparciem. Chociaż nie wiem, czy siostra może zastąpić rodzica i czy w ogóle powinna, ale to chyba zależy od Was samych – powiedziała, brzmiała nawet całkiem mądrze! No w zasadzie była już niemalże dorosłą smoczycą, a mama i napotkane dotąd smoki, dość sporo jej przekazywały wiedzy, która czasem szybko jej ulatywała, ale była również na tyle inteligentna, by wysnuwać swoje wnioski z sytuacji o których słyszała, bądź zobaczyła na własne ślepia. W taki właśnie sposób, ukształtowała się jej dzisiejsza osobowość, która raczej była dość wyrozumiała i lubiła słuchać historii oraz opinii innych rozumnych istot. Była głodna nie tylko wiedzy, ale także tego, jak inni patrzą na świat.

– Wracając do Vedilumiego to... hm... może jeśli go spotkam znów, mogę Cię zawołać i sam zobaczysz, kim jest? Chyba, że chcesz zapytać kogoś, kto doskonale powinien wiedzieć kto jest Twoim ojcem. Jestem pewna, że ucieszyłby się, gdyby Cię zobaczył – powiedziała, uśmiechając się delikatnie i pogłaskała go lekko po głowie swoją łapą, żeby trochę rozchmurzyć młodszego 'brata'. Cóż, chyba w jej łbie już wzięła niemalże za pewnik, że są spokrewnieni.

Kairaki

Łączka Przy Skale

: 18 sie 2023, 18:24
autor: Płatki na Wietrze
Najbardziej uderzyło go zasłyszane od jego rozmówczyni imię. Mirri, coś mu świtało w głowie. Czy mógł ją kiedyś spotkać?
Tym co potem przyciągnęło jego uwagę i na nieco dłużej zostało w głowie, był fakt, że Vedilumi raczej by dzieci nie porzucił. Może gdyby nie dopowiedzenie, że może nie wiedzieć o ich istnieniu, jakoś by tę informację przeżył. Niestety, tak to dalej nie jest pewien co o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony wyglądają podobnie, z drugiej strony… Sam w sumie nie wie, nie chce o tym myśleć, bo dojdzie do wniosku, że Kokoro… Nieważne, nie myśl o niej, nie myśl o tym.
Kay, może myśli o Kay nie będą takie złe! Czy ona faktycznie mogła w pewnym sensie zastąpić mu drugiego rodzica? W pewnym sensie tak, zabierała go na spacery, uczyła go pewnych rzeczy i dalej w pewnym sensie się nim zajmuje… Ignorując już fakt, czego go uczyła i gdzie go zabierała.
Zapytać kogoś, kto wie. Pierwszą myślą była oczywiście Kokoro, ale od razu wyrzucił ją z głowy i zaczął zastanawiać się nad kolejnym smokiem. Kay? Ugh, po tym co mówiła o Nyan, nie za bardzo chciałby z nią o tym rozmawiać… Pozostaje więc tylko Nyan, z którą od dawna nie miał kontaktu…

– Mirri… Jak ona się jeszcze nazywa? Nie pamiętam gdzie, skąd i jak, ale słyszałem i kojarzę to imię… – Zapytał najpierw o to, co interesowało go najbardziej, tym razem brzmiał już nieco normalniej i był nawet lekko zaciekawiony! – Uhmmm, a co do Twojej porpozycji, too yyy, nie wiem czy chcę go poznać, kiedy yh, nie wiem kim jest… Skąd pewność że by się ucieszył? A gdyby okazało się, że nie ma ze mną nic wspólnego? Byłbym dla niego tylko kimś obcym… – Dodał potem, odpowiadając już wprost na pytanie rozmówczyni. Miał duże obawy przed poznaniem kolejnego smoka, który może być z nim jakoś spokrewniony. Póki co kończyło się to… Różnie. Jeszcze bardziej, że może to być jego rodzic… Kokoro też mu się na początku wydawała wspaniała… – Chyba wolałbym najpierw z kimś porozmawiać, upewnić się i wtedy byśmy się jakoś umówili na spotkanie, czy coś...

Martwa Łuska

Łączka Przy Skale

: 23 sie 2023, 15:52
autor: Ukojenie Sennah
Samica też czuła się przytłoczona wszystkim, choć bardzo chciała dociec prawdy. Co prawda w tej chwili nie miała jak.
– Mirri, Sekcja Zwłok, była z nami na Spotkaniu Młodych, jako piastunka – wyjaśniła dokładniej, żeby zobrazować mu jak ta smoczyca wygląda. Może już ją nawet spotkał wcześniej? Któż to wiedział.

– Wiesz co... w sumie to nieważne czy mamy tego samego ojca. Możesz być i moim bratem! – powiedziała z uśmiechem na pysku, machając delikatnie ogonem.
– Co do Vedilumiego to jest to... specyficzny smok. Zachowuje się dość dziko. Słucha się instynktów, nie powiem, żeby to było coś złego i czuję, że kryje się za tym coś więcej, jednak na razie jest w takim stanie i... nie odrzuci raczej dziecka. Chociaż może faktycznie lepiej będzie porozmawiać z kimś na ten temat. Może jak go spotkam, to się zapytam czy zna... Kokoro, tak? To ona Cię wychowywała? – zapytała, unikając już określenia 'matka', gdyż zauważyła iż młodszy się z tym źle czuje. Widocznie musiało się stać coś, o czym na razie nie chce mówić, ale po samym jego zapachu, potrafiła wyczuć, że dzieje się z nim coś niedobrego. Tylko nie fizycznie, taką ranę można łatwo zaleczyć, bardziej chodziło o jego umysł. Samiczka uśmiechnęła się ponownie i pozwoliła sobie tyrpnąć go nosem w policzek, próbując pocieszyć Kairakiego.
– Nie wiem co się dzieje między wami, ale wiem, że wszystko jakoś się ułoży – powiedziała, mówiąc też między innymi o sobie i swojej relacji z Sekcją Zwłok.

Kairaki