Strona 29 z 35

: 29 lip 2021, 0:11
autor: Agnar

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Agnar zjawił się chwilę potem. Nadleciał od strony stada ziemi, akurat odprowadzał partnerkę do domu. Gdy wylądował od razu można było zobaczyć w nim zmianę. Jego twarde mięśnie lekko zmizerniały a zniszczone oko było przesłonięte kawałkiem materiału. Może nie był najczestrzy ale na pewno poprawiało to jego wygląd i chroniło ranę. Po jednak zdrowym oku było widać że samiec nie sypią za dobrze a woń ognia przestała już od niego bić całkowicie. Samiec podszedł nieco bliżej. Spojrzał mamie głęboko w oczy. A potem się ukłonił.
– chciałbym cię przeprosić Żagiew. Żałuje tego co powiedziałem na ceremonii. Pozwoliłem by strach i gniew mną zawładną. Ale wiedz że nie robiłem tego świadomie.
Po tych słowach samiec wyprostował sie. Nie czół potrzeby siadania jak przywódczyni. Wiedział że waga tego spotkania dla niego nie będzie na tyle mała by mógł poprostu usiąść i rozmawiać jak przy naparze. W tym momencie chciał patrzeć na Zorzę jak na zwykłego przywódce stada ale nie mógł. Cały czas miał przed oczami mamę jak bardzo by nie chciał jej tak nazywać jego serce mu nie dawało tego zrobić.
– Nie poprosiłem cię o spotkanie jednak tylko by przeprosić, chcę z tobą porozmawiać odnośnie mojej relacji z stadem ognia. Tylko chcę porozmawiać na spokojnie bez krzyków i spięć. Przedstawię ci jak mam nadzieję może wyglądać ta relacja a ty przedstawisz swoją propozycję. Chcę byśmy mogli chociaż ten jeden raz znaleźć wspólne gałąź porozumienia.
Powiedział spokojnie. W jego głosie nie było agresji, namolności czy złości. Była chęć poprawy i zrozumienia. Naprawdę chciał zakończyć tą ich wojnę. Nie spodziewał się że żeby doszło do takiej próby pojednania trzeba było jego wygnania. Teraz przynajmniej mógł spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.

: 29 lip 2021, 11:50
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Agnar bywał bardzo dumny i ukorzenie się, było dla niego tak samo trudne, jak i dla jego matki. Zabawne było, że byli do siebie tak podobni, ale jednocześnie tak odmienni.
Dziękuję, że zdobyłeś się na to. To bardzo ważne i cenne. – Denerwowała się tą rozmową, ale starała się nie dać po sobie poznać, że tak się dzieje. Samica poruszyła łagodnie nozdrzami, słuchając jego słów. Skinęła łagodnie łbem na znak, że słucha i czekała na jego propozycję. Nie zamierzała mu przerywać, skoro zebrał się w sobie, aby opowiedzieć o swoich planach.

: 29 lip 2021, 21:06
autor: Agnar
Cieszył się że mama przyjęła jego przeprosiny jednak to była najłatwiejsza część teraz musiał przedstawić jej swój plan.
– Więc doszedłem do wniosku że smoki Ognia nie chcą mojego powrotu. Przynajmniej nie wszystkie. Wiem że chcieli mojej śmierci i tylko ty sprawiłaś że zostałem tylko wygnany. Marchew Pustyni powiedział mi o tym jak dotarliśmy na granicę. Nie jestem z tego powodu zły i rozumiem że w waszych oczach jestem kłamcą i tylko wyniszczam stado od środka. Sam już nawet nie wiem czy cokolwiek co mówię jest prawdą. Ale jednak boję się tu zostać. Boję się że ktoś mnie może zabić we śnie i chociaż udało mi się skontaktować z przywódcą Ziemi to nadal nie wiem czy pozwoli mi używać kawałka ich terenów na łowy. Chcę tylko byś mnie przyjęła z powrotem do stada. Zostanę jednak na terenach wspólnych gdyż u was nie ma dla mnie już miejsca. Co nie oznacza że nie będę do dyspozycji jeśli będziecie mnie potrzebować będę też walczył za was, nie musicie jednak leczyć moich ran ani mnie karmić. Postaram się o to zadbać sam.
Powiedział wszystko na jednym oddechu. Potem przetarł pysk i odetchnął. Po chwili jednak się pochylił i nieco cichszym głosem dodał jakby bardziej do siebie
– Chcę byś była znów moją mamą.

: 30 lip 2021, 19:17
autor: Zgubna Słodycz
Samica słuchała syna, spokojnie go obserwując. Nie komentowała, ani nie unosiła się gniewem. Gdyby miała ocenić, powody Agnara zdawały się być za bardzo związane z jego bezpieczeństwem, a za mało skupione na stadzie. Oczywiste jest, że każde z nich bałoby się śmierci w takiej sytuacji. Oczywiste jest, że próbowaliby znaleźć dla siebie kryjówkę w jednym ze stad, aby miały nad nimi pieczę swojej ochrony. Samica jednak, starając się wyciągnąć odrobinę wniosków z poprzednich spotkań, nie porwała się zaraz ze sprzeciwem, a odezwała się znowu spokojnie.
Powoli i od początku. Dlaczego chcesz wrócić do Ognia? – Pominęła ostatnie zdanie, bo chociaż było one słodkie, nie miało tutaj żadnego znaczenia, oprócz emocji.

: 30 lip 2021, 20:13
autor: Agnar
Nie wiedział czy Mamie nie podobały się jego słowa czy po prostu go nie zrozumiała. Jednak wiedział że powinien lepiej przedstawić to co chce. Zauważył też że w swojej poprzedniej wypowiedzi nie zawarł dostatecznie dobrze tego co może dać od siebie. Dlatego wziął głęboki dech i wydech by poukładać myśli. Po chwili jednak po raz kolejny się odezwał.
– Boję się śmierci. Naprawdę nie chcę tu umrzeć. Chcę też znów służyć stadu i czuć się potrzebnym. Chcę służyć ogniu najlepiej jak umiem ale tez nie będę już prosił o jedzenie. Chcę by inni mogli na mnie liczyć. Chcę byście w zamian po prostu byli za mną jeśli coś się będzie dziać. Nie chcę umrzeć nim zobaczę soje potomstwo.
Po raz kolejny się skłonił i zmienił swoje podejście.
– Wiem że Ogień chce mojej śmierci dlatego będę wam służył i wykonywał wszystkie rozkazy w zamian oczekuję tylko ochrony.
Był zdesperowany. Wiedział że jest teraz nikim i pozostanie nikim jeśli nie zacznie czegoś robić. Wiedział też że nie mógł żądać nic więcej prócz ochrony. Nie zamierzał się nawet po tej rozmowie nawet pokazywać ognistym. Zrobił z siebie podwładnego bardziej niż członka stada. Nie miał wyboru. Może kiedyś będzie kim innym.

: 30 lip 2021, 22:56
autor: Zgubna Słodycz
Agnar mógł czuć się dziwnie, bo matka pierwszy chyba raz nie zaczynała kwiczeć jak dziki prosiak na równinach. Słuchała go, nie kwestionując żadnej z jego kwestii. Rozumiała, skąd mogła wynikać jego postawa, ale samica miała jednak...inną wizję? Może mu się spodoba. Na razie jednak wolała pytać.
W porządku. Część Ognistych rzeczywiście pozwoliła, aby gniew nimi zawładnął. Wyrazili swoje zdanie, a ja wzięłam je pod uwagę. Jak jednak widzisz relację z nimi? Część z nas przyjmie Cię radośnie, część może obojętnie, a część...skrytykuje moją decyzję. Co sądzisz o tym? Jak chcesz się z nimi pogodzić? Czy chcesz to zrobić? – Zapytała, przechylając lekko łeb. Mimo że zachowywała spokój, to jednak serce łomotało jej w piersi. Szło jej chyba dobrze, prawda?

: 31 lip 2021, 11:53
autor: Agnar
Samiec nie spodziewał się tego pytania. Myślał że odpowiedź nasuwała się sama skoro nie zamierzał powracać na tereny stada. Jednak wyglądało na to że przywódczyni chce to usłyszeć z jego ust.
– Nie sądzę by był sens próby pogodzenia. Jestem dla tych smoków kłamcą więc nie będą już wierzyć w żadne moje słowo. A nie chcę też robić tobie problemu. Dlatego nie będę się też wam pokazywać na oczy. Dopóki nie będą mnie widzieć nie będą mieli z tobą problemu. A jeśli chodzi o to czy chcę się z nimi pogodzić... To sam nie wiem. Przynajmniej jeden smok zmienia swoją wypowiedź by skłamać a sam mnie o to oskarża. Naprawdę nie chcę się korzyć przed takimi smokami. Mam swoją godność i nie będę się przed nikim płaszczyć by tylko mnie znów lubił.
Te słowa były dla niego bardzo ciężkie. Szczególnie że Agnar po ich wypowiedzeniu zrozumiał że mógł trochę przesadzić. Bał się że ta wypowiedź jest na tyle kontrowersyjna dla matki że znów się pokłócą i znów będzie musiał odejść.

: 31 lip 2021, 18:45
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca słuchała jego słów z uwagą. Nie zgadzała się z jego podejściem, bo było...jednostronne. Chciał mieć zalety bycia w stadzie, ale nie do końca się z nim chciał utożsamić.
Jak zatem wyobrażasz sobie współpracę z naszymi smokami, skoro sądzisz, że im nie będziesz pokazywać się na oczy? Musiałabym im nie powiedzieć o mojej decyzji, aby mnie nie skrytykowano, a raczej ciężko służyć, jeśli nikt nawet nie będzie wiedział o tym, że możesz nam pomóc. – Zarzuciła kolejny haczyk ciekawa jak Agnar rozwikła ten problem.

: 31 lip 2021, 19:30
autor: Agnar
Agnar musiał przyznać Zorzy rację. Trudno było tak funkcjonować bez wiedzy stada.
– w sumie to możesz powiedzieć że jestem na rozkaz ale musisz powiedzieć że nie będę wchodził na wasze tereny nieproszony. Wtedy będą zadowoleni z podwładnego i nie będą musieli na mnie patrzeć. Ja poprostu wolę być już nikim niż być codziennie nazywany kłamcą. Nie chcę by wszystko co mówię było uważane za kłamstwo. Przyznaje się że popełniłem wiele błędów ale nigdy nie skłamałem. Czy możesz mi powiedzieć gdzie popełniłem błąd bym mógł go wytłumaczyć?
Agnar popatrzył na mamę pytająco.
I czemu Zorza powiedziała że odmawiam rangi jak ja się tylko spytałem czy jestem jej godzien? Byłem dumny że w końcu ją dostałem. A skoro nie miałem jej dostać to czemu zrobiliście ze mnie pośmiewisko? Czemu skoro tak bardzo skrzywdziłam stado moim rzekomym nieróbstwem nadal daliście mi fałszywą nadzieję?
Zapytał się z szklącym się okiem. Nie chciał płakać ale wypowiadanie swoich win sprawiało że straszne wspomnienia z ceremonii wracały.

: 31 lip 2021, 19:43
autor: Zgubna Słodycz
Pokręcone myślenie Agnara było ewenementem. Może sam dojrzy, jak dziwny układ jej proponował. Może nie. Samica wzięła głęboki oddech i kontynuowała.
Kto miałby być zadowolony z podwładnego? Kto miałby być zadowolony ze smoka, który nie chce się z nimi integrować, a woli krążyć po terenach wspólnych? – Dopytała spokojnie, a potem Agnar pękł i samiec zaczął wypytywać o ceremonię. Samica chrząknęła tylko i zaczęła odpowiadać.
Jak mówiłam, obiecałam Ci tę rangę i chciałam obietnicy dotrzymać. Kazałeś mi się zastanowić nad tym. Agnarze, jeśli wręczam Ci zasługę, to uznałyśmy, że na to zasłużyłeś i nie Twoim zadaniem jest kwestionowanie tego. Zresztą, o tym, że dostałeś tytuł Strażnika Ognia, zadecydowała Mora. Mora uznała, że jesteś tego godzien. Ja chciałam Ci wręczyć rangę dorosłą. Dlatego ta ceremonia została tak poprowadzona. – Samica westchnęła, bo i była nieco zmęczona, że musi się powtarzać w tej kwestii. – Chciałam Ci dać znak dobrej woli, że chcę zapomnieć o naszych konfliktach. Dorosła ranga pozwoliłaby Ci ostatecznie rozwinąć skrzydła i stanąłbyś już w pełni na łapy. Nie po to ryzykowałyśmy życiem na wyprawie, żeby potem sobie z Ciebie żarty robić. Gdyby nam nie zależało, to nigdy bym nie pozwoliła na tę wyprawę. – Miała nadzieję, że to odpowiada samcowi i wyczerpuje jego ciekawość. Mówiła spokojnie, ale próbowała ukrywać nerwy. Nie był to gniew, ale taki typowy stres.

: 01 sie 2021, 19:32
autor: Agnar
-A ty co byś zrobiła na moim miejscu? Przyznała byś się do tego czego nie zrobiłaś i nadal chodziła w stadzie z maską że wszystko jest dobrze mimo tytułu kłamcy? Jakoś trudno mi uwierzyć że tak bardzo chcieliście mnie nagrodzić mimo iż gdy okazqłem wachanie przed tym od razu jestem leniem i kłamcą. Już raz ci mówiłem dlaczego nie uczyłem się, podałem ci powód ale jak widać i tak powiedziałaś wszystko morze olewają całkowicie to co mówiłem. Naprawdę starałem się reprezentować stado na walkach. Udawało mi się to. Przepraszam ze nie jestem łowcą i nie widać jak karmię smoki. Mora mówiła że mnie obserwowała. A ile konkretnie razy to robiła. Czy kiedykolwiek przyszła zobaczyć jak walczę prócz tego razu jak to ona wygrała? Obiecywała mi rangę więc widziałaś że się staram. Gdyby nie to, to nigdy byś mnie nie dopuściła na ceremonię. To że uratowałem Vul nic nie świadczy. Każdy by postąpił tak samo nie ważne kim by był. To nie był czyn za który powinienem był cokolwiek dostać. Do wszystkich moich błędów się prznałem i albo je wyjaśniłem albo poprawiłem. Jedyny rozkaz twój którego nie wykonałem to do pytanie się o rodzinę Mirri. Nawet do brata poszedłem i chciałem go uczyć ale on najpierw chciał sam walczyć. A potem oskarżanie mnie o to że nawet się do niego nie odezwałem. Powiedz kiedy Wy chociaż przyznacie się do kłamstw. Widzicie tylko to co chcecie. Czemu to ja mam się cały czas zmieniać dla was? Czemu nie mogę być sobą?
Mimo iż jego słowa były ostre i powoli tracił kontrolę to wypowiadał je spokojnie i bez krzyków. Następnie podszedł bliżej i spojrzał na mamę.
-Chcesz bym był na każde żądanie, wykonywał wszystkie rzeczy o której prosisz bez mrugnięcia okiem, chcesz bym kochał tylko ogień i wyłącznie jego? A może chcesz bym nie był wojownikiem a łowcą byś mogła widzieć owoce mojej pracy bardziej wyraźnie. Chcesz bym przyznał się do wszystkiego co mi zarzucisz z uśmiechem? Czy takiego właśnie syna chcesz? Czy taki według ciebie powinienem być? Czy takiego chcesz syna?
Zapytał. Jeśli faktycznie tego chciała musiała mu to powiedzieć. Musiała pokazać że nie takiego syna chciała. Musiała pokazać że nie chce go takim jakim jest.

: 01 sie 2021, 19:57
autor: Zgubna Słodycz
Samica westchnęła ciężko, gdy Agnar roztrajkotał się jak dewotka pod świątynią. Jak zwykle, przepraszał ją, a potem wycierał jej pysk dokładnie takim samym szambem, za które przed chwilą przepraszał. Żadne jego słowa nie były pełne skruchy, ani zrozumienia. Jego własnego ego nie pozwalało mu, chociaż na sekundę spojrzeć na swoją sytuację, z innej perspektywy, niż swoja.
Agnarze, nic niewarte są Twoje przeprosiny, kiedy chwilę potem zaczynasz znowu mówić dokładnie te same słowa, za które przed chwilą mnie przeprosiłeś. Powtarzasz ten sam schemat przez całe swoje życie, najpierw przepraszając, a potem rzucając we mnie oskarżeniami, pretensjami i oczekujesz innych rezultatów. Szaleństwem jest to, co robisz i to jest właśnie mój problem z Tobą. Co z tego, że proszę Cię o coś, skoro tego nie robisz, a potem masz tysiąc wymówek lub powodów, dlaczego tego czegoś nie zrobiłeś. Po co mnie przepraszasz za słowa na ceremonii, gdzie oskarżałeś mnie o kłamstwo, kiedy teraz robisz to samo. – Samica była naprawdę zmęczona i nie miała już siły się gniewać, ale kontynuowała. – Przyszłam dzisiaj do Ciebie, jak do smoka, nie krzycząc i dopytując Ciebie o każdy szczegół planu, ale nie mogłeś wytrzymać nawet jednej rozmowy bez bronienia siebie. Nazywasz mnie kłamcą, nie wierząc w swoją winę. Mówisz o przeprosinach, które za każdym razem zadeptałeś swoimi oskarżeniami. Czy Tobie też byłoby miło, gdybym przeprosiła Ciebie za swoje słowa, a potem znowu napluła Ci w pysk? Czy uważasz te przeprosiny za jakkolwiek ważne? Bo ja nie i nie zamierzam udawać, że mają one znaczenie kiedy tak prowadzisz rozmowę, w której jasno dałam Ci kontrolę nad tematami. Nie umiesz dostrzec swoich błędów, więc powtarzasz swoje słowa w kółko jak modlitwę, aż sam uwierzyłeś w swoją wersję wydarzeń. – Samica uniosła nieco wyżej łeb, ale jej głos wyrażał raczej zawód i zmęczenie, niż agresję. – Twoja skromność jest fałszywa. Nikt z naszego stada nie mógł się mierzyć z łowcami smoków, a Ty uparcie poniżasz własny czyn. Czy zatem nie zasługują na nagrodę Orkan, Kwieciste i Obietnica? Narażały swoje życie dla Ciebie, tak jak Ty naraziłeś je dla Vul, ale mimo to udajesz, że był to czyn nieistotny... W naszych oskarżeniach też chodziło o szacunek, którego nie masz wobec innych, głównie mnie... Chcę syna, która potrafi przyznać się do błędu i potrafi przyjąć do wiadomości swoje pomyłki, a następnie nad nimi pracuje. Powtarzasz ten sam schemat naszej rozmowy już...czwarty raz, jeśli mnie łapy nie mylą. Niczego się nie nauczyłeś i niczego w sobie nie zmieniłeś, bo musisz mi wykrzyczeć prosto w pysk, jak bardzo Ciebie skrzywdziłam, mimo że przez całą rozmowę starałam się z Tobą rozpracować Twój pomysł. Pomysł, który pozwoliłby Ci może wrócić do Ognia i znaleźć ponownie tam swój dom, szczególnie że kończy się czas mojego pokolenia. – Samica potrząsnęła łbem i ochłonęła na moment, a następnie spojrzała na niego chłodniej. – Jeśli uważasz, że nakrzyczenie na mnie jest dobrą zachętą do przyjęcia Ciebie z powrotem do stada, to jesteś w błędzie. Przemawia przez Ciebie egoistyczny strach, który, chociaż popchnął Cię ku rozmowie, to jednak Twoja pycha nie pozwala Ci zapanować nad własnymi nerwami, na tyle, aby dogadać warunki powrotu. W takim stanie Ogień Ciebie nie przyjmie i ja nie mam Ci nic więcej do powiedzenia dzisiaj. – Samica skończyła rozmowę i jak tylko wypowiedziała ostatnie słowa, to poderwała się do lotu i zniknęła za chmurami. Zaraz po wystartowaniu posłała mentalną wiadomość Morze i swojej lokalizacji, aby zaraz się spotkały.

: 04 paź 2021, 22:01
autor: Słodycz Ziemi
No jasne, że uspokoiła swoje pisklę. A zresztą, jak mogłaby pozwolić na krzywdę Kukułki? Jeśli wizyta w kwarcach wiązałaby się z jakimkolwiek bólem, Godzik poruszyłaby góry i wysuszyła morze byle tylko znaleźć inny sposób na szkolenie młodej. Na szczęście żadna z tych rzeczy nie była konieczna, choć pewnie córka odczuwała zmęczenie. Łowczyni sama dobrze pamiętała wizyty w kwarcach i magię, która zmieniała jej ciało. Oprócz znużenia, za każdym razem czuła się również jakby mogła stawić czoła całemu światu. Uzależniające doświadczenie. Może dlatego Astral tyle razy zmieniał rangę, może to była tylko wymówka do częstszego odwiedzania kwarców. Będzie musiała mieć go chwilę na oku, chociaż wygląda na to, że na razie odnajdował się w roli Piastuna.
– I jak wrażenia? – Zwróciła się do Kukułeczki, delikatnie ściągając ją ze swojego grzbietu za pomocą ogona i sadzając na skałce pokrytej miękkim zielonym mchem. – Zgłodniałaś? – Zagadnęła i właściwie nie czekając na odpowiedź, wyciągnęła ze skórzanej torby słodką soczystą brzoskwinię, wkładając ją w łapkę pisklęcia. Wzięła trochę więcej zapłaty.. Tak gdyby się okazało, że inflacja uderzyła i kwarce zażądałyby większej ceny za szkolenie. A skoro nie było to konieczne to teraz mogły zrobić sobie piknik wśród liściastych rozstajów, zwłaszcza, że miejsce o tej porze roku było piękne. Jesień zdecydowanie była faworytką Goździk. Świat zalewały wirujące kolorowe listki, a ich barwa ułatwiała Łowczyni polowania. Pomarańczowo złote łuski idealnie wtapiały się wówczas w otoczenie.
Oprócz chwili odpoczynku chciała też o czymś porozmawiać z młodą.
– Opowiedz mi, co najbardziej podobało się Tobie i Tojadowi podczas Waszych wycieczek z kompanami? – Na przykład granica z Plagą.

: 07 paź 2021, 11:48
autor: Krucza Łuska.
W pierwszej chwili, kiedy światła z obu kwarców ruszyły w jej kierunku, poczuła jak najbardziej uzasadniony niepokój, zwłaszcza że w tle całego wydarzenia kawałki mięsa, które złożyła u fundamentów kwarców, zaczęły poruszać się samoistnie. Nie zmieniało to faktu, że jednocześnie podobały jej się te kolorowe iskry oraz migoczące zorze, które widziała dosłownie na chwilę przed zapadnięciem w letarg. Nad jeziorem zaś trosk już nie miała. Nostalgiczna aura apatii była kojąca, a poza napełnianiem naczynia w kółko i w kółko świata nie widziała. Poruszyły ją jednak głosy, które słyszała. Nie należały do nikogo, kogo znała... czyje zatem były? Ocknęła się, wyrwana z głębokich myśli. Spojrzała skołowana na matkę, ściągając przy tym brwi, jako że pulsujący ból rozpierał jej głowę. Z każdym uderzeniem serca był coraz bardziej odległy, nie było czym się przejmować.
– Słyszałam głosy – zaczęła, świdrując spojrzeniem wyrozumiałe oczy Cynamon. – Do kogo one należą? – dodała, akurat kiedy była ściągana z grzbietu, toteż stęknęła po drodze, zupełnie jakby wkładała w to swój własny wysiłek. Spojrzała na swoje czarne łapy, zatopione w miękkim, pokrywającym skałę mchu. Wciąż się rozjeżdżały, zupełnie jakby z dwóch miały zaraz powstać cztery. Usiadła i już miała potrząsnąć głową na boki, odmawiając posiłku, kiedy mimo wszystko otrzymała owoc. Brzoskwinia... lubiła je, Było jednak zdecydowanie za wcześnie na jedzenie, zupełnie tak, jakby dopiero co wybudzono ją spod narkozy. Jeśli uczucie po spotkaniu z kwarcami naprawdę było dla niektórych uzależniające, musieli albo być masochistami, albo już do tego przywykli. Wciąż była młoda, jej ciało mogło tego najzwyczajniej w świecie nie akceptować tak, jak silniejsze organizmy dorosłych smoków. Przesunęła palcami po mięciutkiej, pokrytej krótkim meszkiem skórce owocu i przyjrzała mu się uważnie. Chyba jednak się skusi.
– Hmm... – zastanowiła się przez dłuższą chwilę. Co jej się podobało? Wiele rzeczy. Nie wiedziała, czy starczy jej dnia, aby o wszystkim opowiedzieć. Zadarła podbródek i uniosła parę uszu, wspominając te wszystkie piękne widoki.
– Byliśmy wtedy na wzgórzu – Zamknęła oczy, przywołując obraz wspomnienia. – Było już długo po zmierzchu, a na nocnym niebie nie przewinęła się ani jedna chmurka. Wciąż nie rozumiem jak to się dzieje, że niebo tak po prostu gaśnie, ale wyglądało pięknie. Było czarne, ale nie tak jak smocze łuski, ale jak... krucze pióra, może nawet i bardziej! I całe migotało. Tak, jakby ktoś roztrzaskał kwarc na setki maleńkich kawałeczków. Gwiazd było tysiące. Nie. Miliony! – powiedziała głośniej, wyraźnie rozemocjonowana, a dla podkreślenia ogromu sytuacji aż rozpostarła obydwie łapki i skrzydła, uważając przy tym, aby nie upuścić brzoskwini.
– Starałam się je policzyć. Niektóre ciemniejsze, inne jaśniejsze, każda w innym odcieniu, ale nie leżały blisko siebie. – Tak jakby jedna nie chciała przyćmiewać piękna drugiej – dlatego uznałam, że było to łatwe. Ale potem odwróciłam się i zobaczyłam cały ich rój, niczym szarańczy! – Tworzący długą ścieżkę, która onieśmielała nawet księżyc w sierpie. – Pomyślałam wtedy, że kiedyś nocne niebo musiało być puste. – Ściągnęła brwi i mocniej zacisnęła oczy, zbierając myśli, które w dalszym ciągu były rozproszone po spotkaniu z kwarcami. – Ale ktoś je rozerwał i z tej wielkiej, zabliźnionej już rany wysypały się gwiazdy. – Niegdyś krew, a smoki za karę zostały strącone z niebios i nigdy więcej nie miały sięgnąć księżyca. Cóż. Pisklęca wyobraźnia nie miała żadnych granic, a z Kukułki z pewnością byłaby przykładna ciocia, która niejedną bajkę potrafiła wyciągnąć z rękawa niczym białego królika z kapelusza.
– Jak myślisz, mamo? Czy tam daleko... – wyciągnęła łapę przed siebie i otworzyła oczy. Czar prysł. Przed oczami znowu miała światło i korony drzew, przez których szumiące, złoto-pomarańczowe listki przebijały się ciepłe promienie słońca. Co ona w ogóle za bzdury plotła? Ta wizyta u kwarców ewidentnie jej nie posłużyła.
– Nie, to nie ma sensu. – Potrząsnęła łebkiem na boki, uśmiechnęła się i nadgryzła brzoskwinię, której słodkie soki ściekły jej po podbródku. – Fisiałm- – Przełknęła kęs. – Widziałam też morze. Było ładne, ale słone. Oczy mnie piekły od tej wody. – Wzruszyła wątłymi barkami i znowu nadgryzła owoc, jęcząc coś niewyraźnie z przyjemności. Przy pestce był trochę taki bardziej kwaśny, niż słodki... całkiem niezły!

: 10 lis 2021, 18:20
autor: Popiół Poległych
Uzdrowiciel w końcu był gotowy na dosyć specjalną naukę, tym razem u innego Plagijskiego uzdrowiciela. Kto wie? Może za kilka księżyców sam będzie uczył inne smoki z ich stada leczenia. Smok posłał mentalną wiadomość wraz z podaniem swojej lokalizacji Pikującemu Upiorowi. Sam zaś, zanim uzdrowiciel przybył, rozpalił ognisko dokładnie układając w okrąg znalezione kamienie. Na wszelki wypadek wziął ze sobą garnek, który znalazł na jednej z misji oraz torbę z ziołami i kilka drewnianych butelek z korkiem.
Swoje pisklę również miał ze sobą, spało w drugiej juce. Cóż, może dośpi końca nauki.

// Pikuś! ♥

: 10 lis 2021, 18:27
autor: Pikujący Upiór
Hebog musiał przyznać, że był lekko zaskoczony tym, że ktoś jeszcze chce się uczyć sztuki warzenia eliksirów leczących. Myślał, że on był jedynym smokiem, który jeszcze się tym aktywnie interesował, a tu proszę.
Po chwili Popiół mógł usłyszeć czyjś trzepot skrzydeł oraz charakterystyczną woń Plagi i ziół, wskazujące na obecność puchatego uzdrowiciela. Ten wylądował gładko nieopodal Ognistego i spojrzał na to, co tutaj przygotował.
Witaj, Popiole Poległych! Gotowy na naukę? – spytał z łagodnym uśmiechem, siadając obok niego. Przy okazji zaczął powoli porządkować w swoim łbie informacje, które będą potrzebne do nauki młodego uzdrowiciela.

: 10 lis 2021, 18:43
autor: Popiół Poległych
Smok zastrzygł uchem gdy usłyszał nieopodal trzepot pierzastych i miękkich skrzydeł. Odwrócił łeb w tamtym kierunku i gdy Plagijski uzdrowiciel wylądował ten wstał, ukłonił rogaty łeb w geście przywitania i znów usiadł.
Witaj, Upiorze. Myślę, że tak. Chociaż mam przy sobie śpiącego słuchacza, mam nadzieję, że to nie problem – pokazał szponem na swoją najgrubszą jukę.
Przyniosłem ze sobą zioła, kilka butelek i... Garnek. Nie byłem pewny co może się przydać – oznajmił drapiąc się za uchem.

: 10 lis 2021, 19:00
autor: Pikujący Upiór
Uzdrowiciel chwilowo spojrzał na pisklę, które spało sobie spokojnie. Mruknął. Chyba nie będą mu za bardzo przeszkadzać.
Starhczy. – odparł na słowa Popiołu. Już wcześniej miał oko na jego rzeczy, więc wiedział, że wszystko w miarę grało.
Więc tak... Obecnie można sporządzić trzy rhodzaje eliksirhów. Na rhanę lekką, śrhednią i ciężką. Każdy z nich działa tylko i wyłącznie na okrheślony stopień rhany. Ten na rhany lekkie jest najłatwiej sporządzić i całkowicie leczy daną rhanę, w porhównaniu do pozostałych eliksirhów, którhe jedynie obniżają stopień rhany do lekkiej. Dodatkowo, żeby sporządzić eliksirh na rhany ciężkie, oprhócz ziół potrzebny jest kamień szlachetny. – wyjaśnił. Właściwie to nie miał zbyt dużo do powiedzenia, ponieważ warzenie eliksiru samo w sobie było tak proste, że nawet pisklę mogłoby je sporządzać. Jedyne, co mogłoby stanowić problem, to zapamiętanie odpowiedniego receptu. – I... to tyle z teorhii. O składnikach jeszcze ci powiem, a na rhazie przejdźmy do prhaktyki. Jaki eliksirh chciałbyś terhaz stworzyć? – dodał, unosząc lekko jedno z brwi. Był przy tym otwarty na jakiekolwiek pytania ze strony Popiołu. W końcu byli na nauce, więc dziwnie by było, gdyby przebiegała ona bez jakichkolwiek pytań od ucznia.

: 10 lis 2021, 20:23
autor: Popiół Poległych
Popiół wiercił chłodnym spojrzeniem nowego mistrza i słuchał go uważnie. Na szczęście był dobrze przygotowany, przynajmniej jeżeli chodziło o zioła. Odpiął jedną jukę z paska, tę, w której były uzdrawiające roślinki. Położył ją przed sobą wraz z drewnianymi buteleczkami.
Czy smok może wypić dwa eliksiry? Na przykład, posiada ranę ciężką, wypija eliksir na właśnie tę ranę, a potem na lekką aby być całkowicie zdrowym? – przekręcił łeb lekko w bok.
Zacznijmy może od tej na ranę lekką, potem można coś trudniejszego zrobić – powiedział z lekkim uśmiechem na pysku. Uzdrowiciel był gotowy do zrobienia pierwszego w życiu eliksiru.

: 11 lis 2021, 8:23
autor: Pikujący Upiór
Hebog czekał na jakiekolwiek pytania Popiołka, aż w końcu tak się stało. Czy można wypić dwa eliksiry? Heh, spodziewał się tego. Pamiętał, jak sam zastanawiał się nad tym, chociaż, niestety, odpowiedź już nie była taka fascynująca.
Teorhetycznie? Tak. Prhaktycznie? Nie polecam. Już jeden eliksirh dosyć mocno działa na orhganizm, a natychmiastowe spożycie drhugiego może nawet zaszkodzić, więc lepiej nie rhyzykować. – odpowiedział. Owszem, byłoby fajnie, gdyby tak można było od razu wypić dwa eliksiry, żeby potem nie męczyć uzdrowiciela tą nieszczęsną lekką, jednak surowa rzeczywistość na to nie pozwalała.
Skinął łbem, kiedy jego uczeń wybrał sobie eliksir. Cóż, skoro na lekką to na lekką.
Dobrze. No to weź swoją misk- znaczy garhnek, weź po jednym liściu babki, nawłoci orhaz ślazu i wyciśnij z nich porządnie wszystkie soki tak, aby trhafiły one do garhnka. Później zrhób to samo z jagodą jałowca, a następnie nalej tyle wody, ile zmieści się w buteleczce, wymieszaj i zagotuj całość. – dyktował instrukcje, czekając, aż młodszy uzdrowiciel zacznie robić eliksir.

: 11 lis 2021, 8:49
autor: Popiół Poległych
Uzdrowiciel spodziewał się takiej odpowiedzi. Takie ważenie eliksirów byłoby zbyt proste, chociaż, i tak to była znaczna pomoc. Popiół zrobił tak, jak polecił Pikujący. Wyjął z torby sztukę liści babki, nawłoci, ślazu i jagody jałowca, wycisnął z nich soki, tak jak polecił Plagijczyk, do garnka. Wlał wodę z bukłaka do jednej z drewnianych buteleczek, a następnie znów do gara, który zaraz postawił na ogniu. Za pomocą maddary wymieszał całość i gdy ciecz się zagotowała znów sięgnął do magii i odstawił gar na ziemię, zdejmując go z ognia. Uniósł chłodne spojrzenie w stronę Plagijczyka czekając na dalsze instrukcje.